Recenzja realme C55. Budżetowiec, który pragnie być czymś więcej

Do sprzedaży w Polsce świeżo wchodzi realme C55. Smartfon ten był przeze mnie intensywnie użytkowany przez ostatnie dwa tygodnie. Sprawdziłem, jak sobie radzi z grami, jak odtwarza treści, jak spisuje się podczas pisania oraz jak dobry jest jego aparat. W tym okresie zdążyłem kilkukrotnie również zapomnieć o funkcji Mini Capsule, choć nie powinno się to zdarzyć.

Słowem wstępu

Kiedy nieco ponad rok temu robiłem przesiadkę z mojej moto z3 play, zastanawiałem się w zasadzie nad trzema modelami. Kolejną Motorolą, tym razem Edge 20 lub Edge 20 Pro, lub realme GT Master Edition. Jeśli mieliście już okazję przeczytać moją recenzję moto g53 5G, to wiecie, że ostatecznie wygrała ta pierwsza opcja. Mając jednak możliwość przetestowania najnowszej propozycji realme, nie mogłem nie dać sobie szansy na sprawdzenie czy producent ten przypadłby mi do gustu.

Po dwóch tygodniach testów jestem w stanie stwierdzić niemal na pewno, że choć realme C55 robi piorunujące pierwsze wrażenie, to dość szybko odkryłem jego uroki. Specjalnie użyłem tego określenia, gdyż nie dla wszystkich użytkowników poruszone przeze mnie aspekty muszą być od razu wadami. Nie odmówię też temu budżetowcowi z marzeniami wielu pozytywnych rzeczy, jednak wiecie, jak to jest – dostrzegamy głównie to, co nas irytuje. Postaram się jednak oddać sprawiedliwość temu urządzeniu.

Wielu z Was pewnie również zastanawia się, jak działa klon iPhone’owego Dynamic Island, jakim jest Mini Capsule. Fanów jabłka uspokajam, natomiast zwolenników realme rozczaruję – to nie jest klon, co najwyżej słaba imitacja. Choć i to stwierdzenie zdaje się mieć zbyt pozytywny wydźwięk…

Na ten temat jednak będę jeszcze później dywagować. W tej chwili przejdźmy do specyfikacji testowanego urządzenia.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

realme C55 – co pod maską?

Albo raczej pod obudową? Mało istotne nazewnictwo, istotna jest bowiem specyfikacja techniczna! Ta na papierze prezentuje się na pierwszy rzut oka całkiem imponująco. Mamy bowiem do czynienia z ośmiordzeniowym procesorem MediaTek Helio G88, który wspierany jest przez 6 GB pamięci RAM, którą można wirtualnie rozszerzyć o dodatkowe 6 GB (lub 8 GB, jeśli mamy do czynienia z wariantem wyposażonym podstawowo w 8 GB RAM). Domyślnie włączone jest rozszerzenie o 4 GB i na takiej konfiguracji też przez cały okres testów zostałem.

Nie odczułem zwyczajnie potrzeby dodatkowego rozszerzania pamięci RAM o kolejne 2 GB. Inna sprawa, że niekoniecznie było to spowodowane szybkością działania samego urządzenia. Do wydajności jednak jeszcze przejdziemy później, teraz czas na podanie konkretnej specyfikacji sprzętu:

ProcesorMediaTek Helio G88 (octa-core)
RAM6 GB/8GB (+6 GB/8 GB virtual RAM) LPDRR4X
Pamięć wewnętrzna128 GB / 256 GB
System operacyjnyAndroid 13 z nakładką realme UI 4.0
EkranTFT, 6,72”, 1080×2400 (FHD+), 90 Hz
Aparat tylny64 Mpix główny + 2 Mpix czujnik głębi
Aparat przedni8 Mpix
Bateria5000 mAh, szybkie ładowanie SUPERVOOC 33 W
ŁącznośćWi-Fi, Bluetooth, LTE, GPS
Slot na kartę pamięcitak
Port słuchawkowytak
Gniazdo ładowaniaUSB-C
Głośnikigłośnik mono
Wymiary165,6 x 75,9 x 7,9 mm
Waga189,5 g
Dostępne kolorySunshower, Rainy Night
Cena999 / 1099 złotych

Jestem czymś więcej… uwierz mi!

