huawei p60 pro tabletowo smartfon
Huawei P60 Pro (fot. Tabletowo.pl)

Recenzja Huawei P60 Pro. Ma w sobie ducha P30 Pro

Gdy na rynku w 2019 roku debiutował Huawei P30 Pro, był to smartfon właściwie wszystkomający i w dodatku dobrze wyceniony. Do tego doskonale wyglądał i oferował aparat, który pod wieloma względami wyprzedzał konkurencję. Nie bez powodu użyłam stwierdzenia, że debiutujący dziś w Polsce Huawei P60 Pro ma w sobie ducha P30 Pro. To – znów – rewelacyjnie wyglądający sprzęt, który pod względem możliwości fotograficznych zasługuje na celującą ocenę.

Gdyby Huawei P60 Pro miał usługi Google, tytuł tej recenzji brzmiałby: drodzy posiadacze P30 Pro, znalazłam Wam idealnego następcę! Niestety, zdaję sobie sprawę z tego, że GMS dla wielu osób jest rzeczą pożądaną i nie chcą żyć z koniecznością obchodzenia problemu. Ale już samo to powinno dać Wam do myślenia – Huawei P60 Pro to bowiem znakomity smartfon. Nie bez wad, ale z całą pewnością znakomity. I wreszcie, po nudnych P40 Pro i P50, ma w sobie to coś.

Specyfikacja techniczna Huawei P60 Pro:

  • wyświetlacz OLED o przekątnej 6,67”, rozdzielczości 2700 x 1220 pikseli i częstotliwości odświeżania w zakresie 1-120 Hz (LTPO), Kunlun Glass,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 4G z Adreno 730,
  • 8 GB RAM,
  • 256 GB pamięci wewnętrznej,
  • Android z EMUI 13.1,
  • aparat główny 48 Mpix ze zmienną przysłoną f/1.4-f/4.0 OIS + ultraszerokokątny 13 Mpix f/2.2 + peryskopowy teleobiektyw 48 Mpix 3,5x f/2.1 OIS,
  • aparat przedni 13 Mpix f/2.4,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, 2,4 & 5 GHz,
  • GPS, AGPS, Glonass, BeiDou, Galileo,
  • 4G,
  • NFC,
  • Bluetooth 5.2,
  • USB typu C,
  • 2x nanoSIM lub nanoSIM + karta pamięci NM,
  • akumulator o pojemności 4815 mAh,
  • wymiary: 161 x 74,5 x 8,3 mm
  • waga: 200 g.
  • IP68.

Cena Huawei P60 Pro w momencie publikacji recenzji: 5499 złotych 8/256 (i 6299 złotych 12/512). W ramach oferty premierowej, do 4 czerwca każdy zainteresowany do smartfona otrzyma smartwatch Huawei Watch GT 3 w wybranej wersji, tj. 46 mm lub 42 mm. W przypadku zakupu na huawei.pl, dodatkowo dochodzi między innymi 300 złotych zniżki na droższy wariant.

Huawei P60 Pro

Perłowy egzemplarz każdy jest inny!

Kupujemy oczami – to truizm. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że gdy dany produkt przyciąga nas wizualnie, jesteśmy w stanie się na niego szybciej zdecydować, niż gdy zdaje nam się pospolity. Huawei doskonale zna zasady, jakimi rządzi się rynek i od dawna proponuje nam rewelacyjnie wyglądające smartfony – P20 Pro w wersji Twilight, P30 Pro w opcji bursztynowej… to od nich zaczęła się era smartfonów wyglądających coraz lepiej i lepiej. A dziś Huawei idzie jeszcze o krok dalej, stawiając na wersję perłową.

I ma to o tyle szalenie istotne znaczenie, że każdy z telefonów jest inny. Nie ma drugiego tak samo wyglądającego perłowego egzemplarza Huawei P60 Pro – każdy jest unikatowy. Miałam okazję w jednym miejscu oglądać kilkanaście sztuk i rzeczywiście, każda z nich wyglądała nieco inaczej.

Na perłowego P60 Pro można patrzeć i napatrzeć się nie można – jest na tyle nietypowy, że za każdym razem można dostrzec inne załamanie światła czy odcień koloru. Wygląda to wręcz fenomenalnie. Co więcej, to pierwszy smartfon od dawna, który na osobach z mojego środowiska robił tak duże wrażenie, że aż pytali, co to takiego. Przykuwa wzrok – tego zdecydowanie nie można mu odmówić.

