Recenzja Xiaomi 15. Niespodziewanie wpadł w moją topkę flagowców

Taki powinien być Xiaomi 14 – pomyślałam, gdy wypakowałam jego następcę z pudełka. To przeświadczenie towarzyszyło mi zresztą przez cały czas trwania testów. Ostatecznie, dość niespodziewanie, ze wszystkich kompaktowych flagowców, to właśnie Xiaomi 15 wysuwa się na prowadzenie w moim rankingu najbardziej ulubionych. Zaskakujące!

Wszyscy doskonale pamiętamy, z jakimi problemami borykał się producent w przypadku jakiejś części egzemplarzy Xiaomi 14 (wciąż nie wiadomo jak duża była skala zjawiska). Parujący obiektyw spędzał sen z powiek testerów i przedstawicieli Xiaomi, którzy pewnie teraz zastanawiają się czy w recenzji Xiaomi 15 da się nie nawiązać do tego problemu… :) Moim zdaniem: nie. Również dlatego, by zaznaczyć, że w piętnastce udało się go uniknąć.

Specyfikacja Xiaomi 15:

  • płaski wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,36”, rozdzielczości 2670×1200 pikseli, częstotliwości odświeżania 120 Hz (LTPO), częstotliwości próbkowania ekranu 300 Hz, HDR10+, jasność do 3200 nitów,
  • ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Elite z Adreno 830,
  • Android 15 z HyperOS 2,
  • 16 GB RAM (LPDDR5X),
  • 512 GB pamięci wewnętrznej (UFS 4.0),
  • aparat główny 50 Mpix f/1.62 23 mm OIS + ultraszerokokątny 50 Mpix f/2.2 14 mm 115° + teleobiektyw 50 Mpix f/2.0 60 mm OIS,
  • aparat przedni 32 Mpix f/2.0 90°,
  • 5G,
  • eSIM,
  • dual SIM,
  • NFC,
  • WiFi 7,
  • Bluetooth 6.0,
  • GPS, BeiDou, Galileo, GLONASS, GPS, NavIC, SAP,
  • port USB C,
  • ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych,
  • akumulator węglowo-krzemowy o pojemności 5240 mAh, ładowanie przewodowe 90 W, ładowanie indukcyjne 50 W,
  • wymiary: 152,3 x 71,2 x 8,08 mm,
  • waga: 191 g,
  • IP68.
Gdzie kupić?

Xiaomi 15

ok. 4199 zł
(Przybliżona cena z dnia: 2 marca 2025)
Zawiera linki afiliacyjne.

Cena Xiaomi 15 zaczyna się od 4199 złotych w przypadku wersji z 12 GB RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej, a kończy na 4699 złotych za wariant 12 GB + 512 GB. Do testów otrzymałam wersję z 16 GB RAM, która nie będzie sprzedawana w naszym kraju.

Do 16 marca trwa oferta przedsprzedażowa, w ramach której do smartfona dorzucany jest tablet Xiaomi Pad 7 (8/128), którego regularna cena wynosi 1799 złotych. Z jednej strony – fajnie. Z drugiej – do Xiaomi 14 była gratis hulajnoga. Chyba przyznacie sami, że to fajniejszy dodatek.

Xiaomi 15 to najwygodniejszy z małych flagowców

Będę używać słów kompaktowy i mały zamiennie, bo idealnie pasują do testowego urządzenia. Bezproblemowo mieści się w dłoni i to jest jego ogromny atut. Mam przed sobą trzy małe modele: Pixela 9 Pro, iPhone’a 16 Pro i Xiaomi 15 właśnie i to ten ostatni jest najwygodniejszy.

Prześledźmy wymiary i wagę każdego z nich:

  • Pixel 9 Pro: 152,8 x 72 x 8,5 mm, 199 g,
  • iPhone 16 Pro: 149,6 x 71,5 x 8,25, 199 g,
  • Xiaomi 15: 152,3 x 71,2 x 8,08 mm, 191 g.

