Honor Magic 6 Pro był bardzo dobrym, ale na premierę zdecydowanie zbyt wysoko wycenionym smartfonem. Zgadnijcie, co chcę napisać. W przypadku jego następcy, Honora Magic 7 Pro, jest dokładnie tak samo. Niby jest tańszy od zeszłorocznego modelu, ale wciąż nie na tyle, by móc mówić o przełomie w polityce cenowej tego producenta. No nic, na te rozważania jeszcze być może przyjdzie czas w niniejszej recenzji. Skupmy się jednak najpierw na samym sprzęcie.
Honor Magic 7 Pro vs Honor Magic 6 Pro, czyli co zmieniło się względem poprzednika?
Patrząc na specyfikację, złośliwi stwierdzą zapewne, że Honor Magic 7 Pro i Honor Magic 6 Pro to praktycznie te same telefony. No bo tak – zauważalne zmiany to procesor (Snapdragon 8 Elite zamiast Snapdragona 8 Gen 3), podniesienie rozdzielczości teleobiektywu z 180 Mpix na 200 Mpix, jak również optycznego zoomu z 2,6- na 3-krotny, a także zmniejszenie pojemności akumulatora z 5600 mAh do 5250 mAh.
Z tym ostatnim parametrem jest o tyle ciekawie, że chiński wariant tego telefonu ma… większą baterię – 5850 mAh. Zmianie uległa również odporność telefonu – do IP68 dołączyło IP69, a sam system i nakładka producenta zostały oczywiście zaktualizowane do najnowszej wersji (Android 15 z MagicOS).
Patrząc na warstwę wizualną, Magic 7 Pro od Magica 6 Pro nie różni się jakoś znacznie. Wyspa aparatów została nieco przeprojektowana i to, co od razu rzuca się w oczy, to że – zamiast trzech oczek – są cztery. Przy czym nie dajcie się zwieść pozorom – są tu trzy aparaty, natomiast czwarte oczko to bliżej nieokreślony czujnik (nawet producent nie precyzuje co to konkretnie jest).
Jeszcze jedna rzecz: Honor Magic 6 Pro dostępny był w fajnej, zielonej wersji kolorystycznej, wykończonej wegańską skórą, jak również w tradycyjnej czarnej. Magic 7 Pro z kolei można kupić w wersji czarnej (gdzie plecki są matowe, a ramka błyszcząca) lub perłowej (gdzie tył się lekko błyszczy, za to krawędzie są matowe). W teorii zatem każdy powinien znaleźć opcję dla siebie.
Wspomniałam już, że tegoroczna odsłona flagowca Honora staniała – z 5999 złotych na zeszłoroczną premierę, mamy 5799 złotych tym razem. I super, że tak jest. Przy czym to wciąż dużo. Jest to kwota, w której można mieć chociażby dwójkę chińskich konkurentów: OnePlusa 13 czy Oppo Find X8 Pro – i jeszcze nam trochę zostanie. A i iPhone’a 16 Pro da się kupić, ale nie w wersji 512 GB.
Dlaczego jest to problem? Bo Honor Magic 7 Pro to świetny smartfon, ale są dwa ale. Pierwsze: wciąż jest to Honor, który wymaga większego kredytu zaufania potencjalnego klienta niż pozostałe marki premium (zwłaszcza ta amerykańska i koreańska). Drugie: przydałby mu się jakiś argument, który jednoznacznie przemawiałby na jego korzyść – coś, czym jest się w stanie wybić na tle obszernej konkurencji z tej półki cenowej. Czy coś takiego ma? To oczywiście zaraz sprawdzimy.
Tymczasem, po przydługim, aczkolwiek moim zdaniem bardzo potrzebnym wstępie, czas przejść do konkretów. Na początek, standardowo, parametry techniczne testowanego urządzenia.

