Recenzja Tecno Spark 10 Pro
fot. Katarzyna Pura / Tabletowo.pl

Recenzja Tecno Spark 10 Pro. Liczyłem na pozytywne zaskoczenie

Tecno Spark 10 Pro to na ten moment najdroższa opcja w portfolio marki na naszym rynku. Wyceniony na 999 złotych smartfon ewidentnie przypomina wyglądem sprzęt z dużo wyższej półki, pozostając jednak w segmencie budżetowym. Czy warto się tym sprzętem zainteresować?

Tecno (nareszcie?) jest w Polsce

Na temat wejścia marki Tecno na nasz rynek spekulowano już od dawna, ale faktem stało się to stosunkowo niedawno. Cóż byłby z nas za portal technologiczny, gdybyśmy nie dali szansy na wykazanie się przynajmniej jednemu modelowi z portfolio tej firmy? Zaprosiłem więc do siebie najdroższą obecnie propozycję z katalogu marki, jaką jest wyceniony na 999 złotych Tecno Spark 10 Pro.

Znajdziemy go więc w tej samej półce cenowej, co stosunkowo nowy i bardzo opłacalny Oppo A78 (Maciek już go dla Was testuje i twierdzi, że jest zacny w swojej cenie!), pancerny Hammer Energy X czy Infinix Hot 20 5G. Konkurencja nie śpi i na pewno nie można powiedzieć, że jest mała. Czy Spark 10 Pro ma jakiekolwiek szanse na przyciągnięcie potencjalnego nabywcy w tej półce cenowej?

Na początek nieco suchych danych

Żeby wiedzieć, z czym mamy do czynienia, trzeba wpierw mieć świadomość tego, co kryje się pod tworzywem sztucznym i ekoskórą. Zapraszam więc tabelkę z suchymi danymi na scenę. Po niej przejdziemy do konkretnych aspektów sprzętu i tego, jak sprawdza się on w praktyce.

WyświetlaczIPS; 6,8″, 2460 x 1080 (FHD+); 90 Hz; obsługa 16 mln kolorów (gama DCI-P3)
CPUMediatek Helio G88 (2 × Cortex A75 + 6 × Cortex A55)
GPUMali G52 MC2
RAM8 GB (+ 8 GB virtual RAM)
Pamięć wewnętrzna128 GB, 256 GB (eMMC)
obsługa microSDtak, do 512 GB
wyjście słuchawkowetak
SystemHiOS 12.6 (Android 13)
Aparat tylny50 Mpix (f 1.6/25 mm – ASPH.) + 0,08 Mpix
Aparat przedni32 Mpix
Modułyakcelerometr, e-kompas, natężenia światła, zbliżeniowy, linii papilarnych, Wi-Fi, NFC, Bluetooth, OTG
5Gnie
Akumulatorlitowo – polimerowy, 5000 mAh
Gniazdo ładowaniaUSB-C
Głośnikmono
Wymiary168,41 x 76,21 x 8,46 mm
Waga208 g
Wersje kolorystyczneStarry Black, Lunar Eclipse, Magenta (ta ostatnia jeszcze nie jest dostępna w Polsce)
Cena8/128 – 899 złotych
8/256 – 999 złotych

Przejdźmy wreszcie do konkretów!

Tył mocno się wyróżnia, jednak przód można pomylić z dowolnym smartfonem… (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Kojarzycie woń taniej, chińskiej elektroniki?

Dlaczego akurat tak rozpoczynam segment traktujący o zawartości opakowania ze smartfonem? Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ po otwarciu pudełeczka do naszego nosa dostaje się pewien bardzo specyficzny zapach. Taki, który można poczuć w chińskich marketach lub w namiotach z wszelkiej masy bibelotami nad naszym morzem. Osobiście nie uważam tej woni za przyjemną, ale – hej – może ktoś uzna to za atut…?

