Te baterie miały zmienić smartfony. Wygląda na to, że rewolucji z tego nie będzie

Od lat mówiło się, że akumulatory krzemowe zrewolucjonizują urządzenia mobilne. Miały być bardziej pojemne, bezpieczniejsze i ładować się w mgnieniu oka. Teraz okazuje się, że technologia utknęła w martwym punkcie – właściwie zanim na dobre zdążyła zaistnieć w smartfonach największych producentów.

Miało być przełomowo, a wyjdzie jak zwykle?

Baterie zawierające krzem od lat rozbudzały wyobraźnię zarówno producentów elektroniki, jak i użytkowników smartfonów. Technologia miała zastąpić klasyczne, znane od lat ogniwa litowo-jonowe, oferując nawet o 20–40% większą pojemność przy tej samej objętości, szybsze ładowanie i mniejsze ryzyko przegrzania. W teorii wszystko wyglądało świetnie, ale praktyka okazała się znacznie mniej obiecująca.

Na początku tego roku sam pisałem dla Was na łamach Tabletowo.pl o tym, że baterie w smartfonach mogą się znacząco powiększyć dzięki zastosowaniu technologii krzemowo-węglowej. Warto dodać, że nie jest to melodia przyszłości, bo chińscy producenci z powodzeniem wykorzystują ją w swoich urządzeniach, takich jak Honor 200 Pro, świeżo zaprezentowany Nothing Phone (3), Oppo Find X8 Pro, ale też w średniopółkowych rozwiązaniach takich jak Redmi Note 14 Pro+.

To dawało sporo nadziei, żeby myśleć, że niedługo po akumulatory oparte na krzemie sięgną również tacy giganci, jak Apple, Samsung czy Google. Według informacji opublikowanych w serwisie Weibo może do tego nie dojść, ponieważ limity fizyczne i technologiczne krzemu zaczynają się coraz wyraźniej zarysowywać.

Materiał, choć obiecujący, nie zachowuje stabilności podczas cykli ładowania, m.in. rozciąga się i kurczy, co prowadzi do szybkiej degradacji ogniwa. Mówi się także o tym, że pojemność 8500 mAh trudno będzie już przeskoczyć, chociaż prowadzone są badania na ogniwami o pojemności 9000 mAh.

Nie brakuje też barier produkcyjnych. Obietnice wdrożenia baterii krzemowych do smartfonów m.in. w modelach Samsunga czy Apple były powtarzane kilkukrotnie, ale żaden z dużych producentów nie zdecydował się jeszcze na ich wykorzystanie w praktyce.

Czy możemy pożegnać się z marzeniami o wielkich (i cienkich) bateriach w smartfonach?

Każdy chciałby, żeby jego smartfon na jednym ładowaniu wytrzymywał jak najdłużej. Baterie węglowo-krzemowe dają na to realne szanse, jednak nie są jedyną możliwością do osiągnięcia tego celu. Zostając przy samym krzemie warto powiedzieć, że pojawiają się w sieci doniesienia mówiące o eksperymentowaniu w łączeniu krzemu z innymi pierwiastkami, niekoniecznie z węglem, by stworzył bardziej wydajne ogniwa.

Sporo szans na optymalizacje wykorzystania akumulatorów dają także nowe systemy zarządzania energią oparte na sztucznej inteligencji. Warto dodać też, że bardziej wydajne ogniwa w smartfonach niekoniecznie muszą w przyszłości przełożyć się na dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu. W końcu coraz mocniejsze podzespoły, takie jak procesor czy układ graficzny też będą potrzebować znacznie więcej mocy.  

Jeśli jednak szukacie już teraz smartfona z wytrzymałą baterią, odsyłam Was do świetnego zestawienia tego typu sprzętów, które przygotował Wojtek.