Recenzja OnePlus 12. Flagowiec, który potrafi zachwycić

OnePlus to marka, która przeszła długą drogę. Zaczynając od dość przystępnych cenowo smartfonów, określanych mianem zabójców flagowców, ostatecznie przeszła do tworzenia prawdziwych flagowych urządzeń klasy premium oraz uzupełniła portfolio o inne modele, także z niższych segmentów cenowych. Po ponad trzech tygodniach testów już wiem, że OnePlus 12 to smartfon, który może naprawdę mocno namieszać na półce flagowców, a do ideału brakuje mu bardzo niewiele.

Specyfikacja techniczna OnePlus 12:

  • wyświetlacz AMOLED ProXDR LTPO o przekątnej 6,82 cala, rozdzielczości 3168 x 1440 pikseli (QHD+), z adaptacyjną częstotliwością odświeżania 120 Hz, jasnością do 4500 nitów, z HDR10+ i Dolby Vision, PWM 2160 Hz, Gorilla Glass Victus 2,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 3 z GPU Adreno 750,
  • 16 GB RAM LPDDR5X,
  • 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 4.0,
  • system Android 14 z OxygenOS 14,
  • certyfikat gwarancji płynności TÜV SÜD 48-Month Fluency Rating A,
  • aparat główny 50 Mpix (LYT-808, 23 mm, f/1.6, 1/1.4″, PDAF+CAF, OIS) + ultraszeroki kąt 50 Mpix (IMX581, 14 mm, f/2.2, 114°, AF i makro) + teleobiektyw peryskopowy 64 Mpix (OV64B, 3x zoom optyczny 70 mm, 6x w matrycy 140 mm, f/2.6, OIS),
  • przedni aparat do selfie 32 Mpix (f/2.4, 90°),
  • WiFi 7 (802.11 a/b/g/n/ac/ac wave 2/ax/be), pasma 2,4 + 5 + 6 GHz, 2×2 MIMO, MU-MIMO,
  • 5G (sub-6 GHz), LTE-A Cat 20, 3G, 2G, 4×4 MIMO; VoLTE i VoWiFi,
  • obsługa eSIM,
  • dualSIM (2x nanoSIM/nanoSIM + eSIM),
  • Bluetooth 5.4 z kodekami SBC, AAC, aptX HD + aptX Adaptive, LDAC, LHDC 5.0,
  • NFC i Google Pay,
  • GPS, GLONASS, Galileo, Beidou, A-GPS, QZSS, NavIC,
  • głośniki stereo, Dolby Atmos,
  • optyczny czytnik linii papilarnych,
  • USB-C 3.2 Gen 1,
  • akumulator o pojemności 5400 mAh (dwukomorowy), szybkie ładowanie 100 W + indukcyjne 50 W + zwrotne 10 W,
  • wymiary: 164,3 x 75,8 x 9,15 mm,
  • waga: 220 g,
  • IP65.

Cena w momencie publikacji recenzji w polskiej dystrybucji wynosi 4499 złotych za wariant 12/256 GB oraz 4999 złotych za wersję 16/512 GB. Warto przy tym zaznaczyć, że na stronie OnePlus ceny są nieco niższe – wynoszą kolejno 999 euro (około 4340 złotych) i 1129 euro (~4875 złotych).

Do wyboru mamy też dwie wersje kolorystyczne – testowaną przeze mnie czarną (Silky Black) z satynowym wykończeniem, a także zieloną (Flowy Emerald) z matową teksturą i wzorem przypominającym kamień szmaragdu. Ta druga dostępna jest tylko w wariancie 16/512 GB.

OnePlus 12

Zawartość zestawu – inne firmy powinny brać przykład z OnePlusa

Poniekąd smutne jest to, że coraz mniej dziwi nas brak obecności ładowarki (a czasem nawet także kabla) w pudełku ze smartfonem kosztującym bagatela kilka tysięcy złotych. Bynajmniej jednak, nie chcę znów bawić się w besztanie producentów, bo wielokrotnie robiłem to już w recenzjach poszczególnych urządzeń, a tym razem nie czas na krytykę, tylko pochwałę, bo na nią OnePlus według mnie zasługuje.

Jak na OnePlusa przystało, pudełko ze smartfonem jest utrzymane w czerwonej kolorystyce z czarnymi akcentami. Wewnątrz, poza gwoździem programu, znalazł się czerwony przewód zakończony wtyczkami USB i USB-C oraz szybka ładowarka SuperVooc o mocy 100 W.

No i właśnie. Nie dość, że w zestawie znalazła się ładowarka, co staje się już rzadkością, to jeszcze ma ona dużą moc, a co za tym idzie zapewnia piekielnie szybkie ładowanie – choć do tego jeszcze wrócimy. Za to, według mnie, z miejsca należy się ogromny plus.

