Przez 9 miesięcy korzystałem ze smartfona Google Pixel 8 Pro. Gdy pojawiła się możliwość przesiadki na Oppo Find X8 Pro – nie zastanawiałem się ani chwili. Szybko jednak przekonałem się, że nie jest on remedium na wszystkie problemy, jakich doświadczałem na Pixelu. Czy jednak żałuję?
Wydawało mi się, że będę szczęśliwym posiadaczem Pixela 8 Pro. Dość szybko okazało się jednak, że dołączyłem do grona nie do końca zadowolonych właścicieli smartfona Google. Los chciał, że kilka tygodni temu dostałem możliwość przesiadki na Oppo Find X8 Pro. Dziś już wiem, czy to była dobra decyzja.
TE WPISY CIĘ ZAINTERESUJĄ:
- Recenzja Huawei Watch GT 6 Pro. Kupiłbym go zamiast Garmina
- Straż Miejska będzie zdalnie wyłączać hulajnogi
- Tesla szykuje zmiany w samochodach. I to takie zdecydowanie na plus
Dlaczego kupiłem smartfon Google Pixel 8 Pro?
Wiedziałem, że kiedyś moim telefonem będzie Google Pixel. Nie pamiętam, od kiedy, ale całkiem długo Pixel był moim wymarzonym smartfonem, jeszcze długo przed tym, jak Google zaczęło oficjalnie sprzedawać swoje telefony w Polsce. Na przełomie 2023 i 2024 roku byłem we Włoszech i jednego dnia – bodajże w Weronie – zobaczyłem, że w jednym z mijanych przeze mnie marketów z elektroniką są wystawione Pixele z serii 8 (o ich dostępności informował “potykacz” na ulicy przed wejściem).
Oczywiście nie mogłem sobie odmówić wzięcia ich w ręce, ponieważ wtedy w naszym kraju można było o tym co najwyżej pomarzyć. Na wystawie znajdowała się akurat niebieska wersja Pixela 8 Pro i wtedy nabrałem przekonania, że kiedyś będzie moja. Chyba wtedy zakochałem się od pierwszego wejrzenia.

Mogę powiedzieć, że ta miłość przetrwała próbę czasu, ponieważ swojego upatrzonego, niebieskiego Pixela, kupiłem dopiero w grudniu 2024 roku, czyli po prawie roku. Byłem przekonany, że to będzie mój kompan na lata – co najmniej dwa, może trzy. Zaskakująco szybko okazało się jednak, że miałem błędne wyobrażenie o swoim – jak mi się wtedy wydawało – idealnym smartfonie.
Dlaczego nie byłem zadowolony z Pixela 8 Pro?
Pierwsze doświadczenie z moim własnym Pixelem było… zaskakujące. Google Pixel 8 Pro jest bowiem większy i cięższy od Oppo Reno 6 Pro 5G, z którego wcześniej korzystałem przez ponad 3 lata (z dwoma krótkimi przerwami). Mimo to doskonale leżał w mojej ręce i korzystało mi się z niego bardzo wygodnie – i to w etui ochronnym. Nie wiem, jak Google to zrobiło, ale zrobiło to doskonale – przy smartfonie Oppo nie miałem takiego “feelingu”.
Dość szybko jednak “zszedłem na ziemię”. Zacząłem korzystać z Pixela akurat w momencie, gdy zaczęły się święta Bożego Narodzenia. O ile za samymi świętami niespecjalnie przepadam, o tyle mam OGROMNĄ słabość do choinek i ozdób, które się na nich wiesza. W związku z tym robię im mnóstwo zdjęć i gdy zrobiłem kilka pierwszych za pomocą Google Pixel 8 Pro, okazało się, że nie są one – w moich oczach – tak efektowne jak te, które wykonywałem w przeszłości Oppo Reno 6 Pro 5G.
Nie mówię, że były złe – nie, ale równocześnie nie były tak samo “roziskrzone” i “oszukane” jak zrobione smartfonem Oppo. To naprawdę mnie rozczarowało, ponieważ ta “bajkowa” atmosfera “wyparowała” – zrobiło się tak… przyziemnie.


To był pierwszy “sygnał”, że aparat Pixela chyba jednak nie jest taki “super wspaniały”, jak się spodziewałem. Bardzo rozczarowała mnie też jakość zdjęć… jedzenia, których także robię bardzo dużo. Bynajmniej nie po to, żeby je wrzucać na Facebooka czy Instagrama, ale dla siebie, ponieważ lubię, gdy potem Zdjęcia Google w tworzonych codziennie kolekcjach przypominają mi, co dobrego jadłem.
