Recenzja Infinix Hot 50 Pro+. Całkiem fajny smartfon za tysiaka

Szukając smartfona do 1000 złotych, na rynku mamy coraz większe pole wyboru. Faktem jest też, że oferowane w tej cenie urządzenia są coraz ciekawsze i o niektórych z nich wcale nie można powiedzieć, że są tylko nudnymi przeciętniakami. Infinix Hot 50 Pro+ to jeden z najnowszych przedstawicieli takich budżetowych smartfonów, który chciałby wyróżniać się w tłumie. Jak mu się to udaje?

Specyfikacja techniczna Infinix Hot 50 Pro+:

  • zakrzywiony wyświetlacz 6,78″ AMOLED, rozdzielczość 2436×1080 pikseli, częstotliwość odświeżania 120 Hz, jasność typowa 550 nitów, szczytowa do 1300 nitów, próbkowanie dotyku 360 Hz, przyciemnianie PWM 2160 Hz, szkło Gorilla Glass 5,
  • ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio G100 z GPU Mali-G57,
  • 8 GB RAM LPDDR4X,
  • 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 2.2,
  • slot kart pamięci microSD do 1 TB,
  • system Android 14 z interfejsem XOS 14.5,
  • aparat główny 50 Mpix f/1.6 + sensor głębi 2 Mpix,
  • przedni aparat do selfie 13 Mpix (f/2.2, 82°),
  • WiFi 5 (802.11a/b/g/n/ac), pasma 2,4 + 5 GHz,
  • LTE-A, 3G, 2G; VoLTE i VoWiFi,
  • dualSIM (2x nanoSIM),
  • Bluetooth z kodekami audio SBC, AAC, LDAC,
  • NFC i Google Pay,
  • GPS,
  • radio FM,
  • głośniki stereo, Sound by JBL, dźwięk DTS,
  • optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie,
  • USB-C (USB 2.0),
  • akumulator o pojemności 5000 mAh, przewodowe ładowanie 33 W + zwrotne przewodowe 10 W,
  • wymiary: 164,1 x 74,43 x 6,8 mm,
  • waga: 162 g,
  • IP54.

Cena Infinix Hot 50 Pro+ w momencie publikacji recenzji wynosi ok. 1000 złotych. Na polskim rynku dostępny jest jeden wariant pamięci – 8/256 GB i trzy kolory – czarny, srebrny i fioletowy.

Gdzie kupić?

Infinix Hot 50 Pro+

ok. 1096 zł
(Przybliżona cena z dnia: 5 kwietnia 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

W pudełku ze smartfonem z oczywistych powodów nie znajdziemy ładowarki. Poza przewodem do ładowania, na zestaw składają się także: przezroczyste plastikowe etui, przewodowe douszne słuchawki na USB-C, a nawet szkło ochronne na ekran. Uprzedzając ewentualne pytania – jest ono dopasowane do zakrzywionych krawędzi wyświetlacza. Miłe zaskoczenie.

smartfon infinix hot 50 pro plus

Smukłość to coś, co go wyróżnia

Gdybym miał wymienić tylko jedną cechę, którą Infinix Hot 50 Pro+ wyróżnia się najbardziej, zdecydowanie powiedziałbym o jego konstrukcji. Pokuszę się bowiem o stwierdzenie, że obecnie nie ma na rynku drugiego tak smukłego smartfona w tym segmencie cenowym.

Zacznijmy od tego, że w kwestii materiałów wykonania obyło się raczej bez zaskoczeń – szkło Gorilla Glass 5 na froncie, plastikowa rama i plecki również z tworzywa sztucznego. Całościowo konstrukcja sprawia wrażenie zdecydowanie solidnie zbudowanej, wszystko jest dobrze spasowane, przez co naprawdę trudno się tutaj czegokolwiek czepiać.

Już przy pierwszym wzięciu smartfona w dłoń od razu miałem poczucie, że mam do czynienia z wyjątkowo cienkim i lekkim urządzeniem. Istotnie, Infinix Hot 50 Pro+ może poszczycić się grubością wynoszącą zaledwie 6,8 mm oraz wagą na poziomie 162 g. To rzeczywiście czuć, co zresztą potwierdzały także osoby, które brały go ode mnie do rąk. I za to mogę pochwalić producenta.

Ekran cechuje się dość grubymi, ale za to symetrycznymi ramkami, a – co najistotniejsze – obustronnym zakrzywieniem. Osobiście nie jestem przesadnym zwolennikiem takich rozwiązań i, jeśli już, to wolę, gdy wyświetlacz jest delikatnie zaoblony z czterech stron, co jest znacznie bardziej praktyczne.