Dokładnie to powiedziałby ten smartfon, gdyby potrafił mówić. Od samego początku realme stara się wmówić użytkownikowi, że zasługuje na miano intrygującego średniaka. Już na opakowaniu, w którym to urządzenie przychodzi, wyróżnia się bowiem napis „najszybciej rozrastająca się marka smartfonów w Europie”. Dopiero po boku, drobnym druczkiem widnieje dopisek, że to stwierdzenie bazuje na badaniach z Q4 2021 roku…

Z tyłu znajdziemy informacje o specyfikacji – co ciekawe, procesor jest dopiero na samym jej dole. Wcześniej mamy takie cuda, jak aparat 64 Mpix z AI czy zwrócenie uwagi na szybkie ładowanie SUPERVOOC 33 W. Ach, nie wolno nam również zapomnieć o akumulatorze o pojemności 5000 mAh!

Po otwarciu opakowania wita nas napis „witamy w rodzinie realme”. Rzecz jasna wszystko zapisane w języku angielskim, ale to chyba nikogo nie dziwi? Wewnątrz, poza smartfonem realme C55, znajdziemy zestaw dokumentów, igłę do wyciągania tacki na karty, ładowarkę 33 W oraz gumowe etui na telefon. Na smartfonie przyklejona jest również folia ochronna.

Od razu się do czegoś przyznam – gdy tylko wziąłem ten smartfon w ręce, moją pierwszą myślą było „matko, jaki on jest ładny”. Plecki naprawdę robią wrażenie (kolor Rainy Night) i osobiście nie przeszkadzała mi specjalnie wyspa z dwoma aparatami, którą moja siostra bardzo trafnie podsumowała. Stwierdziła bowiem, że wygląda trochę jak kontroler DJ, czego absolutnie nie neguję. Szczerze napisawszy, smartfon spodobał mi się wtedy jeszcze bardziej! :)

Niemniej wizualne kwestie są zależne od gustu – przejdźmy więc do tego, co kwestią gustu już nie jest. Mowa rzecz jasna o odpowiedzi na pytanie, jak ten sprzęt działa na co dzień…?

Wydajność na co dzień vs wydajność w grach

Biorąc poprawkę na to, że zastosowany w tym smartfonie procesor nie należy ani do najnowszych, ani do najszybszych, nikogo raczej nie zaskoczę stwierdzeniem, iż najnowsza propozycja realme do flagowców nie należy. Jednostka MediaTeka świetnie się sprawdza w segmencie budżetowym (spora część dobrych smartfonów do 1000 złotych z niego korzysta) i wspierana przez 6 GB RAM sprawia, że telefon nie drażni użytkownika. Większość rzeczy działa stabilnie i natychmiastowo.

Napisałem większość, ponieważ zdarzały się czasami przycinki, gdy na przykład chciałem przełączyć smartfon w tryb ciemny lub włączyć tak zwany komfort oczu. Wówczas realme C55 musiał kilka sekund pomyśleć, zanim faktycznie wykonał polecenie. Jeśli jednak chodzi o wydajność systemu, to w zasadzie ten zarzut jest najpoważniejszy – innego rodzaju przygody się w sumie przez te 2 tygodnie nie wydarzyły. Jak natomiast sprawdza się to urządzenie w grach?

