Xiaomi 14T Pro

Recenzja Xiaomi 14T Pro. Godny następca

Od lat flagowe smartfony kojarzą się nierozerwalnie z chipsetami oferowanymi przez Qualcomma. Co jednak, jeżeli wydana kwota ma znaczenie i nie chcemy rezygnować ze sporej mocy, ale możemy zgodzić się na inne ustępstwa? Wtedy z pomocą przychodzą takie urządzenia jak Xiaomi 14T Pro.

Kolejny rok z rzędu

Choć nie zawsze jest to możliwe, zawsze cieszę się, kiedy mogę testować następcę urządzenia, którego poprzednik kiedyś przeszedł przez moje ręce. O wiele łatwiej jest wczuć się w typowego kupującego Sony Xperię 1 VI, kiedy wiem, jak korzystało się z Xperii 1 V.

Jak zapewne się domyślacie, podobnie jest w tym przypadku. W 2023 roku miałem przyjemność spędzić kilka tygodni z Xiaomi 13T Pro. Po napisaniu recenzji już byłem bliski zakupu skromniejszej odmiany bez dopisku „Pro” dla siebie. Losowy incydent nie z mojej winy sprawił jednak, że nie stałem się posiadaczem Xiaomi 13T.

Czy Xiaomi 14T Pro będzie w stanie przekonać mnie do siebie w podobny sposób? Dowiecie się wszystkiego w tej recenzji.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Specyfikacja Xiaomi 14T Pro

Ekran6,67 cala, AMOLED, rozdzielczość 2712×1220 pikseli, Częstotliwość odświeżania do 144 Hz, próbkowanie dotyku do 480 Hz, jasność 4000 nitów, przyciemnianie do 3840 PWM, HDR10+, Dolby Vision
CPUMediaTek Dimensity 9300+
GPUImmortalis-G720 MC12
RAM12 GB LPDDR5X 8533 Mb/s
Pamięć wewnętrzna256, 512 GB lub 1 TB UFS 4.0
System operacyjnyAndroid 14
Aparat z tyłu #1główny, 50 Mpix, matryca Light Fusion 900, przysłona f/1.6, OIS, długość ogniskowej 23 mm
Aparat z tyłu #2teleobiektyw, 50 Mpix, f/2.0, 60 mm
Aparat z tyłu #3ultraszerokokątny, 12 Mpix, f/2.2, 15 mm, pole widzenia 120
Aparat z przodu32 Mpix, f/2.0, 25 mm,
Akumulator5000 mAh, ładowanie HyperCharge 120 W (przewodowo), 50 W (bezprzewodowo), obsługa PD 3.0 i Mi-FC 2.0
Łączność i komunikacjaWi-Fi 7, NFC, GPS, eSIM
eSIMtak
Bluetooth5.4, obsługa AAC, LDAC, LHDC 4.0, LC3 , ASHA, Auracast
MicroSDnie
Gniazdo słuchawkowe 3,5 mmnie
Głośnikitak, stereo, Dolby Atmos
Wymiary160,4 x 75,1 x 8,39 mm
Waga209 g
WodoszczelnośćIP68
Opracowano na podstawie: mi-home.pl

Smartfon dostępny jest obecnie w cenie od 3199 złotych za wersję 12 GB + 512 GB.

Gdzie kupić?

Xiaomi 14T Pro

ok. 3199 zł
(Przybliżona cena z dnia: 14 stycznia 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Bliżej flagowca, ale czy lepiej?

Xiaomi 14T Pro to niezwykły i jeden z niewielu przypadków, kiedy następca upodobnił się do bardziej flagowych rozwiązań producenta i wyszło mu to na gorsze. Kwestia ta dotyczy zarówno pierwszego wrażenia, jak i ogólnej estetyki smartfona. Nie uprzedzajmy jednak faktów.