Konstrukcja i wzornictwo

W sytuacji, gdy dwóch gigantów – Samsung i Apple – stawia na większą kanciastość brył swoich smartfonów, OnePlus niejako idzie pod prąd i nie poddaje się temu trendowi. Tym samym OnePlus 12 to wciąż urządzenie o bardzo opływowych kształtach, z zakrzywieniami zarówno na pleckach, jak i ekranie.

Zwolenników tego typu konstrukcji jest zapewne tyle samo, co i przeciwników, pewnie tak, jak w przypadku kanciastych smartfonów. I to dobrze, że mamy wybór, bo dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie.

Na pierwszy rzut oka OnePlus 12 wygląda identycznie jak jego poprzednik (którego również testowałem ;)). Z kolei na drugi i trzeci rzut oka… no nadal wygląda tak samo. Nie ma co ukrywać, że producent nie silił się na drastyczne zmiany wizualne i dwunastka wygląda wręcz identycznie jak jej poprzednik.

OnePlus 12 został wykonany jak na flagowca przystało – bardzo solidnie. Zarówno front, jak i plecki wykonano ze szkła Gorilla Glass Victus 2, a całość łączy aluminiowa rama. Wszystko jest tutaj świetnie spasowane. Front jest zakrzywiony po lewej i prawej stronie, a ramki wyświetlacza są relatywnie cienkie i symetryczne, choć mam wrażenie, że dolna jest minimalnie grubsza. W ogólnym rozrachunku wygląda to naprawdę bardzo schludnie.

Tylny panel jest matowy, a w czarnym wariancie został pokryty znaną z poprzednika satynową powłoką, która subtelnie mieni się pod światło, jest przyjemna w dotyku, a – co najistotniejsze – nie gromadzi odcisków palców.

Na pleckach mamy charakterystyczną wyspę z trzema z aparatami. Tak, jak w jedenastce, ma kształt okręgu z metalowym przedłużeniem, sięgającym do samej ramki. Zajmuje ona trochę większą powierzchnię, ale przy tym odrobinę mniej odstaje od obudowy, a smartfon nie buja się aż tak podczas używania na płaskiej powierzchni. Wysepka efektownie mieni się pod światło i nie zabrakło też na niej logo Hasselblad oraz oznaczeń dla poszczególnych ogniskowych.

Aluminiowa rama jest wykończona na wysoki połysk, zatem niestety da się na niej dostrzec zabrudzenia i smugi. Górna i dolna krawędź zostały spłaszczone – na górnej umieszczono diodę podczerwieni IrDa do sterowania urządzeniami w domu, co raczej jest coraz mniej spotykanym dodatkiem. U dołu ulokowano slot na dwie karty SIM, port USB typu C oraz jeden z głośników.

Spoglądając na lewą krawędź znajdziemy doskonale znany i lubiany przez użytkowników smartfonów OnePlusa suwak Alert Slider. Tak jak w poprzednich modelach, możemy przełączać go w trzech pozycjach – góra, środek i dół. Górna pozycja oznacza całkowite wyciszenie telefonu, środkowe to włączenie tylko wibracji, zaś dolne włącza dźwięki powiadomień i dzwonek. Po prawo znalazł się podwójny klawisz regulacji głośności i wybudzania.

Na koniec warto dodać, że OnePlus 12 nie ma certyfikatu pełnej wodoodporności IP68, a jedynie IP65. Oznacza to, że smartfon powinien bez najmniejszego problemu przetrwać zachlapania i polanie strugą wody, ale zanurzenia już raczej producent nie zaleca.

OnePlus 12

Wyświetlacz

Pod tym względem OnePlus 12 to klasa premium pełną gębą. Zastosowano tu ekran AMOLED ProXDR LTPO o przekątnej wynoszącej 6,82 cala. Rozdzielczość, jak na flagowca przystało, wynosi 3168 x 1440 pikseli, czyli QHD+, zaś częstotliwość odświeżania to adaptacyjne 120 Hz.

Szczytowa jasność panelu to imponujące 4500 nitów, a typowa (HBM) wynosi 1600 nitów. Nie brakuje pełnej obsługi Dolby Vision oraz HDR10+, jest tu również przyciemnianie PWM 2160 Hz. Ponadto, OnePlus chwali się certyfikatem DisplayMate A+, mającym zapewniać o tym, z jak doskonałym wyświetlaczem mamy do czynienia.

Co tu dużo mówić, ekran OnePlusa 12 spisuje się po prostu rewelacyjnie. Dosłownie w każdym aspekcie, jest on dokładnie taki, jakiego oczekuję po flagowym smartfonie. Jasność minimalna schodzi bardzo nisko i pozwala na komfortowe użytkowanie urządzenia w nocy, a maksymalna nie zawodzi w żadnym scenariuszu. Ba, jestem niemal pewny, że nie zawiedzie także podczas letnich, bardzo słonecznych dni.

