Recenzja Honor Magic 6 Pro. Przyciąga nie tylko wyglądem

W zeszłym roku Honor Magic 5 Pro nie miał okazji, by oczarować ogromne grono odbiorców – dostępny jedynie w ograniczonej dystrybucji nie miał szans, by porwać za sobą tłumy. Czy inaczej będzie w przypadku jego następcy, Honora Magic 6 Pro, który trafi już nie tylko do operatora, ale też do ofert popularnych elektromarketów?

Trudne początki

Niespełna rok temu marka Honor podjęła pierwsze, nieco nieśmiałe kroki na drodze powrotu na polski rynek. Wówczas smartfony producenta były dostępne w bardzo wąskiej dystrybucji, bo można było je kupić tylko u jednego operatora, konkretnie w Orange. Dopiero w styczniu tego roku firma poszerzyła kanały dystrybucji o trzy sieci sklepów z elektroniką, jednak wciąż oferta ograniczała się w zasadzie tylko do średniopółkowych modeli.

Teraz, marka nie zamierza przebierać w środkach, a na naszym rynku oficjalnie debiutują właśnie dwa smartfony z segmentu premium – Honor Magic 6 Pro oraz składany Magic V2.

W tej recenzji skupimy się na tym pierwszym i odpowiemy sobie na pytanie, czy jest on aż tak świetnym ultraflagowcem, który potrafi oczarować swoją Magią?

Specyfikacja techniczna Honor Magic 6 Pro:

  • wyświetlacz OLED LTPO o przekątnej 6,8 cala, rozdzielczości 2800 x 1280 pikseli, z adaptacyjną częstotliwością odświeżania 1-120 Hz, jasnością do 5000 nitów, Dolby Vision i HDR, PWM 3240 Hz, NanoCrystal Shield,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3 z GPU Adreno 750,
  • 12 GB RAM LPDDR5X,
  • 512 GB pamięci wbudowanej UFS 4.0,
  • system Android 14 z MagicOS 8.0,
  • aparat główny 50 Mpix ze zmienną przesłoną f/1.4-2.0 (23 mm, 1/1.3″, laserowy AF) + ultraszeroki kąt 50 Mpix (f/2.0, 13 mm, 122°, AF i makro) + teleobiektyw peryskopowy 180 Mpix (2,5x zbliżenie optyczne, max 100x cyfrowe, 62 mm, f/2.6, 1/1.49″, OIS),
  • przedni aparat do selfie 50 Mpix z czujnikiem głębi ToF 3D,
  • WiFi 7 (802.11 a/b/g/n/ac/ax/be), pasma 2,4 + 5 GHz, 2×2 MIMO,
  • 5G NR (sub-6 GHz), LTE-A, 3G, 2G, 4×4 MIMO; VoLTE i VoWiFi,
  • eSIM,
  • dualSIM (2x nanoSIM/nanoSIM + eSIM),
  • Bluetooth 5.3 z kodekami audio SBC, AAC, aptX HD/Adaptive, LDAC,
  • NFC i Google Pay,
  • GPS, AGPS, GLONASS, BeiDou, Galileo, QZSS, NavIC,
  • port podczerwieni IrDa,
  • głośniki stereo, DTS:X Ultra,
  • optyczny czytnik linii papilarnych + rozpoznawanie twarzy 3D,
  • USB-C 3.2 Gen 1,
  • akumulator o pojemności 5600 mAh, szybkie ładowanie 80 W + indukcyjne 66 W + zwrotne 10 W,
  • wymiary: 162,5 x 75,8 x 8,9 mm,
  • waga: 225 g,
  • IP68.

Cena Honora Magic 6 Pro w momencie publikacji recenzji wynosi 5999 złotych za wariant 12/512 GB – jedyny, jaki będzie dostępny w Polsce. Smartfon dostępny jest między innymi w sklepach x-kom, Media Expert oraz RTV Euro AGD (to linki afiliacyjne, korzystając z nich wspieracie naszą działalność – dziękujemy!).

W dniach 5-28 kwietnia obowiązuje premierowa promocja, w której kupując Honora Magic 6 Pro, w prezencie dołączany jest tablet Honor Pad 8.

Smartfon dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej ze szklanymi pleckami i zielonej z tylnym panelem ze skóry ekologicznej.

Krótko i zarazem z przykrością wspomnieć muszę także, że w zestawie z Honorem Magic 6 Pro nie uświadczymy ładowarki, a jedynie przewód obustronnie zakończony złączem USB-C.

Honor Magic 6 Pro

Konstrukcja i wzornictwo

Jeśli lubicie bardziej poręczne smartfony, to Honor Magic 6 Pro zdecydowanie nie jest właściwym adresem, jak zresztą większość flagowców na rynku. Nie dość, że mamy tu do czynienia z ekranem o dużej przekątnej, to i sama waga oraz szerokość urządzenia są dość spore, czego trudno nie odczuć podczas użytkowania. Podobnymi wymiarami cechuje się OnePlus 12 – szerokość 9,2 mm vs 8,9 mm i waga 220 g vs 225 g.