Na tym polu Infinix Hot 50 Pro+ wykazuje spory problem, polegający na zbyt dużej czułości dotyku zakrzywionych krawędzi ekranu. Z tego powodu często omyłkowo klikałem coś na brzegu wyświetlacza tylko trzymając smartfon w dłoni. To samo dzieje się też podczas korzystania z aparatu, zwłaszcza w poziomie – telefon, wykrywając dotyk na krawędziach, potrafi albo przyblokować możliwość dotknięcia innych elementów interfejsu, albo np. losowo ustawić ostrość na brzegu kadru.

Takie sytuacje powodowały u mnie niemałą irytację, przez co w mig przypominałem sobie cały słownik polskich wulgaryzmów. Miło by było, gdyby producent choć trochę ograniczył czułość dotyku krawędzi przy okazji aktualizacji oprogramowania.

Plecki smartfona są matowe, a w przypadku mojej fioletowej wersji dodatkowo efektownie mienią się pod światło. Z racji zmatowienia nie gromadzą się tu odciski palców i smugi. Wyspa z aparatami jest dwustopniowa i otoczona prążkowaniem. Całościowo, wystaje trochę poza obrys obudowy, a obiektywy są kwadratowe i ulokowane pionowo.

Zamykając kwestie konstrukcyjne, zerknijmy szybko na krawędzie. Ta lewa jest pusta, ale już na prawej umieszczono pod sobą przyciski regulacji głośności oraz wybudzania U góry znajdziemy sygnowanie JBL i małą maskownicę głośnika, zaś na dole – gniazdo na karty SIM i microSD, port USB-C, no i drugi głośnik.

Wyświetlacz

O zakrzywieniach ekranu i uciążliwościach z tym związanych już wspomniałem, to teraz o aspektach technicznych. Infinix Hot 50 Pro+ został wyposażony w wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,78 cala. Cechuje się on rozdzielczością 2436×1080 pikseli, częstotliwością odświeżania 120 Hz i jasnością osiągającą szczytowo do 1300 nitów (typowa to 550 nitów).

I, generalnie, mamy do czynienia z naprawdę dobrej jakości panelem w swoim segmencie cenowym. Kolorystyka jest wysoce nasycona, może nawet dla niektórych odrobinę za bardzo. Zwłaszcza, że jedynym dodatkowym ustawieniem – poza domyślnym – jest to, które jeszcze mocniej podbija jaskrawość barw. Jest też dostosowywanie temperatury kolorów.

Jasność ekranu na papierze nie jest przesadnie wysoka, ale w rzeczywistości pozwala na zachowanie wciąż wystarczającej czytelności w słońcu. Ta minimalna z kolei schodzi dość nisko, przez co korzystanie z telefonu po zmroku jest wygodne. Automatyczna manipulacja jasnością działa dobrze, choć mogłaby czasem reagować nieco szybciej.

smartfon infinix hot 50 pro plus

Tak na dobrą sprawę, jedynym, co może tu faktycznie irytować, jest widoczne załamywanie światła na dłuższych krawędziach, co jest oczywiście kolejnym pokłosiem zastosowania ekranu z zakrzywieniami.

Na pokładzie jest też Always On Display, tutaj nazwane jako Zawsze na wyświetlaczu, choć – niestety – wcale nie jest ono pokazywane zawsze, a tylko przez 10 sekund po dotknięciu ekranu lub podniesieniu telefonu. Trochę szkoda.

Niemniej jednak, dostępnych jest tu paręnaście motywów graficznych, a samo AoD może wyświetlać zarówno czas, poziom baterii i aktualną pogodę, jak też ikony powiadomień czy liczbę kroków. Wyboru dokonujemy oczywiście w ustawieniach. Z kolei, gdy położymy lub postawimy telefon w poziomie podczas ładowania, na ekranie prezentowany będzie zegar z dodatkowymi informacjami.

Infinix to kolejny producent, który postanowił wdrożyć do swojej nakładki systemowej rozwiązanie podobne do dynamicznej wyspy rodem z iPhone’ów. Tutaj zwie się ono Dynamic Bar.

Jego zasada działania jest oczywiście identyczna co u konkurentów, a zatem wyświetla się na ekranie wokół aparatu i pozwala na szybkie sterowanie odtwarzaniem muzyki, odbieranie i kończenie połączenia oraz kilka innych funkcji.

