smartfony smartphones

Jaki smartfon bez wcięcia/dziurki w ekranie warto kupić? (sierpień 2019)

Nie wiem czy w redakcji Tabletowo jest większy przeciwnik różnej maści notchy, dziurek w ekranie czy łezek niż ja. Z tego też względu rynek smartfonów ze zwykłym, wolnym od tego typu innowacji wyświetlaczem jest mi znany bardzo dobrze. Dziś przygotowałem dla Was kilka perełek, które reprezentują zupełnie różne półki cenowe, kierując się przy tym prostą regułą: dla każdego coś miłego.

Motorola Moto G6 Plus

Cena od: 699 złotych

Popularna Motka G6 Plus to urządzenie, które w świetny sposób łączy niemal czystego Androida z charakterystycznym, nieco zadziornym designem oraz całkiem dobrym – jak na tę klasę cenową – aparatem głównym. Miałem przyjemność spędzić z tym telefonem dużo czasu i z czystym sumieniem mogę zapewnić Was o tym, że urządzenie świetnie radzi sobie w zdecydowanej większości scenariuszy użytkowania.

Recenzja Motoroli Moto G6 Plus – smartfona z potencjałem

Telefon kusi 5,9-calowym ekranem, który pracuje w rozdzielczości Full HD+. Ów moduł został wykonany w formacie 18:9 (2:1), a miłym akcentem jest obecność szkła ochronnego Gorilla Glass 3. Smartfon jest napędzany przez Snapdragona 630. Układ graficzny to Adreno 508. Całość zamykają nam 4 GB pamięci RAM i 64 GB na dane użytkownika. Co ważne, mamy tu wydzielony slot na dodatkową kartę pamięci microSD (do 128 GB). Świetne wrażenie zostawia też po sobie pełen Dual SIM oraz moduł NFC, który umożliwia realizowanie płatności zbliżeniowych.

Moto G6 Plus ma podwójny aparat główny, na jaki składa się 12 Mpix (f/1.7) + 5 Mpix (f/2.2). Na froncie czeka 8 Mpix moduł selfie, który ze swojej roli wywiązuje się dobrze. Ciekawostką jest ulokowany na froncie skaner linii papilarnych, który wspiera też obsługę gestów. Miłym akcentem jest też obecność portu słuchawkowego oraz całkiem niezła polityka aktualizacji smartfona. Akumulator ma pojemność 3200 mAh, a z moich doświadczeń wynika, że powinien zapewnić Wam niezłe czasy na jednym cyklu ładowania.

Motorola Moto G6 Plus /Fot: Krzysztof Swoboda, Tabletowo.pl

Motorolę Moto G6 Plus znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 999 złotych)

HTC U11

Cena od: 1450 złotych

Smartfon od tajwańskiego producenta nie jest na rynku niczym nowym. To raczej rzetelnie wykonane urządzenie, które kusi magią świetnego dźwięku oraz nadspodziewanie dobrym aparatem, który w swoich najlepszych czasach mógł stawać do rywalizacji z, uchodzącym za wzór, Samsungiem Galaxy S8. Polityka aktualizacji nie jest może zbyt mocną stroną HTC, jednak odnoszę wrażenie, że dla osób, które cenią sobie jak najprostszy design smartfona, U-jedenastka wciąż jest całkiem ciekawą opcją zakupową.

Recenzja HTC U11 – Edge Sense to bajer, ale ten aparat…

Urządzenie oferuje 5,5-calowy ekran, który pracuje w rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli. Moduł został wykonany w technologii Super LCD v5, a pokrywa go szkło ochronne Gorilla Glass 5. Za płynną pracę odpowiada Snapdragon 835, któremu towarzyszą 4 GB pamięci RAM i 64 GB miejsca na dane użytkownika. Smartfon naturalnie wspiera slot na kartę microSD, więc pamięć możemy sobie w dowolnej chwili rozbudować o kolejne gigabajty na nasze fotki czy pliki wideo.

No i wreszcie, aparat. Niby tylko 12 Mpix ze światłem f/1.7 i optyczną stabilizacją obrazu, ale zdjęcia, jakie generuje ten telefon, wciąż potrafią zaskoczyć jak najbardziej pozytywnie. Bardzo sobie cenię też aplikację aparatu, która – w mojej subiektywnej opinii – jest jedną z lepszych, jakie są na rynku. Po stronie braków należy wskazać na nieobecny port audio oraz nieco mydelniczkowy design obudowy, który jest w dużej mierze kwestią gustu. Akumulator ma pojemność 3000 mAh i pozwala wykręcić zadowalające czasy na jednym cyklu ładowania. Miłym akcentem jest właśnie wdrażana aktualizacja do Androida 9 Pie.

