Sennheiser AMBEO Soundbar Mini to najnowsza i przy tym najbardziej kompaktowa propozycja wśród soundbarów znajdujących się w ofercie tego niemieckiego producenta. W przypadku tego urządzenia firma chwali się bogatym brzmieniem, autorską technologią pozwalającą wirtualizować dźwięk przestrzenny rodem z 12-głośnikowego systemu, obsługą Dolby Atmos i szeregiem dostępnych opcji łączności.
Soundbary czy – jak kto woli bardziej po polsku – grajbelki, zaczęły stawać się coraz bardziej popularnymi urządzeniami z segmentu audio. I nie ma się co dziwić. Jednym z głównych tego powodów jest prostota ich użycia. Zamiast montażu rozbudowanego, kilkugłośnikowego systemu audio oraz – co za tym idzie – kombinacji z odpowiednim poprowadzeniem i schowaniem przewodów w pokoju, wystarczy umiejscowić pod telewizorem jedną, podłużną belkę i w zasadzie to tyle.
Po miesiącu testów już wiem, że Sennheiser AMBEO Soundbar Mini to właśnie ten sprzęt grający, który chciałbym mieć na co dzień pod moim telewizorem. Już tłumaczę dlaczego.
Specyfikacja techniczna Sennheiser AMBEO Soundbar Mini:
- audio: sześć głośników – 2 stożkowe przetworniki niskotonowe 4″ z celulozy + 4 pełnozakresowe 1,6″ z celulozy, pasmo przenoszenia 43 Hz – 20 kHz, moc audio (RMS) 250 W, sześć wzmacniaczy klasy D, wirtualizacja dźwięku 7.1.4, Sennheiser AMBEO 3D,
- formaty dźwięku przestrzennego: Dolby Atmos, DTS:X, MPEG-H, 360 Reality Audio,
- 4 mikrofony dalekiego pola o wysokiej precyzji do kalibracji akustyki pomieszczenia,
- łączność: HDMI eARC (HDMI 2.1), Bluetooth 5.2 (kodeki SBC, AAC, LC3), WiFi 6 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Apple AirPlay 2, Spotify Connect, Tidal Connect, Google Chromecast,
- bezprzewodowa łączność z subwooferem AMBEO Sub,
- system operacyjny AMBEO OS, obsługa aplikacji Sennheiser Smart Control,
- obsługa asystenta głosowego Amazon Alexa,
- wbudowany zasilacz,
- wymiary: 70 × 10 × 6,5 cm,
- waga: 3,3 kg.
Cena Sennheiser AMBEO Soundbar Mini w momencie publikacji recenzji wynosi około 2549 złotych. Opcjonalny subwoofer AMBEO Sub jest wyceniony na 2499 złotych.
Sennheiser AMBEO Soundbar Mini
Sennheiser AMBEO Soundbar Mini dociera do nas w pudełku adekwatnym do gabarytów samego urządzenia i jest w nim solidnie zabezpieczony na czas transportu. Poza soundbarem, w zestawie otrzymujemy przewód HDMI eARC, kabel zasilający oraz pilot zdalnego sterowania.
W sam raz do mniejszego telewizora
Portfolio Sennheisera w kategorii soundbarów jest proste i obejmuje łącznie trzy modele grajbelek – każdy w innym rozmiarze – od największego są to: AMBEO Soundbar Max, AMBEO Soundbar Plus i omawiany AMBEO Soundbar Mini.
I, rzeczywiście, Sennheiser AMBEO Soundbar Mini jest naprawdę relatywnie mały, bowiem jego długość wynosi 70 cm, co oznacza, że bez problemu może zostać umieszczony pod mniejszym telewizorem – w przypadku mojego o przekątnej 43″ zostawałoby nawet jeszcze nieco miejsca po bokach.
W tym miejscu muszę wspomnieć, że w domyśle soundbar ten przeznaczony jest do ulokowana w pozycji stojącej (np. na szafce RTV) i nie ma żadnych otworów montażowych. Teoretycznie jest oferowany dedykowany uchwyt ścienny, ale nie znalazłem go na polskiej stronie marki. Alternatywnie można rozważyć też montaż półki pod telewizorem.
Bryła i wzornictwo są proste, ale przy tym bardzo schludne. Nie powinno być zatem problemów z wpasowaniem soundbara do wyglądu większości pomieszczeń tak, by nie szpecił przestrzeni.