Wracając do myśli przewodniej – wewnątrz pudełka znajdziemy smartfon Tecno Spark 10 Pro, z fabrycznie naklejoną folią ochronną, silikonowe etui, ładowarkę wraz z kablem USB-A – USB-C oraz… słuchawki! Nie zabrakło również oczywistości pokroju papierów i igły do wyciągania tacki na karty SIM. Całość zapakowano w niepozorny pakunek, który raczej nikomu nie skojarzy się z segmentem innym niż budżetowy.

Słuchawki w zestawie? Dawno już tego nie widziałem! (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Design jako atut

Choć wiele mogę temu smartfonowi zarzucić, tak na pewno design nie jest jedną z tych rzeczy. Do recenzji otrzymałem model w kolorystyce Lunar Eclipse, który zadebiutował w Polsce zaledwie kilka dni temu. Ten biało-czarny sprzęt ma plecki z ekoskóry, która – fakt – może niezbyt przyjemnie pachnie, ale wygląda naprawdę dobrze. Jest też w moim mniemaniu dość przyjemna w dotyku, choć ten aspekt należy ocenić indywidualnie.

Czarna część ma także wydzielone poprzeczne paski, które nie tylko wyglądają całkiem dobrze, ale również nieco poprawiają chwyt. Zajmuje również około 2/3 tylnej części. Pozostała 1/3 jest w kolorze białym znajduje się w górnej części urządzenia i to właśnie na niej wydzielona została wyspa (z dwoma obiektywami i lampą LED), bliźniaczo podobna do tej z iPhone’a 14 Pro.

Reszta sprzętu jest dość standardowa. Przód zajmuje ekran z widocznymi krawędziami, a w górnej jego części znajdziemy obiektyw aparatu do selfie, nad którym znajduje się głośnik do rozmów oraz przednia lampa LED. Same ramki są zaokrąglone – na górnej jest jednak pusto, natomiast dolną wyposażono w (słaby) głośnik do multimediów, port USB-C, mikrofon oraz wyjście słuchawkowe.

Po lewej stronie znajdziemy w górnej części tackę na karty nanoSIM oraz microSD, a po prawej przyciski. Nieco ponad połową wysokości smartfona jest włącznik wraz z wbudowanym weń czytnikiem linii papilarnych, a powyżej przyciski do sterowania głośnością. Poza tym nic nie trzeszczy, a całość jest po prostu dobrze spasowana.

Intuicyjność systemu? To po polsku? Bo ja nie znam

Swoje narzekania rozpocznę od nakładki systemowej producenta, działającej na Androidzie 13. Osoby odpowiedzialne za HiOS 12.6 definitywnie nie miały wcześniej do czynienia z pojęciem intuicyjności. Ewentualnie gonił je termin, a dzień przed deadlinem doszło do tęgiej imprezy, po której wszystkich odpowiedzialnych bolała głowa. Przede wszystkim, aby dostać się do części interesujących nas danych, musimy się bezsensownie przeklikiwać przez kolejne ekrany.

Za przykład niechaj posłuży nam wykres zużycia baterii. Żeby się do niego dostać w przeciętnym smartfonie lub tablecie, działającym na systemie Android, wystarczy wejść w ustawienia, a następnie odnaleźć przycisk Bateria i go nacisnąć. W HiOS 12.6 nasze palce mogą liczyć na gimnastykę!

Aby sprawdzić wspomniany wykres, należy wejść w ustawienia, następnie w ładnie nazwane Laboratorium baterii, przejść do Ustawienia baterii, stąd do zużycia baterii et voila – mamy interesujący nas wykres! Szkoda tylko, że droga ta jest dwukrotnie dłuższa niż standardowo…

Nie znajdziemy tu również opcji łatwego usunięcia ikon aplikacji z ekranu głównego, poprzez przeniesienie ich do kosza grupowo. Możemy je pozaznaczać, jest opcja przeniesienia ich razem do folderu, ale usuwać należy poprzez przytrzymanie ikony i kliknięcie „usuń”. Biorąc poprawkę na fakt, że na samym początku jest niezły bajzel z aplikacjami, które dopiero co trafiły do pamięci smartfona, to fakt ten może być dość mocno problematyczny. Na późniejszych etapach zresztą również.

