Smartfony Oppo Reno to urządzenia w domyśle upozycjonowane na średniej półce cenowej, a więc tej chyba najczęściej wybieranej przez klientów. Przez ostatni miesiąc w moich rękach gościł Oppo Reno 13 Pro, czyli najmocniejszy przedstawiciel tej linii. I, sądząc po jego cenie, producent ma co do niego duże aspiracje, by był on czymś więcej niż tylko średniakiem. Sprawdźmy zatem czy rzeczywiście się to udało i w jak dużym stopniu.
Specyfikacja techniczna Oppo Reno 13 Pro 5G:
- wyświetlacz: 6,83″ AMOLED, rozdzielczość 2800×1272 pikseli, częstotliwość odświeżania 120 Hz, jasność szczytowa HBM 1200 nitów, próbkowanie do 240 Hz, HDR10+, szkło Gorilla Glass 7i,
- ośmiordzeniowy procesor MediaTek Dimensity 8350 z GPU Mali G615-MC6,
- 12 GB RAM LPDDR5X,
- 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1,
- system Android 15 z nakładką ColorOS 15,
- aparat główny 50 Mpix (f/1.8, OIS) + ultraszerokokątny 8 Mpix (116°, f/2.2, AF do makro) + peryskopowy teleobiektyw 50 Mpix (f/2.8, 3,5x zoom optyczny, OIS),
- przedni aparat do selfie 50 Mpix (f/2.0, 90°, AF),
- WiFi 6E (802.11a/b/g/n/ac/ax), pasma 2,4 + 5 + 6 GHz, 2 x 2 MIMO,
- 5G sub-6, LTE-A, 3G, 2G; VoLTE i VoWiFi,
- eSIM,
- dualSIM (2x nanoSIM/nanoSIM + eSIM/2x eSIM),
- Bluetooth 5.4 z kodekami audio SBC, AAC, aptX HD, LDAC i LHDC 5.0,
- NFC i Google Pay,
- dioda podczerwieni IrDA,
- GPS, Glonass, Beidou, Galileo, QZSS,
- BeaconLink,
- głośniki stereo,
- optyczny czytnik linii papilarnych w ekranie,
- USB-C (USB 3.2 Gen 1),
- akumulator o pojemności 5800 mAh, szybkie ładowanie przewodowe SuperVOOC 80 W,
- wymiary: 162,73 x 76,55 x 7,55 mm,
- waga: 195 g,
- IP68, IP69.
Cena Oppo Reno 13 Pro w momencie publikacji recenzji wynosi 2999 złotych. Oznacza to, że mimo zakończenia promocji premierowej (trwającej do 6 marca), najpewniej postanowiono pozostać przy obniżonej cenie na dłużej. Cena regularna miała bowiem wynosić 3399 złotych.
Smartfon dostępny jest w sprzedaży w jednym wariancie pamięci – 12/512 GB oraz dwóch wersjach kolorystycznych – szarej (Graphite Grey) oraz fioletowej z charakterystycznym motywem motyla (Plume Purple).
Oppo Reno 13 Pro 5G
Dla formalności nie mogę nie wspomnieć o zawartości zestawu, choć będzie to bardzo krótkie. Poza smartfonem, cienkie pudełko skrywa tylko przewód USB-C, szpilkę do tacki SIM oraz skróconą dokumentację. Ładowarki, z oczywistych względów (regulacje UE), nie uświadczymy.

Oppo Reno 13 Pro ma w sobie coś z flagowca
Już od pierwszego kontaktu, Oppo Reno 13 Pro sprawił na mnie bardzo dobre wrażenie pod kątem jakości wykonania i solidności konstrukcji. Na próżno szukać tu bowiem tworzyw sztucznych na pleckach czy ramie – tylko szkło i aluminium. Daje to niemałe poczucie obcowania ze sprzętem wyższej klasy, zwłaszcza, że wszystko jest naprawdę dobrze spasowane.
Doceniam też fakt, że w przypadku testowanej przeze mnie grafitowej wersji, zarówno plecki, jak i ramka, są matowe. I, choć sam tył – mimo tego zmatowienia – i tak zbiera widoczne smugi oraz odciski palców, to jednak wygląda to na swój sposób schludnie i elegancko.
Bryła Oppo Reno 13 Pro jest trochę kanciasta, a trochę zaoblona. Plecki są całkowicie płaskie, natomiast ramka w dużej mierze jest również wypłaszczona, ale ma delikatne zaokrąglenia na samych krawędziach. Cała konstrukcja jest relatywnie smukła. Smartfon mierzy dokładnie 7,55 mm grubości i waży 195 g. W efekcie, mimo iż mamy do czynienia z przeszło 6,8-calową patelnią, codzienne korzystanie z tego sprzętu jest naprawdę całkiem wygodne.
Szkło na przodzie jest czterostronnie zakrzywione, ale są to dość subtelne, ładnie wyglądające zaoblenia i nie powodują załamań światła na ekranie. Wpływa na to także grubość ramek, które – jak podaje Oppo – mają mieć 1,6 mm. Istotnie, są bardzo wąskie i symetryczne, przez co front wygląda wprost świetnie, niczym we flagowych smartfonach.



