MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Recenzja MacBooka Pro 14” z Apple M3. Bardzo dobry, ale z kilkoma brakami

Pod koniec października, w nocy, gdy wiele osób w Polsce już spało, Apple zaprezentowało nowe MacBooki Pro z procesorami Apple M3. Pod względem wizualnym niewiele się zmieniło, ale nie oznacza to, że mamy do czynienia z nudnymi lub słabymi laptopami. Uważam, że nowe urządzenia są zdecydowanie warte uwagi.

Nowy, podstawowy MacBook Pro

Wprowadzenie na rynek nowych MacBooków Pro, w których na pokładzie znalazły się procesory z rodziny Apple M3, wiązało się z usunięciem z oferty bezpośrednich poprzedników, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Firma Tima Cooka taką samą politykę stosuje również w przypadku innych urządzeń – np. poprzednia generacja iPhone’ów Pro jest wycofywana, gdy zaprezentowane zostaną nowsze smartfony.

Tym razem jednak Apple wykonało jeszcze jeden krok. Otóż z oferty został wycofany ostatni MacBook Pro z paskiem Touch Bar. Mieliśmy do czynienia z laptopem, który korzystał jeszcze z konstrukcji starszych MacBooków Pro i przez wiele osób był traktowany jako mocniejsza wersja modelu Air, a nie prawdziwy przedstawiciel serii Pro. Świadczy o tym chociażby fakt, że nie mogliśmy go kupić z układami Pro i Max, bowiem dostępny był tylko ze zwykłym Apple M1, a później M2, tak samo jak MacBook Air.

Owszem, była to ciekawa propozycja, bowiem otrzymaliśmy m.in. wentylator, który nie jest stosowany w MacBookach Air, a który to umożliwia dłuższą pracę z wysoką wydajnością przy maksymalnym obciążeniu. Dodatkowo laptop był odczuwalnie tańszy od “pełnoprawnych Pro”.

Z jednej strony szkoda, że nie jest on już dostępny. Z drugiej strony, teraz portfolio laptopów z Cupertino jest bardziej przejrzyste, a także modele Air i Pro są wyraźniej od siebie oddzielone.

test MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

W nowej ofercie podstawowym MacBookiem Pro jest ten z procesorem Apple M3, a także designem i rozwiązaniami znanymi ze świeższych laptopów Pro, w których pracują układy Pro i Max. Jego cena jest też wyższa względem wcześniejszego, podstawowego modelu Pro – startuje on od 8999 złotych, podczas gdy starszy kosztował 7499 złotych w bazowej konfiguracji. Na szczęście, wyższa cena oznacza m.in. lepszy ekran i inne usprawnienia.

Specyfikacja 14-calowego MacBooka Pro z Apple M3:

  • 14,2-calowy ekran Liquid Retina XDR, mini LED, rozdzielczość natywna 3024 na 1964 piksele przy 254 pikselach na cal, jasność XDR: 1000 nitów utrzymywana na całym ekranie, 1600 nitów szczytowo (tylko treści HDR), jasność SDR: 600 nitów, ProMotion 120 Hz, True Tone,
  • procesor Apple M3 z 8-rdzeniowym CPU, 10-rdzeniowym GPU i 16‑rdzeniowym systemem Neural Engine,
  • 16 GB RAM (dostępne są jeszcze wersje 8 i 24 GB RAM),
  • dysk SSD o pojemności 1 TB (dostępne są jeszcze wersje 512 GB lub 2 TB),
  • akumulator 69,6 Wh, ładowarka USB‑C o mocy 70 W w pudełku, możliwość ładowania z mocą do 96 W,
  • gniazdo na kartę SDXC, port HDMI, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, port ładowania MagSafe 3, dwa porty Thunderbolt / USB‑C,
  • Wi‑Fi 6E (802.11ax) i Bluetooth 5.3,
  • kamera FaceTime HD 1080p,
  • system sześciu głośników hi‑fi z przetwornikami niskotonowymi w technologii force‑cancelling,
  • wymiary: 31,26 x 22,12 x 1,55 cm,
  • waga: 1,55 kg.

