Recenzja Oppo Find N2 Flip. Tak się składa, że to fajny składak

Nie jest tajemnicą, że lubię składane smartfony. Nigdy też nie ukrywałam, że bliższe mojemu sercu są klapki (flipy), a nie sporo większe foldy. Dlatego też cieszę się, że Samsung Galaxy Z Flip 4 sukcesywnie zyskuje konkurencję, a najnowszą właśnie dziś dla Was sprawdzę. Przed Wami Oppo Find N2 Flip w całej okazałości. Jak spisuje się na co dzień?

Specyfikacja techniczna Oppo Find N2 Flip:

Cena Oppo Find N2 Flip w momencie publikacji recenzji: 4999 złotych. Do 12 marca trwa przedsprzedaż, w ramach której zakup wiąże się z otrzymaniem szeregu gratisów. Do wyboru są dwie wersje kolorystyczne: lawendowa (księżycowy fiolet) i czarna (gwiezdny czarny).

Paaaaaani, ale jak to się składa?

Każdy składany smartfon ma nieco inny zawias, który działa lżej lub ciężej. W przypadku Oppo Find N2 Flip mamy do czynienia z drugą generacją Flexion Hinge, czyli autorskiego zawiasu producenta, który rozkłada się i składa dość lekko – zawias np. z Samsunga Galaxy Z Flip 4 stawia większy opór.

Najważniejsze jest jednak to, co rzuca się już na pierwszy rzut oka – brak jakiejkolwiek przestrzeni pomiędzy oboma częściami konstrukcji. Tak, oznacza to, że składa się ona właściwie na płasko, za co należą się Oppo ogromne brawa. Wygląda to rewelacyjnie, a do tego zapobiega wpadaniu do środka niepożądanych paprochów i brudu.

Co warto wiedzieć to zdecydowanie fakt, że Oppo gwarantuje wytrzymałość tej konstrukcji na ponad 400 tysięcy rozłożeń i złożeń, co daje ponad dziesięć lat użytkowania telefonu przy założeniu otwierania i zamykania go 100 razy dziennie. Prędzej zatem znudzicie się urządzeniem lub uznacie, że warto je wymienić, niż padnie ten element. Przynajmniej tak obiecuje Oppo ;)

Z Oppo Find N2 Flip można korzystać w pozycji złożonej w zakresie 45-110 stopni, co pozwala na szersze zastosowanie telefonu bez konieczności trzymania go w rękach – w tym oczywiście może posłużyć jako statyw podczas robienia zdjęć czy prowadzenia rozmów wideo. Fajna jest też opcja pozwalająca na podgląd zdjęcia na zewnętrznym ekranie, gdy ktoś nam je robi – możemy w każdej chwili poinstruować, by nasz fotograf zmienił kadr czy się lekko przesunął.

Warto dodać, że otworzenie telefonu, gdy ten dzwoni, automatycznie odbiera połączenie, a gdy chcemy je zakończyć, wystarczy, że zamkniemy klapkę.

Oppo Find N2 Flip to piękny kawałek elektroniki. Niezależnie od tego, czy mówimy o wersji fioletowej, czy bardziej klasycznej, czarnej, zdecydowanie może się podobać. Największe wrażenie robi zewnętrzna osłona zawiasu, którą Oppo dopieściło do granic możliwości – świetnie załamuje światło, tworząc nietypowy wzór na krawędzi. Ładny akcent!

Z rzeczy typowo użytecznych podoba mi się to, że telefon bez problemu można postawić pionowo – oczywiście, gdy jest złożony. Wielokrotnie zdarzało mi się tak odkładać go pracując przy komputerze – to, w połączeniu z włączonym AoD, sprawiało, że stale byłam na bieżąco.

Z etui czy bez?

Zazwyczaj etui, dołączonemu do pudełka, właściwie nie poświęcam uwagi poza wspomnieniem, że takowe znajduje się w zestawie. Tymczasem w przypadku Oppo Find N2 Flip sama informacja, że podstawowe etui ochronne jest częścią zestawu sprzedażowego, to według mnie nieco zbyt mało. 

Zacznijmy od tego, że etui jest plastikowe i składa się z dwóch części, które zakłada się osobno – na dolną część smartfona i górną. I o ile ta dolna jest idealnie spasowana, tak ta górna ma luzy. Można pomyśleć, że to wada etui, ale po chwili zastanowienia łatwo dojść do wniosku, że trudno by było zrobić etui, które jest wolne od tej wady, skoro jego większa część to otwór przeznaczony na wyświetlacz. 

