W salonach znajdziemy już czwartą generację czeskiej limuzyny, nazwaną po prostu Skoda Superb IV. Postanowiłem sprawdzić, co oferuje ona w kwestii technologii, systemów wsparcia, a także, czy system infotainment jest dopracowany i nowoczesny. Zapraszam do lektury.
Kilka słów wstępu
Pierwsza generacja Skody Superb została zaprezentowana w 2001 roku i – tak samo jak w przypadku wszystkich kolejnych wcieleń – organy do jej zbudowania zapewnił Volkswagen Passat. Nie inaczej jest w najnowszej, czwartej generacji, która dzieli sporo rozwiązań z Passatem B9. Co więcej, oba auta powstają w tej samej fabryce zlokalizowanej w Bratysławie.
Nawet pod względem wymiarów najnowsza Skoda Superb i Volkswagen Passat wypadają bardzo podobnie, co nie zawsze było takie oczywiste. Szczególnie w przypadku pierwszej generacji Superba widoczna była spora różnica na korzyść czeskiego samochodu. Z czasem zaczęło się to jednak zacierać, bowiem Passat robił się coraz większy, a Skoda – owszem, rosła – ale znacznie wolniej. Dziś oba auta mają wymiary godne przedstawicieli wyższego segmentu (przekraczają 4,9 m długości), aczkolwiek wciąż pozostają w segmencie D.
Skoro Skoda Superb to segment D, a nie F, to czy czasem nie popełniłem błędu określając ją na początku limuzyną? Uważam, że nie. Owszem, nie mamy do czynienia z samochodem, który jest konkurencją dla BMW serii 7 czy Mercedesa klasy S. Z drugiej strony, z tyłu pasażerowie otrzymują na nogi tyle samo miejsca, co w topowych, niemieckich limuzynach i to tych w wersjach przedłużanych. Ponadto Superbem jeździ prezydent Czech, a także pewien popularny polityk obecnie opozycyjnej partii w Polsce. Możemy więc nieco przymknąć oko i nazwać ją limuzyną.

Obecną, czwartą generację Superba, poznaliśmy pod koniec 2023 roku. Łatwo jest zauważyć, że to najnowsza wersja, aczkolwiek zewnętrznie nie różni się znacząco od bezpośredniego poprzednika. Nie brakuje opinii, że wygląda raczej jak lifting niż zupełnie nowa generacja. Mimo tego, nie jest nudno i sporo dzieje się we wnętrzu, a to za sprawą zupełnie odmiennego projektu deski rozdzielczej, aczkolwiek czerpiącego z innych, nowych modeli Skody.
Do testów otrzymałem dość nietypowo skonfigurowaną wersję, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Otóż pod maskę trafił silnik 2.0 TSI 265 KM, czyli ten topowy w kwestii mocy i osiągów. Jednak samo wyposażenie było już dość przeciętne – wersja wyposażenia Selection z kilkoma dodatkami. Czuć było pewne braki, ale też bez przesady. Daleko tej konfiguracji do bazowego modelu.
Niestety, niektórych rozwiązań zabrakło. Przykładowo testowy egzemplarz nie pozwalał wybrać jakiegokolwiek trybu pracy, który wpływałby na układ kierowniczy, pracę skrzyni biegów czy zawieszenia. Ponadto w podstawowych nastawach Skoda Superb jest dość kanapowa i nie zachęca do szybkiej jazdy. Po co więc aż tyle mocy? Chyba tylko do sprawnego rozpędzania się na autostradzie.