Na pierwszy rzut oka pudełko prezentuje się podobnie, jak w innych modelach Xiaomi. Białe, schludne, z najważniejszymi informacjami: konfiguracją pamięci, obecnością HyperOS czy z przypomnieniem o współpracy z Leicą. Karton, oprócz oczywistości pokroju urządzenia czy papierkologii, mieści także etui oraz kabel USB-C.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Niestety, Xiaomi 14T Pro idzie ścieżką „prawdziwego” flagowca i z opakowania zniknęła kostka do ładowania sprzętu. Jest to o tyle bolesne, że smartfon obsługuje ładowanie HyperCharge o mocy 120 W. Jeżeli więc chcecie wykorzystać pełnię możliwości telefonu, możliwe że będziecie musieli doliczyć do zakupu ponad 100 złotych.

Najnowszy reprezentant serii „T” dotarł do mnie w kolorze Titan Blue i po raz pierwszy przed uszykowaniem smartfona do użytkowania wpadłem w lekką konsternację, z której wybił mnie dopiero szybki risercz w internecie. Okazuje się, że Xiaomi nie zdecydowało się na przezroczyste etui, jednak bez względu na to, w którym kolorze kupicie urządzenie, osłona będzie czarna. Trochę szkoda, że nie zgrywa się to wszystko kolorystycznie, zwłaszcza że jakość etui stoi na dobrym poziomie jakościowym.

Co do samej konstrukcji Xiaomi 14T Pro, mam mieszane odczucia. Czuć, że mamy do czynienia z urządzeniem premium – matowe szkło na pleckach, metalowa ramka i lekkie zagięcia ekranu na krawędziach prezentują się naprawdę elegancko. Podoba mi się także detal w postaci żebrowania na przycisku zasilania – szkoda, że nie powtórzono tego na etui.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Gdzie zatem nie zostałem kupiony? Głównie na wyspie aparatów. Kwadratowy rozkład obiektywów i lampy LED przypomina Xiaomi 14 z tą różnicą, że całość nie została schowana pod jedną taflą szkła – tutaj każde oczko zostało wypuszczone osobno. Przypomina to trochę ruch Samsunga, gdzie zunifikowana estetyka sprawia, że z daleka widać, że to ich smartfon – bez rozróżnienia czy mowa o Galaxy S24 czy Galaxy A35.

W trakcie pisania znalazłem też jedną rzecz, która może zrazić fanów symetrii do 14T Pro – wejście USB-C nie znajduje się w jednej linii z tacką SIM i maskownicą głośnika. Drobny szczegół, ale nie idzie „odzobaczyć” w pewnym momencie.

W tej kwestii poprzednik miał nieco więcej charakteru – mieliśmy dostęp do niebieskiej wersji z pleckami z wegańskiej skóry, a wyspa z lekkimi ścięciami po bokach wyróżniała tylko dwa obiektywy. Jeżeli jednak bardziej biznesowy design to coś, czego szukacie w smartfonach, to czarny Xiaomi 14T Pro nie powinien prezentować się gorzej od innych rywali w tej cenie.

HyperOS w praktyce

Do końca testów liczyłem na to, że Xiaomi – mimo ustalonego terminarzu – wypuści dla 14T Pro aktualizację do HyperOS 2. Niestety, tak się nie stało, więc moje wrażenia w recenzji opierają się całkowicie na Androidzie 14 i pierwszej iteracji HyperOS.

Korzystanie z nakładki, jak można się spodziewać w dzisiejszych czasach, sprowadza się zazwyczaj do odinstalowania trochę śmietnikowych aplikacji, skopiowania zawartości i po prostu używania smartfona – wszystko jest do siebie na tyle podobne, że człowiek raczej zdąży przyzwyczaić się do zmian w kilka dni.

Podobnie jest w przypadku Xiaomi 14T Pro. Najbardziej irytował mnie brak skrótu do ustawień na belce szybkiego dostępu – poza tym pozbyłem się kilku gier i aplikacji społecznościowych i po prostu używałem urządzenia, przeglądając od czasu do czasu opcje personalizacji czy buszując po zakładkach wyświetlacza lub dźwięku.

Wydajność

Jeżeli Xiaomi 14T Pro ma stanowić przykład flagowego smartfona, ale bez ceny powyżej 5000 złotych, to musi na czymś zaoszczędzić, prawda? Dobrym rozwiązaniem, jak zawsze, okazuje się wybranie MediaTeka jako dostawcę chipsetu. Tak, jak Xiaomi 13T Pro korzystał z układu Dimensity 9200+, tak jego następca używa Dimensity 9300+. Jak zestaw w połączeniu z 12 GB RAM-u sprawdza się w syntetycznych testach?