Solidna – to idealne słowo opisujące konstrukcję Magic 6 Pro. Całość została zbudowana ze szkła NanoCrystal na froncie, aluminiowej, błyszczącej ramy i – w zależności od wariantu – matowych plecków ze szkła w czarnym kolorze lub ze skóry ekologicznej w zielonym. Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy tafli pokrywającej ekran.

Honor, zamiast szkła Gorilla Glass, postawił na autorskie rozwiązanie. Firma twierdzi, że to szkło ma być jeszcze trwalsze i nawet 10 razy bardziej wytrzymałe… choć w zasadzie nie podano, do czego jest to porównanie ;). Przez około trzy tygodnie testów ekran zebrał nieco mikrorys, ale widocznych tylko pod światło. Wytrzymałości na upadki niestety nie było dane mi sprawdzić. Na ekran fabrycznie naklejona jest folia, więc warto ją sobie zostawić.

Sam front jest dość nietypowy, bo zakrzywiony ze wszystkich czterech stron, przy czym po lewo i prawo są to wyraźnie większe zaoblenia. Mówiłem już o tym, że nie jestem fanem zakrzywionych wyświetlaczy i, jeśli mam wybór, to wolę te płaskie. Muszę jednak przyznać, że forma czterostronnego zaoblenia wygląda ciekawie i niestandardowo na tle innych modeli.

Bliżej górnej krawędzi ekranu, na środku, umieszczono pastylkę, na której znalazł się aparat do selfie, a także sensory do rozpoznawania twarzy w 3D. Jest ona wyraźnie szersza od klasycznych, małych otworków, ale i tak mniejsza od tej w iPhone’ach. Widać tu inspirację, bo także zastosowano tu coś na wzór dynamicznej wyspy, choć scenariuszy wykorzystania tego jest znacznie mniej.

Ramka na górze i dole została spłaszczona, a w mojej wersji kolorystycznej ma złotawy odcień. Na górnej ramce znalazł się pierwszy z głośników oraz dioda podczerwieni do sterowania m.in. telewizorem. U dołu mamy slot na dwie karty nanoSIM, złącze USB-C oraz drugi głośnik. Lewa krawędź pozostała pusta, zaś po prawo znajdziemy podwójny przycisk regulacji głośności, a pod nim klawisz zasilania.

Jednak zdecydowanie najciekawiej wygląda tył – zwłaszcza, gdy mówimy o zielonym wariancie. Plecki zostały pokryte skórą ekologiczną z tłoczeniami przypominającymi nieco fale. W efekcie, faktura ta jest bardzo przyjemna w dotyku, a – co chyba najistotniejsze – powoduje, że smartfon nie wyślizguje się z dłoni. Niemal do zera wyeliminowano zbieranie brudu – w zasadzie jedynym elementem, po którym widać jakieś zabrudzenia, jest obręcz wyspy z aparatami i sama wysepka.

No właśnie, wyspa. Ulokowano na niej trzy obiektywy i, nie da się ukryć, że jest ona jedną z największych, z jakimi miałem do czynienia. Jest trochę większa od tej w OnePlusie 12, ale mniejsza i dużo mniej wystająca od wysepki w Xiaomi 14 Ultra. Dookoła znalazł się błyszczący pierścień z aluminium o nieregularnym kształcie, co nadaje całości ciekawego wyglądu. Zresztą, samo wnętrze wyspy mieni się pod światło perłową strukturą, co także mocno przykuwa wzrok.

Całościowo, Honor Magic 6 Pro to w moim odczuciu naprawdę ładny smartfon, którego wzornictwo z pewnością można określić mianem oryginalnego na tle innych.

Wyświetlacz

Honor Magic 6 Pro został wyposażony w zakrzywiony ekran OLED LTPO o przekątnej 6,8 cala. Jego rozdzielczość to dość nietypowe 2800 x 1280 pikseli, zatem mamy tu coś pomiędzy FHD+ i QHD+. Trochę dziwne, że nie pokuszono się o pełne QHD. Nie zabrakło za to adaptacyjnego odświeżania 120 Hz, zaś jasność w piku to aż 5000 nitów. Całości dopełnia obsługa HDR i Dolby Vision oraz przyciemniania PWM 3240 Hz.