Na szczęście, cała dostępna moc trafia na wszystkie koła za sprawą napędu wykorzystującego sprzęgło haldex. Nie jest to więc jakakolwiek forma stałego, mechanicznego sposobu rozdzielania mocy na koła, ale w tym przypadku tego nie potrzebujemy. Tył ma po prostu wspomagać przednie koła, gdy robi się nieco bardziej nerwowo lub potrzebujemy sprawnie wystartować z miejsca.
Nie zaskoczę chyba nikogo, gdy dodam, że Skoda Superb, mimo znaczka „4×4” na tylnej klapie, ma charakterystykę przednionapędowego auta. Nie będziecie też pewnie zdziwieni, gdy wspomnę, że skrzynia DSG ospale reaguje na każde mocniejsze wciśnięcie gazu. Nawet zdecydowany kickdown nie jest dla niej wystarczającym sygnałem sugerującym, że kierowca chce właśnie kogoś szybko wyprzedzić.
Biorąc pod uwagę powyższe narzekania, prywatnie wolałbym raczej słabszą wersję lub ewentualnie 2-litrowego diesla, aby mieć niższe spalanie. Tym bardziej, że Skodę Superb chętnie wykorzystywałbym do pokonywania dłuższych tras, bo w takich zadaniach sprawdza się naprawdę nieźle. Komfort foteli czy poziom wyciszenia są ponad zadowalające, więc odbytą przeze mnie podróż do okolic Białegostoku i z powrotem uważam za przyjemną.
Z całej trasy, która rozpoczęła się i skończyła w Łyszkowicach, a jej celem była miejscowość Choroszcz, zobaczyłem średnie spalanie 7,5 litra. Długość trasy 527 km, średnia prędkość 110 km/h, więc nie jechałem wolno. To dobry wynik, jak na prawie 5-metrową limuzyną, oferującą 265 KM. Chociaż przy słabszym silniku benzynowym lub dieslu zobaczyłbym pewnie lepszy rezultat. Muszę jednak dodać, że zdarzały się wyniki sięgające nieco ponad 9 litrów, gdy jazdy składały się z poruszania się po mieście i drogach krajowych z prędkościami do 90 km/h.

Przejdźmy teraz do środka
Deska rozdzielcza, boczki drzwi, a także podłokietnik na tunelu środkowym w testowym egzemplarzu zostały pokryte tkaniną Design Selection Loft, która kojarzy się z materiałowymi fotelami w samochodzie lub kanapą w domu. Przyznam, że zabieg nieco nietypowy, wizualnie nawet intrygujący, aczkolwiek zastanawiam się, jak z utrzymaniem tego w czystości. Dodatkowo sama tkanina wydaje się jakby pochodziła z recyklingu, więc nie sprawia wrażenia premium.
We wnętrzu pojawiły się częściowo elektryczne fotele, co oznacza, że elektrycznie możemy ustawić tylko kąt nachylenia oparcia i odcinek lędźwiowy. Co ciekawe, dostępna była opcja masażu, który nie jest zbyt nachalny i nawet można się z nim polubić. Nie miałem żadnych problemów, aby szybko znaleźć wygodną pozycję w fotelu. Na plus fakt, że Skoda Superb pozwala usiąść całkiem nisko. Wspomnę jeszcze, że przy moich 180 cm wzrostu miałem sporo przestrzeni z przodu i mnóstwo z tyłu.
Spasowanie poszczególnych elementów jest dobre, ale wiem, że Skoda potrafi być w tej kwestii lepsza. Nie można narzekać na przestrzeń oferowaną przez bagażnik – 645 litrów w liftbacku i 690 litrów w kombi. Po złożeniu tylnej kanapy uzyskujemy, odpowiednio, 1195 i 1920 litrów.

Na pochwałę zasługuje zestaw dostępnych portów USB-C. Tylko w bazowej wersji Essence znajdziemy dwa USB-C o mocy 15 W z przodu. Natomiast wszystkie kolejne wersje wyposażenia zapewniają dwa USB-C 45 W z przodu i dwa o identycznej mocy z tyłu. Możliwe jest więc szybkie podładowanie akumulatora w smartfonie.
Do tego dochodzi jeszcze nieco ukryte USB-C 15 W w obudowie lusterka wstecznego. Jego lokalizację docenią pewnie kierowcy korzystający z kamerek samochodowych. Mamy również na pokładzie ładowarkę indukcyjną z przodu, która potrafi dostarczyć moc 15 W i jest wyposażona w system chłodzenia, co z kolei powinno spodobać się szczególnie właścicielom iPhone’ów – podczas ładowania bezprzewodowego i korzystania z CarPlay smartfony Apple potrafią się zrobić się mocno ciepłe, więc dobrze, że ktoś zadbał o ich schładzanie.


