Recenzja POCO F5. Dobry i do bólu poprawny

Przez ostatnie tygodnie miałem okazję testować dla Was POCO F5. Po co ten telefon powstał i do kogo jest kierowany? Czy warto się w ogóle nim zainteresować?

POCO F5 to poprawny telefon

W gruncie rzeczy można po prostu przyznać, że POCO F5 jest poprawnym telefonem i to praktycznie w każdym aspekcie. Tylko że w żadnym nie jest wybitnym (przynajmniej dla zwykłego użytkownika). Wierzę jednak, że ten model znajdzie swoją grupę docelową, szczególnie, gdy sklepy nieco zejdą z ceną.

Żebyście mieli także dobry kontekst, jak poszczególne elementy działają, często będę też zapewne odnosił się do mojego już nieco wysłużonego realme 8 Pro.

No dobra, tyle słowem wstępu.

Czas na… specyfikację techniczną i pierwsze wrażenia

Zaczniemy od specyfikacji technicznej, która tutaj jest ważnym aspektem. Zestawiając to z ceną, która wynosi około 2200 złotych, wypada całkiem przyzwoicie:

Tak wygląda tył POCO F5 (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Mamy więc stosunkowo lekki (nawet w etui) telefon, odświeżanie do 120 Hz (dynamiczne), AMOLED, Full HD+, Dolby Vision i aż 12 GB pamięci RAM. Na pierwszy rzut oka wygląda to świetnie i taka specyfikacja zapewnia wszystkie rzeczy, które powinny znaleźć się w telefonie tej marki. Mam jednak nieodparte wrażenie, że po prostu już gdzieś to wszystko widziałem, a i cena za miesiąc czy dwa może być jeszcze niższa.

Telefon dotarł do mnie w dość prostym, ale jednocześnie estetycznym oraz przede wszystkim charakterystycznym pudełku. Czarno-żółte opakowanie tak mocno utkwiło mi w pamięci, że już chyba zawsze będę miał z tyłu głowy te kolory, gdy ktoś wspomni o POCO F5.

W zestawie, oprócz jakichś dokumentów, otrzymujemy także silikonowe etui, kabel USB-C oraz ładowarkę 67 W. W dobie wycofywania ładowarek z zestawów, taki gadżet jest na pewno świetnym dodatkiem.

Kilka słów o jakości

Recenzując telefon nie można nie wspomnieć o jakości wykonania. Dla wielu osób to ważny aspekt i przy wyborze modelu często patrzą właśnie na zastosowane materiały, design oraz jakość. Jak pod tym kątem wypada POCO F5?

W gruncie rzeczy bardzo dobrze, ale z ogromnym żalem muszę stwierdzić, że nie ma tutaj nic nowego, odkrywczego czy ekstrawaganckiego. Trzymając w dłoni ten smartfon ma się po prostu wrażenie, że jest to kolejny, nudny do bólu średniak.

Rozumiem, że producentom trudno zaproponować coś ciekawego i odkryć koło na nowo, ale takie realme, Pixel czy nowe flagowce topowych marek, próbują, chociaż odrobinę, przełamywać schematy, a tutaj tego niesamowicie brakuje (być może właśnie dlatego, że to nie flagowiec…?).

Recenzowany model ma plastikową obudowę oraz ramkę, ale niech Was to nie zmyli – jest naprawdę dobrze spasowany, nic tutaj nie skrzypi, nie odchodzi i na pierwszy rzut oka całość wygląda na wytrzymałą konstrukcję.

Z tyłu mamy standardową, równą powierzchnię z nadrukowanym oznaczeniem oraz logotypem marki. W gruncie rzeczy nic specjalnego. Same przyciski sterujące są płaskie, intuicyjnie rozmieszczone i działają bez zarzutu – znowu poprawnie (aż do bólu).

Warto także wspomnieć, że telefon jest odporny na wodę i pył (w lekkim stopniu, ponieważ zgodnie z oznaczeniem klasy IP53). Całość konstrukcji, pomimo tego, że jest plastikowa, wygląda przyzwoicie, świetnie leży w dłoni i jest ogólnie przyjemna w użytkowaniu. Trzeba jednak pamiętać, że telefon jest niesamowicie śliski.

Na dole konstrukcji znajduje się jedynie slot na kartę SIM, port ładowania USB-C oraz otwory głośników i mikrofonu. Z kolei u góry mamy gniazdo mini-jack 3,5 mm, kolejne otwory głośnika oraz diodę podczerwieni.

Kolory w POCO F5 są całkiem wyraziste (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Wyświetlacz? Jest dobrze!