Obudowa jest śliska (smuteczek!), ale jej niepodważalną zaletą jest brak zbierania odcisków palców – praktycznie nie ma chwili, by wyglądała źle, a to spory plus. 

W sprzedaży jest też czarna wersja kolorystyczna, matowa, z jakimiś świecącymi się drobinkami. Też może się podobać, przy czym trudno o niej powiedzieć, by była jakkolwiek wyróżniająca się na rynku – OK, jest ładna, ale mocno zachowawcza.

Huawei P60 Pro

Jakość wykonania? Wzorowa. Bryła jest zwarta i nie reaguje na nawet najmocniejsze próby wyginania jej w dłoniach, nie wydając przy tym żadnych niepokojących odgłosów. Co ważne, konstrukcja spełnia normę IP68, a zatem niestraszna jej woda do metra głębokości przez pół godziny.

Sam telefon jest duży (161 x 74,5 x 8,3 mm) i sporo waży (200 g), ale to już domena wszystkich flagowców – chyba już zdążyliśmy do tego przywyknąć. Najważniejsze, że jest dobrze wyważony, przez co nie czuć go przesadnie podczas dłuższego użytkowania. Oczywiście, by dosięgnąć kciukiem do górnego rzędu ikon trzeba się nieco nagimnastykować.

Rzućmy jeszcze okiem szybko na krawędzie. Na dolnej mamy szufladę na dwie karty nanoSIM (jedna zamiennie z kartą pamięci NM), mikrofon, USB typu C i głośnik, natomiast na górnej – drugi głośnik, drugi mikrofon i port podczerwieni. Lewy bok pozostał niezagospodarowany, natomiast na prawym mamy przyciski – regulację głośności i włącznik.

Wyświetlacz 

Wyświetlacz P60 Pro i zewnętrzny ekran Mate X3 mają cechę wspólną – zaokrąglenie ze wszystkich czterech stron. Niektórzy powiedzą, że to bez sensu, ja tymczasem będę obstawała przy tym, że to rozwiązanie jest niesamowicie wygodne. Nie ma żadnych ostrych krawędzi, dzięki czemu lepiej i wygodniej korzysta się z telefonu – zwłaszcza, że aluminiowa ramka telefonu jest lekko oddalona od krawędzi ekranu, co dodatkowo potęguje komfort użytkowania.

Co warto wiedzieć o samym ekranie? Przede wszystkim fakt, że jest to panel OLED-owy, dzięki czemu o jego jakość właściwie w żadnym zakresie nie musimy się martwić. Doskonałe czernie? Są! Świetne kąty widzenia? Obecne! Wysoka jasność maksymalna, umożliwiająca korzystanie z telefonu w pełnym słońcu? Jest! Do tego bezproblemowy ślizg palca po aksamitnym wręcz ekranie i mamy komplet.

Huawei P60 Pro

Wyświetlacz ma przekątną 6,67” i rozdzielczość 2700×1220 pikseli, a zatem prosiłoby się o zastosowanie wyższej rozdziałki, jak chociażby w Samsungu Galaxy S23 Ultra (WHQD+), przy czym nie jest to dla mnie rzecz skreślająca telefon. Aktualnie mało który flagowiec oferuje cokolwiek więcej niż Full HD+, a pod ich recenzjami wcale nie wymieniacie tego jako wada.

Jedyna rzecz, która mi tu lekko przeszkadza, to działanie czujnika światła, który zbyt mocno rozjaśnia ekran, gdy nagle pojawia się więcej światła. Jest moim zdaniem nieco zbyt agresywny. W drugą stronę (jeśli chodzi o ściemnianie) działa OK.

Częstotliwość odświeżania ekranu jest tu obecna w pełnym zakresie 1-120 Hz, przy czym to od użytkownika zależy, na które ustawienie z trzech dostępnych się zdecyduje. Do wyboru jest częstotliwość dynamiczna, wysoka (120 Hz) lub standardowa (60 Hz).

Do naszej dyspozycji jest też Always on Display, znane jako Zawsze na ekranie. I o ile w Mate X3 może działać jedynie w trybie dotknij, aby wyświetlić, tutaj nie ma tego ograniczenia – można ustawić również w trybie całodziennym lub według ustawionego harmonogramu. AoD wyświetla godzinę, datę, dzień tygodnia, procent naładowania telefonu i ikony aplikacji, z których oczekują na nas powiadomienia.