Sony Xperia XZ1

Cena od: 1100 złotych

W moim subiektywnym rankingu, starsze smartfony od Sony stale i niezmiennie kuszą dwoma cechami: świetną wydajnością oraz bardzo szybko topniejącą ceną. Nie inaczej jest z ex-flagową Xperią XZ1. Jest to zarazem ostatni smartfon od Japończyków, który został wykonany zgodnie z założeniami szkoły designerskiej OmniBallance. Chodzi o te słynne, rozpoznawalne w branży, kanciaste ramki oraz pasy startowe nad i pod ekranem, gdzie znajdują się frontalnie ulokowane głośniki stereofoniczne. Ot, Sony sprzed lat.

Recenzja Sony Xperia XZ1 – flagowiec bez efektu „wow”

Urządzenie oferuje 5,2-calowy ekran, który pracuje w rozdzielczości Full HD. Ciekawostką – jak na obecne czasy – jest to, że wyświetlacz wykonano w formacie 16:9. Urządzenie napędza Snapdragon 835, nie zabrakło też 4 GB pamięci RAM i 64 GB na dane użytkownika z opcją dalszej rozbudowy. Sony nigdy nie skąpiło na modułach w swoich flagowcach, efektem czego na pokładzie możemy znaleźć zarówno NFC, jak i port audio 3,5 mm.

Aparat główny to legenda sprzed lat. Słynna matryca Sony IMX400, która wprowadziła nagrywanie wideo SuperSlowMotion w 960 klatkach na sekundę. W Xperii XZ1 ów moduł ma 19 Mpix, PDAF, laserowy AF oraz światło f/2.0. Kamerka na froncie oferuje 13 Mpix i zadowalającą jakość fotek. Akumulator ma 2700 mAh, jednak dzięki lekkości oprogramowania, niezłe wyniki na ekranie powinny być jak najbardziej w Waszym zasięgu. Japończycy słyną z polityki aktualizacji smartfonów. Nie bądźcie więc zdziwieni, jeśli na ekranie zobaczycie informację o możliwości pobrania świeżutkiego Androida Pie.

Urządzenie kusi 6,67-calowym ekranem Fluid AMOLED, który pracuje w rozdzielczości QHD+. Doceniam też częstotliwość odświeżania na poziomie 90 Hz, która na pewno przysłuży się Waszemu wzrokowi. Konstrukcję napędza wydajny Snapdragon 855, któremu towarzyszy grafika Adreno 640. Smartfon ma 6/8/12 GB pamięci RAM i 128/256 GB na pliki użytkownika. Co ważne, pamięć wykonano w standardzie UFS 3.0.

Aparat główny to świetnie znane w tym roku trio, na jakie składa się: 48 Mpix (f/1.6) + 16 Mpix (szeroki kąt, f/2.2) + 8 Mpix teleobiektyw ze światłem f/2.4. Wysuwana kamerka selfie ma 16 Mpix i światło f/2.0. Producent zdecydował się na akumulator o pojemności 4000 mAh, który radzi sobie zaskakująco dobrze. OP 7 Pro pracuje pod kontrolą Androida 9 Pie oraz autorskiej nakładki producenta, Oxygen OS w wersji 9.5. Warto zauważyć, że smartfon do najlżejszych nie należy. Jego waga to 206 gramów.

OnePlus 7 Pro (8/256) znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 3299 złotych)

Fot: własne

Samsung Galaxy Note 9

Cena od: 3199 złotych

Kończymy smartfonem, który jakiś czas temu wybrałem na swój główny telefon, jako następcę Samsunga Galaxy S8 (którego również warto poddać pod rozwagę, jeśli szukacie urządzenia bez notcha). Z perspektywy czasu muszę zauważyć, że jestem raczej zadowolony, jednak bez dwóch zdań tegoroczne flagowce oferują wyższą jakość w zakresie fotografii mobilnej, ze szczególnym naciskiem na fotki generowane po zmroku lub w słabym świetle. Mimo wszystko, wielu atutów urządzeniu nie można odmówić.

Recenzja Samsunga Galaxy Note 9. Jedni twierdzą, że nudny, inni – że prawie idealny. To jak to w końcu jest?

Telefon oferuje 6,4-calowy ekran Super AMOLED (2960 x 1440 pikseli), który został wykonany w formacie 18,5:9. Note 9 pracuje pod kontrolą Exynosa 9810 z układem graficznym Mali G72 MP18, a towarzyszy mu 6 GB pamięci RAM oraz 128 GB na nasze pliki. Podejrzewam, że nie zdziwi Was, gdy dopowiem teraz, że telefon wspiera hybrydowy slot Dual SIM, dzięki któremu możemy też poszerzyć ilość miejsca na nasze dane.

Aparat główny to duet 12 Mpix + 12 Mpix. Kolejno, jest to obiektyw z mechaniczną zmienną przesłoną f/1.5 lub f/2.4 oraz teleobiektyw ze światłem f/2.4. Jak sygnalizowałem w poprzednim akapicie, jest to aparat bardzo dobry, jednak na pewno nie może ścigać się na zdjęcia nocne z większością tegorocznych nowości. Kamerka selfie ma 8 Mpix i światło f/1.7, a akumulator kusi pojemnością 4000 mAh. Urządzenie zostało już zaktualizowane do Androida 9 Pie, który dodatkowo jest zmodyfikowany o świetną nakładkę producenta, One UI.