Jeśli chodzi o plecki, zmatowione szkło jest miłe w dotyku i nie wyślizguje się nadto z dłoni. Wyspa aparatów jest prostokątna z zaokrąglonymi rogami i stanowi w zasadzie jedyny (poza logo) błyszczący, a wręcz lustrzany element na tylnym panelu. Dwa obiektywy odstają od wyspy, są okrągłe, duże i otoczone metalowymi ringami, trzeci ulokowano z boku.
Zerknijmy na krawędzie. Lewa jest pusta, zaś na prawej ulokowano klawisze regulacji głośności oraz przycisk zasilania. Nie mam zastrzeżeń co do ich spasowania i klikalności. U góry znalazła się dioda podczerwieni IrDA (dość rzadki widok), natomiast na dole umieszczone zostało gniazdo kart SIM (2x nanoSIM), złącze USB-C, a także jeden z głośników – drugi wypełnia przestrzeń nad ekranem.
Zamykając kwestię konstrukcji wypada zaznaczyć, że Oppo Reno 13 Pro oferuje wodoszczelność zgodną z dwoma certyfikatami – IP68 oraz IP69. Oznacza to, że smartfon nie tylko nie boi się zanurzenia w wodzie na 2 metry głębokości do 30 minut, ale także strumienia wody pod ciśnieniem i o temperaturze do 80°C.





Wyświetlacz
Co prawda technikalia wyświetlacza rozpisałem już w pełnej specyfikacji kilka akapitów wyżej, ale przypomnijmy je raz jeszcze. Oppo Reno 13 Pro wyposażono w 6,83-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości 2800×1272 pikseli i częstotliwości odświeżania 120 Hz. Szczytowa jasność panelu wynosi 1200 nitów.
Całościowo, mamy do czynienia z naprawdę bardzo dobrej klasy ekranem. Oferuje on dobrze nasyconą kolorystykę na domyślnych ustawieniach, jasność minimalna jest bez zarzutów, a maksymalna w pełni wystarcza i czytelność wyświetlacza w słońcu stoi na dobrym poziomie. Kąty widzenia także nie dają większych powodów do narzekania.
Nie miałem również problemów z automatycznym dostosowywaniem jasności – smartfon dość szybko reaguje na zmiany natężenia światła w naszym otoczeniu, a sama regulacja następuje płynnie, bez gwałtownych przeskoków.

W ustawieniach ekranu mamy wybór między jedną z trzech opcji wyświetlania kolorów: Naturalne (domyślny), Pro oraz Jaskrawe. W moim odczuciu najlepiej wygląda właśnie domyślne nastawienie, bowiem w Pro kolory zdają się być lekko wyprane, a w jaskrawym znów zbyt przesycone. Jest też regulacja temperatury barwowej.
Śladem Oppo Find X8 Pro czy testowanego niedawno Realme 14 Pro+, na ekranie wokół oczka przedniego aparatu wyświetla się animowana pastylka, pozwalająca po kliknięciu szybko przewinąć lub wstrzymać odtwarzaną muzykę albo sterować np. minutnikiem. Coś na wzór Dynamic Island w iPhone’ach. Uznaję to za przydatne rozwiązanie, zwłaszcza podczas słuchania muzyki.
Na pokładzie znalazło się również Always on Display. Nie ma tu co prawda wyświetlania z przygaszoną tapetą, a jedynie standardowy zegar na czarnym tle, ale dostępnych motywów jest i tak sporo. AoD może być prezentowane przez całą dobę, w zaplanowanych godzinach albo trybie oszczędzania energii – wówczas AoD wygasza się, jeśli smartfon przez pewien czas jest nieruszany.











