Umówmy się – zawsze, gdy producent, znany z wydawania na rynek tanich smartfonów, postanawia pójść w stronę najwyższej półki cenowej, nie ma łatwo. Trudno jest bowiem przebić pewną granicę psychologiczną. Dokładnie tak jest w przypadku marki realme, w ofercie której debiutuje Realme GT 7 Pro. Jego koszt jest dużo wyższy, niż spora część z Was mogłaby się spodziewać, słysząc nazwę producenta. Zapytacie pewnie z niedowierzaniem: ILE?!
Cena Realme GT 7 Pro w Polsce
Skoro pytanie padło, od razu na nie odpowiedzmy. Regularna cena Realme GT 7 Pro w wersji 12/256 wynosi 4499 złotych, natomiast wersji 12/512 – 4799 złotych (wariantu z 16 GB pamięci w Polsce oficjalnie nie ma i nie będzie). Miało być w okolicach tysiąca euro i oto jest.
Na szczęście przewidziana została oferta przedsprzedażowa, w ramach której do obu wariantów każdy klient otrzyma ładowarkę 120 W gratis, a ceny samych smartfonów są niższe o aż 800 złotych. Oznacza to, że między 26 listopada a 15 grudnia można kupić Realme GT 7 Pro w promocji:
- 12 GB RAM i 256 GB: 3699 złotych,
- 12 GB RAM i 512 GB: 3999 złotych.
W moje ręce trafiła druga z nich, ale – spokojnie – one się od siebie różnią wyłącznie ilością przestrzeni na pliki, niczym więcej.
Specyfikacja Realme GT 7 Pro:
- wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,78”, rozdzielczości 2780×1264 pikseli, częstotliwości odświeżania 120 Hz, LTPO, jasność do 1000 / 2000 / 6500 nitów (*),
- sześciordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Elite (3 nm) z Adreno 830,
- Android 15 z realme UI 6.0,
- 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 4.0,
- aparat główny 50 Mpix f/1.8 OIS (IMX906) + ultraszeroki kąt 8 Mpix f/2.2 (IMX335) + telefoto 50 Mpix f/2.65 OIS (IMX882) 3-krotny zoom optyczny,
- przedni aparat 16 Mpix f/2.45,
- 5G,
- WiFi 7,
- NFC,
- GPS,
- IrDA,
- Bluetooth 5.4,
- USB typu C,
- akumulator o pojemności 6500 mAh, ładowanie przewodowe 120 W,
- ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych w ekranie,
- wymiary: 162,45 × 76,89 × 8,55 mm,
- waga: 222,8 g,
- IP68 / IP69.
To jest ten moment, by wspomnieć, że w sprzedaży dostępne są dwie wersje kolorystyczne: Mars Orange (dużo ciekawsza i wyróżniająca się, żałuję, że nie trafiła do nas na testy) i Galaxy Grey (ładna, klasyczna, stonowana).
Jeśli chodzi o zawartość pudełka – standardowo już – brakuje w nim ładowarki (szczęśliwi ci, którzy kupią telefon w ramach oferty premierowej). W zestawie sprzedażowym jest za to przewód obustronnie zakończony USB C, igiełka oraz gumowe etui ochronne, którego nie używałam podczas testów. Już teraz mogę potwierdzić, że telefon bez uszczerbku przetrwał próbę czasu.
Wydawał się nudny, a jednak zaskoczył
Realme GT 6 mógł się podobać, ale nie był w mojej stylistyce. Tymczasem Realme GT 7 Pro jest, moim zdaniem, od niego dużo, dużo ładniejszy, choć… nic na to nie wskazywało. O ile bowiem pomarańczowa wersja kolorystyczna od pierwszego spojrzenia na nią czaruje, tak szara… na renderach wygląda po prostu pospolicie i niczym się nie wyróżnia. W rzeczywistości jednak jest dużo ładniejsza. Lubię takie niespodzianki!
