Na możliwość przetestowania tych słuchawek czekałem od momentu premiery Huawei FreeBuds Pro 4 na chińskim rynku, a nawet dłużej. Miałem bowiem w pamięci, jak świetny był ich poprzedniczki, czyli FreeBuds Pro 3, które do tej pory były właśnie tymi słuchawkami, po które – mimo upływu czasu – sięgałem zdecydowanie najchętniej. Wspomniane trójki – zwłaszcza w aspekcie jakości dźwięku – podniosły poprzeczkę na tyle wysoko, że byłem ciekaw, co będzie w stanie poczynić producent, by nowy model był jeszcze lepszy. Po miesiącu testów już wiem, że Huawei FreeBuds Pro 4 to moje nowe ulubione słuchawki.
Specyfikacja techniczna Huawei FreeBuds Pro 4:
- audio: dwa przetworniki – dynamiczny ∅11 mm + planarny, aktywna zwrotnica cyfrowa, triple adaptive EQ, pasmo przenoszenia 14 Hz – 48 kHz, strojenie Huawei Sound, certyfikacja Hi-Res Audio Wireless i HWA Lossless 2.3 Mbps,
- aktywna redukcja szumów 3. generacji, tryb kontaktu,
- 3 mikrofony + mikrofon z odwróconym przewodnictwem kostnym,
- łączność: Bluetooth 5.2 z kodekami SBC, AAC, LDAC (24-bit/96 kHz, 990 kbps), LHDC 4.0 (24-bit/48 kHz, 2.3 Mbps), tryb multipoint, NearLink,
- bateria: akumulator 55 mAh w każdej słuchawce + 510 mAh w etui, do 7 h na jednym naładowaniu, do 33 h z etui (bez ANC),
- ładowanie: przewodowe USB-C oraz indukcyjne Qi,
- sterowanie dotykiem i uszczypnięciami + czujniki podczerwieni (wykrywanie obecności w uszach),
- wymiary słuchawek: 29,1 × 21,8× 23,7 mm,
- waga słuchawek: 5,8 g,
- wymiary etui: 46,9 × 65,9 × 24,5 mm,
- waga etui: 47 g,
- wodoodporność: IP54,
- obsługa aplikacji AI Life i szybkiego parowania z urządzeniami Huawei.
Huawei FreeBuds Pro 4 debiutują na polskim rynku w regularnej cenie 849 złotych, czyli o 50 złotych taniej względem startowej ceny modelu FreeBuds Pro 3. Słuchawki dostępne są w trzech wariantach kolorystycznych: białym, czarnym i zielonym. Sprzedaż rusza dzisiaj, tj. 13 stycznia 2025 roku.
Oprócz tego, w okresie od 13 stycznia do 23 lutego 2025 roku, obowiązuje oferta premierowa, w której cena słuchawek obniżona jest o 100 złotych, a zatem do 749 złotych. Promocja obowiązuje na stronie huawei.pl oraz u oficjalnych dystrybutorów.
Huawei FreeBuds Pro 4
Huawei FreeBuds Pro 4 docierają do nas w bardzo dużym – jak na fakt, że są to tylko słuchawki – pudełku, które wygląda przy tym bardzo elegancko. Krótko mówiąc, czujemy, że obcujemy z produktem z wysokiej półki.
Wewnątrz wszystko jest równie ładnie zapakowane, a na zestaw sprzedażowy składają się: same słuchawki z etui, cztery pary nakładek silikonowych w rozmiarach XS-L, trzy pary pianek w rozmiarach S-L oraz przewód USB-C. Do kwestii doboru odpowiednich nakładek pozwolę sobie wrócić jeszcze za chwilę, bo jest to dość istotna kwestia.


Lekka, ale widoczna metamorfoza wzornictwa
Gdyby chcieć spojrzeć wstecz, każdy z trzech poprzednich modeli słuchawek Huawei z linii Pro wyglądał niemalże identyczne. Różnice były kosmetyczne, a głównie zauważalne były zmiany wersji kolorystycznych dla poszczególnych modeli.
