Weekend z naprawdę tanim smartfonem. Niczego nie żałuję

Przyznaję – trochę zaniedbaliśmy smartfony z najniższej półki cenowej. O ile ostatnio na łamach Tabletowo mogliście przeczytać sporo recenzji urządzeń do tysiąca złotych, tak te o połowę tańsze nas omijały. Z tym większą ciekawością podeszłam do Tecno Spark 20C, którego standardowa cena to aktualnie 499 złotych.

Tanie telefony są coraz ciekawsze

Jeśli czytacie nas długo, być może kojarzycie, jak w 2018 roku (o matko, kiedy to zleciało?!) zrobiłam porównanie pięciu smartfonów do 600 złotych. Ich wspólnym mianownikiem było to, że już na pierwszy rzut oka wyglądały tanio, ich ekrany zajmowały małą przestrzeń przedniego panelu (screen to body było na poziomie najczęściej ok. 75%), miały 2-3 GB RAM, głośnik mono, microUSB i akumulatory o pojemności ok. 3000 mAh. I nie oferowały NFC (straszne to były czasy :D) czy choćby podstawowego czytnika linii papilarnych.

Przez ostatnie lata zmieniło się jednak bardzo dużo. USB typu C stało się standardem, podobnie jak moduł płatności zbliżeniowych. Telefony przestały świecić się tanim plastikiem (i wonić typowym dla taniego tworzywa sztucznego aromatem), a ich podzespoły stały się bardziej zaawansowane niż kiedykolwiek wcześniej.

Aktualnie sytuacja wygląda tak, że te najtańsze modele mają już po 4 GB (a czasem więcej) RAM, 128 GB pamięci wewnętrznej, akumulatory o pojemności 5000 mAh, USB C, a niektóre nawet ekrany o częstotliwości odświeżania 90 Hz (przy czym nie ma tu mowy ani o AMOLED, ani o rozdzielczości Full HD). 

Gdzie w tym wszystkim jest Tecno Spark 20C? Postanowiłam to sprawdzić.

Tecno Spark 20C

Weekend z tanim smartfonem. Niczego nie żałuję

Bezpośrednio z Samsunga Galaxy S24 Ultra, smartfona za 6599 złotych, który wciąż czeka na pierwszą aktualizację obiecaną przez producenta, przesiadłam się na Tecno Spark 20C. To smartfon, który wszedł do sprzedaży w Polsce w styczniu i można go było kupić w promocyjnej cenie 399 złotych. Aktualnie, zgodnie z planem, zdrożał o stówkę, a ja postanowiłam sprawdzić, co ten sprzęt sobą reprezentuje w tej cenie.

Nie poświęciłam mu jednak pełnego okresu testów, jak mamy w zwyczaju (standardowo minimum to dwa tygodnie, czasem więcej), bo z tanimi smartfonami jest tak, że już po chwili z nimi spędzonej wiadomo, co jest pięć. Prawda jest też taka, że – jeśli już ktoś kupuje smartfon do 500 złotych – raczej nie szuka jego recenzji, a idzie do marketu i bierze, co akurat leży na półce.

W końcu smartfony za te pieniądze to najczęściej modele przeznaczone dla dzieci (jako pierwsze telefony), dla osób starszych czy po prostu jako awaryjny sprzęt, gdy główny nam się z jakiegoś powodu zepsuje. Dlatego też nie uważam, by poświęcanie mu pełnej uwagi, miało głębszy sens.

Sens z całą pewnością ma natomiast przekazanie Wam wrażeń na temat tego, jaki w rzeczywistości jest Tecno Spark 20C. Jak działa, ile trwa jego ładowanie czy – wreszcie – jakie zdjęcia jesteśmy w stanie zrobić za jego pomocą.

Zaskoczył mnie swoim designem

Znaczy, zaraz, moment, wróóóóć. O tym, że inspiruje się iPhonem, wiedziałam, zanim dostałam go do testów. I nie stanowiło to dla mnie problemu – jest taki trend na rynku, że chińskie marki z jakiegoś powodu (;)) lubią takie, a nie inne ułożenie obiektywów aparatów i nic na to nie poradzimy. Nie przeszkadza mi to. 

To, co mnie jednak zaskoczyło na plus, to fakt obecności matowych ramek (które nie wyglądają tanio) i zastosowania na obudowie imitacji wegańskiej skóry. Patrząc na Sparka 20C z daleka naprawdę trudno jest zgadnąć, że kosztuje zaledwie 499 złotych – zwłaszcza w zielonej wersji (pozostałe nie mają tego efektu).