Zdjęcia jedzenia, zrobione aparatem w Google Pixel 8 Pro, są dla mnie… nieapetyczne. Może kilka razy udało mi się zrobić atrakcyjną fotkę (na przykład muszle poniżej), podczas gdy w pozostałych przypadkach wyszło słabo. A tutaj muszę dodać, że po prostu wyciągam telefon, robię zdjęcie i chowam go do kieszeni – nie poświęcam kilku minut na wykadrowanie i ustawienie parametrów idealnej foty, bo nie robię jej, żeby wrzucić ją na social media jak influencerzy. Również w tym obszarze Oppo Reno 6 Pro 5G sprawdzał się znacznie lepiej niż Pixel.






Kilka razy Google Pixel 8 Pro mnie rozczarował też w nocy – najbardziej wtedy, gdy robiłem zdjęcia figury renifera z betonu, w którego obrysie znajdowała się taśma LED – na zdjęciu znalazło się jego lustrzane odbicie… na niebie. Nigdy wcześniej taka sytuacja mi się nie zdarzyła.
Chciałbym jednak zaznaczyć, że Google Pixel 8 Pro – ogólnie – robi dobre zdjęcia, nawet w nocy, lecz nie spełniają one moich oczekiwań. Jak zauważyli niektórzy, którzy zdążyli już usłyszeć moje narzekania na Pixela, może to wina tego, że fotografie mają naturalne kolory, nie są przeostrzone i przekolorowane, jak zdjęcia z chińskich smartfonów, z których korzystałem przez wiele, wiele lat. Możliwe, że przyzwyczaiłem się do tej estetyki i trudno mi “przestawić” się na bardziej naturalne kolory.
Do mojego “wymarzonego” Pixela 8 Pro zraziło mnie jeszcze bardzo mocne nagrzewanie się procesora podczas… grania w gry w aplikacji AliExpress (okropnie się w to wciągnąłem). Sytuacja ta się powtarzała (i jednocześnie nie występowała podczas korzystania z innych programów), co było dla mnie uciążliwe. Tak samo, jak bardzo agresywne zamrażanie działania aplikacji w tle, przez co powiadomienia dostawałem najczęściej dopiero wtedy, gdy wybudziłem smartfon ręcznie albo gdy wchodziłem w aplikację – a nie miałem włączonego oszczędzania energii.
Powodowało to na przykład, że musiałem co jakiś czas odblokować smartfon, gdy korzystałem z Wiadomości (tych do SMS-ów) w przeglądarce, a robię to co najmniej około 8 godzin dziennie podczas pracy, gdyż co jakiś czas telefon i komputer się rozłączały. To było dla mnie nie do zaakceptowania – nie powinno tak być.
Przesiadłem się na Oppo Find X8 Pro, chociaż miałem obawy
Zdaję sobie sprawę, że moje zarzuty wobec Google Pixel 8 Pro nie są na tyle poważne, żeby korzystanie z niego było dla mnie totalną udręką. Używało mi się go spoko, choć wspomniane zamrażanie aplikacji było naprawdę uciążliwe i nieakceptowalne, a do tego dwukrotnie ekran przestał reagować na dotyk – aż mi się wtedy gorąco zrobiło i nie wiem, czy to wina ekranu, czy oprogramowania (choć, analizując okoliczności, w których się to stało, skłaniam się ku drugiej opcji).
Smartfon nie spełnił jednak moich oczekiwań i nie korzystało mi się z niego tak przyjemnie, jak bym tego chciał – tak, jak z poprzednich smartfonów, szczególnie Huawei, które do tej pory są w moim TOP pod względem wygody i przyjemności użytkowania.
Kiedy pojawiła się możliwość przesiadki na Oppo Find X8 Pro, nie zastanawiałem się ani chwili, aczkolwiek równocześnie trochę się obawiałem. Mój poprzedni smartfon Oppo – Reno 6 Pro 5G – po trochę ponad dwóch latach zawiódł mnie bowiem w bardzo ważnym dla mnie momencie podczas nagrywania wideo. Nagrał się wtedy sam dźwięk, podczas gdy wizją był ciągle ten sam nieruchomy kadr – żaden ruch się nie zarejestrował. Do tej pory na samo wspomnienie gotuje się we mnie. Już wcześniej zauważyłem problemy z nagrywaniem filmów (obraz “ciął się” i klatkował), natomiast tamta sytuacja sprawiła, że zniechęciłem się do smartfonów Oppo (pomimo ich licznych zalet).
