iPhone 15 recenzja
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Recenzja iPhone’a 15. Po prostu dobry smartfon

iPhone 15, względem „Czternastki”, otrzymał kilka odczuwalnych zmian, jak chociażby Dynamic Island czy główny aparat 48 Mpix. Nie oznacza to, że Apple wykonało ogromny krok do przodu, bowiem wciąż mamy do czynienia z tylko dobrym smartfonem. Nie możemy jednak stwierdzić, że nie warto go kupić – dla określonej grupy odbiorców będzie to zdecydowanie dobry wybór.

Najpewniej wsadzisz go w etui, ale pomówmy trochę o obudowie

Według badania opublikowanego przez CIRP (Consumer Intelligence Research Partners), 68% użytkowników iPhone’ów decyduje się na zakup etui. Z własnych obserwacji, co prawda przeprowadzonych na dość małej grupie osób, mogę dodać, że tylko raz widziałem nowszego iPhone’a bez etui. Możliwe więc, że wielu użytkowników zobaczy nagiego iPhone’a 15 tylko tuż po wyjęciu z pudełka, bowiem później wyląduje on w „ubraniu”. Mimo tego, wypada napisać trochę na temat obudowy, tym bardziej, że względem bezpośredniego poprzednika mamy jedną większą zmianę.

iPhone 15 kontynuuje wytyczne projektowania, które wprowadził iPhone 12 – kanciaste boki i szkło pokrywające przód i plecy. Z kolejnego modelu, czyli iPhone’a 13, otrzymał układ aparatów z tyłu. Pod wieloma względami nie doświadczymy rewolucji, ale niekoniecznie należy uznać to za wadę. Smartfon Apple wygląda dobrze i jak najbardziej może się podobać.

Pozostańmy jeszcze przy temacie wprowadzania zmian. Owszem, chętnie zobaczyłbym nowy przycisk, który zadebiutował w modelach Pro, a także więcej „zabawy” materiałami stosowanymi do wykonania obudowy. Jeśli jednak Apple pozostało przy dotychczasowych przełączniku włączenia/wyłączenia wyciszenia, a także innych rozwiązaniach, to trudno wymagać większych zmian w innych kwestiach. Można raz stosować zaokrąglone boki, a później bardziej kanciaste, można też zmieniać pozycję wyspy z aparatami z tyłu obudowy, ale tak naprawdę nie ma to większego sensu. Wprowadzanie zmian, aby tylko było coś nowego, to tylko niepotrzebne zamieszanie.

iPhone 15 recenzja
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

iPhone 15 – parametry techniczne:

  • wyświetlacz OLED, Super Retina XDR, 6,1” o rozdzielczości 2556 x 1179 pikseli,
  • procesor Apple A17 Bionic,
  • iOS 17,
  • 128 GB pamięci wewnętrznej (lub 256 / 512 GB),
  • aparat 48 Mpix, 26 mm, ƒ/1,6, system OIS z automatyczną stabilizacją matrycy, maksymalnie 10-krotny zoom cyfrowy, inteligentny HDR 5,
  • drugi aparat 12 Mpix, 13 mm, ƒ/2,4, obiektyw ultraszerokokątny, pole widzenia 120°,
  • aparat przedni 12 Mpix ƒ/1,9, inteligentny HDR 5,
  • Bluetooth 5.3,
  • 5G,
  • dual SIM (nanoSIM + eSIM),
  • NFC,
  • Wi‑Fi 6 (802.11ax) z technologią 2×2 MIMO,
  • GPS, GLONASS, Galileo, QZSS, BeiDou,
  • gniazdo USB-C,
  • akumulator o pojemności 3349 mAh mAh, ładowanie bezprzewodowe Qi 7,5 W, bezprzewodowe z MagSafe 15 W, w przypadku przewodowego Apple wspomina tylko o zasilaczu o mocy 20 W lub wyższej, ładowanie zwrotne 4,5 W,
  • IP68, Ceramic Shield,
  • wymiary: 147,6 x 71,6 x 7,8 mm,
  • waga: 171 g.