Niektórzy po zerknięciu na te dane od razu zrozumieją, skąd wzięło się moje stwierdzenie, że to najwygodniejszy kompaktowy flagowiec. Im węższy telefon, tym bardziej komfortowo korzysta się z niego jedną ręką. A – nie ukrywajmy – ma to ogromne znaczenie. Oczywiście, różnice są minimalne, a odczucia subiektywne, ale to właśnie dzięki temu możemy później podyskutować czyja racja jest mojsza ;)

Sama masa telefonu jest nie bez znaczenia i, choć oczywiście 8 g nie robi aż tak znacznej różnicy, to zawsze lepiej mieć telefon ważący mniej niż więcej. To też jest miejsce, w którym wypada zauważyć, że Xiaomi 15 jest odrobinę lżejszy od poprzednika – 191 vs 193 g. Ale też niższy, węższy i smuklejszy – 152,3 x 71,2 x 8,08 mm vs 152,8 x 71,5 x 8,2 mm.

A warto pamiętać, że to wszystko przy zwiększeniu pojemności akumulatora z 4610 mAh do 5240 mAh, dzięki zastosowaniu ogniwa krzemowo-węglowego. Dla jasności dodam, że chińska wersja ma jeszcze pojemniejszy akumulator – 5400 mAh. Podobna sytuacja zresztą ma miejsce w Honorze Magic 7 Pro, gdzie jednak różnica pomiędzy chińską wersją a globalną jest jeszcze większa – 5850 mAh vs 5250 mAh.

Xiaomi 15

Mat, wszędzie mat! Jak mi się to podoba!

Tak, jak od dawna robię matowe paznokcie, tak od dawna gustuję w smartfonach, których obudowy są matowe. Producenci jednak stale robią mi na przekór, stosując jak nie błyszczące plecki, to błyszczące krawędzie. Tak też było zresztą w przypadku Xiaomi 14, gdzie błyszczało się wszystko, co tylko mogło.

Tymczasem Xiaomi 15 trafia w mój gust w stu procentach. Matowa obudowa w każdym detalu – zarówno tylny panel, jak i krawędzie. Jedyna rzecz, która na tym tle się wyróżnia, to logo Xiaomi, ale jest to rzecz, nad którą mogę przejść do porządku dziennego – zwłaszcza, że stanowi przyjemny kontrast do reszty. Tak niewiele trzeba do szczęścia :)

Tym bardziej, że wpłynęło to na jedną z najważniejszych rzeczy – telefon nie jest przez to tak śliski, jak Xiaomi 14, dzięki czemu lepiej trzyma się dłoni. Tak, to też ma ogromne znaczenie, choć – przy wyborze telefonu – nie jest to wcale jedno z ważniejszych kryteriów wyboru.

Do testów otrzymałam czarny wariant, ale w sprzedaży są też dostępne inne: zielony (moim zdaniem najładniejszy), biały i srebrny (tyle że to nie jest żaden nudny srebrny – warto rzucić na niego okiem, bo takiego koloru nie miał wcześniej żaden smartfon; jego oficjalna nazwa to Liquid Silver).

Szybki rzut oka na krawędzie

Lewy bok jest całkowicie pusty – widoczny jest jedynie pasek antenowy. Tych zresztą na krawędziach jest naprawdę sporo (konkretnie o jeden więcej względem poprzednika), ale to tylko oznacza, że Xiaomi nie pokpiło sprawy i nie chce dopuścić do sytuacji, w której któryś z modułów będzie działał gorzej niż powinien. 

Na prawym boku z kolei dzieje się o wiele więcej – jest regulacja głośności i włącznik. Najważniejsze z mojego punktu widzenia: wszystkie są dobrze osadzone w obudowie, na odpowiedniej wysokości i nie chyboczą.

Dolna krawędź skrywa w sobie jeden z głośników (drugi jest nad ekranem), USB typu C, jeden z mikrofonów i slot na dwie karty nanoSIM. Górna natomiast pozostała niezagospodarowana.

