smartfony smartphones

Jaki smartfon warto kupić na Komunię?

Maj zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim… Komunie. Smartfon stał się już jakiś czas temu dość popularnym zakupem dla dziecka. Dziś spróbuję doradzić Wam kilka sensownych urządzeń, które będą mieścić się w kilku precyzyjnie wyznaczonych progach cenowych.

Rozpoczynamy od urządzenia polskiej firmy myPhone. Wybrałem ten telefon zwłaszcza przez wzgląd na jego cenę oraz przyjemny dla oka wygląd. Z oczywistych względów, specyfikacja techniczna schodzi tutaj na dalszy plan. Wydaje mi się jednak, że jeśli nie chcecie wydawać na smartfonowy prezent kroci, to jest to niezła propozycja zakupowa. Warto też w tym miejscu zauważyć, że propozycja firmy myPhone w takim segmencie cenowym wypada nieźle. Nawet, gdy spojrzymy na wiele innych, konkurencyjnych firm.

myPhone Prime 18×9 LTE – niezły przedstawiciel niskiej półki cenowej (recenzja)

Mamy tu 5,5-calowy ekran IPS TFT, który pracuje w rozdzielczości 640 x 1280 pikseli. W zgodzie z panującymi na rynku trendami, ekran wykonano w formacie 18:9. Całość napędza MediaTek MTK6737W oraz grafika Mali T720. Do prostych gier wystarczy, ale na wodotryski raczej nie ma co liczyć. Chociaż – w przypadku młodszych użytkowników – może to i lepiej? Całość płynnie zamykamy obecnością 2 GB RAM i 16 GB na dane, które możemy rozbudować przez slot microSD.

Producent oferuje też niehybrydowy slot dual SIM, a jak sugeruje już sama nazwa urządzenia, mamy tu także łączność LTE. No i wreszcie, aparat. Moduł główny ma 13 Mpix i światło f/2.8, a na froncie czeka 5-Mpix oczko selfie. Producent zaopatrzył urządzenie w nieźle działający czytnik linii papilarnych, ocalił też port słuchawkowy 3,5 mm. Akumulator ma pojemność 3000 mAh, a urządzenie debiutowało z Androidem 8.1 Oreo.

myPhone’a Prime 19×9 LTE znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 399 złotych)

myPhone Prime 18×9 / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Xiaomi Redmi 6A (2/32)

Cena od: 450 złotych

Redmi 6A to najniżej lokowany produkt w imponującym portfolio, jakie przez lata zbudowało Xiaomi. Jest to typowy smartfon budżetowy, który może i nie rzuca swoją funkcjonalnością na kolana, jednak w większości scenariuszy użytkowania działa po prostu płynnie. Równolegle do Redmi 6A producent pokazał też nieco lepiej wyposażoną wersję, Redmi 6, której zakup przekracza założoną tu kwotę o około 50-70 złotych.

Premiera: Xiaomi Redmi 6 i Redmi 6A. Fani odetchnęli z ulgą – smartfony nie mają wcięcia w ekranie

Urządzenie ma 5,45-calowy ekran w formacie 18:9, który pracuje w rozdzielczości HD+. Na szczęście producent nie pokusił się o zastosowanie notcha. Za płynną pracę odpowiada tu MediaTek Helio A22, będący procesorem zbudowanym w 12-nm procesie technologicznym. W zależności od wersji produktu mamy do wyboru 2/3 GB RAM i 16/32 GB na dane użytkownika. Jeśli możecie odrobinę dopłacić, poleciłbym Wam zastanowić się nad dołożeniem do Redmi 6A z 3 GB pamięci RAM.

Całość płynnie zamyka nam 13-Mpix aparat główny, któremu towarzyszy 5-Mpix moduł ulokowany na froncie. Akumulator ma pojemność 3000 mAh, jednak dzięki dobrej optymalizacji oprogramowania od Xiaomi, można wykręcić całkiem zadowalające czasy na jednym ładowaniu. Ciekawostką jest brak skanera linii papilarnych oraz ulokowany z tyłu urządzenia głośnik. Nie jestem fanem takiego rozwiązania, jednak wydaje mi się, że wiele osób będzie w stanie zaakceptować takie położenie głośnika.

Xiaomi Redmi 6A (2/32) znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 494 złotych)

Neffos to firma-córka TP-Link, która działa w różnych segmentach rynku od wielu lat. Na początku pozwolę sobie pochwalić matową, a przez to niemal się niepalcującą obudowę. Wydaje mi się, że dla tych, którzy kładą spory nacisk na estetykę, to rozwiązanie może być bliskie ideału. Oko cieszy też stylowy design oraz całkiem zadowalające zagospodarowanie ekranem frontowej tafli urządzenia. Oczywiście zwłaszcza w tej kategorii cenowej.

