Tablety z Androidem powyżej 2500 złotych to twardy orzech do zgryzienia. Nie dość, że w tej cenie kupi się dobrze wyposażonego iPada, to jeszcze niektóre osoby mogą podważać sens zakupu tabletów porównując je do laptopów. Xiaomi Pad 7 Pro uświadomił mi, gdzie leży prawda w 2025 roku.
Rzadki przypadek
Niezbyt często widzicie moje nazwisko przy recenzjach tabletów. Powód takiej sytuacji jest prozaiczny – mój styl życia sprawia, że z urządzeniami z tej kategorii jest mi nie do końca po drodze. Mimo to jestem przekonany, że warto co jakiś czas móc zrewidować swoje poglądy, a – jeżeli może być to częścią pracy – to tym lepiej.
Widząc zatem, że pojawiła się szansa na przetestowanie przez kilka tygodni tabletu z Androidem w cenie zbliżonej do iPada 11. generacji czy budżetowego laptopa, czyli Xiaomi Pad 7 Pro, pomyślałem „niech będzie – zobaczmy, czego można spodziewać się po takim sprzęcie w 2025 roku.”
Xiaomi Pad 7 Pro

Specyfikacja Xiaomi Pad 7 Pro
wyświetlacz | LCD IPS, przekątna 11,2-cala, rozdzielczość 3,2K (3200×2136 pikseli), częstotliwość odświeżania 144 Hz, próbkowanie do 360 Hz (240 Hz z piórem), maksymalna jasność 800 nitów, |
CPU | Qualcomm Snapdragon 8s Gen 3 |
GPU | Adreno 735 |
RAM | 12 GB LPDDR5X |
pamięć wewnętrzna | 512 GB UFS 4.0 |
system operacyjny | Android 15 z nakładką HyperOS 2 |
aparat z tyłu | 50 Mpix, matryca Samsung JN1, rozmiar 1/2,76″, przysłona f/1.8, PDAF, nagrywanie 4K w 60 kl./s |
aparat z przodu | 32 Mpix, matryca 1/3,6″, f/2.2, nagrywanie 1080p w 30 kl./s |
akumulator | 8850 mAh, ładowanie HyperCharge 67 W |
łączność i komunikacja | USB 3.2 Gen 1, WiFi 7, port |
wersja LTE/5G | brak |
Bluetooth | Bluetooth 5.4, obsługa kodeków A2Dp, LE, LHDC 5 |
microSD | brak |
gniazdo słuchawkowe 3,5 mm | brak |
głośniki | cztery, stereo, Dolby Audio |
wymiary i waga | 251,22 x 173,42 x 6,18 mm, 500 gramów |
Pierwsze wrażenie
Ledwo zacząłem testy, a już poczułem lekki prestiż bijący od otrzymanego zestawu – trzy pudełka, każde w kolorze białym i nieprzesadnie napuchnięte. Główny karton od tych z akcesoriami wyróżnia brak grafiki reprezentującej zawartość – żadnego produktu w rzucie pod kątem, tylko wielki napis „Xiaomi Pad 7 Pro” na środku i szare logo „Mi” w górnym rogu dla odmiany.
Oddzielam zatem górę opakowania od dołu i sprawdzam, na ile dobrego pozwolił sobie producent. Niestety, odłożony póki co na bok tablet potwierdza, że zgodnie z tym, co podano na stronie producenta, nie ma tam żadnej ładowarki – tylko kabelek USB-C w towarzystwie broszurek i kart gwarancyjnych.

Zabieram się zatem za macanie tabletu. Wiadomo, że w całej kategorii sprzętów nie ma miejsca na kombinowanie z designem i przeważnie jest to kształt przypominający duży notatnik z ewentualnymi zaokrągleniami na rogach. To, co może się podobać w Pad 7 Pro, to aluminiowe obramowanie oraz tył urządzenia stanowiące jedną całość. Wygląda to solidnie i – w połączeniu z niebieskim kolorem – choć trochę wybija z nudy i rutyny. Szybki rzut oka tu i tam i wszystko staje się jasne – są cztery głośniki stereo, przycisk zasilania na krótszym boku i gniazdo USB-C po drugiej stronie na środku, nieco przesunięte bliżej tyłu urządzenia. Do tego sterowanie głośnością na ramce obok kamerki do selfie i mocowanie na rysik Xiaomi Focus Pen.
Na bardziej szczegółowy opis akcesoriów jeszcze przyjdzie pora – na tym etapie wspomnę tylko, że do testów otrzymałem etui w kolorze szarym, natomiast biały rysik oferuje dodatkową, wymienną końcówkę w pudełku. Akcesoria nie są częścią zestawu sprzedażowego – można je nabyć osobno.




