Days Gone - grafika promocyjna jednej z ekskluzywnych gier dla ekosystemu PlayStation
Days Gone - grafika promocyjna jednej z ekskluzywnych gier dla ekosystemu PlayStation

5 wybitnych gier z PlayStation, jakich nie zobaczysz na Xboksie

Mija półtora roku, odkąd konsole nowej generacji pojawiły się na rynku. Choć Microsoft walczy z PlayStation 5 aż dwoma modelami sprzętu – Xbox Series S oraz Xbox Series X, firma ewidentnie znów zapomniała o przygotowaniu wielkich gier ekskluzywnych na czas. Forza Horizon 5 oraz Halo Infinite to za mało, by stawać w szranki z bogatym portfolio gier od PlayStation Studios. Dlatego też przygotowałem listę 5 wybitnych, nie do końca oczywistych produkcji, których zakup poleciłbym na start każdemu nowemu posiadaczowi konsoli Sony.

Days Gone

  • Dostępność: PlayStation 4/PC
  • Data premiery: 26 kwietnia 2019
  • Cena: 169 złotych

Były żołnierz amerykańskiego wojska, uczestnik misji w Afganistanie, a także członek gangu motocyklowego. Z takim CV, Deacon St. John ma wszelkie predyspozycje, by przetrwać apokalipsę zombie w dość spokojnym Oregonie, znajdującym się na zachodzie rozmontowanych Stanów Zjednoczonych. Spokój nielicznych już osad przeplata się z niecodziennym brakiem zaufania wśród ludzi, destrukcyjnymi hordami zakażonych oraz gasnącą nadzieją na znalezienie leku, który pozwoliłby na nowo zbudować ludzkości cywilizację z ich wspomnień.

Przy tym wszystkim, Days Gone pozostaje wybitną opowieścią o miłości bezgranicznej. Plącząc się między obozami, Deacon poszukuje również swojej zaginionej żony. Ten nie może jej odnaleźć od pierwszych ataków zakażonych, podczas których Sarah została zabrana do medycznego helikoptera. Choć nadzieja na jej odnalezienie jest raczej niewielka, jest to naprawdę jedyne marzenie, jakie napędza naszego bohatera do działania.

W swojej podstawowej konstrukcji, Days Gone to gra akcji w otwartym świecie, osadzona w perspektywie trzeciej osoby. W poszukiwaniu swojej ukochanej, Deacon buduje zaufanie ludzi z innych obozów, wykonując specjalne zadania. Główny bohater walczy z bandytami i zakażonymi, zbierając przy tym kolejne poszlaki na temat miejsca pobytu małżonki.

Wielki budżet gry nie został zmarnowany, dostarczając graczom niesamowitych, wielowymiarowych bohaterów, których losy oglądamy z zapartym tchem, pomimo powtarzalności wielu mechanik, typowych dla gier w otwartym świecie. Same okolice Oregonu – miejsca, z którego pochodzą twórcy gry – zostały również fantastycznie odwzorowane, przez co przejażdżki motocyklem po opustoszałych lasach i drogach są przeżyciem niecodziennym.

Choć w temacie apokalipsy najczęściej mówi się o serii The Last of Us, to Days Gone właśnie powinno zainteresować świeżego posiadacza konsoli PlayStation. Tytuł imponuje zarówno pod kątem scenariusza, lecz również wykorzystanej technologii. Hordy zakażonych robią wrażenie do dzisiaj, mimo iż tytuł ma już na karku ponad 3 lata. Zwłaszcza na sprzęcie nowej generacji oraz pecetach, gdzie tytuł funkcjonuje w 60 kl/s oraz jest usprawniony przez dwa lata systematycznych aktualizacji oraz łatek pierwotnych błędów.

Marvel’s Spider-Man

  • Dostępność: PlayStation 5/PlayStation 4
  • Data premiery: 7 września 2018
  • Cena: 169 złotych

Pamiętam doskonale dzień, w którym specjalnie pojechałem do lokalnego elektro-marketu, by zaopatrzyć się w pudełkowe wydanie Marvel’s Spider-Man. Było to zaledwie kilka dni po premierze gry, prościutko po otrzymanej wypłacie z poprzedniej pracy. Tak bardzo chciałem zagrać w najnowszy tytuł od Insomniac Games, że nawet zdrowy rozsądek nie miał zbyt wielkiego pola do dyskusji.

A było na co czekać, ponieważ twórcy Marvel’s Spider-Man wzorowo wykonali swoje zadanie. Największą siłą produkcji jest niesamowicie prosty system poruszania się po mieście, oparty o bujanie się na pajęczej sieci. Autorzy wzięli pod uwagę dopracowany już model z Spider-Man 2 (2004), usprawniając go na potrzeby poprzedniej generacji konsol.

Wisienkami na torcie są również dopracowane mechaniki walki, z których korzystanie sprawia frajdę zarówno w bezpośrednich starciach ze złoczyńcami, jak i w cichym obezwładnianiu przeciwników, do czego Spider-Man również jest przecież zdolny.