Nowe Huawei FreeBuds Pro 4 w dużej mierze są kontynuacją wzornictwa poprzedników, choć z pewnym, dość widoczym, odświeżeniem. Konstrukcja pozostała niezmienna – etui jest relatywnie niewielkie (bardzo dobrze mieści się w kieszeni spodni) i ma owalny kształt, zaś słuchawki to dokanałowa konstrukcja z prostokątnym trzpieniem wystającym poza ucho.
Co zatem się zmieniło? Po pierwsze, mamy do czynienia z nowymi wersjami kolorystycznymi – FreeBuds Pro 4 dostępne są w bieli, zieleni (ale bardziej pastelowej, aniżeli lustrzanej jak w poprzedniku) oraz czerni. Po drugie, każdy z tych wariantów wykończono złotymi wstawkami, zarówno na etui, jak i samych pchełkach.
I, można by pomyśleć, że wrzucenie złotych elementów spowoduje, że całość nabierze odpustowego wyglądu – nic bardziej mylnego. Wstawki te są subtelne. W etui ograniczają się do złotego wykończenia samych krawędzi w okolicach klapki oraz zawiasu, a na słuchawkach złotawe jest logo oraz szlif wokół trzpienia.
Etui znów w zdecydowanej większości wykonano z tworzywa sztucznego, ale sprawia ono znacznie lepsze wrażenie niż w poprzednich modelach, bowiem jest bardziej przyjemne w dotyku, jak i też już na pierwszy rzut oka prezentuje się lepiej wizualnie. Zawias futerału jest stabilny, nie lata nadmiernie na boki i tylko delikatnie poskrzypuje przy mocniejszych ruchach.
Na froncie umieszczono diodę LED, natomiast z tyłu, pod zawiasem znalazła się wstawka z logo Huawei – jest ona wykonana z ceramiki i wykończona subtelnym, wyczuwalnym pod palcem poziomym prążkowaniem. Od spodu ulokowano port USB-C oraz głośniczek, ale informuje on dźwiękowo tylko o aktywacji parowania oraz niskim poziomie baterii i – niestety – wciąż nie można go używać do lokalizowania etui.





Same słuchawki mają identyczną bryłę, gabaryty i wagę co poprzednie modele. Znów mamy zatem do czynienia z konstrukcją z prostokątnym, wystającym patyczkiem. Fronty wykończono podobnym prążkowaniem, co ceramiczny element na etui, tyle że pionowym, a według Huawei ma to przywodzić na myśl struny instrumentów smyczkowych.
W ogólnym rozrachunku, zarówno wzornictwo, jak i jakość materiałów, użytych w Huawei FreeBuds Pro 4, oceniam w pełni pozytywnie. Całość prezentuje się naprawdę bardzo schludnie, elegancko i po prostu może się podobać, a przy tym też sprawia wrażenie obcowania ze słuchawkami z wyższej półki.



Wygoda użytkowania, ergonomia
Z racji, że Huawei FreeBuds Pro 4 mają w zasadzie identyczny kształt, wielkość i wagę, co FreeBuds Pro 3, mógłbym tutaj wręcz dosłownie przekopiować cały akapit odnośnie wygody noszenia właśnie z tamtej recenzji.
Bez owijania w bawełnę wprost mogę napisać, że mamy do czynienia z po prostu wygodnymi słuchawkami, które raczej nie powinny przysparzać problemów potencjalnym użytkowniom. W moich uszach spoczywały one wprost bardzo dobrze, zarówno podczas krótkich, jak i długotrwałych sesji użytkowania.
Sytuacje, w których faktycznie czułem jakieś problemy ergonomiczne, ograniczają się do naprawdę długich odsłuchów – i mam tu na myśli ciągłe słuchanie muzyki, oglądanie wideo lub rozmawianie przez co najmniej trzy godziny. Wówczas dało się odczuć już zmęczenie uszu i lekki ucisk wewnętrznej części małżowiny (tej stykającej się bezpośrednio ze słuchawką), ale po zrobieniu przerwy jakiekolwiek dolegliwości ustępowały.