O ekranie warto jeszcze wspomnieć ważną rzecz – jest to Kunlun Glass, cechujące się 10-krotnie wyższą odpornością na upadki. 

Huawei P60 Pro

Działanie, oprogramowanie i brak GMS

No dobrze, dochodzimy do momentu, w którym muszę nieco ponarzekać. Bo choć smartfonowi Huawei P60 Pro mocy nie brakuje, to jednak zastosowanie starszego procesora i bez obsługi sieci nowej generacji (5G), rzuca się w oczy i trudno powiedzieć, że ten problem nie istnieje, skoro jest i z każdym rokiem będzie bardziej odczuwalny.

Za działanie P60 Pro odpowiada ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 4G z Adreno 730, 8 GB RAM oraz Androidem z EMUI 13.1. Do codziennego użytkowania urządzenia nie mam zastrzeżeń – jest wydajnie i szybko, kultura pracy stoi na wysokim poziomie. Do tego się nie przegrzewa, choć momentami (zwłaszcza podczas dłuższej sesji nagrywania wideo w 4K) staje się lekko ciepły – ale w granicach rozsądku.

Wysoką wydajność na co dzień potwierdzają zresztą benchmarki:

  • GeekBench 6:
    • single core: 1422
    • multi core: 4488
    • OpenCL: 5079
    • Vulcan: 6551
  • 3DMark:
    • Wild Life: max
    • Wild Life Extreme: 2763
    • Wild Life Stress Test: 10300 / 4407 / 42,8%
    • Wild Life Extreme Stress Test: 2742 / 1179 / 43%

Co z tym brakiem GMS? Czy da się żyć bez usług Google? Da się, ale nie każdy będzie chciał się na to godzić i ma do tego święte prawo. Opcji obejścia braku GMS jest kilka, a chyba najpopularniejszym jest GSpace – i – rzeczywiście działa. Podobnie zresztą, jak aplikacje pobierane z .apk. Przy czym ważna rzecz – nikt nie da gwarancji tego, że aplikacja, której potrzebujemy, będzie działać lub/i będzie wyświetlać powiadomienia. Przykładem takiej apki jest choćby Twitter, który nie podaje powiadomień choćby nie wiem co.

Nie działa Orlen Pay (aplikacja się odpala, ale nie jest możliwe zczytanie kodu QR przez wzgląd na nieodnalezienie lokalizacji), nie działa FreeNow, bo i nie chce ładować się mapa, a jeśli macie konto w ING, to aplikacja wywala komunikat bezpieczeństwa i pozostaje korzystać z konta w przeglądarce (i spoko, tylko nie można z jej poziomu wygenerować BLIK-a). Nie da się też na przykład przejść do Map Google, gdy ktoś udostępni nam jakiś lokal np. na Messengerze – można to oczywiście obejść, kopiując nazwę miejsca i wklejając do map…

Czy jest lekko? Nie. Czy da się? Zdecydowanie. Tylko od użytkownika zależy czy będzie w stanie przejść nad tym do porządku dziennego. Pod warunkiem oczywiście, że nie jest namiętnym użytkownikiem Google Pay i Android Auto, bo te usługi działać oczywiście w żadnym wypadku nie będą.

Huawei P60 Pro

Zaplecze komunikacyjne

Tutaj raczej bez niespodzianek – brak 5G, ale reszta na swoim miejscu. Czyli mamy WiFi ax, GPS, NFC, Bluetooth 5.2 i 4G. Wszystkie moduły działają poprawnie i sprawnie – bez najmniejszych problemów. Jakość rozmów również nie pozostawia wiele do życzenia, żaden z moich rozmówców nie narzekał, by było mnie gorzej słychać, jak i ja nie miałam powodów, by wspominać o ewentualnych problemach po drugiej stronie.

P60 Pro występuje w dwóch wersjach pamięciowych – 256 GB i 512 GB, do mnie, jak już wiecie, przywędrowała pierwsza z nich. Do wykorzystania przez użytkownika zostaje 224 GB, a szybkość pamięci wygląda następująco (pomiar CPDT):

  • szybkość sekwencyjnego zapisu danych: 778,37 MB/s,
  • szybkość sekwencyjnego odczytu danych: 1,95 GB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 30,91 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 22,63 MB/s,
  • kopiowanie pamięci: 7,84 GB/s.

Pamięć można rozszerzyć z użyciem kart NM – dla niezaznajomionych, nie są to te same karty, co microSD i nie są z nimi w żaden sposób kompatybilne.