Wypadałoby dodać, że obudowa wykonana jest ze szkła (konkretnie Xiaomi Shield Glass), a same krawędzie są aluminiowe. Jakościowo jest świetnie. Jeśli chodzi o odporność, też powinno być zupełnie dobrze, a przynajmniej na wodę – mamy tu bowiem wodoszczelność na poziomie IP68 (aż dziwne, że bez IP69).

A jeśli dbacie o to, by telefon po długich miesiącach użytkowania wyglądał jak nowy, dobra wiadomość jest taka, że w zestawie sprzedażowym producent przewidział gumowe etui ochronne. Na ekranie natomiast naklejona jest podstawowa folia ochronna.

Wyświetlacz

Samsung rozpieścił mnie zmatowionym szłem, które zastosował w Galaxy S25 Ultra i, nie ukrywam, trochę mi go brakuje. Jednocześnie cieszy mnie, że Xiaomi nie kombinowało i, jak w poprzedniej generacji, zastosowało płaski wyświetlacz, a nie zakrzywiony – taki zostawiono dla Xiaomi 15 Ultra, którego mam już w swoich rękach i od kilku dni dla Was testuję.

Parametry ekranu Xiaomi 15 już znacie, ale jeśli ktoś z jakiegoś powodu pominął specyfikację z początku wpisu, powtórzę. Na pokładzie Xiaomi 15 mamy 6,36-calowy ekran, którego rozdzielczość wynosi 2670×1200 pikseli, a częstotliwość odświeżania 120 Hz (LTPO).

Xiaomi 15

Co się zmieniło porównując do Xiaomi 14? Maksymalna jasność ekranu wzrosła z 3000 do 3200 nitów, a częstotliwość próbkowania z 240 do 300 Hz. Można powiedzieć, że zmian jest niewiele i są kosmetyczne, ale faktem jest, że wyświetlacz poprzednika nie pozostawiał wiele do życzenia, a trudno jest ulepszać coś, co jest naprawdę dobre.

Co ma dla mnie ogromne zdarzenie, Xiaomi już w poprzedniku udało się opanować działanie czujnika światła, którego zadaniem jest ustawianie jasności ekranu odpowiedniej do panujących warunków oświetleniowych. W poprzednich modelach czujnik reagował przesadnie – najczęściej zbytnio rozjaśniając ekran. W Xiaomi 15, podobnie jak w Xiaomi 14, zostało to usprawnione i działa o wiele lepiej.

Ogólnie do jakości ekranu Xiaomi 15 nie mogę mieć zastrzeżeń. Jest naprawdę świetny – odwzorowanie kolorów, kąty widzenia, jasność (zarówno maksymalna, jak i minimalna). Choćbym chciała, nie mam do czego się przyczepić.

Zwolenników Always on Display (tutaj: zawsze na ekranie) na pewno ucieszy obecność tego rozwiązania, które zresztą można w spory sposób spersonalizować. Domyślnie wyświetla się w trybie przygaszonej tapety, ale można też wymusić standardowy, nazwijmy to stary widok AoD. AoD może działać w trybie ciągłym, inteligentnie lub 10 sekund po dotknięciu ekranu.

Działanie, oprogramowanie

Odnoszę wrażenie, że dotarliśmy do takiego momentu, w którym – gdy mowa o flagowcach – trudno jest napisać cokolwiek odkrywczego o ich działaniu. Zwłaszcza o tych opartych o Snapdragona 8 Elite, których na rynku jest aktualnie cała masa. Przez nasze ręce przeszły już między innymi takie modele, jak: OnePlus 13, Asus ROG Phone 9 Pro, Honor Magic 7 Pro, Samsung Galaxy S25+ czy Samsung Galaxy S25 Ultra

W przypadku żadnego z nich nie mogliśmy mówić o jakichkolwiek problemach z wydajnością – wszystkie zapewniają doskonałe odczucia z użytkowania niezależnie od tego, co potrzebujemy zrobić. I dokładnie tak samo jest w przypadku Xiaomi 15. Jego działanie nie pozostawia złudzeń – mamy do czynienia z flagowcem z krwi i kości. 

