Bethesda.net - logo
Bethesda logo (źródło: Bethesda)

To koniec Bethesda.net

Gracze komputerowi od lat narzekali na każdą firmę, która chciała mieć własną aplikację do uruchamiania gier. Dzisiaj mogą więc świętować, ponieważ potwierdzono oficjalne wyłączenie Bethesda.net – launchera przeznaczonego do uruchamiania tytułów wydawanych przez całą spółkę Zenimax.

Pokłosie zakupów Microsoftu

Bethesda.net przetrwało zaledwie sześć lat, a jego wyłączenie jest naturalnym efektem zakupu wszystkich studiów Zenimax przez Microsoft. Pełne zamknięcie aplikacji nastąpi na początku maja. Od tego momentu użytkownicy nie będą mogli uruchamiać zakupionych na niej gier. Nie oznacza to jednak, że utracą do nich dostęp całkowicie. Firma znalazła rozwiązanie, które z pewnością usatysfakcjonuje jej klientów.

Tak wygląda Bethesda.net, gdy zaledwie miała roczek
Tak wyglądała Bethesda.net, gdy miała roczek

Już w kwietniu Bethesda umożliwi migrację z Bethesda.net na platformę Steam. W ten sposób użytkownicy będą mogli łatwo przenieść swoje gry, i to w dodatku na domyślnie preferowaną platformę. W większości przypadków postępy w grach również zostaną przeniesione, a proces obejmie także listy znajomych z takich gier, jak Fallout 76 czy Deathloop.

Bethesda zbawia pecetowców

Jeżeli istnieje uniwersum, w którym wszystkie gry ukazują się na Steamie, to bardzo chciałbym się do niego przenieść. Choć posiadanie dodatkowej ikonki na pulpicie nie jest problematyczne, cenię sobie wygodę, jaka wiąże się z gromadzeniem biblioteki w jednej aplikacji.

Dlatego też śmierć Bethesda.net cieszy mnie wyjątkowo. Zanim jeszcze Microsoft przejął firmę, istnienie tego tworu było zdecydowanie niepotrzebne. Dla wszystkich – oprócz Zenimaxu, który w ten sposób zachowywał prowizję od sprzedaży gier na komputerach PC. Tylko co z tego, jeśli swój procent musiały dostać zarówno Xbox, Nintendo oraz PlayStation?

Z drugiej strony to tylko jedna ikonka na pulpicie mniej. Valve dalej ma konkurencję w postaci Microsoft Store, GOG.com oraz Epic Games Store. Nie wspomniałem jeszcze o Ubisoft Connect oraz Origin od Electronic Arts, choć zdecydowanie są to mniejsi gracze, zamknięci we własnych ekosystemach.

I jak tu być graczem komputerowym, jeśli sklepy prześcigają się w ekskluzywnych promocjach i ofertach na gry? To proste – nie przejmować się ikonkami i grać najtaniej. Jak widzimy na powyższym przykładzie, i tak sami kiedyś znikną.