Sportowe zegarki Garmina są obiektem pożądania wielu amatorów i bardziej zaangażowanych miłośników aktywności fizycznych. Najnowszy model z cieszącej się uznaniem serii Fenix trafił do mnie na dłuższe testy. Prawdopodobnie po przeczytaniu tytułu domyślacie się już, że Garmin Fenix 8 zrobił na mnie dobre wrażenie. Owszem, tak było, ale finalnie kupiłem inny zegarek tego producenta, a powodów mojej decyzji jest kilka.
Garmin Fenix 8 – to warto wyjaśnić
Jeśli dotychczas nie interesowaliście się zegarkami Garmina i chcecie kupić pierwszy model, a wybór padł na Fenixa 8, po wejściu na stronę producenta możecie być przerażeni liczbą różnych wariantów do wyboru. Tym bardziej, że jest ich więcej niż w przypadku poprzednich Fenixów, co wynika m.in. z wprowadzenia ekranu AMOLED jako dodatkowej opcji.
Dotychczas bowiem seria Fenix dostępna była tylko z ekranami MIP, które – w świecie sportowych zegarków/smartwatchy – są rozwiązaniem dość specyficznym. Otóż dostajemy technologię, którą można porównać do ekranów w czytnikach ebooków. Korzysta ona ze światła zewnętrznego – im jaśniej jest na zewnątrz, tym jaśniejszy jest ekran. Otrzymujemy więc dobrą widoczność w słoneczny dzień, ale w nocy już nic nie zobaczymy. Na szczęście Garmin w swoich zegarkach z linii Fenix dodaje dodatkowe podświetlenie pod ekranem, które można aktywować przyciskiem lub ruchem nadgarstka (sprawdzanie aktualnej godziny).
Owszem, ekrany AMOLED to nowość w linii Fenix, ale Garmin korzysta z nich już od dłuższego czasu w wielu różnych modelach zegarków. Co więcej, jak najbardziej wcześniej mogliśmy kupić „Fenixa z AMOLED-em”, ale nazywał się on Epix. Teraz, wraz z serią Fenix 8, linie Fenix i Epix zostały po prostu połączone.
Z jednej strony, wprowadza to małe zamieszanie, bowiem liczba wariantów Fenixa 8 jest zdecydowanie długa. Z drugiej jednak taki ruch można zrozumieć – marka Fenix jest bardziej rozpoznawalna niż Epix, więc łatwiej jest dotrzeć do klienta, który niekoniecznie przepada za ekranami MIP, a chciałbym zegarek sportowy uznanej marki z rozpoznawalną nazwą.
Wybór między ekranem MIP a AMOLED-em to dopiero początek zabawy. Garmin Fenix 8 oferowany jest w trzech rozmiarach koperty – 43, 47 i 51 mm. Rozmiar koperty powiązany jest z typem ekranu, bowiem najmniejszy Fenix 8 dostępny jest tylko z AMOLED-em. Jeśli chcemy mieć ekran MIP, musimy wybrać wariant 47 lub 51 mm. Dodatkowo, zależnie od wybranego rozmiaru, możemy liczyć na różny czas pracy bez ładowarki – od 10 dni (4 dni z Always on Display) przy 43 mm do 29 dni (13 dni z Always on Display) przy ekranie AMOLED i kopercie 51 mm. Z kolei modele z MIP wykręcają nawet do 30 dni lub 48 dni przy ładowaniu energią słoneczną.
Nadal nie skończyłem wymieniania różnic pomiędzy poszczególnymi wariantami tego zegarka. Otóż Garmin w przypadku obudowy stosuje tworzywo sztuczne, które łączone jest ze stalą nierdzewną lub tytanem. Możemy przykładowo kupić wersję 47 mm AMOLED ze stalą nierdzewną lub tytanem. Do tego dochodzą paski, które mogą być silikonowe lub skórzane i oczywiście różne wersje kolorystyczne obudowy. Ponadto ekran może być pokryty szkłem Corning Gorilla Glass lub szkłem szafirowym – ten podział występuje w przypadku każdego z trzech dostępnych rozmiarów koperty.
Na stronie producenta poświęconej modelowi Fenix 8 wyświetlany jest jeszcze zegarek Fenix E w dwóch wersjach różniących się kolorem obudowy. Został on wprowadzony w tym samym czasie. Dostępny jest tylko z ekranem AMOLED, ale pozbawiony jest wbudowanego mikrofonu i głośnika, a także ma bardziej klasyczne przyciski i starszą generację czujnika tętna.
Patrząc na specyfikację i funkcje wspomnianego Fenixa E, jak najbardziej możemy stwierdzić, że to Epix Gen. 2 w innych szatach i z trochę przeprojektowanym interfejsem systemu operacyjnego. W związku z tym, jeśli zastanawiacie się nad wyborem Fenixa E, polecam spojrzeć na wspomnianego Epixa, bo oferuje praktycznie to samo, a można go kupić w odczuwalnie niższej cenie.
