Niespełna 3 tygodnie temu pisałem dla Was o pierwszych wrażeniach z Kingdom Come: Deliverance 2, a już przyszedł czas na pełnoprawną recenzję tego tytułu. No więc jaki jest ten sequel po kilkudziesięciu godzinach gry i czy warto w ogóle się nim zainteresować na dłuższą metę?
Kingdom Come: Deliverance 2 ambitne? Mało powiedziane
Pierwsze wrażenia z Kindgom Come: Deliverance 2 rozpocząłem od stwierdzenia, że sequel jest bardzo ambitnym tytułem. Po kilkudziesięciu godzinach rozgrywki to zdanie podtrzymuję. Twórcy mają rozmach, gdyż stworzyli relatywnie duży świat, który jest bardzo złożony. Mamy tu oczywiście proste mechaniki, jak np. otwieranie skrzynek czy tworzenie wywarów, ale też te bardziej skomplikowane jak uciekanie przed strażą miejską w zamku pełnym strażników. Wszystko jednak rozwinę niżej, a na wstępie chciałbym Warhose Studios pochwalić za dwie rzeczy – nie bali się dać recenzentom gry odpowiednio wcześniej – tak, żeby ci mogli ją spokojnie przetestować przez wiele dni, a nie na szybko w kilka dni do premiery. Inne studia mogłyby się uczyć.
A po drugie, chwała im za optymalizację techniczną. Ja swoją kopię otrzymałem na PC i całą grę ogrywałem na niemalże najwyższych ustawieniach graficznych w rozdzielczości 1440p (2560 na 1440 pikseli). Miałem stabilne 90 klatek podczas rozgrywki i 40 klatek w trakcie przerywników filmowych (gdy nie miałem w tle włączonej całej masy innych rzeczy).
Mój PC wyposażony jest w procesor AMD Ryzen 5 5600X, kartę graficzną AMD Radeon 6600XT oraz 32 GB pamięci RAM – jak więc widzicie, nie jest to demon z RTX 4090 na pokładzie, a mimo to dał radę.
Rozbudowany świat, ale nieco pustawy
Warhose Studios oddało w ręce recenzentów Kindgom Come: Deliverance 2 o wiele wcześniej, bo najzwyczajniej w świecie nie miało się czego bać. Tak po prostu. Tutaj wiele elementów rozgrywki jest świetnych lub co najmniej bardzo dobrych. Są oczywiście też te słabe lub strasznie nierówne, ale do nich wrócimy później. Najpierw chciałbym pomówić o tym, jak zbudowany jest świat w sequelu, bo uważam, że to powinno być jedną z najważniejszych rzeczy w tego typu RPG.

W Kindgom Come: Deliverance 2 mamy do czynienia z relatywnie dużym światem, który jest podzielony na mapy. Mam wrażenie, że charakteryzuje się on właśnie tym, czym charakteryzowały się tamte, słusznie minione, czasy – tętniące życiem wioski i zamki oraz puste drogi i pola. Do mniej więcej połowy gry większość czasu podróżowałem pieszo i – cóż mogę rzec – no było pusto. Raz na jakiś czas trafił się wóz, który jechał z towarem lub goniec pędzący na koniu.
Dużym minusem jest również to, że niespecjalnie musiałem uważać na to, gdzie i jak wędruję do celu. Zwierzyny było po prostu bardzo mało i występowała głównie w terenach oznaczonych jako łowiska. Nie mówiąc o tym, że większość zwierząt ucieka na widok człowieka, a takie wilki to występują bardzo rzadko. Szkoda, bo tutaj był potencjał na więcej.







