Samsung zdążył nas już przyzwyczaić, że tablety z linii Galaxy Tab S to bardzo mocne propozycje w segmencie flagowych tabletów z Androidem. Zeszłoroczne Galaxy Tab S9, Galaxy Tab S9+ i Galaxy Tab S9 Ultra okazały się być w wielu aspektach wprost świetne, zresztą podobnie jak ich nieco tańsze rodzeństwo, czyli Galaxy Tab S9 FE. Tym razem Samsung zrezygnował z najmniejszego wariantu, zatem nowa dziesiąta seria tabletów składa się z modelu z plusem oraz Ultra. W moje ręcę wpadł najmocniejszy z nich. Jaki więc jest ten Samsung Galaxy Tab S10 Ultra? Po przeszło półtoramiesięcznych testach już wiem.
Specyfikacja techniczna Samsung Galaxy Tab S10 Ultra 5G:
- wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 14,6 cala, rozdzielczości 2960 x 1848 pikseli, częstotliwości odświeżania 120 Hz, szczytowej jasności do 930 nitów i obsłudze HDR10+, proporcje 16:10,
- ośmiordzeniowy procesor MediaTek Dimensity 9300+ (4 nm) z GPU Immortalis-G720 MC12,
- 16 GB RAM,
- 1 TB pamięci wewnętrznej,
- slot na karty pamięci microSD o pojemności do 1,5 TB,
- system Android 14 z One UI 6.1.1, funkcje Galaxy AI, 7 lat wsparcia aktualizacjami,
- aparat główny 13 Mpix (f/2.0, AF) + ultraszeroki kąt 8 Mpix (f/2.2),
- podwójny przedni aparat 12 Mpix (f/2.2) + ultraszeroki 12 Mpix (f/2.4, 120°),
- WiFi 7 (802.11a/b/g/n/ac/ax/be), pasma 2,4 + 5 + 6 GHz, EHT320, MIMO, 4096-QAM,
- 5G sub-6 GHz, LTE-A, 3G, 2G,
- nanoSIM, eSIM,
- Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC, aptX, LDAC i SSC UHQ, transmisja Auracast,
- GPS, Glonass, Beidou, Galileo, QZSS,
- optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie,
- cztery głośniki stereo z Dolby Atmos,
- USB-C 3.2 Gen 1, Pogo pin,
- akumulator o pojemności 11200 mAh, ładowanie przewodowe o mocy 45 W,
- wymiary: 326,4 x 208,6 x 5,4 mm,
- waga: 723 g,
- IP68.
Cena Samsung Galaxy Tab S10 Ultra w momencie publikacji recenzji startuje od 5699 złotych za wersję 12/256 GB z łącznością WiFi. Wybór wariantu z modemem 5G wiążę się z dopłatą na poziomie około 600 złotych. Do testów otrzymałem najmocniejszą konfigurację 16 GB/1 TB z 5G, której cena wynosi 8099 złotych.
Samsung Galaxy Tab S10 Ultra
Choć to (niestety) raczej już oczywistość, z czystej rzetelności wspomnę, że w zestawie z Galaxy Tab S10 Ultra nie znajdziemy ładowarki. W pudełku jest przewód z dwóch stron zakończony USB typu C, a także coś, czego z reguły raczej na próżno szukać w tabletach innych producentów – rysik S Pen, będący integralną częścią zestawu sprzedażowego.
Ogromny i smukły, czyli o konstrukcji słów kilka
Nie ma co ukrywać, przy przekątnej ekranu wynoszącej grubo ponad 14 cali, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra to po prostu olbrzym. Przy tym jednak pozostaje on bardzo smukły, bowiem jego grubość to zaledwie 5,4 mm (czyli niewiele więcej od 13-calowego iPada Pro M4 mającego 5,1 mm). Sama waga jest dość spora (723 g), ale dobrze rozkłada się na tej dużej konstrukcji.
Jak przystało na tablet z tak wysokiej półki, jakość wykonania nie daje nam choćby cienia powodów do narzekania. Całość konstrukcji zbudowana jest z jednego kawałka aluminium w jednym z dwóch wariantów kolorystycznych – srebrnym lub grafitowym.
Taflę szkła na ekranie pokryto powłoką antyrefleksyjną, choć nie jest to stricte tak matowa struktura niczym Gorilla Armor w Samsungu Galaxy S24 Ultra. Sam wygląd nie zmienił się praktycznie wcale względem poprzednika, przez co mamy do czynienia z bardzo schludnym wzornictwem.