Najoględniej rzecz ujmując – bardzo różnie. Po uruchomieniu interesującej nas produkcji włącza się nakładka, która pozwala nam wybrać jeden z 3 trybów: oszczędzanie baterii, zrównoważony oraz tryb pro gamer. Jak się sprawują? Na to pytanie chyba najlepiej odpowie poniższe nagranie z Teamfight Tactics

Gra potrafi się przyciąć, szczególnie, gdy na ekranie robi się bardziej tłoczno i nie pomaga tu nawet tryb pro gamer. Bardzo mnie cieszy natomiast fakt, że nakładka może pokazywać aktualny stan użycia procesora wraz z licznikiem klatek. Ułatwia mi to pracę o tyle, że nie muszę się rozpisywać na temat spadków, tylko sami możecie je dostrzec. Podobnie jak fakt, że pomimo zmiany trybu „w biegu”, klatkarz pozostaje w zasadzie bez zmian, co widać w późniejszej fazie gry.

Co ciekawe, smartfon dość szybko nagrzał się do wysokiej temperatury i potrafił mnie potraktować uderzeniem ciepła. Kultura pracy na dłuższą metę tego urządzenia stoi więc pod znakiem zapytania.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Nie wiem również czy zwróciliście uwagę na jedną rzecz w powyższym wideo. Smartfon, choć oferuje rozdzielczość FHD+, domyślnie nagrywa w rozdzielczości HD+ (1600×720) i tyczy się to zarówno przechwyconej powyżej rozgrywki, jak i nieco irytującej funkcji systemu trochę niżej. Spokojnie, realme nie oszukuje na rozdzielczości – użytkownik ma możliwość wybrania rozdzielczości nagrywania ekranu. Domyślna wartość została ustawiona na „średnią” opcję, jaką jest wspomniana rozdzielczość HD+. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wybrać ustawienie wyższe lub niższe.

Standardowym dla mnie zestawem gier jest TFT oraz AFK Arena. Chcąc rozszerzyć repertuar o coś bardziej wymagającego, podczas testów tabletu Acer (recenzja niebawem!) rozpocząłem przygodę w Diablo: Immortal. Po tym, jak dostałem realme C55 w swoje ręce, chciałem kontynuować rozpoczętą przeze mnie przygodę i… klapa. Produkcja była zupełnie niegrywalna, choć gra nie poinformowała mnie o tym, że nie została zoptymalizowana z myślą o moim urządzeniu. Cóż, może następny testowany przeze mnie sprzęt podoła temu, jak się okazuje, trudnemu wyzwaniu, jakim jest odpalenie Diablo: Immortal.

Wydajność w benchmarkach

Ta z kolei prezentuje się bardzo dobrze. Nie widzę sensu, żeby się rozwodzić nad wynikami, toteż pozwolę sobie przejść do rzeczy i je zamieścić poniżej. Urządzenie przetestowałem za pomocą Geekbench 6 oraz 3DMark. W przypadku tego ostatniego jednak, gdy chciałem wykonać trwający 20 minut Stress Test, urządzenie każdorazowo wyrzucało błąd między 10 a 12 pętlą. Tylko dlatego wyniki z niego się tutaj nie pojawiły.

Wyniki Geekbench 6

Wyniki 3DMark

System

Urządzenie operuje na Androidzie 13 z nakładką realme UI w wersji 4.0. Jeśli chodzi o jej responsywność, to szczerze nie mam na co narzekać. Jednak coś, co mnie mocno zirytowało po odpaleniu smartfona, to fakt, że mamy sporo preinstalowanych aplikacji, które zasadniczo mogłyby nie istnieć. Niby można je usunąć bez większych problemów, ale sama ich obecność trochę drażni…

Kolejną irytującą (zaznaczam, dla mnie) rzeczą jest fakt, że po wejściu w menu główne, pokazują się na górze sugerowane aplikacje. Gdyby jeszcze działały na podstawie tego, jak często w nie wchodzimy, to byłoby dobrze. Zdaje się jednak, iż smartfon dobiera je w sposób kompletnie losowy. Dodatkową niedogodnością lub nieporozumieniem, jak zwał, tak zwał, jest fakt, że pod nimi wydzielone są 4 kolejne sugestie, które w zasadzie powtarzają to, co już zostało zasugerowane. Realme moje drogie, po co…?

