Są takie produkty, które, mimo pojawienia się na rynku już jakiś czas temu, nadal wzbudzają zainteresowanie i z samej recenzenckiej ciekawości wciąż chcę je przetestować. Tak właśnie miałem ze słuchawkami Sennheiser Momentum True Wireless 4. Zostały one zaprezentowane w styczniu 2024, zaś do sprzedaży w Polsce wprowadzono je w marcu. W moje ręce trafiły dopiero teraz, ale ponoć co się odwlecze, to nie uciecze. Jakie więc są te flagowe słuchawki TWS Sennheisera?
Specyfikacja techniczna Sennheiser Momentum True Wireless 4:
- audio: autorski przetwornik dynamiczny TrueResponse ∅7 mm, pasmo przenoszenia 5 Hz – 21 kHz, 107 dB SPL, poziom zniekształceń harmonicznych THD <0,08%, strojenie Sennheiser Signature Sound,
- hybrydowe adaptacyjne ANC, tryb kontaktu,
- 3 mikrofony w każdej słuchawce + mikrofon MEMS,
- układ Qualcomm S5 Sound Gen 2, technologia Snapdragon Sound,
- łączność: Bluetooth 5.4 z kodekami SBC, AAC, aptX, aptX Adaptive, aptX Lossless, LC3 (LE Audio), Auracast, tryb multipoint
- bateria: akumulator 75 mAh w każdej słuchawce + 820 mAh w etui, do 7h ciągłego odtwarzania, do 30h z etui (włączone ANC),
- ładowanie: przewodowe USB-C oraz indukcyjne Qi,
- sterowanie dotykowe + optyczne czujniki obecności w uszach,
- waga słuchawek: 6,2 g (jedna),
- wymiary etui: 70,1 × 44,6× 34,8 mm,
- waga etui: 66,4 g (słuchawki + etui 72,4 g),
- wodoodporność: IP54,
- obsługa aplikacji Sennheiser Smart Control.
Słuchawki Sennheiser Momentum True Wireless 4 w momencie publikacji recenzji kosztują ok. 899 złotych. Dostępne są w trzech wariantach kolorystycznych: grafitowym, czarno-miedzianym oraz białym.
Sennheiser Momentum True Wireless 4
Cóż znajdziemy w zestawie? Można by rzec, że to samo co zawsze. Oprócz słuchawek Sennheiser Momentum True Wireless 4, w pudełku mamy cztery pary silikonowych tipsów w rozmiarach XS-L (M są fabrycznie nałożone na słuchawki), a także trzy pary (S, M, L) pierścieni nakladanych na rant słuchawek. Oprócz tego znalazł się tu również krótki przewód USB i – tak zwana – papierologia.


Takiego etui nie ma nikt inny
Etui słuchawek Sennheiser Momentum True Wireless 4 ma to coś, co sprawia, że jest na swój sposób unikatowe. Zacznijmy jednak od tego, że mamy do czynienia z futerałem o bryle prostopadłościanu z zaokrąglonymi brzegami i, niestety, dość sporych gabarytach, zwłaszcza w porównaniu do konkurencji.
I, o ile w kieszeni kurtki lub bluzy, w torbie czy plecaku, nie zajmuje przesadnej ilości miejsca, tak do kieszeni spodni nie wkłada się go przesadnie wygodnie. To jest coś, co osobiście chciałbym zobaczyć w kolejnej generacji – wyraźnie zmniejszone etui.
Jednak unikatowość nie polega tu ani na kształcie, ani gabarytach, a na materiale, jakim jest pokryte. To już czwarta generacja słuchawek Momentum True Wireles i producent kolejny raz stawia na charakterystyczne wykończenie etui, a mianowicie pokrycie go plecionym, tekstylnym materiałem. Sprawia to, że już widząc je z daleka wiemy, że mamy do czynienia z TWS-ami Sennheisera.
Materiał jest jednocześnie przyjemny w dotyku, ale lekko szorstki, a jego kolor zależy od wariantu – w białym jest to jasnoszary, w czarno-miedzianym lekko brązowy, zaś w przypadku grafitowego jest on ciemnoszary. W tym miejscu możecie zadać sobie celne pytanie, jak futerał z racji tekstylnego wykończenia znosi upływ czasu.
