Recenzja Huawei Mate X3. Tak powinien wyglądać składany smartfon!

Nigdy nie ukrywałam, że bliżej jest mi do flipów niż foldów. Huawei Mate X3 jest jednak pierwszym z foldów, który zrobił na mnie naprawdę doskonałe wrażenie. Gdzie tkwi sekret? Okazuje się, że w prostocie – niższej masie i, przede wszystkim, smukłości, która w przypadku tego typu sprzętu jest tematem problematycznym. Ale nie tylko to ma znaczenie – jest tego znacznie więcej. Zaintrygowani?

Powtórzę się: tak powinien wyglądać składany smartfon!

Część z Was powie pewnie od razu, że to clickbait i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Skoro tak – rozprawmy się z tym już na początku tekstu. Uważam, że Huawei modelem Mate X3 pokazał, jak powinien wyglądać składany smartfon i nie ma w tym krzty przesady. Dlaczego? Sprawa jest bardzo prosta i sądzę, że większość z Was z moim uzasadnieniem się zgodzi.

Huawei Mate X3 jest pierwszym składanym smartfonem, który rzeczywiście w pełni skupia się na wykorzystaniu idei stojącej za tego typu konstrukcją. Mam tu na myśli zaproponowanie klientowi składanego telefonu w obudowie zbliżonej wymiarami do standardowego modelu (dla porównania: złożony Mate X3 ma wymiary 156,9 x 72,4 x 11,08 mm, a Mate 50 Pro: 162,1 x 75,5 x 8,5 mm).

Ogromne znaczenie mają tutaj trzy aspekty. Pierwszy i bardzo istotny: zewnętrzny wyświetlacz, którego szerokość nie jest zwężona względem tradycyjnych smartfonów – nie czuć, byśmy cokolwiek tracili, korzystając z Mate X3 w tej pozycji (Samsung Galaxy Z Fold 4 mógłby się w tym temacie sporo nauczyć…).

Druga rzecz to smukłość – Huawei Mate X3 pod tym względem robi niesamowite wrażenie, osiągając 11,08 mm, gdy jest złożony i 5,3 mm, gdy jest rozłożony. Wystarczy przywołać konkurencyjne urządzenia, takie jak Galaxy Z Fold 4 (15,8 mm w pozycji złożonej i 6,3 mm w rozłożonej) czy Oppo Find N2 (odpowiednio: 14,6 i 7,4 mm), by szybko pojąć, o czym mówię.

Trzecia rzecz to konstrukcja. Długo musieliśmy czekać aż Huawei pójdzie po rozum do głowy i – zamiast składaków z elastycznym ekranem na zewnątrz – pokaże pełnoprawnego, prawilnego wręcz składaka z ekranem tam, gdzie trzeba. I jak już to zrobił, to zrobił to doskonale. Bo nie dość, że sam zawias działa pewnie, bezproblemowo i bezgłośnie (nieco delikatniej od Galaxy Z Fold 4, bez aż tak dużego oporu), to jeszcze pozwala na składanie telefonu na płasko, bez najmniejszych szparek pomiędzy ekranami.

Czy po przeczytaniu tej części recenzji ktoś się ze mną nie zgadza? Wydaje mi się, że trudno odmówić marce Huawei stworzenia naprawdę dopracowanego projektu składanego smartfona. Gdyby miał usługi Google mogłabym w tym miejscu zamknąć temat i stwierdzić, byście biegli do sklepu, bo trudno o lepszego składaka na rynku.

Nie jest jednak tak różowo, a ja też nie lubię traktować recenzji po łebkach – przejdźmy zatem przez poszczególne elementy Huawei Mate X3.