Wydajność i kultura pracy
Za to, jak Oppo Reno 13 Pro działa, odpowiada układ MediaTek Dimensity 8350 z grafiką Mali G615-MC6. Do współpracy ma 12 GB RAM LPDDR5X oraz 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1, przy czym – jak już napomknąłem – to jedyna wersja dostępna na naszym rynku.
Nad wynikami benchmarków nie będziemy się przesadnie długo rozwodzić, natomiast – oczywiście – jak zawsze, możecie je zobaczyć na zrzutach poniżej. I, celowo, nie chcę się nad nimi jakkolwiek mocniej rozczulać, bo w moim odczuciu ważniejsze jest to, jak finalnie smartfon działa.
Istotnie, pewnie lepiej byłoby zobaczyć tutaj wydajnieszy procesor, zwłaszcza, że sercem podobnie wycenionego OnePlusa 13R, który zadebiutował w Polsce w styczniu, jest zeszłoroczny, ale flagowy Snapdragon 8 Gen 3. Niemniej jednak, trudno mi mieć większe zarzuty co do działania Oppo Reno 13 Pro, bo w codziennym użytkowaniu spisuje się on naprawdę bardzo dobrze.
Apki z reguły uruchamiają się szybko, a interfejs pozostaje przez większość czasu płynny i w pełni reaguje na wydawane polecenia. Potrafiły przydarzyć mi się pomniejsze spowolnienia czy lekkie przycięcia animacji, jednak miało to miejsce rzadko i – jeśli już – to najczęściej było to chwilę po korzystaniu z aplikacji aparatu i robieniu zdjęć.














Producent chwali się obecnością systemu chłodzenia z komorą parową o dużej powierzchni, rzekomo dwukrotnie większej aniżeli w Oppo Reno 12 Pro. I, rzeczywiście, w codziennym użytkowaniu naprawdę trudno nagrzać Oppo Reno 13 Pro. Niezależnie od tego, co robimy, przerzucamy się między aplikacjami czy cykamy serię zdjęć, telefon pozostaje chłodny, najwyżej lekko letni.
Tak na dobrą sprawę dosłownie dwa razy zdarzyło mi się, by zrobił się on trochę bardziej odczuwalnie ciepły, ale miało to miejsce podczas korzystania z niego na sieci 5G.
Drugim scenariuszem, gdy smartfon się już realnie mocno nagrzewał, było wykonywanie benchmarków. Wzrosty temperatury były wtedy faktycznie duże, ale jednocześnie nie jest to nic nad wyraz dziwnego.


System i oprogramowanie
Oppo Reno 13 Pro działa pod kontrolą Androida 15 z ColorOS 15. O interfejsie tym dużo mówiłem już chociażby w recenzji Oppo Find X8 Pro, przy czym w znacznej mierze były to pochwały. I, w zasadzie, nie inaczej będzie i w tym wypadku, choć z małą łyżką dziegciu w tej beczce miodu.
Tu na wstępie znów muszę napomknąć o jednej kwestii. Unifikacja nakładek systemowych w smartfonach Oppo, OnePlusa oraz Realme postąpiła w ostatnich latach bardzo mocno. I to na tyle, że nowy ColorOS nie dość, że wygląda, to i też oferuje zbliżone funkcje, co właśnie OxygenOS czy Realme UI. Użytkownicy smartfonów tychże marek poczują się zatem jak w domu.
Nie brak tu opcji związanych z szeroką personalizacją wyglądu systemu, rozbudowanych ustawień wyświetlacza, dźwięku, wibracji oraz wielu innych. Optymalizacja nakładki stoi na bardzo dobrym poziomie, przez co ani razu nic mi się nie wysypało, jak też nie napotkałem żadnego rażącego błędu w systemie.
Żeby nie było nazbyt idealnie, wspomnieć muszę, że smartfon sporadycznie miewał humorki w kwestii dostarczania powiadomień. Objawiało się to oczywiście niedocieraniem części notyfikacji w sytuacjach, gdy telefon przez pewną chwilę leżał nieużywany. Wówczas, spływały one dopiero chwilę po odblokowaniu telefonu, a problem ten najczęściej dotyczył Messegnera. Nie było to coś, co wydarzało się nagminnie, ale natrafiłem na to co najmniej parukrotnie.
Tu od razu warto poruszyć też kwestię wsparcia. Wedle zapewnień producenta, seria Oppo Reno 13 ma przez pięć lat otrzymywać aktualizacje do nowych wersji Androida, a przez sześć – poprawki zabezpieczeń systemu.







