iPhone 17 - fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Recenzja iPhone’a 17. Wyjątkowo atrakcyjny

Utarło się, że ten podstawowy iPhone, to ten najnudniejszy z serii. Pokuszę się o stwierdzenie, że taki stan trwał przez ostatnich kilka lat. Aż pojawił się iPhone 17, który nagle został – przez wielu – okrzyknięty mianem najciekawszej smartfonowej nowości Apple, zaprezentowanej w drugiej połowie 2025 roku. Postanowiłam sprawdzić ile jest w tym prawdy.

Nie ukrywam – jakoś nigdy nie było mi po drodze z podstawowym iPhonem. Jeśli już trafiał w moje ręce jakiś telefon z jabłkiem na obudowie, to był to zawsze pośredni model, czyli ani nie podstawowy (bo bez teleobiektywu), ani nie Pro Max (bo dla mnie, po prostu, subiektywnie za duży).

Tym razem jednak postawiłam wziąć na testy właśnie iPhone’a 17, bo po jego premierze pojawiło się ogrom pozytywów na jego temat. Nazywany jest nawet najbardziej opłacalnym iPhonem spośród najnowszych modeli. I, cóż, biorąc pod uwagę, że jest najtańszy, to to stwierdzenie – chcąc nie chcąc – jest prawdziwe. A czy jednocześnie oznacza, że warto go kupić?

Już samo to, że cena iPhone’a 17 startuje z dokładnie tego samego poziomu, co iPhone’a 16 w dniu premiery, sprawia, że Apple wytoczyło naprawdę potężne działa. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak wiele zmieniło się pomiędzy tymi generacjami… No bo właśnie, co się zmieniło?

iPhone 17

iPhone 17 vs iPhone 16 – ogromny przeskok!

Właściwie to nawet nie wiem od czego zacząć, bo tych zmian – i to nie byle jakich – jest naprawdę dużo. Apple pozbyło się wersji pamięciowej 128 GB, przez co najniższą jest 256 GB – tak, to oznacza, że kupując bazowy model, już na start zyskujemy dwukrotnie więcej przestrzeni na nasze pliki. A to dopiero początek.

iPhone 17 – wreszcie – ma ekran ProMotion o częstotliwości odświeżania 120 Hz (każdy dotychczasowy podstawowy iPhone miał 60 Hz). Jego przekątna delikatnie urosła (z 6,1” do 6,3”) i odczuwalnie zwiększyła się jasność maksymalna – z 2000 do 3000 nitów.

Oczywiście nie obyło się bez zmian w kwestii aparatów – aparat główny wciąż ma 48 Mpix, ale za to rozdzielczość ultraszerokiego urosła z 12 do 48 Mpix. Przednia kamerka też ma wyższą rozdzielczość – 18 Mpix vs 12 Mpix w poprzedniku.

Oczywiście są też pomniejsze zmiany, takie jak – co oczywiste – zastosowanie najnowszego procesora (Apple A19 zamiast A18), Bluetooth 6.0 (zamiast 5.3) czy wreszcie minimalnie większego akumulatora (o pojemności 3692 mAh zamiast 3561 mAh), który można też szybciej ładować (40 W vs 20 W).

To wszystko, przypomnę raz jeszcze, dostajemy w cenie identycznej jak w zeszłym roku na premierę bazowego iPhone’a 16. I o ile zeszłoroczny model był przez to nieatrakcyjny, patrząc przez pryzmat konkurencji w podobnej cenie, tak iPhone 17 przeszedł ogromną drogę i – wreszcie – stał się tym, czym podstawowy smartfon Apple być powinien. Ciekawą propozycją dla użytkowników sprzętu Apple, ale też interesującą alternatywą dla wszystkich pozostałych, którzy dotychczas nie patrzyli w jego stronę przez wzgląd na ograniczenia (ze szczególnym zwróceniem uwagi na pamięć wewnętrzną, odświeżanie ekranu w telefonie za cztery tysiące złotych, etc.).