Ekran otaczają bardzo, bardzo smukłe ramki (być może dla niektórych nawet aż za bardzo), które niemal w całości są symetryczne. Niemal, bo na środku górnej krawędzi (z perspektywy poziomej) znalazło się grubsze wcięcie z dwoma kamerkami.
Tył tabletu mieści w prawym górnym rogu dwa aparaty – główny i ultraszerokokątny, zaś na lewo wygrawerowano logo Samsung. Po środku tejże górnej krawędzi znalazł się z kolei magnetyczny port do ładowania rysika S Pen.
Jeśli zaś chodzi o rozmieszczenie przycisków i złączy to – patrząc na tablet horyzontalnie – po lewo ulokowano dwa głośniki, po prawo kolejne dwa, a pomiędzy nimi gniazdo USB-C.
Od dołu umieszczone zostały piny pogo do magnetycznego podłączenia klawiatury wraz z zaczepami, zaś na górze znalazły się przyciski zasilania i regulacji głośności. Do tej krawędzi możemy też przymocować magnetycznie rysik.





Wyświetlacz na piątkę
Skoro ustaliliśmy już, że Samsung Galaxy Tab S10 Ultra to tablet pokaźnych rozmiarów, omówmy aspekt, który sprawia, że tak właśnie jest. Bowiem – tak jak w poprzedniku – mamy do czynienia z ekranem Dynamic AMOLED 2X o przekątnej aż 14,6 cala. Cechuje się on przy tym rozdzielczością 2960 x 1848 pikseli w proporcjach 16:10 i częstotliwością odświeżania 120 Hz. Szczytowa jasność panelu to 930 nitów.
Tutaj warto dokonać drobnego porównania z najgroźniejszym rywalem Galaxy Tab S10 Ultra, czyli iPadem Pro M4. Względem Samsunga, oferuje on nieco wyższą rozdzielczość (2752 x 2064 pikseli) i jasność (1000 nitów w trybie SDR i XDR oraz 1600 nitów w HDR). Inna jest też sama technologia wykonania ekranu – w iPadzie Pro jest to Tandem OLED (składający się z dwóch paneli jeden pod drugim), zaś w Galaxy Tab S10 Ultra mamy klasyczny AMOLED.
Zostawiając z boku porównania i suche dane techniczne, to – co tu dużo mówić – wyświetlacz jest po prostu fantastyczny i to w zasadzie w każdym aspekcie, w jakim możemy go rozpatrywać.
Prezentacja kolorów wypada wręcz nienagannie, a same barwy są świetnie nasycone i wpadające w oko. Jasność? Minimalna daje komfort użytkowania po zmroku, zaś maksymalna w pełni wystarcza do użytkowania w mocnym świetle. Kąty widzenia? Bez zarzutów. Rozdzielczość obrazu również nie pozwala mi narzekać.
I, w zasadzie nieważne, co robimy – przeglądamy internet, media społecznościowe, rysujemy, montujemy wideo w Luma Fusion, obrabiamy zdjęcie czy wreszcie oglądamy serial – konsumpcja wszelakich treści na ekranie Samsunga Galaxy Tab S10 Ultra to po prostu przyjemność.
W ustawieniach nie zabrakło możliwości, między innymi, dostosowania wyświetlanej kolorystyki (tryb żywy lub naturalny, wraz z opcjami zaawansowanymi), zmiany balansu bieli oraz funkcji eleminacji światła niebieskiego. Możemy także zdecydować, czy częstotliwość odświeżania ma zmieniać się adaptacyjnie do 120 Hz, czy być ustawiona maksymalnie do 60 Hz.