Samsunga Galaxy Note 9 znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 3299 złotych)

Fot: własne

Huawei P Smart Z

Cena od: 1180 złotych

Wydawać by się mogło, że Huawei wdrożył notcha lub łezkę w każdym swoim urządzeniu. Na szczęście sprawy mają się zgoła inaczej. Producent najwyraźniej świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że to rozwiązanie nie wszystkim pasuje. Z tego też względu, z pewną satysfakcją, umieszczam w dzisiejszym zestawieniu całkiem niezłego średniaka, który w naszej redakcyjnej recenzji zgarnął całkiem niezłą notę.

Recenzja Huawei P Smart Z – w tej cenie jestem na tak!

Urządzenie kusi ekranem, który jest wykonany w technologii IPS. Moduł ma przekątną 6,59 cala i pracuje w rozdzielczości Full HD+. Za wydajność odpowiada tu średniopółkowy Kirin 710 z grafiką Mali G51. Producent zdecydował się na 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej. Mamy tu hybrydowy slot Dual SIM, co oznacza, że drugie gniazdo możecie przeznaczyć albo na kolejną kartę telefoniczną, albo na kartę microSD.

Aparat główny to dość specyficzny duet 16 Mpix (f/1.8) + 2 Mpix. Moduł pomocniczy odpowiada w dużej mierze za rozmazywanie tła, co z kolei powinno pozwolić Wam uzyskać wiarygodnie wyglądający efekt bokeh. Na froncie, w specjalnie przygotowanym module peryskopowym (czyli takim, który wysuwa się z obudowy) czeka na Was 16 Mpix kamerka ze światłem f/2.2. Cieszy obecność modułu NFC oraz pojemny akumulator, którego pojemność wynosi aż 4000 mAh.

Huawei P Smart Z znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 3299 złotych)

Fot: własne

Oppo Reno 10x Zoom

Cena od: 3499 złotych

Urządzenie od Oppo wyróżnia się pod kilkoma względami. Na pewno jednak warto zwrócić uwagę na charakterystyczną „płetwę”, w której producent ulokował kamerę selfie. Jej funkcjonalność w niemal niczym nie różni się od typowego modułu peryskopowego, jednak warto odnotować, że tak skonstruowany mechanizm na pewno będzie przykuwał uwagę wielu osób. No i – co bardzo ważne – mówimy tu o flagowcu z krwi i kości.

Oppo Reno 10x Zoom w Polsce. Jest drogi, ale to flagowiec

Smartfon wyposażono w wyświetlacz OLED o przekątnej 6,6 cala, proporcjach 19,5:9 i rozdzielczości Full HD+ 2340×1080 pikseli, który – według deklaracji producenta – pokrywa 93,1% panelu przedniego. Z ekranem zintegrowano także czytnik linii papilarnych. Sercem Oppo Reno 10x Zoom jest oczywiście Snapdragon 855, któremu towarzyszy grafika Adreno 640. Świetnie wygląda też 8 GB pamięci RAM oraz 256 GB (UFS 2.1) miejsca na nasze pliki.

Genialnie prezentuje się zestaw aparatów. Z tyłu mamy trio, które opiera się na matrycy Sony IMX586: 48 Mpix (f/1.7, OIS) + 8 Mpix obiektyw szerokokątny + 8 Mpix (f/3.0, OIS, 10-krotne przybliżenie, które firmie udało się osiągnąć dzięki zastosowaniu układu peryskopowego). Kamerka selfie ma 16 Mpix, światło f/2.0, a firma chwali się tym, że mechanizm wysuwa się w 0,8 sekundy. Całość zamyka nam Android 9 Pie z nakładką Color OS oraz akumulator o pojemności 4065 mAh.

smartfon Oppo Reno 10x Zoom Jet Black
Oppo Reno 10x Zoom Jet Black (fot. Oppo)

Ławka rezerwowych (zamiast zakończenia)

Takie to zabawne czasy, kiedy urządzenia ze „zwykłym”, prostokątnym ekranem bez żadnych notchy czy łezek są w defensywie. Oczywiście, w niemal każdym segmencie rynku można znaleźć jakieś perełki, jednak nie oszukujmy się, wielu producentów tak bardzo zachłysnęło się modyfikowaniem wyświetlacza, że przebudowali oni niemal całą swoją ofertę. Mimo wszystko, po krótkim researchu, wygrzebałem dla Was jeszcze kilka ciekawych konstrukcji, które kuszą nie tylko brakiem łezki czy notcha ale i sensowną specyfikacją techniczną. Są to:

A Wy jakie urządzenia wolne od notcha polecicie? A może uważacie, że nie ma co patrzeć na ten element telefonów, bowiem większe znaczenie odgrywają inne cechy specyfikacji? Dajcie znać w komentarzach :)