Recenzja Huawei P Smart Z – w tej cenie jestem na tak!

Huawei P Smart Z to obecnie najbardziej przystępna cenowo propozycja smartfona z wysuwanym modułem aparatu. Element, który do tej pory kojarzył się raczej z flagowymi urządzeniami, pojawił się w sprzęcie za niecałe 1200 złotych, co może zaciekawić nie jedną osobę. Do tego są przyzwoite podzespoły, spory akumulator, zapowiadające się obiecująco aparaty oraz ciekawie wyglądająca obudowa. Tak to prezentuje się w teorii, a co na to praktyka? Jak Huawei P Smart Z wypadł w moich testach? Czy jest to faktycznie propozycja godna polecenia? O wszystkim, co trzeba wiedzieć o tym smartfonie, przeczytacie w poniższej recenzji.

Specyfikacja techniczna Huawei P Smart Z:

  • ekran 6,59 cala, IPS, 1080 x 2340 pikseli,
  • procesor Kirin 710 z grafiką Mali G51,
  • 4 GB RAM,
  • 64 GB pamięci wewnętrznej,
  • dual SIM hybrydowy,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
  • 4G LTE,
  • Bluetooth 4.2 LE,
  • GPS, A-GPS, GLONASS,
  • aparat główny 16 Mpix (f/1.8) + 2 Mpix,
  • kamerka 16 Mpix (f/2.2),
  • port USB typu C,
  • złącze słuchawkowe,
  • NFC,
  • akcelerometr, żyroskop,
  • system operacyjny Android 9 pie,
  • akumulator o pojemności 4000 mAh,
  • wymiary: 163,5 x 77,3 x 8,8 mm,
  • waga: 196,8 g.

Cena w momencie publikacji: 1199 złotych

Wideorecenzja Huawei P Smart Z

OBUDOWA

Huawei P Smart Z jest wykonany całkiem solidnie. A przynajmniej na pierwszy rzut oka. Po wzięciu urządzenia do ręki okazuje się bowiem, że to, co wydaje się być szkłem na tyle, jest tworzywem sztucznym, które delikatnie ugina się pod wpływem nacisku, szczególnie w okolicach skanera linii papilarnych. Na tej obudowie pojawiło się już sporo drobnych rysek oraz kilka większych, oprócz tego mocno widoczne są wszystkie odciski palców.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Na grafikach producenta mocno w oczy rzuca się to, że tył jest jakby złożony z dwóch części o delikatnie różnym wyglądzie. Miałem nadzieję, że będzie to coś podobnego jak w przypadku HTC Desire 12s, którego testowałem jaki czas temu lub chociaż Google Pixel 3a. W praktyce jednak, szczególnie w czarnej wersji kolorystycznej, ta różnica jest stanowczo słabiej zauważalna. Minimalnie inaczej odbija się światło w tych dwóch częściach, ale efekt nie jest aż tak spektakularny, jak byśmy tego oczekiwali.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Stanowczo lepiej wypada reszta obudowy. Boki są wykonane z metalu, natomiast na froncie mamy szkło (jeśli wierzyć opisom sklepów z elektroniką, chroniony Gorilla Glass 5) z naklejoną fabrycznie folią. Może nie jest ona perfekcyjna, ponieważ rysuje się i brudzi, na pewno jednak chroni wyświetlacz. Szkoda natomiast, że producent nie dodał w zestawie żadnego etui ochronnego.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Od tyłu producent umieścił podwójny aparat główny na szklanej wstawce, która prawie w ogóle nie odstaje od reszty obudowy. Niżej jest pojedyncza dioda doświetlająca i lekko zagłębiony w niej skaner linii papilarnych.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Dolna krawędź zawiera w sobie głośnik, mikrofon, złącze USB typu C oraz gniazdo słuchawkowe. Na lewym boku nie ma żadnych dodatków, z kolei na prawym są klawisze głośności i zasilania. Są one umieszczone na dobrej wysokości, mają wystarczającą odległość między sobą, a klik jest całkiem przyjemny.

Głośnik multimedialny gra przyzwoicie, ale nie ma co spodziewać się jakiejś nadmiernie dobrej jakości. Dźwięki są po prostu ok, jednak bardziej wymagającym osobom zabraknie basu i większej głębi. Do sporadycznego odtwarzania muzyki czy okazjonalnego oglądania filmów myślę, że dla większości osób okaże się wystarczający.

Najciekawiej jest jednak od góry. Umieszczono tam bowiem tackę na karty (obsługiwane są jednocześnie albo dwie karty nanoSIM, albo po jednej nanoSIM i microSD), mikrofon oraz wysuwaną kamerkę. Znajduje się ona na wąskiej, wysuwanej wstawce, ma też delikatne urozmaicenie w postaci kropek wokół „oczka” aparatu.