Specyfikacja Garmin Fenix 8 47 mm AMOLED:
- wymiary koperty: 47 x 47 x 13,8 mm,
- pasek silikonowy z zestawu pasuje do nadgarstka o obwodzie: 125-208 mm,
- waga: 73 g (sama koperta: 52 g),
- klasa wodoszczelności: 10 ATM,
- wyświetlacz: AMOLED, 1,4 cala, rodzielczość 454 × 454 pikseli, szkło szafirowe,
- pamięć: 32 GB,
- czas pracy w trybie zegarka: do 16 dni (7 dni w trybie ciągłego włączenia),
- wielopasmowy GPS, łączność Bluetooth i Wi-Fi,
- latarka LED,
- wbudowany głośnik i mikrofon,
- Garmin Pay,
- wgrane mapy offline,
- kompas, wysokościomierz, żyroskop, akcelerometr, stoper, minutnik,
- czujnik tętna, pomiar stresu, funkcja sen, asystent snu, wykrywanie drzemek, pomiar temperatury skóry, asystent jet lagu,
- spacer, chód w pomieszczeniu, pilates, joga, bieganie, bieg na bieżni lekkoatletycznej, bieg przełajowy, ultrabieg, bieg przeszkodowy, pływanie w basenie, pływanie na otwartym akwenie, jazda rowerem, jazda miejska, kolarstwo górskie, jazda po szutrze, jazda rowerem, do pracy, wycieczki rowerowe, e-rower, trening siłowy, HIIT, kardio, orbitrek, trening na maszynie eliptycznej, wioślarstwo, triatlon i mnóstwo innych dyscyplin i ćwiczeń,
- zgodność z iOS i Androidem.
Garmin Fenix 8 47 mm AMOLED z szafirowym szkłem i tytanową bransoletą
Poniżej linkujemy też do sklepów, w których znajdziecie Fenix 8 w wersji 47 mm AMOLED i bez szkła szafirowego z ramką ze stali nierdzewnej, a nie tytanową – taka wersja dostępna jest tylko w sklepie Garmina i w Morele (linki wyżej).
Garmin Fenix 8 47 mm AMOLED – podstawowa wersja
To całkiem ładny zegarek, ale stracił trochę charakteru
Jeśli miałbym wskazać moje ulubione cechy dotychczasowych zegarków Garmin Fenix, z pewnością wśród nich znalazłby się wygląd. W ich przypadku mamy do czynienia z okrągłą kopertą, która – m.in. za sprawą sporych ramek – jest dość masywna. Kojarzy mi się z czymś pomiędzy typowymi smartwatchami a zegarkami Casio G-Shock. To zupełne przeciwieństwo wizualnie delikatnych konstrukcji Apple Watchy (tych bez Ultra w nazwie) czy Pixel Watchy.
Owszem, Garmin Fenix 8 wciąż ma trochę tej masywności, ale – niestety – mniej niż poprzednie generacje. Wiem, że smuklejsze ramki i większy ekran sprawiają, że zegarek prezentuje się bardziej nowocześnie. Możliwe, że nawet dzięki temu dotrze do szerszego grona potencjalnych klientów. Tylko, że teraz jest trochę zbyt „smartwatchowy”, brakuje mu tego wyglądu, który już od razu zdradzał, że jest to sprzęt dla bardziej wymagających.
Powyższe narzekania nie zmienią jednak faktu, że bohater tego tekstu to kawałek wizualnie przyjemnej elektroniki. Chociaż nie aż tak przyjemnej, jak zdecydowanie śliczny Garmin Fenix 7 Pro. Pasuje on do stroju zakładanego na siłownię, jak i do bardziej eleganckiego ubrania. Przyznam, że mógłbym go założyć też do garnituru i sądzę, że nie wywołałbym tym bardzo dużego zniesmaczenia u ludzi przesadnie czułych na punkcie czyjegoś ubioru.
Na testy otrzymałem wariant z kopertą 47 mm i obudową wykonaną z wysokiej jakości tworzywa sztucznego (polimer wzmocniony włóknem szklanym), a także z tytanową ramką wokół ekranu i metalowym spodem. Wyświetlacz chroniony jest szkłem szafirowym, a pasek w zestawie jest silikonowy. Muszę przyznać, że całość robi świetne wrażenie i najpewniej charakteryzuje się wysoką wytrzymałością na różne zewnętrzne warunki. Jasne, silikonowy pasek spotkamy w wielu tańszych urządzeniach, ale pragnę przypomnieć, że Fenix 8 to zegarek, który często ma kontakt z potem i wodą – tego typu pasek łatwiej jest utrzymać w czystości niż wykonany z bardziej wyszukanego materiału.