Specyfikacja Honor Magic 7 Pro:
- wyświetlacz OLED LTPO o przekątnej 6,8 cala, rozdzielczości 2800 x 1280 pikseli, z adaptacyjną częstotliwością odświeżania 1-120 Hz, jasnością typową 1600 nitów (szczytową do 5000 nitów), Dolby Vision i HDR, szkło Giant Rhino,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 8 Elite z GPU Adreno 830,
- 12 GB RAM LPDDR5X,
- 512 GB pamięci wbudowanej UFS 4.0,
- system Android 15 z MagicOS 9.0,
- aparat główny 50 Mpix ze zmienną przesłoną f/1.4-2.0 (23 mm, 1/1.3″, laserowy AF) + ultraszeroki kąt 50 Mpix (f/2.0, 13 mm, 122°, AF i makro) + teleobiektyw peryskopowy 200 Mpix (3x zbliżenie optyczne, max 100x cyfrowe, 62 mm, f/2.6, 1/1.49″, OIS),
- przedni aparat do selfie 50 Mpix f/2.0 90° z czujnikiem głębi ToF 3D,
- WiFi 7 (802.11 a/b/g/n/ac/ax/be) 2,4&5 GHz, 2×2 MIMO,
- 5G NR (sub-6 GHz), LTE-A, 3G, 2G, 4×4 MIMO; VoLTE i VoWiFi,
- eSIM,
- dualSIM (2x nanoSIM + eSIM),
- Bluetooth 5.4 z aptX HD, LDAC,
- NFC i Google Pay,
- GPS, AGPS, GLONASS, BeiDou, Galileo, QZSS, NavIC,
- port podczerwieni (IrDa),
- głośniki stereo,
- optyczny czytnik linii papilarnych + rozpoznawanie twarzy 3D,
- USB-C 3.2 Gen 1,
- akumulator krzemowo-węglowy o pojemności 5250 mAh, szybkie ładowanie przewodowe 100 W + indukcyjne 80 W + ładowanie zwrotne,
- 162,7 x 77,1 x 8,8 mm,
- waga: 223 g,
- IP68, IP69.
Honor Magic 7 Pro
Szeroko rozumiany komfort użytkowania
Z kwestii typowo użytkowych pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy, to zbyt wysokie umieszczenie przycisków regulacji głośności i włącznika. Moim zdaniem, aby komfortowo móc z nich skorzystać, powinny być o długość włącznika niżej. Jasne, po jakimś czasie człowiek się do tego przyzwyczaja, ale pierwsze dni nie należą do najłatwiejszych.
Zwłaszcza, że Honor Magic 7 Pro nie jest ani małym, ani wąskim, ani lekkim smartfonem, więc manewrowania nim w dłoni też trzeba się nauczyć. 223 g to nie przelewki. Tu dodam, że nawet Samsungowi udało się odchudzić Galaxy S25 Ultra do 218 g (a warto wiedzieć, że poprzednik, tj. Samsung Galaxy S24 Ultra, ważył 233 g).



Mamy duży smartfon, bo jego obudowie zamknięto aż 6,8-calowy wyświetlacz. Stety, niestety, jest on zakrzywiony. Ale skoro już go producent zakrzywił, cieszy fakt, że czterostronnie, dzięki czemu jest komfortowo opływowy – korzysta się z niego dzięki temu wygodniej niż gdy zakrzywienie dotyczy tylko lewej i prawej krawędzi.
Z kwestii związanych z ekranem warto wiedzieć, że mamy Always on Display zarówno standardowy, jak i z opcją wyświetlania tapety. Z rzeczy ciekawych natomiast, ale raczej będących typową ciekawostką, dostępną też w poprzedniku, jest opcja śledzenia wzroku, która pozwala rozwinąć oglądane powiadomienie w formie baneru oraz otworzyć aplikację patrząc na to powiadomienie. Działa to jednak zbyt losowo, by można było uznać tę funkcję za użyteczną.











A skoro już o ciekawostkach wspomniałam, poza wykrywaniem śledzenia wzroku są też gesty w powietrzu (też dostępne w poprzedniej generacji) – przewijanie w powietrzu, zrzut gestem pieści czy powrót gestem. Takie rzeczy były już też w Huawei Mate 30 Pro z 2019 roku, nie sprawdziły się… i nagle wróciły. Nie sądzę jednak, by ktoś ich zamierzał używać na co dzień.