Specyfikacja techniczna Huawei Mate X3:

  • wyświetlacz:
    • zewnętrzny: OLED 6,4” LTPO, 2504×1080 pikseli, 1-120 Hz, DCI-P3, 1200 nitów, Kunlun Glass, 20,9:9,
    • wewnętrzny: OLED 7,85”, 2496×2224 pikseli, 120 Hz, 1000 nitów, 8:7,1,
  • procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 z Adreno 730,
  • 12 GB RAM,
  • 512 GB pamięci wewnętrznej,
  • Android z EMUI 13.1,
  • aparat główny 50 Mpix f/1.8 + ultraszerokokątny 13 Mpix f/2.2 + peryskopowy teleobiektyw 12 Mpix f/3.4 z OIS,
  • aparat przedni 8 Mpix f/2.4 (a właściwie dwa – na zewnątrz i wewnątrz konstrukcji),
  • LTE, 
  • GPS
  • WiFi 
  • NFC
  • Bluetooth 5.2,
  • slot kart NM,
  • USB typu C,
  • akumulator o pojemności 4800 mAh, przewodowe ładowanie 66 W, indukcyjne ładowanie 50 W,
  • wymiary:
    • rozłożony: 156,9 x 141,5 x 5,3 mm,
    • złożony: 156,9 x 72,4 x 11,08 mm,
  • waga: 241 g,
  • IPX8.

Wzornictwo, jakość wykonania

Na temat samej konstrukcji Huawei Mate X3 wiecie już sporo. Warto jednak rozwinąć ten wątek o samo wzornictwo i jakość wykonania, czyli standardowe kwestie, które staramy się poruszać gdzieś na początku każdej recenzji.

A w przypadku testowanego dziś modelu jest o czym mówić. Zacznę od tego, że Mate X3 jest urządzeniem eleganckim i wręcz gustownym. Do testów trafiła mi się czarna wersja kolorystyczna, która zdaje się być bardziej uniwersalną opcją niż drugi wariant kolorystyczny – zielony (przy czym to właśnie on jest bardziej intrygujący… więc co kto lubi).

Czarna wersja bynajmniej nie jest nudna. Tylny panel jest matowy, ale w całości pokryty błyszczącymi drobinkami. Efekt jest subtelny i jestem przekonana, że może przypaść do gustu sporej części osób. Do tego świetnie maskuje wszelkie odciski palców i nie jest wybitnie śliski.

Jednak chyba najbardziej na plus, zwłaszcza pod względem ergonomii, jest lekkie zakrzywienie zewnętrznego ekranu z każdej strony. Takie zagranie sprawia, że z telefonu doskonale się korzysta, niezależnie od tego, jak go chwycimy i z której strony chcemy sięgnąć ekranu – ma to znaczenie zwłaszcza korzystając z gestów do obsługi telefonu (nie pamiętam kiedy używałam standardowej dolnej belki… a Wy?).

Na uwagę zasługuje również obecność normy IPX8, identycznie jak w Galaxy Fold Z 4 czy Galaxy Z Fold 3. Oznacza to, że Huawei Mate X3 powinien przetrwać zanurzenia w słodkiej wodzie na głębokość metra przez pół godziny. 

A skoro już o odporności mowa, nie bez znaczenia jest również zastosowanie Kunlun Glass na zewnętrznym ekranie, które cechuje się większą odpornością. W teorii można nim nawet tłuc orzechy, w praktyce – powinien sporo przetrwać podczas codziennego użytkowania. Dodam też, że domyślnie na zewnętrznym ekranie znajduje się podstawowa folia ochronna, którą jednak łatwo zarysować już w zaledwie kilka dni.

Wyświetlacze 

Niesamowicie w Huawei Mate X3 podoba mi się fakt, że zewnętrzny ekran jest właściwie wyciągnięty ze standardowego smartfona – nikt go na siłę nie zwężał, dzięki czemu korzysta się z niego rewelacyjnie. Nie lubię, gdy ktoś na mnie cokolwiek wymusza, co w przypadku składaków często ma miejsce – wąski ekran zewnętrzny nie pozwala na komfortowe wprowadzanie treści, co niejako wymusza rozłożenie telefonu. Tutaj tego nie ma, co zaliczam na ogromny plus.

Zwłaszcza że jest to bardzo dobry ekran OLED-owy o jasności sięgającej 1200 nitów. Do jego jakości nie mam zastrzeżeń. Zresztą, podobnie jest w przypadku wewnętrznego, elastycznego wyświetlacza, o nieco niższej jasności – 1000 nitów. Jest w mojej opinii bardziej podatny na zbieranie odcisków palców i, siłą rzeczy, sprawia wrażenie miększego pod palcem.