Huawei P60 Pro

Audio

Huawei P60 Pro jest ogromnym zaskoczeniem, jeżeli chodzi o jakość dźwięku. Szczególnie, że kilka dni temu miałem okazję bawić się Mate X3 i różnica pomiędzy tymi modelami w jakości dźwięku jest ogromna. 

Mówiąc ogromna mam na myśli to, że P60 Pro możemy postawić na równi z Samsungiem Galaxy S23 Ultra. Mamy zatem do czynienia z bardzo czystymi i donośne dźwiękami, dobrą ilością basu i ogólną przyjemnością słuchania muzyki czy oglądania filmów. 

Niestety, modelowi Huawei brakuje jednej rzeczy i nie jest to spowodowane brakiem hardware’u, a brakiem możliwości wykorzystania dobrodziejstw systemu Dolby Atmos – pod tym względem Samsung wygrywa. Na tym przykładzie doskonale słychać, jak oprogramowanie potrafi stworzyć dźwięk przestrzenny, wręcz wizualizujący nam obraz za pomocą dźwięku. Więcej detali, lepszy odbiór, możliwości wchłonięcia się w świat, w który chcemy wejść. 

Mimo wszystko nie skreślam P60 Pro, bo ten mały mankament nie przeszkadza mu, by oferowany przez niego poziom audio był topowy. 

Huawei P60 Pro

Zabezpieczenia biometryczne

Rozpoznawanie twarzy – błyskawiczne. Czytnik linii papilarnych – tak samo błyskawiczny, aczkolwiek bardziej bezpieczny, bo pierwsza z metod oparta jest wyłącznie o przednią kamerkę, a nie skan przestrzenny.

Ale rzeczywiście oba rozwiązania działają bardzo szybko. Rzadko zdarza się, by któreś z nich złapało focha czy skaner wymagał nieco dłuższego przytrzymania na nim palca. Ogólnie prezentują wysokim poziom.

Jaki czas pracy zapewnia Huawei P60 Pro?

Przy okazji recenzji Huawei Mate X3 wspominałam, że jestem dość mocno zaskoczona, że zastosowany w nim nieznacznie mniejszy akumulator (4800 mAh vs 4815 mAh) pracuje zauważalnie krócej niż ma to miejsce w P60 Pro. Czas ten temat nieco rozwinąć.

W normalnych warunkach, w moich rękach P60 Pro na WiFi wytrzymywał do końca dnia bezproblemowo, mając na liczniku 3-3,5 h SoT (czasu na włączonym ekranie) i ok. 40% zapasu energii. W trybie mieszanym (tj. WiFi / LTE), SoT wynosił ok. 3-4 h i wieczorem też miał jeszcze zapas na podobnym poziomie.

Jeśli chodzi o działanie na samych danych mobilnych, tak się akurat zdarzyło, że testowałam P60 Pro na majówkowym laście w Hiszpanii. Jest to o tyle istotne, że telefon wykorzystywany był maksymalnie intensywnie – nie dość, że jako kamera do kręcenia vlogów i robienia zdjęć, to jeszcze kontaktu ze światem i… nawigacji samochodowej (wypożyczone auto nie miało wbudowanej nawi). 

W takich warunkach telefon wytrzymywał najczęściej do 13-14, mając na liczniku ok. 3 h SoT. Zdarzały się też cykle mieszane, w których udawało się wymuskać nieco więcej czasu, odpowiednio, ok. 5 h SoT i do ok. 17-18.

Dodam jeszcze tylko rzecz a propos interfejsu – SoT resetuje się po zakończeniu danego dnia, czyli chcąc zrobić screen o 00:00, niestety, już będziecie mieć zerowy wynik. Dla Was nie ma to znaczenia, dla mnie, jako testerki – bywa to upierdliwa rzecz.

Huawei P60 Pro wspiera ładowanie przewodowe o mocy 88 W – pełny proces ładowania od zera do stu procent trwa ok. 35 minut pod warunkiem wykorzystania turboładowania, podczas którego pojawia się komunikat o możliwym znacznym nagrzewaniu się urządzenia, co rzeczywiście następuje.

Sprzęt jest nieco chłodniejszy, gdy wyłączymy turboładowanie, przy czym automatycznie godzimy się wtedy na nieco dłuższe ładowanie – ale nie jakoś przesadnie. Ładowanie bez wykorzystania pełnego potencjału trwa… 41 minut.

