zakupy wózek sklepowy paragon shopping
fot. Pixabay

W ten sposób sklepy mogą zmusić klientów do zainstalowania aplikacji

Większość sklepów oferuje własne aplikacje, dzięki którym ich klienci mogą zyskać dodatkowe korzyści. Programy te cieszą się mniejszą lub większą, ale mimo wszystko relatywnie dużą popularnością. Niemcy zdają się jednak chcieć, aby aplikacja stała się koniecznością, choć nie wszystkim klientom może się to spodobać. Niewykluczone, ze podobny system może zostać wprowadzony również do Polski.

Aplikacja sklepu może zapewnić wiele korzyści

Na Tabletowo zdarza nam się pisać o aplikacjach różnych sklepów i dzięki temu wiemy, że nie wszyscy są ich fanami. Z pewnością pewnego rodzaju niedogodnością jest to, że każdy sklep ma swoją, przez co – jeśli ktoś nie jest przywiązany do jednej sieci i robi zakupy w różnych – na smartfonie może zgromadzić się całkiem sporo tego typu programów. Z ciekawości sprawdziłem i ja mam zainstalowanych ponad dziesięć, choć z połowy skorzystałem może… raz, góra dwa? Mimo to trzymam je na urządzeniu, bo a nuż trafi się jakaś super promocja tylko z aplikacją i wtedy się przyda, a na brak wolnej pamięci nie narzekam.

Bo właśnie szczególnie dla promocji korzysta się z aplikacji, ponieważ często jest tak, że jakaś oferta jest dostępna wyłącznie dla osób, które zainstalują ją na swoim smartfonie. Ponadto można jednak w tego typu programach przejrzeć aktualną ofertę, znaleźć najbliższy sklep i podejrzeć historię zakupów. Kaufland dodał do swojej jeszcze możliwość tworzenia listy zakupów, a także sekcję z przepisami.

Aplikacje sklepów cieszą się dużą popularnością wśród klientów – niedawno Kaufland pochwalił się, że do programu Kaufland Card dołączyło już ponad 2 mln klientów. Z aplikacji Biedronki korzysta ponad 7 mln osób, a Stokrotki blisko 1,5 mln. Niewykluczone jednak, że korzystanie z tego typu programu w przyszłości stanie się obowiązkowe.

Aplikacja sklepu obowiązkowa? Trwają kontrowersyjne testy

Serwid chip.de donosi bowiem, że firma Wanzl, która produkuje wózki sklepowe dla takich sieci jak Aldi Süd, Aldi Nord, Lidl, Netto, Carrefour, Ikea i Walmart, od lat pracuje nad inteligentnym wózkiem, który będzie można odblokować za pomocą smartfona lub smartwatcha i technologii NFC albo Bluetooth.

Aplikacja będzie niezbędna, aby wziąć wózek w sklepie?
Aplikacja będzie niezbędna, aby wziąć wózek w sklepie? (fot. Pixabay)

Potrzebna do tego ma być również aplikacja sklepu, ponieważ wymagane będzie wpłacenie za jej pośrednictwem depozytu o nieznanej obecnie wysokości – aktualnie do wózka trzeba wsadzić najczęściej złotówkę lub dwa złote, aby móc z nim odjechać i ruszyć na zakupy.

Jak zauważa chip.de, opracowywana technologia wygląda na już całkiem dojrzałą – serwis miał nawet okazję ją osobiście przetestować i działała sprawnie. Pracownik Wanzl powiedział, że firma najpierw chce zdobyć wstępne doświadczenie rynkowe w fazach testów i zobaczyć, jak zostanie to ogólnie odebrane, choć jest przekonana, że rozwiązanie to przypadnie do gustu klientom, ponieważ coraz więcej osób nie korzysta na co dzień z gotówki.

Jednocześnie Wanzl zdaje sobie sprawę, że może minąć jeszcze wiele lat, zanim odblokowywany cyfrowo koszyk stanie się powszechny. Na przeszkodzie do uzyskania szybkiej popularności stoją bowiem również kwestie finansowe – technologia ta jest droga, podobnie jak dedykowane oprogramowanie. To może skutecznie zniechęcić sklepy do kupowania tego typu wózków.

Cyfrowo odblokowywany wózek zniechęci klientów do zakupów?

Z analiz wynika, że klienci z większym koszykiem robią większe zakupy. Z jednej strony, jeśli wózek będzie można odblokować tylko smartfonem lub smartwatchem, może to zmusić klientów do wzięcia mniejszego koszyka (takiego „do ręki”), przez co istnieje prawdopodobieństwo, że kupią mniej niż gdyby jeździli między półkami z większym wózkiem. Wiele osób, nie tylko starszych, nie radzi sobie bowiem na tyle z nowoczesnymi technologiami, aby być w stanie zainstalować aplikację na smartfonie, wpłacić depozyt i odczepić cyfrowo koszyk.

Z drugiej strony, jak zostało wspomniane, coraz więcej osób nie korzysta na co dzień z gotówki, przez co – nie mając drobnych przy sobie – bierze mniejszy („darmowy”) koszyk i w związku z tym robi mniejsze zakupy. Dla takich klientów odblokowywany cyfrowo wózek może być atrakcyjną propozycją. Wyjściem z tej „patowej” sytuacji mogłoby być stworzenie wózka, który można odblokować zarówno smartfonem, jak i gotówką, ale nie wiadomo, czy byłoby to w ogóle możliwe, bowiem Wanzl zdaje się stawiać wyłącznie na rozwiązanie cyfrowe.

Jeśli testy przebiegną pomyślnie, nie można wykluczyć, że wózki z tą technologią trafią również do Polski. W końcu w Polsce są obecne sieci, które kupują koszyki od Wanzl, a do tego Polacy są bardzo otwarci na tego typu nowinki. Wówczas aplikacja sklepu stanie się obowiązkowa dla osób, które chcą wziąć większy wózek na zakupy.