Na tle obudowy tanio i nieco odpustowo wygląda błyszcząca, plastikowa ramka, stanowiąca moduł aparatów. W ogólnym rozrachunku jednak z tego, jak prezentuje się Tecno Spark 20C, i jaka jest jego jakość wykonania (a jest bez zarzutu – nic nie skrzypi, nie ugina się pod palcami, etc.), można być zadowolonym. 

Nie inaczej jest, gdy spojrzymy na przód telefonu. Mamy tu do czynienia z 6,56-calowym wyświetlaczem, który wypełnia 84,6% frontowego panelu. Dzięki temu ramki wokół ekranu nie są przesadnie szerokie. Jasne, boczne są węższe niż górna i dolna, ale – znowu – trudno na pierwszy rzut oka powiedzieć, że mamy do czynienia ze sprzętem z tej półki cenowej.

Podświetlenie ekranu nieco psuje to wrażenie, ale nie jest wcale tak źle. Główne “ale” można mieć w kierunku rozdzielczości, która wynosi 1612 × 720 pikseli, ale w tej cenie jest to standard – z Full HD się tu nie spotkamy. Panel, co prawda IPS, a nie AMOLED, wygląda zupełnie dobrze – dopóki nie patrzymy na niego z bliska lub nie wymagamy wysokiej jasności (taką niestety nie może się pochwalić), podczas codziennego użytkowania jest po prostu OK. Bez fajerwerków, ale zdecydowanie wystarczająco. W tej cenie trudno narzekać, zwłaszcza, że nie zabrakło częstotliwości odświeżania 90 Hz, choć… to raczej przerost formy nad treścią w tak tanim telefonie z niskopółkowym procesorem (do tego jeszcze wrócimy).

Tecno Spark 20C

Jak działa Tecno Spark 20C?

A skoro już o nim mowa, za działanie Tecno Spark 20C odpowiada ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio G36 i system operacyjny Android 13 (poprawki bezpieczeństwa z 5 listopada 2023, pod tym względem wypada kiepsko). No i tutaj, jak się być może spodziewacie, mogę się nieco rozwinąć. 

Spark 20C działa… jak typowy smartfon za pięćset złotych. To nie jest żadne wydajnościowe zaskoczenie (a szkoda), a po prostu pospolity przedstawiciel tej półki cenowej. Co to oznacza dla użytkownika? Najprościej mówiąc: konieczność uzbrojenia się w cierpliwość.

Pierwsze uruchomienie danej aplikacji zawsze trwa dłuższą chwilę, ale już każde kolejne jest sporo żwawsze (ale nie błyskawiczne). Samo poruszanie się wewnątrz poszczególnych apek nie jest najszybsze, ale też nie doświadczyłam sytuacji, w której któraś by się zawiesiła (dosłownie raz Chrome przestał odpowiadać).

W ogólnym ujęciu Tecno Spark 20C jest dość wolny, przy czym nie jest to nic nadzwyczajnego w tej cenie. Powiem więcej: spodziewałam się, że będzie bardziej zamulał, mając w pamięci to, jak działały takie telefony jeszcze kilka lat temu. 

Wspomniany przerost formy nad treścią odnośnie stosowania w tak tanich smartfonów ekranów o odświeżaniu 90 Hz widać chociażby po szarpaniu obrazu podczas przewijania stron internetowych, scrollowania Facebooka czy Twittera. Wyższa częstotliwość odświeżania powinna pozytywnie wpływać na płynność scrollowania, ale tylko, gdy reszta podzespołów na to pozwala. 

Tutaj (a konkretnie w tej półce cenowej) to procesory są wąskim gardłem. I tak dobrze, że mamy tu MediaTeka Helio G36, a nie którąś z jednostek Spreadtrum, jak w sporej części taniej konkurencji, po której spodziewam się sporo mniej niż po MediaTeku.

Tecno Spark 20C

Czas pracy na poziomie…

Ale za to połączenie procesora o niskim zapotrzebowaniu na energię, niskiej rozdzielczości ekranu i akumulatora o sporej pojemności (5000 mAh) powinno przełożyć się na długi czas pracy. I rzeczywiście tak jest. Korzystając z telefonu na WiFi jesteśmy w stanie skończyć dzień z 3h20’ SoT, mając jeszcze 64% zapasu energii na kolejny dzień. Korzystając drugiego dnia z telefonu głównie na LTE, jesteśmy w stanie skończyć go z 6,5h SoT.

Telefon naładujemy z użyciem ładowarki (dołączonej do zestawu) o mocy 18 W. Pierwsze 50% zobaczymy po 45 minutach ładowania. Po 85 minutach będzie to już 85%. Po dwóch godzinach na liczniku pokazało się 98%. Równych stu, przyznaję, nie upilnowałam.

… a zdjęcia?