HyperOS na dużym ekranie oraz AI
Ostatnie dwa kontakty z HyperOS, w Xiaomi 14T Pro i w Poco X7 Pro, nie powaliły mnie na kolana. Powód jest prozaiczny – zaproponowane przez Xiaomi różnice w położeniu niektórych elementów sprawiały, że przesiadka z prywatnego smartfona czy innych recenzowanych maszyn nie była taka wygodna i przyjemna.
Z Xiaomi Pad 7 Pro jest inaczej. Z jakiegoś powodu UI mi „leży”, zarówno w klasycznym układzie, jak i z szufladą aplikacji. Customizacja nieco odstaje względem smartfonowych opcji – brakuje np. większej kontroli nad kształtem i wyglądem ikon. Brak Always on Display jest natomiast zrozumiały – funkcja nie sprawdza się najlepiej przy matrycy LCD.










To, co najbardziej mnie irytowało, to wywoływanie klawiatury ekranowej przy jednocześnie podpiętym etui z fizycznym zestawem klawiszy. Doraźnym rozwiązaniem okazało się przełączenie na pływającą klawiaturę, jednak najlepiej byłoby, gdyby problem nie występował, a tak czasami okienko zasłaniało mi rubryki i utrudniało pisanie.
Pad 7 Pro może także okazać się dla Was początkiem w tabletowych zadaniach wspomaganych AI. Xiaomi udostępnia szeroki wachlarz asystentów i, co najważniejsze, współpracują oni z językiem polskim. Do testów tradycyjnie wybrałem funkcje, które wydawały mi się najciekawsze i które będą najczęściej używane przez typowego właściciela urządzenia, czyli transkrypcja SI, podsumowywanie SI oraz grafika SI.
Efekty współpracy z każdym „tekstowym” AI uważam za satysfakcjonujące. Transkrypcja radzi sobie z niemal całym tekstem, rzadko gubi pojedyncze słowa i – co zrozumiałe – ma problem z pseudonimami i „specyficznymi nazwami”. Podsumowywanie streszcza faktycznie wyłapując najważniejsze punkty artykułów. Szkoda tylko, że ta funkcja działa wyłącznie z Przeglądarką Mi – nie sądzę, żeby osoby przywiązane do Chrome’a czy Edge’a na komputerze czy laptopie nagle przerzuciły się na autorskie rozwiązanie Xiaomi.










Najmniej ciepłych słów mam w związku z obrazem SI dostępnym w Mi Canvas. Przy najprostszych kształtach nie do końca jest przekonany, co powinien wygenerować. Przykładowo – sylwetka czworonoga z opisem „cat” stworzyła mi kilka krajobrazów. Innym razem dodałem szczegółów do stworzenia kociej buzi. Sztuczna inteligencja wyłapała, jakiego koloru futra się spodziewałem, jednak zignorowała kolor oczu. Jak dopisałem, że chodzi o „green eyes” wygenerowała tylko ludzkie oko. Zrobiłem więc „kot z zielonymi oczami” – w stylu „Malowane tuszem” zignorowało jednak rudy kolor – ten wrócił, gdy wybrałem styl „Dziedzictwo”.









Odnoszę zatem wrażenie, że obecny status AI u Xiaomi wygląda tak, że narzędzia transkrypcji i tekstowe radzą sobie nieźle, natomiast w kwestii grafiki i zdjęć jest jeszcze pole do poprawy – o drugim elemencie piszę później.
Na koniec warto dodać, że Xiaomi przewiduje tylko trzy lata wsparcia poprawkami bezpieczeństwa. Jak widać moda na wieloletnie wspieranie urządzeń mobilnych nie dotarła do tabletów w takiej skali, jak w smartfonach.
Wyświetlacz
Xiaomi Pad 7 Pro był również przypominajką, że nie każde urządzenie mobilne musi mieć dzisiaj wyświetlacz OLED – tutaj wyświetlaniem obrazu zajmuje się 11,2-calowy IPS LCD. Jeżeli nie będziecie się nad nim znęcali siedząc w odległości 20 cm od ekranu lub męczyli się kolorymetrem, to jego możliwości powinny być dla Was nader wystarczające.
Skąd taka hipoteza? Po pierwsze mamy tutaj panel o rozdzielczości 2136 x 3200 pikseli, dający zagęszczenie rzędu 351 PPI. W efekcie każda linia obrazu czy literka tekstu wyświetlana na ekranie jest ostra jak brzytwa. Druga kwestia to płynne animacje, które zawdzięczamy częstotliwości odświeżania sięgającej 144 Hz. Ostatni argument, przemawiający za tym wyświetlaczem, to jego jasność 800 nitów połączona z paletą 68 mld kolorów oraz ficzerami pokroju Dolby Vision i HDR10.