Wyświetlacz Honora Magic 6 Pro jest po prostu bardzo dobry, a wręcz świetny. Kolorystyka jest odpowiednio żywa i nasycona, jasność minimalna bardzo dobrze spisuje się podczas nocnego przeglądania sieci, a maksymalna pozwala na komfortowe użytkowanie także w mocno słoneczne dni (co sprawdziłem podczas pobytu na targach w Barcelonie ;)). Kąty widzenia są w pełni zadowalające, choć muszę odnotować, że da się dostrzec przygaszanie pod większym przechyleniem na boki.

W sekcji ustawień nie zabrakło możliwości dostosowania prezentowanej kolorystyki. Znalazł się tu tryb naturalne tony, dostosowujący balans bieli do warunków oświetleniowych w otoczeniu, dwa tryby kolorów – normalny i wyrazisty (zdecydowanie sugeruję ten drugi) oraz możliwość ręcznego dopasowania temperatury barwowej.

Honor Magic 6 Pro

Rozdzielczość ekranu może być automatycznie dopasowywana przez system albo wysoka, standardowa (zbliżona do FHD+) lub niska. Przy częstotliwości odświeżania możemy zdecydować, czy ma być ona dynamiczna, czyli płynnie zmieniająca się w zakresie 1-120 Hz, albo ustawiona na stałe 60 lub 120 Hz.

Całości dopełnia obecność Always On Display, tutaj znanego jako Zawsze na ekranie. I, tak jak w nowych Samsungach z serii Galaxy S24, może ono wyświetlać się z przygaszoną tapetą w tle lub bez niej, na standardowej czarnej planszy. W tym drugim wariancie, czyli bez tła, do wyboru jest spora gama różnych stylów zegara, z kolei w pierwszym – przy wyświetlaniu tapety – na AoD mogą pojawiać się nowe powiadomienia.

Samo Always On Display, jak w większości smartfonów, może wyświetlać się przez cały czas, według ściśle określonego przez nas harmonogramu godzinowego lub tylko przez chwilę po dotknięciu ekranu.

Wydajność i kultura pracy

Skoro Honor Magic 6 Pro jest flagowcem, to raczej nikogo nie dziwią zastosowane tu podzespoły. Sercem tego modelu jest procesor Snapdragon 8 Gen 3, działający w połączeniu z 12 GB RAM LPDDR5X oraz 512 GB pamięci UFS 4.0. Śmiało można więc powiedzieć, że w tej materii absolutnie nic mu nie brakuje.

I tak, jak zaskoczeniem nie jest sam specyfikacja, tak też nie zaskakuje to, jak smartfon działa – wprost fenomenalnie. Żadne z postawionych przed nim zadań nie sprawia mu literalnie żadnych problemów.

Uruchamianie aplikacji następuje w mgnieniu oka, a interfejs przez cały czas pozostaje bardzo płynny i responsywny. Niezależnie od tego, czy wykonujemy codzienne czynności używając zwykłych aplikacji, gramy w zaawansowane gry, czy odpalamy benchmarki – Magic 6 Pro za każdym razem daje radę. Nie odnotowałem też żadnych przypadkowych przycięć i spowolnień działania.

Ani razu nie doszło do sytuacji, w której mógłbym powiedzieć, że wydajność mnie tutaj w jakikolwiek sposób zawiodła i to samo tyczy się także zarządzania pamięcią RAM, a konkretniej utrzymywania włączonych aplikacji w tle. W efekcie, telefon przez długie godziny utrzymuje apki w tle bez ich przeładowywania od zera. Nie zabrakło tu funkcji rozszerzania RAM o przestrzeń wydzieloną z dysku o dodatkowe 7 GB.

Bardzo pozytywnie muszę ocenić również kulturę pracy urządzenia. Trudno mi stwierdzić, na ile to kwestia zastosowania sztucznej skóry na pleckach, a na ile po prostu dobrego chłodzenia i optymalizacji, ale w codziennym użytkowaniu trudno odczuć wzrost temperatury smartfona, a – jeśli już – to głównie w górnej części tylnego panelu.

Oczywiście to nie oznacza, że telefon przez cały czas pozostaje idealnie chłodny. Potrafi zrobić się cieplejszy, gdy przez dłuższą chwilę robimy zdjęcia lub nagrywamy filmy, albo zaczynamy grać. No i oczywiście przy samych testach syntetycznych, ale to akurat oczywiste.

Wzrost temperatury nie następuje jednak momentalnie, a dopiero po czasie. Wówczas telefon nie nagrzewa się do tak wysokich temperatur, by mówić o uczuciu dyskomfortu podczas użytkowania, a jedynie staje się ciepły. Ani razu nie doszło do sytuacji, w której telefon zacząłby mnie mocniej parzyć w dłonie, nawet podczas grania.

System, oprogramowanie

Nad całością komponentów pieczę sprawuje system Android 14 z interfejsem MagicOS 8.0. I w zasadzie już od pierwszego uruchomienia telefonu trudno było mi oprzeć się wrażeniu, że już gdzieś podobną warstwę wizualną widziałem.