Po miesiącu nie dostrzegłem żadnych niepokojących zmian, ale niech równie dobrym dowodem będzie fakt, że testowany przeze mnie egzemplarz był już w rękach innych recenzentów, a – mimo to – materiał na etui nie wygląda na zmęczony życiem, brudny czy wytarty.
Wygląda więc na to, że ząb czasu nie powinien go przesadnie nadgryźć – zwłaszcza w dwóch ciemniejszych wariantach, bo za jasnoszary już bym tak nie ręczył.



Na przekór, bo nie z tyłu (jak to zwykle ma miejsce), a z przodu, producent ulokował port ładowania USB-C wraz z diodą LED, informującą o stanie naładowania. Klapka etui stabilnie trzyma się na zawiasie, nie ma luzów i nie wydaje niepożądanych dźwięków.
Same słuchawki to lekko kanciasta konstrukcja w całości umieszczana w uchu, co ucieszy osoby, które nieprzesadnie lubią się z patyczkowymi dokanałówkami a’la AirPods Pro, czyli takimi z wystającym z ucha trzpieniem.
Na frontach naniesiono logo Sennheiser, zaś od wewnętrznej strony ulokowane zostały diody LED (te świecą się jednak tylko, gdy słuchawki są poza uszami i etui), piny do ładowania oraz zbliżeniowe sensory do funkcji autopauzy. Dookoła rantu słuchawek zostało zrobione wgłębienie, w którym mocujemy pierścieniowe, podtrzymujące nakładki silikonowe.


Wygoda użytkowania, ergonomia
Na pierwszy rzut oka można pomysleć, że Sennheiser Momentum True Wireless 4 nie będą przesadnie wygodnymi słuchawkami, a to z racji dość sporych rozmiarów i kanciastości w wielu miejscach bryły. To jednak tylko pozory, bowiem w gruncie rzeczy są one po prostu wygodne oraz – co też istotne – potrafią bardzo stabilnie zakotwiczyć się w uszach i nie wypadać, co jest między innymi zasługą dodatkowych nakładek pierścieniowych.
Jak już zdążyłem napomknąć, ze słuchawek korzystałem przez około miesiąc. W tym czasie gościły w moich uszach zarówno krótsze chwile, jak i w trakcie dłuższych, nierzadko co najmniej 2-3 godzinnych odsłuchów.
Sytuacje, w których faktycznie odczuwałbym jakieś problemy przy użytkowaniu, miały miejsce naprawdę rzadko. Podczas kilkudziesięciominutowych sesji słuchania nie miało to miejsca praktycznie wcale. Dopiero, gdy wchodziłem w dłuższe odsłuchy, sięgające plus minus dwóch godzin, dało się odczuć pewien dyskomfort, spowodowany delikatnym uciskiem w dolnej części małżowiny.
Z reguły nie były to jednak na tyle poważne problemy ergonomiczne, by powodowały kategoryczną niechęć do dalszego słuchania. Moje uszy potrafiły czasem domagać się chwili przerwy albo zmiany ułożenia słuchawek w małżowinach, ale w zasadzie to tyle.


Łączność (prawie) kompletna
Na pokładzie słuchawek znalazł się interfejs Bluetooth 5.4, a konkretniej, za kwestie związane z łącznością, odpowiada układ Qualcomm S5 Sound Gen 2 z technologią Snapdragon Sound. Lista kodeków obejmuje SBC, AAC, aptX, aptX Adaptive i aptX Lossless. Jest również wsparcie dla Bluetooth LE Audio z LC3 i transmisji Auracast.
Oczywiście najjaśniejszą gwiazdą jest tutaj aptX Lossless, będący najbardziej zaawansowanym kodekiem autorstwa Qualcomma. Na jego temat pisałem nieco już przy okazji recenzji słuchawek NuraTrue Pro. Otóż pozwala on na uzyskanie bitrate’u na poziomie do 1,2 Mbps przy 16-bit/44.1 kHz, co oznacza, że – przynajmniej w teorii – uzyskamy jakość zbliżoną do płyt CD.
Niestety, mimo upływu czasu, wciąż niewiele smartfonów może pochwalić się obsługą aptX Lossless. Są bowiem dwa warunki – obecność układu Snapdragon oraz implementacja Snapdragon Sound – i to ten drugi warunek jest problemem, bowiem przez to nie każdy telefon ze Snapem obsługuje kodek aptX Lossless (a tak powinno być), o ile producent nie zadba o sygnowanie Snapdragon Sound.
