MacBook Pro 14
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Recenzja MacBooka Pro 14” z M2 Pro. Prawie idealny, ale cena zwala z nóg

Śmiem twierdzić, że Apple dopiero niedawno, po dłuższej przerwie, przypomniało sobie, czym są MacBooki Pro. Postanowiłem więc sprawdzić, co faktycznie oferuje najnowszy model z procesorem Apple M2 Pro na pokładzie.

Czuć, że to MacBook Pro

Na moje dywagacje o tym, jak zespół Tima Cooka zaniedbał bardziej profesjonalnych klientów, wprowadzając niekoniecznie przemyślane rozwiązania we wcześniejszych MacBookach Pro, odsyłam do pierwszych wrażeń z testów nowego Pro. Pozwolę sobie jednak teraz wymienić kilka cech nowych laptopów z autorskimi procesorami, które sprawiają, że czuć, że w rękach mamy prawdziwego MacBooka Pro.

Obecnie portfolio laptopów Apple składa się z dwóch głównych linii – MacBooki Air i Pro. Co prawda wciąż mamy 13,3-calowego Pro, który jest raczej czymś pomiędzy tymi dwoma liniami, ale coś czuję, że niebawem zostanie wyrzucony z oferty. Każdy nowy Air jest smukły, a przy tym oferuje całkiem sporą wydajność, więc może sprawdzić się przy pracy ze zdjęciami czy filmami, a nie tylko podczas przeglądania internetu. Jednak smukła obudowa, w połączeniu z przecięcietnie wydajnym system chłodzenia, sprawiają, że dłuższa praca podczas większego obciążenia staje się wątpliwe komfortowa. Do tego dochodzą inne cechy, które mogą skreślić Aira w przypadku określonych grup, mających naprawdę spore wymagania względem laptopa.

Odpowiedzią na duże wymagania użytkowników jest linia MacBooków Pro, które może niekoniecznie mają smukłą sylwetkę, co przekłada się na mniejszą wygodę ich transportu, ale przecież „mięśnie” trzeba gdzieś upchnąć. MacBooki Pro można nazwać laptopami Air, które spędziły sporo czasu na siłowni i teraz mogą poszczycić się muskularną sylwetką – owszem, potrzebują większego opakowania, ale w zamian oferują szereg zalet, które jak najbardziej docenią bardziej profesjonalni odbiorcy.

Specyfikacja 14-calowego MacBooka Pro z M2 Pro:

  • 14,2-calowy ekran Liquid Retina XDR, mini LED, rozdzielczość natywna 3024 na 1964 piksele przy 254 pikselach na cal,
  • procesor Apple M2 Pro z 12-rdzeniowym CPU, 19-rdzeniowym GPU i 16‑rdzeniowym systemem Neural Engine,
  • 32 GB RAM i dysk SSD o pojemności 2 TB,
  • akumulator 70 Wh, ładowarka USB‑C o mocy 96 W w pudełku,
  • gniazdo na kartę SDXC, port HDMI, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, port ładowania MagSafe 3, trzy porty Thunderbolt 4 (USB‑C),
  • Wi‑Fi 6E (802.11ax) i Bluetooth 5.3,
  • kamera FaceTime HD 1080p,
  • wymiary: 31,26 x 22,12 x 1,55 cm,
  • waga: 1,6 kg.
MacBook Pro
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Przed chwilą wspomniałem o mniej efektywnym odprowadzeniu ciepła w MacBookach Air. Tutaj Pro wypada oczywiście lepiej, bowiem wyposażony jest w wydajniejszy system chłodzenia, który składa się m.in. z wentylatora, a dokładniej z dwóch wentylatorów w 14-calowym Pro z M2 Pro. Podczas wielu zadań, nawet tych wymagających trochę większej mocy obliczeniowej, nie musimy jednak obawiać się o jakikolwiek słyszalny hałas. Owszem, pod naprawdę mocniejszym obciążeniem słychać, że wentylatory dostały informację, aby wskoczyć na wyższy bieg, ale przecież to zrozumiałe – laptop chce ochronić użytkownika przed mocno odczuwalnym zjawiskiem throttlingu.