Kąty widzenia są świetne, a ostrość obrazu wysoka. Co do kolorystyki – w domyślnym ustawieniu Naturalne jest ona dość zachowawcza, ale wciąż żywa i nie sprawia wrażenia wyblakłej. Jeśli chcemy jeszcze bardziej nasyconych barw, to nie zabrakło trybu Jaskrawe. Jest tutaj także tryb Pro, używający temperatury kolorów D65. Niżej umieszczono regulację temperatury barwowej.

W ustawieniach mamy możliwość wyboru rozdzielczości ekranu między standardową Full HD+, wysoką QHD+ oraz adaptacyjną dostosowywaną przez system. Częstotliwość odświeżania możemy pozostawić adaptacyjną, albo wybrać stałe 60 lub 120 Hz.

Z funkcji dodatkowych nie zabrakło korektora kolorów wideo poszerzającego gamę kolorów SDR-to-HDR, zwiększania ostrości obrazów w niskiej jakości oraz trybu nazwanego Naturalne odcienie. Pod tą nazwą kryje się rozwiązanie znane z iPhone’ów jako True Tone, a więc balans bieli jest automatycznie dopasowywany do warunków otoczenia. Osobiście nie jestem fanem tej funkcji, ale pozostałe dwie wymienione sprawdzają się dobrze.

W ogólnym rozrachunku, ilość wszelakich ustawień ekranu jest naprawdę spora, co wcale nie jest standardem i niektórych z nich nie znajdziemy nawet we flagowych Samsungach.

Zastosowanie zakrzywień ekranu powoduje lekkie załamywanie się światła na krawędziach. Nie jest to jednak wybitnie irytujące i można się do tego przyzwyczaić. Dość szybko przeszedłem nad tym do porządku dziennego, choć – nie ukrywam – mając wybór, wolę jednak całkowicie płaskie wyświetlacze.

Na pokładzie nie mogło zabraknąć Always On Display, tutaj nazwanego po prostu jako Ekran zawsze aktywny. Do wyboru jest kilkanaście różnych stylów zegara, możemy dostosować jakie informacje mają pojawiać się na AoD oraz ustalić, czy ma być ono wyświetlane cały czas, według ustalonego przez nas harmonogramu godzinowego, czy tylko po poruszeniu telefonu.

Bardzo fajną funkcją jest też pokazywanie na ekranie podglądu nowych powiadomień przez kilka sekund po ich dostarczeniu. Wówczas na czarnym tle, na środku wyświetlacza, pojawia się podgląd notyfikacji, dokładnie taki, jaki możemy zobaczyć w panelu powiadomień.

OnePlus 12

Wydajność i kultura pracy to po prostu poezja!

Tutaj już sam rzut oka na podzespoły smartfona dosadnie daje nam do zrozumienia, z czym będziemy mieli do czynienia. OnePlusa 12 napędza najwydajniejszy i najnowszy układ Qualcomma, czyli Snapdragon 8 Gen 3. Współpracuje z nim 12 lub 16 GB RAM LPDDR5X, a na dane użytkownika przeznaczonych jest 256 albo 512 GB pamięci UFS 4.0. Do testów otrzymałem tą wyższą wersję pamięciową.

Jeśli czytaliście pierwsze wrażenia po czterech dniach użytkowania to wiecie, że już wtedy pisałem, że nie mam choćby najmniejszych zastrzeżeń co do funkcjonowania telefonu. Po upływie kolejnych kilkunastu dni zdecydowanie podtrzymuję tą opinię – OnePlus 12 to po prostu absolutna wydajnościowa petarda! Smartfon przez cały czas wręcz śmiga.

Nie jestem w stanie przybliżyć sytuacji, w której telefon jakkolwiek by zwolnił czy zaczął się przycinać – takie rzeczy po prostu nie mają miejsca. Ten smartfon jest wręcz definicją szybkości. Serio! Aplikacje uruchamiają się jedna po drugiej bez cienia zawahania i w mgnieniu oka, wszelakie gry działają świetnie, a cały interfejs przez dosłownie cały czas pozostaje niesamowicie responsywny.

Równie godną pochwały kwestią jest zarządzanie aplikacjami w tle. I, tu chyba także nie będzie dla Was żadnego zaskoczenia, połączenie 16 GB szybkiej pamięci RAM LPDDR5X i świetnej optymalizacji powoduje, że aplikacje przechowywane są w pamięci operacyjnej bardzo długo. Bardzo często apki pozostawione rano, po ich ponownym odpaleniu bliżej wieczora wciąż były w dokładnie tym samym miejscu.

