Dawno tak chętnie nie robiłem zdjęć. Pierwsze dni z Vivo X200 Pro

Vivo wróciło do Polski. I jest to jeden z bardziej cieszących mnie powrotów. Z kolei Vivo X200 Pro to jeden z najciekawszych smartfonów, jakie przyszło mi w ostatnim długim czasie testować – szczególnie pod kątem możliwości fotograficznych. Po zaledwie kilku dniach – bo tyle dopiero go użytkuję – nie pokuszę się jeszcze o pełną recenzję, ale to dobry moment na pierwsze wrażenia. Zwłaszcza, że tu naprawdę jest o czym opowiadać.

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że Vivo X200 Pro to nie jest zupełnie nowy smartfon. Swoją premierę na rodzimym dla firmy, chińskim rynku, miał już dłuższy czas temu, bo w październiku ubiegłego roku, natomiast w Polsce pojawił się w momencie powrotu marki, czyli w maju tego roku.

Cena Vivo X200 Pro wynosi 5299 złotych, przy czym dostępny jest on tylko w jednym wariancie – 16/512 GB w kolorze tytanowym.

Gdzie kupić?

Vivo X200 Pro

ok. 5299 zł
(Przybliżona cena z dnia: 7 czerwca 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Powrót, który zdecydowanie cieszy

Na początek mały rys historyczny. W październiku 2020 roku do walki o polskiego klienta dołączyła kolejna marka produkująca smartfony – Vivo. Jednym z pierwszych urządzeń spod szyldu tej firmy, jakie można było wówczas kupić w kraju nad Wisłą, był aspirujący do miana flagowca Vivo X51. Od tamtej pory producent sukcesywnie prezentował w Polsce swoje nowe smartfony, a ostatnim dostępnym wtedy u nas flagowcem marki był Vivo X90 Pro.

Niestety, z różnych względów wyniki sprzedażowe ewidentnie nie wyglądały tak, jak cele założone przez firmę, przez co już po niespełna trzech latach, w czerwcu 2023 roku, firma Vivo podjęła decyzję o wycofaniu się z polskiego rynku. Była to niemała strata dla sporej części klientów, bowiem – bądź co bądź – smartfony Vivo stanowiły ciekawą alternatywę dla urządzeń z logami najpopularniejszych marek.

Wygląda jednak na to, że firma dość szybko zatęskniła za naszym krajem. Pierwsze poważniejsze pogłoski o tym, że Vivo może zdecydować się na powrót do Polski pojawiły się pod koniec stycznia 2025, gdzie – jak zauważył Grzesiek – na stronie ze specyfikacją techniczną modelu X200 Pro, przy informacji o baterii, jednym z wymienionych krajów była właśnie Polska.

Niedługo później, bo w połowie lutego uzyskaliśmy już oficjalne potwierdzenie powrotu Vivo do Polski. Pod koniec kwietnia mieliśmy do czynienia z zapowiedzią polskiej premiery pierwszych czterech modeli smartfonów Vivo, a od 9 maja klienci mogli je już kupować w sieci sklepów Media Expert. Jednym ze smartfonów jest bohater tego materiału – Vivo X200 Pro.

W moim odczuciu, powrót Vivo do Polski to absolutnie świetny ruch, który mnie osobiście bardzo ucieszył. Zwłaszcza, że ostatnie flagowce producenta zbierają bardzo dobre opinie, przy czym w szczególności doceniane są za możliwości fotograficzne. Poza tym, oczywistą oczywistością jest, że im większy wybór urządzeń na rynku, tym lepiej dla nas, konsumentów.

vivo X200 Pro

Jaki jest Vivo X200 Pro? Pierwsze wrażenia

Vivo X200 Pro jest pierwszym flagowym smartfonem marki, jaki możemy kupić od momentu powrotu Vivo do Polski. Nie będę tutaj nad wyraz szczegółowo skupiać się na specyfikacji technicznej, bowiem na to przyjdzie jeszcze czas w pełnej recenzji. Zresztą, opisywaliśmy ją już przy okazji chińskiej premiery Vivo X200 Pro.