Na pokładzie mamy jeszcze ekran wykonany w technologii mini LED, który względem wyświetlacza w MacBooku Air zapewnia zauważalnie lepszy obraz, ale o tym w dalszej części tekstu. Na pokładzie znalazło się też miejsce dla większej liczby złączy i nie jesteśmy ograniczeni tylko do USB-C/Thunderbolt, co z kolei zmniejsza liczbę scenariuszy wymagających sięgnięcia po adapter/przejściówkę. Prawdopodobnie najważniejsza, względem Aira, będzie jednak wyższa wydajność, dzięki której chociażby szybciej wyrenderujemy film czy stworzony złożony obiekt lub scenę 3D.

MacBook Pro
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Zdecydowanie wzorowa jakość wykonania

Obudowa, która w 14-calowym MacBooku Pro charkateryzuje się szerokością 31,26 cm, głębokością 22,12 cm i wysokością 1,55 cm, wykonana jest z aluminium. W związku z tym, że Apple wyraźnie to podkreśla, to wypada wspomnieć, że z aluminium pochodzącym w 100% z recyklingu. Nie tylko w przypadku obudowy firma zostawała bardziej ekologiczne podejście, bowiem z recyklingu mamy też: pierwiastki ziem rzadkich we wszystkich magnesach, cynę w lutach na płycie głównej oraz złoto w powłoce wielu płytek drukowanych.

Już po wyjęciu z pudełka i szybkim przemacaniu, wiemy, że mamy do czynienia ze sprzętem wysokiej klasy. Odczucie to nie zmienia się wraz z kolejnymi dniami spędzonymi wraz z MacBookiem Pro. Wszystko jest świetnie poskładane, nic nie skrzypi i nie trzeszczy nawet pod mocniejszym naciskiem. Samo aluminium jest przyjemne w dotyku, aż mamy ochotę pocierać dłońmi o obudowę laptopa Apple. Dodam, że przez miesiąc dość intensywnego korzystania nie zauważyłem żadnych śladów użytkowania, nie pojawiła się nawet jedna drobna ryska na jakimkolwiek z elementów.

Przyznam, że mi – jako osobie mającej styczność przede wszystkim z lekkimi laptopami, z MacBookiem Air na czele – 1,6 kg wagi w Pro wydało się całkiem sporą wartością. Oczywiście tak naprawdę nie jest to dużo.

MacBook Pro 14
Powróciło gniazdo ładowania MagSafe (fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Ekran mini LED, czyli widać różnicę

W nowych MacBookach Pro, tych z 14- i 16-calowymi ekranami, podobnie jak w ich bezpośrednich poprzednikach z 2021 roku, Apple postawiło na technologię mini LED. Względem poprzednich paneli LCD, które w swojej kategorii były naprawdę bardzo dobre, otrzymujemy wyższą jasność, lepszy kontrast i odwzorowanie kolorów, które zbliżają się do wyświetlaczy AMOLED. Dodatkowo, zaletą jest mniejsze zapotrzebowanie na energię, co pozytywnie przekłada się na dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu.

Ekran Liquid Retina XDR, mający dokładnie 14,2 cala, przy rozdzielczości 3024 na 1964 pikseli (254 piksele na cal), charakteryzuje się świetną jakością obrazu. Trudno zarzucić mu poważne niedociągnięcia. Na listę zalet jak najbardziej zasługuje odwzorowanie kolorów, co docenią osoby pracujące z grafiką, ale również wysoka, maksymalna jasność, którą natomiast doceni chyba każdy użytkownik – 1000 nitów utrzymywane na całym ekranie, 1600 nitów szczytowo (tylko treści HDR) i jasność SDR na poziomie 500 nitów.

MacBook Pro 14
Notcha nie zawsze widać ;) (fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Nawet w jasnych pomieszczeniach, gdy przez okno pada światło słoneczne, nie mamy wrażenia, że ekran jest zbyt ciemny. Owszem, odbija on światło, ale nie jest to zjawisko, które utrudniałoby pracę. Powiem więcej, przy ustawionej wysokiej jasności raczej nie będziemy w ogóle na to zwracać uwagi. MacBook Pro radzi sobie na tym polu lepiej niż większość laptopów z „błyszczącymi” ekranami, z jakimi miałem styczność.