Toteż mamy niestety do czynienia z wąskim gronem urządzeń, wśród których są m.in. Motorola Edge 50 Pro, Edge 50 Ultra i Razr 50 Ultra, ROG Phone 9 i 9 Pro, Zenfone 11 Ultra oraz Sony Xperia 1 V i Xperia 5 V (ale, nie wiedzieć czemu, nowsza Xperia 1 VI już nie). Pełną listę kompatybilnych smartfonów znajdziemy na dedykowanej stronie Qualcomma.
Przechodząc jednak do meritum, zasięg i stabilność połączenia między słuchawkami a urządzeniami pozostaje bez cienia zarzutów, a latencja pozostaje relatywnie niska, dzięki czemu podczas oglądania wideo z użyciem słuchawek nie doświadczamy desynchronizacji obrazu z dźwiękiem. Do kompletu nie zabrakło trybu multipoint, który pozwala połączyć słuchawki z dwoma sprzętami w tym samym czasie.
Sennheiser Momentum True Wireless 4 wyposażono też w obsługę Auracast. Jest to relatywnie nowy standard, pozwalający na łączenie nieograniczonej liczby par słuchawek z jednym urządzeniem nadawczym, którym może być np. smartfon lub telewizor ze wsparciem dla Auracast. Takowe nadajniki w przyszłości mogą pojawić się w miejscach publicznych, np. na lotniskach do transmitowania komunikatów.

Aplikacja Sennheiser Smart Control
Aby wykorzystać pełnię potencjału słuchawek, warto poświęcić chwilę na instalację aplikacji Sennheiser Smart Control. Jest ona kompatybilna zarówno z Androidem, jak i iOS, zatem bez perturbacji pobierzemy ją ze sklepów Google Play i AppStore.
Z interfejsem apki Smart Control miałem do czynienia już wielokrotnie – raz, że przy okazji testów poprzednich modeli słuchawek Momentum True Wireless (a testowałem każdą z trzech poprzednich generacji), ale też ostatnio, recenzując grajbelkę AMBEO Soundbar Mini.
Niemniej jednak, nawet osoby, które nie miały wcześniej styczności z tym oprogramowaniem, nie powinny przesadnie tu błądzić, bowiem znaczna większość funkcji i ustawień rozlokowana jest intuicyjnie. Jedynym, do czego w jakimś stopniu mogę się przyczepić, jest brak języka polskiego.
Wśród dostępnych opcji nie zabrakło między innymi szybkiego przełączania trybów ANC oraz 5-zakresowego korektora wraz z siedmioma gotowymi ustawieniami. W sekcji equalizera ukryto też funkcję Sound Check, w której to – na podstawie naszych preferencji – przygotowywany jest preset EQ. Wystarczy włączyć muzykę, a w apce dokonać wyboru między trzema brzmieniami opisanymi A, B i C. Przez taki proces przechodzimy kilkukrotnie, a nasze ustawienie jest zapisywane w formie właśnie gotowego presetu.
Jest również możliwość wykonania personalizacji brzmienia Sound Personalization, o czym za chwilę. Da się także zmienić jakość dźwięku i – co też za tym idzie – wybrać kodek Bluetooth pomiędzy Standard, Low Latency, High Resolution oraz Lossless i podejrzeć który z kodeków jest aktualnie wykorzystywany przy odtwarzaniu.
Ciekawą funkcją jest Sound Zones, która pozwala na podstawie zapisanych przez nas lokalizacji automatycznie zmieniać ustawienia słuchawek. Na przykład, możemy ustalić, by po wejściu w obszar domu słuchawki wyłączały ANC oraz zmieniały equalizer.
















Na koniec opisywania możliwości aplikacji zostawiłem omówienie funkcji Sound Personalization, bowiem jest tutaj trochę do wyjaśnienia, zwłaszcza, że działa ona nieco inaczej niż inne tego typu opcje personalizacji brzmienia.
W pierwszym kroku apka wymaga od nas zalogowania się na konto Sennheiser (jeśli wcześniej tego nie zrobiliśmy), bowiem profil personalizacji zapisuje się później właśnie na nim. Następnie zalecane jest wykonanie testu dopasowania dla upewnienia się, że słuchawki leżą w uszach poprawnie. Po tych dwóch etapach, przechodzimy już do właściwego procesu. Oczywiście, dla uzyskania jak najlepszych efektów powinniśmy znajdować się w cichym otoczeniu.