Ten moduł z polecanymi apkami można wyłączyć (chwała za to), ale jednej rzeczy wyłączyć mi się nie udało. Mianowicie – robiąc ruch palcem od góry do dołu po ekranie, włączamy tak zwane wyszukiwanie aplikacji. Panel ukazuje nam wówczas kilka apek, które mamy obecnie zainstalowane oraz kilka, których instalację urządzenie nam sugeruje. Drażni mnie to z dwóch powodów.

Po pierwsze, korzystając na co dzień z Motoroli, ten sam gest odpowiada za ściągnięcie paska górnego. Tutaj gest wymaga przejechania od samej góry ekranu, tam nie – i pod tym kątem Motorola bije realme na głowę, gdyż jest to zwyczajnie o wiele wygodniejsze. Po drugie, znacznie bardziej istotne, jeśli będę chciał zainstalować jakąś aplikację, to sam ją sobie znajdę i pobiorę. Nie chcę i nie potrzebuję irytujących, w zasadzie losowych aplikacji, które nijak się mają do moich zainteresowań…

Kolejną rzeczą jest fakt, że gdy poziom naładowania spadnie poniżej 10%, system sugeruje nam przejście w tryb oszczędzania energii. Gdyby była mowa o podstawowym, jak to ma miejsce w zasadzie chyba w każdym smartfonie, to nie byłoby problemu. Realme C55 sugeruje jednak przejście w tryb intensywnego oszczędzania energii, co w zasadzie wyłącza nam wszystkie aktywne aplikacje…

Natomiast coś, co mnie zaskoczyło (tym razem pozytywnie!) to fakt, że cały system został przetłumaczony na język polski. Nie spotkałem ani jednego błędu, wstawki po angielsku czy w jakimkolwiek innym języku.

Kolejną rzeczą, która wyszła „na plus”, jest system powiadomień, gdy jesteśmy w aplikacji. Oglądając kolejne odcinki Halo na platformie Skyshowtime, przyszło mi kilka wiadomości na Discordzie. Zamiast wyrzucać mi na cały ekran powiadomienie wraz z treścią wiadomości, plakietka wyglądała tak, jak na zrzucie ekranu poniżej. Przyznam, że jestem tym rozwiązaniem zachwycony…

Nie zawsze tak było? Cóż, teraz tak jest! (fot. Wojciech Loranty / Tabletowo.pl)

Bateria

Te 5000 mAh zamknięte w zastosowanym akumulatorze, wystarcza na około 1,5 do 2 dni użytkowania. Jednak w przeciwieństwie do Motoroli moto g53 5G, realme pomyślało o komforcie użytkownika i sprzęt obsługuje szybkie ładowanie 33 W w technologii SUPERVOOC. Pełne naładowanie zajmuje nieco ponad godzinę (okolice 70 minut) i naprawdę ma to pozytywny wpływ na odbiór urządzenia.

Rzecz jasna im więcej korzystamy ze smartfona, tym czas ten staje się krótszy. Także grając, korzystając z realme C55 w charakterze hotspotu Wi-Fi czy oglądając różnego rodzaju treści, sukcesywnie zmniejszamy czas pracy urządzenia. Niemniej jednak pozostaje on naprawdę wystarczający, a w połączeniu z faktycznie szybkim ładowaniem, stanowi duet niemal idealny.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Dźwięk i moduły

Dźwięk, za który odpowiedzialny jest głośnik mono, najoględniej rzecz ujmując, nie jest najlepszy. System co prawda ma możliwość optymalizacji dźwięku, zależnie od tego, czy oglądamy film, słuchamy muzyki, czy też gramy, jednak w każdym z nich słychać, że nie jest to głośnik najwyższych lotów. Naprawdę, nawet głos podczas rozmów brzmiał, w moim odczuciu, mało naturalnie…

Na całe szczęście nikt nas nie zmusza do korzystania z wbudowanego głośnika i możemy bez problemu podłączyć słuchawki do urządzenia. Zarówno Bluetooth, jak i przewodowe. Co ciekawe, można podłączyć je naraz, a realme będzie jednocześnie odtwarzać ten sam dźwięk dla jednego i drugiego sprzętu. Funkcja ta co prawda dostępna jest w ramach tak zwanego laboratorium realme (coś w rodzaju zbioru funkcji eksperymentalnych), ale… działa!