Cena MacBooka Pro z Apple M w momencie publikacji recenzji startuje od 8999 złotych. Model testowy został wyceniony na 11399 złotych.

Bez zmian w designie, ale nie mamy powodów do narzekania

Na testy otrzymałem MacBooka Pro w wersji z procesorem Apple M3, czyli podstawowy wariant, aczkolwiek doposażony w 16 GB RAM i dysk SSD 1 TB. Mocy mi z pewnością nie brakuje, ale boli mnie coś innego.

Apple, wraz z laptopami z procesorami M3, pokazało nową wersję kolorystyczną o nazwie gwiezdna czerń. Widziałem na żywo MacBooki w tym kolorze i prezentują się one genialnie. Niestety, gwiezdna czerń zarezerwowana jest wyłącznie dla droższych modeli z układami M3 Pro i M3 Max. Tak, jeśli chcemy nowy kolor, musimy kupić droższego laptopa, którego osiągi niekoniecznie są nam potrzebne – skandaliczna polityka! Podstawowy MacBook Pro dostępny jest natomiast w dwóch już dobrze znanych kolorach, mam na myśli srebrny i gwiezdną szarość.

Egzemplarz testowy ma srebrną obudowę, więc prezentuje się identycznie, jak MacBook Pro z M2 Pro, którego miałem okazję wcześniej sprawdzić (śmiałem się nawet z szefową, że niepotrzebnie robiła nowe zdjęcia… ;)). Przyznam, że w kwestii designu odniosłem wrażenie, że korzystam ponownie z tego samego laptopa. Apple nie wprowadziło żadnych wartych odnotowania zmian. Nie powinno to jednak dziwić. Z obecnym wzornictwem mamy do czynienia od 2021 roku, a firma z Cupertino dość długo stosuje ten sam lub prawie identyczny wygląd w swoich urządzeniach.

Test MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Jak już wspomniałem, nowe MacBooki Pro wyglądają tak samo, jak dwie starsze generacje. Wypada tutaj dodać, że między premierą modeli z układami Apple M2, a tych z Apple M3, nie minął nawet rok. Z pewnością ktoś zaraz stwierdzi, że jest nudno, ale przecież nie zawsze nowszy produkt musi mieć inny wygląd. Nie ma sensu wprowadzać zmian, aby po prostu się pojawiły. Tym bardziej, gdy aktualnie stosowany projekt prezentuje się świeżo, i trudno mu zarzucić poważniejsze braki.

Jeśli porównamy obecnego, podstawowego MacBooka Pro z tym wycofanym, który miał jeszcze Touch Bara, to – owszem – różnic jest naprawdę sporo. Nie będziemy jednak tego robić, bowiem nawet Apple traktuje nowy model jako członka droższej rodziny Pro, a nie bezpośredniego następcę dotychczasowego, podstawowego wariantu, który był podawany z delikatnie przestarzałą obudową i miał być raczej lepszym Airem, ale nic więcej.

Nie zamierzam obszernie rozpisywać się o wyglądzie testowanego laptopa, bowiem musiałbym powtarzać tekst napisany już w recenzji modelu z układem M2 Pro. Pozwolę sobie jednak wspomnieć, że testowany laptop wykonany jest z aluminium, które – jak podkreśla Apple – w 100% pochodzi z recyklingu.

Skoro jesteśmy przy temacie ekologii, to wypada jeszcze dodać, że z recyklingu pochodzi też:

  • 100% złota w powłoce na wielu płytkach drukowanych,
  • 100% pierwiastków ziem rzadkich w magnesach, stanowiących 98% tych substancji w całym urządzeniu,
  • 100% cyny w lutach na wielu płytkach drukowanych,
  • co najmniej 35% tworzyw sztucznych w wielu częściach.