Ekran z przekątną jak w MacBooku
W 2025 roku, gdy systemy infotainment odgrywają dużą rolę przy wyborze samochodu, a także mają znaczący wpływ na doświadczenie wynikające z jazdy, spodziewałbym się, że producenci wezmą wreszcie przykład z Tesli. Nie chodzi oczywiście o zastosowanie tylko jednego ekranu, jak w Tesli Model 3, co w mojej opinii jest wątpliwie dobrym pomysłem. Chciałbym, aby zakończyła się era dzielenia systemów infotainment na kilka różnych wariantów, które mają mniejsze lub większe ekrany, dostarczają mniej lub więcej funkcji, a to wszystko zależnie od opcji zaznaczonych w konfiguratorze.
Obecnie każda wersja samochodu, nawet ta podstawa, powinna oferować duży ekran na środku, a także spory ekran tuż za kierownicą. Po prostu inaczej nie wypada. Niech mają różne systemy nagłośnienia, różne materiały we wnętrzu czy różne kształty kierownicy, ale ekrany i system infotainment powinny być zawsze identyczne. Ciekawe, czy nie wpłynęłoby to również na jakość samego oprogramowania. W końcu łatwiej jest tworzyć kod, gdy rozmiary, liczba i funkcjonalność ekranów jest identyczna lub bardzo zbliżona.

Skoda Superb już w podstawowej wersji wyposażenia Essence zapewnia zestaw cyfrowych zegarów za kierownicą. Ten sam ekran znajdziemy w topowych wariantach L&K czy Sportline. Niestety, identyczna polityka nie dotyczy centralnego ekranu, który w podstawie ma 11 cali. Owszem, nie jest to mało, ale za większy i ładniejszy ekran trzeba dodatkowo dopłacić w przypadku dwóch tańszych wersji wyposażenia – Essence i Selection. Dopłata wynosi 5000 złotych i w skład pakietu, oprócz większego ekranu, wchodzi również dostęp do nawigacji online przez 3 lata.
W modelu testowym znalazł się większy, 13-calowy ekran LCD IPS. Zapewnia on obraz w zadowalającej rozdzielczości, a kolory są jak najbardziej prawidłowe. Widoczność w słoneczny dzień też można wpisać na listę plusów. Sprawnie reaguje na każde dotknięcie, aczkolwiek trochę zbyt chętnie zbiera wszelkie odciski palców. Skoda, znana z praktycznych rozwiązań, pomyślała jednak o specjalnym narzędziu do czyszczenia ekranu. Znajduje się ono w schowku umieszczonym pod podłokietnikiem.
System infotainment potrafi na chwilę zwolnić podczas przechodzenia do ekranu nawigacji, ale w większości scenariuszy działa bardzo dobrze. Może nie jest to poziom BMW iDrive, Mercedes MBUX czy systemu Tesli, ale niewiele brakuje. Podczas mojego drugiego spotkania ze Skodą Enyaq wspomniałem, że Czesi poprawili oprogramowanie. W Superbie zdaje się ono działać jeszcze lepiej.

Kilka dobrych pomysłów w dobie dotykowych ekranów
Dotykowe ekrany nie są złem w nowych samochodach. Co więcej, odpowiednio podane mogą smakować całkiem dobrze. Udowadnia to Skoda Superb, w której widać, że ktoś podszedł ze sporą dawką rozsądku podczas projektowania wnętrza i wielu elementów interfejsu systemu infotainment.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, są interaktywne kafelki na ekranie domowym, ale to nic odkrywczego. Takie rozwiązanie znajdziemy w wielu innych autach. Niewiele jest jednak samochodów, które pozwalają w aż takim stopniu spersonalizować to, co widzimy na centralnym wyświetlaczu. Możemy zmienić ułożenie wspomnianych kafelków, ale to dopiero początek zabawy.
Otóż przy dolnej i górnej krawędzi mamy dostęp do licznych skrótów, które umożliwiają szybkie przejście do nawigacji, odtwarzacza muzyki, klimatyzacji, Android Auto lub Apple CarPlay, a także wielu funkcji samochodu, takich jak grzanie przedniej szyby, włączenie/wyłączenie systemu start-stop, aktywacja systemów związanych z parkowaniem czy włączenie Auto Hold. Zaznaczę, że to tylko przykłady i te skróty można niemal dowolnie dostosowywać do potrzeb kierowcy.