Dźwięk nie jest idealnie zsynchronizowany (różnica kilku sekund bez trybu niskich opóźnień na słuchawkach Bluetooth, poniżej sekundy z włączonym trybem), ale jeśli nie mamy w planach korzystania z dwóch par słuchawek jednocześnie, nie powinno być problemu.

Na całe szczęście zarówno Bluetooth, jak i wejście słuchawkowe, działają bez zarzutu, toteż nic nie zakłóci naszego szczęścia z obcowania z ulubionymi utworami. Podobnie zresztą jest w przypadku modułów łączności.

Zarówno Wi-Fi, jak i moduł LTE, nie sprawią nam problemów, jeśli chodzi o działanie. Ten drugi jednak mam wrażenie, że czasem działa wolniej, czasem szybciej, bez wyraźnej przyczyny. Zrozumiałbym ten fakt, gdybym był w ruchu, ewentualnie gdyby nagle zniknął mi cały zasięg sieci, jednak w niezmiennych warunkach czasami moje połączenie zauważalnie zwalniało. Inna kwestia, że to może być też wina mojego operatora – nie jestem pewien. Nie zmienia to jednak faktu, że połączenie nie zostało ani razu przerwane, a przecież o to głównie chodzi. Brak 5G co prawda trochę boli, ale w segmencie budżetowym można to wybaczyć.

Cieszy za to obecność dwóch slotów kart nanoSIM i osobnego dual SIM.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Tak dobrze jednak nie mogę się wypowiedzieć na temat wbudowanego modułu GPS. Wybierając się na GSPS Dzieciom 2023, włączyłem mapy Google, żeby sprawdzić, jak się sprawuje lokalizacja w realme C55. Pod kątem odmierzania odległości oraz określania mojej pozycji na mapie – bez zarzutu, wszystko idealnie. Inna kwestia, że znacznie gorzej sobie radził ze swoim położeniem. Lekki ruch wystarczył, żeby telefon uznał, iż właśnie obrócił się pod kątem 90 stopni. Czasami nawet robił pełny obrót o 360 stopni, choć sam takowego manewru nie wykonałem…

Podobna rzecz się zadziała w przypadku połączenia z samochodem via Android Auto, ale muszę przyznać, że nie zawsze. Stało się to bowiem ledwie dwa razy (inna sprawa, że na 5 przejażdżek). Smartfonowi również udało się zgubić w tunelu, w którym inne testowane przeze mnie telefony nie miały problemu – GPS kompletnie nie mógł się odnaleźć, jednak po wyjeździe niemal od razu się ogarnął. Więcej zastrzeżeń w zasadzie nie mam.

A nie, przepraszam, mam jeszcze jedno, choć nie jest ono powiązane z modułem GPS. Dotyczy natomiast wibracji, jakie generuje ten smartfon – są one żałośnie wręcz słabe! Niejednokrotnie nie usłyszałem ich nawet pomimo faktu, że smartfon był kilka metrów ode mnie (dla porównania wibracje w Edge 20 słyszę nawet, gdy od smartfona dzieli mnie całe piętro). Fani wibrującego urządzenia podczas stukania w klawiaturę mogą być więc nad wyraz zawiedzeni.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Ekran

Wiem, wiem, chcecie już przeczytać co nieco na temat Mini Capsule – cierpliwości! Po tym, jak skończę ten punkt, obiecuję napisać te trzy zdania na temat domniemanego klona Dynamic Island z iPhone’a 14 Pro i iPhone’a 14 Pro Max. Przechodząc jednak do ekranu – nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń.