Ostatecznie jednak musicie wiedzieć, że po założeniu go na telefon, bardzo łatwo podważyć jego lewą część – kto wie czy po dłuższym użytkowaniu nie wyrobi się i nie zacznie spadać? Ale nie do tego zmierzałam. 

Korzystanie z Oppo Find N2 Flip w etui ma dwie zalety. Pierwsza to zapewnienie nieco pewniejszego chwytu telefonu – on sam jest śliski (bardzo śliski!), a plastikowe etui nieco to niweluje. Druga rzecz to fakt, że ekran znajduje się poniżej poziomu etui, co z kolei też jest nie bez znaczenia. Bez niego ekran zewnętrzny minimalnie wystaje ponad obudowę, a nie jest na płasko, przez co trzeba się przyzwyczaić do zahaczania palcem o jego krawędzie. Trzecia i ostatnia rzecz? Chronimy telefon przed niespodziewanymi przypadkami.

I teraz skumajcie to… Maksymalnie godzinę po napisaniu powyższego akapitu poszłam wypakować karmę dla kotów z pudełek i schować do szafki. Usiadłam na podłodze, by po chwili usłyszeć, jak telefon wysunął mi się z kieszeni. Wypadł z maksymalnie kilku centymetrów, a i tak lekko obiły się jego aluminiowe krawędzie. Pech chciał, że to płytki w kuchni, a nie wykładzina w biurze. Cóż, przepraszam, Oppo, telefon wróci ode mnie z testów – pierwszy raz – z lekkimi śladami obicia :(

To wydarzenie pokazuje jednak, że Find N2 Flip jest delikatnym smartfonem, o którego dobrze jest lepiej zadbać. I, jeśli nie robi Wam różnict korzystania z niego w etui, to lepiej w nim noście. Ot, taka dobra rada. Aaaa, i jeszcze jedna rzecz – smartfon nie jest wodoszczelny, o czym też warto pamiętać.

Zewnętrzny ekran? Niewykorzystany potencjał

Super, że Oppo Find N2 Flip ma duży zewnętrzny ekran. Tylko po co, skoro niewiele można na nim zrobić? Z założenia wyświetlacz zewnętrzny powinien móc pozwolić na rzadszą konieczność sięgania po wewnętrzny ekran. W teorii – rzeczywiście, trochę tak jest. W rzeczywistości odnoszę jednak wrażenie, że producent mógł pokusić się o więcej rozwiązań obsługujących go. Tymczasem postawił jedynie na widżety, które są mocno ograniczone.

Co możemy zrobić z poziomu zewnętrznego wyświetlacza? Przede wszystkim sięgnąć do podręcznych ustawień typu włączenie WiFi, Bluetooth, komórkowej transmisji danych, trybu samolotowego, wibracji, dźwięków, trybu nie przeszkadzać, latarki czy oszczędzania energii. Oprócz tego możemy również uruchomić aparat lub nagrywanie wideo, sprawdzić pogodę lub kalendarz, a także ustawić minutnik. Odtwarzając muzykę możemy nią zarządzać – uruchomić kolejny lub poprzedni utwór lub zatrzymać odtwarzanie.

A z rzeczy bardziej zaawansowanych? Gdy przyjdzie powiadomienie, zewnętrzny ekran pozwala je wygodnie odczytać. No ale właśnie – odczytać i co dalej? Odpisać teoretycznie też możemy, ale wyłącznie jednym z dostępnych szablonów lub emotikonami. Ale wiecie, co jest najsłabsze? Zewnętrzny ekran nie wyświetla zdjęć przesłanych przez naszych rozmówców – zamiast tego mamy jedynie info “ktoś przesyła zdjęcie” (gdzie ktoś to oczywiście nazwa kontaktu).

Idąc dalej – nie ma opcji rozpoczęcia rozmowy telefonicznej bez otwierania klapki (czasem taka opcja, choćby na głośniku, mocno się przydaje). Wystarczyłoby dodać kolejny ekran domowy z wybranymi czy też ulubionymi kontaktami (jak to jest na niektórych smartwatchach) i temat załatwiony.

Co jednak mnie najbardziej boli to fakt, że zewnętrzny ekran tak naprawdę nie pozwala na nic więcej. Sporo mniejszy zewnętrzny ekran Samsunga Galaxy Z Flip 4 można zmusić (zewnętrzną aplikacją, ale jednak) do obsługi wszystkich aplikacji, zainstalowanych na smartfonie. W efekcie można nawet na upartego przeglądać Instagram na nim. Tymczasem Oppo Find N2 Flip pod tym kątem mocno zawodzi. 