Oto przykładowe wyniki z benchmarków:

  • Geekbench 6 CPU: 2154 pkt (Single-Core) i 7115 pkt (Multi-Core),
  • Geekbench 6 GPU: 12760 pkt (OpenCL) i 14397 (Vulkan)
  • Wild Life Extreme: 4248 pkt
  • Wild Life Extreme Stress Test: 4153 pkt (najlepsza pętla), 2712 pkt (najgorsza pętla), stabilność 63,7%
  • Solar Bay: 6282
  • Steel Nomad Light: 1720 pkt

Są to zatem wyniki nieco lepsze od tych z Samsunga Galaxy S24+ na Exynosie 2400, ale w tym samym czasie nieco gorsze od np. Xiaomi 14, wyposażonego w Snapdragona 8 Gen 3. Jak całość przekłada się na gry mobilne?

Jest przewidywalnie flagowo. Titan Quest praktycznie nie schodzi poniżej 120 klatek na sekundę. Podczas prawie godzinnej sesji w Zenless Zone Zero tytuł trzymał się 60 FPS-ów, choć po 15-20 minutach czuć było nieco ciepła pod opuszkami palców. Spędzając nieco czasu przy Pokemon TCG Pocket zaskoczyło mnie natomiast Game Turbo – dodatkowe menu dla graczy.

Po pierwsze, w porównaniu do nakładek Sony, nie wspominając o Asus ROG, rozwiązanie Xiaomi nie jest szczególnie bogate w informacje – włączając tryb przyspieszony można poznać jedynie liczbę klatek na sekundę – brak informacji o temperaturze układu mobilnego, obciążeniu procesora czy ilości zajętego RAM-u w systemie. Możemy natomiast zrobić zrzut ekranu, włączyć minutnik czy uruchomić modulator głosu. Jednym słowem – bieda.

Druga sprawa dotyczy wyłącznie Game Turbo uruchomionego w orientacji pionowej – wtedy, zamiast przejść do nakładki, pierwsze, co zobaczymy, to reklamy. Rozumiem, że jakoś trzeba sobie radzić w budżetowej półce, ale przy smartfonie za 4000 złotych po prostu nie wypada ratować się reklamami w takich miejscach.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Wyświetlacz i audio

Odnoszę wrażenie, że w kwestii wyświetlaczy półka premium zbliża się do technologicznego sufitu. Z podbicia częstotliwości odświeżania ze 120 do 144 czy 165 Hz skorzystają nieliczni mobilny e-sportowcy, czytelność w słońcu ekranów o jasności ponad 4000 nitów jest wyśmienita, a odejście Sony od wyświetlaczy 4K w Xperii 1 udowadnia, że minimalnie ostrzejszy obraz za cenę szybciej spadających procentów nie jest tego warty.

Po prostu zmierzam w nieco zawoalowany sposób do tego, że Xiaomi 14T Pro – jak na flagowe urządzenie przystało – ma świetny ekran pod wieloma względami. 6,67-calowy panel jest czytelny w każdych warunkach, maksymalna częstotliwość 144 Hz gwarantuje przyjemnie płynne animacje, a rozdzielczość 2712×1220 pikseli (ok. 446 ppi) w połączeniu z technologiami pokroju Dolby Vision czy HDR10+ sprawdzi się przy oglądaniu materiałów wysokiej jakości w serwisach VOD.

Jeżeli uznacie, że biele za bardzo męczą Wasze oczy, albo oczekujecie po urządzeniu nieco cieplejszej palety, zakładka „schemat kolorów” w ustawieniach umożliwia wybór kilku predefiniowanych ustawień, dobranie temperatury do własnych upodobań lub zanurzenie się opcjach dla zaawansowanych z kilkoma suwakami do personalizacji.

O ile ekrany stoją dzisiaj na naprawdę wysokim poziomie i często do potwierdzenia przewidywań wystarczy specyfikacja, o tyle kwestia audio zawsze pozostaje niespodzianką dla testującego. W tym przypadku niestety Xiaomi gra o ligę gorzej od flagowych smartfonów.