Pozostała nam kultura pracy. Jak bardzo chciałbym się tutaj do czegokolwiek przyczepić to niestety, ale… nie uda mi się to. OnePlus chwali się zastosowaniem układu chłodzenia Dual Cryo-velocity VC z komorą parową o powierzchni 9140 mm². Przy tym, jest to jeden z największych układów chłodzących użytych w smartfonie. Zack z kanału JerryRigEverything podczas rozbiórki urządzenia na czynniki pierwsze potwierdził jego obecność.

Jaki jest tego efekt? Ano taki, że OnePlus 12 przez grubo ponad kilkanaście dni testów ani razu nie nagrzał mi się podczas użytkowania tak mocno, bym mógł powiedzieć, że jest gorący. Ba, z reguły pozostawał po prostu letni i nawet nie mogę tego kwalifikować, by był wówczas „ciepły”. Przyznaję szczerze, że już dawno z czymś takim nie miałem do czynienia.

Nawet podczas długiego grania na najwyższych ustawieniach graficznych czy robienia testów syntetycznych, które zdecydowanie najbardziej dają smartfonom w kość, OnePlus 12 nie wydzielał ciepła na tyle mocno, by jakkolwiek powodowało to dyskomfort podczas użytkowania. A, jeśli już telefon zaczyna się nagrzewać, to w zasadzie głównie w górnej części, nad samą wyspą z aparatami, przez co trzymając go w dłoni praktycznie się tego nie odczuwa.

Pod kątem kultury pracy i termiki należy się tutaj zasłużona szóstka (w szkolnej skali ;)) i śmiało pokuszę się o stwierdzenie, że w tej kwestii może to być jeden z najchłodniejszych flagowców na rynku. Dobra robota, OnePlusie.

Na koniec taka mała ciekawostka. Producent na stronie produktowej szczyci się certyfikatem TÜV SÜD 48-Month Fluency Rating A, który ma gwarantować, że OnePlus 12 ma działać płynnie przez 4 lata użytkowania. Zastanawiam się tylko, jakie procedury są podejmowane, by taki certyfikat został przyznany.

System, oprogramowanie

Czymże byłyby świetne podzespoły, gdyby nie dobrze zoptymalizowane oprogramowanie, które właściwie nimi zarządza? Mamy więc najnowszego Androida 14 z dobrze znaną nakładką OxygenOS 14. W ostatnich latach interfejs OnePlusa w upodobnił się nieco do nakładki Oppo, czyli ColorOS, ale mimo wszystko zachował sporo swojego pierwotnego charakteru.

Wciąż więc OxygenOS 14 jest bardzo lekką nakładką, która nie zmienia bardzo drastycznie wyglądu czystego Androida, ale mimo to w wielu miejscach został przeprojektowany tak, by był jeszcze lepszy w obsłudze. Nie brakuje też pokaźnej ilości opcji personalizacji wygląd i masy przydatnych funkcji (co można dostrzec chociażby w ilości ustawień ekranu), które uprzyjemniają użytkowanie.

Osobiście jestem fanem OxygenOS właśnie za tę lekkość, a jednocześnie świetną funkcjonalność. Mój pierwszy kontakt z tym interfejsem miał miejsce przy użytkowaniu OnePlusa 5T (matko, ile to już czasu zleciało!). Doceniam też, że ograniczono ilość preinstalowanych, zbędnych aplikacji do minimum, przez co większość apek obecnych na telefonie po wyjęciu z pudełka rzeczywiście może nam się przydać.

Na koniec kwestia długości wsparcia w postaci wydawania aktualizacji. Być może przemknęła Wam już informacja, że prezes OnePlusa skrytykował Samsunga za zbyt długie wsparcie, które – według niego – nie ma sensu. Będąc szczerym, biorąc pod uwagę różne czynniki, polemizowałbym z tym stwierdzeniem. Zostawmy jednak tę kwestię z boku.

Wedle zapewnień producenta, OnePlus 12 ma zadeklarowane 4 duże aktualizacje do nowych wersji systemu i dodatkowy rok otrzymywania poprawek zabezpieczeń, zatem łącznie będzie on aktualizowany przez 5 lat. Swoją drogą, dajcie znać w komentarzach, czy według Was jest to wystarczająco, czy za mało?

Głośniki i haptyka

Nikogo już nie dziwi, że we flagowych smartfonach mamy głośniki stereo, z reguły wspierane przez system dźwięku przestrzennego Dolby Atmos. Nie jest też tajemnicą, że mimo iż wielu producentów stara się, by głośniki w ich telefonach były świetne, to od dłuższego czasu w tej materii liderów jest trzech – iPhone’y, Samsung Galaxy S Ultra i gamingowe Asusy ROG Phone. A jak jest tutaj?

