Recenzja Xiaomi Redmi 10 – ten jeden z wielu

6.9
Ocena
Gdzie kupić?

Wybór nigdy nie jest prosty, a już szczególnie kiedy dostępnych możliwości jest tak dużo. Xiaomi Redmi 10 nie ma łatwo, gdyż musi się mierzyć nie tylko ze świetnym poprzednikiem, ale także szeroką gamą innych dostępnych na rynku opcji.

Wrześniowa propozycja

Swoją oficjalną, europejską premierę, Xiaomi Redmi 10 miał w połowie września 2021 roku. Urządzenie dość szybko trafiło do polskiej przedsprzedaży, by pod koniec tego samego miesiąca wylądować w rękach pierwszych klientów.

Od tamtej pory najmocniejsza konfiguracja smartfona dostępna na naszym rynku (4/128 GB) zdążyła stanieć o 100 złotych. Wersja bardziej uboga (4/64 GB) to koszt mniejszy o 50 złotych. Czy są to wystarczające powody do jeszcze większego zainteresowania tym modelem, czy też może przyczynek do pierwszego spojrzenia w stronę Redmi 10?

Po kilku tygodniach wymagających testów postaram się odpowiedzieć właśnie na to pytanie. Zapraszam serdecznie do recenzji! Bez zbędnych ceregieli, zagłębmy się na starcie w lekturę specyfikacji urządzenia.

Xiaomi Redmi 10 w Media Expert

Xiaomi Redmi 10 zestaw sprzedażowy
Xiaomi Redmi 10 – zestaw sprzedażowy (fot. Tabletowo.pl)

Xiaomi Redmi 10 – specyfikacja techniczna

ModelXiaomi Redmi 10
Opcje kolorystyczneszara – Carbon Gray (testowana), Pebble White – biała, Sea Blue – perłowa
Wymiary i waga162 x 75,5 x 8,9 mm, 181 g
Ekran6,5 cala, LCD 90 Hz, 1080 x 2400, 405 ppi
ProcesorMediaTek Helio G88 (12 nm)
GrafikaMali-G52 MC2
RAM4 GB
Pamięć wewnętrzna64 GB
Aparatyfront: 8 Mpix, f/2.2
tył:
główny 50 Mpix, f/1.8
ultraszeroki 8 Mpix, f/2.2, 120 stopnie ze stałym focusem
makro 2 Mpix, f/2.4
2 Mpix
Zaplecze komunikacyjne4G LTE, Bluetooth 5.1 A2DP, LE, NFC, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS
Audiogłośniki stereo, jack 3,5 mm
Wodoszczelnośćbrak deklarowanej
PortyUSB typu C
GSMdual SIM
Ładowanie przewodowe18 W
Ładowanie bezprzewodowebrak
Bateria5000 mAh
SystemAndroid 11, MIUI UI 12.5
Zawartość pudełkasmartfon, silikonowe etui, ładowarka 22,5 W, Kabel USB-C – USB-A, szpilka do wyciągania tacki SIM, dokumentacja
Cenatestowana wersja 4/64 – 899 złotych
4/128 – 999 złotych

Zestawiając Xiaomi Redmi 10 z bezpośredniem poprzednikiem (modelem Redmi 9) lista wprowadzonych zmian jest naprawdę imponująca. Lepszy procesor, ekran, nowszy moduł główny aparatu czy też obecność głośników stereo, sprawiają, że nie czuć odtwórczości zestawiając ze sobą te dwa urządzenia.

Standardowo zerkamy na początku do zestawu sprzedażowego.Jest kabel USB-C, ładowarka, a nawet etui ochronne. Trudno mi się wypowiedzieć na temat tego ostatniego, gdyż mój egzemplarz testowy był pozbawiony tego elementu, jednakże znając realia i to, jakie etui potrafi dodawać do zestawu Xiaomi, możemy mieć pewność, że nada się ono do podstawowej ochrony.

Xiaomi Redmi 10
Plastikowe plecki przypominają nieco dymione szkło (fot. Tabletowo.pl)

Design, jakość wykonania i komfort korzystania – czy my się już widzieliśmy?

