Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Kia EV6 robi wrażenie nie tylko wyglądem (test)

Od razu mogą Wam zdradzić, że Kia EV6 to dowód na to, że Koreańczycy potrafią robić naprawdę dobre samochody elektryczne. Niestety, na pokładzie znalazło się kilka rozwiązań, które potrafią być dość irytujące.

Wygląda naprawdę przyjemnie

Kia EV6 została oparta na platformie Electric-Global Modular Platform (E-GMP), która powstała z myślą o samochodach w pełni elektrycznych. Nie mamy więc do czynienia z autem spalinowym, które przerobiono na elektryka, ale z samochodem elektrycznym, zbudowanym od podstaw i to jak najbardziej widać.

Uwagę zwraca spory rozstaw osi, który wynosi 2,9 metra przy długości auta prawie 4,7 metra. Dla porównania spalinowa Kia Stinger ma podobny rozstaw osi, ale jest odczuwalnie dłuższa – ponad 4,8 metra. Duży rozstaw przekłada się na całkiem sporo przestrzeni w środku, zarówno dla kierowcy, jak i pasażerów.

Pojawia się tutaj jednak pierwsza z tych irytujących wad. Otóż pasażerowie z tyłu mają mało miejsca na stopy i to mimo, że przy ustawieniu przednich foteli dla osoby mającej nieznacznie ponad 180 cm, mamy sporo przestrzeni na kolana.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

W związku z tym, że Kia EV6 oparta jest na platformie E-GMP, z tyłu nie ma tunelu środkowego – podłoga jest płaska. Szkoda więc, że samej przestrzeni na stopy jest niewiele, bo elektryczna Kia ma predyspozycje do bycia dobrym autem rodzinnym.

Przejdźmy jednak wreszcie do zewnętrznego designu. Uważam, że Kia EV6 jest jednym z ciekawej zaprojektowanych elektryków na rynku i niektóre elementy potwierdzają, że projektanci nie bali się wprowadzać odważniejszych pomysłów. Dobrym przykładem jest tylne światło, ciągnące się od lewej do prawej krawędzi i mające formę kojarzącą się z łęczyskiem w łuku. Wygląda to naprawdę atrakcyjnie, aczkolwiek obawiam się o ewentualny koszt naprawy/wymiany.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Przód nie wyróżnia się już aż tak bardzo, ale trzeba przyznać, że także może się podobać. Sprawia on, że samochód prezentuje się bardziej sportowo i zadziornie. Po otworzeniu przedniej maski znajdziemy bagażnik o pojemności 52 litrów, w którym przewieziemy kable do ładowania lub niewielką torbę. Należy mieć na uwadze, że 52 litry mamy w wersji z napędem RWD, a w modelach z AWD pojemność spada do skromnych 20 litrów. Cóż, przedni silnik zabiera trochę przestrzeni.

Skoro wspomniałem już o bagażniku zlokalizowanym z przodu, to wypada dodać, że ten z tyłu ma pojemność 490 litrów. Podłoga umieszczona jest dość wysoko, a więc Kia EV6 niekoniecznie będzie idealnym wyborem, gdy chcemy przewieźć kilka dużych walizek, ale śmiem twierdzić, że chociażby na wakacje większość osób zabierze się bez problemu. Bez obaw przewieziemy również większe zakupy.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Jak jest w środku?

Zewnętrzna stylistyka – jak już wspomniałem – zwraca uwagę. Trudno pomylić EV6 z jakimkolwiek innym samochodem. Owszem, design nie jest aż tak odważny jak w modelach bliźniaczych technologicznie, czyli Hyundaiu Ioniq 5 i Ioniq 6, ale nie można mu odmówić pewnego uroku i nowoczesności.

Środek jest już bardziej klasyczny i przypomina to, co znajdziemy w wielu innych samochodach. Mamy więc dwa spore ekrany, zestaw przycisków i pokręteł. Na pewno należy docenić jakość spasowania poszczególnych elementów, która stoi na wysokim poziomie. Nie nastawiajcie się jednak na materiały premium – sporo jest plastiku, ale takiego robiącego dobre wrażenie i przyjemnego w dotyku.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Zarówno ekran umieszczony tuż za kierownicą, jak i ten na środku, mają po 12 cali i są wykonane w technologii LCD. Ten drugi reaguje na dotyk i robi to całkiem sprawnie, aczkolwiek system infotainment mógłby działać trochę szybciej (o tym więcej w dalszej części testu).