Specyfikacja iPhone’a 17:

  • wyświetlacz OLED o przekątnej 6,3”, rozdzielczości 2622×1206 pikseli i częstotliwości odświeżania 120 Hz, HDR,
  • procesor Apple A19,
  • 512 GB pamięci wewnętrznej,
  • iOS 26,
  • aparat główny 48 Mpix f/1.6 OIS (26 mm) + ultraszerokokątny 120° 48 Mpix f/2.2 (13 mm),
  • przedni aparat 18 Mpix f/1.9,
  • Face ID,
  • 5G,
  • WiFi 7,
  • Bluetooth 6,
  • NFC z obsługą Apple Pay,
  • PS, GLONASS, Galileo, QZSS, BeiDou i NavIC,
  • port USB (do 480 Mb/s),
  • akumulator o pojemności 3692 mAh,
  • wymiary: 149,6 x 71,5 x 7,95 mm,
  • waga: 177 g,
  • IP68.

Cena iPhone’a 17 startuje z poziomu 3999 złotych (256 GB). Za testowy wariant (512 GB) należy zapłacić 4999 złotych.

Gdzie kupić?

Apple iPhone 17

ok. 3999 zł
(Przybliżona cena z dnia: 25 października 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Wzornictwo, jakość wykonania

Wiele pomiędzy zeszłoroczną a tegoroczną generacją podstawowego iPhone’a się zmieniło, ale jedno pozostało takie samo – wzornictwo. Jestem wręcz przekonana, że – gdyby nie różne wersje kolorystyczne (poza białym i czarnym), na żywo można je spokojnie ze sobą pomylić. Wyglądają bowiem… dokładnie tak samo.

iPhone 16 był dostępny (i dalej jest, bo wciąż można go kupić) w kilku kolorach: czarnym, białym, różowym, zielonym (berylowa zieleń) i ultramaryna. W przypadku iPhone’a 17 z kolei paleta barw została nieco zmieniona – poza klasycznym czarnym i białym – w ręce klientów Apple oddało też: lawendowy, szałwiowy i gołębi. 

W moje ręce trafiła ostatnia z wymienionych wersji, tj. gołębia, czyli niebieska. Osobiście uważam, że najładniejsza. Nie bez znaczenia jest pewnie fakt, że niebieski to mój ulubiony kolor, czego zresztą wcale nie widać po szacie graficznej Tabletowo ;) Ani po samochodzie, jakim jeżdżę. No… są znaki ;)

iPhone 17

Wracając jednak do iPhone’a 17, trochę można uznać go za niechcianego brata zaprezentowanego we wrześniu Phone’a 17 Pro i iPhone’a 17 Pro Max, bo jako jedyny nie otrzymał nowego wzornictwa ze zmienionym wyglądem wyspy aparatów. Trudno jednak się temu dziwić, bo – po pierwsze – zmian względem szesnastki by już było za dużo (hehe), po drugie – moim zdaniem taka wyspa przy dwóch umieszczonych pionowo obiektywach zupełnie by nie pasowała.

Mamy zatem do czynienia z dokładnie tym samym, można powiedzieć, że sprawdzonym wzornictwem, co w iPhonie 16. Zmieniły się jednak, aczkolwiek nieznacznie, wymiary urządzenia – z 147,6 × 71,6 × 7,8 mm na 149,6 × 71,5 × 7,95 mm, a przy okazji wzrosła też waga – z 170 g do 177 g.

Wciąż jest to jednak bardzo poręczny smartfon, który świetnie leży w dłoni i komfortowo można go jedną dłonią obsługiwać. Wykonany jest doskonale (zarówno obudowa, jak i ramka, są aluminiowe), a do samej jakości nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Wszystkie elementy są świetnie spasowane i nie dają żadnych powodów do narzekania. 

Podoba mi się fakt, że krawędzie telefonu są niezmiennie matowe, a nie błyszczące, podobnie jak sama obudowa – jedyna połyskująca przestrzeń to logo Apple. Obudowa zbiera odciski palców, ale nie są one przesadnie widocznie – przynajmniej na niebieskiej wersji, która przeszła przez moje ręce.