Recenzja TP-Link Neffos C9 – smartfona, po którym spodziewałem się dużo więcej…

Wyświetlacz ma przekątną 5,99 cala, jest wykonany w technologii IPS TFT, pracując w rozdzielczości HD+. Producent zdecydował się na bardzo popularnego w segmencie low-endów MediaTeka MT6739 z grafiką PowerVR GE8100. Mamy tu 2 GB pamięci RAM oraz 16 GB na dane, które dzięki karcie microSD możemy poszerzyć nawet o kolejne 128 GB. Producent nie poskąpił też na czytniku linii papilarnych, który znajduje się na tylnej ścianie urządzenia.

Warto docenić też akumulator o całkiem dużej pojemności, która wynosi aż 3840 mAh. Pozwala to żywić nadzieję na całkiem niezłe czasy na jednym ładowaniu. Aparat główny to pojedyncze, 13-Mpix oczko ze światłem f/2.2, a na froncie mamy 8-Mpix moduł. Warto też w tym miejscu pochwalić Androida Oreo z autorską nakładką producenta, NFUI, która wnosi wiele ciekawych funkcjonalności na czele z lubianymi przez wiele osób gestami.

TP-Link Neffos C9 znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 499 złotych)

Tp-Link Neffos C9 / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)

Jaki telefon na Komunię w kwocie do 1000 złotych?

Motorola Moto One

Cena od: 810 złotych

Długo dyskutowałbym nad tym, czy nie jest to najlepszy telefon w kwocie do tysiąca złotych. Jego gigantycznym atutem jest zgodność z certyfikacją Android One, co niemal gwarantuje mu aż trzyletnią politykę otrzymywania aktualizacji. Na plus wskazałbym także świetne gabaryty oraz całkiem niezłą żywotność akumulatora. Szkoda tylko, że producent „przyozdobił” Moto One notchem, jednak – najwyraźniej – nie można mieć wszystkiego.

Motorola One – bez wątpienia najbardziej kompletny smartfon do 1000 złotych (recenzja)

Ekran ma 5,9 cala, został wykonany w formacie 19:9 i pracuje w rozdzielczości HD+. Motorola postawiła na wielokrotnie sprawdzonego Snapdragona 625, który może i nie jest procesorem najnowszym, jednak w większości scenariuszy użytkowania nadal radzi sobie świetnie. Grafika to układ Adreno 505, a całość płynnie zamykamy 4 GB pamięci RAM oraz 64 GB na dane użytkownika, które oczywiście możemy rozbudować przez slot microSD. No i wreszcie, NFC. To bardzo duży atut w tej kwocie zakupowej.

Aparat główny to duet 13 Mpix (f/2.0) + 2 Mpix (f/2.4), a na froncie mamy pojedynczą, 8-Mpix matrycę ze światłem f/2.2. Miałem przyjemność spędzić z tą Motką dużo czasu i mogę Was tutaj zapewnić, że zdjęcia i wideo trzymają poziom co najmniej dobry. Urządzenie wspiera też obsługę dwóch kart SIM, mamy port słuchawkowy oraz moduł ładowarki USB-C. Wspomniany wcześniej akumulator ma 3000 mAh i wspiera szybkie ładowanie (15W). Po ostatniej aktualizacji, na pokładzie mamy już najnowszego Androida Pie.

Motorolę Moto One znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 829 złotych)

Fot: własne

Xiaomi Mi 8 Lite (4/64)

Cena od: 979 złotych

Xiaomi to dość częsty wybór wielu osób w „niższej półce średniej”. Nie ma się co dziwić, bowiem smartfony tego producenta słyną z bardzo przyjaznej dla użytkownika wyceny oraz całkiem dobrej specyfikacji technicznej i kultury pracy. Nie inaczej wypada Xiaomi Mi 8 Lite, który dopisek „Lite” zdaje się mieć tylko dla zasady, aby nie pomylić go z zeszłorocznym ex-flagowcem popularnego w Polsce producenta. Co poza „Lite” w nazwie warto o tym sprzęcie wiedzieć?

Recenzja Xiaomi Mi 8 Lite – fajnego średniaka pozostawiającego nutę niedosytu

Uwagę ściąga duży ekran o przekątnej 6,26 cala, który pracuje w rozdzielczości Full HD+. Miłośników cyferek ucieszy obecność Snapdragona 660 z Adreno 512, 4 GB RAM oraz 64 GB na dane użytkownika z opcją rozbudowy nawet o dalsze 256 GB przez slot microSD. Telefon oferuje też hybrydowy slot dual SIM i port USB-C. Urządzenie debiutowało z Androidem Pie, który został wzbogacony o autorską nakładkę producenta.