Pozostaje kwestia zgięcia – czy je widać? Ano widać – w podobnym stopniu, co w Galaxy Z Fold 4, a w większym niż w Oppo Find N2. Czy da się do tego przyzwyczaić? Da się. Kwestia czasu, jak w przypadku wszystkiego.

Huawei Mate X3

W ustawieniach znajdziemy Always on Display, przy czym wcale nie jest takie always on… AoD może być włączone wyłącznie w trybie wyświetlania „dotknij, aby wyświetlić”, co oznacza, że nie ma opcji, by działało stale. Jest to o tyle dziwne, że drugi z zaprezentowanych dziś telefonów, P60 Pro, już takową opcję ma.

Działanie, oprogramowanie

Huawei Mate X3 wypuszczony został na rynek w podobnej konfiguracji sprzętowej, co zeszłoroczny Samsung Galaxy Z Fold 4 (słowo klucz: zeszłoroczny). To oznacza, że pod jego maską znajdziemy ośmiordzeniowego Snapdragona 8+ Gen 1 z Adreno 730 w połączeniu z 12 GB RAM. 

A zatem, mimo tego, że Mate X3 jest smartfonem tegorocznym, już na starcie jest przestarzały pod względem zastosowanego procesora. Ten nie jest zły, biorąc pod uwagę jego wydajność, ale jego następca, Snapdragon 8 Gen 2 znany jest z większej energooszczędności i lepszego zarządzania odprowadzeniem ciepła.

I, cóż, Huawei Mate X3 działa tak, jak na flagowca przystało – bezproblemowo, szybko i wydajnie. Cokolwiek potrzebuję zrobić, ten dotrzymuje mi kroku. Nie wyobrażam sobie, by w smartfonie za tyle siana było inaczej – to by było wręcz nie do pomyślenia.

Czasem smartfonowi zdarza się nieco nagrzać – nie są to strasznie wysokie temperatury, ale już odczuwalne dla dłoni użytkownika. Dzieje się tak głównie podczas dłuższego korzystania z Social Mediów, sesji fotograficznych oraz podczas ładowania, o czym zresztą Huawei lojalnie informuje.

Jak Mate X3 wypada w benchmarkach? Oczywiście nie omieszkałam tego sprawdzić:

  • Geekbench 6:
    • single core: 1379
    • multi core: 3704
    • OpenCL: 5092
    • Vulkan: 6574
  • 3DMark:
    • Sling Shot: max
    • Sling Shot Extreme: max
    • Wild Life: max
    • Wild Life Extreme: 2760
    • Wild Life Stress Test: 10503 / 5036 / 47,9%
    • Wild Life Extreme Stress Test: 2715 / 1760 / 61,5%

Jeśli chodzi o oprogramowanie, mamy tutaj EMUI w wersji 13.1. Dla mnie jego największą zaletą, w połączeniu z dużym, wewnętrznym ekranem, jest możliwość otwierania dwóch aplikacji obok siebie w widoku pionowym lub poziomym (co więcej, jeśli jakieś dwie apki uruchamiamy w takim widoku często, możemy zapisać ich układ i uruchamiać jednym tapnięciem!) oraz dwie kolejne w widoku wyskakujących okien. Takie rozwiązanie w pełni pozwala wykorzystać potencjał prawie 8-calowego wyświetlacza.

A skoro już o potencjale mowa, to tutaj Huawei ma jeszcze trochę do nadrobienia względem konkurencji, gdy mówimy o wykorzystywaniu możliwości składanej konstrukcji. Właściwie tylko aparat i galeria wykorzystują fakt, że z telefonu można korzystać w pozycji z ekranem rozłożonym w połowie. Inna rzecz, że przełączanie treści pomiędzy zewnętrznym ekranem a wewnętrznym (i odwrotnie) jest natychmiastowe – serio, działa to tu niesamowicie.

No dobrze… A co z brakiem GMS?