Dodam jeszcze, że obudowa jest wodoszczelna zgodnie z normą IP68, a przedni panel pokrywa szkło Ceramic Shield 2, które – jak zapewnia producent – ma być aż trzykrotnie bardziej odporne na zarysowania względem pierwszej generacji. Podczas kilku tygodni testów nie udało mi się go zarysować podczas typowego użytkowania.

Wyświetlacz? Wreszcie dogonił konkurencję

Trochę nie do pomyślenia było dla mnie to, że Apple sprzedawało – za bagatela cztery tysiące złotych – smartfon, którego ekran, pod względem częstotliwości odświeżania, zatrzymał się w czasie. W momencie, w którym nawet najtańsze telefony mają 90 Hz, a często nawet 120 Hz, zeszłoroczny iPhone 16 miał wciąż standardowe 60 Hz. I tutaj, wreszcie, wchodzi iPhone 17 cały na niebiesko – z wyświetlaczem 120 Hz. Eureka!

Ekran iPhone’a 17 ma przekątną 6,3” i rozdzielczość 2622 x 1206 pikseli, z kolei jego jasność szczytowa wynosi do 3000 nitów (jasność typowa: 1000 nitów). I, co tu dużo gadać, to naprawdę świetny jakościowo panel – nie mam co do niego najmniejszych zarzutów. Podobnie zresztą jak do ramek wokół ekranu, które są wystarczająco smukłe, jak na przedstawiciela swojej półki cenowej.

Oczywiście, jak przystało na iPhone’a, mamy tu dwie składowe: Dynamic Island, czyli dynamiczną wyspę, która wyświetla np. minutnik, aktualnie odtwarzany utwór czy np. pozostały czas oczekiwania na Bolta czy innego Ubera, jak również Always on Display, które może wyświetlać się (i domyślnie tak właśnie jest) z przygaszoną tapetą.

iPhone 17

I tak właściwie w ustawieniach ekranu nie znajdziemy zbyt wiele, bo Apple uważa, że dostarcza użytkownikowi najlepszy ekran, którego nie trzeba w żaden sposób ulepszać. 

Dodam jeszcze tylko, że Apple w specyfikacji produktowej wspomina o powłoce oleofobowej, odpornej na odciski palców, jak również powłoce antyodblaskowej. To jednak nie jest tak, że odciski palców nie pojawiają się wcale – są, ale niezbyt widoczne (pod kątem już tak). A co do powłoki antyodblaskowej, to prawda jest taka, że – gdybym nie przeczytała o niej na stronie Apple – nawet bym się nie domyśliła, że takowa jest tu zastosowana. Jeśli rzeczywiście minimalizuje odbicia światła, to w bardzo niskim stopniu.

iPhone 17

iOS cofnął się w rozwoju. Don’t change my mind

I o ile wyświetlacz iPhone’a 17 wreszcie dogonił konkurencję, tak iOS cofnął się w rozwoju. Gdy tylko skonfigurowałam ten telefon i moim oczom ukazał się Liquid Glass, coś mi pękło w serduszku. Ten interfejs jest tak nieczytelny i tak, po prostu, brzydki, że… aż nie mogę na to patrzeć.

Dodatkowo wiele decyzji projektowych Apple jest dla mnie zupełnie niezrozumiałych. Domyślnie pogrubiona czcionka? Po co mi to? Ukryte tryby fotograficzne? Nie rozumiem. I tak mogłabym jeszcze trochę wymieniać (łącznie z gestem wstecz, który działa w wybranych miejscach), ale daruję sobie. Już i tak dałam jednoznacznie po sobie poznać, że fanką nowego stylu projektowania oprogramowania Apple zdecydowanie nie zostałam. Wprost przeciwnie…

Tym bardziej, że podczas testów non stop napotykałam na jakieś błędy, które – w przypadku testowanych ostatnio telefonów z Androidem – nie miały miejsca. Najczęściej zdarzało się, że podczas użytkowania Messengera nie chciała się wysuwać klawiatura, gdy potrzebowałam napisać coś na czacie, a na Facebooku z kolei zdarzało się, że ekran dzielił mi się pionowo na dwie części – i to nie jest żadna ukryta funkcja, a nieciekawy błąd. Jasne, jest szansa, że to wina aplikacji Mety, ale – jak wspomniałam – nie spotykałam się z tymi problemami podczas testów androidowych modeli chwilę przed przesiadką na iPhone’a.

