Sony Xperia 1 – multimedialna bestia (recenzja)

Moje pierwsze wrażenia z użytkowania Xperii 1 mogliście przeczytać już jakiś czas temu. Trochę na niektóre rzeczy ponarzekałam, inne pochwaliłam. A jak będzie dziś – w pełnej recenzji tego urządzenia? Cóż, bardzo podobnie, bo moja opinia na temat Sony Xperia 1 przez ten czas nie uległa zmianie, choć części rzeczy miałam okazję przyjrzeć się bliżej.

Specyfikacja Sony Xperia 1:

Cena w momencie publikacji recenzji: 3999 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Xperia 1 to twór przedziwny. Z jednej strony podoba mi się ze względu na elegancki design, z drugiej – strasznie wydłużona obudowa (mająca aż 167 mm! – tyle samo, co Xperia 10 Plus) powoduje u mnie niewyjaśniony niepokój o to, że w pewnej chwili telefon się złamie w pół lub wygnie. Obawy te wydają się nieuzasadnione, bo nic takiego po kilku tygodniach użytkowania nie miało miejsca, ale wiecie, jak to jest, jak coś takiego siedzi człowiekowi w głowie. Zostawiając to już jednak za sobą, oczywistością raczej dla każdego jest fakt, że urządzenia tego nie da obsługiwać się jedną ręką. Znaczy… da się, ale jest to strasznie niewygodne i wymaga sporej gimnastyki. Można oczywiście korzystać z trybu obsługi jedną ręką, ale mając do dyspozycji duży, bo aż 6,5-calowy wyświetlacz, byłby to swego rodzaju grzech.

Już w pierwszych wrażeniach z użytkowania Xperii 1 dawałam znać, że obudowa jest bardzo śliska, co powoduje, że telefon zsuwa się z każdej powierzchni. Jest to problem, bo momentami sprzęt ten samowolnie zaczyna uciekać, w efekcie czego w końcu może zaliczyć bliskie spotkanie z podłogą (oby nie). Paradoksalnie jednak nieźle trzyma się w dłoni.

Zdecydowanie nie podoba mi się fakt, że cała prawa krawędź smartfona jest zawalona przez wszelkiego rodzaju przyciski, przez co nie ma możliwości, by włożyć go do uchwytu samochodowego bez zahaczenia o któryś z nich (dla odmiany lewa pozostała niezagospodarowana). Powoduje to albo wyłączanie się smartfona, albo uruchomienia aparatu – w zależności od tego, który przycisk zostanie wciśnięty przez ramiona uchwytu. Ostatecznie zawsze Xperię 1 wsadzam do uchwytu tak, by po chwili włączył się aparat, po czym wyłączam go i przycisk, mimo że jest permanentnie wciśnięty, nie reaguje na to.

Skupiając się na prawym boku, warto zauważyć, że mamy tu, od góry: regulację głośności, aktywny skaner odcisków palców, włącznik i fizyczny przycisk migawki aparatu (aktualnie jego dodawanie praktykuje wyłącznie Sony). Wszystkie przyciski nieznacznie wystają z obudowy, przez co są ledwo wyczuwalne pod palcami – początkowo może to irytować, później przestaje się zwracać na to uwagę. Inaczej sprawa wygląda z umiejscowieniem przycisku Power, inaczej zwanego włącznikiem – jest on pod czytnikiem linii papilarnych i w mojej opinii automatycznie za nisko; trudno jest bowiem w niego trafić, by uśpić telefon.

Na górnej krawędzi umieszczono jeden z mikrofonów i szufladkę na kartę nanoSIM i drugą nanoSIM lub microSD – do jej otwarcia nie trzeba mieć igiełki, wystarczy podważyć paznokciem. Na dolnej krawędzi mamy natomiast drugi mikrofon, USB typu C i jeden z głośników. Nie trzeba być specjalnie bystrym, by wywnioskować i dostrzec, że Xperia 1 nie oferuje 3.5 mm jacka audio. Tym bardziej wpadłam w śmiech, gdy zobaczyłam, że Sony w zestawie z telefonem dorzuca… słuchawki z mini-jackiem, które do telefonu można podłączyć jedynie przez adapter (ten, na szczęście, też jest w pudełku sprzedażowym).