Tutaj muszę też wspomnieć, że sama stabilność ulokowania w uszach stoi na dobrym poziomie, choć zależy ona od nakładek – na piankowych, FreeBuds Pro 4 znacznie mniej wykazują tendencję do wysuwania się z uszu. Mimo to jednak, nawet na silikonowych, nie zdarzyło mi się, żeby samoczynnie wypadły. A skoro już o tych wszystkich gumkach mowa…


Które nakładki wybrać?
Jak zdążyliście przeczytać na początku, Huawei FreeBuds Pro 4 docierają do nas z dwoma rodzajami wkładek dokanałowych – standardowymi, wykonanymi z silikonu (i to one są fabrycznie nałożone na słuchawki), oraz trójwarstwowymi piankowymi z pamięcią kształtu.
I, choć wybór pomiędzy tymi typami wkładek zależy przede wszystkim od naszych preferencji, to może on mieć dość istotny wpływ na wrażenia użytkowe. Dlatego też polecam od razu na starcie użytkowania słuchawek sprawdzić, które z nich odpowiadają nam najbardziej. Sam dość mocno eksperymentowałem z nakładkami – i finalnie postawiłem na te piankowe.
Różnice między nakładkami silikonowymi i piankowymi zaczynają się już od wrażeń czuciowych. Te wykonane z pianki dają nam wrażenie dokładniejszego wypełnienia i uszczelnienia kanału słuchowego. Przy tym też wydają się bardziej miękko otulać wnętrze ucha i pozwalać na dłuższe wygodne używanie słuchawek. Z drugiej jednak strony, jeśli rozmiar pianek nie będzie nam do końca odpowiadać, to z biegiem czasu możemy odczuwać lekkie rozpieranie.
Drugą kwestią jest oczywiście sama izolacja. Bezapelacyjnie, nakładki piankowe oferują znacznie lepszą pasywną izolację od otoczenia, a co też za tym idzie, potęgują dodatkowo skuteczność działania ANC. Różnica jest słyszalna przede wszystkim, mając w uszach słuchawki bez odtwarzania muzyki, ale w zasadzie za każdym razem trudno nie odczuć tej rozbieżności w izolacji między piankami a gumkami.
Czy rodzaj wkładek wpływa na dźwięk? Rzekłbym, że praktycznie wcale, tym bardziej, że Huawei zastosował tzw. potrójny adaptacyjny equalizer, który lekko dopasowuje brzmienie do głośności, struktury kanału słuchowego i ułożenia w uchu (a co za tym idzie do rodzaju nakładek).
Ponadto, w aplikacji AI Life zaznaczamy, jaki rodzaj końcówek jest nałożony. W teorii, rozpoznawanie ich powinno też zachodzić samoczynnie, gdy po zmianie umieścimy słuchawki na chwilę w etui i je zamkniemy. Oznaczenie typu nakładek jest o tyle ważne, że oprogramowanie ma na tej podstawie optymalizować działanie ANC oraz jakość dźwięku.

O łączności i kodekach słów kilka
Huawei FreeBuds Pro 4 wykorzystują łączność Bluetooth 5.2 z obsługą kodeków SBC, AAC, LDAC oraz L2HC 4.0 – i na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim te dwa ostatnie, zapewniające najwyższą jakość dźwięku. Pomówmy więc chwilę, o co w zasadzie chodzi z tymi kodekami.
Wśród dużej ilości słuchawek króluje LDAC. Niezrównaną zaletą tego kodeku autorstwa Sony jest fakt, że jego obsługę zapewnia miażdżąca większość smartfonów z Androidem, bowiem już od Androida 8.0 jest on natywnie zintegrowany z systemem. LDAC zapewnia parametry przesyłu 24-bit/96 kHz i przepływność do 990 kbps, co stanowi około trzy razy lepszą jakość dźwięku względem np. podstawowego AAC.
Na rynku coraz częściej możemy spotkać też jeszcze rozwiązanie Qualcomma, czyli aptX Lossless. Jego zasada działania jest jednak nieco inna, bo może on przesyłać dane bit po bicie i, mimo lekkiej kompresji, ma ona nie powodować strat na jakości dźwięku. W tym wypadku parametry przesyłu to 16-bit/44.1 kHz z bitrate na poziomie do 1,2 Mbps, co jest jakością zbliżoną do płyt CD.