Zdecydowanie bardzo dobrze. Pokuszę się o stwierdzenie, że głośniki tutaj grają lepiej od tych w testowanym niedawno Samsungu Galaxy S24+, a modelu Galaxy S24 Ultra osobiście nie miałem, więc przed porównaniami do niego się wstrzymam. Główna różnica jest taka, że brzmienie OnePlusa 12 na głośnikach jest w moim odczuciu mniej płaskie, da się tu wychwycić więcej niskich tonów, choć wciąż nie aż tyle, co w dwóch wymienionych wcześniej liderach tej materii.

Głośniki są bardzo, bardzo donośne, a całościowo dźwięk jest czysty w całym zakresie i nie odnotowuję problemów z charczeniem na najwyższych poziomach głośności. Trochę bardziej bliskie są średnie oraz wysokie tony, ale tych niskich, jak już wspomniałem, także nie brakuje jakoś bardzo mocno, choć oczywiście mogłoby być ich więcej. Doceniam także świetną przestrzenność dźwięku.

Nie zabrakło Dolby Atmos z czterema profilami dźwięku – inteligentny (czyli automatyczny), kino, gra i muzyka. Są tutaj także dodatkowo autorskie, przygotowane przez OnePlusa dwie funkcje – dźwięk przestrzenny oraz dźwięk holograficzny.

Głośniki to jedna kwestia, ale to, jaką haptykę oferuje OnePlus 12, jest czymś absolutnie fantastycznym – nie żartuję. Zastosowany silnik wibracyjny nazwano O-Haptics. Siłę wibracji możemy dostosować w ustawieniach przy pomocy suwaka z płynną regulacją, można także zdecydować, czy wibracje mają być energiczne, czy delikatne.

Przez moje ręce zdążyło przejść już wiele smartfonów, także tych flagowych. Żaden nie zaskoczył mnie jeszcze tak rewelacyjną haptyką, jak OnePlus 12. To poziom tak wysoki, że w moim odczuciu przebija on nie tylko Samsunga Galaxy S24+, ale także iPhone’a 15 Plus – a to właśnie on do tej pory był moim liderem w tej materii.

Wibracje dwunastki są fantastycznej jakości, doskonale zróżnicowane, zaszyte w absolutnie każdym możliwym elemencie interfejsu – chociażby przy odblokowaniu i zablokowaniu ekranu, dojściu do końca listy przy przewijaniu, geście cofania i wielu innych. Ich siła oraz długość są świetnie dopasowane do tego, co mają nam zakomunikować. Przyznaję, że całościowo wnosi to użytkowanie telefonu na jeszcze przyjemniejszy, wyższy poziom.

OnePlus 12

Zabezpieczenia biometryczne

Podobnie, jak zdecydowana większość smartfonów na rynku, tak i OnePlus 12 został wyposażony w optyczny czytnik linii papilarnych umieszczony – a jakże – w ekranie. Najważniejsze w tym wypadku jest jednak to, że co do jego działania nie mam żadnych większych zastrzeżeń.

I co prawda uważam, że nie jest to poziom fenomenalnej szybkości i celności skanerów ultradźwiękowych w Samsungach Galaxy S24 (chyba nikt tego jeszcze nie pobił), to i tak sprawdza się on tutaj bardzo dobrze. W przeważającej większości przypadków skanowanie odbywa się naprawdę bardzo szybko oraz bezbłędnie. Zdarza się czasami, że telefon grymasi, gdy przyłożymy palec pod trochę złym kątem. Wówczas jednak poprawienie ułożenia od razu powoduje poprawne sczytanie i odblokowanie urządzenia.

Jeśli nie lubimy korzystać z czytnika linii papilarnych, jako alternatywną formę odblokowania telefonu mamy także rozpoznawanie twarzy. Nie ma tu żadnych dodatkowych czujników 3D, zatem oparte jest ono wyłącznie o skan przednią kamerkę i tym samym nie może służyć do logowania np. w aplikacjach bankowych.

Niemniej jednak nie mogę odmówić, że sam proces rozpoznawania, gdy dookoła nas mamy dobre oświetlenie, jest niesamowicie szybki. Jeśli w otoczeniu zrobi się ciemno, smartfon ma już lekki problem ze skanowaniem i musi pomagać sobie rozświetlaniem ekranu.

Zaplecze komunikacyjne

Do dyspozycji mamy absolutnie wszystkie moduły łączności, jakich możemy potrzebować i oczekiwać po flagowym smartfonie. Jest tutaj zarówno nowy standard WiFi 7, ze wsteczną kompatybilnością dla WiFi 6e, sieć 5G z obsługą wszystkich dostępnych w naszym regionie pasm, a także Bluetooth 5.4, GPS i NFC.

Nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń, co do działania wszystkich tu wymienionych modułów. WiFi wyciska wręcz świetne prędkości, działa stabilnie, a zasięg odbierany jest bardzo dobrze. I to samo tyczy się także 5G oraz LTE. Połączenia głosowe mogą odbywać się poprzez VoLTE i VoWiFi (jeśli mamy je aktywowane u operatora), a ich jakość wypada bardzo dobrze – ani ja, ani moi rozmówcy nie mieliśmy żadnych problemów podczas rozmów telefonicznych.

Nie zabrakło tu także obsługi coraz powszechniejszych kart eSIM oraz możliwości używania dwóch numerów jednocześnie za sprawą dual SIM. Może działać w oparciu o dwie fizyczne karty nanoSIM, albo w połączeniu fizycznej i wirtualnej eSIM.

OnePlus 12 w oparciu o Bluetooth 5.4 zapewnia także wsparcie dla szeregu kodeków audio dla słuchawek bezprzewodowych. Do dyspozycji są kodeki SBC, AAC, aptX, aptX oraz aptX Adaptive, a także wysokojakościowe LDAC i LHDC 5.0. Do perfekcji zabrakło jedynie bezstratnego aptX Lossless.

Akumulator i czas pracy

OnePlus 12 został wyposażony w akumulator o pojemności 5400 mAh i, podobnie jak w poprzednich latach, jest on dwukomorowy. Oznacza to, że został złożony z dwóch osobnych ogniw o pojemności 2700 mAh każdy, co ma zapewniać równomierne rozłożenie mocy ładowania, a – co też za tym idzie – wolniejszą degradację baterii.

Na początku zaznaczę, że przez cały okres testów z telefonu korzystałem z włączoną wysoką rozdzielczością QHD+, korektorem kolorów SDR-to-HDR oraz oczywiście adaptacyjnym odświeżaniem 120 Hz.

Uzyskiwane wyniki wypadają naprawdę bardzo dobrze. Rozładowanie telefonu od rana do wieczora nie jest łatwym zadaniem, zwykle wytrzymuje on co najmniej pełną dobę intensywnego użytkowania. Zatem korzystając z niego mniej, będzie w stanie działać dwa dni z dala od ładowarki.

Jeśli zaś chodzi o czasy na włączonym ekranie, czyli powszechnie znany Screen on Time (SoT) – gdy z OnePlusa 12 korzystałem więcej na WiFi, był w stanie osiągnąć nawet do 8 godzin SoT (często brakowało mi dosłownie paru minut do dobicia 8 h). W cyklu mieszanym, wyniki oscylowały w okolicach 6,5 – 7 h, zaś gdy cały lub niemal cały dzień spędziłem na 5G/LTE, to SoT wynosił około 5 godzin, zatem nadal bardzo dobrze.

Zatem można powiedzieć, że z czasem pracy jest więcej niż bardzo dobrze. A co z czasem ładowania? Powiedziałbym, że jeszcze lepiej. OnePlus 12 wspiera autorskie, szybkie ładowanie SuperVooc o mocy 100 W. Żeby się ono aktywowało, musimy użyć zarówno dedykowanej ładowarki, jak i przewodu, które oczywiście są w pudełku.

Pełne naładowanie od 1 do 100% zajmuje zaledwie 26-28 minut, więc w zasadzie jesteśmy w stanie naładować OnePlusa 12 podczas porannego szykowania się do pracy czy szkoły. Rewelacja. Gdy do ładowania użyłem dość standardowej ładowarki PowerDelivery 35 W, na naładowanie musiałem poczekać około godzinę.

No i coś, czego w poprzedniku brakowało, w OnePlusie 12 znów wróciło, a mowa o ładowaniu indukcyjnym. Telefon obsługuje szybkie ładowanie bezprzewodowe AirVooc 50 W, działające za pośrednictwem specjalnej, dedykowanej ładowarki – według deklaracji trwa ono tylko 55 minut, ale niestety nie było dane mi tego sprawdzić.

Oczywiście telefon może ładować się także na każdej innej ładowarce bezprzewodowej Qi, ale będzie to już trwać dłużej. Do kompletu nie zabrakło także indukcyjnego ładowania zwrotnego, do np. podładowania słuchawek czy zegarka z maksymalną mocą 10 W.

Aparat

Na początek słów kilka o technikaliach, bo producent dostarcza nam bardzo szczegółowych informacji na ten temat. Główny sensor to 50 Mpix Sony LYT-808 z przysłoną f/1.6, a jego rozmiar to 1/1.4″. Nie brak optycznej stabilizacji wspieranej przez elektroniczną. Ultraszeroki kąt mieści w sobie 48-megapikselową matrycę Sony IMX581, przysłona to f/2.2, zaś kąt widzenia wynosi 114° (ekwiwalent 23 mm). Ma on elektroniczną stabilizację i autofocus, dzięki któremu umożliwia robienie zdjęć makro.