Teoretycznie bez usług Google w smartfonie da się żyć. Dopiero jednak, gdy sobie człowiek uświadomi, że trafi dostęp do Chrome i zapisanych w nim haseł, opcji płacenia przez Google Pay czy korzystania z Android Auto, staje się jasne, że nie wszystko da się zastąpić alternatywami.

Korzystałam z Huawei Mate X3 przez dwa tygodnie i – jasne – było to możliwe. Wymagało więcej elastyczności niż zawsze i czasem też cierpliwości. Doinstalowywanie aplikacji z .apk to konieczność, ale Gspace też okaże się nieocenione. Okazuje się bowiem, że źródło pochodzenia aplikacji może mieć znaczenie. 

Z mojego doświadczenia wynika, że:

  • Instagram wysyła powiadomienia wyłącznie po pobraniu z .apk (przez Gspace nie) – podobnie jest z Messengerem, który po pobraniu z .apk wyświetla dymki czatów, a przez Gspace nie,
  • Twitter nie wysyła powiadomień niezależnie od tego, czy pobrany jest z .apk czy przez Gspace.

Z innych rzeczy:

  • YouTube z Gspace bezproblemowo działa w zminimalizowanym oknie,
  • ING przez przeglądarkę działa bezproblemowo, ale aplikacja mobilna jest wymagana do korzystania z BLIK czy przelewu na numer telefonu… a aplikacja podczas konfiguracji wyrzuca komunikat bezpieczeństwa,
  • z Orlen Pay nie da się płacić, bo aplikacja podczas próby zeskanowania QR kodu z dystrybutora nie jest w stanie użyć lokalizacji zaszytej w usługach Google,
  • do FreeNow niby da się zalogować, ale korzystać z aplikacji i zamawiać przejazdy – już nie.

Podczas testów powtarzalne były u mnie dwa błędy. Pierwszy to błąd pobierania zdjęcia przy pierwszej próbie – niezależnie czy pobierałam z Messengera czy Google Drive, za każdym razem pierwsza próba była nieudana (kolejne przechodziły bez problemu). Druga rzecz to usuwanie wiadomości z Messengera z belki powiadomień – niby usuwa, a jednak czasem zostaje.

Zaplecze komunikacyjne

Tu będzie gorzko. Huawei Mate X3 obsługuje łączność mobilną, to oczywiste, ale LTE, a nie 5G. NFC jest obecne na pokładzie, ale płatności z wykorzystaniem Google Pay, z wiadomych względów, nie są dostępne – na pocieszenie można korzystać z BLIK-a zbliżeniowego, przy czym opcja ta jest ograniczona do wybranych banków. Szkoda też braku obsługi e-SIM.

Do naszej dyspozycji jest oddany również Bluetooth, GPS oraz WiFi – do ich działania nie mam już najmniejszych zastrzeżeń. Podobnie zresztą, jak do portu podczerwieni, który jest miłym dodatkiem.

Pod względem dostępnej pamięci nie jest źle – 512 GB do wykorzystania (no, tak naprawdę to 462 GB, bo resztę zajmuje system). CPDT przychodzi z odpowiedzią na temat tego, jak szybka jest to pamięć:

  • szybkość sekwencyjnego zapisu danych: 738,51 MB/s,
  • szybkość sekwencyjnego odczytu danych: 2,05 GB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 34,23 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 21,30 MB/s,
  • kopiowanie pamięci: 7,92 GB/s.

Pamięć wewnętrzną można rozszerzyć, ale jedynie z użyciem autorskich kart Huawei – NM.

Zabezpieczenia biometryczne

Standardowo do naszej dyspozycji oddane zostały dwie metody zabezpieczenia biometrycznego smartfona – rozpoznawanie twarzy i czytnik linii papilarnych. Pierwsze z nich jest o tyle ciekawe, że wystarczy skonfigurować je raz, by działało na obu przednich aparatach (tzn. na zewnętrznym, jak i wewnętrznym). Sprawdza się zupełnie nieźle i działa pod różnym kątem, aczkolwiek wszyscy doskonale wiedzą, że rozwiązanie to jest mniej bezpieczne od skanera odcisków palców.