Basy są płytkie jak z głośników z niższej półki cenowej, maksymalne wartości odsłuchu może nie trzeszczą tak, że aż zęby bolą, ale zdecydowanie lepiej nie przekraczać suwaka powyżej 3/4. Nie spodziewałem się po Xiaomi 14T Pro poziomu Asusa ROG Phone 9 Pro, ale w jakości audio bliżej mu jest do konstrukcji powiedzmy o 1000 złotych tańszych.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Komunikacja i zabezpieczenia

Aby zasłużyć na miano godnego flagowca, warto byłoby odhaczyć kilka kwestii związanych z bezpieczeństwem i modułami odpowiedzialnymi za komunikację. Pierwszy fragment Xiaomi 14T Pro zdaje niemalże wzorowo – jest klasyczna blokada hasłem, błyskawiczne odblokowywanie skanem odcisku palca, odbezpieczanie urządzenia rozpoznawaniem twarzy oraz zabezpieczenie związane z obecnością akcesorium Bluetooth.

Jak przeważnie w tym miejscu, jedyne, na co warto uważać, to blokada oparta na naszej twarzy – choć aparat nie nabiera się na zdjęcie z dowodu czy wyświetlone na monitorze, to bez obiektywu do obrazowania 3D lepiej jest wybrać inną metodę ochronną.

Przechodząc do łączności, również nie mam większych zastrzeżeń – jest Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, NFC, GPS czy rzadko spotykany port podczerwieni, a nawet eSIM. Wszystko działa bezproblemowo, akcesoria bezprzewodowe łączą się w mgnieniu oka, a nawigacja nie miała problemu z orientacją. W klasycznych, telefonowych zastosowaniach, również nie napotkałem kłopotów z nawiązywaniem połączenia, a głośnik z mikrofonem spełniały swoje zadanie.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Zaplecze fotograficzne

Żeby móc nazywać się flagowym smartfonem trzeba w dzisiejszych czasach umożliwić właścicielowi dostęp do trzech obiektywów wysokiej jakości: głównego, peryskopowego oraz ultraszerokokątnego. Xiaomi 14T Pro oferuje całe trio, z jedną zauważalną różnicą – pierwsze dwa oczka to matryce 50 Mpix, natomiast szersze pole widzenia ma rozdzielczość 12 Mpix. Jak aparaty sprawdzają się na co dzień?

Na pewno widać, ze ożenek Xiaomi z Leicą był dobrym pomysłem. Podobnie jak w zeszłorocznym modelu, zdjęcia możemy wykonywać, posiłkując się dwoma rodzajami filtrów – Authentic i Vibrant. Pierwszy najlepiej sprawdza się, jeżeli chcemy uzyskać efekt niczym z prawdziwego aparatu – barwy są bardziej stonowane, a lekka winieta na rogach dodaje uroku. Druga opcja zda egzamin, jeżeli chcemy podkreślić mocny, wyrazisty kolor przedmiotu lub budynku. Bez względu jednak, jak chcemy „oszukać” wzrok, spust migawki działa natychmiastowo, nie spotkałem się z problemami ze złapaniem ostrości i – znowu – jestem pod lekkim wrażeniem.

Pozytywnych wrażeń nie zmywa teleobiektyw. Fizycznie pracuje w zakresie 2,6x-5x przybliżenia, ale hybrydowy, maksymalny zoom, wynosi x30. Co prawda nie warto korzystać z maksimum możliwości smartfona w tym zakresie, ale do 15-krotnego zbliżenia zdjęcia wychodzą czytelne. Do temperatury barw na zdjęciach nie mam zastrzeżeń – potrafi różnić się od tych z głównego obiektywu ale nie jest to mocno zauważalne.

Podejrzewałem od samego początku, że najsłabszym ogniwem fotograficznym 14T Pro będzie ultraszerokokątny obiektyw. Na szczęście „najsłabszy” nie oznacza „tragiczny”. Barwy, jeżeli już się rozjeżdżają, to minimalnie, a trudność z uzyskaniem czystego i ładnego zdjęcia rośnie proporcjonalnie do malejącej ilości światła wpadającego w oczko. Szkoda, że obiektyw nie ma dedykowanego trybu makro.