Huawei ma z kolei swój autorski protokoł – L2HC. We FreeBuds Pro 3 mieliśmy do czynienia z L2HC 3.0 pozwalającym na jakość z bitrate do 1,5 Mbps. FreeBuds Pro 4 debiutują z L2HC 4.0, który podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. W jego przypadku możemy mówić o jakości 24-bit/48 kHz z szybkością transmisji aż do 2,3 Mbps. To wartość nieosiągalna wcześniej przez żaden inny kodek Bluetooth.
Niestety – by nie było zbyt kolorowo – L2HC jest obsługiwany tylko przez urządzenia Huawei, a L2HC 4.0 wspierany jest póki co tylko przez (jeszcze) niedostępny w Polsce, składany smartfon Mate X6. Wkrótce mają dołączyć do niego modele Pura 70. Do testów używałem m.in. Huawei Pura 70 Ultra, wykorzystującego bitrate do 1,5 Mbps.
Obecność tego kodeku jest więc bardziej ciekawostką, z której skorzysta tylko niewielka część użytkowników, niemniej jednak cieszy, że firma nie spoczywa na laurach w tej materii i przesuwa granice jakości dźwięku po Bluetooth.
Przez miesiąc testów nie miałem żadnych problemów z łącznością. Połączenie było stabilne, zasięg bardzo dobry i pozwalał na bezproblemowe poruszanie się po mieszkaniu, a latencja nie powodowała rozjeżdżania obrazu z dźwiękiem podczas oglądania wideo. Jest także tryb multipoint i w pełni poprawnie łączy się z dwoma urządzeniami jednocześnie.
W tym miejscu muszę jednak wspomnieć o dość dziwnej, tajemniczej przypadłości. Mianowicie, część z testujących FreeBuds Pro 4 zgłasza, że na niektórych ze smartfonów (np. tych z rodziny Pixel 9), słuchawki nie pozwalają wymusić korzystania z kodeku LDAC. To o tyle zastanawiające, że telefony te bez przeszkód powinny obsługiwać ten kodek i często na innych słuchawkach nie mają takiego problemu.
Ja sam nie miałem do czynienia z tą przypadłością i te smartfony, na których sprawdzałem słuchawki – m.in. Motorola Edge 50 Pro – bez przeszkód działały z kodekiem LDAC. Odnotowuję jednak, że zdarzają się w tej materii pewne niedogodności, choć może być to spowodowane problemami wieku dziecięcego. Będę monitorował rozwój sytuacji.


Aplikacja AI Life i jej funkcje
Chcąc wykorzystać pełny potencjał słuchawek, zdecydowanie warto poświęcić chwilę na zainstalowanie dedykowanej im aplikacji AI Life. Jest dostępna na systemy Android oraz iOS, przy czym na Androida musimy pobrać ją w formie pliku o rozszerzeniu apk z dedykowanej strony lub skanując kod QR z pudełka. Użytkownicy smartfonów Huawei znajdą ją w sklepie AppGallery, natomiast na iOS jest dostępna bezpośrednio w AppStore.
Jej interfejs i poszczególne funkcje omawiałem już wielokrotnie przy okazji testów innych słuchawek marki Huawei, np. FreeBuds 6i. Od tamtej pory apka nie przeszła żadnej większej metamorfozy, zatem tutaj nie będziemy się pochylać nad nią aż nadto. Nawigacja po oprogramowaniu jest banalnie prosta, a całość w pełni spolszczona, co tym bardziej ułatwia poszukiwanie konkretnych funkcji.
Aplikacja AI Life pozwala nam w zasadzie na wszystko, czego możemy oczekiwać po tego typu oprogramowaniu i nie powiedziałbym, żeby jakiejś funkcji brakowało. Możemy szybko przełączyć się między trybami kontroli hałasu (ANC, wyłączony i tryb kontaktu) oraz podejrzeć i zarządzać aktualnie połączonymi urządzeniami.
