Przy czym… z jakiegoś powodu Xiaomi postanowiło wykastrować go w Polsce z RAM-u, jakby szli śladem Samsunga. W Xiaomi 14 mieliśmy dostępną globalnie wersję z 16 GB RAM (przy czym nie w oficjalnej dystrybucji w Polsce, choć właśnie taką wersję dostałam do testów – zabawne) i tak samo jest w przypadku Xiaomi. Nie jest to wielka strata, bo telefon nie ma problemów z przetrzymywaniem aplikacji w pamięci podręcznej, ale płacąc kilka tysięcy złotych za telefon – i mając do wyboru konkurencję, która oferuje więcej – można się o to czepiać.

Tak jak i tego, że Xiaomi 15 lubi się grzać. Generalnie smartfony ze Snapdragonem 8 Elite podczas użytkowania często pozostają ciepłe, ale odnoszę wrażenie, że ten konkretny szczególnie. Do tego stopnia, że – korzystając z niego w etui – w rękach czuć ciepełko. Zresztą, to też smartfon, który podczas testu w AnTuTu najbardziej nagrzał się spośród testowanych przez nas urządzeń z tym procesorem – aż o 19,5 stopnia, osiągając 48 stopni.

Podczas przeprowadzania jednego z testów syntetycznych telefon nagrzał się do tego stopnia, że wyświetlił informację o przegrzaniu – musiał się schłodzić zanim wrócił do oferowania pełnej funkcjonalności.

Jasne, na co dzień takie temperatury są nie do osiągnięcia, ale podczas dłuższych sesji foto czy korzystania z telefonu na danych mobilnych, telefon staje się odczuwalnie ciepły. Nie parzy, ale ciepełko zapewnia regularnie.  

Skoro zdążyłam już wspomnieć o testach syntetycznych, czas podrzucić jakieś wyniki:

  • AnTuTu: 2342464
  • Geekbench 6:
    • single core: 3109
    • multi core: 9406
    • OpenCL: 17903
    • Vulkan: 24365

Niestety, 3DMark po pobraniu pokazywał brak możliwości podłączenia do serwera – być może przed premierą Xiaomi zablokowało tę apkę. Spróbuję po premierze, może się uda. Jeśli tak, wpis zostanie zaktualizowany.

Udało się natomiast odpalić inny stress test – CPU Throttling, który wykazał throttling na poziomie 52% i spadek do 163 GIPS-ów. Dla porównania w przypadku Samsunga Galaxy S25+ było to, odpowiednio, 42% i 302 GIPS.

Xiaomi 15 działa pod kontrolą Androida 15 z HyperOS 2. Mam do niego właściwie tylko jedno zastrzeżenie: losowość dostarczania powiadomień. Testując smartfony Xiaomi nauczyłam się, że pierwsze, co trzeba zrobić po zainstalowaniu ważnych aplikacji, wejść w ich ustawienia i wszystko ustawić tak, by nie było żadnych ograniczeń w wypluwaniu powiadomień. Niestety, mimo to, te potrafią przyjść ze sporym opóźnieniem. Mam nadzieję, że wreszcie Xiaomi ogarnie ten temat, bo we flagowcu to aż nie przystoi, by takie coś miało miejsce.

W momencie publikacji recenzji (dzień debiutu w Polsce), Xiaomi 15 ma poprawki bezpieczeństwa datowane na… 1.11.2024 (tak, dobrze widzicie, jest już 2.03.2025). Jeśli chodzi o deklaracje związane z długością wsparcia, tutaj mogłoby być zdecydowanie lepiej, bo taki Samsung czy Google deklarują nawet 7 lat wsparcia, tymczasem Xiaomi – dla modeli Xiaomi 15 i Xiaomi 15 Ultra – przewiduje cztery lata wsparcia w przypadku dużych aktualizacji Androida i 6 lat, gdy mówimy o łatkach bezpieczeństwa.