Jako trzeci umieszczono peryskopowy teleobiektyw OmniVision OV64B o rozdzielczości 64 Mpix z 3-krotnym zbliżeniem optycznym (70 mm) i 6-krotnym hybrydowym (140 mm). Tu także znalazła się stabilizacja OIS i EIS. Całość sygnowana jest marką Hasselblad, która kolejny rok z rzędu współpracuje z OnePlusem w kwestii aparatów.

No dobrze, to teraz najważniejsze, czyli sama jakość zdjęć. I pewnie kolejny raz w ciągu tego całego tekstu się powtórzę, ale naprawdę jestem szalenie miło zaskoczony. OnePlus 12 robi po prostu bardzo dobre zdjęcia, a nawet powiedziałbym, że spora część z nich śmiało może zaliczać się do kategorii świetnych. To nareszcie dokładnie taki poziom, jakiego oczekiwałem po flagowcu z krwi i kości.

Przede wszystkim fotki z OnePlusa 12 cechują się dużą naturalnością barw. Czy nam to przypadnie do gustu jest kwestią czysto subiektywną – mi osobiście te zdjęcia się podobają.

Zdjęcia z głównego obiektywu potrafią wyglądać naprawdę świetnie. Rozpiętość tonalna wypada bardzo dobrze, szczegółowość jest rewelacyjna, a HDR w automacie spisuje się skutecznie. Jednak zdecydowanie najbardziej urzeka mnie tutaj rewelacyjne rozmywanie tła za pierwszym planem przy fotografowaniu obiektów z bliska – bokeh wygląda według mnie po prostu kapitalnie.

Docenić muszę także wysoką spójność kolorystyczną między wszystkimi trzema obiektywami. A skoro już o tym, możemy przejść do ultraszerokiego kąta. Tym, co od razu rzuca mi się w oczy, jest wręcz tak samo świetna szczegółowość zdjęć, co przy głównej matrycy. Nie dostrzegłem też problemów z nieostrością na krawędziach, ale z racji ciemniejszej przysłony czasem da się dostrzec delikatne zaszumienia w gorszym oświetleniu.

Mówiąc o obiektywie ultraszerokokątnym, pozwolę sobie wspomnieć także o zdjęciach makro, wykonywanych za jego pomocą. Wypadają one całkiem fajnie, ale tryb makro jest kapryśny w kwestii oświetlenia – musi być go naprawde dużo, byśmy nie ujrzeli szumów i niewyostrzenia tam, gdzie trzeba.

Chyba jednym z największych zaskoczeń tego aparatu jest dla mnie teleobiektyw. Raczej nie spodziewałem się po nim szalenie wybitnych efektów – ot, zwykłe 3-krotne zbliżenie, nic więcej. Jak bardzo się myliłem!

To, że samo 3-krotne zbliżenie optyczne wygląda świetnie, raczej nikogo tutaj nie zdziwi, patrząc na wysoką rozdzielczość zastosowanej matrycy – w dobrym oświetleniu w zasadzie niczym nie odstaje od pozostałych dwóch ogniskowych. Prawdziwe zdumienie potrafią przynieść jednak większe wartości przybliżeń.

Maksymalny zoom cyfrowy to 120x, ale od razu powiem, że możecie odpuścić sobie robienie zdjęć ze 120-krotnym zbliżeniem, bowiem wygląda ono po prostu fatalnie, jest niesamowicie zaszumione i pozbawione jakichkolwiek detali. Ale jeśli dookoła nas jest wystarczająca ilość światła, to czasami nawet na zbliżeniu 60x jesteśmy w stanie uzyskać dobrą jakość.

Zdecydowanie najlepsze efekty uzyskamy wybierając wartości do 30-krotnego zbliżenia. Wykonałem masę zdjęć za pośrednictwem tego teleobiektywu i w ogromnej większości przypadków właśnie do 30x te zdjęcia wyglądają wprost świetnie i nie tracą na jakości. To nie jest jeszcze poziom wspominanego Galaxy S24 Ultra, ale jest naprawdę bardzo, bardzo solidnie.

A co po zmroku? Oczywiście jest tryb nocny Ultra Night, który włącza się automatycznie we właściwym momencie, ale jeśli chcemy możemy go całkiem wyłączyć. Jest też możliwość uruchomienia go z poziomu wszystkich trybów i dostosowania czasu naświetlania.

Efekty uznaję za bardzo dobre, a niektóre wręcz świetne. OnePlus 12 robi miłe dla oka fotki nocne, a tryb Ultra Night dobrze spełnia swoje zadanie, bowiem doświetla wszystko to, co powinien, ale w bardzo odpowiednich ilościach – nie mamy tu poczucia, że aparat zrobił nam z nocy nagle dzienne oświetlenie. Zoom także radzi sobie bardzo dobrze w warunkach nocnych.