Nie bez powodu napisałem, że najpewniej obudowa Garmina Fenix 8 charakteryzuje się wysoką wytrzymałością. Nie jestem w stanie dokładnie określić, jak będzie prezentowała się po roku lub dwóch latach korzystania z zegarka. Mogą jednak wspomnieć, że przez kilka tygodni testów nie pojawił się na niej żaden ślad. Nie zauważyłem nawet minimalnej ryski. Dodam, że kilka razy zdarzyło mi się przypadkowo zahaczyć zegarkiem o inne obiekty – lata przyzwyczajenia do smukłej koperty Apple Watcha sprawiają, że zauważalnie większy Garmin momentami jest problematyczny.
Jeśli nic się nie zmieniło względem poprzednich Fenixów, to zastosowane szkło szafirowe charakteryzuje się świetną wytrzymałością. Zanim ktoś napisze komentarz, że przecież takie jest każde szkło szafirowe, zapraszam poczytać opinie użytkowników Apple Watcha Ultra. Z kolei właściciele Garminów ze szkła szafirowego zazwyczaj są bardzo zadowoleni i wskazują, że nawet przez kilka lat nie pojawiły się żadne ryski.
Do przycisków trzeba się przyzwyczaić, ale warto to zrobić
Wróćmy do tych moich ulubionych cech zegarków Fenix. Jak już napisałem, wśród nich znajduje się wygląd. Teraz dodam, że na wpisanie na listę takich cech zasługuje również zestaw pięciu fizycznych przycisków. Owszem, Fenixa 8 możemy obsługiwać za pomocą dotykowego ekranu, ale dla mnie mógłby on w tym przypadku w ogóle nie istnieć.
Widać, że Garmin w linii Fenix 8 odświeżył nieznacznie interfejs robiąc krok w kierunku obsługi za pomocą dotykowego ekranu, ale wciąż z dużym priorytetem traktowane są przycisk. I bardzo dobrze.
Na lewym boku znajdują się trzy przyciski. Pierwszy od góry, po jednym naciśnięciu, podświetla ekran. Jego szybkie, dwukrotne naciśnięcie, pozwala włączyć latarkę (jest wbudowana w każdego Fenixa 8), a 2-sekundowe przytrzymanie umożliwia przejście do ekranu z listą skrótów (np. włączenie trybu oszczędzania energii, trybu snu czy funkcji sterowania muzyką). Listę skrótów można spersonalizować, wybierając funkcje, do których chcemy mieć szybki dostęp.
Przycisk środkowy po jednym naciśnięciu pozwala wyświetlić centrum powiadomień, gdy jesteśmy na ekranie tarczy zegarka. W każdym innym scenariuszu naciśnięcie pozwala poruszać się po menu i ekranach z danymi (jedno naciśnięcie = przejście o jedną pozycję do góry). Przytrzymanie przycisku aktywuje ekran, który pozwala wejść do menu wyboru tarczy lub do wszystkich ustawień.
Trzeci przycisk, ten umieszczony na dole, po jednym naciśnięciu pozwala przejść do listy poglądów, czyli czegoś na wzór prostych widżetów dostarczających informacji na temat naszego zdrowia czy aktywności fizycznych. Tych prostych widżetów jest naprawdę mnóstwo, a dodatkowo mamy sporą swobodę w kwestii ich dodawania/usuwania i rozmieszczania na liście. Jeśli już przejdziemy do listy poglądów lub wejdziemy do dowolnego innego menu czy ekranu z danymi, naciśnięcie przycisku pozwala się poruszać po dostępnych opcjach (jedno naciśnięcie = przejście o jedną pozycję w dół).
Garmin Fenix 8 na prawym boku ma dwa kolejne przyciski. Naciśnięcie tego na górze, gdy jesteśmy na ekranie z tarczą zegarka, skutkuje przejściem do ekranu aplikacji i aktywności. Natomiast, gdy jesteśmy w dowolnym menu, naciśnięcie służy do wybrania/zatwierdzenia zaznaczonej opcji. Podczas aktywności fizycznych ten przycisk umożliwia start/zatrzymanie ćwiczenia.
Ostatni z pięciu przycisków, czyli ten na dole prawego boku, to przycisk wstecz, a jego naciśnięcie podczas aktywności umożliwia zarejestrowanie okrążenia lub przejście do kolejnej aktywności. Po przytrzymaniu natomiast zobaczymy listę ostatnio używanych aplikacji.
Brzmi skomplikowanie, prawda? Nie lepiej jest przy pierwszym kontakcie i po prostu tego sposobu sterowania trzeba się nauczyć. Pamiętam, gdy stałem się właścicielem Fenixa 7 i – jako osoba przyzwyczajona do Apple Watcha – przez kilka pierwszych dni musiałem momentami dłużej zastanowić się, jak wykonać daną czynność. Jednak po tych kilku dniach zauroczyłem się w tym rozwiązaniu i doceniłem pomysł Garmina.
Nie lubię patrzeć na ślady palców na ekranach smartwatchy i sportowych zegarków. Apple Watcha czyściłem niemal codziennie. Ten problem w ogóle nie występuje w przypadku Garmina Fenix 8, ale to tylko mały dodatek do pozostałych zalet wynikających ze sterowania przyciskami. Nie muszę już ściągać rękawiczek, gdy jesienią lub wczesną wiosną jeżdżę rowerem – trening wstrzymam/wznowię przyciskiem, a także przyciskiem sprawdzę interesujące mnie dane.