Postanowiłem jednak dać szansę flagowcowi chińskiej firmy, szczególnie że według Kuby jest – cytując – na wskroś świetny. Recenzja Oppo Find X8 Pro zakończyła się oceną 8,9/10. Dziś prawdopodobnie ocena byłaby wyższa, gdyż jeden z minusów nie jest już aktualny – mowa tu o funkcjach Oppo AI, które są już dostępne po polsku (mimo to i tak z nich ani razu nie skorzystałem przez prawie miesiąc).
Czy żałuję, że zmieniłem Pixela na Oppo? Wiele rzeczy w Oppo Find X8 Pro mi się podoba
Długo zastanawiałem się, od czego zacząć. Najlepiej jednak od początku. Oppo Find X8 Pro nie zrobił na mnie dobrego pierwszego wrażenia. Bo chociaż ma bardzo podobne wymiary i wagę, bardzo ciąży w ręce. Naprawdę – gdy wezmę Pixela 8 Pro w dłoń, różnica jest dla mnie diametralna na korzyść smartfona Google. Mimo to bardzo podoba mi się ogromna, okrągła wyspa z 4 aparatami, którą jeden z moich znajomych nazywa… pralką, nie podzielając mojego entuzjazmu.

Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo polubiłem się z fizycznym suwakiem do zmiany trybów pracy (dźwięk, wibracja i całkowite wyciszenie) na lewej krawędzi – po raz pierwszy, ponieważ miałem dwa epizody z iPhone’ami i w ich przypadku nie korzystałem z suwaka. Nie mogłem się do niego wtedy przekonać.
Być może wynika to z faktu, że w Pixelu nie ma opcji zmiany trybu z poziomu belki z szybkimi ustawieniami – trzeba wcisnąć klawisz do zmiany głośności i wtedy można zmienić tryb. Nie było to dla mnie wygodne i kiedy okazało się, że w Oppo Find X8 Pro mogę zrobić to jednym przeciągnięciem palca, odetchnąłem z ulgą.
Cały czas natomiast mam problem z umiejscowieniem czytnika linii papilarnych – jest on dużo niżej niż w Pixelu 8 Pro, prawie przy samej krawędzi na dole ekranu. Po kilku tygodniach wciąż muszę zastanawiać się, gdzie położyć palec, ponieważ nie jest to dla mnie “naturalne” położenie. W dodatku na Always on Display nie wyświetla się stale grafika, wskazująca miejsce, w którym znajduje się czytnik – pojawia się dopiero, gdy dotknę palcem wyświetlacza, jeśli smartfon leży długo nieruchomo na biurku (w Pixelu jest zawsze widoczna).
Jestem natomiast zachwycony działaniem skanera – prawie zawsze rozpoznaje mój palec, podczas gdy w Pixelu 8 Pro częściej nie rozpoznawał niż rozpoznawał, przez co po kilku próbach i tak musiałem wpisywać kod odblokowania. Ogromnie doceniam też możliwość ustawienia harmonogramu Always on Display. W nocy nie jest mi on potrzebny, a w Google Pixel 8 Pro nie znalazłem takiej opcji i świecił całą noc naprawdę jasno, co mi przeszkadzało.
Nie jestem z kolei entuzjastą Przycisku akcji, czyli oppowskiego Camera Button, znanego z iPhone’ów. Użyłem go raz, na samym początku, z ciekawości. Potem tylko mnie irytował, ponieważ zdarzało się, że niechcący zmieniałem wartość przybliżenia, nosząc smartfon w ręce z uruchomionym aparatem (będąc na „wycieczce krajoznawczej”), żeby nie robić tego za każdym razem, gdy chcę zrobić (co chwilę) zdjęcie, dlatego go wyłączyłem – na szczęście jest taka opcja.

Jestem natomiast w pełni zadowolony z efektów, jakie zapewnia w sumie 5 aparatów. Nie kojarzę sytuacji, żeby zrobiona fotografia mnie rozczarowała. Szczególnie satysfakcjonują mnie zdjęcia jedzenia, które – tak, mają bardzo nasycone kolory, ale – ogromnie mi się podobają. Tak bardzo, że aż mi ślinka cieknie, gdy na nie patrzę. W tej sferze różnica jest ogromna na korzyść Oppo Find X8 Pro.




Na ziemię natomiast sprowadziła mnie informacja o wadze niektórych zdjęć, robionych tym smartfonem. Bo choć pamięć wbudowana ma aż 512 GB i nie wiem, czy będę w stanie kiedykolwiek ją zapełnić “pod korek” (prawdopodobnie nie), to jest to dla mnie istotny parametr, jako że mam włączoną kopię zapasową w Zdjęciach Google (płacę za dodatkowe miejsce), a niektóre fotografie, robione Oppo Find X8 Pro, potrafiły ważyć nawet około 10 MB.