Zdjęcia selfie wykonywane są za pośrednictwem aparatu o rozdzielczości 32 Mpix. Ich jakość w większości przypadków jest po prostu bardzo dobra. Kolorystyka, podobnie jak w przypadku tylnego aparatu, jest naturalna i telefon dobrze odwzorowuje barwę skóry, a niebo i wszystkie jasne elementy kadrów nie są nadmiernie prześwietlane.

Maksymalna rozdzielczość wideo to 8K przy 30 klatkach na sekundę. Jest też oczywiście 4K 60 FPS, ale tu nie możemy przełączyć się w trakcie nagrywania na ultraszeroki kąt i teleobiektyw – tą możliwość zyskujemy przy rozdzielczości 4K 30 kl/s. Filmy mogą być nagrywane z poszerzonym zakresem kolorystycznym w HDR Dolby Vision. Mamy też tryb wideo portretowego (z rozmyciem tła), ale ograniczony tylko do Full HD.

Problemem jest tutaj w moim odczuciu sam sposób przełączania między obiektywami, bowiem w momencie, gdy włączymy nagrywanie, znikają boczne przyciski do szybkiej zmiany ogniskowych, a w zamian pojawia się suwak. Jego używanie jest niestety mniej intuicyjne i wolniejsze, choć w jakimś stopniu polepsza płynność przybliżania.

Sama jakość wideo jest bardzo dobra, ale według mnie, widać tu już trochę większe braki w porównaniu z konkurentami. Kolorystyka jest bardzo zbliżona do naturalnej, reakcja na zmianę oświetlenia z reguły szybka, a autofocus w większości przypadków bardzo szybki i celny. Mam jednak pewne zastrzeżenia co do stabilizacji – nie zawsze wygląda ona tak dobrze jak powinna i na końcowym wideo potrafi być widoczne trzęsienie.

Podsumowanie – jaki jest OnePlus 12?

Niełatwo przychodzi mi pisanie ostatnich akapitów tej recenzji, bo to oznacza dla mnie, że lada moment będę musiał rozstać się z OnePlusem 12. Dlatego też, trochę celowo przeciągałem jego testy – po pierwsze, by być stuprocentowo pewnym opinii co do niego, a po drugie – by oddać go choć trochę później, bo korzystanie z niego przez te trzy tygodnie było dużą przyjemnością.

Nie boję się stwierdzenia, że to pierwszy tak rewelacyjny, kompletny i tak bardzo flagowy OnePlus, który może mocno namieszać w segmencie flagowców, chociażby za sprawą dużo bardziej atrakcyjnej wyceny w porównaniu do reszty stawki smartfonów tej klasy.

Zaczynając od zalet, mamy tu doskonały ekran, fantastyczną wydajność, bardzo dobrą baterię sprzężoną z superszybkim ładowaniem oraz indukcją, rewelacyjną haptykę (jedną z najlepszych na rynku!) i bardzo dobre głośniki. Pozytywnie zaskoczył mnie aparat – OnePlus 12 wreszcie nie ma się czego wstydzić w kwestii możliwości fotograficznych, a wręcz przeciwnie, ma się czym pochwalić.

OnePlus 12

Czego mogę się przyczepić? Bardzo niewielu rzeczy. Dobrze byłoby zobaczyć tu pełną wodoodporność IP68 – jak w innych flagowcach, choć jestem w stanie to wybaczyć, bo wielu użytkownikom wystarczy obecne IP65. Osobiście pewnie wolałbym konstrukcję z płaskim wyświetlaczem i mniejszą wyspę z aparatami, ale umówmy się, to są niuanse.

Cena działa bardzo mocno na korzyść OnePlusa 12. Jasne, zdrożał względem poprzednika, ale wciąż stanowi tańszą alternatywę dla topowego Galaxy S24 Ultra czy iPhone’a 15 Pro Max, a tak w zasadzie, nie ma specjalnie się czego wstydzić względem nich. Już teraz jest według mnie świetnym wyborem, a gdy z czasem zacznie tanieć będzie hitem.

Powtórzę się jeszcze raz, ale uważam, że warto – OnePlus 12 jest po prostu fantastycznym, flagowym urządzeniem, którego użytkowanie daje niesamowicie dużo przyjemności. A przecież o to nam chodzi, gdy kupujemy tak drogi smartfon.

Recenzja OnePlus 12. Flagowiec, który potrafi zachwycić
Zalety
fantastyczny wyświetlacz
świetna wydajność, kultura pracy i oprogramowanie
bardzo dobry aparat (w tym zoom)
rewelacyjna haptyka
świetna bateria
szybkie ładowanie, także indukcyjne
bardzo dobre głośniki
alert slider
wysoka jakość wykonania
Wady
brak pełnej wodoodporności
zakrzywiony ekran nie jest dla każdego
ogromna wyspa z aparatami
9
Ocena