Na siłowni korzystam również z rękawiczek, a gdy robi się zimniej, to z takich, które nie mają odkrytych palców (siłownię mam w przydomowej komórce bez ogrzewania). Tutaj też świetnie sprawdza się obsługa zaproponowana przez Garmina. Tym bardziej, że po każdej wykonanej serii wprowadzam dane dotyczące ciężaru i liczby wykonanych powtórzeń. Nie wyobrażam sobie, abym miał to robić za pomocą dotykowego ekranu. Jasne, niektóre rękawiczki dogadują się z dotykowymi wyświetlaczami, ale naciśnięcie niewielkiego elementu na ekranie smartwatcha w rękawiczce jest wątpliwie przyjemnym zadaniem.
Skoro zachwyty nad obsługą Garminów mamy już za sobą, czas trochę ponarzekać. Producent w serii Fenix 8 zdecydował się przeprojektować mechanizm działania przycisków, który teraz określany jest jako „indukcyjny”. Zrezygnowano z fizycznego połączenia między przyciskami a resztą elektroniki zamkniętej w obudowie, co przekłada się na poprawę wodoszczelności.
Osoby, którym zdarza się zanurkować, są pewnie zadowolone z nowych przycisków, ale ja już niekoniecznie. Tym bardziej, że wcześniejsze zegarki Garmina charakteryzowały się – z mojego punktu widzenia – ponad zadowalającą wodoszczelnością. W serii Fenix 8 nie zyskuję nic naprawdę potrzebnego, a muszę korzystać z przycisków nie oferujących równie dobrej informacji zwrotnej, jak te z normalnym mechanizmem. Naciśnięcie co prawda skutkuje ruchem przycisku, ale informacja zwrotna jest realizowana poprzez delikatne wibracje. Czuć, że jest to sztuczne i dla mnie jest to spory regres.
Tym bardziej, że Garmin Fenix 8 ma tylko dobre wibracje i brakuje mu do tego, co znajdziemy w Apple Watchach. Potęguje to efekt sztuczności. Uważam, że firma powinna pozostać przy dotychczasowym, bardziej klasycznym rozwiązaniu. Natomiast dla osób, które częściej nurkują, mogłaby powstać specjalna wersja Fenixa 8. Zresztą, to dobra okazja, aby zarobić na nurkach – chcesz nurkować, musisz zapłacić więcej za specjalną edycję zegarka, taką stworzoną tylko dla Ciebie.
Wyświetlacz mógłby być jaśniejszy
Ekran AMOLED w testowanym zegarku ma średnicę wynoszącą 1,4 cala i rozdzielczość 454 x 454 pikseli. Garmin niezbyt chętnie chwali się jego jasnością, co może być podpowiedzią, że pod tym względem jest przeciętnie. Jeśli trochę poszperamy w internecie, dowiemy się, że faktycznie mogłoby być lepiej. Otóż maksymalna jasność to podobno 1000 nitów (nie jest to oficjalnie podana wartość).
W większości scenariuszy taka wartość jest wystarczająca. Tym bardziej, że interfejs jest podany w czytelnej formie, a ważne dane wyróżniają się na tle pozostałych, prostych elementów umieszczonych na ekranie. Owszem, maksymalna jasność wystarcza, ale nie zachwyca – w przeciwieństwie do Apple Watcha Ultra, który w słońcu potrafi osiągnąć imponujące 3000 nitów.
Jak przed chwilą napisałem, maksymalna jasność zazwyczaj nie jest problemem. Wypada jednak dodać, że staje się nim podczas jazdy na rowerze w słoneczny dzień. Jeśli spojrzymy w stronę nadgarstka, bez odrywania ręki od kierownicy, prawdopodobnie nie zobaczymy zbyt wiele.
Szkoda, bo właśnie takie obserwowanie danych bardzo spodobało mi się w testowanym niedawno Apple Watchu Series 10 – jasność maksymalna 2000 nitów, a dodatkowo Apple skupiło się na zwiększeniu jasności, gdy na ekran patrzymy pod dużym kątem. W Garminie też możemy w ten sposób obserwować dane i mieć wysoką czytelność, ale zamiast AMOLED-a trzeba wybrać ekran MIP.
Idealny wybór dla miłośników sportu
Nie muszę chyba specjalnie zaznaczać, że Garmin Fenix 8 spodoba się osobom aktywnym fizycznie. Mamy do czynienia z zegarkiem sportowym, który został zaprojektowany przede wszystkim, aby towarzyszyć użytkownikowi podczas ćwiczeń, a pozostałe funkcje to tylko dodatek. Po prostu Fenix 8 to zegarek sportowy z kilkoma funkcjami smart. Z kolei przykładowo Apple Watch to przede wszystkim smartwatch, a dopiero później sprzęt dla aktywnych.