Cieszy fakt, że Apple korzysta z odzyskanych materiałów, bowiem takie podejście jest faktycznie ekologiczne i nie jest to tylko pusty marketing.

Nowy MacBook Pro jest świetnie wykonany, poszczególne elementy zostały perfekcyjnie spasowane, a wykorzystane aluminum jest przyjemne w dotyku. Jeśli nic się nie zmieniło, to – mając doświadczenie z innymi laptopami Apple – podejrzewam, że testowany MacBook charakteryzuje się też długowiecznością i przez lata może wyglądać tak samo, jak tuż po wyjęciu z pudełka.

MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Świetny ekran mini LED

Niezależnie, czy zdecydujemy się na podstawowego MacBooka z Apple M3, czy najdroższego z M3 Max, dostaniemy ten sam, świetny ekran mini LED. W wersjach 14-calowych ekran ma dokładnie 14,2 cala, rozdzielczość 3024 na 1964 piksele przy 254 pikselach na cal, a także jasność XDR 1000 nitów, która utrzymywana jest na całym ekranie, 1600 nitów szczytowo (tylko treści HDR) i jasność SDR na poziomie 600 nitów. Warto dodać, że MacBooki Pro z układami M2 Pro i Max miały jasność SDR wynoszącą 500 nitów.

Maksymalna jasność umożliwia komfortowe korzystanie z niego w jasnych pomieszczeniach, a nawet na zewnątrz. Ekran jest błyszczący, ale odbija znacznie mniej elementów niż wiele podobnych konstrukcji. Jeśli chodzi o kolejne parametry, to mini LED oferuje miliard kolorów i szeroką gamę kolorów (P3). Oczywiście kolory są bardzo dobrze odwzorowane i wyglądają naturalnie, co powinno ucieszyć chociażby osoby zajmujące się grafiką czy filmami.

MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Nie zabrakło technologii ProMotion z adaptacyjną częstotliwością odświeżania do 120 Hz, która podnosi komfort korzystania, oferując lepszą płynność obrazu. Szkoda, że jest ona zarezerwowana wyłącznie dla MacBooków Pro, bowiem to jedno z tych rozwiązań, którego brakuje mi w MacBookach Air.

Na pokładzie mamy też technologię True Tone, której zadaniem (za pomocą wbudowanych czujników) jest dostosowanie odcieni i intensywność obrazu wyświetlacza do światła w otoczeniu. Działa to zdecydowanie dobrze. Do tego dochodzi jeszcze Night Shift – funkcja automatycznie ociepla kolorystykę ekranu po zmroku, aby odciążyć wzrok użytkownika.

W oczy rzuca się notch, czyli charakteryczne wycięcie na górze ekranu. Zespołowi Tima Cooka udało się go usunąć z iPhone’ów, ale z laptopów niestety jeszcze nie. Owszem, można się do niego przyzwyczaić i z czasem przestaje przeszkadzać. Tylko, że przyzwyczaić się można do różnych, niekoniecznie atrakcyjnych rozwiązań, ale lepiej jakby nie było to konieczne.

Jego obecność boli tym bardziej, gdy spojrzymy na cenę MacBooka Pro, a także uświadomimy sobie, że mamy do czynienia z produktem Apple, czyli jednej z najbogatszych firm na świecie, zatrudniającej tysiące specjalistów. Jeśli Apple faktycznie chciałoby to zrobić, to najpewniej bez większego wysiłku umieściłby kamerkę i czujniki w smukłej ramce otaczającej ekran.

Apple M3 – dobra ewolucja

Główną i najważniejszą nowością, która została wprowadzona w MacBookach Pro, jest linia procesorów Apple M3. W najtańszym modelu otrzymujemy układ M3, który jest tym najsłabszym, ale zdecydowanie mocy mu nie brakuje. Dla bardziej wymagających użytkowników został przygotowany procesor Apple M3 Pro, a dla tych, którzy potrzebują naprawdę sporej dawki wydajności, przeznaczony jest M3 Max.