Jedyny błąd w oprogramowaniu, który znalazłam, a który strasznie potrafił irytować, to brak podglądu konwersacji na Messengerze po kliknięciu w powiadomienie w formie bąbelka. Za każdym razem witał mnie taki widok:

Funkcje AI – są, a jakże. HyperAI

Skoro mamy rok 2025, nie mogło obejść się bez rozwiązań opartych o sztuczną inteligencję. AI jest obecne oczywiście w ramach asystenta Gemini, ale nie tylko – znajdziemy ją również zaszytą w takie aplikacje, jak notatki, przeglądarka internetowa Xiaomi, dyktafon czy – oczywiście – w galerii.

Notatki pozwalają je podsumować, dyktafon umożliwia przekształcenie głosu na tekst i streszczenie nagrania, artykuły na stronach internetowych też można streszczać – wszystko to oczywiście działa w języku polskim.

W galerii do naszej dyspozycji jest kilka funkcji AI, zadaniem których jest poprawa zrobionych zdjęć. Do najważniejszych należy zaliczyć: rozszerzenie kadru, usuwanie odbić (np. szyb), zmiana wyglądu nieba, inteligentna gumka czy ulepszanie HD. Nie ukrywam, sprawdziłam je raczej pobieżnie, bo nie po to robię zdjęcia, by je modyfikować, ale wszystkie z dostępnych narzędzi dawało co najmniej dobre rezultaty.

Zaplecze komunikacyjne 

Pod względem zastosowanych modułów Xiaomi 15 jest wręcz kompletny. Czego tu nie ma! WiFi 7, 5G, dual SIM (2x nanoSIM), eSIM, NFC, Bluetooth 6.0 czy wreszcie GPS. Co jednak najważniejsze, wszystko działa tak, jak należy – żaden moduł nie sprawia najmniejszych problemów. 

Jakość rozmów stoi na świetnym poziomie, żaden z rozmówców nie narzekał, by było mnie źle słychać. Ja również nie mogłam powiedzieć złego słowa o jakości przekazu, która do mnie docierała.

Testowy egzemplarz wyposażono w 512 GB pamięci wewnętrznej UFS 4.0. Szybkość pamięci standardowo przetestowałam w CPDT (środkowy z trzech pomiarów):

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 1,07 GB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 2,00 GB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 96,42 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 53,67 MB/s,
  • kopiowanie pamięci: 17,76 GB/s.
Xiaomi 15

Zabezpieczenia biometryczne

I to jest kolejna rzecz, którą Xiaomi poprawiło w stosunku do Xiaomi 14. Tam mieliśmy do czynienia z optycznym czytnikiem linii papilarnych. Tutaj, w Xiaomi 15, mamy wreszcie ultradźwiękowy, co oznacza, że – tak, powtórzę się – wreszcie marka sięgnęła po rozwiązanie, na które trudno psioczyć.

I to nie jest jedyna dobra wiadomość. Bo to, że czytnik odcisków palców działa błyskawicznie, to trochę domena ultradźwiękowych skanerów. Ale dodatkowo Xiaomi zmieniło jego umiejscowienie względem poprzednika – i to jest ta druga dobra wiadomość. Ten jest teraz wyżej, dzięki czemu korzysta się z niego wygodniej.

Nachwaliłam się, to teraz odrobina dziegciu w beczce miodu, mianowicie – rozpoznawanie twarzy. To jest oparte wyłącznie na przedniej kamerce, bez 3D, co oznacza, że w teorii można je łatwo oszukać. W praktyce mi się to nie udało, co nie zmienia faktu, że jest to metoda mniej bezpieczna od czytnika odcisków palców.

Rozpoznawanie twarzy mimo wszystko działa poprawnie, choć im mniej światła, tym mniej skutecznie – wtedy warto ustawić doświetlanie, które jednak po zmroku jest dość irytujące.

Xiaomi 15

Audio

Standardowo oddaję głos Kubie:

Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Co prawda jest to smartfon z topowej półki i wiedziałem, że mogę spodziewać się po nim jak najlepszych podzespołów, ale wszyscy wiemy, jak bywa w praktyce. Xiaomi jednak pod kątem jakości dźwięku zdecydowanie nie zawodzi.