Nie zabrakło także korektora brzmienia z łącznie ośmioma gotowymi ustawieniami (6 podstawowych i 2 profesjonalne) oraz możliwością stworzenia własnego na bazie rozbudowanego – bo aż 10-suwakowego – equalizera. Miło byłoby dodatkowo zobaczyć coś na wzór personalizacji dźwięku testem słuchu lub preferencji, ale nie jest to żaden rażący brak. Znalazł się tu także symulowany dźwięk przestrzenny.
Wspomnieć muszę również o integracji z ekosystemem urządzeń Huawei. Zarówno na smartfonach, tabletach, jak i laptopach marki wyświetla się okno pop-up do szybkiego sparowania słuchawek, zaś później informuje nas ono o aktualnym poziomie baterii.
Oprócz tego, na telefony w zasadzie nie musimy pobierać aplikacji, bowiem wszystkie jej funkcje są przeniesione do panelu ustawień Bluetooth, gdy klikniemy na ikonę połączonego urządzenia. Z pozostałych opcji, których nie ma na innych smartfonach, po wyjęciu słuchawek z uszu, smartfony i tablety Huawei automatycznie przełączają odtwarzanie dźwięku na wbudowane głośniki.



Sterowanie szczypaniem, dotykaniem i… głową
Doceniam to, jak szeroki wybór dają nam Huawei FreeBuds Pro 4 w kwestii sterowania odtwarzaniem z poziomu słuchawek. Nie dość, że tak jak w poprzedniku główną formę sterowania stanowią uszczypnięcia brzegów trzpieni i przesunięcia palcami po nich, to oprócz tego dodano jeszcze gesty dotknięć frontów, zatem możemy zdecydować, z której z tych form wolimy korzystać albo też z obu jednocześnie.
Uszczypnięcia obejmują jednokrotne, dwukrotne i trzykrotne szczypanie oraz przytrzymanie, natomiast dotknięcia możemy wykonać podwójnie i potrójnie. Domyślne ustawienia prezentują się następująco:
- jednokrotne uszczypnięcie: odtwórz/wstrzymaj odtwarzanie, odbierz/zakończ połączenie,
- dwukrotne uszczypnięcie: następny utwór, odrzuć połączenie,
- trzykrotne uszczypnięcie: poprzedni utwór,
- uszczypnięcie i przytrzymanie: tryby redukcji hałasów,
- przesunięcie w górę/w dół po brzegach: regulacja głośności,
- podwójne dotknięcie frontu: odtwórz/wstrzymaj odtwarzanie, odbierz/zakończ połączenie,
- potrójne dotknięcie: następny utwór.
Trochę szkoda, że nie mamy zbyt wielu opcji spersonalizowania tychże interacji. W większości przypadków możemy jedynie wyłączyć wywoływanie np. jednego uszczypnięcia, ale nie ma tu szerszego pola wyboru, aby móc całkowicie zmienić funkcję dla danej akcji.
Poza sterowaniem dotykiem, nie zapomniano o czujnikach obecności w uszach i wstrzymywanie odtwarzania przez nie odbywa się bez większej zwłoki. Ciekawostką jest natomiast funkcja sterowania… głową. Pozwala ona odbierać połączenia skinięciem w dół i odrzucać je potrząśnięciem głowy w lewo i prawo. Działa to dobrze, choć osobiście nie korzystałem z tej opcji nazbyt często.








Czas pracy Huawei FreeBuds Pro 4
Słuchawki zostały wyposażone w akumulatory o pojemności po 55 mAh oraz 510 mAh w etui ładującym. Wedle zapewnień producenta, maksymalny czas pracy przy wyłączonym ANC ma wynosić do 7 godzin na jednym naładowaniu i do 33 godzin z futerałem. Wpływ na realne wyniki ma jednak nie tylko używanie ANC, ale także kodek audio.