Taki komplet nie wygra z kontrastem oferowanym przez OLED-y, ale nie każda wygrana w urządzeniach mobilnych musi sprowadzać się do tego, co lepiej wygląda na papierze – ekran Xiaomi Pad 7 Pro jest po prostu świetny w praktyce i polubią się z nim używający tabletów do pracy, jak i ci, traktujący urządzenia jako mobilne kino domowe. Zwłaszcza, że HyperOS pozwala na rozbudowaną personalizację temperatury barw, co pozwala ustawić kolorystykę pod swoje widzimisię. Szkoda, że nakładka nie oferuje wbudowanego na widoku trybu monochromatycznego, który symulowałby choć trochę obcowanie z czytnikiem e-booków.







Wydajność oraz gaming
Zasady, jakimi rządzi się rynek tabletów, są takie same jak dla każdej elektroniki – wraz ze wzrostem ceny rośnie wydajność. Mimo, że Pad 7 Pro kosztuje połowę tego, co flagowe maszyny, jego moc wcale nie jest o połowę niższa niż w sprzętach pokroju Samsunga Galaxy Tab S10.
Zasługą takiego stanu rzeczy jest układ mobilny Snapdragon 8s Gen 3, który w świecie mobilnym musi uznać wyższość zaledwie garstki SoC. Potwierdzają to dwie rzeczy – ranking tabletów na AnTuTu, gdzie Pad 7 Pro zajmuje pod koniec marca 2025 roku 11. miejsce oraz przeprowadzone przeze mnie oraz Kasię testy. Widać po nich, że moc „snapa z eską” została przez Xiaomi okiełznana.































Dobrze też patrzy się na temperatury SoC, sięgające maksymalnie 42∘C (pirometr wskazywał w tym samym czasie ok. 39∘C – najcieplejszy punkt znajdował się niedaleko wyspy na aparat, w górno-środkowej części plecków) i stabilność powyżej 88% w testach obciążeniowych 3DMark.
Takie parametry sprawiają, że możecie śmiało wykorzystać Xiaomi Pad 7 Pro jako sprzęt do mobilnego gamingu. Biorąc pod uwagę brak nowych praktycznych benchmarków na horyzoncie mogę jedynie postawić odważną tezę, że nie ma gry, z którą nie poradzi sobie ten tablet – wszystkie suwaki w ustawieniach możecie przesunąć na maksa bez żadnych obaw.






Zabezpieczenia biometryczne i komunikacja
Dostęp do testowanego tabletu można ograniczyć na każdy popularny sposób. Mamy zatem dostęp do czytnika linii papilarnych, zintegrowanego z przyciskiem zasilania, odblokowywanie za pomocą rozpoznawania twarzy, a także PIN-y, symbole, hasła czy zdejmowanie blokady za pomocą obecności urządzenia BT w pobliżu. Testując dwa najważniejsze z nich, czyli skaner i kamerkę przednią, nie zauważyłem, aby spisywały się poniżej akceptowalnego poziomu – czytnik odblokowywał urządzenie po lekkim muśnięciu przycisku, a aparat wyłapywał gębę z daleka i czasami pod całkiem sporym kątem.
Żaden z dostępnych modułów komunikacji także nie sprawiał problemu. Zasięg WiFi czy Bluetooth w wielu scenariuszach pozostawał stabilny, a przełączanie się słuchawek pomiędzy smartfonem a tabletem jest niemalże błyskawiczne. Niestety, tablet nie jest dostępny w wersji z jakimkolwiek modemem (4G / 5G).



Aparat
Nie ma co się oszukiwać – o ile przednia kamerka w tablecie przydaje się w trakcie wideorozmów, o tyle tylne oczko to miły dodatek do sytuacji, kiedy nie chce nam się sięgać po telefon, a chcemy akurat szybko zrobić zdjęcie. W testowaniu nie ma jednak wymówek i trzeba sprawdzić, jak tablet sprawuje się fotograficznie.
Zachowując klasyczną kolejność na pierwszy ogień idzie tylny obiektyw oparty na matrycy Samsung JN1. To kilkuletni sensor, przeznaczony do niedrogich urządzeń – i tych kilka słów zdradza, jakie będą wychodzić zdjęcia. Przy dobrym oświetleniu jakość można uznać za akceptowalną – na dużych zbliżeniach widać utratę szczegółów zarówno na bliskim i dalekim kadrze, zdjęcia nocne nie powalają (choć dedykowany tryb nieco ratuje sprawę), a kolorystycznie całość wydaje się nieco mdła i wyprana z kolorów.




