Raczej nie będzie dla Was zaskoczeniem, że Oppo Reno 13 Pro to kolejny z wielu smartfonów, przy którym producent chwali się obecnością licznych rozwiązań opartych o sztuczną inteligencję.
Część z nich, takie jak AI w notatniku czy podsumowywanie stron internetowych i dokumentów, nie obsługuje języka polskiego. Wspominałem o tym już w recenzji flagowego Find X8 Pro i od tamtej pory, niestety, wciąż nic się nie zmieniło w tej materii.
Są jednak i takie funkcje, które w pełni działają. Głównie mam na myśli rozwiązania zaszyte w galerii zdjęć, czyli Edytor AI wraz z Gumką AI do usuwania obiektów ze zdjęć oraz inne funkcje stricte związane z fotografią. Nie będziemy się tu jednak nad nimi rozwodzić, bowiem funkcje AI w ColorOS omówiłem już w osobnym materiale.
Nie brakuje tu natomiast coraz powszechniejszego Circle to search, czyli funkcji pozwalającej na szybkie wyszukiwania w Google zawartości ekranu poprzez zaznaczenie palcem interesującego nas obiektu.








Głośniki i haptyka
Bez zaskoczenia, Oppo Reno 13 Pro oferuje głośniki stereo – jeden w maskownicy nad wyświetlaczem, drugi na dolnej ramce. Podobnie, jak w przypadku droższego Find X8 Pro, tak i tu Oppo zapomniało o implementacji Dolby Atmos. Jest za to autorskie rozwiązanie OReality z czterema trybami działania oraz dźwięk holograficzny.
Donośność dźwięku wydobywającego się z głośników stoi na dobrym poziomie. Oppo zaimplementowało dodatkowy tryb ultragłośny, który aktywuje się po kolejnych naciśnięciach klawiszy regulacji głośności (po osiągnięciu maksymalnego pułapu). Muszę jednak odnotować, że przy najwyższych poziomach da się wychwycić lekką piaszczystość dźwięku.
Warto też zaznaczyć, że choć – istotnie – są to głośniki stereo, to trudno mi oprzeć się wrażeniu, że dolny gra słyszalnie głośniej. Przy czym, nie jest to szalenie drastyczna różnica i określiłbym ją proporcją około 60:40.
Jeśli zaś chodzi o brzmienie głośników, mogę ocenić je naprawdę dobrze, patrząc przez pryzmat półki cenowej smartfona. Nie brakuje nawet przyzwoitej ilości basu, który potrafi wręcz trochę rezonować na obudowie, bliskiego środka i relatywnie obecnych, choć nieco wycofanych tonów wysokich. Całkiem niezłe jest też poczucie przestrzenności dźwięku, mimo braku Dolby Atmos.
Równie dobrze wypadają też wibracje. Co istotne, są one różnorodne względem rodzaju przekazywanego komunikatu i pojawiają się w różnych miejscach interfejsu. Nie jest to poziom tak wysoki, jak w Find X8 Pro, ale – równocześnie – drastycznie dużo im nie brakuje. W ustawieniach możemy dostosować moc odpowiedzi haptycznych.





Zaplecze komunikacyjne
Bohater testu może pochwalić się obecnością modułów łączności, takich jak trzyzakresowe WiFi 6E (a więc także z 6 GHz), modem 5G, Bluetooth 5.4 z kodekami SBC, AAC, aptX HD, LDAC i LHDC 5.0, NFC oraz GPS. Jest także obsługa eSIM, dual SIM (z użyciem dwóch kart nanoSIM lub nanoSIM + eSIM) oraz połączenia po VoWiFi i VoLTE.
I, śmiało mogę napisać, że przez cały okres testów Oppo Reno 13 Pro na tym tle nie dawał mi żadnych powodów do narzekania. Niezależnie od tego, czy mowa o WiFi czy 5G, wyniki prędkości internetu były w pełni zadowalające, zasięg odbierany stabilnie, a Bluetooth bezproblemowo łączył się z wszelkiej maści słuchawkami. Nie miałem też problemów z jakością rozmów telefonicznych, jak i płatnościami zbliżeniowymi.
Oppo – w przeciwieństwie do lwiej części producentów – nie zapomniało jeszcze o implementacji diody podczerwieni IrDA. Dzięki temu, smartfon może nam służyć do sterowania niektórymi urządzeniami w domu, na przykład telewizorem.
Innymi słowy, w zasadzie nie ma się do czego przyczepić, bowiem obecne tu moduły obejmują wszystko, czego możemy oczekiwać i potrzebować, a ich działanie pozostaje bez zarzutu.

