BMW M4 vs BMW i4 M50

Spalinowe 510 KM czy elektryczne 544 KM? Wybór jest dość prosty

Zarówno BMW M4 Competition, jak i BMW i4 M50, mają ponad 500 KM i podobny czas do 100 km/h, a zasięg nie zawsze jest większy w przypadku spalinowego modelu. Mimo wspólnych cech, a także wyraźnie sportowego charakteru, wybór pomiędzy tymi samochodami jest dość prosty. Mało tego, niekoniecznie są kierowane do tego samego odbiorcy.

Co otrzymujemy na papierze?

Zacznijmy od spalinowego przedstawiciela bawarskiej motoryzacji. BMW M4 Competition to topowa wersja zwykłej serii 4 coupe. Mamy do czynienia z jednym z najbardziej pożądanych BMW, które od samego początku swojego istnienia wzbudzało sporo emocji w entuzjastach sportowych wrażeń z prowadzenia.

Najnowsza generacja M4, oznaczona jako G82, w dniu premiery okazała się wyjątkowo kontrowersyjna, a to za sprawą ogromnych nerek z przodu. Zwracają one uwagę i jedni polubili ten design, inni znów twierdzą, że jest wyjątkowo brzydki. Przyznam, że należę do tej pierwszej grupy, a na żywo nowa M-ka prezentuje się naprawdę przyjemnie dla oka.

BMW M4
Starsza generacja z małymi nerkami vs. nowe M4 (fot. GRI CARS)

Wygląd jest kontrowersyjny, ale trudno się doczepić do silnika, który w mojej opinii jest szczytowym osiągnięciem BMW w projektowaniu 6-cylindrowym jednostek. Silnik S58 w M4 Competition charakteryzuje się mocą 510 KM (na hamowani wychodzi około 20-30 KM więcej) i maksymalnym momencie obrotowym na poziomie 650 Nm. Jak już przyzwyczaił nas producent, wszystkie 6 cylindrów ułożonych jest w rzędzie, silnik ma pojemność 3.0 i jest umieszczony wzdłużnie.

BMW M4 Competition w sprincie 0-100 km/h może pochwalić się czasem 3,9 sekundy, co jest świetnym wynikiem, jak na auto z napędem wyłącznie na tylną oś. W ofercie dostępna jest jednak odmiana z napędem na wszystkie cztery koła – po raz pierwszy w historii BMW M3/M4 mamy opcjonalny xDrive. Tutaj pierwsza „setka” pojawia się już po 3,5 sekundy, co jest naprawdę imponujące.

BMW i4 M50 to z kolei topowa wersja elektrycznego i4. Na pokładzie mamy dwa silniki – pierwszy napędza przednie koła, drugi natomiast przenosi moc na tył. Oznacza to, że M50 występuje wyłącznie w odmianie z napędem na wszystkie cztery koła. Oba silniki generują łącznie 544 KM i pozwalają osiągnąć 100 km/h zaledwie w 3,9 sekundy.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

Mimo iż na przodzie także mamy spory grill, to jednak i4 M50 spotkało się z mniej kontrowersyjnym przyjęciem, aczkolwiek emocji nie brakowało. W końcu w dniu premiery było to pierwsze w pełni elektryczne BMW, który nastawione jest na dużą moc i sportową przyjemność z jazdy.

Co ciekawe, i4 M50 nie zostało zbudowane od podstaw, ale oparte jest na platformie i rozwiązaniach znanych ze spalinowej serii 4. W dużym skrócie, to spalinowy samochód przerobiony na elektryczny. Udało się jednak zmieścić w podłodze całkiem spory akumulator o pojemności 83,9 kWh (brutto).

BMW M4
(fot. GRI CARS)

Czy te samochody można w ogóle porównywać?