Jak już wcześniej wspomniałem, w moje ręce trafił laptop z Apple M3, który z mojej perspektywy jest tym najciekawszym. Miałem styczność z jego poprzednimi generacjami, zarówno M1, jak i M2, więc z nieukrywaną ekscytacją czekałem na możliwość sprawdzenia najnowszego wcielenia bazowego procesora z Cupertino. Wiem, że M3 Pro i M3 Max z perspektywy wydajności i oferowanych możliwości są dla wielu osób ciekawsze, ale u mnie wygrała ciekawość osoby, która korzystała ze starszych generacji podstawowego układu Apple.

Oczywiście nowa linia procesorów to wyższa wydajność. Apple podaje, że przykładowo renderowanie obrazów w aplikacji Final Cut Pro jest nawet 7,4x szybsze w porównaniu do 13‑calowego MacBooka Pro z procesorem Core i7 i do 60% szybsze niż w 13‑calowym MacBooku Pro z czipem M1. Podobnych porównań znajdziemy jeszcze kilka, ale niekoniecznie jestem ich fanem, bowiem wolę jednak przeprowadzić bardziej klasyczne benchmarki i otrzymać kilka konkretnych liczb.

Apple M3
(fot. Apple)

Zamiast podawać nietypowe porównania przygotowane przez Apple, przyjrzymy się innym danym, którymi firma Tima Cooka postanowiła się podzielić. Rodzina Apple M3 wykonana jest w technologii 3 nm, co zapowiada nie tylko skok wydajności, ale też jeszcze lepszą efektywność energetyczną. Wypada dodać, że wcześniej Apple korzystało z 5 nm.

Przeprojektowania doczekała się też architektura graficzna, która dodatkowo wspierana jest nowymi rozwiązaniami. Na uwagę zasługuje szczególnie technologia Dynamic Caching, której zadaniem jest dynamiczne przydzielanie pamięci w czasie rzeczywistym, aby jak najlepiej wykorzystać potencjał GPU, bez marnowania zasobów.

Nowe procesory to też technika mesh shadingu z przyspieszeniem sprzętowym, która zwiększa możliwości i wydajność przetwarzania geometrycznego, a przez to pozwala na tworzenie bardziej złożonej grafiki w różnych scenach. Ponadto na MacBookach zadebiutowało sprzętowe przyspieszenie ray tracingu, co powinno zainteresować szczególnie graczy.

Apple M3 składa się z 8-rdzeniowego CPU, w tym 4 rdzeni zapewniających wydajność i 4 rdzeni energoosz­czędnych, 10-rdzeniowego GPU, a także z 16‑rdzeniowego systemu Neural Engine. W mocniejszych procesorach otrzymujemy więcej rdzeni CPU i GPU. Ponadto podstawowy MacBook Pro ma przepustowość pamięci 100 Gb/s, podczas gdy w modelach z procesorem M3 Pro otrzymujemy 150 Gb/s, a w M3 Max – 300 Gb/s.

Różnice dotyczą również systemu chłodzenia. Najtańszy MacBook Pro wyposażony jest w jeden wentylator, a droższe (M3 Pro i Max) mają dwa wentylatory. Ponadto podstawowy model ma mniejszy radiator. Podczas zwykłej, niewymagającej pracy, laptop pozostaje cały czas chłodny, a dodatkowo nie słyszymy pracy wentylatora. Podczas dużego obciążenia obudowa robi się z kolei ciepła, ale nie jest niekomfortowo gorąca. Gorzej jest jednak z wentylatorem, który potrafi pracować naprawdę głośno. Przyznam, że oczekiwałem lepszej kultury pracy w takich warunkach.