Cena iPhone’a 14 w momencie publikacji recenzji: 128 GB – 4699 złotych, 256 GB – 5299 złotych, a 512 GB – 6499 złotych.

iPhone 15 pod względem jakości wykonania robi bez dwóch zdań dobre wrażenie. Poszczególne elementy zostały spasowane wręcz perfekcyjnie. Z przodu mamy szkło Ceramic Shield, które – co mogę powiedzieć po miesiącu testów – świetnie opiera się odciskom palców. Dodam, że nie mam założonej dodatkowej ochrony i dotychczas nie pojawiła się żadna, nawet niewielka rysa. Z tyłu znalazło się szkło barwione, które jest matowe. W poprzedniku narzekałem na błyszczące szkło, które szybko pokrywało się śladami palców – w „Piętnastce” ten problem nie występuje. Natomiast na bokach otrzymujemy aluminium.

Smartfon jest lekki, aczkolwiek nie ma praktycznie żadnej różnicy względem iPhone’a 14. Nowszy model waży 171 gramów, podczas gdy poprzednik 172 gramów. Pod względem wymiarów również nie poczujemy różnicy – iPhone 15 to 147,6 x 71,6 x 7,8 mm, a starsza generacja to 146,7 x 71,5 x 7,8 mm. Dodam, że iPhone 15 dobrze leży w dłoni, a „płaskie” boki prawie nie przeszkadzają, bowiem same krawędzie są zaokrąglone. Większość czasu jednak nosiłem go w etui – przez lata wszystkie iPhone’y lądowały u mnie w etui i tak się przyzwyczaiłem, że nie wyobrażam sobie innej opcji.

Wypada wspomnieć też o wersjach kolorystycznych. Na testy trafił do mnie zielony iPhone 15. Apple oferuje jeszcze wariant niebieski, żółty, różowy i czarny. Teraz kolory są jednak bardziej wyblakłe niż w linii iPhone 14. Żaden nie wzbudza u mnie większej chęci posiadania, aczkolwiek wszystkie prezentują się poprawnie. Możliwe, że jest to potęgowane przez to, że zawsze sięgam po etui, więc wersja kolorystyczna nie ma dla mnie większego znaczenia.

iPhone 15 test
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Ekran z Dynamic Island

Niestety, wciąż nie doczekaliśmy się technologii 120 Hz ProMotion, która oferowana jest wyłącznie w modelach Pro. Jeśli dotychczas nie mieliśmy styczności z wyświetlaczem 120 Hz, to raczej nie będziemy narzekać. Problem pojawia się jednak, gdy sytuacja wygląda inaczej. Widać, że animacje nie są równie płynne, jak w iPhone’ach Pro. Sprawia to, że można odnieść wrażenie o niższej wydajności w codziennych zadaniach, co nie jest prawdą – tutaj procesor Apple A16 Bionic i A17 Pro prezentują identyczny poziom, a różnice dotyczą maksymalnej mocy. Ekran z odświeżaniem zaledwie 60 Hz boli tym bardziej, że w sporo tańszych smartfonach z Androidem znajdziemy już wyświetlacze 90 lub 120 Hz.

Z rozwiązań znanych z droższych iPhone’ów nie mamy jeszcze Always On Display, czyli także rozwiązania znanego z odczuwalnie mniej kosztujących urządzeń z Androidem. Przyznam, że nie brakuje mi tej funkcji i nie korzystam z niej w prywatnym iPhonie 14 Pro, który oczywiście jest wyposażony w Always On Display. Rozumiem jednak, że dla części użytkowników może to być wada, więc zamierzam ten brak wziąć pod uwagę w końcowej ocenie.

Nie można jednak powiedzieć, że sam ekran jest identyczny, jak w poprzedniku. Przede wszystkim w jego górnej części nie mamy już archaicznego wycięcia. Zamiast notcha dostajemy Dynamic Island, czyli wysepkę, która zadebiutowała w zeszłym roku w iPhone’ach 14 Pro. Nie jest to jednak zwykła wyspa z aparatem i czujnikami, ale dodatkowo wykorzystywana jest przez iOS i aplikacje.

iPhone 15 test
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Z dynamiczną wyspą spędziłem już kilka miesięcy – mam ją w prywatnym iPhonie, a ostatnie tygodnie to korzystanie z iPhone’a 15. To całkiem przyjemny dodatek i z pewnością krok do przodu względem notcha. Nie nazwałbym jednak tego rozwiązania rewolucyjnym, mimo iż Apple poświęciło mu w zeszłym roku całkiem sporo czasu, zarówno podczas premiery iPhone’ów 14 Pro, jak i później w materiałach promocyjnych.

