Samsung ma zmienić strategię o 180 stopni. Zyska na tym i on, i klienci

Samsung Galaxy S23 Ultra

Samsung Galaxy S23 Ultra (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo)

Samsung ma dość przejrzystą ofertę, w której relatywnie łatwo się odnaleźć. Oczywiście Koreańczycy mają też swoje „grzeszki”, ale mimo wszystko konkurencja często potrafi znacznie bardziej „pogmatwać” swoje portfolia. Pojawiły się jednak informacje, że czeka nas prawdziwe trzęsienie ziemi.

Samsung ma dość przejrzystą ofertę

W sumie osobiście nie wiem, na ile wnikliwie klienci przeglądają ofertę producenta, zanim zdecydują się na zakup konkretnego modelu. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że duża część wybiera ten, który akurat poleci im sprzedawca lub który zobaczą w reklamie. Większość z pewnością nie zaprząta sobie głowy całym portfolio marki, bo zwyczajnie nie ma takiej potrzeby. My jednak, branżowi dziennikarze, staramy się to na bieżąco monitorować, ale nie jest to łatwe – szczególnie w przypadku Xiaomi, które potrafi niejednokrotnie „rebrandować” jedno urządzenie.

Dziś oferta Samsunga jest całkiem przejrzysta – producent nie mnoży podobnych smartfonów aż do znudzenia, a mimo to sprzedaje ich więcej niż konkurencja. Jak widać, więcej nie zawsze znaczy lepiej, jednak faktem też jest, że raz na jakiś czas przychodzi czas na zmiany. I wygląda na to, że w przypadku Koreańczyków ten czas nieuchronnie nadchodzi. Dla klientów może to być szok.

Oferta Samsunga ma zmienić się nie do poznania

Według informacji, przekazywanych przez użytkownika Twittera, posługującego się nickiem RGcloudS, Samsung zrezygnował z wielu wariantów Galaxy, szczególnie z serii Galaxy A i budżetowych, aby zrobić miejsce na flagowce. Jednocześnie zauważa, że ich podzespoły stają się coraz szybsze i coraz trudniej utrzymać ceny na podobnym poziomie z generacji na generację. W związku z tym Koreańczycy mają wprowadzić duże zmiany w ofercie, aby zareagować na dotykające ich ograniczenia.

RGcloudS jest kolejnym źródłem, które zapowiada rezygnację z Galaxy S w wersji z „plusem”. I choć poprzednie doniesienia okazały się błędnymi wnioskami, to najwyraźniej coś naprawdę jest na rzeczy. Zamiast Galaxy S+ na rynku miałby pojawić się „nowy Galaxy S Premium” – jeśli dobrze rozumiemy, niekoniecznie z takim dopiskiem, ale na tę chwilę nie jesteśmy w stanie powiedzieć, gdzie w hierarchii w serii Galaxy S ulokuje się ten model.

Samsung ma jednak zamiar wejść w segment premium na całego, gdyż RGcloudS twierdzi, że do oferty dołączą Galaxy Z Fold Ultra i Galaxy Z Flip Ultra – pierwszy otrzyma ekran 4K, a drugi 2K (oba produkcji Samsung Display). Podstawowa, tańsza wersja Galaxy Z Fold dostanie wyświetlacz QHD, a Galaxy Z Flip Full HD – w obu przypadkach ich producentem ma być BOE, które dostarcza ekrany m.in. Apple.

Od lewej: Samsung Galaxy S23 Ultra, Galaxy S23+ i Galaxy S23 (fot. Tabletowo.pl)

Ponadto do oferty Samsunga mają dołączyć Galaxy Z Flex – smartfon składany w dwóch miejscach, a także Galaxy Z Tab – składany tablet. Oba urządzenia z pewnością będą kosztowały niemało, co powinno zwiększyć przychody Koreańczyków. Jednocześnie jednak nie zapominają oni o mniej zamożnych klientach – dla nich przygotowywana jest seria średniopółkowych smartfonów Galaxy K. Producent do tej pory nie wykorzystywał tej litery.

RGcloudS zapowiada, że na więcej informacji musimy poczekać przynajmniej do przyszłego roku, a niewykluczone, że na niektóre nawet dłużej. Rewizja strategii nie jest jednak wielkim zaskoczeniem – rynek i zachowania klientów ciągle się zmieniają, więc trzeba się do nich dostosować. Samsung może zrobić to, co robi już i zamierza Apple – mocniej rozdzielić tańsze i droższe modele premium oraz wprowadzić na rynek jeszcze droższy smartfon (choć wciąż nie składany – mowa o iPhonie Ultra).

fot. Katarzyna Pura / Tabletowo.pl

Jednocześnie można mieć nadzieję, że wprowadzenie na rynek Galaxy Z Fold Ultra i Galaxy Z Flip Ultra spowoduje, że Samsung obniży ceny Galaxy Z Fold i Galaxy Z Flip, aby stały się one dostępne dla większej liczby klientów, szczególnie że popyt na składane smartfony szybko rośnie (OPPO otwarcie mówi, że zamierza na tym skorzystać). Ceny zależą jednak od wielu czynników – patrząc na obecną sytuację makroekonomiczną trochę naiwne jest oczekiwanie obniżek, ale mimo wszystko z optymizmem patrzymy w nadchodzącą przyszłość.

Mimo wszystko trzeba też pamiętać, że to nieoficjalne informacje i mowa jest o dość odległej perspektywie – w tzw. międzyczasie wiele się może zmienić, szczególnie w tak niepewnej rzeczywistości, która rzutuje na przyszłość.

Exit mobile version