Z drugiej jednak strony np. wioski czy zamki są niesamowicie dopracowane. Widać, że ich mieszkańcy tam żyją, a nie tylko stoją i udają tło. W odpowiednich momentach jest gwar rozmów, zajmowanie się swoimi obowiązkami czy nawet tak błahe rzeczy, jak reakcja na to, że moja postać nie myła się jakiś siódmy dzień z rzędu. Warto też podkreślić, że NPC widzą co robię i jak zakradam się do czyjegoś domku, gdzie ewidentnie nie powinno mnie być, to idą za mną i pilnują czy czegoś nie ukradnę. Jak mnie szukają, to robią to w miejscach, gdzie faktycznie byłem.
Jeżeli w Kindgom Come: Deliverance 2 będziesz podróżował głównymi gościńcami, to przygotuj się na częste konfrontacje ze zbójami i – uwierz – nie będą one przyjemne. To nie Assassin’s Creed czy inny Spider-Man, gdzie można samemu rozwalić grupkę pięciu przeciwników. Tutaj dwóch na raz to już wyzwanie. Bandyci w świecie gry są uporczywi, ale oddają klimat rozgrywki i wpasowują się fabularnie w to, co się dzieje.
Warto również podkreślić, że Kindgom Come: Deliverance 2 jest jedną z niewielu gier, gdzie aż chce mi się zaglądać pod każdy kamień. Ja z reguły nie jestem tego typu graczem, ale tutaj twórcy tak zaprojektowali konkretne lokacje, że aż do tego zachęca – bo a nuż znajdę ciekawy przedmiot, wytrych czy coś, co mogę opchnąć handlarzowi za całkiem niezłe pieniądze.
Wciel się w kowala, alchemika czy nawet budowniczego
Kindgom Come: Deliverance 2 pozwala wcielić się w wiele ról i poczuć, z jakimi trudami zmagały się konkretne klasy społeczne w średniowieczu. Zaczynamy jako posłannik, który podróżuje w dyplomatycznej świcie, ma kucharza oraz kompanów. W międzyczasie jednak jesteśmy sprowadzeni do roli zwykłego wieśniaka i musimy odbić się od dna. Wykonując kolejne zadania poznamy różne profesje średniowiecza od podszewki. Dla przykładu gra pozwala nam wcielić się w kowala i wykuwać bronie lub podkowy, co wygląda jak na zdjęciach poniżej:







Jeżeli jednak bardziej interesuje nas tworzenie wywarów czy budowanie szubienic, to również da się załatwić. Każda z tych mechanik nie jest zbytnio skomplikowana, ale buduje fajny klimat rozgrywki i to mi się podoba. Wreszcie coś innego, ciekawego, będącego częścią czegoś większego, czyli złożonego gameplay’u. No bo jeżeli nie będziemy umieć naostrzyć siekiery, żeby zbudować szubienicę, to stracimy na reputacji, a to się później odbije na nas w innych kwestiach.
W Kindgom Come: Deliverance 2 po drodze do finalnego celu możemy wykonać wiele czynności i wcielić się właśnie w kowala, alchemika, który tworzy wywary, czy też inne zawody tamtych czasów. Zwiedzimy wesele, lochy zamku, pustkowia, przeprowadzimy śledztwo i w każdym z tych miejsc będziemy musieli zrobić coś innego. To jest piękne w Kindgom Come: Deliverance 2.
Od dyplomatów, przez wieśniaków, po dyplomatów – rozwój postaci w Kindgom Come: Deliverance 2
Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób twórcy Kindgom Come: Deliverance 2 podeszli do problemu, jaki zazwyczaj mają sequele – czyli jak wprowadzić gracza do fabuły, aby zrozumiał, co się wydarzyło w pierwszej części. No i muszę przyznać, że tutaj udało im się to wyśmienicie. Od pierwszej części odbiłem się po niespełna kilkunastu godzinach gry, więc do końca nie rozumiałem, o co chodzi w tej całej przygodzie. Dwójka jednak tłumaczy wątki w prosty sposób.
Sama fabuła w Kindgom Come: Deliverance 2 jest za to świetna. Serio. Standardowo nie przeczytacie tutaj jej spoilerów, ale jeżeli lubicie średniowieczne klimaty, to wydarzenia z sequela powinny Wam się podobać.
To, jak rozwiniesz postać oraz reputację, będzie miało wpływ na to, jak poradzisz sobie w konkretnych zadaniach. Im więcej poszczególnych cech, tym większa szansa, że dany dialog pójdzie po Twojej myśli. Bohatera rozwijasz na różne sposoby – np. wykonując zadania czy ubierając przedmioty, które zwiększają charyzmę. Łatwiej jest wtedy kogoś przekonać do swojej racji.
Podoba mi się również to, że można rozwijać się w kowalstwie czy ważeniu mikstur. Za każdym kolejnym razem cały proces mi szedł o wiele szybciej. Warto też podkreślić znaczenie tego, co nosisz na sobie. Lżejsza zbroja zmniejsza szansę na wykrycie, co jest pomocne przy skradaniu:

Chciałbym na chwilę zatrzymać się jeszcze przy kwestii zadań. Większość z nich została zaprojektowana tak, że można je zrobić na różne sposoby i to jest super. Niech za przykład będzie sytuacja w zamku, gdzie możemy albo dyplomatycznie przekonać zastępcę władcy twierdzy do zrobienia wywaru, albo po prostu się zakraść do komnaty i wtedy zrobić wywar przeciwgorączkowy. Opcji jest wiele, a wyborów będziesz dokonywał bardzo często.
System walki jest fatalny
W kwestii systemu walki niestety podtrzymuję swoje zdanie z pierwszych wrażeń z tej produkcji. Im dłużej gram w Kindgom Come: Deliverance 2, tym coraz bardziej odpycha mnie system walki. Jest po prostu źle zaprojektowany, niemal na miarę Gothica. O ile cztery kierunki ataku jeszcze można zrozumieć, tak totalnie nielogiczny jest system bloków, kontr, a także tego, ile trzeba zadać ciosów ostrym mieczem, żeby kogoś powalić. Jeżeli gra stawia na realizm, to niech robi to także w tym aspekcie. A jeżeli gdzieś ma iść na ustępstwa, to niech zrobi przyjemny system walki, a nie taką karykaturę.