Przechodząc do ostatniego aparatu, muszę pochwalić Xiaomi za flagowy tryb portretowy. Po pierwsze – za możliwość ustawienia ogniskowej na 35 mm, co daje ciekawy efekt końcowy. Po drugie – rozmycie tła można zmienić nawet po wykonaniu zdjęcia w galerii. Najpierw rzucę przykładami działania trybu portretowego na głównym obiektywie:

Sam przedni aparat nie odstaje od reszty zestawu fotograficznego – szczegóły twarzy są zachowane, co w połączeniu z w miarę łagodnym odcięciem trybu portretowego daje efekt, który powinien być dla większości zadowalający:

Co do drugiego najczęściej używanego „upiększacza fotografii”, czyli trybu nocnego, w porównaniu z trybem auto widać, jak korekta czasu naświetlania i algorytmy starają się wyciągnąć nieco więcej szczegółów z wszechobecnej czerni.

Na niektórych zdjęciach widać przesadnie wygładzone oprogramowaniem powierzchnie, ale poza tym jest świetnie. Dziwi mnie tylko fakt, że w trybie nocnym teleobiektyw nie umożliwia przełączenia się na 5-krotny zoom.

Zaglądając w sekcję wideo nastąpiło w niej kilka zmian – na szczęście wyłącznie na plus. Kamerka selfie oferuje teraz rozdzielczość 4K i 30 klatkach na sekundę, natomiast główne oczko podbiło maksymalną obsługiwaną szybkość w rozdziałce 8K z 24 FPS-ów do 30 FPS-ów.

Na razie jest to oczywiście pieśń przyszłości i oglądanie materiałów 8K na telewizorze czy monitorze bez skalowania może sobie pozwolić zapewne promil osób w Polsce, ale kupujący mobilne urządzenia „na wyrost” być może nie będą zaskoczeni w przypadku rosnącej popularności nowego standardu za np. 5 lat.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Niestety, choćbym chciał, nie uda mi się zakończyć sekcji fotograficznej pozytywnym akcentem. Postanowiłem bowiem w tym miejscu naskrobać co nieco o rozwiązaniach AI w oprogramowaniu Xiaomi 14T Pro i jest to poziom zdecydowanie poniżej moich oczekiwań.

Nawet, jeżeli obraz mówi więcej niż tysiąc słów, to i tak streszczę to w następujący sposób – dokładne wymazywanie ręcznie nie zawsze daje ładny efekt, automatyczne wykrywanie osób tworzy czasami rzeczy niestworzone i nie zachowuje wzorów, rozszerzanie zdjęć jest paskudne, a podmiana nieba sprawdza się może przy dwóch wzorach i odpowiednich warunkach (odpadają np. ujęcia z drzewami przez ich szczegółowe gałęzie).

Czas pracy akumulatora

Robienie zdjęć w wysokiej jakości, wymagające gry 3D czy duży i jasny wyświetlacz potrafią drenować baterię w zastraszającym tempie. Nic dziwnego, że powoli powiększa się standard pojemności ogniw z 5000 na 6000 mAh. W przypadku Xiaomi 14T Pro mamy do czynienia z tym pierwszym rozmiarem. Jak to przekłada się na pracę smartfona?

Jak zawsze, wszystko zależy od scenariusza użytkowania. Skrajny przypadek, jaki byłem w stanie wykonać, to znaczna większość czasu w zasięgu Wi-Fi i sporadyczne zaglądanie na social media. Dało to prawie 4 dni na jednym ładowaniu. Będąc całkowicie zależnym od danych mobilnych 5G i gapiąc się godzinami na różne głupoty i grając od czasu do czasu, 14T Pro i tak wytrzymał ponad 24 godziny bez zmuszania mnie do nerwowego szukania ładowarki.

Przy okazji ładowania warto odnotować, że Xiaomi przybliżyło 14T Pro do flagowców. Nie zmieniła się moc ładowania po kablu – nadal wynosi ona 120 W, co odpowiada ok. 20-30 minut na ładowarce od 5-10% do 100%.

