Recenzja Oppo Reno Z – Zaskoczenie czy Zawód?

Oppo Reno Z

Miałam okazję uczestniczyć w premierze Oppo Reno, ale już samą przyjemność jego testowania tego modelu oddałam Kacprowi (Reno 10x Zoom już nie! :D). Za to w moje ręce jakiś czas temu trafił inny model, będący niejako dopełnieniem serii Reno – Oppo Reno Z, za którego w Polsce przyjdzie nam zapłacić 1499 złotych. Mijają właśnie dwa tygodnie, odkąd go używam. Co o nim sądzę?

Parametry techniczne Oppo Reno Z:

Cena Oppo Reno Z w momencie publikacji recenzji: 1499 złotych.

Wzornictwo, jakość wykonania

Oppo Reno Z jest jednym z tych smartfonów, które aż żal chować w etui, zwłaszcza w granatowo-fioletowej wersji kolorystycznej, oficjalnie zwanej Aurora Purple (jest jeszcze Jet Black, czyli, po prostu, czarna). Niezmiennie podoba mi się pomysł połączenia błyszczącej obudowy, mieniącej się w świetle drobinkami brokatu, z równie błyszczącym, ale już jednak gładkim, bardziej tradycyjnym paskiem, idącym przez jej środek. Przekonuje mnie to rozwiązanie i uważam, że dzięki niemu Reno Z może mocno przyciągać wzrok osób postronnych.

W przeciwieństwie do pozostałych modeli z rodziny Reno (tj. Reno i Reno 10x Zoom), w Reno Z nie znajdziemy płetwy rekina ani innego niekonwencjonalnego ulokowania przedniego aparatu. Ten, jak łatwo zauważyć, znajduje się w tak zwanej “kropli wody”, nad którą dodatkowo znajdziemy głośnik do rozmów telefonicznych, który jest też głośnikiem multimedialnym – pomocniczym dla głośnika z dolnej krawędzi obudowy (a zatem już zdradziłam, że mamy tu głośniki stereo).

Na obudowie znajduje się tak zwana “O-Dot”, czyli niewielka wypustka, chroniąca obiektywy aparatów przed zarysowaniem się. Te ani trochę nie wystają, co oznacza, że są na równi z obudową, a wspomniany zabieg ma sprawić, że aparaty nie będą narażone na stykanie się z powierzchniami (a jeśli już coś takiego będzie miało miejsce, Gorilla Glass 5 ma zapobiec wszelkim zarysowaniom).

Innowacyjna jest tu nie tylko ta “O-Dot”, ale też fakt, że czytnik linii papilarnych umieszczony jest w ekranie. Oppo twierdzi, że skaner w połączeniu z wydajnym algorytmem AI szybko i dokładnie odblokowują telefon, ale więcej o tym przeczytacie w odpowiedniej części niniejszej recenzji.

Co ważne, telefon otrzymujemy z fabrycznie naklejoną folią ochronną na ekran oraz gumowym, dymionym etui (w które aż żal wkładać tak ładny telefon, ale to przecież, jak wiecie, problem większości nowych smartfonów). Do tego warto pamiętać, że urządzenie to nie może się pochwalić spełnianiem żadnej normy odporności.

Jeszcze szybki rzut oka na krawędzie. Na lewej mamy szufladkę na dwie karty nanoSIM i przyciski do regulacji głośności, na prawej – włącznik. Górna krawędź skrywa w sobie wyłącznie mikrofon, z kolei dolna, dość nietypowo ścięta (podobał mi się ten zabieg w Oppo R17 Pro) – drugi mikrofon, USB typu C, jeden z głośników, 3.5 mm jack audio. Z tyłu telefonu mamy podwójny aparat główny i O-Dot, a z przodu: drugi głośnik, przedni aparat, 6,4-calowy ekran i czytnik linii papilarnych w ekranie.