Z tyłu Xperii 1 w oczy rzuca się potrójny aparat, który dość znacznie wystaje z obudowy. Rodzi to dwa problemy. Pierwszym jest oczywiście obawa o zarysowanie ich, co później może się negatywnie odbić na jakości zdjęć robionych tym telefonem. Druga rzecz to bujanie się telefonu po położeniu go na stoliku (pierdoła, ale kilka osób, którym dałam się pobawić Xperią 1, zwracało na to uwagę).

Z przodu telefonu znajdziemy 6,5-calowy wyświetlacz otoczony symetrycznymi, wąskimi ramkami z lewej i prawej strony oraz szerszą na dole i jeszcze szerszą na górze. Nad ekranem umieszczono głośnik do rozmów telefonicznych, który automatycznie jest też drugim głośnikiem multimedialnym, a także kamerkę do połączeń wideo (tak, Sony udało się uniknąć notcha!) oraz niewielką diodę powiadomień – co prawda jest naprawdę mała, ale – gdy trzeba – potrafi zwrócić na siebie uwagę.

Xperia 1 wykonana jest ze szkła i aluminium. Przez okres testów obudowa (a właściwie tylna ścianka) złapała kilka pomniejszych rysek, które jednak w żadnym stopniu nie wpłynęły na to, że urządzenie w dalszym ciągu prezentuje się doprawdy świetnie. Szkoda jedynie, że jest niesamowitym lepem na odciski palców, ale temu trudno cokolwiek zaradzić.

Szklana obudowa często idzie w parze z ładowaniem indukcyjnym – niestety, w przypadku Xperii 1 nie ma co o nim marzyć (trudno powiedzieć dlaczego…). Dodam jedynie, że telefon spełnia normę odporności IP68, co oznacza, że w starciu z zachlapaniami powinien wyjść zwycięsko.

Wyświetlacz

Sony jest pierwszym producentem, który postanowił w smartfonach zapoczątkować trend proporcji ekranu 21:9 (dość nieoczekiwanie podążyła za nim Motorola w modelu One Vision). Otrzymaliśmy dzięki temu bardzo wygodne konsumowanie multimediów (mające kluczowe znaczenie zwłaszcza podczas oglądania filmów) oraz możliwość komfortowego korzystania z dwóch aplikacji obok siebie. Przejdźmy jednak do konkretów.

Będę się trochę powtarzać, ale ekran to pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy od razu po włączeniu telefonu. W tańszych smartfonach potrafi odepchnąć, we flagowcach – spowodować efekt WOW. W przypadku Xperii 1 ten efekt jak najbardziej się pojawia, czego pośrednim powodem może być brak notcha czy dziury w ekranie. Ale nie te szczegóły są tu najważniejsze. Największą rolę odgrywa tu technologia – wystarczą trzy hasła: OLED, 4K i HDR, by mieć duże oczekiwania wobec Xperii 1. Co najważniejsze, Xperia 1 je spełnia.

Najnowszy flagowiec Sony może się pochwalić 6,5-calowym ekranem o  rozdzielczości 3840 x 1644 piksele (4K) o wspomnianych proporcjach 21:9. Szybki rzut oka na treści nagrane w 4K HDR i staje się jasne, że ekran Xperii 1 wylewa z siebie obraz o doskonałej jakości. Serio.

