Mapy Google w Apple CarPlay
(fot. Tabletowo.pl)

Nie ufaj Google Maps! Ograniczenia prędkości wymagają poprawy

Postanowiłem sprawdzić jedną z ostatnich, dużych nowości w Google Maps. Niestety, ograniczenia prędkości nie zawsze pokazują poprawne informacje. Co więcej, jeśli będziemy im zbytnio ufać, skończymy z mandatem.

Google Maps wyświetlają ograniczenia prędkości

Pod koniec października użytkownicy Google Maps zaczęli zgłaszać, że w nawigacji pojawiła się długo wyczekiwana funkcja. Otóż aplikacja wreszcie otrzymała możliwość pokazywania obowiązujących ograniczeń prędkości, co jak najbardziej podnosi komfort podróżowania samochodem, jak i ogólną atrakcyjność nawigacji w oczach kierowców.

Należy zaznaczyć, że funkcja już wcześniej była testowana w Polsce, ale finalnie nie została udostępniona wszystkim użytkownikom. Ponadto zniknęła na dłuższy czas. Niedawno jednak powróciła i teraz możemy mówić o znacznie szerszym wdrożeniu. Z nowości można korzystać w przypadku aplikacji na Androidzie i iOS, a także w Android Auto i Apple CarPlay.

Oczywiście Mapy Google nie są pierwszą nawigacją, która zapewnia dostęp do takiego rozwiązania. Można nawet stwierdzić, że Google Maps przyszło mocno spóźnione na imprezę, bowiem ograniczenia prędkości od lat dostępne są w innych aplikacjach dla kierowców – np. AutoMapa, Yanosik czy w Waze. Cóż, lepiej późno niż wcale.

Szkoda tylko, że wdrożenie funkcji w Google Maps jest mocno przeciętne i niekoniecznie pokazywane wartości są poprawne.

Google Maps ograniczenie prędkości
Ograniczenia prędkości w Google Maps. Tutaj zalecam jednak jechać sporo wolniej – 50 km/h. Podejrzewam jednak, że na tym krótkim odcinku trudno będzie osiągnąć jakąkolwiek wyższą prędkość – zjeżdżamy z ronda i zaraz drogę przecina ulica Rokicińska (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Ograniczenia prędkości w Google Maps wymagają poprawy

Zanim przejdziemy do Google Maps, skupmy się na chwilę na wspomnianej już nawigacji Waze. Należy ona do Google, ale traktowana jest jako oddzielna aplikacja, skierowana wyłącznie dla kierowców. Mimo iż właściciel jest ten sam, to względem Map Google mamy naprawdę sporo różnic i to w podstawowych elementach – inny interfejs, inne mapy czy inny algorytm wyznaczania trasy.

W aplikacji Waze na pokładzie znalazła się funkcja ograniczeń prędkości, ale również tutaj znajdziemy różnice. Przede wszystkim Waze pod tym względem wypada znacznie lepiej. Jasne, zdarzają się błędy, ale naprawdę rzadko, czego nie można powiedzieć o drugiej aplikacji Google.

Google Maps ograniczenie prędkości
Kto wie jakie jest ograniczenie prędkości na autostradzie A2? Google Maps chyba nie wiedzą (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Muszę zaznaczyć, że z nowością wprowadzoną w Google Maps zrobiłem około 250 km, czyli niedużo. Dodatkowo jeździłem po dobrze znanych mi drogach. Podejrzewam, że po pokonaniu dłuższego dystansu moja irytacja funkcją ograniczeń prędkości byłaby jeszcze większa. Uważam jednak, że 250 km to dystans w zupełności wystarczający, aby móc ocenić omawianą funkcję.