Przechodząc do wyglądu urządzenia, muszę powiedzieć, że o ile ogólno panująca odtwórczość w świecie smartfonów nie dotknęła zbyt mocno wyposażenia wnętrza telefonu, tak już zewnętrze to raczej dobrze znana śpiewka z drobną kosmetyką.

Zaczynając od plecków, tutaj od razu w oko wpada naprawdę spora wyspa aparatów w kształcie prostokąta zaoblonego na krawędziach. Warto zaznaczyć, że cały moduł dość mocno odstaje od obudowy, przez co smartfon gibie się na boki w trakcie próby klikania ekranu, będąc położonym na płaskiej powierzchni.

Pod samą wyspą znajduje się dopisek „AI-CAM photography system”, który umieszczony został na innym tle, aniżeli reszta tylniej obudowy. Tworzy to wrażenie, że zestaw aparatów zajmuje jeszcze więcej miejsca. Szczerze mówiąc, nie jestem fanem tego rozwiązania.

W moje ręce trafiła szara wersja kolorystyczna, nazwana przez producenta „Carbon Gray”. Najmocniejsza konfiguracja jest dostępna w białym kolorze „Pebble White”. Jeśli ktoś zdecyduje się na opcję 4/64 GB, będzie miał także do wyboru wariant „Sea Blue”, czyli mieniący się jasny odcień koloru niebieskiego.

Moim zdaniem, miałem okazję testować najładniejszą z wersji kolorystycznych. Obudowa, choć plastikowa (co nie jest żadnym zaskoczeniem w tej cenie), pomalowana jest na matowy odcień szarości, co sprawia wrażenie dymionego szkła. Wygląda to naprawdę ładnie i dodaje urządzeniu wyrazu z nieco wyższej półki.

Przechodząc do ramy urządzenia (także platikowej), Xiaomi zaczerpnęło nieco insipiracji z modnych w ostanim czasie płaskich krawędzi i w ten właśnie sposób wyprofilował dolną i górną część ramki. Boki pozostały zakrzywione. Co znajdziemy na tych częściach smartfona?

U góry jest złącze słuchawkowe, jeden z głośników, port podczerwieni, a także mikrofon do wyłapywania szumów. Na dole zaś mamy klasycznie mikrofon do rozmów, port USB-C i drugi z głośników, tworzący układ stereo. Po lewej wyciągniemy tackę dual SIM i microSD, a po prawej zmienimy głośność (pojedynczy przycisk), a także odblokujemy lub wyłączymy telefon za pomocą specjalnej, wklęsłej płytki.

Front bez zaskoczenia pozostaje zdecydowanie najnudniejszą częścią Redmi 10. Średniej wielkości wcięcie na kamerkę do selfie umieszczone centralnie. Nieco powyżej, w nienajmniejszej ramce, zaszyto głośnik do rozmów. Smartfon może „pochwalić” się istotnie większym podbródkiem, aczkolwiek stale nieodbiegającym od norm panujących w tym przedziale cenowym. Raczej bliżej mu do tych mniejszych, co jest dobrą rzeczą. Producent deklaruje, że szkło na froncie to Gorilla Glass 3.

W kwestii jakości wykonania nie mam żadnych zarzutów. Nic nie trzeszczy, a także nie ugina się pod większym naciskiem. Przyciski dobrze leżą i mają odczuwalny, przyjemny skok.

Wygląd i użyte materiały to jedno. A jak się korzysta z Xiaomi Redmi 10? Mówiąc wprost, jest całkiem dobrze, choć mam jedno większe zastrzeżenie. Ramka płaska czy zaokrąglona to kwestia gustu. Jednakże pozostawienie wygiętych boków w połączeniu ze śliskim tyłem to proszenie się o niepotrzebne koszta. Plecki powinny przeżyć nawet poważniejszy upadek, bo są plastikowe, jednakże ekranu nie byłbym już tak pewny. Gdyby producent pozostawił w tym wypadku płaskie boki, chwyt powinien być nieco pewniejszy.

Choć urządzenie z pewnością nie należy do najmniejszych, muszę przyznać, że waga na poziomie 181 gramów „znika” w dłoni. Redmi 10 jest bardzo dobrze wyważony i nawet przy dłuższych kontaktach, nie daje się mocno we znaki użytkownikowi.

