smartfony ładowanie ładowarka charging bateria battery
fot. Stanley Ng / Pexels

Komisja Europejska może przyspieszyć prace nad wspólnym systemem ładowania. Apple w opałach?

Ile macie ładowarek w swoim domu? A z ilu z nich korzystacie na co dzień? Jak duża część leży w szufladzie nieużywana? Komisja Europejska może przyspieszyć prace nad nowym prawem, które uporządkuje system ładowania urządzeń elektronicznych oraz zmniejszy liczbę nieużywanych zasilaczy.

Ładowarki, wszędzie ładowarki

Klienci na całym świecie przyzwyczaili się, że w większości przypadków wraz z nowym urządzeniem dostają ładowarkę do niego, nawet jeśli nie zawsze jest ona optymalna, bo nie pozwala ładować smartfona z maksymalną obsługiwaną mocą. Tak robi na przykład Samsung – mimo że wybrane modele obsługują 25 W ładowanie, producent wrzuca do pudełka 15 W zasilacz.

Jednocześnie na sile przybiera trend usuwania ładowarek z zestawów sprzedażowych – zapoczątkowało go Apple, a jego śladem poszedł m.in. wspomniany przed chwilą Samsung, który nie dodaje już zasilaczy nie tylko do smartfonów z serii Galaxy S, ale też tabletów z linii Galaxy Tab S8. Z kolei Xiaomi wycofało się z tego rakiem – w Chinach ładowarka była opcjonalnym dodatkiem do Xiaomi 11, natomiast standardowo wchodzi już w skład zestawu do Xiaomi 12.

Mimo że duża część klientów oczekuje, że producent doda do kupowanego urządzenia zasilacz, to w rzeczywistości cały czas zwiększa się liczba nieużywanych, niepotrzebnych ładowarek. Według wyliczeń urzędników z Unii Europejskiej, stanowią one nawet ponad 10 tysięcy ton elektroodpadów rocznie. To bardzo dużo – jest to więc problem, który trzeba rozwiązać.

wall charger ładowarka robot
fot. Steve Johnson / Pexels

Komisja Europejska może przyspieszyć prace nad jednym systemem ładowania

Komisja Europejska już ponad dziesięć lat temu próbowała skłonić producentów do ustalenia wspólnego portu do ładowania, ponieważ przyczyniłoby się to do zmniejszenia ilości elektroodpadów. Wysiłki nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu – cały czas istnieje kilka standardów, wśród których najpopularniejsze są trzy: micro USB, USB-C i Lightining.

Komisja Europejska postanowiła więc zmienić strategię i przygotować przepisy, które zmuszą producentów do stosowania tego samego portu do ładowania. Zamiary urzędników zostały ostro skrytykowane przez Apple, według którego takie prawo zdusiłoby innowacyjność oraz zahamowało rozwój technologii ładowania. Komisja zapewniła jednak, że nic takiego nie będzie miało miejsca, ponieważ przepisy mają być elastyczne, aby dało się wprowadzić zmiany, jeśli pojawi się lepsze rozwiązanie.

Komisja Europejska Unia Europejska

Według badania, jakie Komisja Europejska przeprowadziła w 2019 roku, w 2018 roku aż połowa ładowarek sprzedanych wraz ze smartfonami miała złącze micro USB, podczas gdy USB-C 29%, a Lightining 21%. Dane te można jednak uznać za nieaktualne, ponieważ większość nowych modeli, nawet z niższych półek, wyposażana jest w złącze USB-C. Gdyby zatem za rok źródłowy wziąć 2021, proporcje te z pewnością byłyby zdecydowanie inne (na niekorzyść micro USB).

Alex Agius Saliba, prawnik, który kieruje sprawą wspólnego portu do ładowania w Parlamencie Europejskim, ma nadzieję, że prace nad stworzeniem odpowiedniego prawa przebiegną szybciej i sprawniej, a głosowanie nad jego propozycją odbędzie się już w maju 2022 roku. To z kolei pozwoli mu rozpocząć rozmowy z krajami Unii Europejskiej na temat ostatecznego projektu przepisów. Według niego możliwe jest sfinalizowanie ich nawet już do końca 2022 roku.

Jednocześnie Alex Agius Saliba uważa, że wspólny port do ładowania powinien objąć również e-czytniki, laptopy o niskiej mocy, klawiatury, myszki komputerowe, słuchawki, smartwatche i zabawki elektroniczne. Komisja Europejska aktualnie skupiła się jednak „jedynie” na smartfonach, tabletach i słuchawkach.

Co ciekawe, Alex Agius Saliba ujawnił również, że zamierza nakłonić Komisję Europejską do „zharmonizowania systemów bezprzewodowego ładowania” do 2025 roku. Co więcej, uważa on, że przepisy powinny wejść w życie już sześć miesięcy po ich przyjęciu i w tym czasie producenci powinni się do nich przystosować.

Aktualnie projekt zakłada aż dwa lata na to, więc byłaby to prawdziwa rewolucja dla firm, szczególnie dla Apple, które jako jedyne stosuje na szeroką skalę własne złącze Lightning. W przypadku innych przesiadka na USB-C powinna być mniej kłopotliwa, aczkolwiek mimo wszystko zapewne nie bezproblemowa, a w niektórych sytuacjach może być kosztowna.