Wydajność i kultura pracy

Sercem Infinixa Hot 50 Pro+ jest procesor MediaTek Helio G100 z układem graficznym Mali-G57, kooperujący z 8 GB RAM LPDD4X i 256 GB pamięci masowej UFS 2.2. Jasno widzimy więc, że obcujemy z urządzeniem budżetowym – niskopółkowy procesor, wolny typ pamięci. Ale może jednak w praktyce wcale nie jest tak źle?

Powiedzmy to sobie otwarcie – Infinix Hot 50 Pro+ nie jest demonem wydajności (co potwierdza też rzut oka na benchmarki), ale wszakże raczej nikt nie oczekuje tego kupując smartfon za tysiaka. Nie mogę też powiedzieć, by działał on jakoś wybitnie źle.

Tempo uruchamiania się aplikacji jest całkiem dobre. Jasne, zdarza się, że smartfon złapie jakąś czkawkę i dana apka odpala się dłużej niż zwykle, ale – z reguły – Infinix Hot 50 Pro+ nie każe nam przesadnie długo czekać.

smartfon infinix hot 50 pro plus

Pojawiają się też sytuacje, gdzie możemy dostrzec wyraźne przycięcia animacji czy po prostu spadki płynności podczas użytkowania, zarówno w apkach, jak i w samym interfejsie systemu. Miejscem, gdzie najczęściej możemy doświadczyć spowolnień działania, jest aplikacja aparatu.

Nie powiedziałbym jednak, by wszystko to było czymś na tyle uciążliwym, że dyskwalifikowałoby wydajność urządzenia w moich oczach. Po prostu, kupując smartfon w tej cenie raczej trzeba być gotowym na sporadyczne niedogodności wydajnościowe.

Hot 50 Pro+ prawie zawsze jest chłodny i w zasadzie jedyny scenariusz, w którym realnie czuć większe nagrzewanie, jest sam proces ładowania baterii. Potrafi też zrobić się minimalnie cieplejszy w górnej części plecków podczas szybkiego przełączania między apkami, gdzie widać, że smartfon dostaje już zadyszki.

System, oprogramowanie

Tutaj dochodzimy do kwestii, w których trochę sobie ponarzekam, ale będzie to – w moim odczuciu – uzasadnione utyskiwanie. Infinix Hot 50 Pro+ od wyjęcia z pudełka pracuje na systemie Android 14 z interfejsem XOS 14.5.

Mamy już drugi kwartał roku, a na rynku już od paru miesięcy pojawiają się smartfony z Androidem 15, zaś starsze modele otrzymują aktualizacje. Ba, w najbliższych miesiącach Google zaprezentuje stabilnego Androida 16. Tymczasem Infinix zdecydował się na wypuszczenie smartfona ze starą wersją systemu, co więcej – póki co – bez dostępnej aktualizacji.

W tym miejscu napomknę, że najnowsza seria Infinix Note 50 oferuje już preinstalowanego Androida 15 z XOS 15, zatem pozostaje liczyć na to, że Hot 50 Pro+ lada moment doczeka się stosownego uaktualnienia.

Jeśli zaś chodzi o samą nakładkę XOS, mam co do niej pewne obiekcje. I głównie mam na myśli aspekty wizualne. Jasne, wygląd to kwestia gustu, ale mi osobiście niekiedy trudno oprzeć się wrażeniu, jakbym cofnął się w czasie i obcował z interfejsem sprzed paru lat. Niech najlepszym przykładem będzie chociażby wzornictwo panelu sterowania czy powiadomień.

Kwestie użytkowe wypadają już całkiem w porządku, choć według mnie niektóre z funkcji są opisane i rozlokowane mało intuicyjnie. Trochę szkoda też, że XOS nie oferuje dostępu do Google Discover, bowiem przesunięcie w prawo z poziomu pulpitu – zamiast Discover – otwiera autorski ekran pokazujący pogodę, szybkie przejście do ostatnich apek i aktualne wykorzystanie pamięci RAM.

Audio, czyli ile w tym tego JBL?

Powiedziałem już, że Infinix Hot 50 Pro+ szczyci się sygnowaniem Sound by JBL na obudowie, zatem – przynajmniej w teorii – głośniki powinny brzmieć co najmniej dobrze. Gwoli formalności przypomnę, że oczywiście smartfon wyposażono w głośniki stereo, przy czym górny ma swój wylot nie tylko nad ekranem, ale i na ramce.