Xiaomi Redmi 10
Ekran w Redmi 10 jest w stanie się obronić (fot. Tabletowo.pl)

Wyświetlacz, czyli LCD naprawdę może być dobre, serio!

Xiaomi Redmi 10 został wyposażony w 6,5-calowy ekran wykonany w technologii LCD. To, co zasługuje na szczególną uwagę, to obecność podwyższonego, 90 Hz odświeżania. Zdaję sobie sprawę, że zdecydowana większość osób preferuje popularne AMOLED-y, jednakże muszę zaznaczyć, że ekran recenzowanego dzisiaj modelu, pomimo zastosowania LCD, naprawdę daje radę.

Śmiem twierdzić, że w swojej klasie cenowej jest to jeden z lepszych paneli, jakie można spotkać na rynku. Choć słoneczne dni to teraz rzadkość, kiedy już się przydarzyły, nie miałem problemu z odczytywaniem treści z ekranu. Oczywiście, że nie jest to poziom flagowy, ale tego nie mamy prawa oczekiwać po smartfonie za mniej niż 1000 złotych. Xiaomi deklaruje maksymalną jasność na poziomie 400 nitów, jednakże w automacie, jestem przekonany, że ta wartość jest przekraczana.

Bardzo dobrze wypada także jasność minimalna. Przeglądanie treści w całkowicie ciemnym pokoju nocą nie powoduje szybkiego zmęczenia oczu. Kolory wyglądają naturalnie. Mają swoje nasycenie, ale nie popadają w przesadny „przepalony” ton.

Jeśli zaś chodzi o odświeżanie 90 Hz, tryb ten działa tak, jak należy. Animacje i treści przystosowane do tego stopnia odświeżania wyglądają rewelacyjnie. Mnie osobiście cieszy, że producent nie próbował wciskać 120 Hz, gdzie różnica jest ledwo odczuwalana, a drenaż baterii zdecydowanie większy. Mój jedyny zarzut to tryb automatyczny, który momentami działa jak chce, przełączając bez powodu na podstawowe 60 Hz. Najpewniej jest to kwestia dziur w oprogramowaniu.

Podsumowując, chcę zaapelować. Nie bójmy się wyświetlaczy LCD. Dobrze wykonany panel potrafi ciągle robić robotę i tak właśnie jest z Redmi 10. Brak przepaleń czy szarych czerni. Gdybym miał do wyboru słabszy AMOLED (co potrafi się zdarzać w tańszych urządzeniach), a tak dobry LCD, to nie wahałbym się specjalnie długo i zdecydowałbym się na drugą opcję.

Xiaomi Redmi 10
Wokół wycięcia na aparat, nie widać żadnych niepokojących przyciemnień ekranu (fot. Tabletowo.pl)

Oprogramowanie – Xiaomi… why?

Postawię sprawę jasno już na starcie. Wygląd MIUI i to, jak bardzo jest on podobny do iOS, absolutnie mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Otwartość systemu Android z wyglądem iOS to połączenie, któremu mocno kibicuję. Gdyby tylko oprogramowanie Chińczyków nadążało za tempem wprowadzania zmian w wyglądzie, nie byłoby żadnego problemu. Niestety, do MIUI trzeba mieć ogromne pokłady cierpliwości, których mi momentami brakowało.

Na temat MIUI 12,5 czyli nakładki Xiaomi na Androida 11, powiedziano już niemal wszystko. Funkcje są dobrze znane, więc pozwólcie, że nie będę się dzisiaj na ten temat rozpisywał, pokrótce powiem tylko, czym producent „chwali się” w kwestii swojej wersji oprogramowania.

W zasadzie większość zmian i usprawnień można w skrócie sprowadzić do trzech słów, a słowa te to: wygląd, szybkość i bezpieczeństwo.

Na temat pierwszej najważniejszej sfery zdążyłem już napomknąć na starcie. Jak to mówią, są gusta i guściki, ale mi MIUI 12.5 podoba się bardzo. Trudno jest mi wyobrazić sobie ładniejszy system (może tylko ten w połączeniu z Materials You z Androida 12). Dodając do tego schludne, a zaraz efektowne animacje, w połączeniu z podwyższonym odświeżaniem ekranu, jest po prostu perfekcyjnie.