Przejrzyjmy więc szybko, z jakimi elementami mamy do czynienia. Poza frontową maskownicą zakrywającą to, co najważniejsze, czyli głośniki, istotny jest ulokowany na górze soundbara dotykowy panel sterowania. Znalazły się na nim przyciski do regulacji głośności, przycisk wielofunkcyjny do sterowania odtwarzaniem, klawisz zmiany źródła dźwięku, parowania Bluetooth i wyłączenia mikrofonów.
Nad elementami sterowania ulokowano pasek LED, który przy zmianie głośności pokazuje jej poziom, ale może także kolorami informować o źródle sygnału (np. Bluetooth to niebieski, a Spotify Connect – zielony). Możemy to też w pewnym stopniu zmodyfikować w aplikacji, o której jednak za chwilę.
Na froncie, w prawym dolnym rogu, znalazł się odbiornik podczerwieni do sterowania pilotem oraz świecące logo AMBEO, które – gdy świeci – informuje nas o tym, że technologia uprzestrzenniania dźwięku jest aktywna.
Z tyłu natomiast, w zagłębieniu, ulokowano gniazdo przewodu zasilania, port HDMI, USB (służące np. do aktualizacji) oraz przycisk resetowania i klawisz konfiguracji funkcji.
Jeśli zaś chodzi o pilot, pozwala on między innymi na sterowanie odtwarzaniem z użyciem górnego przycisku wielofunkcyjnego, wyregulowanie głośności, przeskakiwanie między źródłami dźwięku, włączenie AMBEO, aktywację trybu nocnego i wzmacniania głosu oraz wybór między sześcioma ustawieniami brzmienia. Pilot zasilany jest jedną płaską baterią CR2032.
Doceniam, że znalazł się w zestawie, choć przyznam szczerze, że w zasadzie nie czułem potrzeby używania go. Głośność i tak regulujemy pilotem od telewizora, a pozostałe funkcje możemy zmienić wprost z aplikacji Smart Control, nawet w znacznie szerszym zakresie.
Bardziej bezprzewodowy niż przewodowy
Sennheiser AMBEO Soundbar Mini został wyposażony w szereg możliwości połączenia go z urządzeniami odtwarzającymi, choć – paradoksalne – więcej jest tutaj tych możliwości łączności bezprzewodowej.
Pierwszą, podstawową opcją, jest port HDMI 2.1 z obsługą zwrotnego kanału audio eARC (Enchanced Audio Return Channel). To właśnie dzięki niemu możemy przesyłać do soundbara dźwięk z telewizora, a najpewniej to właśnie on będzie dla naszej grajbelki głównym źródłem dźwięku.
Tu warto zaznaczyć, że aby móc wycisnąć maksymalnie dużo z możliwości dźwiękowych, nasz telewizor powinien być wyposażony w HDMI właśnie z kanałem eARC. W przypadku starszego standardu HDMI ARC, soundbar może nie być w stanie odbierać dźwięku w przestrzennych formatach Dolby Atmos i DTS:X z racji niższej przepustowości kanału audio ARC względem eARC.
Ze stricte technicznego punktu widzenia, HDMI eARC pozwala przesyłać nawet 32-kanałowy dźwięk o wysokiej rozdzielczości do 24-bit/192 kHz.
Ale, naturalnie, połączenie przewodowe nie jest jedyną dostępną opcją, bowiem łączność bezprzewodowa jest tutaj naprawdę bogata. Poza tradycyjnym połączeniem Bluetooth, Sennheiser AMBEO Soundbar Mini wykorzystuje także technologie Apple AirPlay 2 i Google Chromecast oraz Spotify Connect i Tidal Connect.
Podczas testów sprawdziłem każdą z dostępnych konfiguracji. W przypadku żadnej z nich nie miałem najmniejszych problemów z odtwarzaniem treści na soundbarze, niezależnie od tego, jakiego urządzenie wykorzystywałem do odtwarzania.
I, choć to oczywista oczywistość, gwoli ścisłości wspomnę, że HDMI eARC jest tą opcją, która zapewnia najwyższej jakości, bezstratny dźwięk.
W tym miejscu warto też wspomnieć o tym, czego zabrakło, bowiem – poza HDMI – nie ma żadnego dodatkowego wejścia audio po kablu, takiego jak choćby podstawowy AUX, nie wspominając o cyfrowym złączu koaksjalnym czy optycznym. Szkoda, bo wówczas moglibyśmy mówić o stuprocentowej kompletności opcji połączeń.
Aplikacja Sennheiser Smart Control
Do zarządzania ustawieniami soundbara AMBEO Soundbar Mini, Sennheiser zaleca instalację aplikacji Sennheiser Smart Control, czyli dokładnie tej samej, której klienci mogą używać chociażby ze słuchawkami z serii Momentum. Oprogramowanie to jest dostępne zarówno w Google Play na Androida oraz w App Store na iOS.