Na pewno jedną z ważniejszych, jeżeli nie najważniejszą składową smartfona, jest jego ekran. Tutaj na pokładzie mamy dobrze dopracowany AMOLED o przekątnej 6,67 cala. Telefon wspiera HDR10+, a także ma odświeżanie do 120 Hz. Podczas testów cały czas miałem włączone maksymalne odświeżanie, ale w ustawieniach sprzętu można wybierać pomiędzy 60 Hz, dynamicznym, a 120 Hz (maksymalne).

Rozdzielczość 2400 na 1800 pikseli zapewnia dobrą ostrość, a przy okazji panel charakteryzuje się świetnymi kolorami, nawet przyjemną czernią i sprawia, że aż chce się na tym oglądać treści w streamingach czy grać w gierki.

Gdybym miał wymienić najmocniejszy punkt POCO F5, to raczej bez większego wahania wskazałbym właśnie na ekran. Ten AMOLED po prostu jest bardzo przyjemny. Nie męczy oczu, a podczas grania w różne gierki wręcz zachęca do kilkugodzinnych sesji. Do tego jednak jeszcze wrócimy w gamingowym kąciku.

Telefon oferuje także opcję „Always on Display”, którą można dostosować pod siebie, ale należy odnotować jedną, dość istotną informację – ta opcja działa tylko przez 10 sekund, a nie stale. Mimo wszystko fajnie, że w ogóle się pojawiła.

Tak prezentuje się POCO F5 (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Daily użytkowanie i benchmarki

Telefon ma zainstalowany system Android 13 oraz MIUI 14. Jak to się ma do codziennego użytkowania? Ano tak, że system działa płynnie, bez zbędnych ścinek czy mikro opóźnień. Przesiadając się z leciwego już realme czuć sporą różnicę, szybko można się przyzwyczaić do takiego luksusu i trudno mi będzie się rozstawać z POCO F5.

Na początek jednak, żeby nie było tak kolorowo, porozmawiajmy o minusach. Smartfon wita nas z całą masą preinstalowanych i zbędnych aplikacji, co jest niesamowicie irytujące.

Sama nakładka MIUI także nie musi każdemu pasować, chociaż dla mnie jest schludna, lekka, intuicyjna i po prostu przyjemna. Spersonalizować można tutaj sporo opcji, jak motywy, ikonki czy tapety i w sumie nie jest to nic odkrywczego, ale dzięki temu każdy dostosuje telefon indywidualnie. W przypadku telefonów tej marki często też zdarza się, że powiadomienia przychodzą z opóźnieniem – w POCO F5 ten problem w moim przypadku w ogóle nie występował. Ba, zdarzyło się, że miałem je szybciej niż np. na komputerze.

Podczas codziennego użytkowania szybko można zauważyć jedną przydatną funkcję – przy otrzymywaniu powiadomień na zablokowanym ekranie, jego krawędzie zostaną podświetlone. Użyteczne, gdy mamy wyciszony telefon i leży on np. ekranem do góry na stole.

Benchmark Geekbench 6 wykazał na pojedyńczym rdzeniu wynik na poziomie 1617, a na multi-score CPU 4040. W przypadku GPU wynik to już 4122, więc test wyszedł całkiem przyzwoicie. Widać, że na pokładzie są mocne podzespoły, ale te cyferki podczas codziennego użytkowania nie mają aż tak dużego znaczenia.

Jak już wspomniałem podczas opisywania specyfikacji, na pokładzie mamy 8-rdzeniowego Snapdragona 7+ Gen 2, 12 GB pamięci RAM oraz grafikę Adreno 725. Teoretycznie mamy więc mocną jednostkę, która sprawuje się całkiem fajnie nie tylko podczas codziennego użytkowania aplikacji, ale także grania.

Co ciekawe, podczas pisania tej recenzji przydarzyła mi się (nie)ciekawa sytuacja. Mianowicie część screenów dosłownie wyparowała z telefonu i nie ma ich ani w galerii, ani w koszu/chmurze. O ile normalnie bym nie zwrócił na to uwagi, bo jestem zbyt dużym leniem, żeby je samemu usuwać, tak tutaj było kilka dość istotnych. Czym jest to spowodowane? Trudno stwierdzić, chociaż całkiem możliwe jest to, że odpowiada za to soft.

Androidowcy często narzekają na to, że mając kilka aplikacji w tle ich stan się zeruje i muszą np. na nowo odświeżać walla w social mediach. O dziwo w POCO F5 ten problem nie wystąpił ani razu, a przecież to na tym telefonie testowałem m.in. Threads czy też używałem Twittera. Jest to miłe zaskoczenie i akurat za ten aspekt optymalizacji należy pochwalić producenta. Kawał dobrej roboty :)

Świetnie leży w dłoni (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Gamingowy kącik

Czas na moją ulubioną sekcję, czyli gamingowy kącik. W recenzji smartfona nie mogło tego zabraknąć, nawet pomimo tego, że nie jest to typowy gamingowy telefon. Ma mocną specyfikację, no ale przecież nie jest reklamowany jako sprzęt dla graczy. A jak wypada w rzeczywistości? Zderzył się z kilkoma grami, chociaż nie będę ukrywał, ale najwięcej czasu spędziłem ogrywając mobilną wersję poczciwego League of Legends.