Niemniej to jest kwestia przyzwyczajenia się (oraz wygody), więc zakładam, że można trochę odpuścić. Gorzej w przypadku tłumaczenia interfejsu – pomimo ustawienia języka systemowego na polski, wiele elementów pozostaje nieprzetłumaczonych. Od „personalization”, które możemy znaleźć w ustawieniach, przez „environment is dim” na ekranie blokady, po „your charger is over voltage”, jeżeli nie odłączymy ładowarki, gdy smartfon naładuje się do 100% – do tego jeszcze przejdziemy.

Jest tego więcej, ale powyższe przykłady rzuciły mi się w oczy jako pierwsze. Zasadniczo po zakupie tego telefonu użytkownik prędzej czy później natrafi na elementy w języku angielskim. O tyle dobrze, że nie w suahili czy innym języku używanym w Afryce, gdzie Tecno cieszy się niemałym zainteresowaniem.

Dodatkowo system oferuje teoretycznie dodatkowe elementy pokroju trybu gry. W praktyce jednak nie da się z nich skorzystać, o ile nie mamy dedykowanych im aplikacji (na przykład WhatsAppa) lub konta Tecno (żegnajcie ciekawe motywy). Ewentualnie po prostu nie działają – jak chociażby wspomniany już nieszczęsny tryb gry, o którym nieco więcej w następnym punkcie.

Co ciekawe, pomimo wybrania polskiego języka systemowego (wiem, powtarzam się, ale to jest ważne) oraz ustawienia lokalizacji na Wieliczkę, która jest przecież w Polsce, w ramach sugerowanych na podstawie regionu wiadomości otrzymywałem… angielskie propozycje. Przez cały czas użytkowania Tecno Spark 10 Pro oraz codziennego zaglądania w zakładkę z wiadomościami, nie uświadczyłem ani jednego artykułu w języku polskim, napisany przez portal z Polski.

Muszę też uczciwie przyznać, że raz zdarzyła mi się sytuacja z połączeniem widmo i do tej pory nie umiem ustalić jej przyczyny. Chodzi o to, że smartfon nie pokazał mi powiadomienia, że ktoś do mnie dzwoni, ale dostałem powiadomienie o nieodebranym połączeniu. Co ciekawe, korzystałem wówczas ze smartfona. Tryb nie przeszkadzać był na pewno wyłączony, a powiadomienia z innych aplikacji, jak chociażby Messenger, dochodziły bezproblemowo…

Znajdziemy tu miejsce na dwie karty SIM oraz rozszerzenie pamięci microSD do 512 GB (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Nie licząc powyższych mankamentów, samo środowisko HiOS 12.6 jest stabilne i nie odnotowałem problemów z zawieszającymi się aplikacjami czy poruszaniem się po menu.

System oferuje także możliwość stworzenia bliźniaczych aplikacji, która pozwoli nam na korzystanie z dwóch osobnych kont w ramach jednej apki (przykładem niech będzie Facebook) oraz opcję wyświetlacza na wyświetlaczu. Nie zabrakło również miejsca dla szuflady z aplikacjami czy systemowej opcji nagrywania ekranu.

Warto też niestety odnotować fakt, że producent jest dość skryty, jeśli chodzi o informacje związane ze wsparciem po sprzedaży. Nie wiadomo ile Tecno wypuści aktualizacji systemowych.

Gamingowy procesor? Ekhem…

Chyba nikt nie liczył na gamingowego potwora, pokroju ASUS ROG Phone 7 Ultimate, ale i tak jest słabo. Nakładka tryb gry po włączeniu nie działa, bo nie. Tak po prostu, nie wykryła ani Teamfight Tactics, ani Pokemon Unite oraz nie zadziałała z nimi. Być może nakładka współpracuje z innymi produkcjami, ale jeśli tak, to nigdzie nie byłem w stanie znaleźć odpowiednich opcji. Szkoda, bo porządny zastrzyk energii by się przydał.