Wszystko za sprawą tego, że obudowa telefonu imituje szczotkowane aluminium, czego na zdjęcia prasowych nie dawało się dostrzec. To też sprawia, że GT 7 Pro prezentuje się elegancko i klasycznie. Ode mnie za design zdecydowany plus – mimo dość znacznie wystającej wyspy aparatów (swoją drogą, zwróćcie uwagę, że to właśnie w tym miejscu umieszczona została dioda podczerwieni).
Konstrukcja jest typową kanapką – szkło z przodu (chronione Gorilla Glass 7i) i z tyłu (Panda Glass), a po środku płaskie, aluminiowe krawędzie. Całość spełnia normę IP68 i IP69, dzięki czemu nie musimy obawiać się o odporność na zanurzenia w wodzie na 2 metry przez pół godziny i strumień wody pod wysokim ciśnieniem.
Szybki rzut oka na krawędzie. Na dolnej mamy głośnik, USB C, mikrofon i tackę na dwie karty nanoSIM, na górnej natomiast – drugi mikrofon. Lewy bok pozostał niezagospodarowany, natomiast prawy skrywa dłuższy przycisk do regulacji głośności i krótszy włącznik. Oba są bezproblemowo wyczuwalne pod palcami i dobrze osadzone w obudowie – nie ruszają się na boki.
Jakość wykonania Realme GT 7 Pro jest topowa. Nie można się tu do niczego przyczepić – nic nie skrzypi, nie wygina się ani nie daje powodów do rozczarowań. Warto natomiast mieć świadomość, że to telefon duży (162,45 × 76,89 × 8,55 mm) i dość ciężki – adekwatnie do rozmiaru (222,8 g).
Wyświetlacz to ogromna zaleta Realme GT 7 Pro
Nie ma bardziej istotnego parametru smartfona, z którym obcujemy non stop, od wyświetlacza – w końcu to na niego patrzymy. Niska rozdzielczość, kiepskie kolory czy tylko podstawowa częstotliwość odświeżania to rzeczy, które potrafią odrzucić. Na szczęście nie ma o nich mowy w przypadku testowanego urządzenia.
Realme GT 7 Pro może się pochwalić wyświetlaczem AMOLED o przekątnej 6,78”, rozdzielczości 2780×1264 pikseli i częstotliwości odświeżania 120 Hz (LTPO). Jeśli chodzi o jasność, Realme znów coś kombinuje (znów, bo przy GT 6 było podobnie) i podaje maks, w jakim potrafi świecić jeden punkt, czyli 6500 nitów (w przypadku poprzednika była mowa o 6000 nitach). Przy czym w realnym życiu jesteśmy w stanie osiągnąć ok. 2000 nitów w automacie i ok. 1000 nitów korzystając z ręcznego ustawienia jasności.
Super by było, gdyby w specyfikacji pojawiały się realne dane użytkowe, a nie z laboratorium, których nie powtórzymy w standardowym użytkowaniu, bo tych 6500 nitów wygląda imponująco, ale z rzeczywistości nijak z nich nie skorzystamy. W ostatnich dniach nie było też za dużo słońca, by sprawdzić, jak ekran radzi sobie w pełnym, ostrym słońcu, ale powinno być co najmniej dobrze, gdy rzeczywiście rozświetli się do 2000 nitów.
A co z resztą? Pierwsza rzecz – wąskie i symetryczne ramki wokół ekranu. Druga rzecz, która osobiście mnie cieszy – delikatnie zaoblone wszystkie krawędzie wyświetlacza (wszystkie, czyli górna, dolna, prawa i lewa), dzięki czemu wygodniej korzysta się z telefonu – zwłaszcza chcąc coś wysunąć od dołu. Trzecia rzecz wreszcie – naprawdę trzeba na siłę szukać jakiegokolwiek aspektu ekranu, do którego można się przyczepić.