Wyświetlacz

Właściwie temat ekranu w Oppo Reno Z mogłabym zamknąć słowami: trudno się do czegokolwiek przyczepić. Pod względem parametrów mamy tu do czynienia z dokładnie taką samą matrycą, co w sporo droższym Oppo Reno (też AMOLED, przekątna 6,4” i rozdzielczość 2340 x 1080 pikseli) – czy technicznie też jest to ten sam ekran, trudno mi stwierdzić, a niestety nie miałam okazji ich porównać obok siebie.

Faktem jest jednak, że jakość wyświetlanego obrazu na ekranie Reno Z jest bardzo dobra. Zastosowana rozdzielczość przy tak dużej przekątnej przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 402 ppi, co z kolei jest wystarczającą wartością, by komfortowo korzystać z telefonu. Jasność maksymalna jest w porządku, minimalnej nieco brakuje do faktycznie minimalnej, bo w nocy potrafi nieco razić po oczach. Kąty widzenia są doskonałe, kontrast i odwzorowanie kolorów bez zastrzeżeń, ślizg palca bezproblemowy.

W ustawieniach ekranu znajdziemy regulację temperatury barwowej (zimniejsza / cieplejsza), tryb nocny (czyli nic innego, jak filtr światła niebieskiego) oraz ochronę oczu poprzez redukcję migotania przy niskiej jasności. Jest też funkcja Zegar na ekranie, odpowiedzialna za wyświetlanie godziny, daty i poziomu naładowania baterii na wyłączonym ekranie (czyli Always on display) – niestety, nie wyświetla żadnych powiadomień.

Warto też zwrócić uwagę na opcję Wyświetlanie na pełnym ekranie, dzięki której możemy zdecydować czy treści np. na Netfliksie mają wyświetlać się łącznie z obszarem “kropli wody” czy tylko do jej wysokości.

Działanie, oprogramowanie

Reno Z wszedł do sprzedaży w Polsce 11 lipca. Jeszcze rano tego dnia miał poprawki bezpieczeństwa z czerwca, natomiast po południu dostał aktualizację z łatkami datowanymi na 5 lipca i pięknie zbiegło się to z rynkowym debiutem – drogie Oppo, dobra robota. I oby tak dalej, bo odnoszę wrażenie, że właśnie braku wsparcia potencjalni klienci obawiają się najbardziej. Zwłaszcza w przypadku firmy, która dopiero co weszła do Polski i choć w Chinach jest jedną z największych, tak u nas musi zawalczyć o zaufanie klientów, którzy jeszcze jej nie znają.

Wracając już jednak do samego urządzenia. Połączenie ośmiordzeniowego procesora MediaTek Helio P90 z PowerVR GM9446, 4 GB RAM i systemem Android 9.0 Pie z Color OS 6.0 jest niezłe, ale nie idealne. Oppo Reno Z działa dość szybko, choć wszelkie animacje nie są najpłynniejsze. Zauważyłam też, że trzymanie aplikacji w pamięci podręcznej nie jest jego najlepszą stroną, przez co często je przeładowuje.

W testach syntetycznych Reno Z uzyskał następujące wyniki:

Samo oprogramowanie, Color OS, jest schludne i przyjemne dla oka. Funkcjonalnie również stoi na wysokim poziomie. Wśród ciekawszych opcji dostępnych w Reno Z warto wymienić inteligentnego kierowcę, funkcję, która jest odpowiedzią na rozpraszanie kierowców podczas jazdy. Dzięki niej telefon po podłączeniu do samochodu przez Bluetooth, automatycznie przechodzi w tryb nie przeszkadzać – blokuje powiadomienia wyskakujące na ekranie, połączenia głosowe i wideo z aplikacji, jak również umożliwia automatyczne odrzucanie wszystkich połączeń przychodzących.