Zazwyczaj ustawienia ekranu telefonu można obejść mniej lub bardziej szerokim łukiem, ale akurat w przypadku Xperii 1 polecam się nimi zainteresować. Wszystko za sprawą tego, że to właśnie w nich możemy zdecydować czy wyświetlane kolory i kontrast będą w trybie standardowym czy w trybie twórcy. Drugi z nich pozwala zobaczyć obraz dzięki technologii obróbki obrazu zgodnej z gamą kolorów BT.2020 i specyfiką 10-bitowej palety kolorów HDR. Ma to największe znaczenie w przypadku oglądania wszelkich treści wideo, czego odzwierciedleniem niech będzie chociażby umieszczenie “automatycznego trybu twórcy” w trybie standardowym, który możemy włączyć dla wybranych aplikacji, np. Netfliksa. I tak właśnie polecam ustawić ekran, ewentualnie zmieniając pod siebie jego balans bieli.

Do tego w ustawieniach ekranu znajdziemy inteligentne sterowanie podświetleniem, odpowiedzialne za podtrzymanie podświetlenia, gdy trzymamy telefon, podświetlenie nocne, czyli nic innego, jak filtr światła niebieskiego, ekran dostosowany do oświetlenia (odpowiednik Always on Display), a także boczny sensor. Ten ostatni domyślnie ma ułatwiać obsługę urządzenia poprzez stukanie w boczną jego ramkę, ale w rzeczywistości na niewiele się zdaje – a przynajmniej tak jest w moim przypadku, więc szybko tę funkcję wyłączyłam, bo po co mamy sobie bezsensownie wchodzić w drogę.

Działanie, oprogramowanie

Xperia 1 to flagowiec, w którym niektórzy doszukują się wad w postaci choćby “tylko” 6 GB RAM-u, skoro np. taki Samsung Galaxy S10+ ma 8 GB. Niezależnie od tego, ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 855 w połączeniu z 6 GB RAM-u i Androidem Pie sprawdza się doprawdy świetnie. Smartfon działa szybko, wydajnie i pod żadnym pozorem nie zawodzi. I tak właściwie trudno jakkolwiek rozwinąć ten temat, bo jest naprawdę dobrze pod każdym względem.

Dla osób lubiących testy syntetyczne, wyniki z benchmarków pewnie okażą się interesujące:

AnTuTu: 341469
GeekBench 4:
single core: 3447
multi core: 10398
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Unlimited: 58430
Sling Shot: 6139
Sling Shot Extreme – OpenGL ES 3.1: 5725
Sling Shot Extreme – Vulkan: 4813

Na temat oprogramowania Xperii 1 właściwie trudno napisać cokolwiek odkrywczego – jest praktycznie takie samo, jak w Xperii 10. Z ekranu głównego gestem przesunięcia palca w dół ściągamy belkę systemową z dostępem do skrótów najważniejszych ustawień, natomiast w górę – uzyskujemy dostęp do listy wszystkich aplikacji. Pierwszy ekran z lewej to feed Google News, z kolei z prawej mamy kolejne ekrany, o ile oczywiście tak rozlokowaliśmy ikony aplikacji – to już jest mocno indywidualne.

Domyślnie Xperię 1 po wyjęciu z pudełka obsługuje się z użyciem gestów. Oznacza to, że na dolnej belce systemowej, która – nie wiedzieć czemu tam w dalszym ciągu wtedy jest – mamy klawisz wstecz i belkę odpowiadającą za przejście do ekranu głównego po jej kliknięciu, do listy wszystkich aplikacji po przesunięciu jej w górę lub do otwartych programów – przez przesunięcie jej do góry i przytrzymanie. Działa to dużo, naprawdę dużo lepiej i sprawniej niż w przypadku Xperii 10. I o ile podczas testów Xperii 10 szybko wyłączyłam te gesty na rzecz standardowej belki z normalnymi przyciskami znanymi z Androida (wstecz, home, menu), tak w Xperii 1 ciągle korzystałam właśnie z gestów.

A gdybyście chcieli przełączyć się między gestami a standardową belką systemową, możecie znaleźć tę opcję opisaną jako “przesuń w górę po przycisku ekranu głównego” (ustawienia – system – gesty). Ciekawe jest też to, że podwójne stuknięcie w ekran, by go wybudzić, jest domyślnie wyłączone – można włączyć w dokładnie tym samym miejscu, co gesty.