W grach całkiem przyjemnie oddaje kolory, w serialach oraz materiałach na YouTube również, ale w trybie żywych kolorów. Te naturalne wydają się w moim odczuciu nieco wyblakłe, co wcale mnie nie dziwi. Podobnie bowiem sytuacja wygląda w przypadku mojego osobistego smartfona, w którym kolory naturalne są takie jedynie z nazwy…

Poza tym w zasadzie nie ma co na temat ekranu więcej pisać, gdyż pod każdym względem jest w porządku. Odczytanie wiadomości na słońcu nie stanowiło problemu na maksymalnym podświetleniu, automatyczna zmiana podświetlenia też działa przyzwoicie (choć osobiście ta funkcja mnie drażni, więc szybko ją wyłączyłem) i zarówno tryb ciemny, jak i komfort oczu sprawują się nienagannie.

Ten ostatni w ogóle jest ciekawy, gdyż nie wpływa tak bardzo na wyświetlane kolory, jak to miało miejsce w przypadku innych smartfonów, z którymi się zetknąłem. Liczę tutaj zarówno urządzenia, które przeszły mi przez ręce prywatnie, jak i zawodowo. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby z trybu kolor przełączyć telefon w tryb czerni i bieli. Użytkownik ma tutaj pełną swobodę.

Mini Capsule, czyli bezużyteczny klon(?) Dynamic Island

Na temat domniemanych funkcji kopii Dynamic Island nad wyraz pomocny materiał podesłał mi Grzesiek (za co jeszcze raz dziękuję!). Jak widzimy w spocie reklamowym (od 25 sekundy), Mini Capsule miało zaoferować informację o spadku poziomu baterii, pokazać się podczas ładowania oraz poinformować o naładowaniu urządzenia. Dodatkowo jest pokazany licznik kroków oraz zużycia danych, które na ten moment są dopiero w planach. Nie mogłem z nich więc skorzystać.

Podczas testów Mini Capsule było niczym więcej jak nietypową plakietką, zdolną tylko do informowania o stanie akumulatora. Dlatego też zdążyłem o nim szybko zapomnieć – zwyczajnie po pewnym czasie nie zwraca się na to uwagi. Warto także odnotować, że Mini Capusle nie zostaje z nami przez cały czas ładowania smartfona. Pojawia się jedynie na chwilę, po czym znika (o ile pojawi się w ogóle, gdyż można tę opcję wyłączyć, gdyby komuś przeszkadzała).

Warto tutaj zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, choć bardziej w ramach ciekawostki, niźli faktycznej funkcjonalności. Realme zdecydowało się przetłumaczyć w systemie nazwę Mini Capsule na język polski i w ustawieniach (choć wciąż eksperymentalnych), po aktualizacji systemu, widnieje ona jako „minikapsułka”. Osobiście wolę jednak zostać przy pierwotnej nazwie ;)

Blokada ekranu

Nie ma tutaj co prawda zbyt wiele do opisywania, gdyż realme C55 ogranicza nas do czterech sposobów blokady (hasło ekranu blokady, rozpoznawanie twarzy, czytnik linii papilarnych i hasło prywatności), jednak warto wspomnieć o tym, jak działają poszczególne moduły. Możemy mieć włączone wszystkie powyższe zabezpieczenia naraz.

A działają nad wyraz dobrze! Hasło to hasło, nikt nie ma chyba wątpliwości, w jaki sposób ono działa, więc przejdźmy do czytnika linii papilarnych. Umiejscowiony został na przycisku blokady ekranu, znajdującym się po prawej stronie smartfona. Nie ma z nim żadnych problemów, reaguje natychmiastowo i nie popełnia błędów.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Odblokowanie twarzą również sprawuje się nienagannie, o ile nie próbujemy odblokować smartfona pod słońce – wówczas nie jest w stanie rozpoznać naszej pięknej twarzyczki.