Oppo Reno Z

Dużą uwagę Oppo zwraca również na kwestie bezpieczeństwa. Podczas wprowadzania poufnych danych (np. podczas logowania do banku) w prawym górnym rogu ekranu wyświetla się ikona informująca o tym, że korzystamy w tej chwili z ochrony informacji osobowych i płatności. Oprócz tego możemy blokować niechciane kontakty czy fałszywe stacje bazowe, a także korzystać z bezpiecznej klawiatury Oppo, która uruchamia się np. podczas logowania się do aplikacji banku – choć szkoda, że nie jest to opcja włączona domyślnie (aby ją uruchomić należy przejść do zakładki Klawiatura i metoda wprowadzania i dopiero tam włączyć bezpieczną klawiaturę dla kodu).

W ustawieniach mamy dostępne między innymi klonowanie aplikacji (Facebook, Instagram, Messenger), Przestrzeń gier czy możliwość korzystania z dzielonego ekranu. Funkcji jest dużo więcej, a znajdziecie je na screenach załączonych poniżej.

Zaplecze komunikacyjne

Dwuzakresowe WiFi (2,4 & 5 GHz), LTE, Bluetooth 5.0, NFC, GPS – jest wszystko to, czego moglibyśmy oczekiwać. W dodatku każdy z modułów działa bez żadnych problemów. Jakość rozmów telefonicznych stoi na bardzo dobrym poziomie; moi rozmówcy na nic się nie skarżyli, ja też słyszałam ich odpowiednio dobrze.

Z jednej strony szkoda, że w Reno Z znajdziemy tylko standardowy dual SIM (tj. 2x nanoSIM, bez microSD), ale z drugiej – brak slotu na kartę pamięci można przeboleć, bo rekompensuje go 128 GB pamięci wewnętrznej (z czego do dyspozycji użytkownika zostaje ok. 102 GB).

Test szybkości pamięci wewnętrznej wg. Androbench:

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne
2. Audio. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Audio

Na “pierwszy rzut ucha” słychać, że zestaw stereofoniczny składa się z dużo potężniejszego, bardziej donośnego głośnika głównego, który znajduje się na dolnej krawędzi telefonu oraz dużo cichszego głośnika, nazywanego przeze mnie dodatkowym lub pomocnicznym, umieszczonego nad ekranem. Zestaw ten gra po prostu poprawnie. Niczego więcej nie udało mi się wydusić z Kuby, który standardowo testował dla mnie jakość audio w kolejnym smartfonie.

Do tego mamy 3.5 mm jacka audio, którego znajdziemy w moim ulubionym miejscu, czyli na dolnej krawędzi telefonu. Dodatkowym plusem niech będzie fakt, że w bardzo zgrabnym pudełku, do Oppo Reno Z dodawane są całkiem dobre słuchawki.

Czytnik linii papilarnych

Skaner odcisków palców w ekranie jeszcze do niedawna był domeną flagowców. Od jakiegoś czasu rozwiązanie to można znaleźć również w modelach ze średniej półki cenowej, czego idealnym przykładem jest Samsung Galaxy A50, Xiaomi Mi 9 czy właśnie Oppo Reno Z. W jednych działa lepiej, w innych gorzej, a jak jest w przypadku testowanego dziś modelu? W zdecydowanej większości przypadków – co najmniej dobrze.

Zacznę od tego, że czytnik w Reno Z umieszczony jest na dobrej wysokości – nie za nisko, nie za wysoko; powiedziałabym nawet, że trzymając telefon w dłoni palec automatycznie trafia właśnie w to miejsce (które zresztą podświetla się, gdy chcemy go użyć). Podczas pierwszego skanowania odcisku palca warto się do tego przyłożyć, bo to połowa sukcesu do późniejszego działania skanera.

Faktem jest bowiem, że działanie, a może raczej skuteczność działania skanera, w dużej mierze zależy od precyzji, z jaką przyłożymy do niego palec. Raz potrafi odczytać odcisk szybko, innym razem wolniej, a jeszcze innym (zwłaszcza, gdy palec jest mokry) – w ogóle. Jak na telefon za 1499 złotych – jest bardzo dobrze, choć trzeba pamiętać, by palec chwilę przytrzymać na czytniku, a nie tylko przyłożyć do niego – to również wpływa na sprawność jego reakcji.