A skoro o nim mowa, ten zintegrowany jest z włącznikiem, który umieszczony jest na wręcz idealnej wysokości prawej krawędzi. Po wzięciu telefonu do ręki kciuk automatycznie ląduje właśnie na nim, dzięki czemu odblokowanie dostępu do niego to kwestia dosłownie krótkiej chwili.

Huawei Mate X3

Audio

Kilka słów za i przeciw. Brawa dla inżynierów, bo do naprawdę mikroskopijnej przestrzeni włożyli bardzo mocne głośniki stereo, które są donośne. Czyste wysokie tony, w miarę czyste średnie, ale… tu przechodzimy do minusów.

Całkowity brak basu (nie dziwię się, w końcu nie ma tu przestrzeni na cokolwiek). Przy tej kwocie wymagałbym dźwięku przestrzennego, jakiegoś oprogramowania do podbicia czy personalizacji dźwięku, a tu tego po prostu brakuje. Dźwięk jest płaski i trochę nijaki, chociaż – jak wspomniałem – donośny i czysty.

Gdybym miał robić ślepy test na słuch, bez wiedzy, jaki to jest model, producent, etc., zakładałbym, że dźwięk jest na poziomie telefonu za ok. 2000 złotych. Płacąc pięć razy więcej wymaga się najlepszych podzespołów pod każdym względem. Jestem szczerze zawiedziony stosunkiem jakość – cena głośników w Huawei Mate X3. Jego bezpośredni konkurent, Samsung Galaxy Z Fold 4, brzmi o niebo lepiej i daje od groma więcej możliwości personalizacji dźwięku.

Huawei Mate X3

Czas pracy

Nie ukrywam, że gdy poznałam pojemność akumulatora w Huawei Mate X3, byłam pod wrażeniem. Producentowi udało się upchać w tak cienkiej obudowie akumulator o pojemności 4800 mAh. A tak naprawdę dwa akumulatory – po jednym po obu stronach konstrukcji. To o 400 mAh więcej niż ma przywoływany dziś już przeze mnie wielokrotnie konkurent autorstwa Samsunga, a o 280 mAh więcej niż w Oppo Find N2. To zapowiadało imponujący czas działania. 

Co poszło nie tak? To pytanie zadaję sobie, odkąd przepracowałam na Mate X3 kilka pierwszych cykli baterii, które wcale nie napawały optymizmem. I rzeczywiście – dalej też wcale nie było jakoś lepiej.

Standardowy czas pracy, jaki udawało mi się uzyskiwać na Huawei Mate X3, to 3,5 godziny na włączonym ekranie (SoT) na LTE, jak i w trybie mieszanym. Na WiFi natomiast 5-5,5 godziny to był maks możliwości. Jak zatem możecie się domyślić, jak i zobaczyć na załączonych screenach, nie zawsze udawało mi się dobić do późnego wieczoru – czasem kończyłam z rozładowanym telefonem przed 19. A to wszystko z AoD ustawionym w trybie dotknięcia.

Spodziewam się, że czas pracy mógłby być dłuższy, gdyby nie działały tu procesy i aplikacje, których działanie jest wymuszone aplikacją Gspace. Być może, gdyby domyślnie był GMS, całość lepiej by była zoptymalizowana pod kątem zarządzania energią. To jednak tylko gdybanie.

Zwłaszcza że… Huawei P60 Pro, którego akumulator ma pojemność 4815 mAh, a z którego korzystałam w podobnych warunkach, wykręca dłuższy czas działania. Dodatkowo Robert, z którym rozmawiałam, a który testował inny egzemplarz Mate X3, uzyskiwał 5-8h SoT.

Nie mogę zatem wykluczyć, że egzemplarz testowy konsumował więcej energii niż powinien. Ale oceniam to, co przeszło przez moje ręce, a czasu pracy ze screenów nie oszukam.

Huawei Mate X3

Na szczęście Huawei Mate X3 wspiera szybkie ładowanie – zarówno po kablu, jak i bezprzewodowe. Do naszej dyspozycji jest ładowanie przewodowe 66-Watowe (ładowarka znajduje się w zestawie sprzedażowym) oraz indukcyjne 50 W, co jest bardzo fajnym dodatkiem (zwłaszcza dla osób, które w pracy stawiają sobie telefon na ładowarkę czy korzystają z ładowarek w samochodach).