Owszem, wyświetlanie podstawowych informacji z nawigacji, minutnika czy innych aplikacji jest całkiem przydatne. Podoba mi się szczególnie możliwość sterowania aktualnie odtwarzaną muzyką – wystarczy na chwilę przytrzymać palec na Dynamic Island, aby pojawił się prosty widżet z przyciskami. Mimo tego nie jest funkcja, która znacząco zmienia sposób obsługi iPhone’a.

iPhone 15 ma też jaśniejszy ekran niż „Czternastka”. Otrzymujemy bowiem maksymalną jasność na poziomie 1000 nitów. Apple dodaje, że jasność szczytowa wynosi 1600 nitów (HDR), jasność szczytowa to już 2000 nitów (w plenerze), natomiast wcześniejszy model oferuje 800 nitów (typowo) i szczytowo 1200 nitów (HDR). Różnica dostrzegalna jest przede wszystkim na zewnątrz w słońcu – po prostu wygodniej jest chociażby przeczytać otrzymaną wiadomość.

Procesor z iPhone’a 14 Pro

Apple ponownie postawiło na politykę, która polega na zamontowaniu nowego procesora wyłącznie w droższych wariantach Pro. Do podstawowych iPhone’ów 15 trafił układ znany z zeszłorocznych modeli Pro – iPhone’a 14 Pro i 14 Pro Max. Normalnie narzekałbym na takie podejście, ale nie tym razem. Otóż po premierze modeli 15 Pro okazało się, że ich procesor, Apple A17 Pro, ma problemy z przegrzewaniem. Do tego doszedł krótki czas pracy – nie u wszystkich użytkowników, ale wiele osób wskazywało na naprawdę wysokie zużycie energii. Owszem, pomogła tutaj jedna z aktualizacji iOS 17, aczkolwiek nie w każdym scenariuszu, bowiem nowe, droższe smartfony z Cupertino wciąż potrafią zrobić się niekomfortowo ciepłe.

iPhone 15, a także większy 15 Plus, wyposażone są w procesor Apple A16 Bionic, który zbudowany jest z 6-rdzeniowego CPU z 2 rdzeniami zapewniającymi wydajność i 4 rdzeniami energooszczędnymi, 5-rdzeniowego GPU i 16-rdzeniowego systemu Neural Engine. Jeśli niewiele Wam to mówi, to spieszę z informacją, że dostajemy naprawdę mocarny układ, który bez jakichkolwiek problemów wykona większość zadań.

Apple A16 Bionic, a także 6 GB RAM, to zestaw umożliwiający komfortowe korzystanie z iOS, aplikacji i gier. System działa sprawnie i nie są dostrzegalne jakiekolwiek zwolnienia, a tym bardziej zacięcia. Szkoda, że ekran to tylko 60 Hz, bowiem wpływa to na brak naprawdę płynnej animacji, o czym wspomniałem już wcześniej. Użytkownik, zależnie od wybranej wersji, otrzymuje 128, 256 lub 512 GB na dane. Nie będzie chyba żadnym zaskoczeniem, gdy napiszę o braku slotu na kartę pamięci. Muszę jednak ponarzekać tutaj na cennik Apple – otóż za wariant 256 GB trzeba dopłacić 600 złotych, a za 512 GB musimy wydać więcej o 1800 złotych niż za 128 GB. Dość absurdalne kwoty.

Jak wygląda kwestia przegrzewania? Podczas codziennego korzystania, polegającego na przeglądaniu internetu, oglądaniu YouTube’a, słuchania muzyki na Spotify czy robieniu zdjęć, obudowa pozostaje chłodna lub robi się delikatnie ciepła. Muszę jednak wspomnieć o jednej sytuacji, gdy iPhone 15 zrobił się wyraźnie ciepły i to wyłącznie podczas przeglądania internetu w Safari. Co ciekawe, miało to miejsce już po zainstalowaniu aktualizacji iOS 17.0.3, która miała naprawić problem z przegrzewaniem się modeli iPhone 15 Pro.

Podczas korzystania z Apple CarPlay i podłączeniu iPhone’a kablem, aby się ładował, też zauważyłem, że zrobił się nieprzyjemnie ciepły. Dodatkowo pojawił się komunikat, że ładowanie zostało przerwane ze względu na zbyt wysoką temperaturę. Zdaję sobie sprawę, że ładowanie może wiązać się z wydzielaniem ciepła, ale smartfon nie powinien złapać aż takiej temperatury. Sytuacja miała miejsce w pochmurny dzień, a za oknem było około 15 stopni. Co ciekawe, tutaj również zdarzyło się to tylko raz.