I, niestety, fajne zwierzątka, które wyświetlają się na tym ekranie pod podświetleniu, choć słodkie i przyjemne dla oka, niestety, nie rekompensują ograniczeń, jakie on ze sobą niesie. Być może Oppo rozszerzy możliwości zewnętrznego ekranu jakąś aktualizacją oprogramowania, ale na razie – niestety – początkowa ekscytacja przerodziła się u mnie w niewielki zawód.

To, co jednak muszę przyznać na temat zewnętrznego ekranu Oppo Find N2 Flip, to to, że jest świetnej jakości – właściwie pod każdym względem. Jasność, nasycenie, reakcja na dotyk – tu wszystko gra. Można się przyczepić do niższej częstotliwości odświeżania, ale w tym przypadku to nie ma większego znaczenia.

A główny wyświetlacz?

Z pewnością spotkaliście się ze stwierdzeniem, że na głównym wyświetlaczu Oppo Find N2 Flip nie widać zgięcia. I o ile teza ta jest prawdziwa mówiąc o Find N2 (bez Flip), bo trudno się go w nim dopatrzeć, tak tutaj kogoś poniosły emocje. Nie wiem, skąd się wzięło to przekonanie, ale rzeczywistość jest taka, że zgięcie realnie widać. Z pewnością w dużo mniejszym stopniu niż w Samsungu Galaxy Z Flip 4, ale jednak. Podobnie jest zresztą z odczuwaniem tej fałdki pod palcami – czuć, ale nieznacznie.

Wyświetlacz główny, czyli wewnętrzny, jest bardzo dobry, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że jest jakby lekko zmatowiony. Jest to panel AMOLED-owy o przekątnej 6,8 cala, rozdzielczości 2520×1080 pikseli (Full HD+) i częstotliwości odświeżania 120 Hz (w ustawieniach możemy zdecydować czy ekran ma odświeżać się w maksymalnie 60 czy 120 Hz).

Kąty widzenia są bardzo dobre, ślizg palca po ekranie bezproblemowy, kontrast OK, jasność minimalna w porządku, maksymalna też (w peaku do nawet 1600 nitów). Właściwie jedyny zarzut, jaki mam w kierunku wyświetlacza Oppo Find N2 Flip, to działanie automatycznej regulacji jasności. Czujnik światła jest wyjątkowo czuły (albo zbyt czuły?) i często podnosi jasność bardziej, niż moim zdaniem powinien i na co wskazywałyby warunki oświetleniowe panujące wokół.

Druga rzecz to palcowanie się ekranu, bo rzeczywiście zbiera odciski palców jak oszalały. Przy czym, przez wzgląd na konstrukcję bez przerw po złożeniu, na ekranie nie zbiera się brud i paproszki, jak ma to miejsce w konkurencyjnym Samsungu i na co zwracałam uwagę w jego recenzji.

Oczywiście dostępny jest Always on Display, choć szukajcie go pod nazwą ekran zawsze aktywny. Wyświetla godzinę, datę, dzień tygodnia, poziom naładowania baterii oraz ikony aplikacji, z których mamy oczekujące powiadomienia.

Jak działa Oppo Find N2 Flip?

Za działanie Oppo Find N2 Flip odpowiada ośmiordzeniowy MediaTek Dimensity 9000+ z układem graficznym ARM Mali-G710 MC10, 8 GB RAM LPDDR5, system Android 13 z ColorOS 13 (i poprawkami zabezpieczeń z lutego), a do tego nie bez znaczenia jest pamięć UFS 3.1, której jest tu 256 GB. Jest szybko, jest wydajnie, ale momentami można się przyczepić.

Akurat miałam pod ręką Xiaomi 13, który – jakby nie było – kosztuje podobne pieniądze, co Oppo Find N2 Flip (4799 złotych vs 4999 złotych). Aż się prosiło, by porównać, jak oba modele działają, gdy zestawimy je tuż obok siebie. Co się okazało to to, że pierwszy z nich szybciej otwiera aplikacje i przełącza się pomiędzy nimi, natomiast drugi – co któreś otwarcie łapie lekką zadyszkę i zostaje w tyle (zastosowanie UFS 3.1 w Oppo, zamiast UFS 4.0, może być tutaj nie bez znaczenia). 