Serio, oglądanie jakichkolwiek treści na tym wyświetlaczu jest świetnym doświadczeniem. Głębia kolorów, ich odwzorowanie i nasycenie, piękna czerń, kąty widzenia – tu wszystko gra.
W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy przede wszystkim tryb kolorów ekranu (naturalne – domyślne, pro, jaskrawe lub niestandardowe), możliwość zmiany temperatury barwowej, tryb snu (automatycznie po zachodzie słońca ekran dostosowuje kolor pod kątem cieplejszych odcieni w celu poprawy jakości snu) czy komfort oczu – ręczny lub oparty o AI (dostosowanie temperatury kolorów ekranu, by chronić oczy).
Jest też skupienie uwagi na ekranie, dzięki któremu ekran nie wygasza się, gdy na niego patrzymy, a długo nie scrollujemy. Do wyboru mamy też rozdzielczość ekranu (standardową lub wysoką) oraz częstotliwości odświeżania (automat, 60 Hz lub 120 Hz).
Do naszej dyspozycji jest też Always on Display, ale schowany dość mocno – nie w ustawieniach wyświetlacza, a w Tapety i styl. Może działać stale, według ustalonego harmonogramu lub kilka sekund po zgaszeniu ekranu.
Działanie? Jest wow
Realme GT 7 Pro to pierwszy smartfon z procesorem Snapdragon 8 Lite, jaki przeszedł przez moje ręce (nie licząc Asusa ROG Phone 9 Pro, któremu robiłam zdjęcia do recenzji). Rozpakowując go nie do końca wiedziałam czego się po nim spodziewać.
Owszem, Qualcomm obiecuje wzrost wydajności przy jednoczesnym zużyciu zapotrzebowania energetycznego. Realme natomiast przechwala się osiągnięciem ponad 3 milionów punktów w AnTuTu. Wiecie jednak jak to jest – przechwałki producentów to jedno, a sprawdzenie sprzętu w boju – drugie. Tym razem jednak nie ma mowy o żadnym rozczarowaniu. Jest wprost przeciwnie – to, jak działa Realme GT 7 Pro, to bardzo miłe zaskoczenie.
Jasne, spodziewałam się, że będzie szybko i wydajnie. Ale nie spodziewałam się, że będzie to aż tak odczuwalne podczas typowego użytkowania (przechodzenia pomiędzy ekranami domowymi, uruchamianiu aplikacji, etc.). Tymczasem mamy do czynienia ze sprzętem, który wszelkie akcje wykonuje dosłownie w mgnieniu oka. Dla porównania – aplikacje uruchamia zauważalnie szybciej niż Pixel 9 Pro.
Mimo to nie musicie obawiać się dyskomfortu spowodowanego nadmiernym nagrzewaniem się smartfona. Podczas codziennego korzystania z niego nie sposób poczuć, by stał się ciepły, a tym bardziej gorący. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy odpalimy testy syntetyczne (co naturalne) – wtedy potrafi przebić barierę 50 stopni, co powoduje znaczny dyskomfort. Co też warte wspomnienia, w trybie GT telefon osiąga niższe temperatury i zapewnia nieco większą stabilność działania.
Benchmarki:
- AnTuTu: 2725459
- Geekbench 6:
- single core: 3001
- multi core: 9121
- OpenCL: 18658
- Vulkan: 25027
- 3DMark:
- Wild Life Extreme Stress Test: 6279 / 4229 / 67,4% vs tryb GT: 5820 / 4223 / 72,6%
A jak sytuacja wygląda w grach? Jestem raczej niedzielną graczką, więc wyłącznie na potrzeby testów pobrałam Genshin Impact. I tu ciekawostka – na domyślnych ustawieniach graficznych (30 fps, wysoka jakość grafiki) telefon stał się dużo bardziej ciepły podczas samego pobierania gry niż podczas późniejszego grania. 30-minutowa rozgrywka nie wpłynęła znacząco na podwyższenie temperatury telefonu. Po 20 minutach stał się cieplejszy, ale nie mogłam mówić o odczuwaniu dyskomfortu, natomiast po 30 minutach dalej nie zwiększył temperatury.