Nie dość, że omawiane skróty możemy spersonalizować w taki sposób, aby mieć dostęp do funkcji, z których faktycznie często korzystamy, to jeszcze naprawdę dobrze zastępują one fizyczne przyciski. W końcu, gdy już ustawimy ulubione skróty, to zawsze są w tym samym miejscu. Nie znikają nawet na ekranie nawigacji czy przy uruchomionym Android Auto/Apple CarPlay. Podobnie jak fizyczne przyciski – ich główną zaletą też jest to, że nie musimy ich szukać w jakimś ukrytym menu na ekranie dotykowym.
Do tego dochodzi nowe podejście do pokręteł. Otóż Skoda między centralnym ekranem a tunelem środkowym umieściła trzy konfigurowalne pokrętła Smart Dials. Dwa pokrętła – to od strony kierowcy i to od strony pasażera – przeznaczone są do zarządzania temperaturą klimatyzacji, a także grzaniem i wentylowaniem foteli.
Natomiast pokrętło umieszczone w środku pozwala zmieniać poziom głośności, siłę nawiewu, a także może być wykorzystane do wyboru trybu jazdy i powiększania/pomniejszania widoku mapy w nawigacji. Pomiędzy poszczególnymi czynnościami przełączamy się poprzez naciśnięcie pokrętła. Pomysłowe, proste i wygodne!


Konfigurowalne zegary cyfrowe i normalne przyciski na kierownicy
Niekoniecznie jestem fanem sposobu, w jaki zamontowano ekran z cyfrowymi zegarami w nowym Superbie. Preferuję podejście, które Czesi zastosowali w poprzedniej generacji swojej limuzyny. Owszem, ekran, ale atrakcyjnie wkomponowany w deskę rozdzielczą, podobnie jak analogowe zegary. Natomiast teraz Skoda Superb ma po prostu przyklejony tablet i to z dość szerokimi ramkami.
Nie można jednak doczepić się do samego interfejsu. Całość podana jest w czytelny sposób. Dodatkowo maksymalna jasność ekranu jest wystarczająca, aby mieć dobrą widoczność również w słoneczny dzień. Zaletą są również opcje personalizacji wyglądu – mamy bardziej klasyczne zegary, ale też widok priorytetowo traktujący mapę nawigacji. Dostępny jest również widok minimalistyczny, który może sprawdzić się w nocy, aczkolwiek z taką ilością czerni lepiej prezentowałby się na ekranie OLED – Superb ma ekran LCD.




Skoda Superb ma kierownicę z normalnymi, fizycznymi przyciskami. Kiedyś nie zwróciłbym na to uwagi, ale w dobie błyszczących paneli z przyciskami pojemnościowymi, takie rozwiązanie jest sporą zaletą. Warto podkreślić, że nawet w grupie VAG, do której należy Skoda, coraz częściej możemy spotkać się z tymi błyszczącymi panelami (np. Volkswagen ID.3 czy Cupra Born), których obsługa jest przeciętnie wygodna.
Z kolei przyciski w Skodzie sprawdzają się wyśmienicie. Interesująco prezentują się też pokrętła umieszczone przy przyciskach – po prostu wizualnie jest przyjemnie. Śmiem nawet twierdzić, że kierownica w Superbie jest bardziej premium niż kierownice, które znajdziemy w najnowszych Audi – np. Audi Q6 e-tron.


Współpraca ze smartfonem, nawigacja, asystent głosowy i nagłośnienie
Skoda Superb, jak (chyba) każdy samochód, który pojawił się w ciągu ostatnich kilku lub nawet kilkunastu lat, zapewnia zestaw funkcji odpowiadających za komunikację ze smartfonem. Tak, mamy możliwość połączenia się przez Bluetooth, aby odtwarzać muzykę czy odbierać połączenia telefoniczne, ale to raczej nic ciekawego. Przejdźmy więc do Android Auto i Apple CarPlay.
Zarówno w przypadku Android Auto, jak i Apple CarPlay, proces skonfigurowania i pierwszego uruchomienia jest prosty, szybki oraz odbywa się bez jakichkolwiek problemów. Niestety, idealnie nie jest. Owszem, ta sytuacja miała miejsce tylko raz, ale muszę o niej wspomnieć. Otóż na początku „wycieczki” do Łodzi, już po uruchomieniu Android Auto, nagle połączenie zostało przerwane. Jego wznowienie nie było możliwe.