Nie da się ukryć, że to dolny głośnik gra pierwsze skrzypce, zaś ten u góry przygrywa mu tylko dla towarzystwa. Rozkład dźwięku to jakieś 70:30 na korzyść właśnie dolnego głośnika – wystarczy bowiem zakryć go lekko, by już usłyszeć, jak drastycznie ciszej gra górny.

Dźwięk jest donośny, ale – niestety – wraz z podbijaniem głośności brzmienie traci na czystości i zaczyna trochę zlewać się w papkę. Całościowo mogłoby być tutaj więcej basu, ale środek oraz wysokie tony są dobrze wyeksponowane. Mimo słabego rozkładu proporcji, głośniki fajnie generują lekkie poczucie przestrzenności dźwięku.

W ustawieniach znalazł się dźwięk DTS wraz z czterema trybami brzmienia (inteligentny, muzyka, film i gra), możliwością dostosowania ich oraz dodatkowym, 5-zakresowym korektorem. Pod tym względem zatem nie mogę się przesadnie mocno czepiać.

Zamykając te kwestie wspomnę jeszcze, że wibracje nie rzucają na kolana jakością, ale za to są intensywne, przez co wyraźnie komunikują nam nadejście powiadomienia czy połączenie przychodzące.

Zaplecze komunikacyjne i jeden wyróżnik

Infinix Hot 50 Pro+ został wyposażony w łączność 4G LTE z obsługą agregacji pasm, dwuzakresowe WiFi 5, Bluetooth, NFC z płatnościami zbliżeniowymi oraz GPS. Zabrakło tu zatem – niestety – zarówno nowszego, szybszego standardu WiFi 6, jak też wsparcia dla 5G. Szkoda o tyle, że oba te elementy potrafią już pojawiać się w smartfonach za około tysiąc złotych.

Abstrahując jednak od powyższych braków, działanie dostępnych na pokładzie modułów łączności nie pozostawia wiele do życzenia. Prędkości internetu są całkiem dobre, zasięg odbierany całkowicie stabilnie, a połączenia głosowe (także po VoLTE) odbywają się bez zastrzeżeń i zarówno ja, jak i rozmówcy nie mieli większych problemów z wzajemnym rozumieniem się.

Obecny slot jest potrójny, co oznacza oczywiście tyle, że można nie tylko używać dwóch kart nanoSIM, ale także pozwala rozrzeszyć pamięć karty microSD do 1 TB. Jakby nie patrzeć, możliwość zwiększenia pamięci w ten sposób to coraz rzadszy widok w smartfonach.

Z pozostałych ciekawostek – Infinix Hot 50 Pro+ oferuje… radio FM. Tak, jak w telefonach przed laty, by ono działało, musimy podłączyć przewodowe słuchawki, które pełnią funkcję anteny. Przyznaję, że już ładnych kilka lat nie widziałem tej funkcji w jakimkolwiek telefonie.

smartfon infinix hot 50 pro plus

Zabezpieczenia biometryczne

Jako główną formę zabezpieczenia dostępu do smartfona możemy wykorzystać optyczny skaner odcisków palców ulokowany w ekranie. Jest on umiejscowiony bardzo blisko dolnej krawędzi wyświetlacza. Przyznaję, że wolałbym, by był nieco wyżej, ale – koniec końców – można się do tej pozycji przyzwyczaić.

W ogólnym rozrachunku działa przyzwoicie, choć nie jest to żaden demon prędkości i twierdzę, że nawet w tym segmencie cenowym można już natrafić na lepiej działające czytniki. Odblokowanie następuje po wyraźnie dłuższym i mocniejszym położeniu palca na powierzchni skanera, bowiem gdy próbujemy zdjąć go zbyt szybko, smartfon nie zdąży dokonać weryfikacji linii papilarnych.

Bezbłędność stoi na całkiem dobrym poziomie, pod warunkiem, że rzeczywiście przytrzymamy opuszek dłużej. Zdarzają się jednak i takie sytuacje, gdy czytnik nawet wtedy ma problemy z odczytem, dopóki nie dokonamy kolejnej próby.

Drugą opcją jest oczywiście rozpoznawanie twarzy 2D, wykorzystujące tylko przednią kamerkę. I, jak to zwykle bywa, przy dużej ilości światła w otoczeniu proces odblokowania jest relatywnie szybki. Im ciemniej tym trudniej, przez co niejednokrotnie po zmroku już nie byłem w stanie skutecznie odblokować telefonu używając rys twarzy.