Centrum zarządzania, które wywołujemy po ściągnięciu prawej strony górnej belki powiadomień, dokładnie jak w iPhone’ach, wygląda… dokładnie jak w iPhone’ach i działa też w ten sam sposób, upraszczając nieco dostęp do kilku kluczowych funkcji. Ładne i funkcjonalne.

Kwestia bezpieczeństwa dzieje się bardziej zakulisowo i tutaj trudno jest powiedzieć coś więcej na ten temat. Z pewnością jednak dostajemy więcej opcji kontroli nad tym, co zbierają od nas aplikacje firm trzecich. Na szczególną uwagę zasługuje opcja ochrony prywatności schowka czy większe restrykcje w kwestiach udostępniania lokalizacji.

Jeśli zaś chodzi o szybkość i ogólną stabilność, tutaj wszystko ładnie wygląda głównie na papierze. Xiaomi chwali się między innymi liczbami. 35% mniej zużywanej pamięci i około 25% większej oszczędności energii. Dodajmy do tego najmniejszą ilość podstawowych apek preinstalowanych w smartfonie. Brzmi fajnie, prawda?

Natomiast rzeczywistość jest zgoła inna. Weryfikacja liczb jest przez nas, szarych użytkowników, po prostu niemożliwa. Pozostaje ocena organoleptyczna. Oczywiście musimy mieć w pamięci, że testujemy urządzenie budżetowe, jednakże w dalszym ciągu pewnej jakości mamy prawo oczekiwać.

Każdy, kto miał okazję kiedyś używać smartfonów Xiaomi, zapewne zna problem z pojawieniem się powiadomień. Niestety, tutaj nie jest inaczej. Te potrafią pojawiać się z dużym opóźnieniem (rekord to 2 dni po czasie!), a nawet nie przychodzić wcale. Dźwięk powiadomienia bez żadnego powiadomienia też potrafi się przydarzyć.

O ile samo przeskakiwanie po menu opcji jest dość sprawne, to smartfonowi potrafi zająć 2-3 sekundy przyjęcie do wiadomości i zatwierdzenie zmiany ustawień. Może to lekko irytować.

Na temat samej jakości zdjęć aparatów będzie specjalna sekcja w recenzji, ale nie sposób nie wspomnieć o samej aplikacji. Kliknięcie w kropkę pozwalającą zmienić obiektyw to prawdziwa udręka. Smartfon ma poważne problemy z rozpoznaniem nawet najbardziej precyzyjnego kliku i, zamiast zmienić aparat, wyostrza w pobliskim miejscu.

Szkoda, bo gdyby w parze z wyglądem i ilością funkcji, poszła choć część dopracowania systemu, Xiaomi miałoby w swoich rękach potężne narzędzie do przyciągania kolejnych użytkowników do siebie. Funkcjonalność połączona z wyglądem wygrywa w niemalże każdym przypadku. A tak, mamy do czynienia z sytuacją coś za coś.

Xiaomi Redmi 10
MIUI to piękna i bestia (fot. Tabletowo.pl)

Wydajność – w jakim budżecie jesteśmy?

Xiaomi Redmi 10 jest napędzany przez 12-nanometrowy procesor autorstwa MediaTeka, a konkretnie Helio G88. Jest to pierwszy smartfon, który ukazał się na rynku z tą właśnie jednostką autorstwa Tajwańczyków. Z czym mamy do czynienia? Na pokładzie znalazło się miejsce dla 8 rdzeni, z czego dwa najmocniejsze są w stanie rozpędzić się do 2 GHz (pozostałe do 1,8). Za grafikę odpowiada Mali G52 MC2.

Do testów przypadła mi wersja w konfiguracji 4/64 GB. W tej kwestii pozostaje mi do wspomnienia, że w Redmi 10 opiera się na protokole eMMC 5.1, a nie UFS, co wpływa wydatnie na szybkość wykonywanych operacji. Czuć to w szczególności, jeśli tylko zmusimy smartfon do utrzymywania w pamięci „cięższych” aplikacji. Szkoda, bo pomimo przedziału cenowego, pamięć UFS 2.1 nie jest czymś niezwykłym.