Wydajność i kultura pracy
We wszystkich trzech zeszłorocznych modelach tabletów z linii Galaxy Tab S9 mieliśmy do czynienia z tym samym układem, który napędzał smartfony Galaxy S23, czyli Snapdragonem 8 Gen 2 for Galaxy.
W tym roku, producent postawił na procesory MediaTeka, co zaowocowało tym, że Samsung Galaxy Tab S10 Ultra napędzany jest przez układ Dimensity 9300+. Jest on więc flagową, ale nie najnowszą jednostką, bowiem ustąpił miejsca nowszemu Dimensity 9400. Testowany wariant został wyposażony w 16 GB RAM oraz 1 TB pamięci wewnętrznej, wraz z opcją rozszerzenia jej o karty microSD o pojemności do 1,5 TB.
Wiemy dobrze, że – podobnie jak w przypadku Exynosów – procesory produkcji tajwańskiego MediaTeka mają tylu samu zwolenników, co przeciwników, ale tu naprawdę trudno czepiać się działania, a wręcz dosłownie nie ma czego się czepiać. Innymi słowy, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra działa wprost rewelacyjnie.
W zasadzie, nie ma większego znacznia, co dokładnie robimy w danym momencie, bowiem wydajność stoi na tak świetnym poziomie, że zarówno podstawowe, jak i bardziej wymagające zadania, pokroju grania czy montażu wideo, nie sprawiają Galaxy Tabowi S10 Ultra żadnych problemów.
Aplikacje uruchamiają się błyskawicznie szybko i na zdecydowanie długo pozostają odpalone w tle, tj. w pamięci RAM. Interfejs systemu przez dosłownie cały czas pozostaje w pełni płynny i przez te przeszło półtora miesiąca nie dostrzegłem choćby jednego spowolnienia.
Dwa słowa o kulturze pracy, choć – będąc szczerym – w przypadku tabletów ewentualne nagrzewanie nie jest aż tak problematyczne, jak w smartfonach, zwłaszcza, gdy korzystamy z tabletu stojącego lub leżącego na biurku.
Niemniej jednak, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra nie nagrzewa się aż nadto, a już na pewno nie przegrzewa. Tablet uzyskuje też naprawdę dobrą stabilność w trakcie 20-minutowego testu Wild Life Extreme Stress Test w 3DMark, wynoszącą około 80%.













Oprogramowanie i Galaxy AI
Samsung Galaxy Tab S10 Ultra pracuje (jeszcze) pod kontrolą systemu Android 14 z doskonale znaną nam już nakładką One UI 6.1.1. Pozwólcie jednak, że szczegółowe omawianie całego interfejsu pominę, bowiem robiłem to już wielokrotnie przy okazji ostatnich smartfonów Samsunga.
Wspomnieć muszę jednak, że oczywiście w przypadku Galaxy Tab S10 Ultra, system jest odpowiednio dostosowany do dużego ekranu tabletu. Zyskujemy funkcje związane z wygodną pracą na wielu aplikacjach – wśród nich między innymi pasek zadań ułatwiający wywoływanie podzielonego ekranu, a także tryb DeX, który emuluje wygląd systemu PC i pozwala uruchamiać apki w pełni przestawnych okienkach.
Kolejną kwestią jest obecność na pokładzie funkcji sztucznej inteligencji Galaxy AI, bowiem seria Galaxy Tab S10 to pierwsze tablety Samsunga z rozwiązaniami AI od wyjęcia z pudełka. Na temat Galaxy AI w Galaxy Tab S10 Ultra przygotowywałem już osobny materiał, zatem tutaj napomknę tylko pokrótce, co otrzymujemy.
Użytkownicy ostatnich flagowych smartfonów Samsunga poczują się jak w domu, bowiem dosłownie wszystkie funkcje AI zostały przeniesione jeden do jednego, przy odpowiednim dostosowaniu ich do funkcjonowania na dużym ekranie tabletu.
Mamy zatem, między innymi, Circle to search (które z rysikiem S Pen działa świetnie!), przekształcanie bazgrołów w grafiki, czyli Od szkicu do obrazu, tłumaczenie dokumentów PDF za jednym kliknięciem, podsumowywanie stron internetowych w przeglądarce Samsung Internet, transkrybowanie nagrań głosowych, podsumowywanie oraz porządkowanie notatek i inne.