Z nieukrywanym entuzjazmem podszedłem do możliwości przetestowania Vivo X200 Pro – między innymi dlatego, że stanowi on otwarcie nowego rozdziału historii Vivo w Polsce, ale też ze względu, że jest to pierwszy smartfon z logo marki, który dane mi jest dogłębnie sprawdzić.

Zatem, jakie pierwsze wrażenie sprawia Vivo X200 Pro? Wprost świetne. Od samego początku czujemy, że mamy do czynienia ze smartfonem klasy premium. Tyczy się to nawet pudełka – jest ono duże, wykończone fakturą przypominającą skórę i zdobione srebrnymi, tłoczonymi napisami, umieszczonymi w okręgu mającym symbolizować wyspę aparatów.

Konstrukcyjnie absolutnie nie ma się tu czego czepiać. Całość zbudowana jest z dwóch tafli szkła i aluminiowej, szczotkowanej ramy. Wszystko jest świetnie spasowane, a i wzornictwo może się podobać – ta tytanowa wersja kolorystyczna prezentuje się naprawdę gustownie. Nie sposób przejść obojętnie obok tej wprost monstrualnej wyspy aparatów. Niemniej jednak, jest ona starannie i efektownie wykończona, bowiem zdobi ją pierścień z precyzyjnym frezowaniem.

Na froncie, pod czterostronnie zakrzywionym szkłem Armor Glass, znalazł się mierzący 6,78 cala ekran AMOLED o rozdzielczości 2800×1260 pikseli. Wyświetlacz wykonany jest w technologii 8T LTPO, przez co oferuje adaptacyjne odświeżanie w jeszcze większym zakresie, wynoszącym 0,1-120 Hz. Lokalna jasność szczytowa to do 4500 nitów.

Bez zaskoczenia, ekran jest świetny i nie daje choćby jednego, małego powodu, który pozwoliłby mi narzekać. Wyświetlana kolorystyka prezentuje się świetnie (producent chwali się technologią ZEISS Master Color), jasność minimalna i maksymalna są bez zarzutów, podobnie jak kąty widzenia. Pochwalić mogę też piekielnie szybki, ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych.

Za wydajność odpowiada procesor MediaTek Dimensity 9400, a więc dokładnie ten sam, który napędzał testowanego przeze mnie kilka miesięcy temu Oppo Find X8 Pro. Do współpracy ma 16 GB RAM LPDDR5X i 512 GB pamięci masowej UFS 4.0. Finalnie, Vivo X200 Pro działa dokładnie tak, jak oczekiwałbym tego od flagowca. Przez te kilka dni, smartfon ani razu mnie nie zawiódł – otwieranie aplikacji następuje błyskawicznie, a interfejs systemu pozostaje responsywny i świetnie zoptymalizowany.

Całość zasila – co trzeba przyznać – duży akumulator wykonany w technologii anody krzemowej 3. generacji (czyli krzemowo-węglowy) o pojemności wynoszącej 6000 mAh. Bez zaskoczenia, przekłada się to na więcej niż zadowalający czas pracy. Naturalnie, na ten moment wykonałem jeszcze zbyt mało cykli, by ostatecznie osądzać w tej kwestii.

Niemniej jednak, Vivo X200 Pro bez zająknięcia wytrzymuje pełny, intensywny dzień użytkowania od rana do późnego wieczora, nierzadko mając jeszcze 40% zapasu energii. Nawet po całym dniu poza domem, z wykorzystaniem 5G, wciąż nie rozładował mi się przed północą. SoT, jaki do tej pory uzyskiwałem, oscylował od nieco ponad 6,5 h do niemal 9 h.

Oczywiście zaznaczam, że są to dopiero pierwsze wrażenia po kilku dniach użytkowania, zatem do czasu pełnej recenzji moje odczucia w zakresie – chociażby – wydajności czy czasu pracy mogą się nieco zmienić. Póki co jednak, przyznaję wprost, że jestem naprawdę bardzo, ale to bardzo usatysfakcjonowany.

vivo X200 Pro

Zdjęcia z Vivo X200 Pro robią świetne wrażenie

Z reguły w typowych pierwszych wrażeniach raczej wstrzymuję się od moich osądów na temat możliwości fotograficznych smartfonów i w tym miejscu zostawiam Was tylko z samymi zdjęciami, do Waszej oceny. Tym razem jednak będzie nieco inaczej, bowiem Vivo X200 Pro już od samego początku zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. Ba, niektóre ze zdjęć spowodowały wręcz zachwyt i opad szczęki.