Osoby, które wcześniej korzystały ze smartfonów Huawei z nakładką EMUI, zdecydowanie powinny tu poczuć się jak w domu – i to w moim odczuciu spory plus. Znaczna część elementów systemu wygląda bardzo podobnie, co we wspomnianym EMUI, choć – według mnie – bardziej świeżo, przez co koniec końców wizualnie MagicOS podoba mi się bardziej.

Całościowo jest to bardzo dobra nakładka systemowa, której nie brakuje sporej gamy przydatnych funkcji. Jest tu na przykład Połączenie Honor i Honor Share, czyli opcje działające na wzór ekosystemu między urządzeniami tej marki, na przykład między smartfonami, tabletami i laptopami.

Jedną z funkcji, którą chwalił się Honor w trakcie prezentacji modelu Magic 6 Pro, jest Magic Portal, w interfejsie przetłumaczone jako Magiczny Portal. Jest to rozwiązanie oparte według producenta na AI, pełniące zadanie szybkiego wyszukiwania tekstu i grafik z jednej aplikacji w drugiej poprzez przeciągnięcie.

O ile sama idea Magic Portalu jest świetna, to problemem jest tutaj nieprzystosowanie niektórych popularnych aplikacji pod używania tej funkcji. I tak na przykład, nie jesteśmy w stanie wyszukać w ten sposób nic z Messengera, bo aplikacja ta dłuższe przytrzymanie palcem wiadomości identyfikuje na swój sposób, tj. wyświetla menu dodawania reakcji i edycji.

Chęć wyszukania grafiki z Google Chrome, Wiadomości Google czy jakiejkolwiek innej aplikacji, w której dokonywałem prób, także kończy się niepowodzeniem, bo przytrzymanie palca na zdjęciu powoduje otwarcie opcji dodatkowych samej aplikacji i blokuje możliwość przeciągnięcia jej. Życzyłbym więc sobie większą ilość apek współdziałających z Magic Portalem. Co zatem działało?

Bez problemów mogłem zaznaczać tekst ze stron internetowych w Chrome czy opisy zdjęć na Instagramie i kopiować je przesunięciem do notatnika. Jeśli zaznaczymy adres, możemy go przeciągnąć do Google Maps i wówczas od razu automatycznie rozpoczyna się nawigowanie do tego adresu – i, przyznaję, że to akurat jest naprawdę bardzo fajne.

W ramach alternatywy, do wyszukiwania możemy wykorzystywać zrzuty ekranu. Po ich zrobieniu możemy przesunąć do Magic Portalu ich miniaturę, która wyświetla się przez chwilę w lewym dolnym rogu. Gdy w ten sposób chcemy coś wyszukać obrazem w Google, możemy zaznaczyć konkretny fragment screena.

Ciekawostką, choć nie nowością, jest detekcja gestów w powietrzu. Służą do tego sensory umieszczone w pastylce. Możemy w ten sposób między innymi robić zrzuty ekranu czy przewijać elementy interfejsu na ekranie. Co ciekawsze, na rynku chińskim Honor Magic 6 Pro jest w stanie wykrywać ruch oczu. W ten sposób użytkownik może np. otworzyć powiadomienie poprzez spojrzenie na nie.

W momencie publikacji poprawki zabezpieczeń Androida były datowane na 1 stycznia 2024 roku i nawet przy aktualizacji wdrażającej Magic Portal nie zostały dodane świeższe. Ciekaw więc jestem, czy producent będzie sumiennie podchodził do tej kwestii.

Notabene, wedle informacji od przedstawiciela marki, Honor Magic 6 Pro ma być wspierany pięcioma aktualizacjami do nowych wersji systemu.

Głośniki i haptyka – jedno zaskoczenie i jedno rozczarowanie

Jak każdy flagowy smartfon, tak i Honor Magic 6 Pro został wyposażony w głośniki stereo. Jeden z nich klasycznie znalazł się na dolnej ramce, zaś drugi – w odróżnieniu od większości modeli na rynku – ma swoją dodatkową maskownicę nie tylko nad samym wyświetlaczem, ale i na górnej ramce. W efekcie, pozytywnie wpływa to na symetrię dźwięku.

A jak jest z samym brzmieniem? Bardzo dobrze, a nawet wręcz świetnie. Przede wszystkim dźwięk jest tutaj bardzo czysty w odbiorze i zachowuje tą czystość także na najwyższych poziomach głośności. Mam jednak wrażenie, że sama głośność nie jest aż tak wysoka, jak np. w konkurencyjnym OnePlusie 12, choć koniec końców zdecydowanie zadowala w codziennym użytkowaniu.