Ładowanie telefonu z użyciem oryginalnej ładowarki trwa ok. 44 minuty. Huawei zaleca ładować smartfon w pozycji rozłożonej.

Aparat

Początkowo w składanych smartfonach producenci po macoszemu traktowali kwestię możliwości fotograficznych. Można było sporo na ich temat powiedzieć, ale niekoniecznie dobrego. Na szczęście z roku na rok postęp widoczny jest gołym okiem, a Huawei Mate X3 również pod tym względem pokazuje się z dobrej strony.

Przypomnijmy, że na pokładzie tego urządzenia mamy: aparat główny 50 Mpix f/1.8, ultraszerokokątny 13 Mpix f/2.2 i peryskopowy teleobiektyw 12 Mpix f/3.4 z OIS. Na papierze wygląda to co najmniej dobrze. A jak się przekłada na rzeczywistość?

Zacznijmy od tego, że telefon daje nam możliwość wyboru profilu kolorystycznego. W opcjach XMAGE mamy do wyboru: pierwotny, jaskrawy i jasny. To kluczowy wybór, którego musimy dokonać robiąc zdjęcia Matem X3, bo to od niego zależy, jak finalnie będą wyglądać pochodzące z niego zdjęcia.

Wystarczy, że rzucicie okiem na powyższe fotografie, by zauważyć różnicę w mgnieniu oka. Osobiście wybrałam pierwotny profil ze względu na najmniejszą ingerencję w zdjęcia względem rzeczywistości, czyli tego, co widzą moje oczy. 

Muszę przyznać, że możliwości fotograficzne modelu Huawei Mate X3 pozytywnie mnie zaskoczyły. Zwłaszcza pod względem zoomu – zarówno 5-, jak i 10-krotnego. Przechadzając się po centrum Warszawy mogłam się wyżyć pod względem nieoczywistych kadrów, których może nie widać na pierwszy rzut oka. Przy czym wolałabym 3- lub 3,5-krotny zoom, który jest bardziej użyteczny na co dzień od 5-krotnego.

Maksymalnie do dyspozycji mamy 50-krotny zoom, ale z niego nie polecam korzystać. Jasne, pozwala dostrzec np. godzinę z PKiN, ale nie w takiej jakości, by można było mówić, że jest przynajmniej zadowalająca.

Jeśli chodzi o aparat ultraszerokokątny, widoczny jest tu lekki, ale w większości przypadków wcale nie drastyczny rozjazd kolorystyczny pomiędzy głównym aparatem a ultraszerokim właśnie. Mamy do czynienia ze zniekształceniami fotografowanych obiektów i zdecydowanie mniejszą szczegółowością.

Tryb nocny ma tendencję do znacznego rozjaśniania kadrów (co może się podobać zwłaszcza w deszczowej scenerii, gdy w ulicy odbijają się oświetlone kamienice), ale odbija się to na zaszumieniu ciemniejszych części zdjęcia – w tym przypadku nieba.

Zwróćcie uwagę, że zdjęcia wykonane w trybie automatycznym są klimatyczne i pozbawione tego niechcianego szumu (i przy okazji po prostu bardzo dobre!), podczas gdy tryb nocny dodaje im szałowości, ale i szumowości. Rzuca się to w oczy już w zdjęciach z głównego aparatu, a na tych z ultraszerokiego jest to wręcz nagminne.

Na ten moment nie ma możliwości robienia zdjęć głównym aparatem komuś tak, by podgląd widoczny był zarówno na ekranie wewnętrznym, jak i zewnętrznym – czyli żeby obie strony widziały, jaki jest kadr. Szkoda – uniknęłoby to sporej ilości kłótni o ucięte nogi na zdjęciu czy przycięte elementy, na których nam zależało ;) Myślę, że to kwestia jakiejś aktualizacji.