Producent daje jednak możliwość zapisywania zdjęć w formacie HEIF, który od wielu lat jest domyślnym w przypadku iPhone’ów. Ogólnie nie jest to “problematyczne”, aczkolwiek czasem muszę przekonwertować plik na JPG – na przykład musiałem po to, żeby dodać przykładowe zdjęcia do tego tekstu. Z kolei na komputerze z Windowsem musiałem zainstalować bezpłatne rozszerzenie z Microsoft Store, żeby system mógł otworzyć pliki z rozszerzeniem .heic w aplikacji Zdjęcia.
Oppo Find X8 Pro oferuje również świetny czas pracy. Nie mam w zwyczaju rozładowywać akumulatora do zera, ale dwa razy zszedłem poniżej 15% (z premedytacją; zwykle podłączam ładowarkę, gdy wskaźnik zejdzie poniżej 50%). W jednym przypadku SoT wynosił 7 godzin i 50 minut przy prawie 24 godzinach działania, a w drugim 6 godzin i 5 minut przy blisko 1,5 dnia działania. Nawet w dniach, gdy dużo korzystam z GPS i danych komórkowych, nie da się go rozładować do zera (pod warunkiem, że wyjdę z domu ze 100%).


Taka pewność jest dla mnie ważna, ponieważ podczas wyjazdów zagranicznych nie zawsze pamiętam, żeby wziąć ze sobą powerbank, a takie wyjazdy zawsze spędzam aktywnie – wychodzę rano i wracam wieczorem, dużo korzystając w ciągu dnia z GPS, danych komórkowych i aparatu. W przypadku Google Pixel 8 Pro nie miałem takiej pewności.
Nie do przecenienia jest też obsługa ładowania o mocy nawet 80 W w Oppo Find X8 Pro. Producent nie dodaje ładowarki w zestawie, ale mam zasilacz 67 W z zestawu do Oppo Reno 6 Pro 5G i nawet z jego użyciem smartfon ładuje się ekspresowo – dosłownie w mgnieniu oka. Google Pixel 8 Pro obsługuje ładowanie maksymalnie o mocy 30 W, przez co w moim przypadku musiał być podłączony ponad godzinę, żeby naładował się do 100%. Tak, wiem, nie zaleca się ładować baterii do 100%, ale mam to gdzieś – akumulator jest po to, żeby go wykorzystywać w pełni. Gdy zacznie niedomagać – można go przecież wymienić.
Uwielbiam w Oppo Find X8 Pro również możliwość uruchamiania aplikacji w pływających oknach, szczególnie kalkulatora, jako że ewidencjonuję wszystkie wydatki – w Pixelu musiałem ciągle przełączać się pomiędzy kalkulatorem, aplikacją bankową, arkuszem kalkulacyjnym i aplikacjami sklepów z paragonami. ColorOS pozwala to ograniczyć i jest to dla mnie turbo wygodne. Podobnie jak możliwość wybudzenia i uśpienia urządzenia dwukrotnym stuknięciem w ekran.
Nie doświadczyłem też ani razu zwiększenia temperatury, w tym w przywołanej powyżej aplikacji AliExpress podczas grania (obiecałem sobie jednak, że niedługo dokończę, co zacząłem i koniec z tym, ponieważ to straszny złodziej czasu). Smartfon ogólnie działa bardzo szybko, nie zacina się, nie zawiesza, chociaż mam nieodparte wrażenie, że zdarza mu się ubijać ważne dla mnie aplikacje w tle (pomimo 16 GB RAM…), przez co na przykład powiadomienia o nowych mejlach często przychodzą z dużym opóźnieniem albo nawet w ogóle.
I tak się składa, że płynnie przeszliśmy do kwestii, na którą narzekałem w Google Pixel 8 Pro, a w przypadku której rozczarowanie weszło na jeszcze wyższy poziom w Oppo Find X8 Pro. Wracamy do tematu wiadomości – nie tylko w przeglądarce. Początkowo nie zdarzało się, żeby smartfon Oppo rozłączył się z komputerem, co Pixel robił nagminnie. W ostatnich dniach zaczęło się to jednak dziać – nawet kilka razy dziennie.
To przelało czarę goryczy, ponieważ Oppo Find X8 Pro od samego początku rozczarowywał mnie w kwestii obsługi wiadomości SMS. Tutaj dodam, że wysyłam i odbieram ich miesięcznie bardzo dużo, więc mój telefon musi być niezawodny w tym aspekcie. Tymczasem ten – mówiąc delikatnie (naprawdę muszę gryźć się w język) – działa jak chce.