Tym, czego w tak tanich telefonach można się obawiać, jest jakość zdjęć, choć… zasadniczo sprawdza się reguła, że im więcej słońca, tym lepsze zdjęcia zrobimy, niezależnie od półki cenowej, z jakiej pochodzi dany sprzęt. Jasne, im gorsze matryce, tym więcej ziarna i szumów, większe szanse na nieostre kadry, i tak dalej… 

W Tecno Spark 20C znajdziemy aparat o rozdzielczości 50 Mpix i czujnik głębi, natomiast selfie zrobimy z użyciem aparatu 8 Mpix. I jak wychodzą zdjęcia? Dokładnie tak, jak mogliśmy się spodziewać. W dzień – nieźle (tu trzeba uważać, bo przepala jasne scenerie, typu kocia sierść), a im mniej oświetlenia, tym gorzej (szczegółowość leci znacząco, pojawia się spore zaszumienie, etc.). Co ciekawe, nie ma tu nawet trybu nocnego.

Co jeszcze warto wiedzieć?

W celu uzupełnienia informacji na temat testowanego telefonu wypadałoby jeszcze dodać, że Tecno Spark 20C jest wyposażony w NFC, Bluetooth 5.0, WiFi 802.11 ac i GPS. Ma też dual SIM (2x nanoSIM + microSD), USB typu C i 3.5 mm jacka audio. I głośniki stereo! Przy czym nie spodziewajcie się nadzwyczajnej jakości.

Czytnik linii papilarnych umieszczony jest we włączniku i działa momentami błyskawicznie, a czasem nieco wolniej, ale wciąż zaskakująco szybko, jak na tak tani sprzęt. Jeśli natomiast chodzi o rozpoznawanie twarzy, najczęściej działa sporo wolniej.

Telefon wspiera rozwiązanie na wzór Dynamic Island z iPhone’ów. Przy czym nie jest to tak rozwinięta funkcja, jak w smartfonach Apple czy nawet jak kapsułka z recenzowanego przeze mnie niedawno realme C67. Dynamic Port, bo tak tu nazywa się ta opcja, pojawia się przy bardzo ograniczonej ilości sytuacji. Należy do nich zaliczyć odblokowywanie ekranu twarzą, podłączanie telefonu do ładowania czy połączenie w tle. I niewiele więcej.

Wymiary modelu to 163,69 x 75,6 x 8,55 mm, a waga – 189 g.

Podsumowując

Tecno Spark 20C zaskoczył mnie fajnym designem (zwłaszcza w zielonej wersji – Magic Skin Green), jakością wykonania (której trudno cokolwiek zarzucić) i, wbrew pozorom, ekranem (najtańsze modele mają często problem z kontrastem i kątami widzenia, a tu jest naprawdę nieźle). Czas pracy również zasługuje na pochwałę. Na drugim biegunie jest samo działanie telefonu, choć tu raczej nikt nie spodziewał się, by miało być inaczej, jak i jasność maksymalna wyświetlacza.

Największą konkurencję wśród smartfonów do 500 złotych dla Tecno Spark 20c stanowi Motorola moto g13 (z bardzo podstawową, ale jednak, normą odporności – IP52 i, co ważniejsze, MediaTekiem Helio G85). Są też dwa modele z procesorami Spreadtrum Unisoc, ale trudno powiedzieć, jak będą stały pod kątem wydajności – realme C53 (6 GB RAM, ładowanie 33 W, ale Unisoc T612) i Oukitel C33 (8 GB RAM, 256 GB pamięci, 5150 mAh, skaner odcisków palców z tyłu obudowy, Unisoc T606).

Wiem, że w przypadku smartfonów za kilkaset złotych dołożenie kolejnej stówki może stanowić problem, ale – jeśli jest to możliwe – możecie spojrzeć w stronę produktu tej samej marki. Taki np. Tecno Spark 10 Pro kosztuje aktualnie ok. 599 złotych, a specyfikacją bije Sparka 20c o głowę (ekran Full HD, 8 GB RAM, 256 GB pamięci, Helio G88). Przy czym jest to model poprzedniej generacji, więc pewnie mamy tu do czynienia z czyszczeniem magazynów.

Ale – znowu – mając do dyspozycji 599 złotych, konkurencja poszerza się o takie modele, jak chociażby Poco C65 (Helio G85, 8 GB RAM, 256 GB pamięci, ale dalej HD), Infinix Hot 30 (Helio G88, 8 GB RAM, 256 GB pamięci, Full HD, ładowanie 33 W) czy realme C55 (Helio G88, 6 GB RAM, Full HD, ładowanie 33 W).

Nikt nie powiedział, że wybór smartfona za kilka stówek będzie prosty… ;) Z całą pewnością natomiast trzeba iść na kompromisy i to tylko od Was indywidualnie zależy, jakie one będą.