Nie miałam okazji osobiście testować Samsunga Galaxy Z Fold 4, ale od jakiegoś czasu korzysta z niego mój narzeczony, więc nie omieszkałam porównać jakości zdjęć pochodzących z niego versus Huawei Mate X3. Oto, co z tego wyszło:

I trochę pionowych:

Selfie zrobimy z użyciem jednego z dwóch aparatów przednich – jeden umieszczony jest nad zewnętrznym ekranem, drugi z kolei – w prawym górnym rogu wewnętrznego ekranu. Obie jednostki mają takie same parametry – 8 Mpix f/2.4, a zdjęcia pochodzące z nich niczym się nie różnią. Choć uważam, że tym drugim łatwiej o brzydsze zdjęcie, bo ekran wewnątrz łatwiej zabrudzić (pamiętajcie, by przetrzeć aparat, zanim zaczniecie robić zdjęcia).

Jak z wideo?

Jeśli chodzi o wideo, maksymalna dostępna jakość nagrywania to 4K 60 fps i raczej nie ma w tym nic dziwnego, w końcu to flagowiec. Co jednak imponuje najbardziej, to możliwość przełączania się w tej jakości podczas nagrywania na ultraszeroki kąt, jak również korzystania z maksymalnie 15-krotnego zoomu. A jak to wygląda? Bardzo dobrze. Właściwie trudno się do czegokolwiek przyczepić. Stabilizacja, łapanie ostrości, detale – wszystko jest na swoim miejscu.

Dostępny jest tryb ultrastabilizacji – Full HD 60 fps, śledzenie obiektu – w Full HD 30 fps, tryb supermakro – 4K 30 fps. Oczywiście nie zabrakło też zwolnionego tempa, filmu poklatkowego, podwójnego widoku czy kreatora historii. Przednim aparatem nagramy wideo maksymalnie w 40K, ale 30 fps.

To mógłby być najlepszy składak na rynku

Cena Huawei Mate X3 w momencie publikacji recenzji wynosi… 9999 złotych. I to jest ten moment, w którym macie prawo łapać się za głowę, co też zresztą sama uczyniłam, gdy poznałam cenę Mate X3 w Polsce. 

Smartfon bez usług Google, bez najnowszego flagowego procesora i tylko z LTE… za dyszkę… No, drogi Huawei… ambitnie. Sprzedaż smartwatcha Huawei Watch Ultimate za 4199 złotych była ciekawym wyzwaniem (premierowo udanym, jak się okazało!), ale w tym przypadku obawiam się, że będzie trudniej – sporo trudniej.

Bo o ile konstrukcyjnie uważam, że Huawei Mate X3 jest na tę chwilę najlepszym składanym smartfonem na rynku, o tyle bez trzech wspomnianych wyżej elementów sprzedawanie go w takiej cenie będzie wyzwaniem.

I to jest cholernie przykre, patrząc z punktu widzenia typowego obserwatora rynku mobilnego. To mógłby być hit sprzedażowy. Tak – nawet w tej cenie. Ale… sami wiecie, jak jest. Amerykańskiego bana się nie przeskoczy, a brak najnowszych technologii (nowszego, bardziej energooszczędnego procesora, a także 5G) może doskwierać – zwłaszcza że przecież takiego sprzętu nie kupuje się na chwilę.

No i tak o… Dajcie znać, co myślicie na temat Huawei Mate X3.

Recenzja Huawei Mate X3. Tak powinien wyglądać składany smartfon!
Zalety
smukłość i niska masa - tak powinien wyglądać składany smartfon!
spory zewnętrzny ekran, zakrzywiony z każdej strony
bardzo dobry aparat
kultura pracy
możliwość przełączania się na ultraszeroki kąt w 4K 60 fps
ładowarka 66 W w zestawie
ładowarnie indukcyjne 50 W
Wady / braki
tylko LTE
czas pracy - po akumulatorze o tej pojemności spodziewałam się sporo lepszych osiągów
brak GMS, a co za tym idzie - łatwego dostępu do aplikacji, obsługi Android Auto i Google Pay
masa preinstalowanych, zupełnie niepotrzebnych aplikacji
brak AoD w trybie ciągłym
głośniki stereo, ale bez szału
slot kart NM zamiast microSD
brak eSIM i 3.5 mm jacka audio
7
Ocena