Recenzja LG G7 ThinQ – ubolewam, że szeroki kąt przestał być „ultra”

Jakiś czas temu w moje ręce trafił “oficjalny smartfon miasta Przemyśl”, czyli LG G7 ThinQ (tak, to suchar, gdyby się ktoś nie zorientował ;)). Nie ukrywam, że byłam bardzo żywo zainteresowana tym, co ciekawego tym razem przygotował dla nas koreański koncern. Zwłaszcza, że jego poprzednik nazywany jest – nie bez powodu – najszybciej taniejącym smartfonem. LG G6 padł ofiarą zestawu przedsprzedażowego, przez co już na krótko po jego premierze kosztował kilkaset złotych taniej niż na starcie. Jak będzie w przypadku G7 ThinQ – zobaczymy. Tymczasem przyjrzyjmy mu się bliżej.

Parametry techniczne LG G7 ThinQ:

  • wyświetlacz 6,1″ 3120×1440 pikseli (WQHD+), proporcje 19,5:9,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 845 z Adreno 630,
  • 4 GB RAM,
  • 64 GB pamięci wewnętrznej,
  • Android 8.0 Oreo,
  • aparat 16 Mpix f/1.6 71° + 16 Mpix f/1.9 107°,
  • kamerka 8 Mpix f/1.9 80°,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
  • Bluetooth 5.0,
  • GPS,
  • NFC,
  • 3.5 mm jack audio,
  • USB typu C,
  • akumulator o pojemności 3000 mAh,
  • norma odporności IP68 i MIL-STD 810G,
  • wymiary: 153,2 x 71,9 x 7,9 mm,
  • waga: 162 g.

Cena LG G7 ThinQ w momencie publikacji recenzji: 3499 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

G7 ThinQ trafił do mnie w wersji kolorystycznej “marokański niebieski”. Nie miałam jeszcze okazji być w Maroku, więc nie do końca jestem w stanie ocenić, co autor nazwy tego koloru mógł mieć na myśli, ale faktem jest, że obudowa G7 zmienia kolor w zależności od tego, ile światła i pod jakim kątem na nią pada. Nie jest tak, że jest nudna i ciągle wygląda tak samo – za to duży plus. Nie wiem jednak czy częściej kolor ten wpada w zielony czy niebieski, ale… tak na dobrą sprawę zastanawiam się czy ma to jakiekolwiek znaczenie. Ostatecznie dochodzę do wniosku, że niekoniecznie. Ważne, że telefon prezentuje się dobrze i zwraca na siebie uwagę – trzeba jednak pamiętać o tym, że zbiera odciski palców jak oszalały (ale aktualnie to standard we wszystkich flagowcach…). Do tego jakości wykonania nie można zupełnie nic zarzucić.

Z punktu widzenia ergonomii dużym plusem G7 ThinQ jest fakt, że w stosunku do innych flagowców – mimo 6,1-calowego ekranu – jest bardzo wąski, co sprawia, że bardzo dobrze leży w dłoni i jeszcze lepiej się z niego korzysta. Oczywiście operowanie telefonem jedną ręką jest mocno utrudnione, ale ja już doszłam do takiej wprawy, że nie mam z tym większych problemów. Jeśli jednak boicie się, że telefon wypadnie Wam z rąk, musicie mieć świadomość, że standardowo trzymając telefon jesteśmy w stanie dosięgnąć maksymalnie do drugiego rzędu ikon – aby sięgnąć pierwszego konieczna jest większa gimnastyka. I o ile chroniąc tył telefonu gumowym etui nie jest to przesadnym wyzwaniem, bo dość dobrze przylega do dłoni, tak bez niego obudowa jest nieco śliska, przez co trzeba uważać, by się nie wyślizgnął z ręki.