Odpowiem, że to zależy. BMW i4 M50 w końcu nie jest pełnoprawną M-ką. To tylko model kandydujący do takiego miana, podobnie jak ma to miejsce w przypadku spalinowego M440i. Zapewnia on rozwiązania, które można określić bardziej sportowymi względem podstawowego i4, ale wciąż wysokim priorytetem traktowany jest komfort korzystania na co dzień i niekoniecznie ważne jest wykręcenia świetnych czasów na torze.

Z drugiej strony, i4 M50 na prostej oferuje osiągi jak najbardziej godne BMW M – 544 KM i 3,9 sekundy. Dla porównania spalinowe M440i, o którym przed chwilą wspomniałem, to „tylko” 374 KM i 4,8 sekundy. Mało tego, przy każdym mocniejszym wciśnięciu pedału przyspieszania czujemy się jak w BMW M4, a nie w 440i.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

Co więcej, i4 M50 to obecnie najmocniejszy wariant i4 i nie znajdziemy nic wyżej. Owszem, w przyszłości doczekamy się pełnoprawnego BMW M z silnikami elektrycznymi, ale najpewniej musimy poczekać jeszcze kilka lat.

Patrząc na te wszystkie punkty, śmiem twierdzić, że jak najbardziej można ze sobą zestawić BMW M4 i BMW i4 M50. Dodam, że każdym z tych aut przejechałem ponad 1000 km w podobnych warunkach, poznających ich zalety i wady. Relację z podróży BMW i4 znajdziecie tutaj.

BMW M4
(fot. GRI CARS)

Moc!

Jeśli miałbym opisać oba modele BMW jednym słowem, to wybrałbym „Moc!”. Zdecydowanie jej nie brakuje, a dla wielu kierowców, którzy chcą po prostu dojeżdżać z punktu A do B, będzie jej aż za dużo.

Zacznijmy od BMW M4 Competition. W moje ręce wpadła wersja z napędem RWD, a więc 510 KM trafiało wyłącznie na tył. Przyznam, że trochę bałem się takiego zestawienia i to biorąc pod uwagę bogaty zestaw systemów i elektroniki czuwający nad każdym moich ruchem.

Spalinowe M4, nawet w trybie Comfort, mającym ugrzecznić samochód, ma spore skłonności do zarzucania tyłem. Nie aż tak duże, jak chociażby bezpośredni poprzednik (F82), ale przy każdym mocniejszym dodaniu gazu trzeba uważać, aby nie przesadzić i nie stracić prowadzenia. Wyraźnie czuć, że samochód został stworzony do zapewniania frajdy z jazdy.

BMW M4
(fot. GRI CARS)

Ruszenie z miejsca nie jest aż tak oszałamiające, jak w przypadku i4 M50, gdzie jesteśmy wręcz wciskani w fotel z dużą siłą, ale nie powinno to dziwić – trudno w napędzie RWD przenieść całą moc na asfalt. Najpewniej wersja z xDrivem zapewniłaby tutaj większe przeciążenia, ale byłoby to tylko przy starcie.

Jeśli już jedziemy, to BMW M4 niemal natychmiast reaguje na każde wyraźniejsze przyciśnięcie gazu, przyspieszając w takim tempie, że bez uważnego patrzenia na licznik łatwo stracić prawo jazdy. Automatyczna skrzynia biegów niemal od razu zrzuca bieg na niższy, a auto wykonuje skok do przodu i to niezależnie od aktualnej prędkości. Nawet przy wyższych prędkościach czuć spory zapas mocy.

Natomiast BMW i4 M50 w trybie Launch Control startuje tak brutalnie, że kilka raz aż poczułem lekkie mdłości. Miałem już wiele mocnych aut, ale żadne z nich nie ruszało ze startu zatrzymanego z taką siłą. Gdy już jedziemy, to tak samo jak w M4, elektryk chętnie rwie do przodu, aczkolwiek znacznie szybciej możemy poczuć ograniczenia. Otóż jeśli będziemy mieli przyjemność przemierzania niemieckich autostrad, to spalinowy model rozpędzi się katalogowo do 290 km/h, a i4 odpadnie już przy 225 km/h.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

M4 vs. i4 M50 – 1:1

Prowadzą się przyjemnie, ale w elektryku czuć większą masę

BMW M4 Competition nie należy do lekkich samochodów, bowiem waży ponad 1700 kg, czyli dość sporo jak na sportowe auto. Wypada dodać, że poprzednik był o około 100 kg lżejszy. To jednak nic w porównaniu do BMW i4 M50, którego masa to niemal 2300 kg – cóż akumulatory swoje ważą.