W tym miejscu muszę od razu wspomnieć, że – podobnie jak ostatnie smartfony producenta – tak też i Samsung Galaxy Tab S10 Ultra ma zapewnione bardzo długie, bo aż siedmioletnie wsparcie w zakresie aktualizacji systemu i poprawek zabezpieczeń.
Zabezpieczenia biometryczne
Tablet został wyposażony w dwie formy blokady – optyczny czytnik linii papilarnych umieszczony w ekranie oraz rozpoznawanie twarzy 2D, wykorzystujące samą przednią kamerkę do selfie.
Jeśli chodzi o skaner odcisków palców, nie mam większych zastrzeżeń co do jego funkcjonowania, choć nie jest on demonem prędkości i sprawuje się nieporównywalnie wolniej od czytników we flagowych smartfonach Samsunga, przez co wymaga przytrzymania opuszka przez nieco dłuższą chwilę. Niemniej jednak, działa on w większości przypadków niemal bezbłędnie.
Samo umiejscowienie czytnika oceniam dobrze. Trzymając tablet w poziomie, skaner ulokowany jest po prawej stronie, około 2-3 centymetry od krawędzi, a z perspektywy pionowej – siłą rzeczy – widzimy go na dole.
Rozpoznawanie twarzy – pod warunkiem, że światła w naszym otoczeniu jest wystarczająco dużo – działa w pełni sprawnie i relatywnie szybko, ale im ciemniej, tym bardziej spada skuteczność. W ustawieniach możemy zdecydować, czy po zidentyfikowaniu twarzy mamy być od razu przenoszeni do ekranu głównego, czy tablet będzie jeszcze wymagać przesunięcia po ekranie blokady.



Głośniki
Samsung Galaxy Tab S10 Ultra – jak każdy tablet z wysokiej półki – może pochwalić się obecnością czterech głośników stereo, po dwa na krótszych bokach. Tym, co od razu muszę docenić, jest pełna proporcjonalność wydobywania się dźwięku z każdego głośnika. Całościowo są też one bardzo donośne.
Samo brzmienie jest zdecydowanie godne pochwały. Da się tutaj usłyszeć całkiem sporą ilość basu, bliski, odpowiednio wysunięty środek oraz dobrze wyeksponowane tony wysokie. Mimo dużej donośności, dźwięk pozostaje czysty nawet na maksymalnych poziomach głośności. Za sprawą obecności Dolby Atmos, nie brakuje poczucia przestrzenności dźwięku.
No właśnie, tak jak w innych urządzeniach Samsunga, tak i tutaj zaimplementowano system Dolby Atmos wraz z czterema trybami funkcjonowania (automatyczny, film, muzyka, głos) oraz rozbudowany korektor EQ z kilkoma gotowymi presetami.
Przyznam jednak szczerze, że nie do końca rozumiem, czemu producent zdecydował, by Dolby Atmos było domyślnie wyłączone. Zwłaszcza, że dogrzebanie się do tej funkcji w ustawieniach wymaga przeklikana paru opcji, o czym nie każdy będzie pamiętać, dlatego też wspominam o tym – po skonfigurowaniu tabletu warto wejść w sekcję ustawień dźwięku i włączyć właśnie Dolby Atmos.