Pobranie aplikacji jest de facto konieczne, bowiem przeprowadza nas przez łączenie z WiFi, pozwala na dokonanie kalibracji akustyki pomieszczenia, aktualizację oprogramowania, a także zmianę ustawień dźwiękowych, co – jakby nie patrzeć – stanowi istotne kwestie.
No właśnie, skoro już wspomniałem o łączeniu, to dwa krótkie słowa o procesie konfiguracji. Po podłączeniu naszej grajbelki do źródła zasilania i portu HDMI w telewizorze, sięgamy po aplikację, z poziomu której wybieramy opcję łączenia z nowym urządzeniem.
Smartfon wykrywa po Bluetooth obecność soundbara, wybieramy go z listy i w zasadzie od tej chwili apka przeprowadzia nas przez dalszą konfigurację wręcz za rączkę. Wybieramy sieć WiFi, wpisujemy hasło i gotowe. Możemy przejść od razu do użytkowania albo do kalibracji akustyki pomieszczenia, co Sennheiser zaleca już na starcie. O tym jednak za chwilę.
Aplikacja ma względnie prosty w obsłudze interfejs, choć niestety nie uświadczymy języka polskiego, co jest pewnym minusikiem. Co jednak istotniejsze, ilość funkcji oraz ustawień jest naprawdę spora i w zasadzie nie można powiedzieć, by czegoś brakowało.
Na ekranie głównym wyświetla się regulacja głośności, aktualne źródło odtwarzania dźwięku i jego format (np. Dolby Atmos). Niżej możemy włączyć lub wyłączyć wirtualizację AMBEO i wybrać jeden z sześciu trybów brzmienia – adaptacyjny, muzyka, film, wiadomości, neutralny oraz sport. Każdy z nich możemy dostosować, tj. zmniejszyć lub zwiększyć efekt przestrzenności oraz wyregulować cztery dodatkowe parametry.
Pod spodem ulokowano tryb nocny przyciszający głośne efekty dźwiękowe w odtwarzanych treściach, a także tryb podbijania wyraźności głosów. Na samym dole znalazła się informacja o dacie ostatniej kalibracji systemu audio.
W sekcji ustawień mamy możliwość zarządzania połączeniem sieciowym, aktualnym kodekiem audio, jak również połączyć subwoofer, skalibrować akustykę pomieszczenia (o czym za moment) czy zaktualizować oprogramowanie sprzętowe.
Kalibracja akustyki pomieszczenia
Według Sennheisera, proces kalibracji jest niezwykle istotny i powinniśmy wykonać go już na starcie, w trakcie pierwszej konfiguracji. Dla jak najlepszej efektywności tego procesu, musimy zrobić to jednak dopiero po finalnym ulokowaniu soundbara (i opcjonalnie subwoofera) na stałym miejscu, które dla niego przeznaczyliśmy.
No dobrze, ale o co tu właściwie chodzi? Jednym z zadań systemu wirtualizacji dźwięku Sennheiser AMBEO jest rozmieszczenie w przestrzeni dookoła nas wirtualnych głośników w układzie 7.1.4 (czyli 7 na poziomie uszu, 1 subwoofer oraz 4 sufitowe).
Aby to upozycjonowanie i w konsekwencji tego sam efekt przestrzenności dźwięku były jak najbardziej optymalne, soundbar wykorzystuje cztery wbudowane mikrofony dalekiego pola o wysokiej precyzji do zbadania akustyki pomieszczenia.
Gdy w aplikacji rozpoczniemy proces pomiarów, Sennheiser AMBEO Soundbar Mini rozpoczyna proces kilkukrotnego odtwarzania dość specyficznych, wysokich dźwięków. Te, odbijając się od ścian pokoju, dają informację zwrotną do wspomnianych mikrofonów, zaś oprogramowanie – analizując te dane – ocenia położenie soundbara w przestrzeni, wielkość pomieszczenia i jego kształt.
Cały proces wymaga zachowania przez chwilę ciszy i trwa około trzech minut, przy czym, jeśli subwoofer zamierzamy dokupić i podłączyć do zestawu w późniejszym czasie, całość wymaga ponownej kalibracji. Oprócz tego, w dowolnej chwili możemy dokonać rekalibracji, co jest zalecane przede wszystkim w przypadku, gdy np. przeniesiemy sprzęt w inne miejsce.