Owszem, nowe M4 przytyło, ale dzięki zawieszeniu stworzonemu przez inżynierów z dywizji BMW M zbytnio tego nie czuć. Bawarka każdy zakręt pokonuje niemal przyklejona do asfaltu i robi to z gracją lżejszego auta. Przez ponad 1000 km miałem wrażenie, że jeżdżę dość sporym autem, ale zdecydowanie nie cierpiącym na nadwagę.

BMW M4
(fot. GRI CARS)

Jak już wcześniej wspomniałem, BMW M4 potrafi zapewnić sporo atrakcji podczas przyspieszania, ale to właśnie na zakrętach zakochałem się w tym samochodzie. Cały czas miałem ochotę pojechać w góry i sprawdzić możliwości M-ki na serpentynach – myślę, że byłoby to niezapomniane przeżycie.

Elektryczne BMW i4 M50 straciło jednak część uroku na zakrętach. Nigdy nie powiedziałbym, że jego masa to aż 2300 kg, a celowałbym w jakieś 2000 kg. Tylko, że 2 tony to wciąż sporo i tyle powinien ważyć spory SUV, a nie auto mające sportowe ambicje.

Wyższą masę czuć już w i4 na zakrętach i cały czas miałem wrażenie, że za chwilę wyniesie mnie z łuku. Oczywiście, tak się nie stało, co najpewniej jest zasługą dopracowanego zawieszenia, ale nie czułem się aż tak pewnie, jak w M4.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

M4 vs. i4 M50 – 2:1

Oba auta są komfortowe. Serio!

W moim prywatnym samochodzie mam „sportowe zawieszenie” – nie jest ono restrykcyjne i jak najbardziej nadaje się do jazdy po polskich drogach, aczkolwiek niektórzy znajomi narzekają, że jest zbyt twarde. Wspominam o tym, bowiem moje odczucia względem komfortu mogą być zaburzone.

Oczywiście, BMW M4 Competition nie jest autem, w którym poczujemy się jak w limuzynie – dość daleko mu do bycia wybitnie komfortowym. Mimo tego, zawieszenie zaskakująco dobrze radzi sobie z wszelkimi nierównościami i zapewnia dobry poziom komfortu. Dodam, że nie testowałem go wyłącznie na autostradach i nowo położonym asfalcie. Otóż wybrałem się w naprawdę trudny teren, czyli na łódzkie drogi.

BMW M4
(fot. GRI CARS)

Po przejechaniu niekoniecznie ładnych dróg w Łodzi, a także w okolicach, śmiem twierdzić, że nową M4-ką mógłbym pojechać z centrum Polski nad morze i nie czułbym żadnego bólu pleców. Tak, fotele również są wygodne – przynajmniej podstawowe, bo tych karbonowych nie miałem okazji sprawdzić.

BMW i4 M50 w kwestii komfortu jednak wygrywa z M4, co raczej nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. W końcu nie mamy do czynienia z M-ką, która ma świetnie radzić sobie na ostrzejszych zakrętach na torze. Mocy jest naprawdę dużo, ale to wciąż samochód mający sprawdzać się przede wszystkim w codziennym użytkowaniu i dojeżdżaniu chociażby do pracy czy na zakupy.