Podejrzewam, że wina leży po stronie samochodu, bo wówczas wyskoczyło jeszcze kilka innych błędów, a nawet przestały działać niektóre systemy wsparcia kierowcy. Na szczęście, naprawa okazała się nieskomplikowana, czyli wystarczyło wyłączyć i włączyć Skodę Superb. We wszystkich pozostałych scenariuszach, a przejechałem niemało kilometrów, nie doświadczyłem jakichkolwiek innych problemów z Android Auto. Na temat Apple CarPlay się nie wypowiadam, bo tylko sprawdziłem kilka podstawowych funkcji na postoju.
W Android Auto, gdy korzystamy z nawigacji Google Maps lub Waze (i najpewniej też kilku innych), możemy liczyć na integrację z samochodem. Niestety, nie wyświetlimy mapy ze smartfona na cyfrowych zegarach Superba, ale przykładowo możemy zobaczyć strzałki nawigacji na ekranie za kierownicą lub na wyświetlaczu Head-Up na przedniej szybie. Natomiast dłuższe przytrzymanie przycisku sterowania głosem na kierownicy uruchamia Asystenta Google.


Wbudowana nawigacja jest tylko akceptowalna. Nie zauważyłem braków związanych z drogami, także tymi dość świeżymi i mniej popularnymi trasami. Dość dobrze wypadają dane na temat obowiązujących ograniczeń prędkości, ale zdarzają się wpadki. Mamy również punkty POI, ale w przypadku chociażby sklepów w mniejszych miejscowościach dane są przeciętnie poprawne. Cieszy więc fakt, że lepsze pod tym względem Mapy Google i Waze całkiem nieźle dogadują się z samochodem.
Skoda Superb wyposażona jest w asystenta głosowego o imieniu Laura. To, co mnie pozytywnie zaskoczyło, to rozumienie komend. Działa to na tyle dobrze, że wprowadzanie celów w fabrycznej nawigacji jest naprawdę wygodne. Asystent głosowy umożliwia również sterowanie niektórymi funkcjami samochodu – możemy włączyć radio lub podnieść temperaturę klimatyzacji. Zna on nawet kilka dowcipów i wie, co powinien zrobić, gdy zaczniemy narzekać, że zimno jest nam w tyłek.
Mimo iż w egzemplarzu testowym na głośnikach znalazło się logo Canton, czyli systemu audio składającego się z 14 głośników i wymagającego dopłaty 3300 złotych (Selection i Sportline, w Essence nie jest w ogóle dostępny, a L&K jest w standardzie), to doznania dźwiękowe są mizerne. Próbowałem grzebać w ustawieniach, ale za każdym razem osiągnięty efekt był daleki od tego oczekiwanego. Dźwięk jest wyraźny, co pozwala na słuchanie podcastów w trasie, ale przy muzyce jest płytko i nijako.
Systemy wsparcia sprawdzają się w dłuższych podróżach
Skoda Superb IV już w standardzie zapewnia przyzwoity zestaw systemów, których zadaniem jest podniesienie poziomu bezpieczeństwa. Na pokładzie mamy chociażby wykrywanie niezamierzonego przekroczenia pasa ruchu, asystenta skrętu, funkcję rozpoznawania znaków drogowych, podstawowy tempomat czy system Front Assist, czyli kontrolę odstępu z funkcją awaryjnego hamowania przed innymi pojazdami, a także przed pieszymi i rowerzystami.
Obecność systemu Front Assist w standardzie oznacza, że dostępny jest również radar umieszczony w przednim grillu. Czyli możemy bez dopłaty korzystać z aktywnego tempomatu? Niestety, tak dobrze nie ma. Za taką opcję trzeba dopłacić 2900 złotych i wówczas w pakiecie dostaniemy też asystenta pasa ruchu, czyli mamy system autonomicznej jazdy 2. poziomu. Wspomniana dopłata dotyczy wszystkich wariantów z wykluczeniem topowego L&K (tutaj pakiet Pakiet Assisted Drive Basic jest w podstawie).