Aplikacja prosi o ustawienie optymalnej dla nas głośności, zaś potem przy pomocy suwaka ustawiamy preferowany balans pomiędzy dźwiękiem partii smyczków i basu w aktualnie odtwarzanym nam do uszu fragmencie muzyki. W kolejnym kroku wybieramy minimalną głośność, w której komfortowo słyszymy te dźwięki. Przechodząc dalej, jeszcze raz ustalamy balans, a następnie, już niemal na koniec, dokonujemy wyboru, jak głośno ma być słyszalna perkusja w puszczanym aktualnie kawałku.
Po zakończeniu, ukazuje nam się wygenerowany profil dźwiękowy w postaci grafiki z niebieskim punktem, który upozycjonowany jest zależnie od dokonanych w teście wyborów. Możemy w tym miejscu dokonać jeszcze poprawki strojenia przesuwając kropkę w dowolną ze stron (środek odpowiada całkowicie zbalansowanemu dźwiękowi) oraz porównać brzmienie z tym fabrycznym.
W moim przypadku, efekty dokonanej personalizacji nie były szalenie spektakularne, co między innymi wynika z faktu, że już domyślne strojenie po prostu mi odpowiada. Niemniej jednak udało mi się dokonać w ten sposób kosmetycznego, ale słyszalnego doszlifowania dźwięku.













Sterowanie dotykowe jest trochę zagmatwane
Do sterowania odtwarzanymi treściami Sennheiser Momentum True Wireless 4 wykorzystują panele dotykowe, które zostały wtopione w powierzchnię frontów słuchawek. Do dyspozycji mamy cztery formy interakcji: pojedyncze, podwójne i potrójne kliknięcie oraz długie przytrzymanie.
I, jak z reguły w zasadzie całkowicie przemilczam kwestię opiniowania domyślnych ustawień, bo są one po prostu intuicyjne, tak tutaj, niestety, muszę trochę ponarzekać. W moim odczuciu bowiem producent nieco skomplikował predefiniowane sterowanie, przynajmniej, jeśli chodzi o część funkcji. Jak to zatem wygląda?
interakcja | lewa słuchawka | prawa słuchawka |
jednokrotne dotknięcie | tryb transparentny, odebranie/wyciszenie połączenia | wstrzymaj/wznów, odebranie/wyciszenie połączenia |
dwukrotne dotknęcie | poprzedni utwór, zakończ/odrzuć połączenie | następny utwór, zakończ/odrzuć połączenie |
trzykrotne dotknięcie | włączenie ANC | asystent głosowy |
przytrzymanie | zmniejszenie głośności | zwiększenie głośności |
Mówiłem, że zagmatwane, prawda? W efekcie, korzystając z domyślnych ustawień często myliłem się i wywoływałem nie to, co chciałem. Na całe szczęście jednak, aplikacja Smart Control daje możliwość edycji interakcji dotykowych pod nasze upodobania (poza tymi odpowiadającymi za połączenia) i osobiście zalecam to zrobić od razu.
Nieco irytujący jest też fakt, że sterowanie ANC oraz trybem transparencji były od siebie odseparowane, nie tylko w apce, ale także w przypadku gestów. Innymi słowy, nie da się jednym gestem przełączać między ANC i kontaktem, jak ma to miejsce w ogromnej większości słuchawek. Da się do tego przywyknąć, ale w moim odczuciu powinno to zostać zmienione.
Parę słów narzekania muszę poświęcić też samej responsywności paneli dotykowych, które są wręcz… zbyt nadgorliwe. Pochwalić mogę, że w normalnym użytkowaniu słuchawki za każdym razem bezbłędnie odczytywały moje intencjonalne tapnięcia i właściwą ich liczbę. Problem pojawiał się, gdy na głowie miałem kaptur.
Parę razy zdarzyła się sytuacja, w której panele reagowały na niemal każde, nawet drobne szuranie materiału kaptura o słuchawki i bez mojej ingerencji wywoływało w ten sposób na funkcje – wstrzymywało odtwarzanie, wyłączało tryb ANC, innym razem manipulowało głośnością.
Co prawda problem ten nie pojawiał się za każdym razem, ale mimo przydałoby się znaczące podniesienie progu reakcji paneli, albo dodanie opcji samodzielnego dostosowania czułości.