Czas pracy Infinix Hot 50 Pro+

Wiecie już, że Infinix Hot 50 Pro+ to smartfon o bardzo smukłej konstrukcji. Mimo to, zastosowano w nim akumulator o pojemności 5000 mAh. Jak przekłada się to na realne użytkowanie?

Przyznaję, że w momencie, gdy do testów przypadł mi Infinix Hot 50 Pro+, miałem relatywnie mało czasu na aż tak intensywne korzystanie ze smartfona, jak z reguły staram się to robić. W takim scenariuszu, niejednokrotnie wytrzymywał on w moich rękach co najmniej półtora dnia, a niekiedy nawet i dwa dni – od rana pierwszego dnia, do wieczora dnia kolejnego.

Tutaj zawsze podaję też Screen on Time, czyli czas włączonego ekranu, a zatem nie mógłbym ich pominąć także i tym razem. Uzyskiwane przeze mnie wyniki były bardzo powtarzalne – przy przeważającym użyciu WiFi, realne było przebicie bariery 7-7,5 h SoT w całym cyklu.

W mieszanym korzystaniu z WiFi i LTE mogłem liczyć na około 6,5 h i nawet wtedy, gdy więcej było w tym LTE, ani razu nie udało mi się zejść z SoT-em poniżej 6 h.

Smartfon oferuje obsługę ładowania przewodowego o mocy 33 W, przy czym – gwoli formalności – stosownej ładowarki nie otrzymujemy w zestawie. Uspokajam jednak, że nawet korzystając z uniwersalnych adapterów i tak można wycisnąć pełną, deklarowaną moc.

I, w tym miejscu muszę docenić, że Infinix zastosował dość rozbudowane ustawienia dotyczące ładowania. Po przytrzymaniu animacji ładowania na ekranie blokady mamy możliwość przełączenia się między trzema trybami uzupełniania baterii – z niską temperaturą, Inteligentny oraz Hyper, przy czym domyślnie aktywny jest ten drugi.

Wedle moich testów, w trybie Hyper, pierwsze 50% naładowania pojawia się po upływie 27 minut, a na pełne naładowanie potrzebne jest już 70 minut. Natomiast, gdy korzystałem z trybu inteligentnego, uzyskanie 50% zajmowało 39 minut, a do 100% Infinix Hot 50 Pro+ ładował się wówczas w 78 minut.

Aparat, czyli jakie zdjęcia robi Infinix Hot 50 Pro+

Patrząc na plecki można pomyśleć, że zastosowano tu trzy obiektywy. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości jest jeden użyteczny obiektyw – ma on 50 Mpix i jasność f/1.6. Optycznej stabilizacji brak. Drugie oczko to rzekomo czujnik głębi 2 Mpix, a o trzecim Infinix nawet nie wspomina, zatem jest tylko atrapą.

Gdybym chciał być złośliwy, mógłbym z przekąsem napisać, że największą zaletą aparatu, jaki oferuje Infinix Hot 50 Pro+, jest to, że w ogóle się on tutaj znalazł. No ale dobra, żarty na bok, bo – uspokajam – aż tak źle wcale nie jest i do podstawowego cykania fotek w zupełności się nada.

Zdjęcia wykonywane w dziennych warunkach oświetleniowych prezentują się naprawdę nieźle. Ilość detali w kadrze wypada całkiem dobrze, a kolorystyka fotek jest dość bliska naturalnej, zatem – na szczęście – Infinix Hot 50 Pro+ nie przesyca barw na siłę. HDR potrafi zadziałać dość skutecznie i uratować prześwietlenia powstałe np. przez światło słoneczne na ujęciu.

Z pozostałych pozytywów – naprawdę ładnie wygląda rozmycie tła za obiektami na pierwszym planie. Przyczepić mogę się natomiast do dość leniwego autofocusu, który -przy próbach sfotografowania kwiatka lub innego mniejszego obiektu – zaczyna się gubić i trzeba mu już pomóc ręcznie.

Możliwości zbliżania ograniczają się do maksymalnie 10-krotnego zoomu cyfrowego i całe szczęście, że tylko tyle. Jeszcze przy przybliżeniu 2x (jest ono wydzielone do szybkiego użycia w aplikacji) ilość detali nie spada tak bardzo drastycznie, ale im wyższa wartość zoomu, tym gorzej. Maksymalne zbliżenie jest wręcz bezużyteczne. Ponadto, przez brak OIS, przybliżając często trudno utrzymać kadr.