Polecam jednak sięgnąć po pakiet Pakiet Assisted Drive Plus (3100 lub 5900 złotych), który – oprócz dwóch przed chwilą wymienionych funkcji – wprowadza również zestaw kamer 360 stopni, a także asystenta parkowania. Co prawda asystenta parkowania można uznać za ciekawostkę (średnio wprawny kierowca zaparkuje szybciej), ale kamery 360 stopni to przydatny dodatek. Nawet jeśli sama jakość kamer jest przeciętna.
Jak już wcześniej napisałem, Skodą Superb zrobiłem dłuższą trasę, a także dość często jeździłem drogami szybkiego ruchu. Wówczas za każdym razem sięgałem po aktywny tempomat, który działa bez żadnych zarzutów. Na innych uczestników ruchu reaguje spokojnie, nie szarpie i nie czuć w jego pracy niepewności. To wszystko sprawia, że komfort jazdy znacząco wzrasta. Nie mogę się również doczepić do funkcji utrzymania samochodu w pasie ruchu, która radzi sobie nawet przy delikatnym deszczu.


Skoda Superb IV – podsumowanie
Nie mamy do czynienia z samochodem, który zachwyci gadżetami typowego geeka. Zresztą, Skoda Superb IV nigdy nie była tworzona jako auto, które różnymi fikuśnymi pomysłami stara się konkurować z Teslą. Nie oznacza to jednak, że jest to samochód przestarzały. Oprogramowanie czy systemy wsparcia/bezpieczeństwa to poziom godny nowoczesnej limuzyny.
Jasne, niektóre rozwiązania, jak słabe nagłośnienie czy braki w nawigacji, zasługują na wpisane na listę wad. Jednak więcej jest zalet i zdecydowanie godnych pochwalenia technologii. Spodobało mi się podejście do ekranów, które – owszem – są duże i dotykowe, ale sporo funkcji można przypisać do cały czas widocznych skrótów. Do tego dochodzą pokrętła Smart Dials oraz fizyczne i wygodne w obsłudze przyciski na kierownicy.

Nie licząc jednej wpadki, która chwilowo zablokowała dostęp do Android Auto, system infotainment zapewnia zadowalającą sprawność i stabilność pracy. Skoda Superb ogólnie dobrze dogaduje się ze smartfonem. Z kolei w podróży powinniśmy docenić aktywny tempomat i asystenta pasa ruchu. Mamy też kamery 360 stopni, ale sama jakość obrazu powinna być lepsza.
Chciałbym sprawdzić, jak jeździ nowa Skoda Superb wyposażona w progresywny układ kierowniczy i lepsze zawieszenie. Bez tego dostajemy raczej dość kanapowe auto, które w żadnym stopniu nie zachęca do zabawy na krętych drogach czy nawet bardziej dynamicznej jazdy. Wsadzenie mocarnego silnika i dodanie napędu na cztery koła to jednak czasami zbyt mało.


Ceny Skody Superb zaczynają się od 156 tys. złotych za wersję wyposażenia Essence z silnikiem 1.5 TSI mHEV 150 KM. Jeśli ten silnik nam wystarcza, ale chcemy mieć lepsze wyposażenie, to musimy wydać co najmniej 175,3 tys. złotych za wersję Selection. Natomiast topowy L&K z 1.5 TSI oznacza wydatek 205,8 tys. złotych.
Modele z silnikiem diesla (2.0 TDI 150 KM) zaczynają się od 170,9 tys. złotych. Za PHEV-a trzeba szykować około 200 tys. złotych. Z kolei, gdy – tak jak w modelu testowym – marzy nam się 2.0 TSI 265 KM, trzeba wydać minimum 205,8 tys. złotych (wersja Essence nie jest dostępna, od razu mamy co najmniej Selection). Na szczęście, cena już później nie szybuje mocno do góry i bardzo dobrze wyposażony L&K z tym silnikiem będzie nas kosztował 235,8 tys. złotych.