Ale żeby nie było, że to tylko aplikacje Mety sprawiały problem. Ku mojemu zaskoczeniu, raz na kilka odblokowań iPhone’a 17, tuż po odblokowaniu ikony aplikacji na ekranie głównym pojawiają się z widocznym lagiem. Nie mogę też przyzwyczaić się do tego, że – jak wysyłam zdjęcie na Messengerze – to ono nie pojawia się w podglądzie czatu od razu, tylko po kilku sekundach, kiedy ja jestem przekonana, że po prostu to zdjęcie się nie wysłało. Nie zliczę ile przez to razy w pierwszych dniach testów iPhone’a 17 wysyłałam jakieś fotki czy screeny dwukrotnie (sorry, kochany Mężu, już wiesz dlaczego).

iPhone 17 zadebiutował z iOS 26 na pokładzie i będzie otrzymywał aktualizacje systemu przez kolejnych kilka lat. Apple co prawda nie zdradziło konkretnych planów co do długości wsparcia, ale – bazując na dotychczasowej polityce firmy – można liczyć na co najmniej sześć lat.

Jeszcze kilka słów wypadałoby napisać odnośnie kultury pracy i wydajności iPhone’a 17. Ogólnie, podsumowując moje trzy tygodnie z telefonem jako mój prywatny, mogę stwierdzić, że działa dobrze, aczkolwiek – przez wzgląd na wymienione wyżej problemy – do ideału mu nieco brakuje. Faktem jest jednak, że jest szybki i pod tym względem nie zawodzi.

A czy iPhone 17 się grzeje? Przez większość czasu – nie. Ale jeśli dłużej będziecie korzystać z telefonu na 5G, odczujecie, jak jego obudowa staje się odczuwalnie (ale nieprzesadnie na szczęście) ciepła.

Ach, i zupełnie inna rzecz… Dopiero po przesiadce na iPhone’a 17 zrozumiałam jak bardzo jestem przyzwyczajona do korzystania z Google Discover, Circle to search czy nawet samego Gemini.

Zaplecze komunikacyjne obejmuje 5G (z obsługą fizycznego slotu kart nanoSIM i wirtualnej karty eSIM), WiFi 7, NFC, Bluetooth 6 oraz GPS. Każdy z nich bezbłędnie sprawdzał się podczas testów i właściwie nie mam nic więcej do dodania. Jakość rozmów też bezproblemowa.

iPhone 17

Zabezpieczenia biometryczne

Apple od dawna dość konserwatywnie podchodzi do dbania o dostęp do telefonów – albo czytnik linii papilarnych Touch ID, albo rozpoznawanie twarzy Face ID. Nie ma opcji, by oba te rozwiązania zaimplementowane zostały w jednym smartfonie. A przynajmniej się na to nie zanosi.

Ma to jedną, zasadniczą zaletę – Apple nie uznaje półśrodków i stawia jedynie na te naprawdę bezpieczne rozwiązania oparte o biometrykę. A zatem – jeśli rozpoznawanie twarzy – to nie 2D, a to zaawansowane, oparte na skanie przestrzennym, którego nie da się oszukać zdjęciem. I fajnie. Czy brakuje mi skanera odcisków palców? Może trochę, ale jestem w stanie przejść nad tym do porządku dziennego.