Czuć, że elektryczne BMW ma sportowy charakter, ale zdecydowanie nie musimy martwić się plecy, gdy przed nami jest dłuższa droga z nierównościami. Owszem, nie musiałem martwić się również w M4, ale nie mam żadnych problemów z plecami i mogę dość sporo czasu spędzić za kierownicą każdego auta, zbytnio tego nie odczuwając.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

M4 vs. i4 M50 – 2:2

Oprogramowanie i systemy wsparcia kierowcy

W BMW M4 Competition, które miałem przyjemność testować, wciąż znajdował się iDrive 7, czyli wersja stosowana przez producenta już od kilku lat. Warto jednak zaznaczyć, że M-ki niedawno doczekały się małego odświeżenia i wprowadzenia iDrive 8.0, a więc najnowszego systemu oferowanego przez Bawarczyków. Natomiast BMW i4 M50 już od swojej premiery sprzedawane jest wraz z iDrivem 8. generacji.

Oczywiście iDrive 8.0 jest bardziej nowoczesny, a także ma kilka świetnych rozwiązań – np. wyświetlanie Map Google na cyfrowych zegarach, gdy korzystamy z Android Auto. Z drugiej strony, wymaga on przyzwyczajenia i spędzenia trochę więcej czasu na poznaniu go, bowiem stracił nieco intuicyjności względem poprzednika.

BMW M4 z wcześniejszą generacją systemu infotainment ma jednak ważną przewagę. Projekt wnętrza z atrakcyjnie wkomponowanymi ekranami w deskę rozdzielczą prezentuje się po prostu lepiej. Z kolei „doklejone tablety” w i4, a także nowszych M-kach, są akceptowalne wizualnie, ale nic więcej.

W kwestii obsługi w testowym M4 i i4 otrzymałem taki sam zestaw. Wciąż głównym elementem sterującym pozostaje pokrętło iDrive, zlokalizowane na tunelu środkowym. Muszę przyznać, że to jedno z najlepszych rozwiązań, jakie spotkałem we wszystkich samochodach, i jest zdecydowanie wygodniejsze niż konieczność sięgania do dotykowego ekranu, aczkolwiek wymaga poświęcenia trochę czasu, aby je poznać.

Co ciekawe, w BMW M4 znajdziemy funkcję, która nie jest dostępna w bardziej cywilnych modelach producenta. Otóż mamy analizatora driftu, który ocenia poślizg w 5-gwiazdkowej skali. Funkcja kojarzy mi się z oceną driftu z Need for Speeda lub innej gry, ale obecna jest w prawdziwym samochodzie. Jak działa? Cóż, nie miałem okazji sprawdzić, a i moje umiejętności „latania bokiem” są za niskie, aby móc wystawić finalną ocenę.

Jeśli jednak nie jesteśmy fanami wspomnianego pokrętła, to mamy jeszcze ekran dotykowy, a także sterowanie gestami w powietrzu. Przykładowo, wykonując odpowiedni ruch palcem w powietrzu możemy zmniejszyć lub zwiększyć głośność.

W kwestii systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy BMW M4 i i4 M50 mogą pochwalić się całkiem bogatym zestawem. Na pokładzie mamy adaptacyjny tempomat, funkcję utrzymania w pasie ruchu (działa naprawdę dobrze), asystenta parkowania, system kamer 360 stopni (jeden z najlepszych na rynku), ostrzeganie przed kolizją oraz awaryjne hamowanie czy asystenta martwego pola.

M4 vs. i4 M50 – 3:3

BMW i4 M50 ma mniejszy zasięg, ale M4 zdecydowanie nie jest tutaj rekordzistą

Spalinowa M-ka wyposażona jest w bak paliwa o pojemności 59 litrów. Jeśli założymy, że w cyklu mieszanym średnie zużycie wyniesie około 14-15 litrów, to powinniśmy przejechać 421-393 km. Mniej przyjemnie robi się w mieście, w którym spalanie wyszło u mnie 17-19 litrów, co przekłada się na 347-310 km. Znacznie lepiej będzie w trasie – na drogach ekspresowych i autostradach, jeśli nie będziemy bawić się w mocne przyspieszanie, to osiągniemy zużycie na poziomie 10-11 litrów, co z kolei powinno pozwolić na przejechanie blisko 590-530 km.

