Apple iPhone logo

iPhone 14 zdemaskuje zachłanność Apple. Ta decyzja rozwścieczy klientów

Do premiery serii iPhone 14 pozostaje jeszcze pół roku. Spodziewamy się bowiem, że Apple – zgodnie z tradycją – zaprezentuje swoje nowe smartfony we wrześniu. Do tej pory pojawi się jeszcze wiele nieoficjalnych doniesień na ich temat, jednak prawdopodobnie już żadne nie wzbudzą tylu emocji, co te, które właśnie ujrzały światło dzienne.

Nowy iPhone 14, stary procesor

Już od dawna wiadomo, że w tym roku nie zadebiutuje nowy iPhone mini, choć kolejna generacja również będzie składała się z czterech modeli: iPhone 14 i 14 Max oraz iPhone 14 Pro i Pro Max. Wersje bazowe będą miały ekrany o przekątnej 6,1 cala, natomiast warianty z dopiskiem „Max” w nazwie 6,7-calowe wyświetlacze.

iPhone 13 iPhone 13 Pro fot. Tabletowo.pl
fot. Jan Smoliński / Tabletowo.pl

Według nieoficjalnych doniesień, iPhone 14 i 14 Max otrzymają 6 GB RAM, podczas gdy iPhone 14 Pro i 14 Pro Max już 8 GB RAM. Tańsze „Czternastki” będą jednak miały starsze kości LPDDR4X, natomiast topowe już LPDDR5. Właśnie okazuje się jednak, że obie grupy smartfonów poróżni coś jeszcze. Coś zdecydowanie większego kalibru.

Jeden z czołowych informatorów, specjalizujący się w obdzieraniu nadchodzących produktów Apple na długo przed ich oficjalną premierą, poinformował, że tylko iPhone 14 Pro i 14 Pro Max otrzymają nowy procesor Apple A16, podczas gdy iPhone 14 i 14 Max zostaną wyposażone w układ Apple A15 Bionic – ten sam, który mają na pokładzie iPhone 13 mini, iPhone 13, iPhone 13 Pro i Phone 13 Pro Max oraz iPhone SE 2022.

To szokująca decyzja, ponieważ Apple przyzwyczaiło nas do tego, że nowe iPhone’y dostają nowe procesory. Ich prezentacja oraz omówienie ich możliwości to bardzo ważny element wrześniowych konferencji, któremu gigant z Cupertino poświęca sporo uwagi i czasu (w części poświęconej tańszym modelom, które zawsze są prezentowane w pierwszej kolejności; przy omawianiu droższych wersji z dopiskiem „Pro” producent już się tak nad nimi nie rozwodzi, aczkolwiek nie ma już takiej potrzeby).

Można jedynie gdybać, dlaczego Apple mogło zdecydować się na taki krok. Najbardziej logicznym wyjaśnieniem jest to, że producent postanowił jeszcze mocniej wyróżnić wersje „Pro”, które są skierowane do bardziej wymagających użytkowników (przynajmniej w teorii). Ewentualnie to jeden ze sposobów na znalezienie oszczędności, aby nie podwyższać cen nowego modelu, a jednocześnie zaoferować coś nowego.