Baikal-T1 (fot. Leonid S19, ze zmianami na podstawie CC BY-SA 4.0)

Rosjanie chcieli produkować procesory. Teraz muszą zwijać interes

Przemysł produkcyjny układów scalonych jest niezwykle wymagający. Na rynku dominują giganci, oferujący popularne konstrukcje, które trafiają do milionów urządzeń każdego roku. Nic dziwnego, że Rosjanie chcieli nieco na tym zarobić.

Rosja w nierównym wyścigu na rynku procesorów

Mogliśmy nie słyszeć o takim producencie procesorów jak T-Platform. Firma w większości wypadków nie celowała ze swoimi urządzeniami w nabywcę elektroniki użytkowej. Od 2002 roku, gdy założono ją w Moskwie, skupiała się raczej na rozwiązaniach dla firm. I to tych z gatunku dość specyficznych.

T-Platform był jednym z nielicznych rosyjskich graczy, którzy liczyli się na światowej arenie producentów superkomputerów. Kilka z nich znalazło się na listach najbardziej potężnych maszyn obliczeniowych na świecie. Na przykład w listopadzie 2011 roku komputer Lomonosov został 3. najszybszym superkomputerem w Europie. Liczne patenty umożliwiły rozwój firmy, rozszerzając profil działalności o kolejne przestrzenie i rozwiązania wykorzystywane w różnych dziedzinach nauki, w tym fizyce, chemii i matematyce.

Jedną z prób zaistnienia na rynku procesorów ARM był układ Baikal-T1, opracowany przez zależną spółkę Baikal Electronics w 2015 roku. Wtedy miało dojść nawet do wykorzystania tych SoC przez Lenovo w komputerach ThinkCentre Tiny-in-one, ale nic z tego nie wynikło. W ciągu kolejnych lat powstawały inne procesory z serii Baikal, w tym na przykład Baikal-S (ich produkcję zlecano TSMC), ale bez większych sukcesów. Po zapaści będącej efektem pandemii COVID-19, Baikal Electronics czekała już tylko równia pochyła.

Problemy firmy ujawniały się na różnych polach, czego przejawem była coraz gorsza kondycja finansowa. Na przykład T-Platform dwukrotnie lądował na liście podmiotów zagrażających polityce zagranicznej USA, odcinając przedsiębiorstwo od wykorzystywania amerykańskich technologii, a tym samym – przychodów ze sprzedaży układów. Pojawienie się na amerykańskiej czarnej liście US SDN po raz drugi w marcu 2022 roku było już gwoździem do trumny dla rosyjskiej firmy.

Procesor Baikal Made in Rosja
Jeden z procesorów Baikal Electronics (fot. BE via Tom’s HardWare)

T-Platform totalnym bankrutem

W październiku 2022 roku oficjalnie ogłoszono upadłość T-Platform, a postępowanie objęło teraz wystawienie na sprzedaż wszystkich aktywów, w tym własności intelektualnej obejmującej prawa związane z procesorami Baikal Electronics. Specjaliści szacują ich wartość na nie więcej niż równowartość 5 milionów dolarów, co przy firmie o takiej skali jest wręcz śmiesznie niską sumą. Termin aukcji wyznaczono na 26 września 2023 roku.

Obecni właściciele Baikal Electronics najwyraźniej nie mają interesu w tym, by zatrzymywać patenty i projekty procesorów – być może ze względu na to, że firma wciąż znajduje się „na cenzurowanym”. Tajwański rząd nałożył na nią sankcje ze względu na inwazję Rosji na Ukrainę, stąd procesory nie mogą być już produkowane przez TSMC.

Nie wiadomo, kto przejmie aktywa, ani… w jakim celu miałby to robić. Od lat nie ogłoszono żadnej nowej platformy SoC, a łańcuch dostaw i produkcji trzeba by było budować od zera. Dla inwestorów 5 milionów dolarów to pryszcz, ale w tym wypadku równie dobrze można by je puścić z dymem.