Na temat AI nie chciałabym się zbytnio rozpisywać, bo zrobił to już Kordas przy okazji recenzji Honora Magic 6 Pro, kiedy to skupił się na Magicznym Portalu. Ja natomiast rozwinę kwestię AI w zdjęciach, zwłaszcza z zoomem, jak również ich podglądu w galerii – przy okazji omawiania aparatów w dalszej części tekstu.








Działanie, oprogramowanie
Honor Magic 7 Pro to prawdziwie flagowy smartfon, więc raczej nikogo nie powinien dziwić fakt zastosowania topowego procesora, jakim jest ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 8 Elite. Do współpracy ma Adreno 830, 12 GB RAM LPDDR5X i 512 GB pamięci wewnętrznej w standardzie UFS 4.0.
Możliwie najlepsze podzespoły (no dobra… gdzie jest 16 GB RAM?) na co dzień sprawdzają się doskonale. Telefon jest wydajny, podczas testów nie miał najmniejszych problemów z działaniem i dotrzymywaniem mi kroku na co dzień. Jedynie w pierwszym tygodniu testów, jeszcze w grudniu (czyli przed premierą), miałam powody do narzekania, ale zniknęły wraz z dużą aktualizacją, która uratowała sprawę.








Wysoką wydajność potwierdzają wyniki osiągane w benchmarkach, które jednak mimo wszystko są niższe od tych z Galaxy S25 Ultra (recenzja niebawem, wyniki dla porównania w nawiasach):
- Geekbench 6
- single core: 3003 (vs 3049)
- multi core: 8429 (vs 9546)
- OpenCL: 17899 (vs 20483)
- Vulkan: 24407 (vs 25087)
- 3DMark:
- Wild Life Extreme: 6269
- Stress Test: 11127 / 21684 / 51,3%
- Stress Test Extreme: 4206 / 6424 / 65,5%
- AnTuTu: 2005475 (vs 2295950)















W ostatnim czasie sporo korzystałam ze słuchawek, bo a to testowałam Huawei Freebuds Pro 4, a to latałam samolotami. I to był ten moment, w którym doceniłam obecność magicznej pastylki, gdzie w błyskawiczny sposób mogłam zmieniać utwory na Spotify czy YouTube. Przydaje się też zresztą podczas korzystania z minutnika czy dyktafonu. I nie jest oczywiście żadną nowością, ale wreszcie przekonała mnie do siebie.


W momencie publikacji recenzji Honor Magic 7 Pro jest już po premierze w Polsce (i to już trzy tygodnie), co oznacza, że powinien mieć aktualne poprawki bezpieczeństwa. I prawie tak jest, bo mamy początek lutego (niektórzy powiedzą, że prawie połowę, co też jest prawdą), a poprawki datowane są na 1 stycznia 2025.
A jak to będzie w przyszłości ze wsparciem aktualizacjami? Honor deklaruje pięć lat wydawania dużych aktualizacji systemu Android oraz tyle samo czasu wsparcia łatkami bezpieczeństwa. Dla przypomnienia – Samsung czy Google deklarują jeszcze dłuższe, bo 7-letnie wsparcie.



Zaplecze komunikacyjne
Nie ma nic, czego by tu brakowało – poza, standardowo już, slotem kart microSD. Co jednak najważniejsze, do działania żadnego z modułów nie mogę się przyczepić nawet w najmniejszym stopniu. Do jakości rozmów również.
Pamięci wewnętrznej jest 512 GB, z czego do wykorzystania zostaje 453 GB. Jej szybkość przetestowałam z użyciem CPDT (środkowy z trzech wykonanych testów):
- szybkość sekwencyjnego zapisu danych: 1,01 GB/s,
- szybkość sekwencyjnego odczytu danych: 1,76 GB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 66,58 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 48,62 MB/s,
- kopiowanie pamięci: 11,22 GB/s.