Xiaomi Redmi 10
Mediatek Helio G88 jest sercem Redmi 10 (fot. Tabletowo.pl)

Jak spisuje się taki zestaw podzespołów w codziennym użytkowaniu? Jest poprawnie. Przeskakiwanie pomiędzy kilkoma mniej wymagającymi aplikacjami, bardziej ubogie graficznie tytuły czy strumieniowanie muzyki lub wideo w wysokiej jakości z reguły nie blokuje smartfona.

Długie zacięcia czy zdecydowane spadki liczby wyświetlanych klatek zdarzały się tylko wtedy, gdy pamięć się zapełniała lub gdy w RAM próbowałem trzymać pamięciożerne apki. Chcę tutaj też jasno odróżnić pewne „humory” oprogramowania, aniżeli czystą wydajność i sprawność działania w ciągu dnia, przy codziennych zadaniach.

Oczywiście, że droższe smartfony będą robić pewne rzeczy szybciej i nieco lepiej, ale biorąc pod uwagę, w jakim budżecie jesteśmy, całość oceniam na stan akceptowalny. Jedyne, co dość mocno martwi, to dość spore nagrzewanie telefonu pod obciążeniem. Choć pomimo moich usilnych prób sprawdzenia czy długie utrzymanie wysokiej temperatury spowoduje znaczne ograniczenie wydajności, nie spotkałem się z takich zjawiskiem, jednakże sam fakt należy odnotować.

Nie mam niestety dobrych informacji dla fanów testów syntetycznych. Z niewiadomych przyczyn nie udało mi się przeprowadzić testów za pomocą AnTuTu benchmark. Zasięgając informacji, wygląda na to, że układ Helio G88 jest jeszcze zablokowany przypadku tego konkretnego testu. Pozostaje nam więc nacieszyć się wynikiem z GeekBench 5.

Analizując uzyskane cyferki widzimy, że wyniki są mocno zbliżone do urządzeń pracujących pod kontrolą Helio G85. Zmiany są wręcz w granicy błędów statystycznych. Na co dzień wyczucie takiej różnicy jest po prostu niemożliwe. Tak naprawdę jedyne różnice to odblokowaniu potencjału w kwestii takich funkcji, jak obsługa wyższego odświeżania ekranu, innych protokołów pamięciowych czy połączeń bezprzewodowych jak np. Bluetooth 5.2. Prawda taka, że przy tak budżetowych urządzeniach jest to na dobrą sprawę pomijalne.

Czas pracy i ładowania

Do oprogramowania Xiaomi można mieć zarzuty w kwestii dopracowania platformy. Niemniej jednak pod kątem czasu pracy Chińczycy zawsze znajdowali się w czołówce. Śpieszę z wiadomością, że i tym razem nie jest inaczej. Znowu jesteśmy w górnej części rankingu. To jest ten moment, kiedy posiadacze flagowców mogą z zazdrością spojrzeć na dużo tańsze urządzenia.

Mówiąc najprościej, dwa dni pracy urządzenia na jednym ładowaniu to podstawa. Wszystko to, co wyciągniemy ponad, nie powinno nikogo dziwić. Oczywiście, jeśli tylko nie obciążamy urządzenia przesadnie grając non stop lub kręcąc filmy wideo. W cyklu mieszanym na LTE i Wi-Fi czas pracy na ekranie (SoT) wynosił grubo ponad 8 godzin, zahaczając o 9, a nawet 10 godzin.

Kiedy decydowałem się korzystać tylko z LTE, czasy te nie ulegały radykalnemu skróceniu. Na ogół trzeba było odjąć od 1 do 1,5 godziny z czasów w cyklu mieszanym. Praca na samym Wi-Fi to niemalże pewne 9-10 godzin. Jeśli tylko komuś zależy na długim czasie pracy, bez konieczności podłączania urządzenia do ładowarki, to Redmi 10 będzie dobrym wyborem.