Do kompletu znalazły się tu także czujniki wstrzymujące odtwarzanie po wyjęciu którejś słuchawki z ucha – ich działanie nie dawało mi najmniejszych powodów do marudzenia.


Czas pracy Sennheiser Momentum True Wireless 4
Od strony typowo specyfikacyjnej, obie słuchawki zostały wyposażone w akumulatory o pojemności wynoszącej 75 mAh, natomiast ogniwo w futerale ma dokładnie 820 mAh. Według danych laboratoryjnych, Momentum True Wireless 4 mają pozwalać na nawet 7 godzin ciągłej pracy z włączonym ANC (do 7,5h z wyłączonym) oraz do 30 godzin razem z etui ładującym.
I, cóż mogę powiedzieć, jak bardzo próbowałbym się czepiać, to uzyskiwane przeze mnie czasy pracy na jednym naładowaniu były w pełni satysfakcjonujące i przy tym w zasadzie zbieżne z deklaracjami producenta.
W moich rękach, przy włączonej aktywnej redukcji hałasów, około 50-70% głośności i połączeniu z wykorzystaniem kodeka AAC, Sennheiser Momentum True Wireless 4 były w stanie grać ciągiem przez około 6-6,5 godzin. Zliczając to z doładowaniami w etui, łączny osiągany wynik sięgał pułapu 25-27 godzin. Przy tym warto zaznaczyć, że futerał pozwalał mi uzupełnić energię w słuchawkach do pełna mniej więcej trzy razy.
Całość naładujemy poprzez wspomniane wcześniej złącze USB-C, ale Sennheiser nie zapomniał także o implementacji funkcji ładowania indukcyjnego. Przy tej pierwszej opcji, na naładowanie całego zestawu (słuchawek i etui) potrzebujemy około 2,5 godziny.


Działanie ANC i tryb przezroczystości
O tym, że na pokładzie jakichś słuchawek true wireless dostępna jest funkcja aktywnej redukcji hałasów, raczej nie trzeba mówić, bo stało się to standardem. Mówić musimy natomiast o tym, jak ono działa.
W przypadku Sennheiser Momentum True Wireless 4 mamy do czynienia z technologią hybrydowego adaptacyjnego ANC, a zatem poziom wygłuszania ma dostosowywać się automatycznie, zależnie od natężenia hałasu. Tym samym, nie mamy możliwości ręcznej regulacji. Znalazł się tu natomiast dodatkowy tryb Anti Wind, mający lepiej blokować wiatr.
Generalnie rzecz ujmując, redukcja hałasów spisuje się dobrze, niekiedy nawet bardzo dobrze, ale pod pewnymi względami, nie jest to stuprocentowo tak świetny poziom, jakiego oczekiwałbym po słuchawkach uplasowanych w kategorii flagowych modeli, a przecież o takich właśnie rozmawiamy.
Jak zawsze, wszystko zależy od rodzaju hałasu. Bardziej ciągłe, niskie dźwięki, generowane przez poruszający się pociąg czy autobus komunikacji miejskiej, nie stanowią dużej przeszkody dla Momentum True Wireless 4 i są izolowane w znacznym stopniu, pod warunkiem, że silnik pojazdu nie zacznie wkręcać się nagle na wyższe obroty, np. przyśpieszając. Wówczas już dźwięk potrafi zacząć się zdecydowanie bardziej przebijać przez barierę ANC, podobnie jak zmienny odgłos aut przejeżdżających po ulicy – tutaj ta skuteczność mogłaby wyglądać lepiej.
Zaskakująco dobrze słuchawki radzą sobie ze stukaniem w klawiaturę, podobnie też jest z wycinaniem głośniejszych rozmów grupy osób w naszym otoczeniu, a – co też za tym idzie – gwar centrum handlowego czy współpasażerowie w pociągu nie irytują nadto.
Jeśli zaś chodzi o radzenie sobie ANC z wiatrem – w sytuacjach, gdzie rzeczywiście znadujemy się w wietrznym otoczeniu, zdecydowanie warto przełączyć się na tryb Anty Wind, bowiem naprawdę skutecznie blokuje także te silniejsze porywy wiatru. W normalnym trybie redukcji hałasów, niestety, przebija się niemalże każdy podmuch w postaci szumu mikrofonów.