Dźwięk wydobywający się z urządzenia jest po prostu bardzo dobry. Zastosowane tutaj Dolby Atmos i dźwięk przestrzenny powoduje, że muzyka nas po prostu przyjemnie otacza. Dźwięk jest równomiernie rozłożony pomiędzy oba głośniki, które dobrze ze sobą współgrają. Wysokie, średnie i niskie tony są idealnie zbilansowane. 

Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to do tego, że audio mogłoby być głośniejsze i mieć więcej basu. 

W szkolnej skali od 1 do 6, 5- :).

Czas pracy Xiaomi 15

Znacie już historię związaną z pojemnością akumulatora – znacznie urósł względem poprzednika (5240 mAh vs 4610 mAh), ale zmalał w stosunku do chińskiej wersji (5400 mAh).

Xiaomi znów postanowiło utrudnić nam życie, usuwając z interfejsu możliwość podglądania konkretnych danych na temat czasu pracy ekranu podczas jednego cyklu, więc jedyne dane, jakimi mogę się podzielić, to te z Cyfrowej równowagi (nie do końca pokrywają się z SoT, ale lepszy taki odnośnik niż żaden).

Kto nie czytał recenzji Xiaomi 14 lub już nie pamięta – przypomnę, że narzekałam na czas pracy tego modelu. Na 5G często nie byłam w stanie dobrnąć do końca dnia, telefon rozładowywał się wczesnym wieczorem. Trochę tak, jakby miał spory problem z utratą energii podczas czuwania.

Xiaomi 15 zapewnia dłuższy czas pracy od Xiaomi 14 – bez dwóch zdań. W przypadku poprzednika nie byłam w stanie korzystać z niego przez dwa dni. Tutaj mi się ta sztuka udała – kończąc dzień na WiFi z zapasem 50%, drugiego dnia – korzystając już w większości z 5G – rozładował się o 17 (na WiFi dobrnąłby do wieczora).

W przypadku Xiaomi 14 rzadko zostawał mi jakikolwiek zapas energii pod koniec dnia – a, jeśli już, to 10%. Piętnastka często wskazywała zapas nawet 40-50%, przy czym czasy na włączonym ekranie nie były wcale imponujące, wierząc Cyfrowej równowadze (2,5-3,5 h SoT na WiFi). 

Konkludując, nie patrząc na SoT, a opierając się wyłącznie na odczuciach, Xiaomi 15 bezproblemowo wystarczał mi na dzień pracy – niezależnie od tego, czy na WiFi, czy na 5G. Tego samego nie mogłam powiedzieć o Xiaomi 14.

Xiaomi 15 wspiera przewodowe ładowanie 90 W, przy czym w autorskiej technologii HyperCharge. Niestety, moja dość uniwersalna ładowarka Motoroli nie polubiła się z nią i nie ładowała z pełną mocą – od 0 do 100% naładowała telefon w 70 minut, a to mniej-więcej dwukrotnie dłużej niż powinno to zająć.

Dodatkowo telefon można ładować również bezprzewodowo (50 W). Co też ważne, wspiera ładowanie zwrotne (10 W).

Xiaomi 15

Aparat, czyli jakie zdjęcia robi Xiaomi 15?

Xiaomi 14 pod względem foto nie zawodził – no, może po momentami, kiedy aparat parował… W przypadku Xiaomi 15 takich negatywnych momentów nie ma, więc o niechciany, acz artystyczny efekt na zdjęciach, nie musimy się obawiać. 