Garmin Fenix 8 wyposażony jest w czujnik tętna 5. generacji, który wcześniej zadebiutował w serii Fenix 7 Pro i Epix Gen. 2 Pro. Względem poprzedniego czujnika, który montowany był chociażby w Fenixach 7, poprawie uległa dokładność odczytów, a także sprawność reakcji na szybkie zmiany tętna mające miejsce przykładowo podczas interwałów.
Wyniki spoczynkowego tętna pokrywają się z tymi, które rejestrowane są przez inne urządzenia – ciśnieniomierz czy pulsometr na palec. Z kolei podczas ćwiczeń są zbieżne z odczytami Apple Watcha – nie bez powodu podałem ten przykład, bowiem Apple Watche mają genialne czujniki tętna, co potwierdzają liczne badania naukowe. Zauważyłem jednak, że Fenix 8 potrafi (rzadko, ale jednak) trochę zbyt późno zareagować na interwał, aczkolwiek opóźnienie wynosi 1-2 sekundy.
W przypadku zapisywania trasy mamy do dyspozycji kilka opcji do wyboru, które różnią się dokładnością śledzenia i mają też wpływ na czas pracy. Możemy wybrać również tryb automatyczny, który będzie starał się dobrać najlepszą opcję do aktualnych warunków.
Od siebie polecam jednak włączyć na stałe najwyższą dokładność – przecież po to kupiliśmy drogi zegarek sportowy, aby zawsze mieć topową jakość pomiarów. Owszem, będzie wówczas pracował krócej, ale – bez obaw – akumulator nie wyczerpie się podczas biegania czy jazdy na rowerze.
Jeśli chodzi o tryby dokładności zapisywania trasy, a także czas pracy, to – według danych Garmina – wyniki przedstawiają się następująco:
- korzystanie tylko GPS – do 47 godzin (37 godzin w trybie ciągłego włączenia),
- korzystanie ze wszystkich systemów satelitarnych – do 38 godzin (30 godzin w trybie ciągłego włączenia),
- korzystanie ze wszystkich systemów satelitarnych i systemu wielopasmowego – do 35 godzin (28 godzin w trybie ciągłego włączenia).
Zgodnie z moją filozofią – przecież po to kupiłem (a w tym przypadku dostałem na testy) drogi zegarek, aby mieć topową jakość pomiarów – miałem włączoną najwyższą dokładność zapisywania danych lokalizacyjnych.
Owszem, Fenix 8 momentami potrafi trochę się zgubić, ale to tylko sytuacje podczas przebiegania/przejeżdżania rowerem pod dużym mostem/wiaduktem. W pozostałych scenariuszach jakość zapisanej trasy jest bardzo dobra. Zauważyłem, że zegarek wykrywa nawet sytuacje, gdy podczas spacerów mój pies mocniej pociągnie za smycz zaciekawiony innym pieskiem lub zwierzęciem w oddali – niewielkie przemieszczenie w moim wykonaniu jest widoczne na mapie.
Co ciekawe, gdy sprawdzamy podgląd trasy w aplikacji Garmin w wersji na iOS, możemy wybrać dostawcę mapy – Apple lub Google. Każda mapa zapewnia też kilka widoków, w tym widok ze zdjęciami satelitarnymi. Niby niewielka rzecz, ale dla mnie zasługującą na uwagę i wpisane na listę plusów.
Garmin Fenix 8, podobnie jak wiele innych zegarków producenta, potrafi też dostarczyć długą listę różnych danych po zakończeniu aktywności fizycznej. Przykładowo po przejechaniu trasy rowerem poznamy nie tylko dystans, czas trwania, średnią prędkość, spalone kalorie czy średnie tętno, ale też całkowite wzniesienie, maksymalną prędkość, staminę (potencjał początkowy i końcowy) i zobaczmy efekt treningu z podziałem na efekt aerobowy i beztlenowy.
Z kolei po bieganiu poznamy dodatkowo dane na temat dynamiki biegu, rytmu, długości kroku czy nawet czas kontaktu stopy z podłożem oraz wiele więcej danych. Zegarek Garmina może też sugerować najlepszy trening biegowy. Przykładowo ja jestem obecnie początkującym biegaczem (powrót do biegania po wielu latach przerwy) i jedną z pierwszych propozycji był marszobieg – całkiem słuszny wybór. Nie skorzystałem z tej podpowiedzi i może to był błąd, bo kolejnego dnia dopadły mnie zakwasy.
Uwielbiam również zachowanie Fenixa 8 podczas treningu siłowego. Otóż zegarek zlicza liczbę powtórzeń, co w większości przypadków robi poprawnie, a – jeśli już się pomyli – to o maksymalnie o 1-2 powtórzenia (bez obaw, od razu po zakończeniu serii możemy tę wartość edytować w razie konieczności). Dodatkowo po każdym ćwiczeniu możemy ręcznie wprowadzić ciężar.