Zaplecze komunikacyjne jest bogate, a ich działanie nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z flagowcem. Mamy tu bowiem dobrze działające i o odpowiednim zasięgu LTE, WiFi 802.11a/b/g/n/ac 2,4 & 5 GHz, GPS, Bluetooth 5.0 i NFC. Jakość połączeń telefonicznych jest bardzo dobra – nie napotkałam na żadne problemy podczas rozmawiania przez Xperię 1.

Smartfon od Japończyków oferuje 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 105 GB. Pamięć można rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD, ale nie w chwili, gdy korzystamy z dwóch kart nanoSIM (jest tu dual SIM hybrydowy).

Test pamięci systemowej przeprowadzony w aplikacji AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 779,3 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 206,31 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 147,15 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 22,61 MB/s.

Audio

Standardowo w przypadku oceniania głośników głos oddaję Kubie, który słuch ma dużo lepszy niż ja (potrafię docenić głośniki stereo, ale nie w takim stopniu jak ktoś, komu słoń na ucho nie nadepnął). Oto, co stwierdził:

Xperia 1 ma jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze głośniki spośród wszystkich flagowców (jej bezpośrednim rywalem w tym momencie jest Samsung Galaxy S10+). Średnie, niskie i wysokie tony są odpowiednio zbalansowane. Cała struktura muzyki ze sobą współgra, co powoduje, że odczucia płynące ze słuchania muzyki są bardzo przyjemne. Dźwięk wychodzi ze środka urządzenia, otula nasze uszy, powoduje jeszcze większa imersję z obrazem. Cała obudowa rezonuje, a funkcja Dolby Atmos dodaje głębi odtwarzanym utworom. Klasa sama w sobie.

Idźmy dalej. Xperia 1 nie ma 3.5 mm jacka audio, co oznacza, że słuchawki można do tego modelu podłączyć albo bezprzewodowo przez Bluetooth, albo dzięki przejściówce podłączanej do USB C. Zadziwiające jest to, że w pudełku z telefonem znajdziemy słuchawki na jacka, które do Xperii można podłączyć jedynie korzystając z tego adaptera, o czym już wspominałam. A sama jakość dźwięku jest bardzo dobra – tu nie ma się co rozwodzić.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
2. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Czytnik linii papilarnych

Początkowo ze skanera odcisków palców byłam zadowolona. Ten stan trwał dzień, może dwa – trzy maksymalnie. Rozpoznawał przyłożony opuszek bezbłędnie i relatywnie szybko. Po tych kilku dniach jakby złapał focha. Stwierdziłam, że zarejestruję go ponownie (bo tak się da); niestety, nic to nie zmieniło.

Odczytanie odcisku palca jest natychmiastowo sygnalizowane wibracją, natomiast na samo podświetlenie ekranu musimy poczekać kolejną sekundę. Trwa to dość długo, o ile w ogóle uda się odczytać palec. Bardzo często bowiem skaner nie reaguje na próby odblokowania telefonu – najczęściej wyskakuje komunikat, że za dużo prób.

Na szczęście Xperia 1 oferuje alternatywne rozwiązanie identyfikowania użytkownika, czyli rozpoznawanie twarzy. Co prawda trzeba się namęczyć, by je znaleźć w ustawieniach, ale już po chwili, gdy trafimy do Smart Lock, wszystko staje się jasne. Rozpoznawanie twarzy jest szybsze i działa dużo bardziej niezawodnie niż czytnik linii papilarnych. Odniosłam też wrażenie, że po dodaniu twarzy, w magiczny sposób skaner odcisków palców zaczął działać lepiej… dziwne.