Gry chodzą bowiem topornie – jeszcze chyba nigdy tak bardzo nie nadużywałem wulgaryzmów, jak przy zabawie tym smartfonem. Wiecie, nie miałbym tego za złe smartfonowi z segmentu budżetowego, gdyby nie informacja na stronie produktowej, że (parafrazując) „procesor G88 jest idealny do gier, a dzięki Gameturbo zyskuje dodatkową wydajność„. No nie, ponieważ Gameturbo, które prawdopodobnie miało być nakładką gamingową, zwyczajnie nie działa.

Jestem skłonny uwierzyć w to, że MediaTek Helio G88 może w gry – ba, recenzowany przeze mnie jakiś czas temu realme C55 pokazał, że się da. Nie działał perfekcyjnie, ale w grach spisywał się znacznie lepiej niż Tecno Spark 10 Pro, który nie ma nawet własnej nakładki. Albo raczej ponoć ma, ale niestety nie chce zadziałać.

Podczas standardowego użytkowania nie ma jednak problemów i aplikacje raczej odpalają się stosunkowo szybko. Żadna z nich także nie odmówiła posłuszeństwa, a w menu głównym lądowałem tylko wtedy, gdy sam wyszedłem z konkretnego programu. W codziennym użytkowaniu, do oglądania filmów czy seriali z serwisów VOD i wykorzystaniu w celu kontaktowania się z innymi, powinien wystarczyć.

Co się zaś tyczy testów syntetycznych, poniżej standardowy zestaw złożony z CPDT, Geekbench 6 oraz 3DMark. Wyniki niczego nie urywają i wydaje mi się, że nie powinno to nikogo specjalnie dziwić. Żeby nie było, test Wild Life Extreme w 3DMark został wykonany nieco dla śmiechu, ale sam fakt ukończenia go przez smartfon zasługuje na odnotowanie oraz (może na niewielki) szacunek.

Niezły wyświetlacz, ale tylko w optymalnych warunkach

Czyli smartfon nie wypali nam oczu oraz pozwoli na odczytanie treści na ekranie tylko wtedy, gdy nie jest ani za jasno, ani za ciemno. Wyświetlacz niestety jest zbyt jasny, jeśli jesteśmy w ciemnym pomieszczeniu i zbyt ciemny, żeby korzystać z niego w słońcu. Wyświetlane kolory są w porządku – nie ma efektu wow, ale też nie ma na co narzekać. Do kątów widzenia także nie można się zbytnio przyczepić.

Odświeżanie możemy ustawić na standardowe 60 Hz lub dynamiczne 90 Hz. Ta druga opcja sprawia, że animacje na wyświetlaczu stają się płynniejsze i faktycznie to widać. Nie odnotowałem szarpania czy mało naturalnych przejść. Gdyby nie ta nieszczęsna jasność minimalna i maksymalna, ekran mógłby zostać uznany za dobry, ale co mi po niezłej palecie kolorów, skoro mało co widać pod słońce?

To nad latarką i obok obiektywu to atrapa. W iPhone znajdziemy tam latarkę (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Ten głośnik… O zgrozo…

Umieszczony na spodniej stronie urządzenia głośnik do multimediów powala. Treści z niego odtwarzane zwyczajnie bolą w uszy i o ile nie posiadamy jakichś słuchawek, to możemy zapomnieć o relaksie z muzyką w tle. Średnio też radzi sobie z dźwiękami z filmów, ale – hej – przecież są dołączone do zestawu słuchawki! Ewidentnie podnoszą jakość dźwięku, nieprawdaż?