Trochę danych dla tych, którzy lubią benchmarki

Na pierwszy ogień poszedł Geekbench 6. W związku z tym, że wcześniej miałem okazję przetestować już układ Apple M1 i Apple M2 w MacBookach Air, a także M2 Pro w MacBooku Pro, to pozwoliłem sobie umieścić również wyniki z innych laptopów z Cupertino. Należy jednak mieć na uwadze, że MacBooki Air są wyposażone w mniej wydajny system chłodzenia.

  • MacBook Pro z Apple M3 – jeden rdzeń 3090 punktów, wiele rdzeni 11996 punktów, GPU (OpenCL) 30537 punktów, GPU (Metal) 47356 punktów,
  • MacBook Pro z Apple M2 Pro – jeden rdzeń 2662 punktów, wiele rdzeni 14240 punktów, GPU (OpenCL) 50414 punktów, GPU (Metal) 82371 punktów,
  • MacBook Air z Apple M1 – jeden rdzeń 2365 punktów, wiele rdzeni 8664 punktów, GPU (OpenCL) 18301 punktów, GPU (Metal) 30282 punktów,
  • MacBook Air z Apple M2 – jeden rdzeń 2626 punktów, wiele rdzeni 10041 punktów, GPU (OpenCL) 27903 punktów, GPU (Metal) 45669 punktów.

Podczas testów w Cinebench 2024 obudowa zrobiła się wyraźnie ciepła w okolicach górnej części, jakoś między klawiszami F3 i F7, czyli – co raczej nikogo nie zaskoczy – w okolicach układu Apple M3. Natomiast wyniki otrzymałem następujące: 3345 punktów w teście GPU, 140 punktów w teście CPU (jeden rdzeń) i 721 punktów w teście CPU (wiele rdzeni).

Na koniec jeszcze sprawdzenie osiągów dysku SSD w programie Blackmagic Disk Speed Test. MacBook Pro z dyskiem 1 TB wykręcił następujące wyniki:

  • MacBook Pro z Apple M3 (1 TB) –zapis 3000 MB/s i odczyt 2913 MB/s,
  • MacBook Pro z Apple M2 Pro (2 TB) – zapis 6272 MB/s i odczyt 5256 MB/s,
  • MacBook Air z Apple M1 (256 GB) – zapis 2030 MB/s i odczyt 2950 MB/s,
  • MacBook Air z Apple M2 (256 GB) – zapis 1392 MB/s i odczyt 1487 MB/s.

Bardziej ubogie możliwości łączności z innym sprzętem

MacBook Pro z Apple M3 od droższych modeli różni się nie tylko mocą procesora czy systemem chłodzenia, ale też liczbą złącz i oferowanych możliwości w kwestii obsługi innego sprzętu. Nie dotyczy to jednak łączności bezprzewodowej, bowiem zawsze dostajemy moduł Wi‑Fi 6E 802.11ax i Bluetooth 5.3. Wypada wspomnieć, że połączenie Wi-Fi jest wzorowe, zarówno pod względem stabilności, jak i siły zasięgu.

Wróćmy teraz do listy złącz. Do dyspozycji mamy następujące porty: MagSafe 3, który przeznaczony jest do ładowania, HDMI, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, dwa porty Thunderbolt/USB 4 (też z funkcja ładowania), a także gniazdo na kartę SDXC.
W modelach z procesorami M3 Pro i M3 Max mamy dodatkowe złącze Thunderbolt/USB 4. Ponadto podstawowy wariant obsługuje Thunderbolt 3, z kolei droższe oferują standard Thunderbolt 4.

Należy jeszcze zaznaczyć, że podstawowy MacBook Pro pozwala na podłączenie jednego wyświetlacza zewnętrznego o rozdzielczości maksymalnej 6K przy 60 Hz. Natomiast w MacBookach z wydajniejszymi procesorami mamy obsługę od dwóch do nawet czterech zewnętrznych ekranów. Ponadto maksymalna rozdzielczość to 8K przy 60 Hz, aczkolwiek jest ona osiągalna tylko dla jednego podłączonego wyświetlacza.