Sytuacja zmieniła się, gdy przestawiłam ustawienia graficzne na najwyższe, a liczbę klatek na 60. Wtedy już po kilku minutach grania obudowa telefonu stała się odczuwalnie ciepła, by po kilkunastu minutach osiągnąć 40 stopni – to już nie jest temperatura komfortowa do trzymania telefonu w rękach.
To też dobry moment, by wspomnieć, że w niektórych tytułach, jak m.in. Genshin Impact, telefon oferuje możliwość podbicia liczby klatek na sekundę do 120 FPS. Warto jednak wiedzieć, że opcji tej można używać zamiennie z superrozdzielczością, odpowiedzialną za wzrost rozdzielczości – razem jednak nie mogą działać.
Realme GT 7 Pro od wyjęcia z pudełka pracuje pod kontrolą Androida 15 z nakładką Realme UI i z poprawkami bezpieczeństwa z października. Jeśli chodzi o wsparcie, producent zapowiada trzy duże aktualizacje Androida i cztery lata aktualizacji łatek bezpieczeństwa. Niby więcej niż tylko dwa lata wsparcia, ale to wciąż mniej niż siedem lat przewidzianych przez branżowych gigantów jak Samsung czy Google. W trakcie testów smartfon otrzymał dwie aktualizacje.
Oczywiście nie mogło zabraknąć funkcji AI. Najbardziej reklamowaną jest “Od szkicu do obrazu” (kojarzycie to skądś?), przy czym raz, że trudno ją znaleźć (szukajcie w wysuwanym z prawej strony ekranu menu), a dwa – dziennie można skorzystać z tej opcji tylko dziesięć razy. Ale i tak warto się pobawić, bo daje ciekawe efekty. Podobnie zresztą, jak możliwość dorysowywania rzeczy do zdjęć w galerii. Pamiętajcie tylko, że do korzystania z funkcji AI wymagane jest połączenie z internetem.
Wśród dostępnych funkcji AI warto wymienić możliwość tłumaczenia tego, co znajduje się na ekranie, podsumowywania artykułów (przy czym tylko w języku angielskim, chińskim i hindi) czy AI Studio, w ramach którego możemy generować zdjęcia z nami w roli głównej według wielu szablonów (aby z tego skorzystać należy posiadać gwiazdki Realme).
Jest też Gumka AI, czyli usuwanie niechcianych rzeczy ze zdjęć, które… działa jako-tako, momentami rozczarowująco:
Zaplecze komunikacyjne
Tutaj jest zdecydowanie na bogato! 5G, WiFi 7, NFC, GPS, Bluetooth 5.4 i… port podczerwieni (IrDA). Wszystkie moduły działają dokładnie tak, jak tego od nich oczekujemy. Z żadnym nie miałam najmniejszych problemów. Jakość rozmów też bez najmniejszych zarzutów. Zdecydowanie nie mam się do czego przyczepić.
Pamięci wewnętrznej jest, w przypadku testowanego wariantu, 512 GB i jest to szybka pamięć UFS 4.0 (CPDT – środkowy z trzech wykonanych testów):
- szybkość sekwencyjnego zapisu danych: 749,07 MB/s,
- szybkość sekwencyjnego odczytu danych: 1,02 GB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 57,97 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 41,45 MB/s,
- kopiowanie pamięci: 9,69 GB/s.
Audio
Płacąc cztery tysiące złotych za smartfon oczekujemy jak najlepszych komponentów. Myślę, że producent wziął sobie to zbyt głęboko do serca i przy kalkulacji excellowej w rubryczce “dźwięk” napisał “minimum”. Ja – jako użytkownik – najlepsze, co mogę powiedzieć o tych głośnikach, to to, że są.