Producent podaje, że żywotność tego modułu jest szacowana na minimum 100 tysięcy wysunięć. Trudno to sprawdzić, to już okaże się za dobrych kilka miesięcy. Na stronie Huawei widnieje też informacja, że aparat wysuwa się w ciągu 1 sekundy. To jest jednak nieco zaniżona wartość, w praktyce trwa to minimalnie dłużej. Na pewno stanowczo wolniej niż w przypadku konkurencji. Nawet porównując z Samsungiem Galaxy A80, gdzie aparat musi się wysunąć w górę nieco wyżej, a dodatkowo obrócić, Huawei P Smart Z radził sobie gorzej i aparat wysuwał się dłużej. Trochę dziwne.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Dziwne jest wiec też to, że mamy tutaj system automatycznego chowania aparatu podczas wykrycia upadku. Zasymulowałem kilka razy upadek i faktycznie aparat zaczyna się chować. Jednak co z tego, jak nie zdąży się on z powrotem wsunąć w obudowę zanim telefon wyląduje na ziemi? Czas wysuwania jest tu mimo wszystko za długi.

Na pochwałę natomiast zasługuje to, że wysuwanie jest stosunkowo ciche i mniej denerwujące, jak chociażby w przypadku Galaxy A80 czy Oppo Find X. Całość jest też nieźle spasowana, nic tu się nie rusza, nie ma żadnych luzów.

Na froncie do dyspozycji mamy duży ekran o przekątnej 6,59 cala w proporcjach 19,5:9. Jest on w rozdzielczości 2340×1080 pikseli i charakteryzuje się świetnymi kątami widzenia oraz dużą jasnością maksymalną. Z drugiej strony jasność minimalna jest też na tyle niska, że oczy nie męczą się podczas korzystania z urządzenia nocą. Kolory są tylko przyzwoite, mam wrażenie, że brakuje im intensywności i zdają się być z lekka zimne. Na szczęście domyśle ustawienia barw można nieco podkręcić w ustawieniach.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

W ekranie nie ma żadnych wcięć, dziurek, notchy, ani nic podobnego. Jest to duży, jednolity wyświetlacz, otoczony stosunkowo wąskimi ramkami. Jedynie dolna jest nieco szersza, ale i tak mieści się w granicach normy. Trzeba mieć jednak na uwadze, że smartfon z ekranem o przekątnej 6,59 cala jest ogromy i dla wielu osób jego obsługa może być mocno męcząca. Zapomnijcie o obsłudze jedną ręką bez mocnego manewrowaniem nadgarstkiem. Tym bardziej, że producent zapomniał o dodaniu trybu obsługi jedną ręką, co mnie niesamowicie dziwi.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Obudowa jest zaokrąglona po bokach, więc lepiej dopasowuje się do dłoni. Rozmiar jest tutaj jednak mocno odczuwalny i trzeba się na pewno do niego przyzwyczaić. Zdaję sobie więc sprawę, że już na etapie rozważania wielkości Huawei P Smart Z może zostać przekreślony przez niejednego potencjalnego użytkownika.

SYSTEM

Huawei P Smart Z działa pod kontrolą systemu operacyjnego Android w wersji 9 Pie. Do tego jest nakładka producenta EMUI 9.0.1, którą niektórzy od razu polubią, a inni natychmiastowo znienawidzą. Jest tak za sprawą całkowicie zmienionego wyglądu, a także dodania wielu mniej lub bardziej przydatnych aplikacji i funkcji.

Huawei P Smart Z / fot. Kacper Żarski

Idąc po kolei przez ustawienia mamy możliwość skorzystania z motywów, które nieco urozmaicają wygląd nakładki i pozwalają dostosować go do własnych upodobań. Poza tym mamy możliwość wyboru stylu ekranu głównego, do wyboru jest albo standardowy z aplikacjami porozrzucanymi na pulpitach, albo klasyczny z szufladą na ikony.

Mamy też kilka ustawień wyświetlacza. Jest to, między innymi, sterowanie kolorami (normalne lub wyraziste) oraz temperaturą barw (domyślne, ciepłe lub zimne). Oprócz predefiniowanych trybów możemy ręcznie dostosować wyświetlane kolory korzystając z palety barw. W smartfonie nie zabrakło również ochrony wzroku, czyli filtra światła niebieskiego z harmonogramem i regulacją intensywności filtra.

Dla osób, które korzystają z kilku kont na portalach społecznościowych, ciekawostką może też być aplikacja bliźniacza. Pozwala ona zduplikować programy, takie jak Facebook, Messenger oraz Snapchat, co pozwala na logowanie się do osobnych profili. Szkoda jedynie, że lista obsługiwanych w tym trybie aplikacji jest taka krótka.