Co więcej, zegarek stara się rozpoznać rodzaj ćwiczenia. Wychodzi mu to znakomicie w przypadku zginania przedramion z hantlami, podnoszenia sztangi na ławce, prostowania tricepsów, wiosłowania ze sztangą czy brzuszków. Trochę gorzej jest z rozpoznawaniem przysiadów (bez i z obciążeniem), a także z tzw. wyciskaniem żołnierskim. Jeśli jednak Garmin nie wykryje ćwiczenia lub błędnie je zidentyfikuje, to zawsze możemy później poprawić dane w aplikacji – wystarczy wykonać kilka kliknięć na ekranie smartfona.
Dostępny jest też zestaw funkcji, których zadaniem jest ocena naszej zdolności do ćwiczeń danego dnia, a także ogólnej sprawności. Pod uwagę brany jest sen, więc jeśli chcemy mieć możliwie najdokładniejsze informacje, to warto spać z Garminem. Zegarek zbiera dane o czasie snu, czasie poszczególnych faz snu, tętnie spoczynkowym, częstotliwości oddechu czy średniej temperaturze skóry.
Zazwyczaj pomiary snu są poprawne, ale zauważyłem, że zdarza się, że Garmin Fenix 8 niekoniecznie prawidłowo rozpozna moment zaśnięcia lub obudzenia. Kilkukrotnie z rana, tuż po otwarciu oczu, spostrzegłem, że według zegarka wciąż śpię – musiałem wówczas ręcznie wyłączyć tryb snu. Mamy też rozpoznawanie drzemek. Do tego dochodzi raport poranny, w którym dostajemy kluczowe informacje dotyczące naszego organizmu i samego dnia – całość podana jest w przejrzystej i przyjemnej dla oka formie.
Z początku byłem beta testerem
Mój znajomy jest fanem zegarków Garmina. Tuż po premierze Fenixa 8 rozmawialiśmy o tym modelu i ten znajomy wyraził zamiar kupna nowego Garmina. Stwierdził jednak, że poczeka jakiś czas z dwóch ważnych powodów. Po pierwsze, cena powinna trochę spaść. Po drugie, nie chce być testerem oprogramowania, które przypomina wersję beta.
Dowiedziałem się wówczas, że dość często sprzęt Garmina tuż po premierze ma problemy wieku dziecięcego, które później są naprawiane aktualizacjami. Garmin Fenix 8, gdy otrzymałem go do testów w październiku, był potwierdzeniem tej tezy. Zdarzały się przycięcia interfejsu, nagłe restarty i inne problemy. Przykładowo po każdym treningu, gdy ten zapisywał się w smartfonie, dochodziło do ponownego uruchomienia zegarka. Na szczęście trening nie znikał i finalnie synchronizował się z aplikacją Garmina.
Przyznam, że jeśli wówczas miałbym wystawić ocenę Fenixowi 8, to byłaby ona sporo niższa. Garmin wydał w międzyczasie jednak całkiem sporo aktualizacji, które sprawiły, że w okolicach listopada zegarek nie sprawiał mi już żadnych problemów. Błędów musiało być zdecydowanie dużo na początku, skoro listy ze zmianami, zawartymi w aktualizacjach, mogłyby zająć kartkę A4.
Garmin Fenix 8, identycznie jak pozostałe zegarki producenta, działa pod kontrolą autorskiego oprogramowania. Dostajemy system operacyjny, który został skrojony pod zegarki sportowe. Nie jest równie efektowny i rozbudowany, jak watchOS czy Wear OS, ale działa świetnie bez konieczności stosowania mocarnych procesorów i wydajnej specyfikacji. Fenix 8 – oczywiście po zainstalowaniu tych pierwszych poprawek i aktualizacji – natychmiast reagował na każde moje polecenie.
Wcześniej wspomniałem, że w serii Fenix 8 odświeżenia doczekał się interfejs, który stał się teraz bardziej „smartwatchowy”. Nie są to duże zmiany, ale dla osoby, która korzystała z poprzednich Fenixów, będą odczuwalne. Główne wytyczne pozostały te same, nadal oprogramowanie najwygodniej obsługuje się za pomocą przycisków, ale przykładowo centrum powiadomień i lista aplikacji są potraktowane z wyższym priorytetem.
Teraz listę powiadomień możemy wywołać przyciskiem lub gestem pociągnięcia od górnej krawędzi ekranu do dołu. Z kolei pod górnym, prawym przyciskiem mamy teraz szybki dostęp do treningów i aplikacji – dotychczas były tam tylko treningi. Jest trochę inaczej, ale zmiany nie są ani krokiem do przodu, ani krokiem wstecz. Wymagają tylko zmiany kilku przyzwyczajeń. Po prostu to drobna ewolucja, a nie jakakolwiek rewolucja.