Oczywiście nie mogłoby zabraknąć trybu transparencji. Aplikacja pozwala nam wyregulować przy pomocy suwaka głośność dźwięków w tym trybie, co uznaję za plus.
Samo działanie trybu przezroczystości oceniam dobrze, choć rzeczą, do której mogę się przyczepić, jest dość spore, słyszalne szumienie. Niemniej jednak, otoczenie w tym trybie brzmi całkiem naturalnie, a głos ewentualnych rozmówców pozostaje w pełni zrozumiały.
Osobiście bardzo doceniam też funkcję aktywacji trybu transparencji w momencie rozpoczęcia połączenia telefonicznego. Pozwala nam to na zdecydowanie lepsze kontrolowanie tego, w jaki sposób mówimy i czy aby na pewno nie robimy tego zbyt głośno.

Jakość dźwięku i brzmienie Sennheiser Momentum True Wireless 4
No to teraz czas na opis wrażeń dźwiękowych. Za reprodukcję dźwięku odpowiadają pojedyncze, 7-milimetrowe dynamiczne przetworniki TrueResponse. Producent chwali się szerokim pasmem przenoszenia (5 Hz – 21 kHz) i bardzo niskim poziomem zniekształceń harmonicznych (<0,08%).
Teoretycznie, zastosowane przetworniki TrueResponse to ta sama technologia, którą Sennheiser stosuje w swoich audiofilskich słuchawkach z linii IE (np. kosztujących parę tysięcy IE 900, które miałem okazję mieć w uszach). Trzeba przyznać, że to dużo nam obiecuje w kwestii możliwości brzmieniowych Momentum True Wireless 4.
Na wstępie zaznaczę, że ze słuchawek korzystałem zarówno z urządzeniami, które do transmisji dźwięku wykorzystywały podstawowy kodek AAC, jak też – celem przetestowania pełni możliwości technicznych – z Motorolą Edge 50 Pro, obsługującą aptX Lossless.
Co tu dużo mówić, Sennheiser Momentum True Wireless 4 grają po prostu świetnie! Sygnatura brzmieniowa jest nastawiona na trochę bardziej rozrywkowe, nieco cieplejsze brzmienie z dużą ilością basu, ale jednocześnie z zachowaniem wysokiej rozdzielczości i czystości dźwięku.
Niskie tony to wyraźnie podkreślona część składowych brzmienia tego modelu. Bas jest dobrze wyeksponowany i energiczny, oferuje dużą szybkość ataku oraz zwartość, a także bardzo satysfakcjonujące zejście w najniższe zakresy. Mimo to, absolutnie nie mamy poczucia zbytniego zamulenia ilością niskich tonów – jest ich dużo, ale gdy tego trzeba, potrafią się wyciszyć i bardziej schować. Sama ilość dołu powoduje wspominane wcześniej lekkie ciepło całokształtu.

Średnica pozostaje wciąż bliska i zachowuje wprost fantastyczną rozdzielczość. Ilość detali (zwłaszcza na kodeku aptX Lossless) jest bardzo duża, przez co, jeśli słuchamy muzyki w dobrej jakości, jesteśmy w stanie usłyszeć sporo niuansów. Wokale są dobrze wyeksponowane oraz bliskie naturalnemu brzmieniu.
A co z wysokimi tonami? Brzmią one bardzo łagodnie, ale mimo to pozostają relatywnie blisko wysunięte i nieprzytłumione. Uniknięto tu jakichkolwiek objawów nadmiernego wyciągania sybilantów, a – co za tym idzie – nieprzyjemnego syczenia czy kłucia w górze.
Tu od razu warto wspomnieć o różnicy w jakości dźwięku między odtwarzaniem z kodekiem AAC i aptX Lossless. Czy jest ona słyszalna? Tak, zwłaszcza dla wprawnego ucha. Czy jednak stanowi aż tak drastyczną przepaść? Niekoniecznie. W zasadzie cały opis brzmienia pozostaje taki sam, żaś tym, co się zmienia, jest wyższa szczegółowość dźwięku i ogólne poczucie trochę wyższej dynamiki.
Dodam jeszcze, że Sennheiser Momentum True Wireless 4 są relatywnie podatne na manipulacje korektorem. Zarówno wykorzystując standardowy equalizer, funkcję Sound Check, jak i Sound Personalization, jesteśmy w stanie uzyskać dość wymierne efekty edycji brzmienia. Jeśli więc z jakichś względów nie będzie nam odpowiadać fabryczne strojenie, chwila zabawy z EQ powinna załatwić sprawę.
