(fot. GM)

General Motors zamierza przewidywać pożary akumulatorów w autach elektrycznych

Koncern General Motors, tak jak wszyscy ważni gracze na rynku, ma ambitne plany związane z samochodami elektrycznymi. Tym razem Amerykanie przejęli startup, którego oprogramowanie ma pozwolić na odpowiednio wczesne wykrywanie ryzyka pożaru akumulatorów w BEV-ach.

Owszem pożary się zdarzają, ale…

Pożary aut elektrycznych to zdecydowanie gorący temat w mediach. Dość często możemy usłyszeć, że doszło do takiego zdarzenia. Warto jednak mieć na uwadze, że auta spalinowe również płoną i zazwyczaj statystyki wyglądają tutaj podobnie. Uważam, że należy wychodzić z założenia, że BEV-y, tak samo jak ich spalinowe odpowiedniki, są jednak autami bezpiecznymi, a pożary to sporadyczne zdarzenia.

Co ciekawe, pożary samochodów elektrycznych nie wynikają wyłącznie z przegrzenia się i uszkodzenia akumulatorów, ale przyczyn jest całkiem sporo. Mogą to być wady konstrukcyjne, ale też – co jest bardziej prawdopodobne – nieumiejętnie przeprowadzone naprawy. Warto bowiem pamiętać, że na pokładzie znajduje się chociażby instalacja wysokiego napięcia i wiele innych elementów, które wymagają odpowiedniej wiedzy u mechanika.

Mimo iż elektryki są autami bezpiecznymi, a pożary zdarzają się naprawdę rzadko, to warto jednak się zabezpieczyć. Producenci świetnie to rozumieją i przykładowo montują szereg czujników oraz elektroniki, aby m.in. monitorować na bieżąco stan akumulatorów.

Elektryczny Hummer (fot. General Motors)

Wykrywanie ryzyka pożaru w samochodach elektrycznych

General Motors, który docelowo zamierza produkować tylko auta elektryczne, zakupił Algolion, izraelski startup zajmujący się oprogramowaniem, które to może wykrywać potencjalne zagrożenia w ogniwach baterii. Algolion ma bowiem na swoim koncie opracowanie oprogramowania, które wykorzystuje strumienie danych z systemów zarządzania akumulatorami, aby pomóc zidentyfikować anomalie w działaniu ogniw.

Odpowiednio wczesnie wykrycie ewentualnych anomalii pozwala zidentyfikować akumulator jako potencjalnie niebezpieczny. Przykładowo rozprzestrzenianie się niekontrolowanej temperatury może być wyraźnym znakiem, że istnieje spore ryzyko zapalenia się akumulatora.

Jak już wcześniej wspomniałem, podobne rozwiązania znajdziemy już w wielu innych elektrykach, bowiem akumulatory są cały czas monitorowane. General Motors podkreśla jednak, że zakupione oprogramowanie może wykryć nawet drobne zmiany, które mogą wpłynąć na stan akumulatora. Ma to pozwalać na rozpoznanie ryzyka kilka tygodni wcześniej niż umożliwiają to inne metody.

Oczywiście technologia, która jest teraz w rękach General Motors, powinna jeszcze bardziej podnieść poziom bezpieczeństwa. Należy jednak pamiętać, że pożary elektryków zdarzają się naprawdę rzadko. Dodam, że miałem już okazję jeździć wieloma BEV-ami i jeszcze żaden mi nie spłonął – z własnego doświadczenia wiem, że nie ma się czego obawiać.