Zabezpieczenia biometryczne
Dostęp do smartfona Oppo Reno 13 Pro możemy zabezpieczyć dwojako – używając optycznego czytnika linii papilarnych w ekranie oraz rozpoznawania twarzy 2D, czyli wykorzystującego tylko kamerkę do selfie.
Skaner odcisków palców ulokowany jest dość nisko na ekranie, co może wymagać od nas chwili przyzwyczajenia, ale – koniec końców – korzystanie z niego nie sprawiało problemów, podobnie jak jego sprawność i szybkość. Te stoją na niemal tak wysokim poziomie, jak we flagowych smartfonach z optycznymi czujnikami.
Działanie czytnika, w ogromnej większości przypadków, mogę określić jako bardzo szybkie. Odblokowanie następowało po naprawdę krótkim przyłożeniu opuszka, choć jeszcze nie po leciutkim muśnięciu, jak ma to miejsce przy skanerach ultradźwiękowych.
Na bardzo dobrą ocenę zasługuje też bezbłędność. Nie miałem sytuacji, w których skaner całkowicie nie chciałby zadziałać i tylko sporadycznie zdarzało się, że wymagał ode mnie dłuższego niż zwykle przytrzymania palca.
Jeśli chodzi o rozpoznawanie twarzy, z racji tego, że odpowiada za nie wyłącznie aparat, wiele zależy od ilości światła wokół nas. Jeśli jest relatywnie jasno, odblokowanie następuje wręcz błyskawicznie. Im ciemniej, tym bardziej wydłuża się proces weryfikacji rys twarzy. W całkowitej ciemności, odblokowanie potrafiło kończyć się niepowodzeniem.



Czas pracy Oppo Reno 13 Pro
Mimo tej relatywnie smukłej budowy, Oppo Reno 13 Pro został wyposażony w całkiem spory akumulator – o pojemności wynoszącej 5800 mAh. Jak taka wielkość ogniwa przekłada się na realny czas pracy? W moim odczuciu – wprost świetnie.
Cały dzień od rana do bardzo późnego wieczora to absolutne minimum, jakie byłem w stanie z reguły uzyskać. W bardziej intensywny dzień, gdzie więcej było użycia 5G, telefon domagał się ładowania około 22, co i tak uważam za bardzo dobry wynik. Często, w średnio intensywne dni, na koniec dnia potrafił mieć jeszcze 30-40% zapasu energii na kolejny dzień, przez co trzykrotnie udało mi się pracować na nim przez sporo ponad dobę.
Nie mógłbym nie wspomnieć też o wynikach Screen on Time, czyli czasie na włączonym ekranie. Przy przeważającym użyciu WiFi, w pełnym cyklu Oppo Reno 13 Pro potrafił dobić do 8-9 h SoT, a jeden wynik przebił nawet granicę 10 h. Najczęściej, na koniec dnia, czyli wtedy, gdy z reguły zostawało mi jeszcze wspomniane 30-40% baterii, SoT wynosił 5-6 h.
W cyklu mieszanym, czas włączonego ekranu był bliższy pułapowi 7-8 h, natomiast jeśli danego dnia dużo było użytkowania na transmisji danych 5G/LTE, uzyskiwałem SoT oscylujący w okolicach 6,5-7 h. Wciąż więc możemy mówić o naprawdę bardzo dobrych wynikach.











Oppo Reno 13 Pro wspiera szybkie przewodowe ładowanie SuperVOOC 80 W, jednak – bez zaskoczenia – takowej kostki w pudełku nie znajdziemy. I, w zasadzie, głównym problemem jest fakt, że aby wykorzystać pełną moc, musimy posiadać adapter w tym konkretnym standardzie ładowania.
Przy użyciu uniwersalnej ładowarki Power Delivery, maksimum, jakie wyciągał telefon, to 35-40 W. Przy takim scenariuszu, czas ładowania od 1 do 100% wynosił około 75 minut zamiast deklarowanych 48 minut, osiągalnych rzekomo na oryginalnym adapterze.
Niestety, zabrakło tu wsparcia dla ładowania indukcyjnego. Trochę szkoda, bo – w moim odczuciu – bardziej przybliżyłoby to Oppo Reno 13 Pro do flagowych urządzeń.