Xiaomi Redmi 10
22,5 W ładowarka, a smartfon naładujemy maksymalnie z prędkością 18 W (fot. Tabletowo.pl)

Ładowanie to o tyle śmieszna sprawa, że do zestawu dołączana jest 22,5 W ładowarka… której potencjału w pełni nie wykorzystamy, gdyż urządzenie obsługuje maksymalnie 18 W. Wynika to z ograniczania kosztów produkcji przez Xiaomi. Dla użytkowników bez większego znaczenia, a zawsze pozostaje ewentualna furtka, na skorzystanie z mocy ładowarki przy okazji innego urządzenia.

Bateria o pojemności 5000 mAh jest spora, to i jej naładowanie siłą rzeczy zajmuje trochę czasu. Wykorzystując ładowarkę dołączoną do zestawu naładowanie telefonu od 0 do 100% zajmuje ok. 2 godziny z kwadransem. Po godzinie ładowania możemy spodziewać się nieco ponad 50%. Trzydzieści minut to to 20% z hakiem na pasku statusu. Demon prędkości to nie jest, ale przecież nie możemy mieć wszystkiego, prawda?

Biometria i łączność – czuć, że to „Xiaomi”

Jak odblokujemy Redmi 10? Najczęściej będzie się to odbywać za pomocą skanera linii papilarnych, umieszczonego na prawej krawędzi. Sama płytka umieszczona jest na dość dobrej wysokości i pozwala bez większych problemów sięgnąć do niego placem w każdej sytuacji. Niestety, na tym kończą się plusy.

Skaner działa bardzo ślamazarnie – nawet jak na swoją półkę cenową. Kiedy już czytnik „załapie” nasz palec, musimy poczekać nawet 2 czy 3 sekundy, aby smartfon pokonał proces odblokowania i, po animacji, dopuścił nas do użytkowania smartfonu. Przyznaję, że odblokowywanie telefonu budziło we mnie często irytację.

Xiaomi Redmi 10
Odblokowywanie smartfona to istna loteria (fot. Tabletowo.pl)

Pozostałe opcje odblokowania to oczywiście klasyka. Jest PIN, jest wzór i odblokowanie za pomocą wizerunku naszej twarzy. Przypominam, że nie jest to rozwiązanie bezpieczne, gdyż opiera się na 2-wymiarowym, płaskim skanie i, cóż… czuć, że tak jest, gdyż telefon już przy pierwszej próbie oszukania go wydrukowanym wizerunkiem twarzy, poddał się bez walki i zapewnił dostęp do systemu. Dziwiło mnie to o tyle, że jakość wydrukowanego wizerunku pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Radziłbym więc z tej opcji nie korzystać.

Jeśli zaś chodzi o łączność, to jest tutaj praktycznie komplet wymaganych dziś usług. Wymieniając mamy do czynienia z: dual SIM, z osobnym wejściem na kartę microSD, Bluetooth 5.1, GPS (A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS), NFC i portem podczerwieni do sterowania urządzeniami zewnętrznymi. Po tym ostatnim czuć, że mamy do czynienia z Xiaomi. Szkoda, że tak mało producentów pamięta o tej bardzo przydatnej funkcji.

Smartfon bez zaskoczenia nie obsługuje sieci 5G. Listę obsługiwanych pasm zamieszczam poniżej:

  • GSM: 2/3/5/8,
  • WCDMA: 1/2/4/5/8,
  • LTE TDD: 38/40/41,
  • LTE FDD: 1/2/3/4/5/7/8/20/28.

Jakość audio – stereo i złącze słuchawkowe

Sporym zaskoczeniem w przypadku Redmi 10 jest obecność głośników stereo. Jak prezentują się w tej cenie? Zaskakująco dobrze. Głośniki są całkiem donośnie i, choć grają nieco płasko, da się czasem wyczuć choć odrobinę basu. W tym budżecie przyjmuję takie stan rzeczy bez większego narzekania.