Huawei P60 Pro

W zestawie sprzedażowym znajdziemy 88-Watową ładowarkę i już sam ten fakt jest warty odnotowania. Ale nie o tym akurat chciałam wspomnieć. W jej przypadku ważna jest bowiem obecność dwóch portów – USB A i USB C – dzięki czemu do ładowania telefonu możemy wykorzystać jakikolwiek przewód, jaki mamy pod ręką (w zestawie jest USB A – USB C, ale przecież sporą popularnością cieszą się teraz obustronnie zakończone USB C).

P60 Pro obsługuje też ładowanie bezprzewodowe (indukcyjne) o mocy 50 W.

Jakie zdjęcia robi Huawei P60 Pro?

Pisząc o duchu P30 Pro miałam na myśli również możliwości fotograficzne. W tamtym okresie był to smartfon robiący jedne z lepszych zdjęć na rynku – a z pewnością najlepsze, gdy mówimy o zdjęciach nocnych. Kilka generacji później i mamy powtórkę z rozrywki – P60 Pro ma zestaw aparatów, pozwalający uzyskać świetne rezultaty. Jak się zaraz przekonacie, błyszczy też w nocy.

A wszystko to dzięki zestawowi aparatów, na który składają się: główny 48 Mpix ze zmienną przysłoną f/1.4-f/4.0 OIS, ultraszerokokątny 13 Mpix f/2.2 oraz teleobiektyw 48 Mpix 3,5x f/2.1 OIS.

Wypadałoby zacząć od tego, że w aplikacji aparatu mamy do czynienia z profilami kolorów XMAGE. Domyślnie ustawiony jest pierwotny (i to ten profil wykorzystywałam podczas testów), ale są też jaskrawy i jasny. Poniżej możecie zobaczyć kilka przykładów pokazujących różnice pomiędzy nimi:

Zdjęciom z głównego obiektywu niczego nie brakuje. Są pełne szczegółów, charakteryzują się świetną rozpiętością tonalną i miłym dla oka bokeh (zwróćcie uwagę przede wszystkim na zdjęcie kotka na kostce brukowej – świetnie, stopniowo, został odcięty od tła).

Ultraszeroki kąt z kolei w żadnym stopniu mnie nie zachwycił – to moim zdaniem najsłabsze ogniwo aparatu P60 Pro.

Teleobiektyw pozwala wyżyć się, jeśli chodzi o szukanie dalszych kadrów w miastach – do fotografowania architektury 3,5-krotny zoom optyczny sprawdza się dobrze, ale ku mojemu zaskoczeniu z bardzo dobrej strony pokazuje się też 10-krotny zoom. 

Zresztą, w porównaniu z konkurencją też wypada doskonale.

Maksymalny zoom jest 100-krotny, ale to raczej należy traktować jako ciekawostkę:

Bardzo fajnie wypada też makro:

Jeśli chodzi o zdjęcia nocne, podoba mi się to, jakie zdjęcia wynikowe uzyskuje tryb automatyczny. Tryb nocny natomiast ma tendencję do zbyt mocnego rozjaśniania kadrów, w efekcie czego stają się zżółknięte, co wcale nie dodaje im uroku. Są sytuacje, w których takie podejście do zdjęć nocnych się sprawdza, ale w niektórych zupełnie nie – i wtedy tryb automatyczny poleca się uwadze.

A propos zdjęć robionych w nocy, postanowiłam zrobić pewne porównanie, by zobaczyć, jak poszczególne flagowce poradzą sobie w różnych nocnych sceneriach – wybrałam mój standardowy kadr z kładką dla rowerów, a także mniej oświetlone kadry – alejkę z drzewami i okolice Służewskiego Domu Kultury. W starciu udział wzięły (alfabetycznie): iPhone 14 Pro, Huawei P60 Pro, Samsung Galaxy S23 Ultra, vivo X90 Pro i Xiaomi 13 Pro.

Odnoszę wrażenie, że tam, gdzie światła mniej, Huawei P60 Pro błyszczy. Co więcej, mam na myśli tryb automatycznym, w którym radzi sobie fenomenalnie, niezależnie od ilości światła zastanego. Naprawdę bardzo podoba mi się to, jakie zdjęcia można uzyskać za jego pomocą.

Selfie możemy zrobić z trzech kątów – tradycyjnego, 0,8x i ultraszerokiego.