Samo Face ID działa bardzo dobrze, ale odniosłam wrażenie, że nieco mniej skutecznie niż w zeszłorocznym iPhonie 16 Pro – zwłaszcza w trudniejszych warunkach oświetleniowych. 

iPhone 17

Jakość dźwięku

iPhone 17 pozytywnie mnie zaskoczył. Mogłoby się wydawać, że to budżetowa odmiana smartfona z niedojedzonym jabłkiem, chociaż słowo budżetowa jest nad wyraz, bo kosztuje w końcu 4000 złotych. No ale kto Amerykanom zabroni ;)

Jeżeli chodzi o audio, ten telefon dźwiękowo jest bardzo blisko modeli Pro z poprzednich lat. Jak Kasia dała mi go do sprawdzenia audio, byłem święcie przekonany, że trzymam w rękach iPhone’a 17 Pro, dopiero później wybiła mnie przekonania, że to “budżetowa” wersja.

Co ważne, znajdziemy tu tak naprawdę wszystko. Od stosunkowo fajnie brzmiących wysokich tonów przez uzupełniające tony średnie na głębokim finiszu niskich tonów kończąc.

Uwzględniając fakt, że to serio małe urządzenie mobilne, brzmi to naprawdę nieźle. 

iPhone 17

Czas pracy

Smartfony Apple nie są i nigdy nie były kojarzone z dużymi akumulatorami – i nie inaczej jest w przypadku iPhone’a 17, pod maską którego ukryte zostało ogniwo o pojemności 3692 mAh. To – na tle małej konkurencji, jak Xiaomi 15 (5240 mAh) czy Vivo X200 FE (6500 mAh) – niewielka wartość. 

Jak jednak pokazał ostatnio pojedynek iPhone’a 17 Pro Max z Xiaomi 17 Pro Max, wielkość baterii nie zawsze musi oznaczać ogromną różnicę w czasie pracy. Wielkie znaczenie ma bowiem też optymalizacja, a wygląda na to, że tą Apple ma opanowaną do perfekcji.

Gdybym miała jednym słowem podsumować baterię iPhone’a 17, powiedziałabym: wystarczająca. Gdybym miała to jednak rozwinąć, dodałabym: … ale nie dla każdego i nie zawsze.

Korzystając z telefonu mniej intensywnie, na WiFi udawało mi się kończyć dzień, mając nawet ok. 40-45% zapasu, a wskazania ekranu aktywnego to ok. 3 godzin. Na 5G z kolei nie udało mi się nigdy skończyć dnia z jakimkolwiek zapasem, a ekran aktywny pokazywał niecałe 4 godziny. Oznacza to, że – mając trudniejszy dzień na mieście czy po prostu dużo korzystając z telefonu na 5G – iPhone 17 może rozładować się nawet wczesnym wieczorem. W trybie mieszanym jest nieźle, ale też nie powiedziałabym, że rewelacyjnie. Na dzień pracy wystarczy, ale to tyle.

iPhone’a 17 możemy ładować przewodowo z mocą 40 W lub bezprzewodowo – MagSafe i Qi2 – do 25 W. Przykładowo, w 30 minut jesteśmy w stanie przewodowo podładować telefon jedynie o 22%.

Aparaty, czyli jakie zdjęcia robi iPhone 17?

Telefon nie robi zdjęć, a osoba, która go trzyma – to fakt, więc wybaczcie mi ten skrót myślowy. iPhone 17 udostępnia do naszej dyspozycji dwa obiektywy – główna matryca ma rozdzielczość 48 Mpix, jasność f/1.6 i optyczną stabilizację (OIS), natomiast ultraszerokokątna – 48 Mpix f/2.2 i kąt widzenia 120°. Zanim jednak o samej jakości zdjęć, kilka słów na temat interfejsu i funkcjonalności aplikacji, która… mnie osobiście wręcz irytuje.

Co mnie osobiście rozczarowało, to wspomniany już wyżej w tekście układ trybów – pod ręką są tylko dwa główne: zdjęcie i wideo. Pozostałe znalazły się w przewijanym menu – bo, tak, kto by się spodziewał (ja nie ;)), że te główne tryby (wideo i zdjęcia) można przewijać lewo – prawo i prawo – lewo. Masakrycznie i nieintuicyjnie jest to zaprojektowane – gdyby nie komunikat przy pierwszym otwarciu aplikacji aparatu, narzekałabym, że nie można wymusić trybu portretowego, bo nie mogłabym go znaleźć. Tymczasem jest, tylko że ukryty.