Oczywiście Garmin Fenix 8 pozwala zmieniać tarcze zegarka. Domyślnie do wyboru mamy kilka tarcz, ale ich pokaźną liczbę znajdziemy w sklepie z tarczami – niektóre są darmowe, za inne trzeba zapłacić. Podejrzewam jednak, że wielu osobom wystarczy podstawowy zestaw. W końcu tarcze dostarczone przez Garmina wizualnie prezentują się atrakcyjnie, a dodatkowo mamy rozbudowane opcje ich personalizacji. Możemy wybierać spośród wielu kolorów, a także ustalać, jakie dokładnie dane mają być wyświetlane na tarczy.
Tarcze mogą wyświetlać – oprócz godziny i daty – dane na temat liczby wykonanych kroków, wysokość, na której znajduje się użytkownik, liczbę spalonych kalorii, godzinę wschodu i zachodu słońca, temperaturę na zewnątrz czy chociażby liczbę kilometrów przejechanych na rowerze w ciągu tygodnia i wiele więcej. Wszystkich opcji jest na tyle dużo, że przy konfigurowaniu najlepszej dla mnie tarczy spędziłem kilkanaście minut.
Wypada dodać, że dotknięcie przykładowo elementu z aktualną pogodą na tarczy zegarka nie przenosi nas do funkcji pogody w zegarku. Na tarczę możemy tylko popatrzeć – nie wchodzi ona w interakcję z użytkownikiem na poziomie tego, co znamy przykładowo z Apple Watchy.
Czas pracy, mikrofon i głośnik oraz kilka słów o aplikacjach
Garmin nie chwali się pojemnością akumulatora i tylko podaje czas pracy Fenixa 8, który ma wynosić w trybie zegarka do 16 dni lub do 7 dni z włączonym Always on Display. Jak to jednak wygląda w praktyce? Podejrzewam, że nie korzystając z funkcji związanych z aktywnościami fizycznymi możemy tyle osiągnąć, ale w innych scenariuszach praca będzie krótsza.
Przykładowo przy około 90 minutach treningów dziennie, zakładając, że są to głównie treningi korzystające z modułu lokalizacji i zapisywania trasy, otrzymałem trochę ponad 9 dni bez ładowarki. Przy identycznym założeniu, ale z włączonym Always on Display, czas pracy skrócił się do minimalnie ponad 5 dni.
Gdy za oknem zrobiło się zimniej, co przełożyło się na mniejszą liczbę moich rowerowych wycieczek, wykręciłem 11 dni bez ładowarki w trybie podstawowym i niemal równe 6 dni z Always on Display (dokładnie to 6 dni i 1 godzinę). Wyraźnie widać, że tryb ciągle włączonego ekranu ma odczuwalny wpływ na czas pracy, więc polecam go wyłączyć. Tym bardziej, że AoD na Fenix 8 prezentuje się przeciętnie, jakby część elementów interfejsu się nie załadowała.
Ponarzekać muszę na kabel do ładowania, który jest zbyt krótki. W pudełku nie znajdziemy ładowarki, ale możemy wykorzystać chociażby ładowarkę od naszego smartfona. Należy pamiętać, że kabel ma z jednej strony USB-C, a z drugiej autorskie, 4-pinowe złącze do ładowania. Szkoda, że Garmin nie wprowadził bezprzewodowego ładowania, takiego jak ma przykładowo Apple Watch. Szczególnie, że ładowanie kablem nie jest przesadnie szybkie – od 0 do 100% będziemy potrzebować około 90-100 minut.
Jedną z nowości w linii Fenix 8 jest wbudowany mikrofon i głośnik. Mikrofon umożliwia sterowanie głosem, ale obecnie język polski nie jest obsługiwany. Możemy korzystać natomiast z języka angielskiego, chociaż ja niekoniecznie polubiłem się z tym rozwiązaniem – momentami trochę zbyt długo musimy czekać na wykonanie polecenia. Z kolei głośnik pozwala przykładowo na odczytywanie danych podczas biegania.
Zarówno mikrofon, jak i głośnik umożliwiają prowadzenie rozmów telefonicznych z wykorzystaniem zegarka. Nie mogę doczepić się do samej jakości dźwięku, ale znajomi skarżyli się, że momentami było minimalnie zbyt cicho, jakbym mówił do smartfona odsuniętego od twarzy. Nie mamy obsługi eSIM-a, więc Garmin Fenix 8 to tylko przedłużenie smartfona podczas rozmów.
A jak wygląda odbieranie powiadomień? W przypadku, gdy zegarek jest połączony z iPhonem, możemy tylko wyświetlać powiadomienia ze smartfona – tekst i ewentualnie emoji. Po prostu są one kopiowane z iPhone’a i to tyle. Nie możemy wybrać chociażby tego, z których aplikacji chcemy otrzymywać powiadomienia na ekranie zegarka. Nie jest to jednak wina Garmina, a ograniczeń narzuconych przez Apple. Nie odpowiemy też na wiadomość.
W przypadku Androida całość prezentuje się sporo lepiej, a dodatkowo możliwe jest przykładowo wyświetlanie zdjęć otrzymanych w wiadomości. Nie miałem jednak okazji sprawdzić, jak dokładnie działają powiadomienia z Androidem, więc nie jestem w stanie opowiedzieć Wam o tym w szczegółach.