Za zdjęcia odpowiada tu duet 12 Mpix + 5 Mpix. To dość powszechna w tej półce cenowej specyfikacja i trzeba zauważyć, że Xiaomi poradziło sobie z optymalizacją aparatu całkiem nieźle. Na pewno warto docenić aż 24-Mpix moduł selfie, który czeka na Was na frontowej tafli. W tej cenie taka matryca nie zdarza się zbyt często. Akumulator ma pojemność 3350 mAh, a samego urządzenia na pewno nie można określić mianem zbyt ciężkiego. Mi 8 Lite waży zaledwie 169 gramów.

Xiaomi Mi 8 Lite znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 979 złotych)

Xiaomi Mi 8 Lite / fot. Kacper Żarski (tabletowo.pl)

Motorola Moto G6 Plus

Cena od: 899 złotych

Tak, wiem. Powyżej mamy Motorolę Moto One, ale dlaczego nie docenić kolejnego urządzenia danego producenta, jeśli to na to zwyczajnie zasługuje? W mojej subiektywnej opinii, Moto G6 Plus również powinna znaleźć się w tym przedziale cenowym, bowiem w dużej mierze jest to produkt niemal kompletny, któremu do bycia idealnym smartfonem do tysiąca złotych brakuje naprawdę niewiele. Kto wie, może gdyby nie wybitnie wystająca obudowa aparatu, może nawet bym go za taki uznał?

Recenzja Motoroli Moto G6 Plus – smartfona z potencjałem

W ujęciu wyświetlacza największym atutem zdaje się być to, że 5,9-calowy ekran (Full HD+, 18:9, Gorilla Glass 3) nie ma notcha. Mamy tu również wydajnego Snapdragona 630 z grafiką Adreno 508 oraz 4 GB RAM i 64 GB na dane użytkownika. Świetną robotę robi też pełnoprawny slot na dwie karty SIM. Dzięki temu prostemu zabiegowi zawsze mamy wolny slot na dodatkową kartę pamięci. Świetna sprawa, którą warto docenić. Tak samo zresztą, jak obecność modułu NFC.

Podoba mi się aparat główny, na jaki składa się duet 12 Mpix (f/.7) + 5 Mpix (f/2.2). Motorola dorzuciła kilka autorskich funkcji do aplikacji aparatu, efektem czego o jakoś zdjęć można być spokojnym. Przypominam tu raz jeszcze, że obudowa tego aparatu wystaje naprawdę wybitnie. Moduł selfie ma 8 Mpix i światło f/2.2. Akumulator oferuje pojemność 3200 mAh, a z rzeczy wartych pochwały, nie sposób nie docenić ulokowanego na froncie skanera, który może także wspierać nawigację z wykorzystaniem gestów.

Motorolę Moto G6 Plus znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 904 złotych)

Motorola Moto G6 Plus /Fot: Krzysztof Swoboda, Tabletowo.pl

Jaki telefon na Komunię w kwocie do 1500 złotych?

Sony Xperia XZ1

Cena od: 1040 złotych

Absolutny must-have, który zdecydowanie trzeba umieścić w swoim zestawieniu. O Xperii XZ1 pisałem Wam już wielokrotnie, jednak sztuką jest stworzenie tak dobrego i – w tej cenie – kompletnego urządzenia, które mimo upływu czasu wciąż potrafi zaskakiwać charakterystycznym designem, całkiem dobrym aparatem głównym oraz świetną jakością brzmienia, jaką gwarantują frontalnie ulokowane głośniki stereofoniczne.

Recenzja Sony Xperia XZ1 – flagowiec bez efektu „wow”

Sony Xperia XZ1 to przy tym urządzenie w miarę nowe, dlatego też możecie być spokojni o specyfikację techniczną oraz politykę aktualizacji, która u Japończyków trzyma naprawdę świetny, bardzo wysoki poziom. Mamy tu 5,2-calowy ekran (16:9), który pracuje w rozdzielczości Full HD, ciągle bardzo wydajnego Snapdragona 835, 4 GB RAM i 64 GB na dane z opcją rozbudowy nawet o dalsze 256 GB przez slot microSD. To Sony, więc wiadomym było, że moduł NFC znajdzie się na pokładzie.