Zdjęcia zapisują się w 24 Mpix, ale nie zawsze

Jedną z większych nowości, która trafiła na pokład iPhone’a 15, jest nowy aparat główny 48 Mpix. Nie został on jednak przeniesiony z iPhone’a 14 Pro. Towarzyszy mu aparat ultraszerokokątny 12 Mpix. Niestety, Apple wciąż nie zdecydowało się na zamontowanie teleobiektywu czy skanera LiDAR w tańszych smartfonach. Nie dostajemy też trybu makro, więc o zdjęciach z bardzo bliskiej odległości możemy zapomnieć.

Teraz zdjęcia zapisywane są w 24 Mpix, co jest idealnym wyborem pomiędzy rozdzielczością, a ilością miejsca zajmowanego przez zdjęcie. Wypada tutaj wspomnieć, że w iPhone’ach 14 Pro z aparatem 48 Mpix zdjęcia domyślnie są zapisywane w 12 Mpix i użytkownik może ręcznie zmienić na 48 Mpix ProRaw, ale wiąże się to ze znacznym zwiększeniem rozmiaru pliku. Nie ma jednak złotego środka, czyli właśnie wspomnianych 24 Mpix.

Nie zawsze jednak otrzymujemy zdjęcia w 24 Mpix. Po pierwsze, przy zdjęciach na 2-krotnym zoomie mamy 12 Mpix. Zdjęcie w 12 Mpix dostajemy również w trybie nocnym. Skoro już wspomniałem o zoomie, to jeszcze przy 2-krotnym możemy liczyć na dobrą jakość, ale już każdy większy oznacza utratę jakości, ostrości i szczegółowości. Maksymalny, czyli 10-krotny zoom, należy uznać raczej tylko za ciekawostkę – zdjęcia wykonane przy takim przybliżeniu są słabe.

Zdjęcia z głównego aparatu należy uznać za jak najbardziej dobre. Podobnie jak w innych iPhone’ach, otrzymujemy naturalne odwzorowanie kolorów, bez ich zbędnego podbijania. Tutaj jednak pojawia się wyjątek – intensywny, jasny czerwony nie zawsze wygląda na zdjęciu tak, jak w rzeczywistości. Dobrym przykładem są wrzucone wyżej zdjęcia Skody. Nie jest to duża różnica, ale jak najbardziej dostrzegalna.

Naprawdę nieźle radzi sobie również aparat ultraszerokokątny, który – co według mnie jest dużą zaletą – kolorystycznie dostarcza zdjęcia niemal identyczne, jak ten główny 48 Mpix.

Przedni aparat, umieszczony na dynamicznej wyspie i oferujący zdjęcia 12 Mpix, jak najbardziej należy uznać za naprawdę dobry. Podejrzewam, że miłośnicy selfie nie będą mieli powodów do narzekania. Tym bardziej, że również tutaj zdjęcia prezentują się naturalnie, a jeśli mamy taką potrzebę, to zawsze można je „poprawić” w aplikacji Zdjęcia lub dowolnym innym oprogramowaniu przeznaczonym do edycji zdjęć.

Skoro już poruszyliśmy temat selfie, to wypada wspomnieć o nowym podejściu do trybu portretowego. Teraz nie musimy go włączać jeszcze przed zrobieniem zdjęcia. W przypadku zdjęć ludzi, psów i kotów, iPhone automatycznie „dodaje” tryb portretowy. Nie jest to jednak realizowane w sposób, który zmusza nas do korzystania z tej funkcji. Otóż zdjęcie w galerii jest zapisywane bez włączonego trybu portretowego, ale później możemy go dodać w aplikacji Zdjęcia. Co więcej, możemy sterować jego intensywnością, a nawet wybrać punkt na zdjęciu, na którym tryb portretowy ma się skupić. Działa to naprawdę nieźle i końcowy efekt pozytywnie zaskakuje.

Wprowadzenie powyższej funkcji sprawia, że iPhone’y stają jeszcze lepszym „smartfonowym aparatem” do codziennego uwieczniania życia na zdjęciach. W końcu zazwyczaj robiąc zdjęcie smartfonem po prostu wyciągamy sprzęt z kieszeni, naciskamy przycisk i to już wszystko. Nie zastanawiamy się, jakie ustawienia będą tymi najlepszymi – to zadanie oprogramowania. Teraz nawet nie trzeba pamiętać o włączeniu trybu portretowego, bowiem za użytkownika „myślą” algorytmy i sztuczna inteligencja.