Oba ekrany charakteryzują się dobrą rozdzielczością, poprawnym odwzorowaniem kolorów i jak najbardziej akceptowalnością jakością obrazu. Mamy porównywalny poziom, jak chociażby w Volkswagenach z rodziny ID. W związku z tym, że wyświetlacze są matowe, zapewniają dobrą widoczność w słońcu, mimo iż maksymalna jasność jest raczej przeciętna.

Kia EV6
Z tyłu przednich foteli znajdziemy złącza USB typu C (fot. GRI CARS)

Na wpisanie na listę zalet zasługuje liczba przycisków we wnętrzu. Nie wszystkie są typowo fizyczne, bo mamy również panele z przyciskami reagującymi na delikatne muśnięcie, ale wiele z nich zapewnia szybki dostęp do często używanych funkcji. Oznacza to, że nie musimy za każdym razem sięgać do dotykowego ekranu i przebijać się przez interfejs, aby chociażby zmienić temperaturę. Brawa dla Koreańczyków, że nie ulegają modzie na umieszczanie niemal wszystkiego na dotykowym ekranie.

Małe zastrzeżenie mam do przycisków umieszczonych na tunelu środkowym, tuż powyżej przycisku start/stop engine. Przeznaczone są one do włączania/wyłączenia grzania i wentylowania foteli, a także grzania kierownicy. Owszem, reagują na dotyk bez problemów, ale kilkukrotnie zdarzało mi się przypadkowo musnąć jeden z nich, włączając wówczas np. wentylowanie fotela.

Jak jeździ Kia EV6?

Do dyspozycji otrzymałem wersję z napędem RWD, a więc jednym silnikiem elektrycznym umieszczonym z tyłu. Silnik ten generuje 229 KM i 350 Nm, co pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 7,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 185 km/h. Dla osób, które poszukują bardziej sportowych wrażeń, przeznaczone są warianty z napędem AWD, ale należy mieć na uwadze, że zużywają one więcej energii i mają mniejszy zasięg.

Owszem, 7,3 sekundy to wynik raczej przeciętny w świecie elektryków, ale uważam, że dla wielu osób w zupełności wystarczający. Tym bardziej, że Kia EV6, szczególnie w trybie sportowym, chętnie reaguje na każde mocniejsze wciśnięcie „gazu”. Nie jest to zdecydowanie auto sportowe, ale pozwala na dynamiczną jazdę w mieście.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Ze względu na nisko umieszczony środek ciężkości, a także całkiem precyzyjny układ kierowniczy, elektryczna Kia prowadzi się bardzo dobrze. Trudno mi tutaj wskazać jakiekolwiek większe niedociągnięcia – każdy przejechany kilometr mogę uznać za przyjemny.

Jeśli chodzi o wyciszenie, to do około 120 km/h będziemy zadowoleni. Przy 140 km/h zaczyna się robić głośniej, ale raczej jest to poziom zbliżony do konkurencji. Brakuje trochę do marek premium, chociaż zdecydowanie tragedii nie ma. Jak najbardziej Kia EV6 sprawdzi się podczas jazdy drogami ekspresowymi i autostradami.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Dobry zasięg, ale nie należy przekraczać 120 km/h

Zależnie od wybranej wersji, Kia EV6 wyposażona jest w standardowy akumulator 58 kWh lub większy – o pojemności 77,4 kWh. Jeśli zamierzamy jeździć dalej niż tylko „wokół komina”, zdecydowanie warto celować w większy akumulator, aby po drodze nie martwić się o ładowanie – niestety, w Polsce wciąż infrastruktura pozostawia wiele do życzenia.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Producent podaje, że wersja z większym akumulatorem, którą miałem przyjemność testować, powinna przejechać do 504-528 km według WLTP. Jak faktycznie radzi sobie Kia EV6? Przy temperaturach pomiędzy 11 a 15 stopni Celsjusza osiągnąłem następujące wyniki:

  • jazda w mieście – zużycie ok. 15-16 kWh, zasięg do 460 km,
  • jazda w mieście (dynamiczna) – zużycie ok. 18-19 kWh, zasięg do 390 km,
  • jazda w trasie 90 km/h – zużycie ok. 16-17 kWh, zasięg do 430 km,
  • autostrada 120 km/h – zużycie ok. 21 kWh, zasięg do 350 km,
  • autostrada 140 km/h – zużycie ok. 28 kWh, zasięg do 260 km.