Do dyspozycji dostajemy dwie mobilne aplikacje, które dostępne są w wersji na Androida i iOS. Pierwsza nazywa się Connect i w czytelny sposób dostarcza nam możliwość przejrzenia danych zebranych przez zegarek. Treści na ekranie głównym przedstawiane są w formie widżetów. Znajdziemy w niej jeszcze nagrody za osiągnięcie konkretnych celów zdrowotnych i związanych z aktywnością fizyczną, a także możliwość wzięcia udziału w różnych wyzwaniach – przykładowo przejechanie 300 km rowerem w ciągu miesiąca. Z poziomu aplikacji możemy też zarządzać ustawieniami sparowanego Garmina i rozpoczynać proces pobierania aktualizacji oprogramowania dla zegarka. Oczywiście te dwie czynności wykonamy też bezpośrednio na Garminie.
Druga aplikacja, czyli Connect IQ, to sklep z tarczami zegarka, a także z aplikacjami. Niektóre aplikacje/tarcze są darmowe, a inne płatne. Mamy jeszcze możliwość zalogowania się na konto z poziomu przeglądarki internetowej. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby zgromadzone dane przeglądać też na większym ekranie komputera – wszystko jest synchronizowane z chmurą w ramach konta Garmin. Co ciekawe, na stronie internetowej znajdziemy zakładkę, w której porównamy nasze wyniki z danymi innych użytkowników Garmina.
Jaki jest Garmin Fenix 8? Podsumowanie testów
Garmin Fenix 8 to bardzo dobry zegarek sportowy (nie mylić ze smartwatchem). Otrzymujemy wysoką jakość wykonania, prawdopodobnie ponad zadowalającą wytrzymałość i odporność na zewnętrzne warunki, co powinno przełożyć się na długie zachowanie wyglądu prawie identycznego, jak w dniu wyjęcie z pudełka. Design może się podobać, aczkolwiek ja wolałbym bardziej masywną ramkę wokół ekranu.
Do tego dochodzi system operacyjny, który w testowanym zegarku początkowo sprawiał problemy, ale Garmin pozbył się już licznych usterek. Przez ostatnie tygodnie testów Fenixa 8 nie napotkałem żadnych błędów. Oprogramowanie podane jest w czytelnej i prostej formie, co w przypadku tego typu sprzętu jest dużą zaletą. Owszem, trzeba się przyzwyczaić do sterowania z wykorzystaniem przycisków, ale warto to zrobić, bo z czasem docenimy takie podejście do obsługi. Jakby jednak komuś to nie przypadło do gustu, to zawsze jest dotykowy ekran.
Zadowoleni powinni być przede wszystkim miłośnicy różnych aktywności fizycznych, którzy otrzymują długą listę obsługiwanych ćwiczeń, wysoką dokładność zbierania danych, a także dostęp do wbudowanych map z możliwością wyznaczania przykładowo trasy biegu.
Fenix 8 to też zestaw przydatnych funkcji dla tych, którzy chodzą na siłownię – liczenie liczby powtórzeń, możliwość wprowadzenia danych o ciężarze, a także rozpoznawanie poszczególnych ćwiczeń. Czasami ćwiczenie jest błędnie identyfikowane, ale poprawki można zawsze wprowadzić ręcznie po zakończeniu wizyty na siłowni.
Mam jednak kilka zastrzeżeń. Ekran AMOLED powinien być jaśniejszy. Chciałbym też otrzymać bardziej klasyczny mechanizm działania przycisków. Nie jestem również fanem sposobu ładowania Fenixa 8, a cena do zbyt przyjemnych nie należy.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Garminem. Na początku tego roku przesiadłem się z Apple Watcha na Fenixa 7. Następnie, po kilku miesiącach, wróciłem do smartwatcha z Cupertino. Dlaczego? Liczyłem, że Apple Watch Series 10, którego znałem wówczas tylko z nieoficjalnych informacji, będzie długo wyczekiwanym przeze mnie powiewem świeżości. W związku z tym, zacząłem ponownie korzystać z Apple Watcha Series 9, aby powoli przygotować się do mojego kolejnego głębszego wejścia w „ekosystem” Apple. Cóż, tegoroczny Apple Watch okazał się sprzętem zacnym, ale po prostu nudnym.
Znacznie ciekawszy był dla mnie kontakt z Fenixem 8, który sprawił, że ponownie zapragnąłem mieć Garmina. Pojechałem więc do sklepu i kupiłem – owszem – Garmina, ale model Fenix 7 Pro. Przede wszystkim jest on odczuwalnie tańszy, a ma ten sam czujnik tętna, obsługę wielopasmowego systemu lokalizacji i do tego dochodzi ekran MIP.
Zegarki Garmina z MIP wizualnie bardziej do mnie trafiają – jakoś ten ekran nadaje takiego bardziej profesjonalnego sznytu. Do tego, co też doceniam, Fenix 7 Pro ma bardziej klasyczne przyciski.