Wobec przedniej kamerki ogólnie ma się mniejsze wymagania. Napiszę więc tylko tyle, że 32 Mpix wystarczy do klasycznych zastosowań, a obecność HDR powinna ratować kadr w sytuacji, kiedy ilość słońca z tyłu jest naprawdę duża.






Jeżeli planujecie nagrywać coś Xiaomi Pad 7 Pro, jakość 4K i 60 klatek na sekundę z tyłu i 1080 p i 30 kl./s z przodu powinno być wystarczające. Aby napomknąć także o rozwiązaniach AI wspomnę, że rozszerzanie kadrów nie działało, sugerując błąd połączenia, a usuwanie szczegółów nadal bardziej psuje, niż naprawia zdjęcia.
Akumulator
Na papierze Pad 7 Pro nie wygląda na tytana czasu pracy na baterii – 8850 mAh nie jest największą pojemnością akumulatora w tej klasie, więc zrozumiałym jest, że wrzucenie do tej kombinacji flagowego SoC i jasnego ekranu może stwarzać wrażenie, że wytrzymanie całego dnia pracy będzie wykraczać poza możliwości sprzętu.
Jest w tej hipotezie trochę prawdy. Najkrótszy czas życia na baterii wyniósł w moim przypadku 3,5 godziny – wtedy, kiedy słuchałem muzyki na głośnikach (mniej więcej na poziomie poniżej połowy suwaka) lub słuchawkach Bluetooth, z ekranem ustawionym na maksymalną jasność i podpiętą pełnowymiarową myszką bezprzewodową. Odejmując z tego równania kolejne „bateriożerne” elementy okazało się, że Xiaomi Pad 7 Pro jest w stanie wytrzymać ośmiogodzinny cykl z dala od ładowarki bez ustawiania jasności ekranu na minimum.

























Szkoda, że system ładowania zaliczył regres i – zamiast HyperCharge o mocy 120 W – maksymalnie tablet jest w stanie pobrać z sieci 67 W. W praktyce oznacza to, że podłączając urządzenie po pracy do ładowania przy stanie baterii wynoszącym 10-20% po godzinie wskaźnik wskakuje na ok. 70-80 procent. Na uzupełnienie baterii do „setki” trzeba przeznaczyć łącznie około półtorej godziny ładowania.
Głośniki – mniej znaczy więcej?
Oprócz odchudzenia akumulatora, Xiaomi zabrało się również za zestaw audio, z którego wyparowały dwa głośniki względem modelu Xiaomi Pad 6S Pro. Opcje są zatem dwie – albo jest to jakaś forma oszczędzania na podzespołach, albo koniec końców producent wyszedł z założenia, że aż tak rozbudowany system w urządzeniu tej klasy nie ma zbyt wiele sensu.
O ile nie jestem fanem powiedzenia „prawda leży pośrodku”, to w tym przypadku skłaniam się ku takiemu tokowi rozumowania. Jak na fakt zamknięcia w smukłej obudowie, głośniki Pad 7 Pro dają radę. Nie wstyd odkręcić ich nieco mocniej bez względu na odsłuchiwany gatunek muzyczny czy rodzaj oglądanego filmu – doły są słyszalne w miarę klarowanie i nie wchodzą w paradę środkowym zakresom, a wysokie partie nie giną przy dźwiękowym natłoku. Na miejscu pozostała też opcja na końcu suwaka podbijająca głośność o 200% – jednak nie odczułem, żeby dzięki niej dźwięk sięgał niesłychanie dalej, a tylko zyskał bardziej płytkie i mniej przyjemne brzmienie.



Podobnie, jak przy wyświetlaczu, w ustawieniach znajdziemy możliwość personalizacji dźwięku. Służy temu wbudowany korektor umożliwiający dopasowanie brzmienia tabletu w obrębie całego urządzenia.
Akcesoria – etui z klawiaturą do Xiaomi Pad 7 Pro oraz rysik
Aby uniknąć sytuacji „nie znam się, ale się wypowiem” przebadałem recenzję Xiaomi Pad 6S Pro, która wyszła spod pióra Kasi. Po dwóch tygodniach testów i lekturze tekstu wychodzi na to, że producent porządnie odrobił zadanie domowe.
Ale po kolei. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w nowym etui, to metoda utrzymania ekranu. Zamiast nóżki podpierającej urządzenie zastosowano na dole zawias, który dociąża zestaw tak, że możliwe jest stabilne utrzymanie 90-stopniowego kąta podparcia. Oprócz tego tył etui dzieli się na dwie części: nieprzylegającą do tabletu (gdzieś tak do 20% wysokości) oraz tą umożliwiającą dostosowanie kąta odchylenia. Taka konstrukcja unosi nieco ekran ponad blat i poprawia ergonomię pracy.