Otóż tak i to znacznie, ale oferują dźwięk na poziomie pierwszych lepszych słuchawek za 10 złotych. Tak, dobrze przeczytaliście. Słuchawki, które można uznać za elektrośmieci, brzmią niczym złoto, w porównaniu z wmontowanym głośnikiem do multimediów. Moje Nothing Ear (stick) z kolei pozwoliły mym uszom na dźwiękowe wyniesienie, choć standardowo generowany przez nie dźwięk mi takich doświadczeń nie dostarcza.

Co się zaś tyczy głośnika do rozmów, jest poprawnie. Na pewno nie można uznać dochodzącego zeń dźwięku za naturalny, niemniej jest on w pełni zrozumiały. Nas również słychać, choć kilka razy moi rozmówcy poprosili mnie o powtórzenie konkretnych słów, gdyż czegoś nie zrozumieli.

Przypominam – albo pilnujesz stanu naładowania baterii, albo ją psujesz. Nie ma innej opcji (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Biometria i moduły łączności są okej

Umieszczony we włączniku czytnik linii papilarnych działa bez zarzutu i w ciągu całego czasu, jaki dane mi było spędzić ze sprzętem Tecno, nie uświadczyłem z nim problemów.

Rozpoznawanie twarzy także działa nienagannie i nie zdarzyło się, żeby nie był w stanie odblokować ekranu, niezależnie od środowiska, w którym przebywałem. Gdy było zbyt ciemno, rozjaśniał bowiem ekran, a komunikat o zbyt ciemnym otoczeniu (rzecz jasna w języku angielskim, bo po co to tłumaczyć), pojawiał się jedynie, gdy smartfon nie był skierowany w moją stronę.

Lokalizacja także działa bezproblemowo, podobnie zresztą jak czujnik przyspieszenia, który pokazuje niemal dokładną wartość, z jaką się poruszamy. Urządzenie również gładko połączyło się z moim samochodem via Android Auto i nie uświadczyłem żadnych mankamentów z tym związanych. Moduł Wi-Fi nie wyłączał się samoistnie, a samo połączenie było utrzymywane i działało bez zarzutów.

Podobnie było zresztą z danymi mobilnymi, które, choć utrzymywały zasięg, tak mam wrażenie, że wartości pobierania i przesyłania były dość niskie. Przykład z testów, aktualizacja 30 MB pobierała się niemal 20 sekund, choć mój prywatny smartfon tę wartość jest w stanie pobrać w kilka, przy wykorzystaniu danych mobilnych. Upload prawie 6 GB filmu trwał z kolei bite 6 godzin i przy okazji zjadł niemal całą baterię smartfona w tak zwanym międzyczasie.

Jak się okazuje, wygląd nie zrekompensuje innych wad… (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

USB-C działa bez zarzutu, nie było problemów z wykrywaniem ładowarki czy odsłuchiwaniem treści na moich Soundcore VR P10, podpiętych przy pomocy dongle’a do smartfona.

Jeśli zaś chodzi o moduł Bluetooth, to tutaj podobnie, ale mam drobną uwagę w postaci maksymalnego zasięgu. Standardowo testując smartfony nie miałem problemu z chodzeniem ze swoimi pchełkami Nothing po całym domu, gdy urządzenie było w moim pokoju. Zasięg był utrzymywany i, o ile nie oddaliłem się za bardzo, nie był w żaden sposób rwany.

W przypadku Tecno Spark 10 Pro jest zgoła inaczej – przejście do drugiego pomieszczenia na tym samym piętrze jest w stanie zakłócić działanie słuchawek. Wiem, że nie jest to wina pchełek, więc musi to być problem po stronie modułu Bluetooth smartfona. Będąc blisko urządzenia nie ma problemu z rwaniem dźwięku i można oddać się odsłuchiwaniu swojej ulubionej playlisty.

Jakiś akumulator tu jest

Ładowanie 18 W, choć producent próbuje nam wcisnąć, że jest szybkie, z szybkością niewiele ma wspólnego. Smartfon ładuje się do pełna przez ponad 2 godziny, natomiast do poziomu około 15% naładujemy go w niecałe 20 minut.