Zaplecze komunikacyjne
Tak, jak w przypadku innych modeli tabletów marki, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra występuje w dwóch odmianach – z modemem 5G i bez niego. Wersja z obsługą 5G ma dodatkowo na pokładzie systemy pozycjonowania GPS. Jeśli chodzi o łączność komórkową, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra obsługuje 5G sub-6 GHz, zarówno poprzez fizyczne karty nanoSIM, jak i eSIM.
W jednym i drugim wariancie, wspólne są natomiast obecność trzyzakresowego WiFi 7 oraz Bluetooth 5.3 z kodekami SBC, AAC, aptX (niestety tylko podstawowego) i LDAC, a także autorskiego SSC UHQ, również ze wsparciem wysokiej jakości dźwięku 24-bit/96 kHz w słuchawkach Galaxy Buds 3 i Galaxy Buds 3 Pro.
I, nie mam żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o działanie wszystkich wymienionych modułów komunikacji. Zarówno uzyskiwane prędkości internetu, jak i stabilność połączenia nie dają powodów do narzekania. Pozostałe aspekty również wypadają po prostu bardzo dobrze.
Jeszcze raz wspomnę, że doceniam także obecność slotu kart pamięci microSD, co pozwala na rozszerzenie dostępnej przestrzeni dyskowej o maksymalnie 1,5 TB. Tu warto jednak pamiętać o stosowaniu kart o wysokich prędkościach.


Czas pracy Samsunga Galaxy Tab S10 Ultra
Skoro duży tablet, to i duża bateria. Tym samym, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra został wyposażony w akumulator o pojemności bagatela 11200 mAh. I, w zasadzie, można się już domyślić, że pozwala on na uzyskanie bardzo wyników czasu pracy, zatem opis pozostaje tylko formalnością.
Oczywiście, jak to w przypadku tabletów bywa, bardzo dużo zależy od sposobu użytkowania. Jeśli wykorzystujemy go stricte jako narzędzie do pracy (praca na dokumentach, przeglądarce, więcej zadań kreatywnych), to przy używaniu go od rana, potrafi spokojnie, bez problemu, wytrzymać cały dzień do nocy, mając jeszcze spory zapas energii na wieczorne oglądanie filmów do późna lub na następny dzień.
Jeśli zaś Samsung Galaxy Tab S10 Ultra będzie nam służyć bardziej jako narzędzie do przejrzenia sieci i obejrzenia ulubionego serialu podczas wieczornego odpoczynku, jest on wręcz nie do rozładowania przez – lekką ręką – 2-3 dni takiego użytkowania.










Mówiąc o wynikach na włączonym ekranie (Screen on Time), to te w zależności od wspomnianych wyżej sposobów użytkowania, oscylują w okolicach od 7-8 godzin do nawet ponad 10 godzin. Uznaję to za naprawdę bardzo dobre, a wręcz świetne wyniki.
Tablet naładujemy z maksymalną mocą 45 W, co możemy nazwać relatywnie dobrą, ale też nieprzesadnie ogromną szybkością. Przy zastosowaniu zasilacza o takich właśnie parametrach, pełne naładowanie począwszy od 1% zajmuje około 2,5-3 godziny, natomiast 50% uzyskujemy po upływie niespełna godziny.
Aparat
Samsung Galaxy Tab S10 Ultra został wyposażony w dwa oczka aparatu – zarówno z przodu, jak i z tyłu. Te z tyłu to obiektyw główny 13 Mpix z autofocusem oraz ultraszeroki kąt 8 Mpix. Nad ekranem z kolei ulokowano dwa obiektywy po 12 Mpix – jeden z szerokim polem widzenia, drugi węższy, standardowy.
Bądźmy szczerzy, aparaty w tabletach służą nam raczej wyłącznie w sytuacjach awaryjnych czy do bólu podstawowych zadaniach pokroju zeskanowanie dokumentu. Na co dzień nie wykorzystujemy ich nazbyt często. I do takich właśnie celów, to, co oferuje Samsung Galaxy Tab S10 Ultra, fotograficznie wystarczy w zupełności.
Fotki z tylnego, głównego aparatu, mają całkiem dobrą szczegółowość i są wystarczająco ostre, przez co zdjęcia drukowanego tekstu pozostają ostre w każdym miejscu. Gorzej wypada już niestety znajdujący się obok głównego oczka ultraszeroki kąt. Wymaga on bardzo dużo światła, a koniec końców i tak możemy dostrzec pewne zaszumienie na zdjęciach, w szczególności przy brzegach kadrów.