Aparat główny to 19-Mpix moduł ze światłem f/2.0. Japończycy postawili na świetną w swoich czasach matrycę IMX400, którą wspiera laserowy AF. O zdjęcia generowane w większości scenariuszy możecie być więc spokojni. Na froncie czeka na Was 13-Mpix kamerka selfie. Mimo akumulatora o pojemności wynoszącej zaledwie 2700 mAh, powinniście być spokojni o baterię. Sony świetnie optymalizuje swoje oprogramowanie, efektem czego jeden dzień pracy z dala od ładowarki zwykle powinien być w Waszym zasięgu.

Fot: własne

Pocophone F1 (6/64)

Cena od: 1459 złotych

Pocophone to firma-córka Xiaomi. Gdy producent przedstawiał ją przed rokiem, wiele osób powątpiewało, czy uda się z tej linii wycisnąć coś ciekawego. Xiaomi pokazało, że można. Mamy tutaj naprawdę ciekawy produkt, który pewne drobne mankamenty umiejętnie przeplata wieloma zaletami, pośród których jednym tchem należy wymienić topową specyfikację, głośniki stereofoniczne oraz zaskakująco dobry aparat główny.

Recenzja Pocophone F1. Brak NFC to tylko jedna z jego wad

Wyświetlacz o przekątnej 6,18 cala został wykonany w technologii IPS, oferując rozdzielczość 2246 x 1080 pikseli. Sercem konstrukcji jest ex-flagowy Snapdragon 845 z grafiką Adreno 630. Nawet w 2019 roku to nadal świetny i bardzo wydajny układ. Mamy tu 6 GB pamięci RAM oraz 64 GB na pliki użytkownika. Urządzenie debiutowało z Androidem Oreo, który został zmodyfikowany przez nakładkę MIUI 9.6. Mamy też niemal wszystkie pożądane przez użytkowników standardy łączności. Do kompletu zabrakło chyba tylko NFC.

Aparat główny to duet 12 Mpix (f/1.9) + 5 Mpix jako aparat pomocniczy do głębi. Warto zauważyć, że w pozornie budżetowym telefonie, ten układ sprawdził się zaskakująco dobrze. Docenicie też 20-Mpix moduł do zdjęć selfie. Ogromnym atutem pozostaje wydajny akumulator o pojemności 4000 mAh. Urządzenie oferuje hybrydowy slot na dwie karty SIM, na szczęście na pokładzie ostał się także lubiany przez wielu użytkowników port audio 3,5 mm.

Pocophone F1 znajdziecie w ofercie Media Expert (w cenie wynoszącej 1498 złotych)

Fot: własne

Jaki flagowy telefon na Komunię?

Pozwolę sobie nieco inaczej skonstruować ten akapit. Jeśli wiecie, że chcecie wydać niemal dwa tysiące złotych na prezent w postaci smartfona – bo tyle trzeba zapłacić za model flagowy – to Wasz wybór w dużej mierze ogranicza tylko wyobraźnia. A jeśli jesteście stałymi czytelnikami Tabletowo, to zakładam, że macie już swoje typy zakupowe i bez względu na moją rekomendację będziecie się ich trzymać. Mimo wszystko, pozwolę sobie tutaj napisać, że smartfon smartfonowi nierówny. Nawet w tak znaczącej kwocie zakupowej ciągle można kupić urządzenia lepsze i gorsze.

W mojej subiektywnej opinii, do grona tych lepszych, nad którymi zdecydowanie warto się pochylić, szczególną uwagę warto poświęcić Xiaomi Mi 9. Jednocześnie uważam, że kupowanie dziecku smartfona za kwotę wyższą… cóż, mija się z celem, dlatego nie umieściłem ich w tym zestawieniu.

Xiaomi Mi 9 (6/128 GB)

Cena od: 1999 złotych

Absolutny hit, nad którym nie warto długo się wahać. W każdym calu topowa specyfikacja, która została zamknięta w atrakcyjnej bryle i bajecznie niskiej wycenie. Zbiór takich cech w jednym urządzeniu spowodował wyprzedanie się urządzenia w Polsce, a nawet chwilowe problemy z jego dostępnością. Trudno o lepszą pochwałę dla polityki cenowej producenta. Nie sposób też w tym wszystkim nie docenić Xiaomi za to, że aparat wreszcie został „podciągnięty” do takiego poziomu, że może ścigać się z niemal każdym rywalem na rynku.