Odnośnie parametrów aparatów nie zmieniło się wiele – tak naprawdę największą różnicę dostrzeżemy w teleobiektywie, który, z nieznanego mi powodu, doznał regresu (patrząc na dane papierowe). Poprzednik oferował 3,2-krotny zoom optyczny, natomiast tegoroczny flagowiec już tylko 2,6x. Patrząc jednak na to, że Xiaomi 14 podczas zoomowania zmieniał obiektywy z głównego na tele właśnie na wartości 2,6x (mogliście to zobaczyć w recenzji czternastki), to może jednak nic się nie zmieniło, tylko producent postanowił zmienić zeznania… :)

To jeszcze, by formalności stało się zadość, do dyspozycji mamy trzy aparaty o rozdzielczości 50 Mpix: główny 50 Mpix f/1.62 23 mm OIS + ultraszerokokątny 50 Mpix f/2.2 14 mm 115° + teleobiektyw 50 Mpix f/2.0 60 mm OIS. Z przodu natomiast zastosowano aparat 32 Mpix f/2.0 90°. Jak sprawują się na co dzień?

Bazując na moich wspomnieniach z użytkowania Xiaomi 14 i wracając do zdjęć zrobionych za jego pomocą, jestem w stanie stwierdzić, że Xiaomi 15 pozostał na podobnym poziomie fotograficznym co poprzednik. I nie ma w tym nic złego, bo czternastka w tym aspekcie nie dawała powodów do narzekania. Momentami odnosiłam wrażenie, że Xiaomi ulepszyło algorytmy, poprawiając nieznacznie plastyczność zdjęć, ale bez możliwości porównania zdjęć 1:1 pozostawię to jedynie w sferze domysłów.

Główny aparat to klasa. Bardzo dobre odwzorowanie kolorów, świetna szczegółowość, doskonałe rozmycie tła za fotografowanym na pierwszym planie obiektem. Do tego niezłe portrety, skuteczny HDR i rozpiętość tonalna, do której trudno się przyczepić. To wszystko składa się na aparat, który na co dzień sprawdza się po prostu bardzo dobrze.

W nocy zresztą też nie pozostawia wiele do życzenia. Fotografując po zmroku w trybie automatycznym, z automatu wydłuża się czas naświetlania, więc nawet nie trzeba ręcznie przełączać się na dedykowany tryb nocny. Ale oczywiście można to zrobić, choć efekty w większości przypadków nie różnią się względem automatu. 

Zoom – tu już sporo wiecie. A mnie najbardziej dziwi, że – skoro producent zastosował zoom optyczny 2,6x – mimo wszystko w aplikacji podpowiada możliwość korzystania zarówno z niego, jak i z 2-krotnego zbliżenia. Moim zdaniem powinien z tego zrezygnować lub dać wybór – aktualnie bowiem jest 0,6x, 1x, 2x, 2,6x, 5x, a ja chętnie zobaczyłabym dodatkowo 10x zamiast 2x. Zwłaszcza, że ten 10-krotny zoom w dobrych warunkach potrafi zrobić jak najbardziej akceptowalnej jakości zdjęcia.

Czego nie można powiedzieć o wyższych krotnościach. Maksymalnie do dyspozycji mamy 60-krotny zoom, ale – jak się pewnie domyślacie (a zaraz przekonacie oglądając przykładowe zdjęcia) – nie polecam z niego korzystać, bo jakościowo nie daje od siebie nic dobrego.

Teleobiektyw mamy za sobą, czas na ultraszeroki kąt. Tutaj już, niestety, jest sporo gorzej. Trzeba patrzeć przez różowe okulary, by nie dostrzec znacznej degradacji jakości, które objawia się w obniżeniu ilości detali, spory szumie, rozmyciu na krawędziach kadrów czy wreszcie sporo węższej rozpiętości tonalnej.

Makro – o, to jest rzecz, nad którą można popracować. I nie chodzi mi o jakość zdjęć, bo ta jest OK, a o odległość, z jakiej łapie ostrość – to aż ok. 10 cm. 

Na temat selfie nie będę się rozpisywać, ale zostawiam Was oczywiście z kilkoma przykładowymi zdjęciami – zarówno w trybie automatycznym, jak i portretowym.