Czas pracy

Przedziwne jest to, że zwiększenie przekątnej wyświetlacza nie poszło we flagowcu Sony w parze z zaimplementowaniem bardziej pojemnego akumulatora. W Xperii 1 mamy bowiem dokładnie taki sam, jak w Xperii XZ3 – 3330 mAh. Co ważne jednak, nie wiem jak to Japończycy zrobili, ale ich najnowszy produkt pod względem czasu pracy pokazał się z dużo lepszej strony niż wspomniany poprzednik.

Xperia XZ3 w moich rękach działał średnio dzień, z czego na włączonym ekranie od 3,5 do 4,5 godziny – niezależnie od scenariusza użytkowania (raz tylko “wyciągnęłam” na nim 5 godzin, co można traktować w kategoriach wypadku przy pracy). Xperia 1 wytrzymywała najczęściej dzień, ale już czas SoT (screen on time) wynosił od 4 godzin do 5,5 godziny. A na WiFi miał potencjał, by dobić nawet do 6 godzin, co już robi się rozsądnym wynikiem – choć wciąż nie można tu mówić, by ten czas pracy był wyróżniający się czy ponadprzeciętny. Jest po prostu dobry i większości użytkownikom powinien wystarczyć na jeden dzień z telefonem z daleka od ładowarki. A jeśli ktoś korzysta ze smartfona mniej intensywnie i tylko z WiFi (lub po prostu w weekend), to nawet 2 dni jest w zasięgu (co zresztą możecie zobaczyć na jednym ze screenów poniżej).

Samo ładowanie jest możliwe za pomocą 18-watowej ładowarki dołączonej do opakowania – cały proces trwa ok. godzinę i kwadrans. Smartfon wspiera technologię Power Delivery, dzięki której ładuje się do 50% w zaledwie 30 minut. Niestety, Xperia 1 nie obsługuje ładowania indukcyjnego (bezprzewodowego).

Aparat

Aparat w Xperiach to niekończąca się opowieść… Sony, firma, która ma dział genialnych aparatów fotograficznych (znajdźcie mi niezadowolonego posiadacza Alphy…), ze smartfonami poradzić sobie nie potrafi. Tak uważałam do tej pory i, niestety, Xperia 1 tego nie zmieniła. A szkoda, bo – wreszcie – działy foto i mobile powoli zaczynają ze sobą współpracować. I dobrze, bo tylko czekam aż dział mobile będzie czerpał pełnymi garściami z technologii, które Sony ma w swoich profesjonalnych aparatach. Póki co przeniesiona do smartfona została funkcja Eye focus, która działa naprawdę świetnie – czas na kolejne zmiany i nowości, ale na nie będziemy chyba musieli poczekać do kolejnego flagowca.

Testując poprzednie smartfony Sony zawsze narzekałam na podwójne ostrzenie podczas robienia zdjęcia – bardzo często było tak, że raz ustawiona ostrość, po wciśnięciu spustu migawki traciła na znaczeniu. W Xperii 1 wreszcie udało się wyeliminować ten problem i nie spotkałam się z nim ani razu. Tylko czy to oznacza, że na jego miejsce nie pojawił się inny? No cóż – tu dwie kwestie.

Pierwsza rzecz to bardzo dłuuugie przetwarzanie zdjęć po ich zrobieniu – momentami proces trwa kilka sekund, a podczas jego trwania nie ma możliwości, by przejść do galerii i zobaczyć, jak to zdjęcie wyszło. Oznacza to, że post-processing jest solidny, ale przez to dość długotrwały.

Druga kwestia z kolei to zdjęcia robione z zoomem – podgląd sobie, a późniejsze zdjęcie – sobie. Gdy robiłam zdjęcie z zoomem cyfrowym (większym niż 2-krotnym optycznym) pierwszy raz, byłam aż zniesmaczona tym, jak wyglądał podgląd fotografowanej sceny – mydło, brak detali, dno. Po zrobieniu zdjęcia okazało się jednak, że zdjęcie wygląda dużo lepiej, tylko ten podgląd… Warto mieć na uwadze, że nie ma nic wspólnego z późniejszą jakością fotografii.