Co w Marvel’s Spider-Man również imponowało, to staranna uwaga, z jaką został odwzorowany komiksowy wariant Nowego Jorku. Choć ten Peter Parker nie ma zbyt wiele wspólnego z kinowym uniwersum Marvela, odkrywanie smaczków, związanych z innymi postaciami oraz odnajdywanie przedmiotów opowiadających dzieje człowieka-pająka, sprawia w tym wydaniu ogromną frajdę. Wielu fanów Spider-Mana do dziś uważa, że poza komiksami to jest najlepsza z interpretacji postaci Petera Parkera.

Pierwsza gra z 2018 roku to potencjał, który procentuje już nawet dzisiaj. W 2020 roku gracze dostali samodzielny dodatek w postaci Spider-Man: Miles Morales, a teraz już powstaje sequel oraz Marvel’s Wolverine – zupełnie osobny tytuł z rosomakiem, rozgrywający się w tym samym uniwersum. Pomyśleć, że jedna gra sprawiła, iż wszelkie poprzednie próby sprowadzenia Spider-Mana do gier są już dziś wyłącznie muzealnym eksponatem. To jednak jest temat na zupełnie inny materiał.

Returnal

  • Dostępność: PlayStation 5
  • Data premiery: 30 kwietnia 2021
  • Cena: 339 złotych

Poprzednie dwa – może nawet trzy – lata, przebiegły pod znakiem małych-wielkich gier roguelike. Krótkich przygód, które swoimi mechanikami rozwoju oraz niebotycznym poziomem trudności, zachęcały graczy do dziesiątek prób nad modyfikowalnymi etapami. Ich największą siłą był niecodzienny w branży brak powtarzalności.

Każda próba to tak wiele zmiennych i losowych czynników, że mechanizm ten uzależniał żądzą jeszcze jednej próby. Najwięcej szumu zrobił mitologiczny Hades (2020), choć wtórowały mu wspaniałe Curse of the Dead Gods (2021), Noita (2020) oraz Dead Cells (2017). Wszystkie w małej skali, znające ograniczenia indyczej strony tego brutalnego biznesu.

Dlatego też powstanie Returnal, kosmicznego rogalika o wysokim budżecie, było ryzykiem, które podjąć mogły tylko PlayStation Studios oraz ekipa z Housemarque – znana wcześniej ze strzelankowych arcydzieł w stylu Resogun (2013) czy też nieco nowszego Nex Machina (2017). W swojej najnowszej grze, Housemarque wspaniale przenosi format rogalika do wysokobudżetowej produkcji, pozwalając mniej zaangażowanym graczom na doświadczenie jednych z najbardziej ryzykownych zabaw w historii gamingu.

Choć pojedyncze próby ukończenia Returnal mogą trwać nawet kilka godzin, tytuł sprawnie balansuje wrażenie postępu z wielką trudnością gry. Najbardziej sprawny uczestnik tej rozgrywki będzie ginąć dziesiątki razy z rąk hord potworów, atakujących w każdym z pokoi.

Returnal premiuje też grających najbardziej, gdy ci nie boją się podejmować ryzyka. Przyjmowanie pasożytów dających negatywne efekty, osłabianie postaci pod obietnicą długotrwałego ulepszenia czy wreszcie zaglądanie do nieobowiązkowych komnat – to zawsze kusi, to często nagradza, lecz niejednokrotnie okazuje się zgubą w jednych z najlepszych podejść do ukończenia gry.

Największym jej urokiem jest jednak to, jak satysfakcjonującą strzelanką Returnal jest przy wszystkich bolączkach bycia rogalikiem. Pozostając grą ekskluzywną dla PlayStation 5, tytuł wykorzystuje kontroler Dual Sense do granic możliwości, dostarczając niepowtarzalne, haptyczne wibracje oraz jakość adaptacyjnych triggerów.

Jest to jedna z pozycji, przy których reszta shooterów staje się dziwnie pusta, pomimo dość bliskich okienek wydawniczych. Choć był to jeden z gorzej promowanych hitów od PlayStation Studios, naprawdę warto dać mu równą szansę, zestawiając go z wielkimi markami Sony. Można się bardzo miło przy tym zaskoczyć.

Kena: Bridge of Spirits

  • Dostępność: PlayStation 4/PlayStation 5/PC
  • Data premiery: 21 września 2021
  • Cena: 189 złotych – PS4/PS5 / 139 złotych – PC

Nigdy nie odpuszczę sobie okazji, by móc wspomnieć o jednym z największych zaskoczeń poprzedniego roku. Coś mi dobrze podpowiadało, żeby bacznie przyglądać się produkcji Kena: Bridge of Spirits, ponieważ okazała się ona jedną z najciekawszych gier przygodowych ostatnich lat, pozostając przy tym ekskluzywną dla ekosystemu PlayStation.

W swojej debiutanckiej grze, Ember Lab łączy zgrabnie mechaniki gry eksploracyjnej z soczystą walką, zakrawającą swoim stylem o gatunek soulslike. Choć wiele wyzwań premiuje w tej przygodzie zgrabność obsługi prawej gałki analogowej oraz systemu rolki, Kena: Bridge of Spirits najbardziej błyszczy w swoich przepięknych krajobrazach, leśno-brzmiącej ścieżce dźwiękowej oraz fenomenalnych przerywnikach filmowych, których jakość ociera się o portfolio największych studiów zajmujących się animacją 3D.