Oczywiście nie zabrakło trybu nocnego, który – owszem – nadal nie jest równie „mocny”, jak w niektórych smartfonach z Androidem, więc nie zrobimy zdjęcia w gorszych warunkach oświetleniowych, które wygląda jakby niemal zostało wykonane w ciągu dnia. Niekoniecznie jest to wadą – nie przepadam za zdjęciami, które wyraźnie odbiegają od tego, co widzą moje oczy. Owszem, iPhone 15 podbija jasność, ale robi to w sposób całkiem naturalny, dodatkowo poprawnie odwzorowując kolory.

Zdecydowanie iPhone 15, zresztą jak wszystkie smartfony Apple, nie ma powodów do wstydu w kwestii jakości nagrywanego wideo. Owszem, nie mamy wybranych funkcji z modeli Pro, które skierowane są do wąskiego grona osób, ale wątpię, aby komuś w podstawowej „Piętnastce” przeszkadzał brak Apple ProRes. Filmy możemy nagrywać w 4K (24 kl./s, 25 kl./s, 30 kl./s lub 60 kl./s), 1080p (25 kl./s, 30 kl./s lub 60 kl./s) i w 720p (30 kl./s). Wśród dostępnych opcji mamy m.in. wideo w zwolnionym tempie w jakości 1080p o w 120 kl./s lub 240 kl./s.

Face ID i głośniki

Od wielu lat możemy spotkać się z nieoficjalnymi informacjami o planach wprowadzenia czytnika linii papilarnych, który zostałby zintegrowany z ekranem iPhone’a. Cóż, dotychczas przecieki się nie sprawdziły. iPhone 15, a także wszystkie inne tegoroczne smartfony z Cupertino, wciąż oferują wyłącznie system pobierania wzorców z twarzy użytkownika.

iPhone 15 test
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Rozwiązanie, nazwane Face ID, działa jednak na tyle dobrze, że w ogóle nie brakuje mi czytnika linii papilarnych. Z tego biometrycznego zabezpieczenia możemy korzystać zarówno, gdy iPhone znajduje się w pozycji pionowej, jak i poziomej. Nie musimy też dokładnie ustawiać go na wysokości twarzy – zazwyczaj wystarczy tylko spojrzenie na smartfon znajdujący się w dłoni, aby twarz użytkownika została „zeskanowana”. Face ID wykorzystywane jest również podczas potwierdzania płatności czy jako zabezpieczenie dostępu do danych w wybranych aplikacjach.

Przejdźmy teraz do głośników, które w większości scenariuszy dostarczają dźwięku w naprawdę dobrej jakości – jest głośno, wyraźnie, bez zniekształceń oraz z przyjemnym podbiciem niskich tonów. Zauważyłem jednak, że po ustawieniu maksymalnego poziomu głośności występują słyszalne zniekształcenia, których przykładowo nie dostrzegłem w moim prywatnie iPhonie 14 Pro. Ciekawe, czy to tylko błąd po stronie oprogramowania, który uda się usunąć w jednej z najbliższych aktualizacji iOS, czy jednak Apple wykonało mały krok do tyłu w kwestii jakości głośników.

iPhone 15 test
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Akumulator wypada całkiem dobrze

Apple niezbyt chętnie chwali się dokładną pojemnością akumulatora w iPhonie 15. Niestety, firma Tima Cooka taką politykę stosuje już od kilku lat i nic nie zapowiada, aby miało się to zmienić. Zamiast tego na stronie ze specyfikacją znajdują się tylko dane podające czas pracy w konkretnych scenariuszach – np. do 20 godzin odtwarzania wideo. Podejrzewam, że dla większości z Was taka informacja nie jest satysfakcjonująca, więc rozwińmy temat akumulatora i czasu pracy.

Owszem, Apple milczy w kwestii pojemności akumulatora, ale z pomocą przychodzą inne źródła. Dzięki temu wiemy, że na pokładzie znalazł się akumulator o pojemności 3349 mAh, więc zaledwie o 70 mAh większy niż w iPhonie 14. Na włączonym ekranie otrzymywałem zazwyczaj czas pracy wynoszący 6-7 godzin, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Pozwala to w moim przypadku na odłączenie iPhone’a 15 rano i odłożenie go wieczorem na ładowarkę – tak, korzystam ze smartfona dość intensywnie w ciągu dnia.