To, czym Honor Magic 6 Pro mnie zaskoczył, to całkiem duża ilość basu, który potrafi wyraźnie rezonować na obudowie urządzenia przy wyższej głośności. Pozostałe składowe brzmienia podawane są we wręcz idealnych proporcjach, mamy tu zarówno bliski środek, jak i obecne wysokie tony. Mimo braku Dolby Atmos, całkiem dobrze wypada też budowanie przestrzenności dźwięku.

No właśnie, zabrakło Dolby Atmos, do którego większość producentów nas przyzwyczaiła. W zamian, Honor zastosował dźwięk przestrzenny DTS:X Ultra, ale nie działa on na głośnikach jak byśmy tego oczekiwali, a dopiero po podłączeniu słuchawek (także tych Bluetooth). Nie uświadczymy tu też jakiegokolwiek equalizera – szkoda.

Nie bez kozery jednak w tytule tego rozdziału wspomniałem o rozczarowaniu, bowiem są nim niestety wibracje. Nie zrozumcie mnie jednak źle, bo bynajmniej nie spisują się one nad wyraz beznadziejnie niczym w tanich smartfonach.

To nie jest poziom, jaki prezentują OnePlus 12, Samsungi Galaxy S24, czy iPhone’y 15, a właśnie tego bym tutaj oczekiwał w urządzeniu tej klasy. Haptykę Honora Magic 6 Pro określiłbym mianem dobrej, ale raczej już nie bardzo dobrej. Wibracjom brakuje większego rozróżnienia ze względu na przekazywany komunikat i ogólnej przyjemności odbioru.

Zabezpieczenia biometryczne to pewien wyróżnik

I ktoś może zapytać, jaki może tu być wyróżnik – do tego za chwilę przejdziemy. Zaczynając od tego, co jest już standardem, jako jedno z zabezpieczeń biometrycznych zastosowano optyczny czytnik linii papilarnych ulokowany w ekranie.

W zasadzie moim głównym zarzutem jest jego umiejscowienie, bowiem ulokowano go zbyt nisko, bo wręcz na samym dole ekranu. Przez to, czasem musimy poprawić chwyt telefonu, by móc sięgnąć kciukiem do pola skanera. Poza tym, spisuje się on dobrze, choć wciąż jest widocznie wolniejszy od tego Samsungach Galaxy S24 i nieco mniej sprawny od OnePlusa 12.

Dość często zdarzały mi się sytuacje, gdy musiałem przytrzymać palec dużo dłużej, by czytnik go rozpoznał, albo zmienić ułożenie opuszka, ale koniec końców nie miałem większych problemów i zdecydowana większość prób odblokowania kończyła się powodzeniem.

Ale nie bez powodu na początku wspomniałem o wyróżniku. Ogrom flagowych smartfonów z Androidem oferuje rozpoznawanie twarzy 2D, realizowane tylko poprzez przednią kamerkę. Tymczasem Honor Magic 6 Pro został wyposażony w pełnoprawny system odblokowania twarzą 3D z użyciem sensorów podczerwieni, zatem zasada działania jest tutaj dokładnie taka, jak Face ID w iPhone’ach.

W efekcie, rozpoznawanie twarzy w tym smartfonie jest równie bezpiecznie, co czytnik linii papilarnych. Co więcej, aplikacja banku Santander bez problemu pozwoliła mi użyć Face ID jako sposobu logowania, gdzie zwykle jedyną dostępną opcją jest skaner odcisków palców.

Istotny jest też fakt, że samo rozpoznawanie twarzy działa tu wprost rewelacyjnie. Niezależnie, czy wokół nas jest jasno albo ciemno, cały proces odblokowania – dosłownie – przy dosłownie każdej, ale to każdej próbie jest szybki i bezbłędny.

Honor Magic 6 Pro

Zaplecze komunikacyjne

Honor Magic 6 Pro został wyposażony w absolutnie wszystkie potrzebne moduły łączności. Do dyspozycji mamy tu zatem WiFi 7 ze wsteczną kompatybilnością dla WiFi 6e, 5G ze wsparciem dla wszystkich używanych w Polsce pasm, Bluetooth 5.3, GPS oraz NFC.

Połączenia głosowe mogą odbywać się za pomocą VoWiFi oraz VoLTE, nie zabrakło też eSIM oraz dualSIM, który może być realizowane albo poprzez dwie karty nanoSIM, albo na przykład używając jednej karty fizycznej, a drugiej wirtualnej.

Przez ponad dwa tygodnie testów nie odnotowałem żadnych problemów z działaniem wymienionych modułów komunikacji. Zarówno jakość połączeń głosowych, jak też stabilność zasięgu były bez zarzutów, zaś prędkości transmisji danych uzyskiwane przez 5G oraz WiFi są w pełni zadowalające, choć odnotowuję, że w przypadku WiFi wyniki są trochę niższe niż np. w ostatnio testowanych OnePlusie 12 czy Galaxy S24+.