Pojawiła się za to opcja uzupełniania akumulatora indukcyjnie – wtedy smartfon przywraca sobie energię z mocą 50 W.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Podsumowanie

Jako że testując trochę smartfonów w ciągu roku nie zawsze pamięta się wystawione oceny oraz wymienione wady i zalety, wróciłem sobie na chwilę do testu Xiaomi 13T Pro. Efekt tego jest taki, że jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy aż nie wiem, co mogę odkrywczego napisać w podsumowaniu.

No bo tak – praktycznie każda wymieniona przeze mnie wada poprzednika, taka jak słaba kamerka z przodu, brak ładowania bezprzewodowego, zoom optyczny tylko 2x i wysokie temperatury przy dużym obciążeniu, została praktycznie wyeliminowana. Front nagrywa w 4K, jest indukcja oraz teleobiektyw 2,5x i tylko męczenie smartfona benchmarkami potrafi dać mu „piątkę z przodu” w kwestii temperatur. Z „nowych” rzeczy mam tylko jeden zarzut – rozwiązania AI w zakresie fotografii w telefonie za tą cenę pozostawiają wiele do życzenia.

Niestety, tam, gdzie Xiaomi 13T Pro miał u mnie plusa, dla odmiany 14T Pro powinien dostać fangę w nos. Brak ładowarki jestem w stanie przeboleć, bo to zasługa Unii Europejskiej. Nie mogę za to znieść samego faktu, że producent wepchnął sekcję reklam w nakładkę dla graczy. Najtrudniej mi się jednak pogodzić z bardziej neutralnym charakterem modelu. Zamiast wegańskiej skóry i nietuzinkowej wyspy otrzymaliśmy matowe szkło i do bólu poprawny kwadrat z czterema wypustkami. No i to czarne etui…

Nie chciałbym jednak, żeby moje wrażenia wizualne wzięły górę nad całą resztą oceny. Xiaomi 14T Pro nie byłby może moim numer jeden na liście urządzeń do 4000 złotych, bo – mając wybór – zdecydowałbym się na coś bardziej nietuzinkowego pokroju „drewnianej” Motoroli Edge 50 Ultra (tak, na premierę kosztowała 4499 złotych, ale obecnie można bez problemu kupić ją za 3499 złotych).

Patrząc jednak na całokształt i fakt, że wersja z 1 TB pamięci wewnętrznej kosztuje w chwili publikacji tekstu 3499 złotych, a 512 GB – 3199 złotych, Xiaomi 14T może być najlepszym wyborem w kategorii smartfonów do 3000-4000 złotych z dużym ekranem.

W kwestii alternatyw warto wspomnieć, oprócz wymienionego wyżej Moto Edge 50 Ultra, o Realme GT 7 Pro z najświeższym Snapdragonem 8 Elite czy Honor Magic 6 Pro, który akurat w kwestii projektu plecków może być dla niektórych (w tym dla mnie) aż zbyt szalony. Jesteśmy też po premierze OnePlusa 13R, ale tu – niestety -jest trochę za wcześnie, aby porównywać oba urządzenia.

Xiaomi 14T Pro
Recenzja Xiaomi 14T Pro. Godny następca
Wnioski
Z jednej strony Xiaomi 14T Pro pokazuje, jak prawidłowo przeprowadzić ewolucję w serii. Z drugiej strony są też miejsca, gdzie można odczuć regres względem 13T Pro
Zalety
Elegancki design, zbliżający smartfon do flagowej serii
Świetne aparaty, w tym teleobiektyw 2,6x
Nawet 3 dni pracy na jednym ładowaniu
Flagowy wyświetlacz z dużym zakresem personalizacji
Bardzo dobry stosunek ceny do wydajności
Pojawiło się ładowanie bezprzewodowe 50 W
Wady
Reklamy w nakładce dla graczy
Pod obciążeniem potrafi się mocno nagrzać...
...co nie idzie w parze ze stabilnością
AI w fotografii poniżej oczekiwań
Czarne etui zamiast uniwersalnego, przezroczystego
8.2
Ocena