BMW M4
(fot. GRI CARS)

W BMW i4 M50 znalazł się akumulator o pojemności 83,9 kWh, z czego do dyspozycji mamy 80,7 kWh. Jeśli chodzi o jazdę na autostradach i drogach ekspresowych, to – cóż – M4 zdecydowanie wygrywa. Przy 120 km/h średnie zużycie energii wynosi 23 kWh, a więc przejedziemy 350 km. Na autostradzie, mając tempomat ustawiony na 140 km/h, miałem zużycie 25-26 kWh, czyli mógłbym przejechać 320-330 km.

Podobnie, jak w każdym elektryku, zauważalnie przyjemniejsze wyniki można wykręcić w mieście, w którym bez żadnych wyrzeczeń, korzystając sporadycznie z całej mocy podczas przyspieszenia, wykręcimy zużycie 18-20 kWh i przejdziemy 448-400 km, czyli więcej niż w M4. Jeśli zdecydujemy się na bardziej eko jazdę, to zejdziemy nawet do 15-16 kWh, aczkolwiek będzie to dość nudne pokonywanie kolejnych kilometrów, niegodne auta, mającego przecież ponad 500 KM.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

M4 vs. i4 M50 – 4:3

Cena – różnica to aż 100 tys. złotych!

Za M4 Competition musimy zapłacić co najmniej 455 tys. złotych, a gdy zdecydujemy się na wersję z napędem xDrive, to cena startuje od 476 tys. złotych. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby po zabawie w konfiguratorze otrzymać cenę na poziomie ponad 500 tys. złotych lub nawet zbliżającą się do 600 tys. złotych – dodatki sporo kosztują.

W przypadku i4 M50 ceny startują od równych 350 tys. złotych, a za bardzo dobrze wyposażoną konfigurację zapłacimy około 450 tys. złotych. Różnica względem M4 wynosi więc około 100 tys. złotych, a więc naprawdę sporo.

M4 vs. i4 M50 – 4:4

Podsumowanie: co wybrać?

Jeśli szukałbym samochodu dla siebie, to zdecydowanie wziąłbym BMW M4 Competition, aczkolwiek skłaniałbym się do wersji xDrive, a nie z napędem na tył. Tym bardziej, że umożliwia ona zabawę tyłem – napęd na przednie koła można odłączyć. M4 zapewnia niesamowitą radość z jazdy, a do tego pod maską pracuje 6-cylindrowa jednostka. Skoro jeszcze można kupować auta spalinowe, to warto z tego korzystać, bowiem przyszłość ma być tylko elektryczna.

BMW i4 M50
(fot. GRI CARS)

BMW i4 M50 nie uważam za bezpośredniego konkurenta – nie jest to przecież pełnoprawna M-ka. Może jednak okazać się interesującą alternatywą, gdy chcemy naprawdę mocne i szybkie auto, ale bardziej cywilizowane. Szczególnie, gdy jeździmy przede wszystkim po mieście, to elektryczne i4 M50 wydaje się być bardziej rozsądnym wyborem.

Dlatego wybór jest dość prosty. Dla osób poszukujących sportowych emocji, prawdziwego BMW M, a także spalinowego silnika… pozostaje M4. Dla tych, którzy chcą szybkiego i elektrycznego auta, słusznym wyborem będzie i4 M50. Mimo wielu wspólnych cech, to jednak dwa inne światy, owszem, celujące w klientów lubiących sportową jazdę, ale dostarczaną w zauważalnie różnej formie.

BMW M4
(fot. GRI CARS)

Dodam, że po testach i4 M50 nie mogę się już doczekać elektrycznego M, a podobno BMW już nad takim pracuje. Możliwe, że wprowadzi ono osiągi i radość z jazdy na jeszcze wyższy poziom, a moc może wynosić nawet 700-800 KM.

Zdjęcia BMW M4 i BMW i4 M50 wykonał GRI CARS. Zapraszam do obserwowania jego profilu na Instagramie.