W codziennym użytkowaniu trudno jednak mieć zastrzeżenia do kultury pracy Oppo Find N2 Flip. Korzystałam z niego przez ponad dwa tygodnie non stop i nie zauważyłam, by pojawiały się jakiekolwiek problemy z jego działaniem. Zawsze dawał radę i nie zawiódł niezależnie od okoliczności.

Nieco inaczej jest natomiast z temperaturami, co mnie zaskoczyło. Telefon bardzo często staje się odczuwalnie ciepły, a w ostatnich dniach testów było to wręcz nagminne. Najczęściej dzieje się tak korzystając z danych mobilnych (choć i na WiFi przy mocniejszym obciążeniu również), głównie w okolicy obiektywów aparatu. Co ciekawe, na początku testów nic podobnego nie zaobserwowałam.

Jeśli chodzi o samo oprogramowanie, powtarzalnie pojawiał się jeden błąd – podczas robienia zdjęcia na rozłożonym telefonie, tuż po jego otwarciu, aplikacja nie chciała się przeskalować na duży wyświetlacz. Pomagało wyjście z apki i jej ponowne uruchomienie.

Pomijając to nie potrafiłam się dogadać z klawiaturą domyślną, która – gdy pisałam sporo na Messengerze – wysyłała za mnie do znajomych jakieś dziwne naklejki.

Dla zainteresowanych standardowo testy syntetyczne:

Zaplecze komunikacyjne 

Wyłącznie dla czystej formalności napiszę, że wszystkie moduły łączności działały bez zastrzeżeń. 5G, NFC, GPS, Bluetooth czy WiFi – z żadnym nie było najmniejszych problemów. Dodam tylko, że telefon obsługuje też wirtualne karty eSIM.

Jakość rozmów telefonicznych mnie ani nie zaskoczyła, ani nie rozczarowała – jest poprawnie. VoWiFi i VoLTE działa (sprawdzone w T-Mobile).

Wiecie już, że Oppo Find N2 Flip jest wyposażony w 256 GB pamięci wewnętrznej UFS 3.1, ale nie wiecie, że do wykorzystania przez użytkownika zostaje dokładnie 221 GB. A jak jest z jej szybkością? Sprawdziłam standardowo z użyciem programu CPDT:

Zdaje się to oczywiste, bo gdyby było inaczej, to już bym pewnie o tym napisała, ale dodam, że Oppo Find N2 Flip nie ma slotu kart microSD.

Głośniki to to ma jakieś?

Oppo Find N2 Flip został wyposażony w średniej klasy i jakości głośniki. Po pierwsze, znajdziemy tu Dolby Atmos, ale nijak nie wpływa na pozytywny odbiór dźwięku – czy jest włączone, czy wyłączone, telefon brzmi praktycznie tak samo. 

Po drugie, trzeba przyznać, że głośniki są donośne, wysokie tony świdrują nasze bębenki, ale w dość nieprzyjemny sposób. Odnoszę wrażenie, że dźwięk przy maksymalnym ustawieniu głośności staje się przesterowany – jest to wręcz irytujące. Tony średnie jako-tako, a niskich też się trochę znajdzie, ale znowu nie za dużo.

Ogólnie do podstawowego oglądania pierdół na YouTube jest OK, ale zestaw audio, który oferuje Oppo Find N2 Flip, nie zadowoli nikogo, kto by oczekiwał przynajmniej dźwięku przestrzennego w telefonie.

Zabezpieczenia biometryczne

Czytnik linii papilarnych umieszczony we włączniku oraz rozpoznawanie twarzy – takie dwa rozwiązania możemy wykorzystać do zabezpieczenia naszego smartfona. Skaner odcisków palców w Oppo Find N2 Flip jest sprytny, bo potrafi działać zarówno, gdy telefon jest rozłożony, jak i złożony. No dobra, nie ma w tym nic dziwnego, bo inne składaki też to potrafią, ale zawsze warto wspomnieć, że aby skorzystać z czytnika, nie trzeba wcale rozkładać smartfona.

Zresztą, dokładnie tak samo jest z rozpoznawaniem twarzy, które przecież konfigurujemy z użyciem przedniego aparatu. Tymczasem system ten działa również na głównym aparacie, gdy telefon jest złożony.

Oba rozwiązania działają poprawnie.