Zanim o zdjęciach, wypadałoby wspomnieć, jaki dokładnie aparat oferuje Vivo X200 Pro. Na tej monstrualnej wyspie znalazły się trzy obiektywy, a całość została opracowana we współpracy z marką ZEISS. Zresztą, aparaty pokrywa szkło z powłoką T* ZEISS, która ma eliminować odblaski i refleksy. A co pod szkłem?

Główne oczko bazuje na matrycy Sony LYT-818 (jej wielkość to 1/1,28″), ma rozdzielczość 50 Mpix, ekwiwalent ogniskowej 23 mm, a wartość przysłony wynosi f/1,57. Ultraszeroki kąt to także 50 Mpix (1/2,76″, przysłona f/2,0, 15 mm) z autofocusem. Trzecim jest peryskopowy teleobiektyw ZEISS APO 200 Mpix oferujący zbliżenie optyczne 3,7x (ekwiwalent ogniskowej 85 mm, sensor HP9 1/1,4″, przysłona f/2,67).

Teorię mamy za sobą, to teraz czas na zdjęcia. Widać wyraźnie, że Vivo X200 Pro to naprawdę bardzo, badzo wysoka półka w zasadzie pod każdym względem – szczegółowości zdjęć, ich plastyki czy rozpiętości tonalnej.

Szczególnie pochwalić mogę teleobiektyw. Oferuje on wysoką rozdzielczość, przez co finalnie nawet te wyższe wartości zbliżeń, do około 20-30 razy, wciąż wyglądają naprawdę dobrze. Niekiedy nawet fotki zrobione maksymalnym, 100-krotnym zoomem, potrafią wychodzić zaskakująco czytelne, choć widać, że w dużej mierze to zasługa algorytmów, które skutecznie odszumiają zdjęcie.

Ale obecny tu teleobiektyw dobrze sprawdza się nie tylko podczas standardowego robienia zdjęć krajobrazów z przybliżeniem. Świetne efekty można uzyskać także robiąc fotki obiektów z niewielkiej odległości – i to tu Vivo X200 Pro wręcz błyszczy.

Nie dość, że takie zdjęcia prezentują znakomitą ostrość i szczegółowość, to jeszcze mają świetnie rozmyte tło (czyli efekt bokeh), przez co – całościowo – ich plastyka jest absolutnie fantastyczna. Robi to naprawdę kapitalne wrażenie i w efekcie nawet zdjęcie czegoś banalnego – ptaka, kwiatka czy owada, potrafi wyglądać na swój sposób magicznie.

No to dla uzupełnienia jeszcze nieco zdjęć wykonanych po zmroku:

Pełna recenzja Vivo X200 Pro wkrótce!

Nie będę ukrywać, że – póki co – moje wrażenia po tych paru dniach użytkowania Vivo X200 Pro są bardzo pozytywne. Smartfon dowozi praktycznie na każdym polu – począwszy od jakości wyświetlacza, poprzez wydajność, czas pracy i przede wszystkim szalenie zadowalające możliwości fotograficzne.

Zdjęcia z Vivo X200 Pro potrafią wyglądać na tyle świetnie, że niekiedy zastanawiam się, jak w tym aspekcie radzi sobie jego bardziej wypasiony brat – Vivo X200 Ultra, którego na globalnym rynku – niestety – najpewniej nie ujrzymy.

Z racji, że są to dopiero wrażenia po krótkim okresie użytkowania, oczywiście nie pokuszę się o wydawanie ostatecznego werdyktu. Na ten przyjdzie czas za kilkanaście dni – w pełnej recenzji. W niej już pojawią się znacznie szersze opisy wszystkich funkcji i parametrów Vivo X200 Pro, no i dużo bardziej szczegółowy opis aparatu oraz więcej przykładowych zdjęć.

Tymczasem, jeśli macie jakieś pytania, zachęcam do zadawania ich w sekcji komentarzy poniżej, a pełną recenzję będziecie mogli przeczytać (i obejrzeć) niebawem.

Redaktor, recenzent