Wideo

W przypadku wideo moim największym zastrzeżeniem w recenzji Xiaomi 14 był brak możliwości przełączania się między ultraszerokim kątem a głównym w 4K 60 FPS. O ile w średniaku taki brak aż tak nie boli, tak we flagowcu jest raczej niewybaczalny. I wygląda na to, że Xiaomi wzięło sobie to do serca, bo w Xiaomi 15 już jak najbardziej jest taka opcja.

Jakościowo jest bardzo dobrze, nawet stabilizacja nie daje większych powodów do narzekań (chyba że mówimy o nagrywaniu z zoomem – wtedy już tak), aczkolwiek to wciąż nie jest poziom iPhone’a. Łapanie ostrości na obiektach pojawiających się w kadrze bywa problematyczne, gdy są dość małe, ale gdy są większe – problem nie występuje.

Odnoszę wrażenie, że największym wyzwaniem aktualnie dla Xiaomi jest poradzenie sobie z nagrywaniem wideo pod światło – tak, by zachować balans między ostrością pierwszego planu i brakiem prześwietlania drugiego.

Dodam jeszcze tylko, że maksymalna jakość nagrywania wideo dla głównego aparatu to 8K 30 FPS, a dla przedniego – 4K 60 FPS.

Podsumowanie

Nie powiem, że Xiaomi 14 przyniósł rozczarowanie, bo to nie był zły telefon – to był sprzęt trapiony losowym problemem. To jednak sprawiło, że panował pewnego rodzaju sceptycyzm związany z tym smartfonem. W przypadku Xiaomi 15 o podobnym problemie nie ma mowy. Ba, jest to sprzęt, który zrobił na mnie doskonałe wrażenie – czego się po nim ani trochę nie spodziewałam. Lubię takie niespodzianki.

Xiaomi 15 jest smartfonem, który naprawił masę niedociągnięć poprzednika – z niewygodną kanciastością i błyszczącym wykończeniem na czele. Wreszcie pojawił się ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych (w dodatku umieszczony nieco wyżej), a akumulator znacznie urósł, co przełożyło się na dłuższy czas pracy. Wydajnościowo jest świetnie, podobnie jak pod względem fotograficznym (wiadomo, brakuje lepszej jakości większego zoomu, ale to domena Xiaomi 15 Ultra) i jakości audio.

Kwestie, do których trzeba się przyczepić, to niewątpliwie odczuwalne nagrzewanie się podczas intensywnego użytkowania czy humory związane z powiadomieniami. No i jakość zdjęć z ultraszerokiego kąta wciąż pozostawia sporo do życzenia. Szkoda też braku zoomu optycznego większego niż 2,6x i braku deklaracji co do długości wsparcia.

A oprócz tego… cóż, Xiaomi zrobiło tak dobry smartfon, że sam się broni – przy czym to nie było trudne, bo wystarczyło doprowadzić zeszłoroczną generację do perfekcji. Czy względem czternastki zaszło niewiele zmian? Tak, ale są kluczowe dla funkcjonowania Xiaomi 15.

Co też ciekawe, Xiaomi 15 jest tańszy o sto złotych względem premierowej ceny Xiaomi 14. Przy czym wciąż nie można powiedzieć, że jest tani. No i ta oferta przedsprzedażowa… Na hulajnogę wiele osób spojrzałoby łaskawiej niż na tablet – to pewne.

Recenzja Xiaomi 15. Niespodziewanie wpadł w moją topkę flagowców
Zalety
świetna wydajność
ekran z bardzo cienkimi ramkami wokół
matowe wykończenie
wreszcie ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych
jakość zdjęć
dobre głośniki stereo
jakość wykonania i kompatkowa forma
ładowanie 90 W
Wady
podatność na odczuwalne nagrzewanie się
jakość zdjęć z ultraszerokiego kąta, makro z ok. 10 cm
degradacja zoomu optycznego z 3,2x na 2,6x
humory związane z powiadomieniami
krótsza długość wsparcia aktualizacjami względem Samsunga czy Google
gdzie wersja z 16 GB RAM?
8.8
Ocena
królowa chaosu / CEO, owner, editor in chief