W przeciwieństwie do podstawowych iPhone’ów 14 czy MacBooków Air, które zapewniają przeciętnie odświeżanie na poziomie 60 Hz, tutaj dostajemy technologię ProMotion z adaptacyjną częstotliwością odświeżania do 120 Hz. Różnicę widać nawet podczas śledzenia poruszającego się kursora, nie wspominając o innych ruchomych obrazach.

MacBook Pro 14
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Klawiatura i gładzik

Gładzik, jak już przyzwyczaiło nas Apple, jest całkiem słusznych rozmiarów. Nie jest to zaleta, ale też nie wada, a raczej po prostu cecha laptopów z Cupertino. Podejrzewam, że delikatne zmniejszenie lub zwiększenie jego rozmiarów nie wpłynęłoby w żaden sposób na korzystanie z MacBooka Pro. Na listę zalet należy jednak wpisać samo działanie gładzika, który perfekcyjnie reaguje na każde dotknięcie czy muśnięcie palcem.

Możliwe, że nie wszyscy na to zwracają uwagę, ale dla mnie jest to zawsze przyjemny dodatek, jak najbardziej wpływający na odczucia płynące z pracy z laptopem – otóż dźwięk wydawany podczas wciskania gładzika jest delikatny i przyjemny do oszu. Detal, ale zdecydowanie cieszy.

Sam gładzik obsługuje również pokaźny zestaw gestów, które ułatwiają i usprawniają poruszanie się po macOS. Wszystko to działa na tyle dobrze, że zarówno w testowym MacBooku Pro, jak i prywatnym Maku, od wielu lat korzystam głównie z gładzika, a po myszkę sięgam tylko sporadycznie, zazwyczaj podczas tworzenia bardziej złożonych projektów w aplikacjach graficznych.

MacBook Pro
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Zespół Tima Cooka kilka lat temu zrozumiał, że postawienie na klawiatury z delikatnym i wadliwym mechanizmem motylkowym było wątpliwie dobrym pomysłem. Przyznam, że korzystałem z MacBooka z właśnie taką klawiaturą przez prawie 4 lata i pod koniec użytkowania jeden z klawiszy odpadł, a część już wcześniej miała tendencję do zacinania się. W związku z tym bardzo cieszy mnie fakt, że w nowszych modelach dostajemy już sporo lepszy mechanizm nożycowy.

Klawiatura z mechanizmem nożycowym charakteryzuje się odczuwalnie głębszym skokiem klawiszy, ale tak naprawdę wciąż jest on niewielki. Klawiatura pracuje cicho, a układ klawiszy uważam za jak najbardziej wygodny. Owszem, miesiąc z testowym MacBookiem Pro to stanowczo za mało, aby ocenić trwałość, ale dodam, że od dłuższego czasu korzystam z modelu Air z układem Apple M1, w którym również jest mechanizm nożycowy. Nie miałem żadnych problemów z klawiaturą w moim laptopie, a korzystam z niej dość intensywnie.

Apple zrezygnowało z paska Touch Bar, który był promowany w laptopach Pro z procesorami Intela od 2016 roku. Śmiem twierdzić, że była to dobra decyzja. Owszem, w niektórych zadaniach, jeśli aplikacja obsługiwała omawiany pasek, to mógł on sprawdzać się całkiem nieźle. Całościowo jednak był to przede wszystkim efektowny dodatek, który zmuszał do zmiany przyzwyczajeń wyrobionych przez lata i utrudniał korzystanie z klawiszy funkcyjnych. Chętnie zobaczyłbym go w MacBookach Air, ale linia Pro powinna pozostać przy obecnym, bardziej tradycyjnym podejściu – myślę, że właśnie tego chcą m.in. programiści.

MacBook Pro 14
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Mocarny Apple M2 Pro

Pamiętam, jak w listopadzie 2020 roku, tuż po konferencji Apple, na której zaprezentowano pierwsze komputery z autorskim Apple M1, pojawiło się sporo pytań i obaw dotyczących tych układów. Z jednej mogły zachwycać dane przedstawione przez Apple, ale z drugiej nie brakowało niepewności o faktyczną wydajność w codziennej pracy czy chociażby zgodność oprogramowania. Szybko okazało się, że jednak mamy do czynienia z prawdziwie wydajnymi procesorami, a Rosetta 2 całkiem nieźle radzi sobie z zapewniem kompatybilności.