Powiedziałem również o eksploracji, a ta opiera się o zbieranie słodkich czarnych stworków, tutaj zwanych Rot. Ich zbiorowa moc jest w stanie oczyścić pogrążone chaosem krainy i pomagać bohaterce w pokonywaniu przeciwników. Stworki mają również udział w zagadkach środowiskowych. Nimi przesuwamy wielkie skały, tworząc nowe przejścia. Warto ich zbierać jak najwięcej, nie tylko ze względu na słodkie kapelusiki, jakie można im później przywdziać.

Skutkiem ubocznym wsparcia finansowego Sony było tylko to, że Kena: Bridge of Spirits deklasowała pozostałe indyki podczas wszelkich niezależnych nominacji do nagród. Ostatecznie jednak, dostaliśmy wspaniały tytuł, jaki naprawdę warto ograć w swojej podstawowej cenie. W szczególności na komputerach PC oraz PlayStation 5, gdzie uświadczymy stabilne 60 kl/s.

God of War

  • Dostępność: PlayStation 4/PC
  • Data premiery: 20 kwietnia 2018
  • Cena: 79 złotych – PS4 / 219 złotych – PC

Jest to niewątpliwie zdumiewające, jak wielką drogę Kratos przeszedł o początku swojej przygody w 2005 roku, jeszcze gdy seria God of War garściami czerpała z dorobku mitologii greckiej, a nie nordyckiej. Od początku jednak był to bohater tragiczny. Umęczony koszmarami o cierpieniu własnej rodziny oraz ojczyzny, poprzysiągł zemstę. Najpierw na Aresie, później na Siostrach Przeznaczenia, by wraz z tytanami podjąć próbę zgładzenia Zeusa oraz reszty bogów Olimpu.

W 2018 roku spotkaliśmy już Kratosa starszego. Zgorzkniałego, lecz ciągle potężnego wojownika, który miał jeden prosty cel. Wejść na górę, by rozsypać prochy matki Atreusa – początkowo niezdarnego dziecka, chcącego tylko sprostać niebotycznym wymaganiom ojca. Choć God of War znów dostarcza epickie pojedynki na najwyższym poziomie, to warstwa fabularna oraz stopniowe budowanie więzi między Kratosem i Atreusem sprawia, iż Santa Monica Studio znów popełniło dzieło wybitne.

Zarówno w spokojnych momentach na łódce, jak i długich segmentach walki, łatwo zauważyć ewolucję, jaką przechodzi relacja Kratosa i Atreusa. Wraz z kolejnymi godzinami gry, pyskówek oraz ostrego traktowania jest mniej, a zaczyna się opowieść o nordyckich legendach, odkrywanie starych tajemnic oraz prawdziwa rozmowa ojca z synem. Wracamy również do starych demonów serii, jakie docenią tylko najbardziej zagorzali fani franczyzy.

Choć wiele opisanych dziś gier ekskluzywnych można wpisać w podobny schemat, to God of War znów wskazało drogę, z jaką pozostali twórcy powinni rozwijać narrację w wielkich, wysokobudżetowych produkcjach. Nawet cztery lata po premierze mamy do czynienia ze standardem, do jakiego równać może tylko kilka ekip w branży, obecnych również w szeregach PlayStation Studios. Chociażby dlatego warto sięgnąć pod God of War, nawet, gdy nie nadrobimy wszystkich klasycznych gier z serii.

PlayStation vs Xbox – różnica lat inwestycji

Ekipa Phila Spencera od lat czyni wszelkie starania, by poszerzać portfolio Xbox Game Studios o kolejne marki. Nawet, jeśli to oznacza kupowanie gotowych firm oraz gier, które mają zasilić usługę Xbox Game Pass. Niestety – każda obietnica czarujących, oryginalnych produkcji kończy się zazwyczaj tym samym – Forza, Halo oraz Gears of War. Wspaniałości w stylu Cuphead czy Psychonauts 2 to rzadkość, która i tak po jakimś czasie ląduje także na konsolach PlayStation.

Ostatnie przesunięcia Starfield oraz Redfall powodują, że Xbox nie ma w tym roku zapowiedzianej żadnej wielkiej gry. PlayStation wydało tymczasem Horizon: Forbidden West, Gran Turismo 7, a przecież czekamy jeszcze na God of War: Ragnarok. To nie może się nie udać. Jedyną szansą na ratunek jest nadchodzące Xbox & Bethesda Games Showcase, które odbędzie się już 12 czerwca o godzinie 19:00 czasu polskiego.

Prawdę mówiąc, nie wiem jednak, co takiego Xbox może zapowiedzieć, żeby naprawdę mnie zaskoczyć. Miejmy nadzieję, że będą to nowe, obiecujące marki, a nie odgrzewane kotlety. W tym drugim przypadku, Phil Spencer po raz kolejny odda generację walkowerem.