Cieszy obecność złącza słuchawkowego, choć do tego jesteśmy już raczej przyzwyczajeni w tym przedziale cenowym. Dźwięk na słuchawkach przewodowych czy też bezprzewodowych jest poprawny. Przez cały okres trwania testów nie miałem żadnych problemów ze zrywaniem połączenia. Sama jakość dźwięku jest tutaj już mocno zależna od tego, na jakich słuchawkach będziemy odsłuchiwać danego utworu. Z racji procesora, a także – co by nie ukrywać – przedziału cenowego, nie mamy do czynienia z żadnymi bibliotekami typu AptX.

Xiaomi Redmi 10
Głośniki stereo nie należą do najlepszych, ale w tej półce cenowej prezentują się bardzo okazale (fot. Tabletowo.pl)

W kwestii jakości rozmów jest po prostu ok. Dźwięk ze szczeliny umieszczonej w ramce ekranu jest nieco pozbawiony wyrazu, ale przynajmniej na tyle donośny, że nawet osoby potrzebujące dość mocno podkręcać głośność swoich rozmówców, nie powinny mieć problemów ze zrozumieniem drugiej osoby.

Jeśli zaś chodzi o transport naszego głosu, tutaj także jest poprawnie. W wietrzne dni nieco szumu od wiatru potrafi przedostać się do mikrofonu, ale nie jest to coś wykraczającego poza ogólnie przyjęte standardy.

Zaplecze fotograficzne – płonne nadzieje szybko ugaszone

Bardzo ciekawie Redmi 10 prezentuje się od strony fotograficznej. Główna jednostka to 50 Mpix ISOCEL JN1 autorstwa Samsunga. Obecność takiego modułu daje nadzieję na całkiem przyzwoite rezultaty. Szczególnie, że jest to dość nowa jednostka na rynku i coś innego spoza typowych 48 lub 12 Mpix rozwiązań w tańszych modelach.

Reszta specyfikacji prezentuje się już mniej okazale, choć 8 Mpix moduł ultraszerokokątny zaskakuje dość sporym, bo aż 120-stopniowym polem widzenia. Pozostałe dwa elementy to typowe zapchajdziury. 2 Mpix do makro i kolejne 2 Mpix do wykrywania głębi. Śmieszy nieco fakt, że w przypadku tego pierwszego jest to swego rodzaju downgrade, gdyż Redmi 9 mógł pochwalić się 5 Mpix modułem do bliskich ujęć.

Xiaomi Redmi 10
Wielka wyspa, wielkie oczekiwania i spore rozczarowanie (fot. Tabletowo.pl)

Ubolewam nad faktem, że w dniach, kiedy miałem okazję zrobić nieco zdjęć, pogoda nie była zbytnio łaskawa, stąd też większość zdjęć będzie utrzymana w nieco ciemniejszym klimacie.

Niemniej jednak, jakość zdjęć robionych za dnia mocno rozczarowuje. Kolory wydają się mocno sprane niezależnie od panującej scenerii, przez co daleko im od tego, co w rzeczywistości i nie prezentują się też zbyt okazale. Balans bieli także pozostawia wiele do życzenia. Szczegółowość jest raczej kiepska, a w krawędziach kadru widać efekt rozmycia fotografii. W ogólnym ujęciu brak zdjęciom ostrości.

Te zarzuty praktycznie kropka w kropkę możemy przepisać do ultraszerokiego kąta z tym dodatkiem, że z oczywistych względów zdjęcia są ciemniejsze i prezentują jeszcze mniej szczegółów. HDR w automacie czasami zapomina się uruchomić w momencie, kiedy ewidentnie powinien, a jeśli już już to zrobi efekty jego działania są co najwyżej akceptowalne.

Całe przybliżanie to efekt najzwyklejszego cropu z matrycy głównej. Zoomowanie odbywa się więc cyfrowo. Trudno mówić tutaj o jakichkolwiek algorytmach poprawiających jakość zdjęć. Aplikacja aparatu daje możliwość zbliżania do 10 razy, jednakże nie muszę chyba dodawać, że nie ma to po prostu żadnego sensu.

Portrety zależą w dużej mierze od humoru oprogramowania. Raz odcięcie krawędzi jest niezłe, innym razem praktycznie cały kadr to rozmazany obraz.