Pozostałe elementy zaplecza komunikacyjnego również nie dawały mi powodów do narzekania. Bluetooth poprawnie łączył się ze wszystkimi modelami słuchawek true wireless, którymi dysponuję, GPS nie gubił sygnału podczas nawigowania, a NFC pozwalało na bezproblemowe płatności z użyciem Google Pay.

Akumulator i czas pracy

Śmiało możemy powiedzieć, że mamy tu do czynienia z jedną z największych baterii na rynku we flagowych smartfonach. Za zasilanie odpowiada akumulator o pokaźnej pojemności 5600 mAh, przy czym warto zaznaczyć, że Honor chwali się zastosowaniem tu nowego, krzemowo-węglowego ogniwa. Według producenta taki akumulator pozwala na większe skumulowanie pojemności w baterii o mniejszych gabarytach fizycznych.

Tyle teorii, czas na praktykę. W zasadzie już, gdy pierwszy raz spojrzałem na specyfikację Magic 6 Pro i zobaczyłem, że dysponuje on tak pokaźnej wielkości baterią, przeczuwałem, że pod kątem czasu pracy może miło zaskoczyć. Nie pomyliłem się.

Rozładowanie Honora Magic 6 Pro przed końcem dnia to trudne, zwykle wręcz niemożliwe zadanie. Serio. Nawet użytkując go od wczesnego poranka, około północy często potrafiłem mieć jeszcze zapas energii wynoszący około 30%. W efekcie, był on w stanie działać jeszcze przez ładnych parę godzin dnia następnego.

Jeśli zaś chodzi o czas na włączonym ekranie, Honor o tyle utrudnił sprawę, że licznik SoT zeruje się o północy, zatem nie mogłem zliczać czasów w danych cyklach, a jedynie w ciągu doby.

Niemniej jednak, same wyniki imponują. W cyklu mieszanym, przy minimalnie większym użyciu WiFi, średni SoT oscylował w okolicach 7-8 godzin, zaś na samym WiFi potrafił spokojnie przebijać barierę 8-8,5 h. Gdy w cyklu więcej było transmisji danych po 5G/LTE, czas na ekranie może nie był już aż tak imponujący, ale wciąż bardzo dobry jak na sieć komórkową – około 5-6 h.

W kwestii ładowania Honor Magic 6 Pro także nie ma się czego wstydzić. Na pokładzie znalazło się szybkie ładowanie przewodowe Honor SuperCharge o mocy 80 W. Żeby jednak nie było zbyt pięknie, stosownej ładowarki w pudełku nie uświadczymy, zatem chcąc korzystać z pełnej szybkości, należy zakupić ją osobno.

Osobiście nie miałem dostępu do takowej, zatem posiłkowałem się swoją ładowarką Power Delivery 100 W. Przy korzystaniu z niej, maksymalna moc, jaką wyciągał telefon, wynosiła 50 W, więc wciąż naprawdę nieźle. Wówczas, pierwsze 50% uzyskiwałem po mniej więcej 20 minutach, zaś do pełna smartfon ładował się w około 50 minut.

Nie mogło zabraknąć ładowania indukcyjnego – oferuje ono moc 66 W, zatem także jest ono szybkie, ale tutaj, ponownie, wymagana jest specjalna, dedykowana ładowarka do tej technologii. Na standardowych ładowarkach bezprzewodowych telefon przyjmuje 15 W. Całości dopełnia bezprzewodowe ładowanie zwrotne do 10 W.

Aparat

Honor Magic 6 Pro ma przed sobą niełatwe zadanie, bowiem w tej cenie, w sferze fotografii musi już realnie konkurować z innymi superflagowcami pokroju chociażby Samsunga Galaxy S24 Ultra. Jak się to udało?

Na początek jak zawsze technikalia. Falcon Camera – bo tak Honor nazwał system fotograficzny w Magic 6 Pro – składa się z trzech obiektywów. Główny to matryca Omnivision OV50H o rozdzielczości 50 Mpix z przysłoną o płynnej regulacji w zakresie f/1.4-2.0 z laserowym autofocusem i optyczną stabilizacją.

Ultraszeroki kąt kryje w sobie sensor Omnivision OV50D – ma on 50 Mpix, przysłonę f/2.0 i pole widzenia 122°. Ma on autofocus i pozwala na robienie zdjęć makro. Wisienką na torcie jest peryskopowy teleobiektyw z matrycą Samsung HP3 o rozdzielczości 180 Mpix z przysłoną f/2.6 i OIS. Oferuje on 2,5-krotne zbliżenie optyczne, 5x hybrydowe i maksymalnie 100-krotne cyfrowe.