Akumulator o pojemności 5000 mAh wystarczy nam na około 1 do 1,5 dnia użytkowania (albo 6 h na hotspocie) z czasem użytkowania ekranu na poziomie 3,5-6 godzin w zależności od korzystania z LTE / WiFi.

Nie polecam jednak pozostawiać podłączonego sprzętu do ładowania na noc. Tecno Spark 10 Pro nie jest bowiem w stanie naładować się do pewnego poziomu, przeczekać i dokończyć ładowanie tuż przed naszym wybudzeniem. Ewentualnie mój egzemplarz stwierdził, że nie jestem godny korzystania z takich przywilejów, aczkolwiek szczerze w to wątpię. Szczególnie że producent przewidział sytuację, w której urządzenie się naładuje, a my nie odłączymy go od gniazdka – dostaniemy wówczas planszę po angielsku, taką jak na ostatnim zrzucie ekranu w powyższej galerii…

Aparat, który chce, ale (chyba) nie może…

Zacznijmy od oferowanych przez aparat Tecno opcji, bo jest ich całkiem sporo. Od możliwości ustawienia znaku wodnego na fotografiach w wybranej przez nas kolejności, przez włączenie zrobienia zdjęcia poprzez uśmiechnięcie się, aż po opcje związane z fotografiami AR.

Standardowo mamy możliwość skorzystania z trybu automatycznego, tutaj nazwanego AI Cam, nocnego, portretowego oraz panoramy. Do tego dochodzi możliwość nagrywania filmów w rozdzielczości do 2K (jedynie w 30 FPS, niezależnie od rozdzielczości), zwolnione tempo i tryb poklatkowy.

Jest tego sporo, a wszystkie dostępne opcje możecie znaleźć w galerii powyżej. Nie uświadczymy tu jednak ani obiektywu ultraszerokokątnego, ani makro. Sam aparat oferuje nam nawet 10-krotne zbliżenie cyfrowe, a jakość wykonanych fotek w trybie automatycznym jest zwyczajnie różna.

Z tego, co zauważyłem, to w mocnym oraz słabym świetle fotografie wypadają zwyczajnie słabo. Jednak jeśli robimy zdjęcie w miejscu, które jest jasne, ale w cieniu, to efekty są całkiem niezłe. Oczywiście pod warunkiem, że nie korzystamy z zoomu. Wówczas mamy do czynienia z tragedią, której nie sposób odzobaczyć.

Zresztą, oceńcie sami – poniżej znajdziecie galerię z przykładowymi fotografiami, wykonanymi w trybie automatycznym.

Smartfon oferuje nam także możliwość wykonania zdjęcia panoramicznego. Nie jest to widok 360 stopni – szczerze pisząc, sporo do takowego brakuje, ale sam fakt, że taka opcja występuje, prawdopodobnie jest na plus. Tylko z drugiej strony, kto robi panoramy smartfonami za niecałe 1000 złotych…?

Panorama w wykonaniu Tecno Spark 10 Pro (fot. Wojciech Loranty | Tabletowo.pl)

Istnieje również opcja przełączenia się między standardowymi zdjęciami, na ujęcia wykorzystujące pełen potencjał aparatu 50 Mpix. Poniżej możecie sobie porównać fotografię wykonaną w trybie 50 MP oraz standardowym. Przede wszystkim fotografia 50 MP oddaje bardziej naturalne kolory, podczas gdy AI Cam dodatkowo je nasyca.

Tryb nocny istnieje i, o dziwo, sprawuje się nad wyraz dobrze. Przetwarzanie obrazu co prawda chwilę trwa, niemniej efekt jest widoczny. Fotografie zrobione w trybie automatycznym po zmroku wyglądają słabo, ale po przejściu na tryb nocny jest o wiele lepiej. Poniżej zresztą możecie porównać, jak to wygląda.

