fot. Tabletowo.pl

Apple dalej będzie skąpić – do tegorocznych iPhone’ów też nie doda szybkiej ładowarki

Sporo decyzji Apple wydaje się niezrozumiałych, dopóki nie spojrzy się na nie przez pryzmat rachunku zysków i strat. Te pierwsze muszą być spore, skoro koncern z Cupertino w 2019 roku nadal nie będzie dodawać do swoich iPhone’ów szybkiej ładowarki. Z podobnego powodu podobno zrezygnowano też z zastosowania kabla z końcówką USB-C w nadchodzących smartfonach.

Chociaż producenci dodają do swoich urządzeń coraz mniej akcesoriów, to w pudełkach nigdy nie brakuje dedykowanej ładowarki. W ostatnim czasie wsparcie dla technologii szybkiego ładowania staje się popularniejsze – nawet do średniaków dorzucane są zasilacze ładujące akumulatory z mocą co najmniej 10 W.

W przypadku droższych smartfonów producenci dodają znacznie mocniejsze ładowarki. Aktualnymi rekordzistami są Oppo i Huawei. Ten pierwszy do Oppo Find X Automobili Lamborghini Edition dorzuca zasilacz o mocy aż 50 W, natomiast drugi 40 W ładowarkę do Mate 20 Pro.

Apple z uporem maniaka dodaje natomiast do swoich iPhone’ów zasilacz o mocy zaledwie 5 W. Przez to w przypadku – na przykład – iPhone’a X proces ładowania od 0% do 100% trwa aż trzy godziny! Jeśli ktoś chciałby naładować swój smartfon szybciej, może to zrobić, ale tylko pod warunkiem, że na własną rękę kupi mocniejszą ładowarkę. Szkopuł w tym, że nie należą one do najtańszych – na takie akcesorium trzeba wydać co najmniej 149 złotych, a do tego należy jeszcze dokupić odpowiedni kabel za 99 złotych lub 169 złotych.

Właściciele iPhone’ów mogą co prawda wykorzystać też ładowarkę od iPada lub/i MacBooka, aby szybciej naładować swój smartfon, ale tylko pod warunkiem, że posiadają jeden z ww. sprzętów. Nie wszyscy są jednak w tak korzystnym położeniu. Ba, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest ich mniej niż więcej.

Przed premierą zeszłorocznych iPhone’ów mówiło się, że Apple zacznie dodawać do iPhone’ów szybką ładowarkę, lecz tak się wcale nie stało. Co więcej, koncern z Cupertino jednocześnie wyeliminował z zestawu sprzedażowego przejściówkę z Lightning do 3,5 mm złącza słuchawkowego, i to również w przypadku iPhone’ów 8, 8 Plus, 7 oraz 7 Plus, chociaż wcześniej ją do nich dorzucał.

Najnowsze doniesienia sugerują, że w tym roku nic się nie zmieni i do tegorocznych iPhone’ów Apple również będzie dodawać standardową ładowarkę 5 V/1 A 5 W. Co więcej, po przeanalizowaniu rachunku zysków i strat koncern z Cupertino podobno zdecydował się także zrezygnować z zastosowania portu USB-C w nowych smartfonach i pozostać przy złączu Lightning.

Wynika to z faktu, że zmiana standardu złącza wiązałaby się z koniecznością zwiększenia dostaw nowych kabli (aktualnie trafiają one jedynie do najnowszych iPadów Pro) oraz rozpoczęcia produkcji zestawu słuchawkowego EarPods z końcówką USB-C, co wygenerowałoby znaczne koszty, których Apple najwyraźniej nie chce ponosić.

Być może właśnie to będzie jednym z czynników, dzięki którym koncernowi z Cupertino uda się utrzymać ceny tegorocznych iPhone’ów na takim samym poziomie, jak zeszłorocznych. Z drugiej strony szczerze zastanawiam się, czy właściciele smartfonów Apple po raz kolejny wybaczą takie skąpstwo, wszakże ładowanie ich za pomocą dodawanej przez producenta ładowarki musi być przecież wyjątkowo niekomfortowym doświadczeniem.

*na zdjęciu tytułowym iPhone X (pod linkiem znajdziecie jego recenzję przygotowaną przez Kasię)

Źródło: MacOtokara przez Phone Arena