Oczywiście układ Apple M1 to był to dopiero początek. Firma z Cupertino poszła za ciosem i całkiem sprawnie przeprowadziła proces rozstania się z Intelem w wielu swoich komputerach. Nawet modele Pro, mające zapewniać topową wydajność i przeznaczone dla wymagających użytkowników, bez większych problemów przeszły na procesory ARM. Co więcej, w aktualnej ofercie Apple pozostał tylko jeden komputer z Intelem – Mac Pro. Niebawem jednak nawet Mac Pro otrzyma procesory zaprojektowane przez Apple. Wyraźnie widać, że transformacja dobiega końca i podejrzewam, że Apple z pewnością nie żałuje podjętej decyzji.

14-calowy MacBook Pro, zależnie od wybranej konfiguracji, może być wyposażony w:

  • Apple M2 Pro – 10‑rdzeniowe CPU z 6 rdzeniami zapewniającymi wydajność i 4 rdzeniami energo-oszczędnymi, 16‑rdzeniowe GPU, 16‑rdzeniowy system Neural Engine,
  • Apple M2 Pro – 12‑rdzeniowe CPU z 8 rdzeniami zapewniającymi wydajność i 4 rdzeniami energo‑oszczędnymi, 19‑rdzeniowe GPU, 16‑rdzeniowy system Neural Engine,
  • Apple M2 Max – 12‑rdzeniowe CPU z 8 rdzeniami zapewniającymi wydajność i 4 rdzeniami energo‑oszczędnymi 30‑rdzeniowe GPU, 16‑rdzeniowy system Neural Engine,
  • Apple M2 Max – 12‑rdzeniowe CPU z 8 rdzeniami zapewniającymi wydajność i 4 rdzeniami energo‑oszczędnymi 38‑rdzeniowe GPU, 16‑rdzeniowy system Neural Engine.

Do testów otrzymałem konfigurację z procesorem Apple M2 Pro z 12-rdzeniowym CPU i 19-rdzeniowym GPU. Podejrzewam, że dla wielu potencjalnych odbiorców będzie to zestaw w zupełności wystarczający, bowiem mamy naprawdę sporo mocy. Nie muszę chyba pisać, że system operacyjny działa szybko czy dodawać, że praca w Affinity Photo z dużymi plikami graficznymi to prawdziwa przyjemność.

Przez cały okres testów nie miałem wrażenia, że brakuje mocy obliczeniowej. Ponadto tylko kilka razy usłyszałem pracę wentylatorów, głównie podczas przeprowadzenia testów w Cinebench. Skoro już jesteśmy przy testach, to należy napisać, że 14-calowy MacBook Pro w Geekbench wykręcił 2662 punktów dla operacji na jednym rdzeniu i aż 14240 punktów w zadaniach obciążających wiele rdzeni. Naprawdę nieźle poradził sobie również w Cinebench – 1625 punktów dla jednego rdzenia i 14861 punktów dla wielu rdzeni.

Do dyspozycji otrzymałem konfigurację, która miała jeszcze 32 GB RAM i naprawdę szybki dysk SSD o pojemności 2 Tb (6272 MB/s zapis i 5256 MB/s odczyt w Blackmagic Disk Speed Test). Wypada dodać, że laptop w podstawie startuje z 16 GB RAM i 512 GB na dane, ale możemy go maksymalnie wyposażyć w 96 GB RAM (przy procesorze M2 Max), a do tego w dysk o pojemności aż 8 TB. Niestety, Apple niemało sobie życzy za dodatkowy RAM (np. 2400 złotych za 64 GB zamiast 32 GB), a także za więcej przestrzeni na dane (np. 2400 złotych za 2 TB zamiast 1 TB). Użytkownik nie możliwości własnoręcznego rozbudowania zakupionej konfiguracji.

Świetnie głośniki i dobry czas pracy bez ładowarki

Apple wielokrotnie udowodniło, że potrafi wsadzić do swoich urządzeń przyjemnie grające głośniki. Nie inaczej jest w przypadku 14-calowego MacBooka Pro. Powiem więcej, uważam, że wnosi on jakość dźwięku na jeszcze wyższy poziom, niespotykany w wielu innych laptopach na rynku. Oczywiście jest bardzo dobrze, ale zewnętrzne głośniki zagrają lepiej – nie powinno to być jednak dużym zaskoczeniem. Należy jeszcze wspomnieć, że MacBook został wyposażony w sześciogłośnikowy system dźwiękowy hi-fi, który składa się dwóch par podwójnych głośników niskotonowych z tłumieniem drgań oraz dwóch głośników wysokotonowych.