Aktualny flagowiec od LG ma notcha, czyli wcięcie w ekranie, w którym ukryto czujnik światła, kamerkę do selfie, diodę powiadomień i pozostałe czujniki. Patrząc na ramki wokół ekranu nie można powiedzieć, by były przesadnie duże, choć ta dolna – nie wiedzieć czemu – jest większa niż górna (jakby nie mogły być takiej samej wielkości…). Z tyłu mamy natomiast podwójny aparat główny i czytnik linii papilarnych umieszczony nieco poniżej poziomu obudowy, przez co jest odpowiednio wyczuwalny pod palcem.

Rzućmy jeszcze okiem na aluminiowe krawędzie. Na dolnej znajdziemy głośnik mono, 3.5 mm jack audio,USB typu C oraz mikrofon. Na górnej z kolei drugi mikrofon i tackę na 2xnanoSIM lub nanoSIM + microSD. Na prawym boku mieści się osamotniony włącznik (którego, siłą przyzwyczajenia z V30, ciągle szukam w czytniku linii papilarnych z tyłu…). Lewy bok natomiast skrywa w sobie przyciski do regulacji głośności oraz dodatkowy przycisk do uruchamiania asystenta Google (a jako że w Polsce asystenta jeszcze oficjalnie nie ma, przycisk odpowiada za otwieranie Google Now).

Wyświetlacz

Być może pamiętacie jak kilka miesięcy temu świat obiegła informacja, że LG dokonuje podziału związanego ze stosowaniem ekranów w swoich flagowcach. Matryce LCD mają gościć w serii G, natomiast OLED – w serii V. Niestety, potwierdziło się to w przypadku G7 ThinQ. A piszę “niestety”, bo jakoś OLED-y są, hmm, bardziej flagowe? Wystarczy spojrzeć na ofertę konkurencji, by wyciągnąć odpowiednie wnioski z tym związane.

LG bardzo mocno chwali się trybem zwiększonej jasności ekranu (1000 nitów), który uaktywnia się, gdy na ekran pada mocniejsze światło niż standardowo. I faktycznie, działa to świetnie, podbijając jasność wtedy, kiedy trzeba, z czym miałam do czynienia podczas moich ostatnich wyjazdów – w tym na Teneryfę, gdzie przygotowałam dla Was obszerne foto-porównanie dziewięciu najważniejszych flagowców dostępnych w sprzedaży.

Zastosowany w testowanym smartfonie ekran ma rozdzielczość 3120×1440 pikseli, natomiast to, na co warto zwrócić uwagę to fakt, że producent w ustawieniach daje nam możliwość obniżenia jej do 2340×1080 lub 1560×720 pikseli. W przypadku tej środkowej jakość wyświetlanego obrazu wciąż jest dobra, natomiast przy najniższej według mnie spada poniżej akceptowalnego poziomu.

W przypadku G7 ThinQ ważne kwestie związane z ekranem są co najmniej trzy. Pierwsza to oczywiście notch – można go lubić, można nie, najważniejsze – producent nas na niego nie skazuje, co oznacza, że w dowolnym momencie możemy go wyłączyć lub włączyć. Druga rzecz to skalowanie aplikacji; z racji nietypowych proporcji ekranu konieczne jest dopasowywanie wyglądu wyświetlanych programów do całej przestrzeni wyświetlacza – i faktem jest, że nie ma z tym najmniejszych problemów. Trzecia rzecz to tryb czytania, czyli nic innego, jak filtr światła niebieskiego, dzięki któremu korzystanie nocą z telefonu jest bardziej komfortowe. W ustawieniach ekranu można też zmieniać tryb kolorów oraz temperaturę wyświetlanych barw i zdecydowanie warto się zainteresować tymi funkcjami, bowiem domyślnie ekran wyświetla bardzo chłodne barwy, co nie każdemu będzie odpowiadało.

Wspomnę jeszcze, że poza diodą powiadomień, do naszej dyspozycji oddany jest panel Always on Display, który wyświetla wszystkie najważniejsze informacje (data, godzina, powiadomienia) na zablokowanym ekranie w ustalonych wcześniej godzinach.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Ekran
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Biometria. Akumulator. Aparat. Podsumowanie