Zdjęcia z głównego aparatu, w mojej opinii, są zdecydowanie przyjazne dla oka i mogą się podobać – przede wszystkim za naturalne odwzorowanie kolorów, fajny kontrast i szczegółowość, a do tego niezłe rozmycie tła za fotografowanym obiektem czy wreszcie sporą rozpiętość tonalną.

Kto mnie zna, ten wie, że najbardziej brakuje mi w iPhonie 17 teleobiektywu. Uwielbiam robić zdjęcia z zoomem, a ten sprzęt na to nie pozwala. I nawet nie chodzi o to, że ten zoom jest kiepskiej jakości, a o fakt, że maksymalna wartość zoomu cyfrowego to… tylko 10x, co też mnie całkiem zaskoczyło. Ale też, jak się zaraz przekonacie, wartość tej dziesiątki nie powala, więc cokolwiek powyżej tym bardziej trąciłoby myszką.

Ultraszeroki kąt, względem szesnastki, zaliczył ogromny progres. Z poziomu zaledwie 12 Mpix, rozdzielczość urosła do 48 Mpix, a wraz z nią poziom detali i ogólna jakość zdjęć z tego obiektywu.

Ogólnie same zdjęcia robione są szybko, chyba że mówimy o zdjęciach wykonywanych w gorszych warunkach oświetleniowych czy po prostu po zmroku, to wtedy musimy liczyć się z kilkusekundowym naświetlaniem.

Same zdjęcia nocne nie uważam, by były wyjątkowo dobre – są tylko w porządku, biorąc pod uwagę cenę telefonu, ale czasem wręcz rozczarowują. Momentami widać na nich sporo szumu, a szczegółowość pozostawia nieco do życzenia. Plus za to, że urządzenie nie próbuje sztucznie podbijać jasności i robić z nocy dnia.

Rozdzielczość przedniego aparatu urosła z 12 do 18 Mpix (f/1.9). Nie mam porównania z poprzednią generacją, ale siedemnastka robi jak najbardziej satysfakcjonujące selfiaki. Mogą one być zrobione w trybie automatycznym lub portretowym i, co więcej, w widoku standardowym lub szerszym.

Aha, i to chyba już jasne, ale przycisk do obsługi aparatu w iPhonie 17 jest dla mnie bezużyteczny. Najczęściej korzystałam z niego… przypadkiem – zahaczając, zmieniając jednocześnie wartość zoomu, czego wcale nie miałam w planach.

iPhone 17

Fajne funkcje dodatkowe

W 2019 roku na rynku pojawił się smartfon Motorola One Action, który potrafił nagrywać pionowo poziome wideo. Podobną możliwość otrzymał iPhone 17, przy czym jest to możliwe wyłącznie korzystając z przedniego aparatu (zarówno podczas robienia zdjęć, jak i nagrywania wideo). Fajny bajer.

Równie fajnym, ale już oklepanym od lat bajerem, jest możliwość jednoczesnego nagrywania wideo głównym i przednim aparatem. W smartfonach Samsunga jest taka opcja dostępna od co najmniej kilku generacji i w sumie cieszy, że w telefonie Apple też ta funkcja – wreszcie – zadebiutowała.

Wypadałoby jeszcze wspomnieć, że Apple – jako jedna z wielu firm mobilnych – udostępnia wiele funkcji opartych o AI, przy czym wiele z nich (wchodzących w skład pakietu Apple Inteligence) nie jest dostępnych po polsku i/lub w Polsce. Na szczęście możemy korzystać np. z gumki, która daje niezłe efekty usuwania rzeczy, obiektów czy ludzi ze zdjęć (niezłe, ale Galaxy AI wciąż robi to lepiej).