Wyraźnie więc widać, że zasięg przy 140 km/h znacząco spada, a więc optymalnie na szybkich trasach jest trzymać się około 120 km/h. Muszę jednak odnotować kilka ciekawych wyników, które zaobserwowałem podczas testów.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Jadąc z prędkościami 50-90 km/h, mijając po drodze dwa nieduże miasteczka, miałem zużycie na poziomie 13,5 kWh na 100 km. Nie starałem się jechać na wynik, klimatyzacja i radio były włączone, a na zewnątrz temperatura wynosiła 11 stopni. Oznacza to, że mógłbym przyjechać ponad 500 km bez konieczności skręcenia na ładowarkę – bardzo dobry wynik.

Natomiast na autostradzie A2, jadąc w kierunku Warszawy, po kilkunastu kilometrach, zobaczyłem wynik 15,6 kWh przy 120 km/h. Imponujący, ale najpewniej to zasługa dość mocnego wiatru w plecy i strzelam, że jazdy z delikatnej górki. Zazwyczaj jednak przy tej prędkości zużycie wynosiło około 21 kWh.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Poproszę takie ładowanie w każdym elektryku

Dzięki zastosowaniu 800-Voltowej instalacji, Kia EV6 jest w stanie wykorzystać potencjał ładowarek o mocy nawet 350 kW. Wówczas ładowanie od 10 do 80% – według deklaracji producenta – potrwa zaledwie 17 minut.

Niestety, nie miałem okazji sprawdzić, jak elektryczna Kia radzi sobie na tak szybkich ładowarkach. Co prawda po drodze miałem ładowarki Ionity o mocy właśnie 350 kW, ale te na MOP Nowostawy niekoniecznie chcą osiągać maksymalną moc, a często nawet nie zbliżają się do tego wyniku. Korzystałem z nich już wielokrotnie, ładując różne samochody elektryczne, i często musiałem pogodzić się z mocą do 100 kW.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Jeśli już będziecie niedaleko Łodzi, zamiast wspomnianych ładowarek Ionity, polecam skorzystać ze stacji GreenWay’a obok KFC Rokicińska. Właśnie na tej stacji Kia EV6 rozpędziła się do 149 kW na ładowarce o mocy 150 kW. Dodam, że takiego wyniku nie widziałem jeszcze w żadnych innym samochodzie. Pozwoliło mi to na uzupełnienie niemal 25 kWh energii w około 11 minut. Oznacza to, że po 10 minutach takiego ładowania mamy zasięg na kolejne 100 km na drodze ekspresowej lub około 150 km w przypadku jazdy z prędkościami do 90 km/h.

Poproszę sporo ładowarek 150 kW (lub szybszych), do tego Kia EV6 i mogę ruszać elektrykiem w dowolne miejsce w Polsce. Mam nadzieję, że kiedyś będzie to możliwe, bo obecnie w trasie wciąż możemy spotkać się z ładowarkami tylko 50 kW, co może zniechęcać do dalszych wyjazdów.

Warto dodać, że Kia EV6 oferuje funkcję ładowania innych urządzeń, a więc można ją nazwać dużym powerbankiem na kołach. Tutaj mówimy o mocy 3,6 kW, a więc bez problemu zapewnimy energię także dla urządzeń o większym zapotrzebowaniu.

Kia EV6 potrafi sama zmienić pas na autostradzie

Elektryczna Kia, jak przystało na nowoczesny samochód, wyposażona jest w bogaty zestaw systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Mamy chociażby asystenta martwego pola czy system wspomagający parkowanie. Skupmy się jednak na rozwiązaniach, które zapewniają jazdę autonomiczną 2. poziomu. Chociaż myślę, że bardziej adekwatnym określeniem będzie „drugi poziom+”.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Na pokładzie mamy bowiem aktywny tempomat, który nie tylko utrzymuje wyznaczoną prędkość, ale również bezpieczną odległość od innych uczestników ruchu. Nie zabrakło też systemu, którego zadaniem jest utrzymanie samochodu na wyznaczonym pasie ruchu.