Taki ekran zobaczymy, gdy wokół będzie zbyt ciemno dla smartfona, by wykryć naszą twarz. (fot. Wojciech Loranty / Tabletowo.pl)

Nie musimy się jednak martwić o odblokowanie urządzenia twarzą w ciemności. Tutaj bowiem smartfon samoistnie rozjaśni ekran, żeby móc zeskanować naszą buźkę i odblokować urządzenie. Działa to zaskakująco dobrze i jestem w ciężkim szoku, że nie muszę tutaj narzekać na problemy. Bardzo pozytywne zaskoczenie. Tylko sugeruję nie robić tego po chwili spędzonej w kompletnej ciemności – inaczej możecie doznać lekkiego szoku.

realme C55
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Aparat

Niejednokrotnie to wspominałem i czuję się zobowiązany do zrobienia tego ponownie – korzystanie z aparatu smartfona nie jest moją ulubioną formą spędzania czasu wolnego. Dlatego też bez zbędnych ceregieli pokażę Wam kilka ujęć wykonanych przy pomocy aparatu realme C55.

Zaczniemy więc od podstawowego trybu do robienia zdjęć wraz z zoomem. Smartfon jest zdolny do 10-krotnego zbliżenia, jednak fotografie tracą ostrość w miarę jego zwiększania. Proste i logiczne, jednak przy 10-krotności robi się z tego prawdziwa pikseloza, którą dodatkowo trudno uchwycić. Obiektyw bowiem nawet przy lekkim ruchu rozpoczyna szarżę, niczym husaria w XVII wieku i trudno to powstrzymać…

Jeśli chodzi o zdjęcia nocą, tryb automatyczny przy dobrym świetle działa naprawdę świetnie, natomiast włączenie trybu nocnego (nazwanego Ultra Night) potrafi zepsuć całe ujęcie. Przy braku oświetlenia lub bardzo słabym robi natomiast bardzo przyjemne zdjęcia. Rzecz jasna pod warunkiem, że wystoimy w bezruchu ponad 4 sekundy.

Tylny aparat oferuje także tryb 64 Mpix, który wykorzystuje cały drzemiący w nim potencjał. Przy czym nie polecałbym z niego korzystać – tryb automatyczny ma zupełnie nieźle działający HDR, natomiast w 64 Mpix niebo staje się maksymalnie prześwietlone. Pod względem szczegółowości może jest odrobinę lepiej, ale nie uważam, by warto było zaprzątać sobie tym głowę w przypadku tego smartfona.

Istnieje również tryb, tajemniczo nazwany „ulica”. Do tej pory nie mam pojęcia, co jest w nim takiego szczególnego, jednak poniżej macie kilka zdjęć w nim wykonanych.

Jeśli zaś chodzi o nagrywanie filmów, realme C55 pozwoli nam na przechwytywanie ujęć w Full HD, w 30 lub 60 klatkach na sekundę. Nie ma mowy o nagrywaniu w 4K, co w zasadzie chyba nikogo nie dziwi. Zamiast jednak rozpisywać się na temat tego, czy nagranie są ładne, czy też nie, załączam przykładowy film nagrany w pełni przy pomocy testowanego przeze mnie smartfona. Tak, to ta sama ciężarówka, co na zdjęciach powyżej.

Warto tutaj także odnotować brak obiektywu ultraszerokokątnego…

Tylne obiektywy chyba miały już wystarczająco dużo uwagi, nie sądzicie? Przejdźmy więc do przedniego aparatu, który ma 8 Mpix. Wiem, że nie ma czym się chwalić, ale zostańmy w narracji realme o smartfonie, który jest czymś więcej niż budżetowcem. Przynajmniej na ten moment.

Za jego pomocą możemy robić zdjęcia w trybie automatycznym, nocnym i portretowym. Robienie zdjęć martwej natury przednim obiektywem sobie odpuściłem, jednak kilka selfie udało mi się nim ustrzelić. Jak wypadają i czy różnice między trybami są widoczne? Cóż, to już pozostawiam do Waszej oceny.