Bawi fakt, że aparat do ujęć makro Xiaomi ukryło tak, że w pierwszej chwili musiałem się upewniać czy Redmi 10 w istocie oferuje taki obiektyw. Z reguły opcja taka jest ukryta gdzieś w pozostałych trybach. Z racji tego, że dawno nie miałem okazji testować smartfona Xiaomi, zdziwiłem się, że tutaj jest widoczna dopiero w momencie ściągnięcia górnej belki odpowiadającej za wybór formatu zdjęcia – choć to dla tego producenta ostatnio całkowicie normalne. Według mnie – tego modułu mogłoby w ogóle nie być.

Kiedy światła jest mniej, tryb nocny to absolutna konieczność. Poprawia nieco sytuację, ale łatwo sobie wyobrazić, że kiedy baza, czyli zdjęcia za dnia, są po prostu słabe, to i te po działaniu trybu nocnego nie staną się magicznie dużo lepsze. Odszumianie i doświetlanie zdjęcia działa poprawnie, ale kosztem jeszcze mniejszej ilości detali i ogólnej „miękkości” wyprodukowanych fotografii.

Mam wrażenie, że kolory są w tym wypadku nieco bliższe temu, co widzą nasze oczy, jednakże z oczywistych względów barw na takich ujęciach jest mniej. Dedykowany tryb nocny działa tylko i wyłącznie z obiektywem głównym, a więc zbliżanie (nawet cyfrowe) czy ujęcia z szerokiego kąta w tym wypadku nie wchodzą w grę.

W przypadku jakości samopstryków jest jeszcze słabiej i przywodzą one na myśl zdjęcia robione 3-4 lat wstecz. Bardzo mała ilość detali, ogromne ilości szumu, brak jakiejkolwiek dynamiki czy przedziwny balans bieli. Trybu nocnego nie ma, a więc robienie zdjęć w gorszych warunkach oświetleniowych po prostu nie ma żadnego sensu.

Kwestie wideo niestety nie ratują możliwości smartfona. Nagrywać możemy maksymalnie w 1080p i 30 klatkach na sekundę. W przypadku nagranych klipów nie ma mowy o jakiejkolwiek stabilizacji.

Odnośnie jakości mogę tylko powtórzyć to, co przy zdjęciach. Mało detali, dużo szumów i jeszcze bardziej sprane kolory. W trakcie nagrywania nie możemy przełączyć się między obiektywami, a jedynie cyfrowo zbliżać do 2x. Nagrywanie z ultraszerokiego kąta jest dostępne tylko po przerwaniu nagrywania.

Xiaomi Redmi 10
Niektóre decyzje w przypadku projektu aplikacji aparatu są kompletnie niezrozumiałe (fot. Tabletowo.pl)

Podsumowanie – po prostu jeden z wielu

Podsumowując, Redmi 10 to po prostu kolejny z wielu smartfonów dostępnych na rynku. Nie wyróżnia się on specjalnie niczym, a sens jego istnienia opiera się raczej na szukaniu kompromisów, których mam wrażenie jest tym razem po prostu za dużo.

Niezły ekran nie uratuje tego, że zdjęcia zawodzą, a optymalizacja oprogramowania leży. Być może będzie lepiej z kolejnymi aktualizacjami, ale na ten moment jest po prostu średnio.

Oczywistym jest, że cena definiuje możliwości smartfona, jednakże patrząc na rynek smartfonów czy nawet na inne modele w ofercie Xiaomi, wydaje się, że są na ten moment dostępne o wiele lepsze urządzenia.

Recenzja Xiaomi Redmi 10 – ten jeden z wielu
Zalety
bardzo dobry czas pracy na baterii
przyzwoite głośniki stereo
ekran jak na swoją cenę, daje radę
złącze słuchawkowe, port podczerwieni
kompletny zestaw sprzedażowy
bogaty w funkcje, śliczny MIUI...
Wady
... który jest jednocześnie szalenie niedopracowany i źle zoptymalizowany
tylnie aparaty zawodzą, a najbardziej 50 Mpix moduł główny
koszmarne selfie
jakość wideo
bardzo wolne i niepewne zabezpieczenia biometryczne
ładowanie mogłoby być nieco szybsze
mocno nagrzewanie obudowy pod obciążeniem
6.9
Ocena
Gdzie kupić?