Aparat, czyli jakie zdjęcia robi Oppo Reno 13 Pro?
Zestaw aparatów w Oppo Reno 13 Pro składa się z trzech oczek. Od strony specyfikacji, dwa z nich można uznać za mocne ogniwa, trzecie wypada już widocznie gorzej – przynajmniej na papierze.
A zatem mamy: główny obiektyw 50 Mpix f/1.8 z optyczną stabilizacją OIS, teleobiektyw peryskopowy 50 Mpix f/2.8 z OIS, oferujący 3,5-krotne zbliżenie optyczne, a także ultraszeroki kąt 8 Mpix f/2.2 o polu widzenia 116° z autofocusem. Z przodu jest natomiast umieszczony aparat do selfie o rozdzielczości 50 Mpix f/2.0 z AF.
Finalnie, zdjęcia wykonywane Oppo Reno 13 Pro zdecydowanie mają w sobie coś, co może się podobać. Znaczna większość ustrzelonych przeze mnie kadrów wpada w oko i trudno się ich szczególnie czepiać, patrząc na segment cenowy, który reprezentuje ten telefon.
Obiektyw główny – co chyba nikogo nie dziwi – to w zasadzie najmocniejsze ogniwo spośród tej trójcy. Powiem więcej: oferuje on wysoki poziom detali, z reguły skutecznie działający HDR i generuje bardzo dobrze wyglądające rozmycie tła za pierwszym planem. Autofocus działa szybko i dość celnie, choć przy foceniu mniejszych obiektów potrafią już pojawiać się problemy z wyostrzeniem. Kolorystyka jest nasycona, ale nie przesadzona i wciąż bardzo przyjemna dla oka.
























Jest też oczywiście nieco zdjęć, które wykonałem w pionie. Ich także nie mogłoby tutaj zabraknąć:












Ultraszeroki kąt to, niestety, trochę goryczy w całym tym morzu pochwał. Z racji, że ma on tylko 8 Mpix, w mig okazuje się, że fotki z niego wyraźnie tracą na detalach względem obiektywu głownego i telefoto, co niekiedy bardzo mocno rzuca się w oczy. Potrafi pojawiać się też lekkie zaszumienie w kątach kadrów, a całościowo zdjęcia bywają rozbieżne barwowo z pozostałymi dwoma braćmi.
Teleobiektyw to peryskop oferujący 3,5-krotny zoom optyczny i wysoką rozdzielczość 50 Mpix, co już sugeruje nam, że może być dobrze – no i jest. Zdjęcia nim wykonywane prezentują podobnie świetny poziom szczegółowości, co te z głównej matrycy, i równie dobrze jest też ze spójnością kolorystyczną.
120-krotne zbliżenie to maksimum, jakie oferuje Oppo Reno 13 Pro. Przy czym, od razu widać, że algorytmy dwoją się i troją, by odszumić zdjęcie i wyciągnąć istotne elementy z kadru. Widać, że producent zastosował podobny patent, co we flagowym Find X8 Pro (zresztą, tu też zoom ma wspierać AI), bowiem różnica między zrobionym zdjęciem, a finalnym obrazkiem w galerii kilka sekund po przetworzeniu, jest wręcz kolosalna.
Niemniej jednak, efekty naprawdę zaskakują i zadowalają. To oczywiście nie poziom Find X8 Pro, ale – i tak – fotki wykonane na zbliżeniach do 20-30 razy wyglądają jeszcze zupełnie nieźle. Wszystko powyżej – istotnie – potrafi wyglądać niczym malowane akwarelami, lekko mydlanie, ale wciąż pozostaje czytelne, zwłaszcza, gdy mowa np. o napisach.
Pokuszę się o stwierdzenie, że pod kątem umiejętności zbliżania, Oppo Reno 13 Pro to chyba najlepszy smartfon w swojej klasie.








