Mamy zatem system poprawiający stabilność oraz wygodę przy dłuższych sesjach z tabletem przy biurku. Niestety, zawias tworzy maksymalnie kąt 124∘ – czasami chciałoby się uzyskać kilka dodatkowych stopni, ale siłowanie się z system skończyłoby się wyłamaniem mocowania, co stanowi trochę krok w tył względem poprzednika.
Tak na marginesie, całość jest też ciężka – waga całego zestawu bez rysika wynosi 1085 gramów. Plasuje to sprzęt gdzieś pomiędzy Microsoft Surface Laptop Go 3 i konstrukcjami pokroju MSI Prestige 13 AI+ Evo, czyli laptopami z wyświetlaczem o przekątnej 13,3 cala. Nie traktuję tego jako minus, bo poprzedni model był cięższy, a etui lżejsze, więc całość się jako tako równoważy.

Przejdźmy dalej, czyli do klawiatury. Nawinąłem przez nią kilkadziesiąt tekstów (w tym ten) i praca na niej jest zaskakująco przyjemna. Wyczuwalny skok klawiszy i mały odstęp pomiędzy nimi sprawia wrażenie obcowania z małym laptopem. Do tego touchpad z obsługą gestów eliminujący potrzebą pacania po ekranie lub podłączania myszki – super sprawa.
Xiaomi usunęło za to wąską sekcję klawiszy funkcyjnych i tylko część skrótów została przeniesiona na sekcję numeryczną. Można więc rozjaśnić ekran i przełączyć utwór, ale „Fn+5” nie odświeża strony w przeglądarce. Tutaj znowu krok w tył. Summa summarum Pad 7 Pro w porównaniu do Pad 6S Pro wypada lepiej i gorzej zarazem – to od Was zależy czy zmiany w postaci brakujących „F-ów” czy mniejszego odchylenia ekranu będą doczukliwe, czy może przyzwyczaicie się do tego.

Jako że rysik Xiaomi Focus Pen nie zmienił się przez ostatnie lata, a i ekran zastosowany w Pad 7 Pro niespecjalnie różni się od poprzednich iteracji, to jedyne, co mogę powiedzieć w tej kwestii, to fakt, że całość działa bez zarzutu. Rysownicy amatorzy z pewnością wykorzystają potencjał drzemiący w akcesorium, mnie natomiast cieszyło, że algorytmy były w stanie rozpoznać moje leworęczne i krytykowane przez niektórych pismo. Mam jednak nadzieję, że Xiaomi nie porzuci rozwijania tej kategorii akcesoriów i w następnej generacji pojawi się możliwość przypisywania własnych komend i skrótów do rysika.



Podsumowanie – jaki jest Xiaomi Pad 7 Pro?
Jestem trochę zły na Xiaomi Pad 7 Pro. Zbierając sobie wszystkie myśli do kupy czuję, że spędziłem z nim produktywnie kilka ostatnich tygodni. Spodobało mi się akcesoryjne etui z klawiaturą, flagowa wydajność czy ekran, który – choć nie jest OLED-em – spełnia swoje zadanie w stu procentach.

Z drugiej strony niektóre rzeczy uwierały mnie jak kamyczki w bucie – pojawiająca się klawiatura ekranowa pomimo podpięcia etui, mniejszy zakres pracy zawiasu, skromniejsza bateria niż w modelu poprzedniej generacji czy krótki okres wsparcia. Są też rzeczy, o których trzeba wspomnieć, jednak osobiście nie grzeją mnie ani nie ziębią, czyli słaba generatywna AI w kategorii grafika i fotografia oraz brak wersji LTE/5G.
Pomimo tych niedogodności jestem przekonany, że Xiaomi Pad 7 Pro to świetny wybór, jeżeli szukacie urządzenia, na którym wygodnie obejrzycie film, sprawdzicie pocztę czy odpiszecie na parę maili, a obawiacie się, że radość z tego wszystkiego może Wam zabrać taki sobie ekran czy przeciętny układ mobilny używane w tańszych tabletach.