Warto tu jednak zaznaczyć, że tryb portretowy działa tylko, gdy wykryje twarz. Jeśli do tego nie dojdzie, aparat zrobi ujęcie automatyczne (o czym jednak nie poinformuje użytkownika…). Co więcej, jeśli tryb ten jest dla Was bardzo istotny, zwróćcie uwagę na to, że czasem może źle wykadrować noszone przez nas akcesoria (w moim przypadku okulary). Trochę psuje to odbiór zdjęcia…

Obróbka zdjęć w trybie portretowym może swoje trwać, jednak nie powiem, żeby mi się ten czas jakoś dłużył. Fakt, nie jest to natychmiastowe ujęcie, jednak nie odczuwałem również specjalnego dyskomfortu, związanego z czasem oczekiwania pomiędzy zdjęciami. No, nie licząc trybu Ultra Night – w nim bowiem telefon zmusza nas do trzymania nieruchomo ręki przez około 4 sekundy, aby zrobić fotografię, po czym musimy czekać dodatkowe 2-3 sekundy, zanim zostanie ona obrobiona…

Czy warto rozważyć zakup realme C55?

Cóż, odpowiedź na to pytanie nie jest ani oczywista, ani jednoznaczna. Na start jego cena wynosi 999 złotych za mocniejszą (8 GB RAM + 256 GB pamięci wewnętrznej) wersję – zresztą, tylko taka będzie dostępna w Polsce. Oferta będzie jednak trwała do 2 kwietnia, natomiast po tej dacie zostanie podniesiona do 1099 złotych. Niby 100 złotych różnicy to nie jest ogrom pieniędzy, ale… No właśnie, ale. Przy niewielkiej dopłacie możemy znaleźć smartfony, które mogą okazać się znacznie ciekawszymi propozycjami, chociażby przez wzgląd na obsługę 5G czy głośniki stereo w standardzie.

Inna kwestia, że jego cena w Europie miała wynosić ponad 200 euro. Konkretniej 240 euro za wersję 6 GB + 128 GB oraz 270 euro za mocniejszy wariant 8 GB + 256 GB. Jest więc taniej, niż się spodziewaliśmy, ale wciąż znacznie drożej niż na rynku indyjskim (okolice 750 złotych), gdzie zadebiutował.

W mojej opinii realme C55 wymagać będzie głębszego zastanowienia. Nie ma głośników stereo, nie oferuje standardu 5G i został wyceniony na kwotę, która sprawia, że wiele innych opcji przy lekkiej dopłacie może okazać się znacznie trafniejszym wyborem…

realme c55
Mini Capsule w smartfonie realme C55 w tym momencie jest wręcz żałosny… (źródło: realme)

Fakt, konkurencja nie zaoferuje nam Mini Capsule. Tylko czy naprawdę warto dopłacać do bajeranckiego wskaźnika stanu baterii, który być może w przyszłości dostanie więcej funkcji? Ja swoje zdanie na ten temat mam i, niestety, nie przemawia ono na korzyść realme C55…

smartfon realme C55
Recenzja realme C55. Budżetowiec, który pragnie być czymś więcej
Jest 7/10, ale...
Smartfon realme C55 zdecydowanie znajdzie swoje grono popleczników, jednak pod warunkiem, że kupiony zostanie w promocji na start. Po 2 kwietnia trzeba będzie się bardzo mocno zastanowić nad jego opłacalnością, w porównaniu do nieco droższej konkurencji...
Design
9
Wydajność
6
Bateria
7
Dźwięk
4
Moduły łączności
8
Ekran
8
Aparat
7
Zalety
Niezły aparat
Przyjemne odwzorowanie kolorów
Dobrej jakości zdjęcia
Naprawdę ładne plecki
Szkło i etui ochronne w zestawie
Szybkie ładowanie 33 W
Rozdzielczość FHD+
Minikapsułka...
Wady
...o której szybko się zapomina
Głośnik mono
HyperBoost działa niczym placebo...
Szybko się nagrzewa
Fatalne przybliżenie 10x
Stosunek ceny do możliwości
7
Ocena