Screen:

Zdjęcie:

Do naszej dyspozycji w Xperii 1 jest trio aparatów – każdy po 12 Mpix, ale z różnym kątem widzenia, odpowiednio: 78° f/1.6 + 130° f/2.4 + 45° f/2.4. Oznacza to, że mamy do czynienia z pierwszym smartfonem Sony z trzema aparatami i jednocześnie pierwszym smartfonem Sony z ultraszerokim kątem (co mnie osobiście bardzo cieszy).

Pisałam już w pierwszych wrażeniach, że obiektyw ultraszerokokątny domyślnie robi zdjęcia z bardzo widocznym efektem rybiego oka czy, jak kto woli, beczki. Producent pokusił się o dodanie w ustawieniach funkcji korekcji zniekształceń, dzięki czemu to od nas zależy czy wybierzemy priorytet jakości zdjęć czy korekcji. W mojej opinii warto zdecydować się na drugie z nich, bo strata na jakości wcale nie jest duża. I o ile jakość zdjęć z ultraszerokiego kąta w dzień jest jak najbardziej zadowalająca, tak w nocy – cóż, nie jest najlepiej. Dodam jeszcze tylko, że przełączanie się na ultraszeroki kąt trwa dłuższą chwilę.

Sama jakość zdjęć ze standardowej matrycy jest bardzo dobra. Szczegółowość, rozpiętość tonalna, odwzorowanie barw – tu naprawdę nie ma się do czego przyczepić. No, może wchodząc w szczegóły. Bo dopiero wtedy okazuje się, że zdjęć macro nie da się zrobić z bardzo bliskiej odległości, a rozmycie tła za fotografowaną osobą można uzyskać dopiero znacznie oddalając się od niej. Brakuje też dedykowanego trybu nocnego. Zdjęcia robione wieczorami nie są jednakowoż złe – gdy do matrycy wpada nieco światła, fotografie potrafią wyjść przyzwoite; gorzej, gdy tego światła nie ma już praktycznie w ogóle. W takich warunkach radzi sobie garstka smartfonów, a Xperia 1 do nich należy.

W aplikacji aparat mamy tylko kilka trybów: autoportret (dostępny tylko w przedniej kamerce), Google Lens, zwolnione tempo, efekt AR, efekt kreatywny oraz tryb profesjonalny (“ręcznie”), w którym zmienimy balans bieli, ekspozycję, ISO, SS i autofokus – w tym trybie dostępny jest też HDR z opcją szybkiej zmiany z włączonego na wyłączony (w trybie automatycznym tego nie ma).

Duży plus za bardzo rozbudowane wprowadzenie do funkcji, jakie znajdziemy w aparac

Ostatnio robię strasznie mało selfie i nie uznaję tego pod żadnym względem jako swoją wadę – gorzej, że później nie mam co wstawić do recenzji ;) Udało mi się jednak wybrać kilka przykładowych zdjęć, pokazujących to, jak radzi sobie ze zdjęciami kamerka 8 Mpix f/2.0 zastosowana w Xperii 1. W mojej opinii jakość jest całkowicie akceptowalna – zarówno z rozmyciem tła, jak i bez niego; aczkolwiek w gorszych warunkach oświetleniowych jakość zauważalnie spada.

Wideo Xperią 1 można nagrywać maksymalnie w 4K w 30 kl./s. w H.264 lub H.265. Przednia kamerka ogranicza jakość wyłącznie do Full HD (też 30 kl./s.). To, co trzeba wiedzieć, to fakt, że podczas nagrywania nie możemy przełączać się między szerokim a ultraszerokim kątem – można natomiast uruchomić nagrywanie z ultraszerokiego osobno bez żadnego problemu.