W smartfonie jest także Higiena cyfrowa, czyli opcja pozwalająca kontrolować czas korzystania z urządzenia każdego dnia. Jeśli będziemy czuli taką potrzebę, możemy ustawić maksymalny czas korzystania z danej aplikacji lub całego urządzenia. Po przekroczeniu go wybrany program będzie niedostępny. Ciekawostką jest też to, że możemy wybrać czy z telefonu będzie korzystała osoba dorosła czy dziecko i pod tym kątem dostosować wszystkie ustawienia dostępu.

Do dyspozycji użytkowników jest też blokada aplikacji, dzięki której można uniemożliwić włączenie konkretnego programu bez podania hasła lub przyłożenia zarejestrowanego odcisku palca. Poza tym jest sejf plików, który działa identycznie z jedną różnicą – blokowane są konkretne pliki, a nie dana aplikacja.

W systemie zaimplementowano też kilka gestów. Można między innymi wyciszyć połączenia lub alarmy poprzez obrócenie telefonu ekranem do dołu lub zmniejszyć głośność po podniesieniu. Możliwe jest także włączenie automatycznego podświetlania się ekranu po wykonaniu takiego ruchu. Ostatnie w tej kategorii jest wykonywanie zrzutu ekranu po przeciągnięciu trzema palcami w dół.

Jak na Huawei przystało nie mogło też zabraknąć różnych opcji nawigacji systemowej. Oprócz tradycyjnych klawiszy u dołu ekranu, jest też klawisz wiszący, który poprzez dotykanie, przesuwanie i przytrzymywanie pozwala zastąpić zwykłe przyciski. Najciekawsze i najwygodniejsze są jednak według mnie gesty na pełnym ekranie. Poprzez przesunięcie od boku cofamy, od dołu – przechodzimy do ekranu głównego, a po nieco dłuższym przytrzymaniu wyświetla się lista aplikacji działających w tle. Oprócz tego przesunięcie przy lewej lub prawej dolnej krawędzi uruchamia asystenta Google.

Huawei P Smart Z ma jeszcze preinstalowane aplikacje od producenta. Są to chociażby AppGallery, czyli sklep z aplikacjami, HiCare pozwalające skorzystać z obsługi technicznej czy Porady sugerujące jak efektywnie korzystać z urządzenia. Są też takie programy jak kompas, latarka, radio FM oraz tryb impreza, który pozwala na połączenie kilku urządzeń w jedną sieć, w ramach której odtwarzana będzie muzyka.

Jeśli chodzi o działanie smartfona, to jest zadziwiająco bardzo dobrze. System działa szybko i stabilnie, nic się samoczynnie nie przeładowuje, a animacje nie klatkują ani się nie przycinają. Korzystanie z urządzenia na co dzień jest wygodne i sprawne, nie mam żadnych większych zastrzeżeń do jego pracy.

Podczas bardziej wymagających zadań czy przy rozgrywce w najpopularniejsze tytuły gier, także nie zauważyłem żadnych spadków płynności. Jedyne, do czego można się przyczepić, to zbyt krótkie utrzymywanie aplikacji oraz kart w przeglądarce w pamięci RAM. Jednak jest to już częsta przypadłość urządzeń od Huawei.

A jak to wygląda od technicznej strony? Do dyspozycji mamy przede wszystkim procesor Kirin 710 wraz z 4 GB RAM i układem graficznym Mali G51. Do tego mamy 64 GB pamięci wbudowanej, z czego jakieś 53 GB jest fizycznie dostępnych dla użytkownika. W razie potrzeby możemy jeszcze skorzystać z kart microSD – obsługiwane jest maksymalnie do 512 GB.

Moduły łączności w tym smartfonie działają bez zarzutów. Korzystanie z urządzenia jest szybkie i komfortowe zarówno przy użyciu transmisji, jak i WiFi, a GPS precyzyjnie określa naszą lokalizację. Bluetooth też bez problemów łączy się z innymi urządzeniami, jedynie pojawia się czasem problem z aplikacją Mi Fit, która lubi się zamknąć sama z siebie rozłączając się przy tym z Mi Bandem. Taka sytuacja miała miejsce średnio raz na dwa-trzy dni, na szczęście po ręcznym uruchomieniu programu od razu opaska łączyła się ponownie.

Smartfon zasługuje również na pochwałę za to, że umieszczono w nim moduł NFC. Działa on bezproblemowo i zapewnia możliwość szybkiego, zbliżeniowego płacenia w sklepach.

Jeśli z kolei chodzi o testy syntetyczne to smartfon wypadł w nich następująco:

Spis treści:

  1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośnik. Wyświetlacz. System. Działanie. 
  2. Skaner linii papilarnych. Bateria. Aparat. Podsumowanie