A tak całkowicie na poważnie. Brakuje tu Dolby Atmos albo innego systemu, który byłby jego odpowiednikiem. Dźwięk jest płaski, tonów niskich praktycznie nie ma, a średnie i wysokie brzmią jako-tako, ale z zastrzeżeniem, że wysokie na maksymalnej głośności potrafią zacharczeć.
Co więcej, mimo obecności dwóch głośników stereofonicznych, nie ma tu równomiernego rozłożenia odtwarzanego dźwięku. Głośniki grają w proporcjach mniej-więcej 40-60, przy czym dolny głośnik przebija się mocniej.
Tak naprawdę jedyną rzeczą, za którą mogę pochwalić audio w Realme GT 7 Pro, jest to, że jest głośne.
A gdyby ktoś przy okazji audio pytał o wibracje, to mogę powiedzieć, że są niezłe – tak po prostu.
Zabezpieczenia biometryczne
Tu bez zbędnego zaskoczenia. Rozpoznawanie twarzy działa błyskawicznie, o ile nie jest zbyt ciemno – wtedy albo nie chce zadziałać (gdy nie korzystamy z opcji rozjaśniania ekranu – ja jej nie lubię, bo oślepia w nocy), albo odblokowuje ekran z odczuwalnym opóźnieniem względem standardu dziennego.
Czytnik linii papilarnych natomiast umieszczony jest w bardzo dobrej odległości od dolnej krawędzi telefonu, to właśnie tam ląduje palec, gdy weźmiemy go do rąk. Sam skaner jest czuły i nie kojarzę sytuacji, w której nie chciałby poprawnie odczytać mojego odcisku palca – poza oczywistymi sytuacjami, w których dotknęłam go zbyt małą powierzchnią kciuka.
Czas pracy
Flagowce znane są z wysokiej wydajności, świetnej jakości zdjęć i… często marnego czasu pracy. W przypadku Realme GT 7 Pro pod obudową skrywa się akumulator o pojemności 6500 mAh, który jest naprawdę mocnym zawodnikiem – rozładować go w ciągu jednego dnia to sztuka, zwłaszcza na WiFi.
Naprawdę bardzo próbowałam rozładować Realme GT 7 Pro w ciągu jednego dnia, ale – korzystając z niego standardowo, a nie specjalnie drenując baterię graniem czy oglądaniem wideo z maksymalną jasnością ekranu – sprawiło mi to ogromną trudność. Raz myślałam, że jestem już blisko, ale mimo 8,5 h SoT telefon przed północą dalej pokazywał 25% zapasu energii.
Rozkładając inny cykl baterii, korzystając z telefonu normalnie, a nie ciągle się w niego gapiąc, jak w przykładzie wyżej, udało mi się bezproblemowo zamknąć w dwóch dniach (od rana jednego do wieczora drugiego), kiedy to SoT wyniósł niecałe 6 godzin. Naprawdę niezły z niego gagatek.
Na 5G czas pracy też jest niezły – co najmniej okolice 4,5 h SoT to standard, jaki udawało mi się uzyskać. W trybie mieszanym (5G / WiFi) czas ten też pozwalał na swobodne użytkowanie smartfona bez obawy o szybką konieczność sięgnięcia po ładowarkę.
A skoro już o niej mowa, nie ma jej w zestawie sprzedażowym (w okresie sprzedaży premierowej producent dorzuca ją gratis). Ładowarka o mocy 120 W pozwala naładować Realme GT 7 Pro w ok. 40 minut.
Telefon, niestety, nie wspiera ładowania indukcyjnego.
Jakie zdjęcia robi Realme GT 7 Pro?
To nie telefon robi zdjęcia, a osoba, która go trzyma – wiadomo. Ale im lepsze parametry mają aparaty smartfona, którym się posługujemy, tym efekty będą bardziej spektakularne. I, jeśli myśleliście, że w przypadku zdjęć Realme potknęła się noga, to… I tak, i nie.