Szybciej i sprawniej z identyfikacją użytkownika radzi sobie rozpoznawanie twarzy. W dobrych warunkach oświetleniowych działa bezproblemowo, schody pojawiają się, gdy tego światła zaczyna brakować. Trudno jednak nie stwierdzić, że połączenie skanera w ekranie z rozpoznawaniem twarzy sprawdza się tutaj nieźle.

Oba zabezpieczenia biometryczne można wykorzystać nie tylko do odblokowywania samego urządzenia, ale również do blokady dostępu do wybranych aplikacji, a także sejfu, w którym można przetrzymywać wrażliwe multimedia.

Akumulator

W procesie zakupowym dużą rolę odgrywa rzeczywisty czas pracy baterii z dala od ładowarki. W Oppo Reno Z mamy akumulator o pojemności 4035 mAh, a więc rozsądny, jak na sprzęt z ekranem o przekątnej 6,4”. Jak sprawdza się w codziennym użytkowaniu?

Wciąż niestety Oppo nie monitoruje zużycia baterii w postaci standardowych, systemowych wykresów i podawania wartości SoT (screen on time), więc nie jestem w stanie podać Wam takich danych na tacy. Z pomocą może przyjść aplikacja Ussage Time, której w swojej recenzji Oppo Reno używał Kacper, i – jeśli wierzyć jej wskazaniom (raz wzbudziła moje duuuże wątpliwości, gdy pokazała SoT na poziomie 11 h) – na włączonym ekranie testowy model działa od 4 do 5,5 godziny.

Żeby to bardziej zobrazować: telefon zazwyczaj odpinam od ładowarki ok. 8:30, a podłączam po ok. 15 godzinach, tj. w okolicach północy. W mniej intensywne dni, gdy korzystałam z Reno Z głównie w domu i w większości na WiFi, zdarzało się, że kładąc się spać widziałam jeszcze ok. 40% naładowania baterii (co pozwalało używać go jeszcze przez pół kolejnego dnia). W bardziej intensywne dni telefon padał pod koniec dnia. Warto mieć też na uwadze fakt, że Always on display dość znacznie drenuje baterię – średnio 3% na godzinę (podczas gdy bez AoD spada średnio ok. 1% na godzinę).

Jeśli mowa o uzupełnianiu energii, w pudełku z telefonem znajdziemy szybką, 20-watową ładowarkę, obsługującą technologię Vooc 3.0. Dzięki temu Reno Z jesteśmy w stanie naładować w pełni (tj. od 0 do 100%) w 1,5 godziny. Niestety, telefon nie wspiera ładowania indukcyjnego (bezprzewodowego).

Aparat

Jeszcze przed oficjalnym debiutem Oppo w Polsce, w listopadzie ubiegłego roku, miałam okazję testować model RX17 Pro. Co prawda jest on droższy od Reno Z, ale dał mi obraz tego, czego mogę się fotograficznie spodziewać po smartfonach tej firmy, zwłaszcza w zakresie fotografii nocnej, dzięki trybowi Ultra Night. Spójrzmy, co potrafi aparat główny 48 Mpix f/1.7 (Sony IMX586) + 5 Mpix f/2.4 i przedni 32 Mpix f/2.0 o kącie widzenia 80º. Na pewno brakuje mi tu OIS (optycznej stabilizacji obrazu), zamiast niej jest tylko elektroniczna (EIS).

Nie zmienia to jednak faktu, że zdjęcia wykonywane w ciągu dnia stoją na bardzo dobrym poziomie. Trzeba jednak pamiętać, że jest to wciąż smartfon za 1500 złotych, więc musimy liczyć się z tak zwaną pozorną szczegółowością, która oznacza, że obejrzenie zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości sprowadza nas na ziemię i nieco zmienia perspektywę – mimo wszystko – jest nieźle.

Z dobrej strony pokazał się tryb portretowy, często stosowany przeze mnie do fotografowania różnych produktów z efektem bokeh większym niż w trybie auto, a także macro – zaskakująco pozytywnie radził sobie podczas robienia zdjęć z bliskiej odległości, czego się raczej po tym modelu nie spodziewałam, głównie przez wzgląd na jego cenę.