Jakość rozmów
Brzmienie słuchawek ważna sprawa, ale to, żeby dało się przez nie poprawnie komunikować podczas połączeń telefonicznyc,h jest – jakby nie patrzeć – równie istotne. Sennheiser zastosował w każdej słuchawce zestaw trzech mikrofonów i mechanizm kształtowania wiązki dla izolacji głosu od hałasów zewnętrznych.
W ogólnym rozrachunku, jakość głosu, który dociera do naszych rozmówców za pośrednictem słuchawek Sennheiser Momentum True Wireless 4, jest dobra, ale też nie powiedziałbym, by była ona przesadnie wybitna – wszystko zależy od konkretnego scenariusza użytkowania.
Znajdując się w domowym zaciszu, biurze czy po prostu innym miejscu, w którym natężenie hałasu jest niskie, nie mam w zasadzie żadnych zarzutów co do poziomu przechwytywania głosu. Nawet mówiąc relatywnie cicho, wciąż pozostajemy słyszalni w pełni wyraźnie.
Schody zaczynają się w momencie pojawienia się zakłóceń, czyli wszelkiej maści gwaru w tle, ruchliwej ulicy nieopodal, odgłosów powstających w pociągu czy komunikacji miejskiej. Izolowanie hałasów wychodzi – w zależności od jego natężenia – całkiem dobrze, ale zdarza się, że efekty są po prostu przeciętne, a czasem też pojawia się lekkie zniekształcanie głosu.
Innymi słowy, w aspekcie jakości rozmów, Momentum True Wireless 4 sprawdzają się po prostu dobrze, ale nie szalenie wybitnie, szczególnie, gdy mówimy o mocno hałaśliwym otoczeniu.

Podsumowanie – jakie są Sennheiser Momentum True Wireless 4?
Sennheiser Momentum True Wireless 4 to bardzo dobre słuchawki, które mogą pochwalić się przede wszystkim wprost doskonałą jakością dźwięku. Ba, pod tym względem, są one jednymi z najlepszych TWS-ów dostępnych obecnie na rynku. Doceniam też, między innymi, bardzo dobry czas pracy, obecność bezstratnego kodeku aptX Lossless i fajną aplikację.
Co mogłoby wypaść choć trochę lepiej? ANC, mimo że działa dobrze, chciałbym, aby było jeszcze choć trochę skuteczniejsze (jak na tą flagową półkę przystało), etui mogłoby być nieco mniejsze, a tuż obok wspomnianego aptX Lossless, miło byłoby zobaczyć także bardziej wszechstronny kodek LDAC.
Upływ czasu zadziałał wyjątkowo mocno na korzyść Sennheiser Momentum True Wireless 4 i mam tutaj oczywiście na myśli aspekt cenowy. W momencie wprowadzenia na rynek w marcu 2024, ich cena wynosiła dokładnie 1299 złotych. Teraz można je kupić za około 800-900 złotych, zależnie od sklepu i aktualnych promocji, co stanowi już naprawdę odczuwalną różnicę.
I ktoś mógłby powiedzieć, że skoro od premiery minął rok, najpewniej lada chwila pojawi się następca tego modelu, ale nic bardziej mylnego, bo do tej pory Sennheiser prezentował kolejne iteracje słuchawek Momentum True Wireless co dwa lata i pewnie nie inaczej będzie tym razem.
Zatem – przynajmniej teoretycznie – testowane przeze mnie czwóreczki jeszcze przez najbliższy rok powinny być najświeższymi, topowymi słuchawkami w ofecie marki, którym zdecydowanie nadal warto się zainteresować, przede wszystkim za sprawą oferowanej naprawdę topowej jakości dźwięku.
Sennheiser Momentum True Wireless 4 lądują w moim osobistym subiektywnym rankingu w kategorii jednych z ulubionych par słuchawek true wireless (tuż za Huawei FreeBuds Pro 4) i przesłuchiwanie na nich kolejnych utworów to czysta przyjemność.
_
Materiał zawiera lokowanie słuchawek Sennheiser Momentum True Wireless 4. Producent nie miał wpływu na treść niniejszej recenzji ani opinię autora na temat produktu.