Akumulator o pojemności 70 Wh, według zapewnień Apple, ma oferować do 12 godzin przeglądania internetu i do 18 godzin odtwarzania filmów w aplikacji Apple TV. Mogę potwierdzić, że 12 godzin przeglądania internetu jest możliwe.

Owszem, nie były to identyczne testy, ale każdy składał się z kilku godzin przeglądania stron internetowych, oglądania filmów i pracy z Dokumentami Google – przy takim korzystaniu zazwyczaj osiągałem czas pracy między 11 a 13 godzin. Raz nawet zbliżyłem się do 14 godzin zanim sięgnąłem po ładowarkę.

Co ciekawe, zależnie od wybranego procesora, w pudełku dostaniemy inną ładowarkę – tak, Apple do MacBooków jeszcze dorzuca ładowarki. Otóż do modeli z M2 Pro z 10‑rdzeniowym CPU dołączona jest ładowarka 67W, a dla wyższych dodawana jest ładowarka 96 W.

MacBook Pro 14” z M2 Pro – zdecydowanie warto, jeśli Cię stać

To podsumowanie zacznę nietypowo. Otóż dopiero po napisaniu prawie całego tekstu zauważyłem, że w ogóle nie wspomniałem o notchu. Element, który rzucał mi się w oczy przez pierwsze dni korzystania, z czasem stał się „niewidoczny”. Podobnie miałem w przypadku pierwszego zakupionego iPhone’a z charakterystycznym wycięciem – z czasem przestałem w ogóle zwracać uwagę na obecność notcha. Jeśli więc razi Was wycięcie na górze ekranu w nowych MacBookach, to mam dobrą informację – najpewniej dość szybko przestaniecie zwracać uwagę na ten wątpliwie atrakcyjny element. Szkoda tylko, że potencjał notcha nie został wykorzystany – np. do zamontowania lepszej kamerki niż FaceTime 1080p lub systemu rozpoznawania twarzy Face ID.

14-calowy MacBook Pro, z którym miałem przyjemność spędzić cały miesiąc, to zdecydowanie świetny laptop. Trudno mu zarzucić jakiekolwiek większe wady. Owszem, ktoś może stwierdzić, że jest grubszy względem starszych konkurencji z Intelem, ale przecież to sprzęt z linii Pro. Wygląd jest ważny, ale tak naprawdę ważniejsza jest wydajność niż kilka dodatkowych milimetrów „w pasie”.

MacBook Pro 14
(fot. Katarzyna Pura, Tabletowo.pl)

Apple udowodniło, że potrafi robić sprzęt skierowany do bardziej wymagających użytkowników. Uwagę zwraca świetny wyświetlacz, topowa jakość wykonania, naprawdę potężny procesor, całkiem niezła klawiatura, a także jedne z lepszych głośników wśród laptopów. Specjalnie nie poruszałem tematu systemu operacyjnego – albo ktoś lubi macOS, albo nie. Wątpię, aby osoba nie mająca po drodze z oprogramowaniem Apple w ogóle spojrzała na MacBooka Pro.

Mniej przyjemnie robi się, gdy spojrzymy na cenę. Za podstawową konfigurację „Czternastki” w sklepie Apple trzeba zapłacić 11999 złotych. Natomiast egzemplarz testowy… to już wydatek 19799 złotych. Przerażająco drogi sprzęt, ale z drugiej strony podejrzewam, że taki zakup szybko zwróci się potencjalnemu nabywcy.

MacBook Pro 14
Recenzja MacBooka Pro 14” z M2 Pro. Prawie idealny, ale cena zwala z nóg
Zalety
Jakość wykonania z najwyższej półki
Bardzo dobry ekran mini LED
Potężny procesor Apple M2 Pro
Cicha praca systemu chłodzenia
Gładzik z obsługą gestów
Jedne z najlepszych głośników wśród laptopów
Wady
Niewykorzystany potencjał notcha
Jest naprawdę drogo
9.5
Ocena