Jakość dźwięku i brzmienie Sennheiser AMBEO Soundbar Mini
Sennheiser AMBEO Soundbar Mini został wyposażony w sześć głośników – dwa stożkowe przetworniki niskotonowe o średnicy 4 cali z celulozy umieszczone z góry oraz cztery 1,6-calowe pełnozakresowe przetworniki celulozowe ulokowane od frontu (skierowane w przód oraz w lewo i prawo).
Znalazło się tu również sześć wzmacniaczy klasy D, a znamionowa moc audio to 250 W. Całość wspiera technologię Sennheiser AMBEO, która ma wirtualizować dźwięk przestrzenny 7.1.4. Nie zabrakło też wsparcia dla przestrzennych formatów audio – od Dolby Atmos, poprzez DTS:X, MPEG-H i Sony 360 Reality Audio. Wirtualizacja AMBEO ma też za zadanie uprzestrzenniać treści stereo. Tyle, jeśli chodzi o suchą teorię.
Jak zatem gra Sennheiser AMBEO Soundbar Mini? Jednym słowem mógłbym napisać, że po prostu rewelacyjnie. Brzmienie zaskoczyło mnie praktycznie pod każdym względem, zwłaszcza, że – będąc szczerym – moje oczekiwania nie były przesadnie duże.
Zacznę od tego, że sama moc dźwięku jest naprawdę bardzo, bardzo duża. Na tyle, że osobiście ani razu nie przekroczyłem choćby połowy pułapu głośności, a z reguły w zupełności wystarczające okazywało się być już około 20-30% skali. Tym samym, dzięki tak dużemu zapasowi mocy, soundbar z powodzeniem sprawdzi się także w większych pokojach.
Jeśli zaś chodzi o brzmienie, zaskoczenia pojawiły się już od dołu – dosłownie. Nie spodziewałem się, że już te dwa wbudowane w soundbar głośniki niskotonowe będą w stanie reprodukować tak mocny bas, a jednak zrobiło to na mnie wrażenie.
Niskie tony są bardzo dobrze dociążone, ale jednocześnie nie powodują nadmiernego, wszechobecnego dudnienia. Uderzenia basu potrafią być szybkie i bardzo mocne, a zejście w partie subbasowe wyraźnie zaakcentowane – nawet bez podłączonego subwoofera.
Ale wstydu nie ma również w kwestii pozostałych składowych dźwięku. Tony średnie są bliskie i rozdzielcze, głosy w pełni wyraźne, naturalne w barwie oraz szczegółowe, zaś wysokie tony nie chowają się pod resztą elementów, pozostają klarowne i dobrze wyeksponowane.
Generowanie przestrzenności dźwięku rzeczywiście stoi na zaskakująco świetnym poziomie, w szczególności podczas odtwarzania treści w formacie Dolby Atmos. Mimo że w teorii dźwięk wydobywa się tylko z jednego punktu, czyli z soundbara, nierzadko mamy odczucie, że coś dobiega bardziej np. z lewej lub prawej części pomieszczenia, zaś dialogi w filmach (czy wokale w muzyce) od frontu.
Śmiało mogę więc stwierdzić, że o ile to rozmieszczanie w pomieszczeniu wirtualnego zestawu głośników 7.1.4 (jak zapewnia producent) jest może określeniem nieco na wyrost, tak trudno nie dostrzec, że Sennheiser AMBEO Soundbar Mini potrafi naprawdę ładnie budować dużą scenę dźwiękową i technologia AMBEO, którą wprost szczyci się producent faktycznie przynosi efekty.
I, oczywiście, nie jest zaskoczeniem, że Sennheiser AMBEO Soundbar Mini zdecydowanie najlepiej spisuje się podczas seansów serialowo-filmowych. Mimo to, podczas słuchania muzyki także jest w stanie w pełni usatysfakcjonować, zwłaszcza, że na pokładzie znalazła się spora liczba ustawień pozwalających dopieścić brzmienie.
Jak dużo zmienia subwoofer AMBEO Sub?
Gdy Sennheiser AMBEO Soundbar Mini już do mnie dotarł, mocno zdziwiłem się, że paczka składała się z dwóch elementów, przy czym drugi karton był jeszcze większy niż ten z soudbarem. Ku mojemu niemałemu zaskoczeniu, producent wraz z nim do testów podrzucił mi także subwoofer AMBEO Sub.