Ja rozumiem, że nasza postać nie jest najlepszym fechtmistrzem w Europie i pojedynek z dwoma czy trzema rywalami na raz ma stanowić wyzwanie, ale obecny system walki sprawia, że nawet starcie jeden na jeden nie daje satysfakcji. Jest to po prostu źle zaprojektowane.
Przepiękna grafika w Kindgom Come: Deliverance 2
Twórcy Kindgom Come: Deliverance 2 zrobili kawał dobrej roboty przy tworzeniu sequela nie tylko w aspektach, które wypisałem wyżej, ale także jeżeli chodzi o grafikę. Ta jest po prostu bardzo ładna i trudno się nią nie zachwycać. Zresztą, możecie sami to sprawdzić:












Cienie, odbicia wody, zachodu słońca czy detale robią spore wrażenie. Szczegóły zdobień elementów zbroi czy tunik również. Chyba jedynym problemem są jakieś mniej znaczące tekstury, typu kostka na ziemi czy skały w lesie – to akurat wygląda fatalnie, ale można przymknąć na to oko. Zdarza się to niemal w każdej grze.
Wady Kindgom Come: Deliverance 2
Kindgom Come: Deliverance 2 zdecydowanie nie jest jednak grą idealną. Ma swoje bolączki, jak każda produkcja tego typu. Na szczęście da się je naprawić kilkoma łatkami. Zacznę od nieprzemyślanych zadań, bo kilka takich jest i mocno mnie to irytuje. Jedno mnie nawet zblokowało na kilka dobrych godzin. Jeżeli już twórcy wymyślili, że warto dać graczom możliwość robienia zadań na kilka sposobów (co samo w sobie jest świetnym pomysłem), to warto by było to zrobić tak, aby każdy sposób był wykonalny.
Niestety, ale zdobycie wytrychu w zamku graniczy z cudem, jeżeli wybierze się jedną ze ścieżek tego zadania. W efekcie byłem zmuszony się cofnąć do podstaw łańcucha zadań i wybrać inne rozwiązanie problemu. Równie irytujące jest blokowanie się NPC. Niech przykładem znowu będzie ten nieszczęsny zamek, do którego trafiamy po około 10-12 godzinach gry. Wielokrotnie, gdy przyłapali mnie strażnicy, udawało mi się ich przekonać, że zaszła pomyłka. Jednak nie mogłem w spokoju odejść, bo blokowali mi np. schody, zamiast się przesunąć do wyjścia. Wpadając na nich automatycznie rozpoczynała się bójka. No dramat po prostu.
Podobnie jest z zapadającymi się teksturami, co zdarzyło mi się kilka razy, gdy wędrowałem po bezdrożach i wchodziłem w jarmarki bądź skały lub z niewidzialną przeszkodą, jak na screenie niżej. Nie mogłem ani przejść bokiem, ani przesunąć strażnika.

Czy warto zagrać w Kindgom Come: Deliverance 2?
Zapewne zastanawiacie się, czy warto zagrać w Kindgom Come: Deliverance 2? Pomimo tych kilku bolączek, które przed chwilą wymieniłem, uważam, że jest to świetna gra. Zasługuje na bardzo mocne 8/10. To świetna historia, piękna grafika, masa elementów średniowiecznych i mniej lub bardziej skomplikowanych mechanizmów, a także rozgrywka stawiająca na realizm w wielu aspektach.
To również pierwsza gra od dawna, gdzie NPC wykazują jakąkolwiek inteligencję. Nie zawsze też prowadzi za rączkę, wskazując co trzeba zrobić. Jeżeli lubisz klimaty średniowiecza, to na serio warto dać szansę Kindgom Come: Deliverance 2. Patrząc na zapowiedziane produkcje na ten rok, jest to mocny kandydat do GOTY.
Gra będzie miała swoją premierę 4 lutego 2025 roku. Wypuszczona zostanie na PC, Xbox Series X/S i PlayStation 5. Na Steam można ją kupić za 253,52 złote. Z kolei w przypadku PlayStation i Xboxa trzeba zapłacić po 299 złotych.