Według oficjalnych danych, iPhone 15 oferuje możliwość „szybkiego ładowania”
do 50% w około 30 minut z zasilaczem o mocy 20 W lub wyższej. Apple ponownie tutaj nie zagłębia się w szczegóły, bowiem jak wynika z innych źródeł, smartfon potrafi przyjąć około 25 W podczas ładowania. Oczywiście w pudełku nie znajdziemy ładowarki – mamy tylko kabel.

Jeśli chodzi o ładowanie bezprzewodowe, to standardowo obsługiwana moc to 7,5 W, ale ładowarka zgodna z MagSafe pozwala na ładowanie z mocą do 15 W. Ponadto iPhone 15 oferuje ładowanie zwrotne z wykorzystaniem kabla. Inne urządzenia mogą być ładowane z maksymalną mocą do 4,5 W.

iPhone 15 test
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Pozostańmy jeszcze przy dodawanym kablu, który w każdym iPhonie 15 zakończony jest złączem USB-C z jednej i drugiej strony. Tak, Apple w tym roku porzuciło autorski Lightning i przeszło na USB-C. To duże ułatwienie, bowiem USB-C jest znacznie powszechniejszym standardem, który stosowany jest w smartfonach z Androidem, a także w wielu innych urządzeniach.

Co więcej, USB-C znajdziemy już w MacBookach czy iPadach, więc w razie wyjazdu nie potrzebujemy zabierać oddzielnego, specjalnego kabla do iPhone’a 15. Mam jednak tutaj złą wiadomość dla użytkowników, którzy przewodowo przesyłają dane – podstawowe „Piętnastki” to skromne USB 2.0 z transmisją danych do 480 Mb/s.

iPhone 15 to dobry smartfon, ale nic więcej

Czy warto kupić iPhone’a 15? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta i nie ma tutaj jakiekolwiek skomplikowanej filozofii. Jeśli szukasz nowego smartfona z iOS, chcesz mieć USB-C, a niekoniecznie zamierzasz wydawać więcej pieniędzy na iPhone’a 15 Pro, to bierz podstawową „Piętnastkę” lub ewentualnie model iPhone 15 Plus. Po prostu użytkownik preferujący iOS sięgnie po iPhone’a 15, a osoba woląca Androida wybierze smartfon z Androidem.

Najpewniej klient, który kupi smartfon Apple, będzie zadowolony z tego wyboru. W końcu iPhone 15 to dobry smartfon, aczkolwiek nie wywołuje efektu „WOW”. Apple postawiło na ewolucję już dostępnych rozwiązań, bez sięgania po rewolucję. Mamy dobrą jakość wykonania, dobry ekran, dobry zestaw aparatów, dobry akumulator, dobrą jakość dźwięku i dobry system operacyjny. Bardzo dobry jest chyba tylko procesor, który – mimo iż z 2022 roku – wciąż zapewnia świetną wydajność.

iPhone 15 test
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Oczywiście musimy zaakceptować pewne braki, ale podejrzewam, że nie będzie to problemem dla użytkownika, który faktycznie chce smartfon z iOS. Musimy pogodzić się z ekranem bez technologii 120 Hz ProMotion, brakiem teleobiektywu/skanera LiDAR, wysoką ceną za więcej przestrzeni na dane czy USB-C w standardzie tylko 2.0.

Większość z tych wad eliminuje iPhone 15 Pro, ale w jego w przypadku trzeba wydać więcej pieniędzy.

iPhone 15 recenzja
Recenzja iPhone’a 15. Po prostu dobry smartfon
Zalety
Jakość wykonania
Matowe szkło z tyłu obudowy i Ceramic Shield z przodu
Zdecydowanie wysoka wydajność procesora
Aparat 48 Mpix i nowe podejście do trybu portretowego
Dobry czasy pracy bez ładowarki
Ładowane zwrotne (niestety tylko 4,5W)
Intuicyjny, wygodny w obsłudze system operacyjny
Face ID
USB-C
Wady
Ekran tylko 60 Hz, brak Always On Display
Brak teleobiektywu i skanera LiDAR
Wysoka dopłata za wersję 256 i 512 GB
10-krotny zoom to tylko "zbędna funkcja"
Standard tylko USB 2.0
7.4
Ocena