Zacznijmy od tego, że ograniczenie prędkości nie zawsze jest wyświetlane. Jeszcze byłbym w stanie zrozumieć, gdyby dotyczyło to zapomnianej przez prawie wszystkich drogi, przebiegającej przez jakąś wieś. Natomiast w Google Maps ograniczenia nie są pokazywane na autostradzie A1 czy A2. Po prostu wirtualny znak nagle znika z ekranu smartfona lub samochodu (Android Auto lub Apple CarPlay). Nie dotyczy to jednak wszystkich fragmentów wymienionych autostrad, bowiem tuż pod koniec mojej obecności na A2, gdy już jechałem w kierunku A1, nagle ograniczenie prędkości się pojawiło. Ograniczenie kilkukrotnie zniknęło mi również na ulicy Rokicińskiej w Łodzi, a więc na naprawdę popularnej trasie wybieranej przez kierowców.

Google Maps ograniczenie prędkości
Po kilkunastu kilometrach ograniczenie prędkości jednak się pojawiło (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Na większości dróg ograniczenie prędkości jednak jest dostępne w Google Maps, ale tutaj pojawia się kolejny problem. Otóż nie zawsze jest ono poprawne. Jeszcze pół biedy, gdy nawigacja pokazuje zbyt niskie ograniczenie, ale zdarza się, że aplikacja twierdzi, że na danym odcinku można jechać szybciej, niż wskazują znaki przy drodze.

Przykładowo na drodze krajowej nr. 14, w miejscowości Krępa, mamy teren zabudowany i obowiązującą prędkość do 50 km/h. Po wjechaniu w teren zabudowy od strony Łodzi, przez około kilometr od znaku informującego o niższej maksymalnej prędkości, nawigacja wciąż pokazuje ograniczenie wynoszące 90 km/h.

Wpadkę zauważyłem również wcześniej, jeszcze przed Strykowem – otóż w jednym miejscu nawigacja pokazuje 70 km/h, mimo iż zgodnie z prawem powinniśmy poruszać się z prędkością do 50 km/h.

Google Maps ograniczenie prędkości
Tutaj można już jechać 50 km/h! (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Jeśli na obu tych odcinkach posłuchamy się nawigacji, to niewykluczone, że skończymy z mandatem. Zdaję sobie sprawę, że kierowca powinien zwracać uwagę na znaki i dostosowywać do nich prędkość, a nie patrzeć się w ekran smartfona, aby poznać jakie jest ograniczenie. Tylko, że każdy może popełnić błąd i przegapić znak. Byłoby naprawdę miło, gdyby w takiej sytuacji kierowca mógł dostać dodatkową, poprawną informację z aktualnie używanej nawigacji.

Nie chodzi o uniknięcie mandatu, ale o bezpieczną jazdę. W końcu te wszystkie ograniczenia czy fotoradary mają jedno podstawowe zadanie do spełnienia – zapewnienie bezpieczeństwa na drogach, a nie wyciąganie pieniędzy z kieszeni kierowców.

Chciałbym napisać, że ograniczenia prędkości działają wzorowo w Google Maps, wierząc, że kierowcy będą stosować się do wyświetlanych, wirtualnych znaków. Nie mogę jednak tego zrobić. Obecnie funkcja wydaje się być tylko ciekawostką, bowiem sprawia zbyt dużo problemów. Jeśli zależy Wam na podobnej funkcji, a także szukacie dobrej nawigacji, to mogę Wam polecić Waze – zdecydowanie warto spróbować.

Google Maps ograniczenie prędkości
Teren zabudowany! Maksymalnie jest 50 km/h (fot. Mateusz Budzeń, Tabletowo.pl)

Przy okazji testów nowej funkcji przypomniałem sobie, dlaczego kilka lat temu zrezygnował z korzystania z Google Maps jako mojej głównej nawigacji. Owszem, to był tylko jeden z powodów, ale dość ważny. Mają one tendencje do prowadzenia drogami o wątpliwej jakości, co finalnie wydłuża czas podróży lub po prostu przyspiesza zużycie się wybranych elementów w samochodzie.