O ile w ciągu dnia naprawdę jestem w stanie znaleźć pozytywy w wykonanych fotkach, tak po zmroku, niestety, jest to nieporównywalnie trudniejsze. Infinix Hot 50 Pro+ oferuje oczywiście tryb nocny, który włącza się automatycznie i dzieje się to z reguły sprawnie.

Nawet kadry wykonane w trybie nocnym potrafią wykazywać dużą ilość zaszumienia, wytracone szczegóły, a źródła światła bywają wyraźnie prześwietlone. Porównując zdjęcia zrobione bez trybu nocnego oraz z nim, w zasadzie jedynym skutkiem, jaki on przynosi, jest rozjaśnienie kadru i co najwyżej marginalne odszumienie.

Na obronę Infinixa dodam jednak, że w bardziej pośrednich warunkach niektóre zdjęcia potrafią wyglądać zupełnie nieźle.

Do selfie zastosowano aparat 13 Mpix f/2.2 o polu widzenia 82°. Nad jakością selfiaków nie będę się przesadnie rozwodzić, ale jest ona zaskakująco dobra. Barwy są bliskie naturalnym, jasne punkty nieprzesadnie przepalone. Robiąc zdjęcie możemy wybrać szerszy kąt oraz oczywiście włączyć tryb portretowy, który całkiem dobrze odcina tło.

Krótko o wideo. Maksymalna rozdzielczość nagrywania to 1440p 30 kl./s lub 1080p 60 kl./s. Z racji, że nie mamy tu optycznej stabilizacji obrazu, a jedynie elektroniczną, efekty można łatwo przewidzieć – przy wolniejszych ruchach efekt ustabilizowania jest akceptowalny, ale im więcej dynamiki, tym większa galareta. Da się włączyć tryb ultrastabilizacji, ale tylko w 1080p 30 kl./s.

Szczegółowość obrazu jest co najwyżej przyzwoita, kolorystyka całkiem ładna i względnie bliska naturalnej, ale reakcja na zmianę ekspozycji oraz szybkość ostrzenia są już co najwyżej przeciętne.

smartfon infinix hot 50 pro plus

Podsumowanie

Infinix Hot 50 Pro+ to naprawdę niezły smartfon w swoim przedziale cenowym. Są tutaj aspekty, którymi może się – w mniejszym lub większym stopniu – pochwalić, ale jednocześnie, ma też nieco problemów za uszami.

Mówiąc o mocnych stronach, nie sposób nie zacząć od wyjątkowo smukłej i lekkiej konstrukcji, która zdecydowanie wyróżnia Hot 50 Pro+ na tle konkurencji. Ekran wypada dobrze, sprawność działania nie powoduje zawodu, bateria zapewnia długi czas pracy, a zestaw (mimo braku ładowarki) jest bogaty. Nie brak też odporności na zachlapania IP54 oraz opcji rozszerzenia pamięci o kartę microSD.

Jeśli chodzi o wady, zaliczam do nich te zbyt czułe krawędzie ekranu, które niejednokrotnie doprowadzały mnie do szewskiej pasji, brak 5G i WiFi 6, tylko jeden aparat, preinstalowanego starego Androida 14 oraz trochę toporną wizualnie nakładkę systemową.

Najgroźniejszym rywalem Infinixa Hot 50 Pro+ jest zaprezentowana w połowie 2024 roku Motorola Moto G85 5G, którą – z racji upływu czasu od premiery – można obecnie kupić za około 1000 złotych, a oferuje względem Hot 50 Pro+ dwa użyteczne obiektywy, 12 GB RAM i łączność 5G. No i jest Poco M7 Pro 5G, który dopiero co miał premierę w Polsce – w promocji kosztuje jeszcze mniej, bo 849 złotych (regularna cena ma wynosić 999 złotych).

Konkludując, Infinix Hot 50 Pro+ nie stanowi jedynego słusznego wyboru w tej cenie, ale może być ciekawą opcją dla osób szukających czegoś na swój sposób innego.

Recenzja Infinix Hot 50 Pro+. Całkiem fajny smartfon za tysiaka
Zalety
bardzo smukła konstrukcja
dobry wyświetlacz AMOLED 120 Hz
dobra bateria
głośniki stereo
slot kart microSD
etui, szkło i słuchawki w zestawie
Wady
za duża czułość na zakrzywionych krawędziach ekranu
zainstalowany stary Android 14
nieco toporna nakładka systemowa
brak WiFi 6 i 5G
tylko jedno oczko aparatu (reszta to w zasadzie atrapy)
7
Ocena
Redaktor, recenzent