Przednie kamerki oferują również bardzo akceptowalną jakość zdjęć, choć – co raczej istotniejsze – dobrze spisują się podczas prowadzenia wszelkiego rodzaju wideorozmów, podobnie jak mikrofony. Same selfie wychodzą dobrze wyostrzone, z przyjemną kolorystyką i wystarczającą szczegółowością.
Oprócz tego, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra oferuje nagrywanie wideo przy użyciu o maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 klatkach na sekundę i to zarówno z przednich oraz tylnych aparatów.
Rysik S Pen i klawiatura
Jeśli miałbym wymienić przynajmniej jeden znak rozpoznawczy tabletów Galaxy Tab, to z pewnością byłby nim rysik S Pen. Nie dość, że jest on bardzo funkcjonalny, to jeszcze znajduje się w zestawie z tabletem, co wyklucza konieczność dopłacania dodatkowych paruset złotych do zakupu.
Liczba funkcji S Pena wręcz nie drgnęła ani odrobinę, zatem Samsung Galaxy Tab S10 Ultra oferuje na tym polu dokładnie to samo, co mogliśmy spotkać w zeszłorocznych Galaxy Tab S9 i nie pojawiło się nic nowego. Przejdźmy więc pokrótce przez obecne tu możliwości.
Zacznijmy od tego, że S Pen jest oczywiście rysikiem aktywnym, wymagającym ładowania, co odbywa się na wspominanym wcześniej miejscu pleckach tabletu. Osobiście ani razu nie udało mi się rozładować go podczas użytkowania poniżej 80%, przez co śmiem twierdzić, że rozładowanie go wymagałoby ciągłego korzystania przez kilka godzin, zwłaszcza, że bateria wykorzystywana jest głównie dla gestów w powietrzu.





No właśnie, gesty w powietrzu to funkcja znana nam już z wcześniejszych tabletów Samsunga, pozwalająca na sterowanie pewnymi opcjami poruszając rysikiem niczym różdżką Pottera. Przyciskając klawisz na S Penie i wykonując gest np. w górę, dół, lewo, bądź prawo możemy przykładowo regulować głośność odtwarzanych materiałów lub je przewijać. Niestety, nie działa to w każdej aplikacji.
Samo korzystanie z S Pena jest naprawdę wygodne. Ma on optymalny rozmiar, jest lekki i dobrze leży w dłoni, przez co niezależnie od tego, czy mówimy o pisaniu czy rysowaniu, nawet dłuższe użytkowanie nie przysparza problemów.
Osobiście bardzo cenię sobie też funkcję zamiany pisma odręcznego na cyfrowe, np. gdy wpisujemy coś w wyszukiwarkę, albo po prostu chcemy szybko odpisać na wiadomość nie odkładając rysika. Działa ona zaskakująco dobrze i – o ile nie bazgrzemy nad wyraz nieczytelnie – w większości przypadków poprawnie rozpoznaje napisane słowa.