Xiaomi Mi 9 – smartfon skazany na sukces (recenzja)

Producent zdecydował się na 6,39-calowy ekran AMOLED (Full HD+, Gorilla Glass 6), gdzie notch został wyparty przez o wiele bardziej dyskretną łezkę. Całość pracuje na topowym Snapdragonie 855 z Adreno 640, a dobre wrażenie wieńczy 6 GB RAM i 64/128 GB na dane użytkownika. Nie zabrakło też NFC, Bluetooth 5.0 oraz zintegrowanego z wyświetlaczem skanera linii papilarnych. Jak nie patrzeć, jest naprawdę na bogato.

Aparat główny bazuje na matrycy Sony IMX586. Składają się na niego: 48 Mpix moduł główny (f/1.8) + 16-Mpix moduł szerokokątny (f/2.2, 116 stopni) oraz 12-Mpix teleobiektyw z dwukrotnym zoomem optycznym. Zdjęcia wychodzą świetnie, co zresztą możecie zobaczyć w naszej recenzji. Na froncie mamy 20-Mpix oczko ze światłem f/2.0, które także radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Akumulator oferuje pojemność 3300 mAh. Telefon debiutował z Androidem Pie z nakładką MIUI 10.

Fot: własne

Jaki telefon z dobrym aparatem selfie?

Huawei Mate 20 Lite

Cena w sklepach od: 1150 złotych

Mate 20 Lite to nadal dość młoda konstrukcja. Urządzenie debiutowało w 2018 roku i – jak często widzę po swoich znajomych – wywalczyło ono sobie w Polsce pewną popularność. Kto wie, być może pomogły atrakcyjne oferty abonamentowe, w których nawet dzisiaj można kupić Mate’a 20 Lite? Nie byłbym takim obrotem spraw zdziwiony. Wracając jednak do głównej myśli, jest to naprawdę udana konstrukcja, która w niezbyt wygórowanej kwocie powinna zadowolić miłośników fotek „z ręki”.

Recenzja Huawei Mate 20 Lite. W teorii ma wszystko, by stać się najlepszym wyborem do 1600 złotych. A w praktyce?

Zwracam Waszą uwagę na świetny, 6,3-calowy ekran (Full HD+) w formacie 19,5:9. Robi on naprawdę kapitalną robotę, a na dodatek pokrywa ponad 81% frontowego panelu. W segmencie urządzeń z dopiskiem „Lite” w nazwie, jest to wynik bardzo dobry. Urządzenie napędza Kirin 710 z grafiką Mali G51 MP4. Mamy też 4 GB RAM oraz 64 GB pamięci na dane, którą możemy rozszerzyć o kolejne 256 GB dzięki slotowi na kartę microSD.

Aparat główny to duet 20 Mpix (f/1.8) + 2 Mpix. Co ciekawe, na froncie mamy 24 Mpix oczko główne ze światłem f/2.4, któremu również towarzyszy 2-Mpix matryca pomocnicza. Taka specyfikacja techniczna pozwala mi zdefiniować Mate’a 20 Lite jako stosunkowo tanią, a zarazem bardzo sensowną propozycję dla osób, dla których dobra kamerka selfie odgrywa spore znaczenie. Akumulator ma 3750 mAh, warto też docenić obecność modułu NFC.

Huawei Mate 20 Lite znajdziecie też w ofercie Media Expert (1299 złotych)

Ekran ma przekątną sześciu cali (16:9) i pracuje w rozdzielczości Full HD+. Sercem konstrukcji jest wydajny Snapdragon 630 z grafiką Adreno 508. Mamy tu 4 GB pamięci RAM oraz 32 GB na pliki użytkownika. Na szczęście możemy szybko tę pamięć rozbudować dzięki wejściu na kartę microSD. Tylko dla zasady dopowiem, że moduł NFC znalazł się na wyposażeniu. Ucieszy Was też obecność USB-C oraz portu słuchawkowego.

Aparat główny to pojedynczy, 23-Mpix moduł ze światłem f/2.0 i diodą LED. O wiele ciekawiej prezentuje się na tym polu duet ulokowany na froncie: 16 Mpix (f/2.0, OIS) + 8 Mpix (f/2.4, szerokokątny, 120 stopni). To bardzo udany duet, który za sprawą szerokiego kąta może zapewnić zdjęcia, których wiele droższych urządzeń po prostu wykonać nie zdoła. Wydaje mi się, że zdecydowanie warto dać Xperii XA2 Ultra szansę. Akumulator ma pojemność 3580 mAh. Co ważne, wspiera też szybkie ładowanie QC 3.0.

Sony Xperię XA2 Ultra znajdziecie też w ofercie Media Expert (1499 złotych)

Sony Xperia XA2 Ultra / fot. Kacper Żarski (Tabletowo.pl)