Kia EV6 sprawnie rozpoznaje pasy i się do nich dostosowuje, trzymając się cały czas w środku. Zauważyłem jednak delikatne ruchy kierownicy, jakby komputer jechał „niepewnie”. Co ciekawe, odczuwalne są one tylko, gdy trzymamy kierownicę. Podczas siedzenia na miejscu pasażera nie mamy wrażenia jakby auto delikatnie odbijało się od lewej do prawej – czujemy, że Kia EV6 jedzie pewnie po swoim pasie.

Kia EV6 oferuje jeszcze system, który wspomaga zmianę pasa ruchu, a dokładniej to wyręcza w tym kierowcę. Działa on na autostradach i najpewniej również na drogach ekspresowych. Wystarczy bowiem wrzucić kierunek, a samochód, po upewnieniu się, że może zmienić pas, automatycznie to robi. Działa to naprawdę dobrze – od wrzucenia kierunku do zmiany pasa mija dosłownie kilkanaście sekund.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Chcesz korzystać z Android Auto lub Apple CarPlay? Nie zapomnij kabla

System infotainment jest rozbudowany, całkiem przyjemny pod względem graficznym, a także akceptowalny w kwestii wygody obsługi. Na brak funkcji nie będziemy narzekać, ale przełączanie się pomiędzy nimi mogłoby być szybsze.

Nie spotkałem się z żadnymi zacięciami, ale czasami trzeba trochę poczekać aż przykładowo załaduje się ekran nawigacji lub będziemy mogli zobaczyć statystyki związane z jazdą. Owszem, trwa to 2-3 sekundy, ale nowoczesny elektryk powinien mieć oprogramowanie, które zapewnia doświadczenie zbliżone do korzystania z drogiego smartfona.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Fabryczna nawigacja poprawnie wyznacza drogę do celu, ma bazę stacji ładowania (m.in. GreenWay i Orlen), a także szybko reaguje, gdy zboczymy z wyznaczonej trasy. Cyfrowe zegary zmieniają swój wygląd zależnie od wybranego trybu (np. Eco czy Sport) oraz zapewniają możliwość wybrania treści wyświetlanych na środku (np. informacje o jeździe, działanie systemów wsparcia kierowcy czy wskazania nawigacji). Wszystko podane jest zazwyczaj w czytelnej formie i odszukanie interesującej nas informacji zajmuje dosłownie moment.

Przyznam, że wspomniane przełączanie się na ekran nawigacji, które trwa kilka sekund, byłbym w stanie zaakceptować. Zazwyczaj w samochodach korzystam z Map Google lub nawigacji Waze, uruchomionych w Apple CarPlay. Tylko, że tutaj pojawia się problem. Nowoczesna, skomputeryzowana i elektryczna Kia EV6 wspiera Apple CarPlay i Android Auto… wyłączanie po kablu. Nie możemy korzystać z połączenia bezprzewodowego, które przecież powinno być już standardem.

Kia EV6 – podsumowanie

Kia EV6 ma kilka irytujących wad – np. mało miejsca na stopy dla pasażerów siedzących z tyłu czy brak wsparcia dla bezprzewodowego Apple CarPlay. Do tego dochodzi jeszcze duże zużycie energii przy 140 km/h, aczkolwiek ten problem dotyczy większości elektryków.

Całościowo jednak elektryczna Kia robi naprawdę dobre wrażenie. Śmiem twierdzić, że jest to jeden z lepszych samochodów elektrycznych, jakie obecnie możemy kupić. Co więcej, jeśli w Polsce wreszcie doczekamy się lepszej infrastruktury i wielu ładowarek o mocy 150-200 kW, to Kia EV6 będzie co najmniej bardzo dobrym wyborem na długie wycieczki.

Kia EV6
(fot. GRI CARS)

Ile trzeba zapłacić? Cóż, tanio nie jest. Ceny startują od 209900 złotych za bazową wersję z podstawowym akumulatorem i mocą 170 KM. Jeśli jednak zdecydujemy się na większy akumulator, a także silnik o mocy 229 KM, zapłacimy minimum 241900 złotych. Natomiast za napęd na wszystkie cztery koła trzeba już przygotować 264900 złotych.

_
Zdjęcia Kia EV6 wykonał GRI CARS. Zapraszam do obserwowania jego profilu na Instagramie.