Jeśli zamierzamy korzystać z redukcji hałasów, wówczas deklarowany czas pracy to, kolejno, do 5 godzin samodzielnie oraz do 23 godzin z etui. Gdy zdecydujemy się na aktywację kodeku LDAC lub L2HC, czas pracy na jednym naładowaniu ma być o około pół godziny krótszy, a więc do 6,5 godziny bez aktywnej redukcji szumów i do 4,5 godziny z nią.
Z Huawei FreeBuds Pro 4 korzystałem zarówno ze smartfonami z kodekami LDAC oraz L2HC, ale też z innymi sprzętami po standardowym kodeku AAC. Od razu mogę powiedzieć, że – istotnie – kodek nie ma aż tak ogromnego wpływu na drenaż baterii słuchawek i, w moich testach, różnice w długości działania między AAC i LDAC/L2HC wynosiły około 30-45 minut.
Nie będzie zaskoczeniem, że przez zdecydowaną większość czasu pozostawiałem włączone ANC. W takim scenariuszu, czas ciągłej pracy oscylował w okolicach 4-5 godzin, przy czym na kodekach wysokiej jakości było to bliżej 4 godzin. To dobre wyniki, ale też bez szału – mogłoby być lepiej.
Etui pozwalało mi uzupełnić energię w słuchawkach do pełna trochę ponad cztery razy, zatem łączny wynik to około 21-24 godziny.
Jeśli zaś chodzi o późniejsze uzupełnienie baterii w etui, to – poza przewodowym, przez złącze USB-C – nie zabrakło opcji ładowania indukcyjnego. Aby naładować do pełna cały zestaw, potrzebujemy z reguły 2-2,5 godziny, zatem dość standardowo, jak w większości słuchawek true wireless. Same słuchawki ładują się w etui około 40-50 minut.


Działanie ANC, tryb przezroczystości
W przekazach prasowych Huawei nie pochylał się przesadnie mocno nad podkreślaniem zmian, jakie zaszły w obszarze działania aktywnej redukcji szumów, przez co można przypuszczać, że nie dokonano olbrzymiego postępu względem modelu FreeBuds Pro 3. A jak jest w praktyce?
Z technicznych kwestii, ANC w Huawei FreeBuds Pro 4 jest w stanie działać w czterech trybach: komfortowy, ogólny, najwyższy oraz dynamiczny. Ten ostatni ma automatycznie dopasowywać poziom wygłuszenia do hałasu otoczenia, ale też do kanałów słuchowych i sposobu noszenia.
W ogólnym rozrachunku, działanie redukcji hałasów muszę ocenić zdecydowanie pozytywnie. Prezentuje ona wysoki poziom – nie aż tak wysoki, jak w najlepszych słuchawkach w materii ANC (pokroju Sony WF-1000XM5 czy Bose QuietComfort Earbuds), ale spisuje się bardzo dobrze w większości warunków otoczenia. Da się też dostrzec pewną poprawę względem poprzedniego modelu. Ale po kolei.
W warunkach przebywania w pociągu, komunikacji miejskiej czy też z innymi niskimi i bardziej ciągłymi dźwiękami, FreeBuds Pro 4 radzą sobie świetnie. ANC jest w stanie w znacznej mierze odizolować od odgłosów napędu pojazdu, ale już trochę mniej efektywnie wytłumiają niejednostajne dźwięki np. głośnych pasażerów obok.
I, generalnie, jeśli dany hałas ma bardziej zmienny charakter, skuteczność redukcji jest dobra, ale słyszalnie gorsza. W efekcie, stukok klawiatury, wspomniany gwar rozmów w pobliżu czy przejeżdżające jeden po drugim samochody na ulicy są tłumione w sporym zakresie, ale nie w stu procentach – bardziej powiedziałbym wtedy o wytłumieniu o jakieś 50-70%. Wciąż jest to zatem dobra efektywnoścć, pozwalająca w połączeniu z muzyką dobrze odciąć się od hałasu.
Tym, co uległo poprawie w porównaniu do FreeBuds Pro 3, jest znacznie lepsze radzenie sobie ANC z wiatrem. O ile nie mamy do czynienia z potężną wichurą wiejącą wprost na nas (i na słuchawki), to słuchawki dobrze blokują podmuchy i nie reagują nieprzyjemnym trzeszczeniem mikrofonów.