Już sam rzut oka na papierowe dane techniczne aparatów, jakie znajdziemy w Realme GT 7 Pro, daje spore nadzieje. Mamy tu bowiem aparat główny 50 Mpix f/1.8 OIS (IMX906), ultraszeroki kąt 8 Mpix f/2.2 (IMX335), telefoto 50 Mpix f/2.65 OIS (IMX882), a dopełnieniem całości jest przedni aparat 16 Mpix f/2.45. Przy czym Realme raczej nigdy nie słynęło ze świetnych możliwości fotograficznych i w tym przypadku też jest nierówno.
Zdjęcia, pochodzące z Realme GT 7 Pro, potrafią cieszyć oko. Powiedziałabym nawet, że jest niewiele aspektów, za które trzeba je jednoznacznie zganić. Takim najbardziej rzucającym mi się w oczy i odczuwalnym podczas testów, jest HDR i ostrzenie podczas korzystania z trybu portretowego.
Mam kilka kotów (od soboty już cztery – tak, wiem… ;)), z czego jedna ma ciemny pyszczek. Chcąc zrobić jej zdjęcie, zwłaszcza, gdy w tle jest jasno, wręcz niemożliwym jest uchwycenie jej pyszczka tak, by był jakkolwiek widoczny – w efekcie mam masę zdjęć, na których wiem, że jest Muśka, ale nie do końca wiem, jaki miała wtedy grymas na twarzy.
Tryb portretowy i to, co możemy osiągnąć za jego pomocą, może się podobać. Co ważne, działa nie tylko na ludziach, ale też zwierzętach czy wszelkiego rodzaju przedmiotach, choć momentami widać, że gdzieniegdzie brakuje rozmycia tam, gdzie być powinno.
Podczas testów napotkałam jeden problem – czasem zdarza się, że mimo tapnięcia w ekran w celu ustawienia ostrości w konkretnym miejscu, telefon przestawia ją w inne miejsce. A równie często niby robi zdjęcie w portrecie tak, jak było ustawione, ale ostatecznie nie rozmazuje tła.
Zaczęłam od rzeczy, które podczas ostatnich kilku tygodni zwróciły moją uwagę i chciałabym, by Realme przyjrzało się im i może usprawniło w jednej z nadchodzących aktualizacji. Bo – poza tymi aspektami – Realme GT 7 Pro potrafi robić udane zdjęcia. Może trochę mógłby podkręcać kolory, by były nieco bardziej nasycone, ale dla wielu osób takie „naturalne” będą zaletą.
Główny obiektyw charakteryzuje się bardzo dobrą jakością pod względem zarówno kolorystyki czy ostrości, jak i głębi czy odseparowania pierwszego planu od tła. Wygląda to nieźle, również za sprawą całkiem szerokiej przestrzeni tonalnej, dzięki której niebo potrafi mienić się wieloma barwami zamiast być białą plamą.
Osobiście lubię ostatnio korzystać z funkcji live foto, która pozwala zrobić poruszane zdjęcia i później wybrać klatkę, która podoba mi się najbardziej – ma to znaczenie zwłaszcza przy dzieciach czy zwierzętach.
Ultraszeroki kąt? Nie trzeba zbyt wprawnego oka, by dostrzec, że zdjęcia odbiegają nie tylko szczegółowością, ale też balansem bieli względem głównego aparatu. W nocy te efekty są dodatkowo gorsze.
Do naszej dyspozycji oddany jest 3-krotny zoom optyczny, który pokazuje się z naprawdę dobrej strony. Podobnie, jak 6-krotny, pozwala skorzystać z macro – zresztą całkiem poprawnego. Maksymalnie możemy zoomować aż 120-krotnie, przy czym mowa wtedy o zoomie cyfrowym. Jak się domyślacie – jakościowo jest ciekawie.