Zdjęcia z Honora Magic 6 Pro to – bez zaskoczenia – bardzo wysoki, zdecydowanie flagowy poziom w wielu aspektach, ale po kolei, bo nie wszystko wypada tutaj aż tak perfekcyjnie.

Kolorystyka zdjęć jest żywa, ale nie nadmiernie przesycona i można ją określić mianem bliskiej naturalnej. Całościowo mamy tu dużą zbieżność kolorystyczną między ogniskowymi, choć z pewnymi wyjątkami, o których za chwilę.

Główny obiektyw spisuje się rewelacyjnie w każdym calu. Plastyka fotek i rozpiętość tonalna wyglądają wprost świetnie, szczegółowość jest bardzo dobra, a HDR działa w pełni skutecznie praktycznie za każdym razem. Naprawdę trudno mi się tutaj do czegokolwiek przyczepić – każde zdjęcie, które wykonałem Honorem Magic 6 Pro z użyciem głównej ogniskowej, podoba mi się równie mocno. Kapitalnie wygląda tu też bokeh, tj. rozmywanie tła za obiektami na pierwszym planie.

Jeśli zaś mowa o ultraszerokim kącie – ten w większości przypadków spisuje się bez zarzutów. Pod kątem szczegółowości obiektyw ultraszeroki niemal w niczym nie odstaje od głównego brata, zatem ilość detali pozostaje tu na wręcz świetnym poziomie. Kontrast jest bardzo dobry, nie odnotowałem też nieostrości na krawędziach kadrów.

Muszę się jednak przyczepić do kolorystyki. O ile nadal wypada ona miło dla oka, tak zdarzają się czasem niespójności w barwach między nim, a głównym i teleobiektywem. Zwykle, gdy już dochodzi do takiej sytuacji, ultraszeroki kąt skręca w bardziej ciepłe barwy względem swoich dwóch braci. Nie jest to coś, co pojawia się na każdym zdjęciu i nie razi bardzo mocno w oczy, ale odnotowuję, że takie sytuacje mają miejsce, a mimo wszystko nie powinny.

Teleobiektyw jest z jednej strony progresem, a z drugiej regresem względem poprzednika. O ile Magic 5 Pro oferował 3,5-krotne zbliżenie optyczne przy 50 Mpix, tak tutaj, wartość bezstratnego zoomu to 2,5x, ale rozdzielczość wzrosła do imponujących 180 Mpix. W teorii więc, większe zagęszczenie pikseli (i rozmiar matrycy) powinny spowodować widoczny progres. Ale czy aby na pewno?

Po pierwsze, wątpliwa jest intuicyjność przybliżania w aplikacji aparatu. Odbywa się ono z użyciem koła pojawiającego się w interfejsie. Z reguły nie mam jednak problemów z korzystaniem z takiej formy zoomowania. Tu problemem jest jednak fakt, że brakuje większej ilości pośrednich ustawień – po 10x następną wartością jest dopiero… 50x. Wszystko pomiędzy musimy ustawiać samodzielnie przesuwając wspomniane koło, co nie należy do specjalnie precyzyjnych i wymaga od nas nielada cierpliwości.

Sama jakość fotek z tele jest dobra, ale tylko do pewnego momentu. Zarówno 2,5-krotne zbliżenie, jak i 5x oraz 10x wyglądają zdecydowanie satysfakcjonująco. Jeszcze do około 30x jesteśmy w stanie uzyskać całkiem dobrą jakość. Wszystko powyżej, niestety, staje się już bardzo ziarniste i pozbawione detali – tyczy się to nie tylko maksymalnego, 100-krotnego zoomu, ale także już 50-krotnego.

Koniec końców efekty są całkiem dobre – tego nie mogę odmówić. Ogromnego wrażenia jednak też nie robią. Zwłaszcza, gdy bierzemy pod uwagę to, że Honor stara się mocno podkreślać potęgę teleobiektywu za sprawą jego rozdzielczości i wielkości sensora.

Chwilę wcześniej wspomniałem o obecności autofocusu w obiektywie ultraszerokim, co pozwala na robienie zdjęć makro. Ich jakość nazwałbym po prostu dobrą. W moim odczuciu jednak, zamiast makro, zdecydowanie lepiej wypadają fotki wykonywane z użyciem teleobiektywu – odwdzięczają się one nieporównywalnie lepszymi detalami i fantastycznym rozmyciem za pierwszym planem.

Gdy przychodzi zmrok, pora oczywiście na zdjęcia nocne. I tu sprawa jest o tyle ciekawa, że tryb nocny oczywiście włącza się automatycznie, gdy to potrzebne, ale dzieje się to w zasadzie całkowicie niezauważalnie dla nas. W interfejsie nie wyświetla się żadna informacja, że został aktywowany tryb nocny. Możemy rozpoznać to jedynie po komunikacie o ustawianiu ostrości i konieczności trzymania urządzenia w bezruchu przez chwilę.