Portrety wychodzą całkiem w porządku, choć szczerze pisząc mam wrażenie, że jest to zwyczajnie nieco jaśniejsze zdjęcie z trybu automatycznego, z efektem bokeh w tle. Poza tym w sumie nie widzę różnicy pomiędzy poszczególnymi ujęciami. Poniżej znajdziecie zresztą porównanie trybu portretowego oraz automatycznego, na fotografiach wykonanych zarówno przednim, jak i tylnym obiektywem.

Nagrania wykonane smartfonem są z kolei znośne w rozdzielczości 2K. Nie jest to co prawda jakiś majstersztyk i trochę boli fakt, że nagranie w 30 klatkach tak naprawdę jest w mniejszej liczbie, ale przynajmniej działa. Raczej nie ma co się czepiać odwzorowania kolorów, biorąc poprawkę na cenę tego sprzętu, niemniej nie jest ono perfekcyjne. Czepiać się za to można braku jakiejkolwiek stabilizacji obrazu – gdyby nie fakt, że posiadam statyw, poniższy film byłby bardzo trudny w odbiorze.

Co prawda vlogów lub innych materiałów bym tym nie nagrywał, ale jeśli nie mielibyśmy akurat niczego innego pod ręką… Cóż, jak to mówią, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.

Czyli co, od dzisiaj kupujemy smartfony Tecno?

Nie będę Was okłamywał – Tecno Spark 10 Pro jest naprawdę mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć, że po prostu słaby. Do zalet tego smartfona należy zaliczyć jego nietypowy design oraz fakt, że moduły łączności działają. I czas pracy baterii, bo ten potrafi być naprawdę dobry. Poza tym lista wad jest tak długa, że niestety wygląda na to, że przysłoniła mi wszystkie pozytywne cechy tego smartfona.

Bo to, co widzę przede wszystkim, patrząc na Tecno Spark 10 Pro, to morze wad, jak chociażby nieprzetłumaczone elementy systemu, wolne ładowanie (którego nie możemy zostawić bez nadzworu) czy wyświetlacz, który sprawia, że w pełnym słońcu sprzęt ten nie nadaje się do użytku.

Nawet nie będę poruszał faktu, że z części funkcji nie skorzystamy, jeżeli nie spełnimy określonych warunków (np. założenie konta, instalacja odpowiedniej aplikacji) czy tego, że nie uświadczymy artykułów po polsku na karcie z newsami… będąc w Polsce! Można tutaj wymieniać i wymieniać, ale z drugiej strony to segment budżetowy – czy nie powinienem jednak spuścić z tonu?

Będzie trudno. Szczególnie że, jak już wspomniałem na początku recenzji, konkurencja wśród smartfonów do 1000 złotych jest naprawdę spora.

Recenzja Tecno Spark 10 Pro
Recenzja Tecno Spark 10 Pro. Liczyłem na pozytywne zaskoczenie
Mało zalet, dużo wad
Choć Tecno Spark 10 Pro jest sprzętem z segmentu budżetowego, tak byłby prawdopodobnie ostatnią opcją, jaką sam chciałbym nabyć. Najbardziej odstrasza mnie bateria oraz fakt, że ze sprzętu tego w zasadzie nie da się korzystać w pełnym słońcu. Na szczęście w budżecie do 1000 złotych mamy jeszcze inne urządzenia do wyboru.
Aparat
6
Bateria
5
Biometria i moduły łączności
7
Design
9
Dźwięk
4
Ekran
6
System
5
Wydajność
7
Zalety
design
dobry tryb nocny aparatu
rozdzielczość Full HD+ i odświeżanie 90 Hz
skuteczny czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy
LED z przodu
dual SIM (2x nanoSIM + microSD)
3.5 mm jack audio
NFC
Wady / braki
woń chińskiego marketu
konieczność pilnowania procesu ładowania
okropny głośnik
mało intuicyjne UI
nieprzetłumaczone elementy systemu lub, po prostu, niedziałające
pamięć eMMC
brak ultraszerokiego kąta
brak 5G
6.1
Ocena