Czas pracy

Oppo Find N2 Flip został wyposażony w dwa akumulatory o łącznej pojemności 4300 mAh. Jest to sporo większa wartość niż w przypadku Samsunga Galaxy Z Flip 4 (3700 mAh) czy Motoroli Razr 2022 (3500 mAh), ale już nieznacznie (ale mimo wszystko!) większa od Huawei P50 Pocket (4000 mAh). Jak to się przekłada na rzeczywisty czas pracy?

Z całą pewnością lepiej niż w przypadku wspomnianej konkurencji, zwłaszcza Samsunga i Moto, którą testowałam osobiście, więc mogę porównać bezpośrednio sposób użytkowania. No i tak, na danych mobilnych wspomniane modele wymiękały po ok. 2,5-3,5 godzinach na włączonym ekranie (SoT), a na WiFi – po 3,5-4,5 godzinach. W przypadku Oppo jest odczuwalnie lepiej.

Na LTE lub 5G telefon wytrzymuje 3-4,5h SoT, a na WiFi – 4,5-5h SoT. A godzina różnicy pracy na włączonym ekranie to już naprawdę sporo, biorąc pod uwagę wymiary i specyfikę konstrukcji składaków.

Sam smartfon wspiera ładowanie 44 W, natomiast w zestawie otrzymałam ładowarkę 67 W. Ładowanie telefonu za jej pomocą trwa niecałą godzinę (a pierwsze 50% pojawia się po ok. 25 minutach ładowania). Niestety, nie znajdziemy tu wsparcia dla ładowania indukcyjnego.

Zdjęcia

Składane smartfony do tej pory zawsze pozostawały w tyle za tradycyjnymi konstrukcjami, gdy mowa o możliwościach fotograficznych. Raz, że miejsca na aparaty jest jeszcze mniej, to jeszcze w grę wchodzi walka o cenę, by ta nie była kosmiczna (a przecież miniaturyzacja kosztuje). Jak jest w przypadku Oppo Find N2 Flip?

Do naszej dyspozycji otrzymujemy dwie jednostki – główną o rozdzielczości 50 Mpix i jasności f/1.8 oraz ultraszerokokątną f/2.2 o kącie widzenia 112°. Czas zweryfikować, co potrafią.

W ogólnym rozrachunku muszę przyznać, że jest zupełnie przyzwoicie. Zdjęcia zrobione w ciągu dnia charakteryzują się niezłym odwzorowaniem kolorów (biel na ekranie monitora rzeczywiście jest biała, a nie ani różowa, ani żółta), poprawną szczegółowością, fajnym rozmyciem tła za fotografowanym obiektem i niezłym HDR-e, choć – jak się zaraz przekonacie – nie tak dobrym jak u konkurencji. Mimo wszystko jednak, gdy zaświeci słońce, Oppo Find N2 Flip potrafi pokazać się z naprawdę dobrej strony.

Żeby jednak nie było tak kolorowo, rozpiętość tonalna nie jest zbyt duża, a zoom… cóż, właściwie można powiedzieć, że nie istnieje. 2-krotny wygląda dobrze, natomiast cokolwiek powyżej niego, to już szkoda gadać. Dodam tylko, że maksymalny zoom jest 20-krotny. Jak się możecie domyślać – nic dobrego z tego nie wynika. Mozaika… to chyba dobre określenie.

Super, że mamy do czynienia również z ultraszerokim kątem, aczkolwiek ubolewam nad ogromnym wręcz rozjazdem w odwzorowaniu barw względem głównego aparatu, jak również samą ostrością i brakiem detali oraz działaniem HDR-u (właściwie nie działa wcale). Do okazjonalnego wykorzystania – jak najbardziej OK, ale nic więcej.

A jak to wygląda nocą? W trybie automatycznym aparat ma tendencję do robienia zdjęć z ocieplonymi barwami. W aplikacji aparatu znajdziemy jednak tryb nocny, z którego warto korzystać, bo czasem niweluje ten efekt i oziębia je, urealniając kolory do tego, co widzą ludzkie oczy. Tylko czasem, bo w rzeczywistości tryb nocny w wielu przypadkach nie robi właściwie nic, poza lekkim rozjaśnianiem kadru.

Tryb portretowy w głównym aparacie momentami wycina zbyt wiele, a w przednim jest wręcz nienaturalny – przesadzony do granic możliwości. 

Aparat przedni ma 32 Mpix (f/2.4) i kąt widzenia 90°. Nie musicie jednak z niego właściwie wcale korzystać – wykorzystując zewnętrzny ekran można robić selfie głównym aparatem, którego jakość jest dużo, dużo lepsza. I zdecydowanie polecam ten sposób robienia sobie zdjęć.