Gdy przyjdzie nowy SMS, na Always on Display nigdy nie wyświetla się ikona aplikacji do obsługi SMS-ów (ikony innych aplikacji jak najbardziej, zawsze). W związku z tym za każdym razem muszę wybudzić ekran, żeby zobaczyć, czy czeka na mnie wiadomość – nie zawsze bowiem w domu słyszę powiadomienie (nie mam telefonu ciągle przy sobie), a poza domem poczuję wibrację w kieszeni (gdy wychodzę, za każdym razem wyłączam dźwięki).
Trudno przejść nad tym do porządku dziennego, gdyż jest to dla mnie uciążliwe (nie wystarczy rzut oka na AoD, trzeba wybudzić ekran), podobnie jak do tego, że SMS-y… czasami w ogóle nie przychodzą. Już dwukrotnie zdarzyło się, że wiadomości (w liczbie kilku sztuk), wysłane do mnie w odstępie kilku minut, nie przyszły od razu – dotarły dopiero po kilkunastu minutach. W jednym i drugim przypadku akurat przeglądałem kilka różnych aplikacji, więc smartfon nie przeszedł w tryb głębokiego snu. Nawet wtedy jednak SMS-y powinny przyjść od razu.
Wyglądało to tak, jakby telefon całkowicie „odciął” aplikację wiadomości, choć przecież pamięci operacyjnej nie powinno mu zabraknąć (przypominam – jest jej 16 GB, a można też włączyć dodatkowe 12 GB „wirtualnej”). Ponadto dodatkowo ją “zablokowałem” (chroni to wybrany program przed wyłączeniem), więc nie ma opcji, aby została uśpiona. Nie wierzę też, żeby to była wina operatora, ponieważ nigdy nie miałem takiej sytuacji, a w Oppo Find X8 Pro zdarzyła się aż dwukrotnie. Przypadek? Na pewno jest to podejrzane.
Tutaj dodam jeszcze, że wyłączałem i włączałem urządzenie (to najczęściej od razu rozwiązuje problemy – warto o tym pamiętać), czyściłem pamięć podręczną aplikacji oraz odinstalowałem wszystkie aktualizacje i ponownie je zainstalowałem. Nic to nie dało.
Czy smartfon Oppo Find X8 Pro pójdzie w odstawkę i kupię iPhone’a 17?
Nie ukrywam – korzystanie ze smartfona Oppo znów jest dla mnie trochę frustrujące. Znów, bo podobnie było z Oppo Reno 6 Pro 5G. Oppo Find X8 Pro ma mnóstwo zalet i – jeśli ktoś nie korzysta często z SMS-ów oraz lubi nasycone zdjęcia z nie zawsze naturalną kolorystyką (kolory nie zawsze są bowiem “podbite”) – to moim zdaniem będzie z niego zadowolony.
Ja natomiast biję się z myślami. Z jednej strony chodzi mi po głowie powrót do Pixela, bo on przynajmniej “tylko” rozłączał się z komputerem podczas korzystania z wiadomości w przeglądarce, ale z drugiej – patrząc z mojej perspektywy – jest pod prawie każdym (ważnym dla mnie) względem gorszy od Oppo Find X8 Pro i, szczerze mówiąc, nie mam ochoty do niego wracać (mimo że obiektywnie nie jest to zły sprzęt, lecz ma słabe strony).
Zastanawiam się też, czy znowu nie dać szansy iPhone’owi – tym razem łypię okiem na model iPhone 17, zaprezentowany 9 września 2025 roku, który moim subiektywnym zdaniem jest bardzo atrakcyjną propozycją. Owszem, do tej pory moje relacje z iPhone’ami nie kończyły się happy endem (zawsze szybko kończyły się sprzedażą), ale może do 3 razy sztuka? Odnoszę bowiem wrażenie, że problemem niekoniecznie jest sam smartfon, tylko też jego oprogramowanie.
Tutaj mam konkretnie na myśli aplikację Wiadomości – nie wykluczam, że po prostu samo Google ją spartaczyło, a ja już jestem zmęczony tym bawieniem się w kotka i myszkę. I – tak – mając iPhone’a oraz komputer z Windowsem nie będę miał możliwości odbierania i wysyłania wiadomości przez przeglądarkę, ale nawet posiadając smartfon z Androidem jest to frustrujące, więc w sumie może przynajmniej wtedy przestanę się irytować…