Skoro fotki w dzień już omówiliśmy, teraz trochę o tych robionych w ciemniejszych sceneriach. Zdjęcia nocne wykonamy używając do tego oczywiście dedykowanego trybu nocnego, który aktywuje się samoczynnie, jeśli algorytmy wykryją taką potrzebę w gorszym oświetlenu. Można oczywiście wyłączyć jego automatyczne uruchamianie się, a także włączyć tryb nocny ręcznie, z poziomu paska z trybami foto.
Efekty jak najbardziej mogą się podobać, choć może nie za każdym razem wyglądają idealnie tak, jak byśmy tego chcieli. To moje pewne utyskiwanie tyczy się oczywiście znów ultraszerokiego kąta, bowiem to nim robione fotki nocne potrafią wypadać najsłabiej.
Koniec końców, tryb nocny na ogół dobrze rozpoznaje, co lepiej naświetlić, a co nie powinno być zbyt jasne. Przez to, np. neony oraz szyldy z reguły nie są przepalonymi plamami, tylko pozostają czytelne.
































Selfie – z racji wysokiej rozdzielczości matrycy i jasnego obiektywu – wyglądają naprawdę bardzo dobrze. Są szczegółowe, za każdym razem wyostrzone w punkt i prezentują bliską naturalnej kolorystykę. Nie mam tu choćby najmniejszych zarzutów.






W kwestii wideo widzę jeden podstawowy problem. Choć maksymalna jakość nagrywania to 4K w 60 FPS, to – niestety – z racji tego, że ultraszeroki kąt ma tylko 8 Mpix, nie możemy go używać przy kręceniu w 4K, ani nawet 1080p 60 FPS. Dopiero po przełączeniu na 1080p 30 FPS wraca możliwość używania oczka ultraszerokokątnego.
Sama jakość wypada po prostu dobrze. Stabilizacja obrazu z reguły działa bardzo poprawnie i generuje płynny obraz, ale w momencie, gdy zaczynamy wykonywać szybsze, bardziej nieregularne ruchy, potrafi się lekko gubić.
Gubi się też czasami reakcja na ekspozycję – bywa, że mija parę sekund, zanim oprogramowanie wyłapie zmianę oświetlenia. Łapanie ostrości wypada bardzo dobrze, najczęściej jest szybkie i celne, choć pojawiają się pewne problemy przy mniejszych obiektach.


Podsumowanie – jaki jest Oppo Reno 13 Pro?
Po niemal miesiącu testów nie mam najmniejszych wątpliwości, że Oppo Reno 13 Pro to naprawdę bardzo, bardzo dobry smartfon, który nie tylko jest mocnym średniakiem, ale i poniekąd oferuje coś więcej od konkurencyjnych urządzeń z tego segmentu.
Zdecydowana większość aspektów wypada tu po prostu bardzo dobrze. Bardzo dobry ekran, dobre głośniki, wręcz świetny czas pracy baterii i szybkie ładowanie, pełna wodoodporność wraz z IP69, w większości wysoka jakość zdjęć czy wreszcie w pełni satysfakcjonująca wydajność na co dzień.
Ponarzekać mogę na ultraszeroki kąt, który stanowi najsłabsze oczko z całego zestawu aparatów i oferuje względem reszty obiektywnie najgorsze efekty. Odnotowuję, że sporadycznie miewałem problemy z powiadomieniami, a część z funkcji AI nie działa po polsku. Są to jednak i tak w moim odczuciu znacznie mniej ważące wady, aniżeli wymienione wyżej pozytywy.
Podobno jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. To powiedzonko doskonale pasuje do Oppo Reno 13 Pro, bo to właśnie cena może okazać się największym hamulcowym na drodze do sukcesu tego modelu.
W momencie, gdy piszę ten akapit, Reno 13 Pro wciąż kosztuje 2999 złotych, czyli tyle, ile miała wynosić cena promocyjna na start sprzedaży, zaś poza promocją miało to być już 3399 złotych. Dla przypomnienia, zeszłoroczny Reno 12 Pro debiutował za 2499 złotych. I, jasne, nowy model oferuje duży progres na wielu polach (m.in. wydajniejszy procesor, pełna wodoodporność, większy akumulator, lepszy teleobiektyw), ale – wciąż – jest to aż o kilkaset złotych więcej.
Nie wyprę się, że z Oppo Reno 13 Pro korzystało mi się świetnie, ale aby na pewno sprzeda się w tej cenie? Mam pewne wątpliwości. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby producent poszedł po rozum do głowy i zamierzał na dłużej pozostawić cenę 2999 złotych. Nadal jednak dla wielu klientów może to być po prostu za dużo.