Smartfon nie grzeje się szybko, zapewnia świetną wydajność i nie przycina, a – co najważniejsze – pozwala nam na komfortowe granie. Ekran AMOLED robi robotę, a Snapdragon z dedykowanym układem graficznym pozwala cieszyć się nawet bardzo wymagającymi grami. W gruncie rzeczy pod tym kątem po prostu trudno jest się do czegoś przyczepić. Jak chcesz regularnie grać na tym telefonie, a jednocześnie nie celujesz w typowo gamingowy smartfon, to będzie to dobry wybór.

Wygoda użytkowania

Sama wygoda użytkowania POCO F5 stoi na wysokim poziomie. Nie można nie docenić tego, jak go zaprojektowali producenci. Warto ich także pochwalić za wręcz błyskawiczne działanie zabezpieczeń biometrycznych. Odblokowanie twarzą działa świetnie nie tylko za dnia, gdy jest dostatecznie jasno, ale także w ciemniejszych pomieszczeniach i pod wieczór.

Jakby tego było mało, to można jeszcze skonfigurować odblokowanie na odcisk palca. Ta opcja działa jeszcze lepiej niż twarzą, ponieważ nie zdążę obrócić ekranu do twarzy, a już odblokowuje smartfon palcem. Działa to błyskawicznie i zdecydowanie jest godne pochwały.

POCO F5 ma typowy design (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

A masz tam zasięg?

Jako że dość sporo podróżuję, a moja wysłużona już Yariska nie obsługuje Android Auto, a w zasadzie to nie oferuje nic poza przestarzałym radiem, POCO F5 miał jedno zadanie bojowe – sprawdzić się jako przenośny GPS. Muszę przyznać, że wywiązał się z niego na 5, ponieważ robiąc czy to krótkie trasy po mieście, czy nieco dłuższe na linii Knurów-Kraków, nie zgubił zasięgu ani razu, zawsze dobrze pokazywał trasę i nie notował praktycznie żadnych błędów związanych z użytkowaniem Map Google.

Bluetooth z głośnikami bądź słuchawkami łączy się wręcz błyskawicznie, parowanie jest typowe jak na każdym takim urządzeniu, a sam dźwięk, jaki dociera do słuchawek, standardowy (a uwierzcie mi, potrafi się to różnić, w takim realme jest skopany).

A jak sprawuje się telefon pod kątem zasięgu? Jeżeli chodzi o same rozmowy, to czy to będąc w środku miasta, mieszkaniu na obrzeżach, czy też w środku lasu, nie miałem żadnego problemu z usłyszeniem rozmówcy. Ot, telefon z dobrym zasięgiem, co de facto powinno być standardem.

Dość interesujący jest także moduł odpowiedzialny za NFC. Tutaj używałem tego głównie do płatności i same transakcje przechodziły w pół sekundy. Ledwo zdążyłem zbliżyć smartfon do terminala, a już pojawiała mi się informacja o akceptacji transakcji. Na poczciwym, aczkolwiek leciwym realme, nie mam takiego luksusu. Różnica? No wręcz ogromna.

Takie małe te głośniczki (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Audio jest takie średnie bym powiedział

No dobra, posłodziliśmy już trochę POCO F5, więc teraz czas na minusy. W zasadzie największym, oprócz całej masy syfu preinstalowanego na telefonie przed producenta, jest audio. To jest mocno średnie – teoretycznie producent zapewnia na pokładzie dwa głośniki, ale nie działają one zbyt wybitnie. Dolnego pasa prawie w ogóle nie słychać, midy są nieco stłumione, a góra, jak to bywa w telefonach, mocno podbita.

Do obejrzenia krótkiego filmiku na YouTube czy też pogrania w gierki całkiem spoko, ale do oglądania seriali już tak średnio bym powiedział. Próbowałem na tym telefonie obejrzeć finałowe odcinki ostatniego sezonu Jacka Ryana, ale niestety nie było to zbyt przyjemne. O ile sam obraz żyleta i świetny, tak dźwięk określiłbym na ledwo 4/10. Zdecydowanie za mało, żeby móc polecić.

Bateria trzyma mocno

Ważną kwestią w smartfonach jest także bateria. Tutaj na pokładzie mamy jednostkę o pojemności 5000 mAh. Godzina grania w wymagające gry lub używania nawigacji to około 12-15 procent baterii. Tyle samo zużywa dwugodzinne oglądanie seriali w streamingach bądź filmów na YouTube. Przeglądanie Twittera bądź internetu czy praca w ekosystemie Google (Drive, Sheets, Dokumenty) czy też WordPress, to realnie zaledwie kilka procent.