Całkiem pozytywnie zaskoczyła mnie jakość zdjęć robionych po zmroku – gdy jest mało światła, niezależnie od tego, czy sztucznego, czy naturalnego. Bez włączania trybu nocnego automat skutecznie dobiera naświetlanie tak, by efekt rzeczywiście spełniał nasze oczekiwania. Zresztą, sami możecie sprawdzić, oglądając załączoną galerię, że jest dobrze.
Dla zainteresowanych trochę zdjęć porównawczych zrobionych Realme GT 7 Pro vs Pixel 9 Pro:
Przedni aparat robi zauważalnie gorsze zdjęcia niż główny – to raczej oczywistość. Do publikacji w Social Media się nadają, ale czy zachwycają jakością, mam wątpliwości. Są po prostu OK.
Wideo? Maksymalnie nagramy je w aż 8K 24 kl./s, przy czym maksimum możliwości pokazuje w… Full HD 30 FPS. To właśnie wtedy umożliwia przełączanie się między głównym obiektywem a ultraszerokim kątem – w Full HD 60 FPS czy w 4K (30 i 60 FPS) nie jest to możliwe.
Najczęściej nagrywałam z użyciem Realme GT 7 Pro filmy w 1080p 60 FPS (bo to też maks., w jakim nagrywa przedni aparat) i muszę przyznać, że pozytywnie zaskakują ostrością (łącznie z błyskawicznym łapaniem ostrości po pojawieniu się obiektu w kadrze), kolorystyką czy plastyką. Zaskakująco dobrze wypada też stabilizacja, choć zdarza się, zwłaszcza szybciej schodząc po schodach, że obraz pływa. Samo przełączanie się pomiędzy ogniskowymi jest płynne.
To jaki w końcu jest ten Realme GT 7 Pro?
W połowie bieżącego roku Realme powróciło do Polski z serią GT, przy czym mogliśmy się cieszyć wyłącznie modelem Realme GT 6 (gdyby pojawiła się wersja GT 6 Pro, cenowo mogłaby rozczarować, bo to jednak – jak na Realme – drogi sprzęt). Przypomnę, regularne ceny GT 6 wynosiły, odpowiednio, 3199 i 3499 złotych dla wersji 12/256 i 12/512.
Minęło kilka miesięcy i producent raczy nas premierą – w swoim mniemaniu- flagowca z krwi i kości, którego cena regularna jest… jeszcze dużo wyższa. Realme GT 7 Pro to nie jest już bowiem bardzo dobry średniak, aspirujący do miana flagowca i mogący z takowym konkurować tylko w wybranych aspektach. To naprawdę fajny smartfon, z którego – podczas prawie 3-tygodniowych testów – korzystało mi się bardzo dobrze.
Rewelacyjny wyświetlacz i czas pracy, fenomenalna szybkość działania również w typowych codziennych zastosowaniach i ładowanie w zaledwie dłuższą chwilę to to, co mnie zdecydowanie przekonuje. To tyle i aż tyle – bo to aspekty, które w największej mierze decydują o zadowoleniu ze sprzętu.
Czy czegoś mu brakuje? Owszem – z mojego punktu widzenia do największych braków należy zaliczyć brak eSIM (bardziej odczuwalny) i brak ładowania indukcyjnego (dla mnie bez większego znaczenia). Oczywiście, nie ma też 3.5 mm Jacka audio czy slotu kart microSD, ale wspominam już o tym raczej w ramach oczywistości.
Najbardziej szkoda oszczędności, jakie Realme poczyniło w przypadku głośników (dawno Kuba nie był tak rozczarowany jakością dźwięku oferowaną przez telefon z tej półki cenowej…). W przypadku aparatów też można jeszcze sporo poprawić – zwłaszcza w kwestii oprogramowania, ale też samego ultraszerokiego kąta czy przedniego aparatu.