Samsung

Czego oczekuję od Samsunga Galaxy S23 Ultra?

Już 1 lutego Samsung zaprezentuje swoją najnowszą flagową rodzinę smartfonów – Galaxy S23. Dziś poświęcę Waszą uwagę modelom Ultra – aktualnej i przyszłej generacji. Bo o ile Galaxy S22 Ultra jest świetnym urządzeniem, tak na kilku polach mógłby doczekać się usprawnień.

Mój ulubiony smartfon 2022 roku to ten z najbardziej uniwersalnym aparatem

Samsung Galaxy S22 Ultra to mój ulubiony smartfon poprzedniego roku, choć to nie jest tak, że wszystko w nim lubię (do czego przejdę w dalszej części tekstu). W 2022 roku towarzyszył mi praktycznie od dnia premiery – jeśli akurat zdarzyło się, że nie miałam żadnego smartfona na testy, to właśnie ten model wskakiwał jako mój daily. Uwielbiam go za wszechstronny aparat, doceniam za rysik i lubię – ot tak, po prostu, za całokształt. Choć to nie jest tak, że wszystko mi się w nim podoba, do czego też przejdę w dalszej części.

Aparat to temat rzeka, przy czym dla mnie największe znaczenie mają tu trzy aspekty. Pierwszym jest tryb portretowy, który fenomenalnie działa nie tylko na osobach, ale też przedmiotach i wszelkiego rodzaju obiektach nieożywionych (czasem się myli, ale bardzo rzadko i nieznacznie) – w dodatku maksymalnie z 3-krotnym zoomem. Daje to ogromny potencjał chcąc odciąć pierwszy plan od drugiego.

Druga rzecz to sam zoom. Maksymalnie dostępny jest aż 100-krotny, ale – umówmy się – nikt go używać do niczego nie będzie, bo jego jakość jest mocno średnia, żeby nie powiedzieć, że fatalna i praktycznie nieużywalna. Ale w przekazie marketignowym brzmi świetnie ;)

Dla mnie liczy się fakt, że 10-krotny zoom jest rewelacyjny, a nawet 30-krotny – po prostu użyteczny. Daje to ogromne możliwości fotografowania architektury z różnych perspektyw.

Trzecią i ostatnią rzecz, na którą chciałabym zwrócić Waszą uwagę w aspekcie foto, jest naturalny bokeh i ogólna jakość zdjęć. Fotografie, wykonywane za pomocą Galaxy S22 Ultra, są po prostu przyjemne dla oka – z dobrze odwzorowanymi kolorami, fajną głębią, dobrą rozpiętością tonalną i skutecznym HDR. A i ultraszeroki kąt sprawdza się bardzo dobrze, a i zdjęcia nocne nie są złe… choć tu widzę jeszcze pole do poprawy.

Wideo jest tylko OK – konkurencja potrafi lepiej

Fotograficznie jest świetnie, a matryca 200 Mpix sugeruje, że może być jeszcze lepiej, choć wiemy, jak jest – cyferki to tylko cyferki, liczy się też oprogramowanie. Nieco gorzej sprawdza się w wideo i to właśnie tutaj widzę spore pole do popisu, jeśli chodzi o możliwości upgrade’u w Galaxy S23 Ultra.

Gdy spytacie youtuberów czy tiktokerów, jaki jest najlepszy sprzęt do mobilnego nagrywania wideo – odpowiedzą: iPhone 14 Pro / iPhone 14 Pro Max. Część przez przyzwyczajenie (bo nie wyobraża sobie przesiadki na cokolwiek z Androidem, mając inny sprzęt z ekosystemu Apple), a spora część, bo rzeczywiście widzi różnicę na korzyść smartfona z logo z nadgryzionym jabłkiem.

Zresztą, takich osób nie trzeba szukać daleko. Sam Kuba, będący szefem działu hardware PC / gaming na tabletowo i naszym hostem konta na Tiktoku, przerzucił się na iPhone’a właśnie przez wzgląd na możliwości wideo. Wśród największych zalet względem Samsunga wymienia większą szczegółowość, jakość nagrywania wideo z HDR (i jego świetną współpracę z premierką), ultraszerokim kątem i samą stabilizację obrazu.

A zatem, jeśli stawiamy poprzeczkę przed Samsungiem wysoko, super by było, gdyby dobił jakościowo pod względem wideo do iPhone’a 14 Pro. Jest spora szansa, że to zrobi i właśnie na tym skupi uwagę w Galaxy S23 Ultra, bo takie pojawiają się przecieki, ale czy rzeczywiście tak będzie i z jakim skutkiem – przekonamy się już niebawem.

Co więcej, Kuba zarzeka się, że jeśli Galaxy S23 Ultra dobije do poziomu iPhone’a pod względem jakości wideo, chętnie wróci do Samsunga. Ciekawe, ciekawe.

Czego jeszcze oczekiwałabym od Galaxy S23 Ultra?

Najchętniej tego, by był mniejszy. Tak, wiem, Samsung oddaje w nasze ręce trzy modele z flagowej serii, dzięki czemu można wybrać jego rozmiar optymalnie pod siebie, ale to właśnie Ultra może się pochwalić najbardziej zaawansowanym systemem aparatów. A to na nich właśnie najbardziej mi zależy.

Super by było, gdyby S23 i S23 Ultra miały dokładnie ten sam aparat… ale to się raczej nie wydarzy. A szkoda, bo 163,3 x 77,9 x 8,9 mm i 229 gramów masy (oczywiście w przypadku S22 Ultra) to całkiem spora cegła, która ledwo mieści się w kieszeniach – zwłaszcza damskich spodni.

To, co natomiast mogłoby się wydarzyć, to wprowadzenie szybszego ładowania. Galaxy S22 Ultra wspiera 45-Watowe ładowanie przewodowe i 15-Watowe ładowanie indukcyjne. W praktyce oznacza to osiągnięcie pełnego naładowania po ok. 1h15’, a 50% – po 30 minutach.

Niby nie są to wcale złe wyniki, ale biorąc pod uwagę konkurencję, oczekiwałabym, by S23 Ultra ładował się szybciej – nie mówię, by było to 37 minut do pełna, ale super by było, gdyby proces ten odbywał się po prostu sporo szybciej. Niestety, plotki zdają się potwierdzać, że w tym zakresie rewolucji nie ma się co spodziewać. Meh.

Mam jednakowoż nadzieję, że Samsung popracuje też nad lepszym trzymaniem baterii w trybie czuwania na danych mobilnych, z czym Galaxy S22 Ultra po kilku miesiącach użytkowania zaczął mieć delikatny problem. I że wciąż utrzyma takie funkcje dodatkowe, jak możliwość przypinania PDF-ów do ekranu głównego czy oczywiście wszystkie opcje związane z rysikiem S Pen. Nie używam go może nad wyraz intensywnie, ale często przydaje się w najmniej spodziewanych momentach – i super, że jest!

Zbliżając się już ku końcowi, wiele wskazuje na to, że rzeczywistość może mnie nieco rozczarować, biorąc pod uwagę ostatnie przecieki. Zwłaszcza pozostanie przy ładowaniu 45 W będzie dość bolesne. Szkoda też, że Galaxy S23 Ultra raczej nie będzie pierwszym smartfonem z Androidem, wyposażonym w a’la magsafe, bo bardzo polubiłam to rozwiązanie w iPhonie 14 Pro.

Jeśli chciałbyś dołożyć swoją cegiełkę do “listy życzeń” wobec Galaxy S23 Ultra, komentarze oczywiście są do Twojej dyspozycji.