Zanim o wrażeniach dźwiękowych, chwila o technikaliach. Sercem Sennheiser AMBEO Sub jest 8-calowy przetwornik stożkowy z celulozy. Wspierany jest przez wzmacniacz klasy D, moc audio (RMS) wynosi 350 W, natomiast pasmo przenoszenia to 27 – 80 Hz. Do łączności z soudbarem wykorzystuje on Bluetooth 5.2 z kodekiem LC3.
Proces połączenia suba z grajbelką jest uproszczony do minimum. Po podłączeniu go do zasilania, niemal od razu przechodzi w tryb parowania z soundbarem. W aplikacji Smart Control w sekcji ustawień urządzenia, wchodzimy do pozycji Audio, a następnie Subwoofer. Apka rozpoczyna wyszukiwanie i już po parunastu sekundach sub jest połączony z soundbarem.
No dobrze, ale pora pomówić o tym, jakie efekty faktycznie daje dorzucenie do zestawu subwoofera AMBEO Sub. Nie da się ukryć, że podczas nieco głośniejszego słuchania muzyki i oglądania filmów, wrażenia dźwiękowe z takiego duetu są jeszcze bardziej doskonałe. To niepodważalny fakt.
Niskie tony wyraźnie nabierają na swojej energiczności, wybrzmiewają mocniej, a subbas schodzi jeszcze niżej i rezonuje, powodując przy tym wręcz uczucie drżenia podłogi i wszystkiego dookoła. Przy niższych głośnościach, różnica staje się sporo mniejsza – im ciszej, tym jest wręcz niezauważalna.
Śmiem zatem twierdzić, że jeśli będziemy użytkować Sennheiser AMBEO Soundbar Mini w pomieszczeniu o mniejszym rozmiarze i przy tym też nie zamierzamy rozkręcać głośności na bardzo wysokie poziomy, dokupowanie subwoofera może być nieco zbędne.
Wszystko przez to, jak dobrze gra sam soundbar. Jak już bowiem zdążyłem napisać dosłownie kilka akapitów wcześniej, bas reprodukowany przez wbudowane w soundbar dwa głośniki niskotonowe i tak potrafi zaskoczyć swoją mięsistością, przez co w wielu w scenariuszach potrafi w pełni usatysfakcjonować. Chyba że macie większy salon, to wtedy taki subwoofer może być fajnym dodatkiem.
Podsumowanie
Rozpoczynając testy nie miałem ogromnych oczekiwań, ale Sennheiser AMBEO Soundbar Mini zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Spodobał mi się on na tyle, że chciałbym mieć w swoim domu na co dzień, bowiem świetnie korzystało mi się z niego zarówno podczas codziennego oglądania YouTube’a i kanałów informacyjnych, jak też słuchając muzyki i robiąc seanse serialowe. W żadnym z zastosowań mnie nie rozczarował – tak po prostu.
Doceniam przede wszystkim świetne brzmienie, obsługę przestrzennych formatów dźwięku i implementację własnej technologii uprzestrzenniania dźwięku AMBEO, wsparcie dla dużej ilości technologii bezprzewodowego streamowania muzyki, a także rozbudowaną funkcjonalnie aplikację.
Miło byłoby zobaczyć więcej złącz do przewodowego podłączenia źródła dźwięku, jednakże z drugiej strony, w ogromnej większości przypadków, obecne na pokładzie HDMI i mnogość opcji łączności bezprzewodowej w zupełności wystarczają. Mógłbym także utyskiwać na brak języka polskiego w apce, ale nie jest to wada w żadnym stopniu dyskwalifikująca ten sprzęt.
Przy tym wszystkim, Sennheiser AMBEO Soundbar Mini jest w moim odczuciu całkiem przyzwoicie wyceniony. W chwili obecnej można go kupić za około 2500 złotych, zaś dorzucenie do zestawu subwoofera AMBEO Sub wiąże się z wydatkiem kolejnych 2499 złotych, co łącznie daje nam bardzo pokaźną sumę, ale – jak już wspomniałem – nie uważam go za niezbędny dodatek i osobiście kupiłbym sam soundbar.
W tym miejscu muszę jeszcze wspomnieć, że konkurencyjny, podobny wielkościowo Sonos Beam Gen 2, jest nieco tańszy, bo kosztuje regularnie 2149 złotych (a w promocjach pojawia się nawet za 1599 złotych). Przy tym jednak oferuje nieco inną specyfikację i nie jest wyposażony w przetworniki niskotonowe, tylko w pasywne radiatory dla wzmocnienia dźwięku z głośników średniotonowych.
_
Materiał zawiera lokowanie Sennheiser AMBEO Soundbar Mini. Producent nie miał wpływu na treść niniejszej recenzji ani opinię autora na temat produktu.