Nie mogło zabraknąć również trybu kontaktu, przez Huawei nazywanego Świadomość. Może on działać w dwóch trybach – standardowym oraz bardziej wzmacniającym głosy.
Działanie trybu świadomości oceniam po prostu dobrze. Nie jest to poziom aż tak wysoki jak w AirPods Pro 2 (wciąż nieliczne słuchawki je doganiają pod tym względem), ale pozwala na w pełni komfortowe poruszanie się bez wyjmowania słuchawek z uszu. Głosy są wyraźnie, podobnie jak pozostałe dźwięki i jedynym, do czego mogę się przyczepić, jest delikatny szum.


Jakość dźwięku i brzmienie to największy atut Huawei FreeBuds Pro 4
Już w modelu FreeBuds Pro 3 zachwycałem się tym, jak świetnie grają te słuchawki i jak dobre technicznie jest to brzmienie pod praktycznie każdym względem. Producent nie eksperymentował nadto, wszakże po co zmieniać coś, co jest dobre i sprawdzone.
Huawei FreeBuds Pro 4 mają zatem identyczny zestaw przetworników, co poprzedniczki – dynamiczny o średnicy 11 mm oraz planarny. Łączy je aktywna zwrotnica cyfrowa, która ma za zadanie w czasie rzeczywistym decydować, które elementy pasma (wysokie, średnie i niskie tony) mają być odtwarzane przez dany przetwornik. Oprócz tego, mamy tu potrójny adaptacyjny equalizer, korygujący brzmienie w zależności od czynników, takich jak m.in. warunki otoczenia czy struktura kanałów słuchowych.
W trójkach nie brakowało zachwytów, tu również ich nie brakuje – FreeBuds Pro 4 to absolutnie fantastycznie brzmiące słuchawki. Jakość dźwięku stoi na rewelacyjnym poziomie i w zasadzie trudno mieć do niego jakiekolkwiek zarzuty. Brzmienie jest świetnie zrównoważone, pełne w basie, rozdzielcze środkiem i łagodne, ale wciąż bliskie w górze.
Tym, co od razu da się wychwycić, jest fakt, że strojenie słuchawek jest bardzo plastyczne. Bas trzymany jest pod bardzo mocną kontrolą i – w zależności od utworu – potrafi cichutko mruczeć w tle pozostałych składowych, a – gdy tego trzeba – popisuje się solidnym atakiem, mocnym wybrzmiewaniem i bardzo dobrym, wibrującym zejściem. Duża kontrola powoduje, że niskie tony w żadnym stopniu nie powodują jakiegokolwiek zamulenia dźwięku.

Środek pasma cechuje się neutralnością barwy i kapitalną rozdzielczością. W połączeniu ze źródłem z kodekiem LDAC/L2HC i przy odtwarzaniu muzyki w bezstratnej jakości, słuchawki wyciskają wręcz ostatnie soki z utworów, jeśli chodzi o szczegółowość dźwięku, ale przy tym też dość bezwzlędnie pokazują słabości gorszych nagrań. Wokale stawiane są blisko i brzmią naturalnie, bez nadmiernej koloryzacji.
Wysokie tony to połączenie dobrej ekspozycji z oazą spokoju. Mimo że góra jest prezentowana bezpośrednio, pozostaje krystalicznie czysta i łagodna – ani razu nie poczułem, by góra w jakiś sposób zasyczała mi w uszy, nawet w utworach pełnych wysokich dźwięków.
Za dużą zaletę uznaję także wysoką podatność sygnatury brzmienia na korekcję. To o tyle istotne, że apka daje nam spory wybór presetów equalizera i rozbudowany korektor graficzny, dzięki czemu w razie, gdyby coś nam tu jednak nie odpowiadało, nie będziemy mieli problemu z dokonaniem zmian.
Z recenzenckiej ciekawości sprawdzałem brzmienie na różnych ustawieniach korektora, jednak ostatecznie pozostałem przy domyślnym, bowiem daje ono w moim odczuciu najlepszy balans między składowymi dźwięku.