Ograniczenia aparatu widać w prostych fotografiach lekko oświetlonych naturalnym światłem wnętrz, gdzie już zaczyna pojawiać się ziarnistość w ciemniejszych punktach. Przejścia tonalne nie są imponujące, przez co uchwycenie pięknego nieba nie skutkuje żadnym ciekawszym efektem końcowym, a im ciemniej, tym robi się gorzej.

W Oppo Reno Z zastosowano tryb nocny o nazwie Ultra Night 2.0. Dzięki niemu zdjęcia robione w słabym oświetleniu stają się jaśniejsze, wszelkie światła przestają być przepalone, widać też momentami większą szczegółowość i mniejszą ziarnistości. Ale nie w każdym przypadku wychodzi to tak samo dobrze – w części sytuacji okazało się, że lepiej zachować klimat ciemniejszego zdjęcia, niż podbijać balans bieli i jasność zdjęcia, bo odbijało się to negatywnie na efekcie końcowym.

Zdjęcia z przedniego aparatu są bardzo dobrej jakości, o ile robimy je w ciągu dnia. I to niezależnie od tego, czy mowa jest o zdjęciu w trybie automatycznym czy portretowym, który nieźle radzi sobie nawet w kosmykami włosów. Niestety, tu podobnie, jak w aparacie głównym: im mniej światła, tym efekt gorszy. I tak, wieczorem nie udało mi się zrobić żadnego selfie, z którego jakości bym była zadowolona.

Podsumowanie

W kwocie wynoszącej 1499 złotych konkurencja jest naprawdę wielka. Wystarczy wspomnieć, że za dokładnie te same pieniądze otrzymujemy Xiaomi Mi 9 SE, Asusa Zenfone 5Z, Huawei P20, Motorolę Moto G7 Plus, Pocophone F1 czy Motorolę One Vision. Na ich tle Oppo Reno Z wygląda naprawdę dobrze – ma ekran AMOLED (pod tym względem dorównuje mu tylko Mi 9 SE), ma największą przekątną ekranu, 128 GB pamięci (tyle samo ma Pocophone F1 i One Vision) oraz najbardziej pojemną baterię (4035 mAh – na tym polu też rywalizuje z F1).

Który smartfon wybierzecie w kwocie do 1500 złotych – decyzja pozostaje po Waszej stronie. Warto jednak wiedzieć, że Oppo Reno Z bez kompleksów może stanąć w szranki z konkurencją i pod wieloma względami z nią wygrać. Tylko ten procesor…

Bo właśnie, z Oppo Reno Z mam jeden problem – jest nim Helio P90. Choć prawda jest taka, że jeśli ktoś nie gra, to nie będzie to dla niego miało najmniejszego znaczenia, bo liczy się wydajność i bezproblemowe działanie podczas codziennego użytkowania, a pod tym względem nie mogę temu urządzeniu wiele zarzucić. No, może poza powiadomieniami przychodzącymi z lekkim opóźnieniem i przeładowywaniem się aplikacji nieco częściej, niż bym tego oczekiwała (ale przy 4 GB RAM-u się tego niestety nie przeskoczy). Szkoda też, że nie potwierdziły się pierwotne przypuszczenia, jakoby za działanie Reno Z miał odpowiadać Snapdragon 710 od Qualcomma.

Patrząc na Oppo Reno Z przez pryzmat plusów w postaci – przede wszystkim – ekranu AMOLED, sprawnego czytnika linii papilarnych w ekranie, niezłego czasu pracy na jednym ładowaniu, 128 GB pamięci wewnętrznej, głośników stereo czy NFC muszę stwierdzić, że jest to naprawdę ciekawy sprzęt. A gdy dodamy do tego bardzo ładny design, może się okazać, że dla wielu z Was ten smartfon będzie ciekawą propozycją.

A co Wy sądzicie na temat Oppo Reno Z?

Exit mobile version