Wideo

Opowiem Wam krótką anegdotkę. Przez dwa tygodnie korzystałam z Huawei Mate X3, z którego bezpośrednio przeniosłam się na Huawei P60 Pro. Zaczęłam nagrywać vloga na Królową Chaosu i o jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że ultraszeroki kąt nie nagrywa w 4K! Okazało się, że to przyzwyczajenie ze składaka – tam była taka opcja dostępna, tutaj… nie wiedzieć czemu – nie.

Jak spisuje się P60 Pro w boju? Poniżej możecie zobaczyć trzy vlogi, nagrane z użyciem tego telefonu. Pierwszą rzeczą, na którą powinniście zwrócić uwagę, to że jest lekki rozjazd audio z obrazem – nie jest to jednak wina telefonu, bo pliki wejściowe były w porządku, a samego renderu. Co ciekawe, wideo montowałam bezpośrednio w domyślnym rozwiązaniu Huawei na P60 Pro, więc to właśnie tam należy szukać problemu.

Jakościowo uważam, że jest bardzo dobrze, ale jest jedna rzecz, której mi brakuje – większej plastyki obrazu. Dzień po dniu nagrywałam z użyciem Huawei P60 Pro i vivo X90 Pro i ten drugi rejestruje przepiękny obrazek, gdy przychodzi do rozmywania tła za pierwszym planem (ale też 1-calowa matryca robi tu robotę).

Wspomniane vlogi:

Podsumowanie

Zarówno seria P40, jak i P50, nie zrobiły wokół siebie większego zamieszania – pojawiły się na rynku i przeszły bez echa. Stąd też w przypadku P60 Pro mam tak wielkie odczucie ducha P30 Pro – w końcu bowiem mamy do czynienia ze smartfonem, który reprezentuje sobą rewelacyjnie wysoki poziom pod względem aparatu, jak i fenomenalnego wyglądu. 

A do tego trzeba się mocno napocić, by znaleźć wielkie wady tego modelu – pomijając oczywiście brak Google Mobile Services, bo to dla części osób będzie dyskredytujące od początku, a inni przejdą nad tym do porządku dziennego, niewiele sobie z tego robiąc. 

Jasne, standardowo lista wymienionych przeze mnie braków będzie długa, ale slotu microSD i 3.5 mm Jacka audio nie ma większość flagowców. eSIM? Zawsze fajnie mieć (zwłaszcza do zastosowania w smartwatchu), ale nie sądzę, by dla każdego było to coś niezastąpionego. Ubolewałabym głównie nad brakiem 5G, biorąc pod uwagę, że smartfon kupujemy na lata i GMS – ale ten temat mamy już omówiony.

Mimo wszystko uważam, że Huawei P60 Pro pod względem warstwy sprzętowej to niesamowicie udany smartfon. Ma w sobie właściwie wszystko, czego wymagający użytkownik oczekuje od flagowego urządzenia. Gdyby Huawei mógł korzystać z GMS i stosować najnowsze rozwiązania technologiczne, śmiem twierdzić, że byłby to hit na miarę P30 Pro. 

To tylko obrazuje – z czym zgadzam się z Mobzillą – jak bardzo pozostali producenci spoczęli na laurach. Huawei pokazuje, jak – mimo wielu przeciwności – można rozwijać się w aspekcie fotografii, algorytmów i wzornictwa zamiast stać w miejscu. I jest to postawa niewątpliwie godna podziwu. Zresztą, innowacji nie trzeba szukać daleko – świetnym jej przykładem jest choćby zaprezentowany dziś też Huawei Mate X3, który pokazał, jak powinien wyglądać składany smartfon.

huawei p60 pro tabletowo smartfon
Recenzja Huawei P60 Pro. Ma w sobie ducha P30 Pro
Zalety
rewelacyjny aparat
świetny, zakrzywiony ekran z każdej strony
kultura pracy
bardzo dobre głośniki stereo
szybkie ładowanie
ładowarka w zestawie
niesamowita perłowa wersja kolorystyczna
Kunlun Glass, IP68
sprawnie działający czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy
port podczerwieni (IrDa)
50-Watowe ładowanie indukcyjne
Wady / braki
brak możliwości przełączania się między głównym aparatem a ultraszerokim w 4K 60 fps (w Mate X3 jest to możliwe)
jasność ekranu w automacie zawsze nieco wyższa niż bym tego oczekiwała
brak 5G
brak eSIM
brak 3.5 mm jacka audio
slot NM zamiast microSD
brak GMS
8
Ocena