Jeśli zaś chodzi o klawiaturę, to w tym miejscu od razu muszę wspomnieć, że do testów wraz z Galaxy Tabem S10 Ultra dostałem klawiaturę Book Cover Keyboard, która dedykowana była zeszłorocznemu modelowi. Jednakże Samsung zapewnia pełną kompatybilność etui i klawiatur od Galaxy Tab S9 z nowymi Galaxy Tab S10.
Osobiście nie wyobrażam sobie testów tabletu bez dołączonej klawiatury. To właśnie dzięki niej, jest on w stanie pełnić dla mnie funkcję komputera i dzielnie służyć przy zadaniach związanych z moją pracą, czyli przede wszystkim pisaniem tekstów.
Ba, z reguły tworząc recenzję tabletu staram się napisać ją w znaczniej części właśnie na nim, toteż właśnie cały ten tekst w całości powstał właśnie na klawiaturze Book Cover Keyboard.
Zacznijmy jednak od tego, że cała konstrukcja to klasyczne połączenie dwóch elementów – części przyczepianej magnetycznie do plecków tabletu, pełniącej jednocześnie funkcję rozkładanej podstawki oraz klawiatury. Podstawka oferuje szeroki zakres pochylenia, w tym daje także możliwość położenia tabletu niemal na płasko, np. do rysowania.
Świetnym elementem jest też tutaj otwierana klapka na górze, która pełni funkcję osłony rysika S Pen przed jego przypadkowym odczepieniem się, co przecież w najgorszym scenariuszu mogłoby spowodować zgubienie go.



Klawiatura przyczepia się – również magnetycznie – do spodu tabletu i dedykowanych trzech pinów odpowiadających za komunikację. Mamy do czynienia z wręcz pełnowymiarowymi klawiszami o niskim, ale naprawdę przyjemnym (choć dość głośnym) skoku. Nie zabrakło również rzędu przycisków funkcyjnych, a cała klawiatura oferuje kilkustopniowe podświetlenie.
Jeśli chodzi o to, co najważniejsze, czyli wygodę pisania, stoi ona na naprawdę wysokim, choć nie idealnym poziomie. Moim głównym zarzutem jest ulokowanie prawego alta o klawisz dalej, zamiast od razu przy spacji, jak to zwykle ma miejsce. W efekcie, przez pewien czas wielokrotnie zdarzało mi się omyłkowo klikać przycisk obok. Abstrahując od tego, zarówno wielkość klawiszy, jak i ich skok zapewniają duży komfort pisania.
Pod klawiaturą umieszczono całkiem spory, szklany gładzik. Oferuje on zarówno fizyczne naciskanie, jak i gesty wielopunktowe. Korzysta się z niego naprawdę wygodnie.


Podsumowanie – to jaki jest ten Samsung Galaxy Tab S10 Ultra?
Samsung Galaxy Tab S10 Ultra nie zmienił się przesadnie względem swojego poprzednika, a dwie główne zmiany to pojawienie się funkcji Galaxy AI oraz zmiana procesora – ze Snapdragona na MediaTeka. Poza tymi aspektami, mamy do czynienia z lekkim liftingiem, aniżeli większymi zmianami. Ale może właśnie o to chodzi, by nie zmieniać tego, co dobre?
Mimo braku większych zmian, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra to po prostu rewelacyjny, flagowy sprzęt, który – rozpatrując go w kategorii tabletów urządzeń z Androidem – jest wręcz bezkonkurencyjny i nie brakuje mu praktycznie niczego.
Doskonały ekran, świetna wydajność, bardzo dobre głośniki, wprost świetna bateria, system z gwarancją długiego wsparcia aktualizacjami, obecność slotu kart pamięci czy wreszcie funkcjonalny rysik S Pen, znajdujący się w zestawie sprzedażowym – to najistotniejsze z zalet bohatera tej recenzji.
Braków i wad naprawdę trudno się tutaj doszukać. Miło byłoby zobaczyć jeszcze szybsze ładowanie (przy tak dużej baterii tablet aż prosi się o to), a silniczek haptyczny, w który Galaxy Tab S10 Ultra został wyposażony, oferuje bardzo przeciętne wibracje. Tak przeciętne, że w zasadzie mogłoby ich nie być.
Innymi słowy, szukając jak najlepszego tabletu z Androidem, który przy okazji może stać się dla nas dopełnieniem ekosystemu urządzeń jednego producenta, Samsung Galaxy Tab S10 Ultra stanowi wręcz świetny wybór… choć, niestety, bardzo drogi.