Gładzik, klawiatura i głośniki

Do dyspozycji, tak jak w każdym współczesnym MacBooku, mamy sporych rozmiarów gładzik. Zdecydowanie jest to jedno z najlepszych rozwiązań na rynku. Oferuje on wysoką precyzję, wspiera sporo gestów, a dodatkowo dźwięk wciśnięcia jest delikatny i przyjemny dla uszu. Gładzik jest tak świetnie zaprojektowany, a także na tyle dobrze wspierany przez macOS i wiele aplikacji, że korzysta mi się z niego wygodniej niż z myszki.

Dodam, że zazwyczaj mój prywatny MacBook leży w większej odległości ode mnie, bowiem jest podłączony do zewnętrznego monitora, a tuż przy rękach mam klawiaturę i myszkę. Mimo tego zdarza mi się sięgać do gładzika, bowiem w wielu scenariuszach umożliwia mi to szybsze wykonanie wybranych czynności niż w przypadku obsługi myszką. Owszem, mam MacBooka Air, ale jeśli chodzi o gładzik to nie ma żadnych znaczących różnic względem testowanego MacBooka Pro.

MacBook Pro Apple m3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Klawiatura korzysta z mechanizmu nożycowego, który kilka lat temu zastąpił wadliwy i delikatny mechanizm motylkowy. Nadal skok klawiszy jest niewielki, ale jak najbardziej odczuwalny podczas pisania. Wciskane klawisze wydają cichy, słabo słyszalny dźwięk, natomiast ich rozmieszenie umożliwia szybkie pisanie.

Nie zabrakło podświetlenia, które może być automatycznie dostosowywane do słabego oświetlenia, ale też możemy nim sterować ręcznie z poziomu ustawień w macOS. Wszystkie klawisze podświetlane są równomiernie. Doczepić można się tylko do braku wydzielonego bloku numerycznego, ale nie spotkamy go w żadnym MacBooku, nawet w tym z 16-calowym ekranem. Dla osób, którym taki brak przeszkadza, pozostaje tylko kupno zewnętrznej klawiatury.

Ustaliliśmy już, że gładzik jest genialny, klawiatura świetna, więc przejdźmy do kolejnego elementu, który też zasługuje na wpisanie na listę zalet. Na pokładzie mamy system sześciu głośników hi‑fi z przetwornikami niskotonowymi w technologii force‑cancelling.

Wbudowane głośniki zapewnią naprawdę bardzo dobrą jakość dźwięku, jak na na laptopa. Niektórzy mogą być nawet zaskoczeni, że laptop gra tak dobrze. Jasne, najlepiej jest korzystać z porządnych, zewnętrznych głośników, ale jeśli nie mamy ich pod ręką, to głośniki MacBooka w zupełności wystarczą do słuchania muzyki czy całkiem przyjemnego pod względem dźwiękowym oglądania filmu.

MacBook Pro Apple m3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Bardzo dobry czas pracy, aczkolwiek nie aż taki, jakim chwali się Apple

Zdaję sobie sprawę, że Apple przeprowadziło testy w konkretnych warunkach, w których faktycznie można osiągnąć do 15 godzin bezprzewodowego przeglądania internetu. W moich scenariuszach akumulator o pojemności 69,6 Wh zapewniał jednak do 13 godzin pracy. Raz tylko udało się nieznacznie przekroczyć 13,5 godziny bez ładowarki. Czas pracy, mimo iż niższy niż ten podawany przez Apple, należy uznać za bardzo dobry.

Należy tutaj dodać, że ekran był ustawiony na 50% poziomu jasności, podświetlenie klawiatury było cały czas włączone, a dźwięk odtwarzałem na zewnętrznych głośnikach. Przez większość czasu korzystałem z przeglądarki Safari z kilkoma-kilkunastoma kartami, a w tle była uruchomiona była aplikacja Spotify.

MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Do ładowania przeznaczony jest port MagSafe 3, a także możemy korzystać z dostępnych złączy USB-C. W zestawie dodawana jest ładowarka 70 W, a także 2-metrowy kabel z USB‑C na MagSafe 3. Szkoda, że ładowarka nie jest mocniejsza, bowiem MacBook Pro obsługuje ładowanie z mocą do 96 W.

Owszem, dopłata za mocniejszą ładowarkę to 80 złotych podczas konfiguracji na stronie Apple, czyli niedużo, ale jednak powinna być ona w standardzie. Szkoda też, że podstawowa ładowarka nie jest wyposażona w dwa porty USB-C, tak jak ładowarka dodawana do 15-calowego MacBooka Air, bowiem wówczas można zabrać jedną ładowarkę w podróż, którą naładujemy jednocześnie zarówno laptopa, jak i iPhone’a.

MacBook Pro z Apple M3 – świetny laptop, ale z brakami

Nowy, 14-calowy MacBook Pro z procesorem Apple M3 na pokładzie, to bardzo dobry laptop, ale ma braki, które nie pozwalają wystawić mu maksymalnej oceny. Przykładowo jest świetne wykonany, czuć, że to produkt z górnej półki, ale Apple powinno pozbyć się notcha. Nie jestem też w stanie zaakceptować polityki, według której nowa, czarna wersja kolorystyczna, dostępna jest tylko z mocniejszymi procesorami.

Boli też fakt, że podstawowa konfiguracja startuje od 8 GB RAM. Owszem, taki zabieg może mieć jeszcze miejsce w linii Air, ale wygląda on naprawdę słabo w laptopach Pro, które kierowane są do bardziej wymagających użytkowników. Jasne, możemy zdecydować się na wariant z 16 czy 24 GB RAM, ale wymaga to dopłaty, odpowiednio, 1200 lub 2400 złotych. Trochę zbyt dużo.

Przyznam, że dla mnie kolejne braki są nieodczuwalne, ale rozumiem, że dla części użytkowników mniejsza liczba złącz, Thunderbolt 3 zamiast Thunderbolt 4, a także bardziej uboga obsługa zewnętrznych ekranów może być sporą wadą. Owszem, ten problem można rozwiązać, ale tutaj również koniecznie jest zapłacenie więcej – należy kupić MacBooka Pro z procesorem Apple M3 Pro lub M3 Max.

MacBook Pro Apple M3
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Nie należy jednak zapominać, że dostajemy też wiele świetnych rozwiązań, które – jak już wspomniałem – zamknięte są w obudowie o wzorowej jakości wykonania. Mamy chociażby bardzo dobry ekran mini LED, jeden z najlepszych gładzików na rynku, bardzo dobrą klawiaturę czy niezły system głośników. Ponadto procesor Apple M3, mimo iż będący tym podstawowym w nowej rodzinie, jest zdecydowanie mocarny, a także charakteryzuje się wybitną efektywnością energetyczną.

Jak najbardziej warto, ale należy nastawić się na wysoką cenę, a także konieczność zapłacenia jeszcze więcej, gdy wymienione braki będą nam przeszkadzać.

MacBook Pro Apple M3
Recenzja MacBooka Pro 14” z Apple M3. Bardzo dobry, ale z kilkoma brakami
Zalety
Wzorowa jakość wykonania
Przyjemny dla oka design
Genialny ekran
Wysoka wydajność układu Apple M3
Fenomenalny gładzik i wygodna klawiatura
Bardzo dobre głośniki
Długi czas pracy bez ładowarki
Kultura pracy podczas codziennych zadań, ale...
Wady
Głośna praca wentylatora pod dużym obciążeniem
Brak nowej wersji kolorystycznej (dostępna tylko przy M3 Pro i M3 Max)
Uboższa obsługa zewnętrznych urządzeń niż w droższych modelach
Notch
Tylko 8 GB RAM w podstawie i wysoka dopłata za więcej pamięci
Dość wysoka cena
8
Ocena