A co z wideo?

iPhone 17, a przynajmniej moja testowa sztuka, za którą mogę się wypowiadać, ma jakąś nieciekawą przypadłość. Podczas nagrywania ruchomego wideo (przy statycznym tego nie zauważyłam) – niezależnie od wybranej jakości – co jakiś czas widać miganie obrazu, co jest niesamowicie dziwne, zwłaszcza, że efekt ten pojawia się również podczas nagrywania bez żadnego sztucznego źródła światła.

Na poniższym przykładzie jest to bardzo fajnie widoczne, choć w mniejszym stopniu niż normalnie (uwierzcie mi, to potrafi być dużo bardziej irytujące) – zwróćcie uwagę na wibrysy po lewej stronie (po lewej patrząc na wideo) pyszczka Zośki.

Dla mnie ten problem wręcz dyskwalifikuje iPhone’a 17, jeśli ktoś chce go kupić pod nagrywanie wideo. Nigdy nie wiadomo, kiedy to migotanie wystąpi, jak długo będzie trwało i jak bardzo będzie widoczne. Jeśli wideo nie stanowi dla Was priorytetu – możecie przejść nad tym do porządku dziennego. W innym wypadku – sprawdźcie od razu po wyjęciu z pudełka, czy w kupionym egzemplarzu ten problem też się pojawia.

Aby to zrobić, wystarczy nagrać swoją rękę przed obiektywem, z przejazdem w lewo i w prawo. Nic więcej nie trzeba – kilka sekund i wszystko staje się jasne. Zrobiliśmy taki test z iPhonem 17 Pro, którego testuje Kordas, i tam wszystko – na szczęście – gra. Nie wiem też czy to kwestia mojej sztuki testowej, czy szerszego problemu, ale warto wiedzieć, że takie coś może wystąpić.

Pomijając to, jakość wideo jest bardzo dobra – telefon szybko łapie ostrość na obiektach pojawiających się w kadrze, a stabilizacja jest poprawna, choć do modeli z serii Pro czy Pro Max jeszcze mu brakuje. 

Podsumowanie

Na temat poprzedniego i jeszcze wcześniejszego bazowego iPhone’a nie byłam w stanie powiedzieć nic ciekawego, bo – na tle konkurencji w tej samej cenie – niczym się nie wybijały. Tymczasem przyszedł 2025 rok i moment premiery iPhone’a 17, gdzie wreszcie mogę stwierdzić, że podstawowy iPhone rzeczywiście jest warty zainteresowania. A może i nawet Waszych pieniędzy. A przecież półka, na której stoją smartfony do 4000 złotych, jest naprawdę pokaźna.

Testowanie iPhone’a 17 było fajnym doświadczeniem. Z Liquid Glass nie polubiłam się od pierwszego dnia i, na przełomie kolejnych kilkunastu dni, nic się w tej kwestii nie zmieniło. W wideo bardzo niepokojąco wygląda kwestia występującego migotania, które potrafi zepsuć każde nagranie, ale nie mam żadnych danych na temat skali problemu. I czas pracy określiłabym mianem wyłącznie wystarczającego – dla osób bardziej siedzących z nosem w telefonie w ciągu dnia może się okazać wręcz marny. Oprócz tego jednak, iPhone 17 nie ma jednoznacznych wad.

Powiedziałabym nawet, że iPhone 17 jest pierwszym bazowym smartfonem Apple od dawna, który jest naprawdę sensowny.

Recenzja iPhone’a 17. Wyjątkowo atrakcyjny
Zalety
bazowa wersja z 256 GB pamięci
ekran wreszcie 120 Hz
wydajność i kultura pracy
poręczność i waga, IP68
Face ID
jakość zdjęć z ultraszerokiego kąta względem poprzednika
jakość wykonania
cena bez zmian względem poprzednika - a progres jest ogromny
Wady / braki
iOS to stan umysłu, a Liquid Glass albo się pokocha, albo znienawidzi
wolne ładowanie
czas pracy na 5G
brak teleobiektywu
problem z migotaniem obrazu na wideo
8.5
Ocena