Sprowadza się to do tego, że podczas testów mogłem na spokojnie ładować telefon co drugi dzień, a przecież korzystałem przez prawie cały czas z ekranu na 120 Hz.

W zestawie mamy ładowarkę 67 W, co pozwala naładować telefon w niecałe 50 minut. Warto odnotować, że po 15 minutach ładowania mamy 50%, a po 30 minutach jest to już 80%. Uważam to za przyzwoity, wręcz świetny wynik jak na ten budżet.

Ładowarka do POCO F5 (fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl)

Czas na sesję (zdjęciową studencie)

Zanim omówimy sobie funkcje aparatu, najpierw kilka zdań wstępu o specyfikacji aparatu. Główny moduł ma 64 Mpix i obiektyw o jasności f/1.8 z PDAF i OIS. Ultraszerokokątny obiektyw ma 8 Mpix, a makro 2 Mpix. Z przodu umieszczono z kolei aparat o rozdzielczości 16 Mpix i jasności f/2.5.

O ile w przypadku aparatu głównego nagrywanie wideo jest dostępne w maksymalnie 4K, tak w przypadku selfie jest to już zaledwie 1080p. Niby spoko, ale w sumie to nie do końca jak na obecne standardy.

Jak więc widzicie, telefon całkiem nieźle sobie radzi ze zdjęciami, ale zdecydowanie to nie jest smartfon do robienia fotek. Jest po prostu poprawnie i z całą pewnością mogę stwierdzić, że najlepiej wychodzą fotki zrobione głównym aparatem.

Niżej porównamy konkretne przybliżenia (0.6x, 1x i 2x), gdzie widać dość sporą różnicę. Aparat czasem ma także problem ze złapaniem ostrości, co zobaczycie na innych fotkach, ale nie dzieje się to często.

Ultraszeroki kąt ma jak dla mnie nieco przyjemniejsze kolory, ale realnie to zdjęcia z głównego aparatu (1x) wychodzą najlepiej. Szczegóły i ostrość tych zdjęć wypadają całkiem przyzwoicie, chociaż raz jeszcze powtórzę – generalnie nie jest to najlepszy smartfon do robienia zdjęć.

Nie ma tutaj teleobiektywu, więc im większe przybliżenie, tym gorzej. W aparacie możemy manewrować zoomem od 0.6x do 10x. Tylko problem leży w tym, że jest to jedynie przybliżanie „standardowej” fotografii, a co za tym idzie, na maksymalnym ustawieniu wygląda to po prostu okropnie. Dla mnie osobiście akceptowalne są te z przedziału 0.6x-2x.

W gruncie rzeczy nie wiem, po co producent udostępnił tutaj opcję „nocną”, ale działa ona najzwyczajniej w świecie fatalnie. Natomiast zdjęcia robione 0.6x i 1x są całkiem poprawne. Nie jest to może idealny aparat do robienia zdjęć, ale jeśli chodzi o te po ciemku, wychodzą przyzwoicie.

Frontowa kamera w POCO F5, którą robi tzw. „selfiaki”, jest po prostu ok. Trudno tutaj się do czegoś przyczepić, poza tym, że czasem przejaskrawia kolory. Jak już jednak podkreśliłem wyżej, dla maniaków fotografii ten telefon nie będzie najlepszym wyborem, a do codziennego użytku taka jakość po prostu wystarczy.

Jeżeli chcecie tym telefonem nagrywać jakiekolwiek wideo, to po prostu to odradzam. 1920×1080 i 60 klatek nie zapewnia jakiejś super jakości, a 4K i 30 klatek ma słabą stabilizację i po prostu kuleje.

Czy warto?

Na koniec pozostaje sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto sięgnąć po POCO F5. Zapewne w cenie 2200 złotych da się znaleźć o wiele lepsze wybory, ale zawsze będą one miały swoje plusy i minusy, a producenci będą musieli iść na ustępstwa. Tutaj tego nie ma i jest to poprawny, dobry, szybko działający smartfon. Do kilku rzeczy mogę się przyczepić, ale generalnie to tutaj „wszystko gra”. Nie jest wybitnie w żadnym aspekcie, ale też w żadnym nie jest tragicznie.

Ocena 7,5/10 wydaje się więc najbardziej oddawać jakość tego telefonu.

Recenzja POCO F5. Dobry i do bólu poprawny
Zalety
świetny wyświetlacz
dobre wykonanie
długo trzyma na baterii
świetnie leży w dłoni
w codziennym użytkowaniu bardzo płynnie działa
jest dobry i poprawny...
Wady
... ale nie jest wybitny w żadnym aspekcie
głośniki są średnie
a kamera po prostu słaba!
7.5
Ocena
Exit mobile version