Jeśli zaś chodzi o efekty, są naprawdę bardzo dobre, a wręcz świetne. Algorytmy robią dokładnie to, co powinny – fotki są niemal idealne naświetlone, odpowiednio ostre i nie wyglądają zbyt sztucznie. To jedne z lepszych zdjęć nocnych, jakie widziałem w ostatnim czasie. Większość dodanych tu fotek zrobiłem w trybie automatycznym, pozwalając algorytmom samodzielnie zdecydować o wydłużeniu naświetlania.

Aparat do selfie ma rozdzielczość 50 Mpix i umożliwia przy tym nagrywanie wideo w 4K przy 30 klatkach na sekundę. Samą jakość selfiaków oceniam w gruncie rzeczy pozytywnie. Są szczegółowe, prezentują bardzo dobrą kolorystykę i skuteczny HDR. Co też ważne, niebo nie staje się tu jedną wielką białą plamą, nawet gdy znajdujemy się w bardzo słonecznym otoczeniu.

W kwestii wideo, Honor postanowił nie wpychać na siłę nagrywania w 8K, którego większość z nas i tak nie używa. Honor Magic 6 Pro oferuje więc kręcenie wideo w rozdzielczości 4K przy 30 i 60 klatkach na sekundę, które możemy włączyć z użyciem każdego z trzech obiektywów. Co też istotne, możemy też dowolnie przełączać się między ogniskowymi podczas nagrywania. Nie zabrakło też trybu wideo HDR Dolby Vision z 10-bitowym, szerokim zakresem dynamicznym.

Sama jakość nagrań jest bardzo dobra. Kolorystyka, zarówno w trybie SDR, jak i HDR zdecydowanie cieszy oko, jest bliska naturalnej i nieprzesycona, a autofocus działa bardzo szybko i celnie, więc nie ma tu problemów z ostrością. Optyczna stabilizacja wspierana przez elektroniczną daje dobre efekty, przez co finalny obraz jest płynny.

Honor Magic 6 Pro

Podsumowanie, czyli jaki jest Honor Magic 6 Pro?

Bardzo cieszy mnie powrót marki Honor do Polski, bo Honor Magic 6 Pro to smartfon, który naprawdę stanowi realną konkurencję dla innych flagowców dostępnych na naszym rynku – a przecież o to chodzi, byśmy my, jako konsumenci, mieli możliwie jak największy wybór.

Trudno nie zacząć od zalet. Kapitalna wydajność, rewelacyjna bateria z szybkim ładowaniem, świetny ekran, bardzo dobre głośniki i wszechstronny aparat. Nie powiedziałbym, że jest to bezwzględnie najlepszy foto-smartfon na rynku, bo chociażby teleobiektyw nie jest aż tak doskonały, ale zdecydowanie mamy tu do czynienia z wręcz świetnym aparatem, znajdującym się w ścisłej czołówce flagowych smartfonów. 

Jakość wykonania, jak na flagowca przystało, stoi na świetnym poziomie, a wzornictwo plecków i wykończenie wysepki z obiektywami w przypadku zielonej wersji przyciąga wzrok i wygląda mocno oryginalnie na tle konkurencji.

Co poszło nie tak, a przynajmniej mogłoby pójść lepiej? Wspomniany teleobiektyw powinien oferować lepszą jakość przy większych zbliżeniach. Wibracje są raczej przeciętne na tle konkurentów, sam telefon jest duży i ciężki, a czterostronnie zakrzywiony ekran może utrudnić dobór odpowiedniego szkła lub folii ochronnej. Sama wyspa z aparatami, mimo ciekawego wyglądu, jest wręcz ogromna i znacznie odstaje od obudowy.

Honor Magic 6 Pro nie jest szalenie atrakcyjnie wycenionym smartfonem. Mimo to, tańszy od niego jest tylko OnePlus 12 i, według mnie, to właśnie on jest głównym zagrożeniem dla tego modelu. Niemniej jednak, cena Magic 6 Pro wciąż jest lepsza od np. Galaxy S24 Ultra, a koniec końców, propozycja Honora naprawdę się broni na wielu polach.

Recenzja Honor Magic 6 Pro. Przyciąga nie tylko wyglądem
Zalety
jakość wykonania, skórzane plecki
świetny wyświetlacz
fantastyczna wydajność
duże możliwości fotograficzne
bardzo dobre głośniki
świetna bateria
pełnoprawne rozpoznawanie twarzy 3D
pełne zaplecze komunikacyjne
szybkie ładowanie przewodowe i indukcyjne
Wady
teleobiektyw nie jest aż tak "wybitny"
przeciętne wibracje
brak ładowarki w zestawie
zakrzywiony ekran nie dla każdego
mocno odstająca wyspa z aparatami
8.7
Ocena