Jakość rozmów zaskakuje szalenie pozytywnie
Jednym z aspektów, którym najbardziej chwali się Huawei w nowych FreeBuds Pro 4, jest właśnie jakość połączeń – ta ma być na tyle dobra, że na filmie reklamowym prezentowane jest prowadzenie rozmowy podczas przebywania na koncercie.
Huawei FreeBuds Pro 4 wyposażono w zestaw trzech mikrofonów i dodatkowy mikrofon z odwróconym przewodnictwem kostnym w każdej słuchawce. Wedle zapewnień, słuchawki powinny radzić sobie z wiatrem do 10 m/s i hałasem do 100 dB, by wciąż czysto zbierać i przekazywać tylko nasz głos.
Z dość prozaicznych powodów nie miałem możliwości przetestowania tego w aż tak skrajnych warunkach, jak w materiałach promocyjnych, ale nie omieszkałem zrobić tego na swój sposób.
Słuchawki towarzyszyły mi w różnych miejscach – w domu, na spacerach, w komunikacji miejskiej i pociągach czy w centrum handlowym. W każdym z tych scenariuszy starałem się wykonywać jak najwięcej połączeń właśnie z ich z użyciem. Za każdym razem FreeBuds Pro 4 radziły sobie wręcz bezbłędnie.
Dla zobrazowania przytoczę jeden ze skrajnych przykładów – przechadzka po centrum miasta, nieopodal ruchliwa, hałaśliwa ulica, a w pakiecie naprawdę silny, porywisty wiatr. Nawet w takich warunkach, mój głos przekazywany był do rozmówczyni na tyle czysto i wyraźnie, że gdy zapytałem jej, czy domyśla się, gdzie teraz jestem, odpowiedziała: „pewnie w domu, bo jest cicho”.
To coś, czego dawno nie spotkałem w żadnych innych słuchawkach true wireless, bowiem nawet, jeśli już dobrze radziły sobie z izolacją hałasu, to odbywało się to kosztem zniekształcania w mniejszym lub większym stopniu samego głosu. Tu jakiekolwiek zakłócenia są wręcz niesłyszalne.

Podsumowanie – czy warto kupić Huawei FreeBuds Pro 4?
Mimo że Huawei FreeBuds Pro 4 nie zmieniły się w sposób diametralny względem zeszłorocznych FreeBuds Pro 3, są to fantastyczne słuchawki true wireless, których trudno się czepiać, a poszczególne zmiany, które tu zaszły, są zdecydowanie na plus.
Wymieniania zalet nie sposób nie zacząć od brzmienia – pod kątem jakości reprodukcji dźwięku i brzmienia, FreeBuds Pro 4 to najwyższa liga wśród słuchawek TWS. Jakość rozmów wypada rewelacyjnie, ANC jest wysoce skuteczne w większości przypadków, a apka funkcjonalna. Doceniam też dwa rodzaje nakładek w zestawie, wygodę użytkowania i kodek LDAC oraz tryb multipoint na pokładzie.
Trudno wskazać mi tutaj jednoznaczne, a tym bardziej rażące wady, bo w zasadzie ich nie ma. Trochę mogę przyczepić się do czasu pracy – jest on dobry, ale nic więcej, szczególnie jeśli mowa o wynikach ciągłej pracy na jednym naładowaniu. Chciałbym też, aby sterowanie dotykowe było bardziej personalizowalne.
Całkiem miło zaskakuje cena. Jasne, Huawei FreeBuds Pro 4 to nie są tanie słuchawki, ale według mnie warte swojej ceny. Ponadto, wyceniono je niżej niż poprzedni model (849 złotych vs 899 złotych), a dodatkowo w okresie promocji można kupić je jeszcze o stówkę taniej, co może stanowić niemałą pokusę.
I, o ile raczej nie sugeruję przesiadki z FreeBuds Pro 3 z racji subtelnych zmian, tak stojąc teraz przed wyborem słuchawek TWS, zdecydowanie wolałbym dołożyć właśnie do nowych czwórek. Kupując te słuchawki trudno się zawieść jakimkolwiek aspektem – tak po prostu.