Osoby bardziej doświadczone lub po prostu kreatywne i chcące spróbować swoich sił w kręceniu ciekawszego wideo, mogą skorzystać z aplikacji Cinema Pro. To właśnie tutaj ukryte są ekspresje kolorystyczne oparte na flagowej kamerze CineAlta Venice, a także wszystkie parametry filmu, które można ustawić pod własne preferencje (rozdzielczość, liczba kl./s., wygląd, ostrość automatyczną lub ręczną, etc.).

Podsumowanie

Czas spojrzeć na Sony Xperia 1 całościowo. Patrząc na listę plusów i minusów podsumowanie może być tylko jedno: to flagowy smartfon z wieloma mniej lub bardziej znaczącymi wadami. Flagowiec, którego – w mojej opinii – trudno jest wybronić w chwili, gdy kosztuje aż 3999 złotych. Gdy stanieje będzie świetną propozycją, ale teraz… jest po prostu za drogi.

Najbardziej w Xperii 1 zawiodłam się na skanerze linii papilarnych, który żyje swoim życiem – częściej nie działa, niż działa (tu na szczęście przychodzi z pomocą rozpoznawanie twarzy). Do tego dochodzi bardzo marny podgląd zdjęć, które w rzeczywistości wychodzą dużo lepsze, niż jest to widoczne podczas ich robienia, a sam proces fotografowania jest przesadnie długi – po zrobieniu zdjęcia trzeba odczekać dłuższą chwilę, zanim da się przejść do galerii (to wydaje się możliwe do poprawienia w formie aktualizacji). Brakowało mi tu ładowania indukcyjnego, trybu nocnego w aparacie, 3.5 mm jacka audio czy wreszcie autofokusu w ultraszerokim aparacie.

Jednocześnie bardzo doceniam Xperię 1 za możliwości multimedialne. Ma genialny wręcz wyświetlacz OLED 4K HDR (choć wciąż stoję na stanowisku, że do 21:9 trzeba się przyzwyczaić), fenomenalne głośniki stereofoniczne, niezły aparat z ultraszerokim kątem i ze świetnie działającym eye-focusem. A do tego po prostu przyjemnie się z niego korzysta.

Mam tylko problem z tym, że Xperia 1 nie jest jedynym flagowcem dostępnym w sklepach i mając do wydania 3999 złotych wybór jest naprawdę spory. Wystarczy spojrzeć na Huawei P30 Pro (który to ostatnio mocno staniał w wersji 6 / 128 – do 3299 złotych) czy na mniejszego Samsunga Galaxy S10 (kosztującego tyle samo, bo 3999 złotych) lub Samsunga Galaxy Note 9. Ciekawą alternatywą może się okazać też Pixel 3 XL, który w polskiej dystrybucji kosztuje 3799 złotych lub, najtańszy z nich wszystkich, a wciąż ze Snapdragonem 855 i ekranem 90 Hz – OnePlus 7 Pro za 3099 złotych.

A co Wy sądzicie na temat Sony Xperia 1? Komentarze standardowo są do Waszej dyspozycji.

Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
2. Biometryka. Czas pracy baterii. Aparat. Podsumowanie

Sony Xperia 1 – multimedialna bestia (recenzja)
Zalety
bardzo dobry ekran OLED 4K HDR (bez notcha, łezki, etc.)
frontowe głośniki stereo o doskonałej jakości
ultraszeroki kąt w aparacie (z opcją korekcji "beczkowatości")
eye-focus
fizyczny spust migawki aparatu
128 GB pamięci (już raczej standard)
NFC
działanie
design
niezaśmiecony system
IP68
dual SIM (ale hybrydowy)
Wady
wciąż brak trybu nocnego w aparacie
robienie zdjęć trwa długo
śliska, wydłużona obudowa, która strasznie się palcuje i jest podatna na zarysowanie
skaner linii papilarnych często nie działa
brak ładowania indukcyjnego
brak 3.5 mm jacka audio
brak autofokusu w ultraszerokim kącie
znacznie wystający z obudowy moduł aparatu
9
OCENA
Exit mobile version