Zostawiam Wam jeszcze porównanie zdjęć zrobionych Oppo Find N2 Flip chwilę po sobie z Samsungiem Galaxy Z Flip 4:

A co z wideo? 

Maksymalna dostępna jakość to 4K 30 fps, co oznacza, że chcąc nagrywać w 60 fps, musimy przełączyć się na Full HD. Szkoda, choć w przypadku przedniego aparatu jest jeszcze słabiej – maks wyciąga Full HD 60 fps, o 4K nie ma w ogóle mowy.

Zarówno w przypadku głównego aparatu, jak i przedniego, możemy korzystać z trybu portretowego podczas nagrywania, przy czym znowu – tylko w Full HD, ale tym razem 30 fps. Działa to zaskakująco dobrze, choć im większe rozmycie (możemy nim sterować przed rozpoczęciem nagrywania, w trakcie już nie), tym mniej naturalnie to wygląda.

Co jednak najdziwniejsze, w żadnej konfiguracji Oppo nie pozwala przełączać się pomiędzy głównym aparatem a ultraszerokim kątem – nawet w Full HD 30 fps, który jest maksem dla ultraszerokiego. Dziwne.

Jakościowo nagrania wyglądają poprawnie. Obrazek jest przyjemny dla oka, a ostrość na obiektach łapana jest bardzo szybko. Chciałoby się większej szczegółowości i nieco lepszej stabilizacji, ale ogólnie jednak do okazjonalnego nagrywania myślę, że wystarczy.

Podsumowując…

Nie ukrywam – jestem nieco rozdarta w ostatecznej ocenie Oppo Find N2 Flip. Z jednej strony to piękny kawałek elektroniki, który jednocześnie jest tak śliski, że trudno go upilnować, by gdzieś się nie wyślizgnął z rąk, kieszeni czy nawet biurka. Nie ma przerwy między ekranami, ale brakuje mu wodoszczelności. Ma duży ekran zewnętrzny, ale nie można go wykorzystać do większej ilości rzeczy niż podstawowe widżety. Jego bateria, jak na składanego flipa, pozwala na niezły czas pracy, ale brakuje mu ładowania indukcyjnego.

Samsung Galaxy Z Flip 4 dostał ode mnie ocenę 8/10. Wydaje mi się, że fair będzie, gdy Oppo Find N2 Flip otrzyma dokładnie taką samą notę. Zwłaszcza teraz, gdy jeszcze jest w ofercie przedsprzedażowej z fajnymi i wartościowymi gratisami.

Niebawem postaram się przygotować dla Was porównanie Oppo Find N2 Flip i Samsunga Galaxy Z Flip 4. Wtedy sprawdzimy czy rzeczywiście braki i wady jednego modelu rekompensują zalety drugiego i czy taka sama ocena w obu przypadkach jest uzasadniona. Na ten moment uważam, że jak najbardziej tak. Dajcie znać w komentarzach, co o tym myślicie.

Recenzja Oppo Find N2 Flip. Tak się składa, że to fajny składak
Zalety
jest piękny! w obu wersjach kolorystycznych
nie ma przerwy pomiędzy ekranami, dzięki czemu wewnątrz nie gromadzi się kurz
zgięcie wewnętrznego ekranu jest widoczne, ale w mniejszym stopniu niż u konkurencji
czas pracy baterii jest zadowalający jak na składaka
kultura pracy jest w porządku
ma pełne zaplecze komunikacyjne, łącznie z 5G i eSIM
czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy są skuteczne
zdjęcia w dobrym świetle są przyjemne dla oka
ładowarka jest w zestawie, co wcale nie jest oczywiste
...etui też (i polecam z niego korzystać!)
Wady / braki
niewykorzystany potencjał zewnętrznego ekranu
bardzo śliska obudowa to zmora użytkownika
nie jest wodoszczelny - w przeciwieństwie do jego głównego konkurenta
czujnik światła lubi podbijać jasność ekranu
obudowa w górnej części lubi stawać się odczuwalnie ciepła
przedni aparat robi mocno średnie zdjęcia - na szczęście wcale nie trzeba go używać do selfiaków
rozjazd kolorów i szczegółowości pomiędzy głównym aparatem a ultraszerokim kątem jest ogromny
trochę brakuje mi ładowania indukcyjnego
nie ma microSD i jacka audio, ale to już raczej standard
8
Ocena
Exit mobile version