Zabezpieczenia biometryczne
Jeśli miałabym wskazać jedną rzecz, którą niewątpliwie na tle androidowej konkurencji wyróżnia się Honor Magic 7 Pro, byłoby to pełnoprawne rozpoznawanie twarzy, czyli z wykorzystaniem nie tylko przedniej kamerki, ale też skanu przestrzennego. Ma to znaczenie oczywiście w kwestii bezpieczeństwa dostępu do naszych danych, jak również samego działania tego rozwiązania – jest szybkie i bezproblemowe.
Nie wiem jednak czy jest to na tyle ogromny wyróżnik, by – mając do czynienia ze sporą konkurencją – odrzucić ją i wybrać właśnie ten model. Mam wątpliwości… Choć niewątpliwie ogromny plus należy się dla Honora, że nie pokpił sprawy i skan 3D się tu znalazł.
Poza nim mamy oczywiście dostępny ekranowy, ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, który działa szybko i bezproblemowo. Do tego znajduje się na odpowiedniej wysokości – sięganie do niego nie jest w żaden sposób niekomfortowe.



Głośniki
Powinniśmy rozpocząć od tego, że Honor Magic 7 Pro naprawdę mnie zaskoczył – przede wszystkim tym, że pierwszy raz od dawien dawna spotkałem się z telefonem, który ma możliwość jakości korekty dźwięku, gdzie mamy wybór pomiędzy dźwiękiem przestrzennym 3D a basem premium. I zaskoczyło mnie nie tylko to, że to jest, ale to, że rzeczywiście działa.
Jeżeli wybierzemy bas premium, dostajemy minimalnie więcej poczucia tonów niskich. Jest to niezwykle przyjemne w momencie, kiedy chcemy posłuchać jakiegoś kawałka, bądź oglądamy filmy akcji, gdzie dużo się dzieje i ktoś mówi ciemnym, groźnym głosem. Z kolei mi bardziej przypadła do gustu funkcja dźwięk przestrzenny 3D, bo powoduje, że dźwięk zaczyna nas otaczać.
Czy Honor Magic 7 Pro ma dobre głośniki? I tak, i nie. Przyznam, że ma bardzo fajny podział 50:50, bo to, że są stereofoniczne, to oczywistość, a to, że grają równo, to dodatkowy plus. I, co ciekawe, wspomniany podział dotyczy też muzyki i tego, jak jest rozbijana. Jedna strona dostarcza średnie i wysokie tony, które królują nad niskimi. Druga strona z kolei – wszelkie dźwięki dodatkowe, czyli szumy, tło i całą resztę, plus dźwięki, które słyszeliśmy już wcześniej. Jest to fajne uzupełnienie, które dodaje charakterystyki dźwiękowi.
Jeżeli chodzi o jakość audio, niewątpliwie jest w topce, ale nie powiedziałbym, że gra najlepiej ze wszystkich telefonów. Mimo wszystko trochę mu brakuje – gdy dużo dzieje się na ekranie telefonu, czy to w filmie czy muzyce, której słuchamy, dźwięk zaczyna się delikatnie gubić i momentami tworzy się delikatny efekt studni. Ogólnie jednak – zdecydowanie to jedna z najmocniejszych stron tego telefonu.
Czas pracy
Czas pracy Honora Magic 7 Pro nie rozczarowuje, ale jest gorszy niż w przypadku poprzednika. Rozczarowuje za to fakt, że dostaliśmy w Polsce akumulator o niższej pojemności niż na chińskim rynku, a chyba nikt nie lubi nierównego traktowania.
Najdłuższy czas na włączonym ekranie, jaki udało mi się uzyskać, to 8,5 godziny na włączonym WiFi, ale został jeszcze nieznaczny zapas, więc myślę, że jest w stanie dobić nawet do 9 godzin SoT – to bardzo dobre wyniki. Standardowo, korzystając z telefonu mniej intensywnie, wieczorem miałam jeszcze ok. 50% zapasu, a SoT wynosił ok. 3,5 h. Przebijając 6 h SoT, wciąż zostawało ok. 30% baterii.
Na 5G czas działania smartfona oczywiście się skracał, ale wcale nie do jakichś drastycznych wyników. Bez problemu wyciągał ok. 4,5-5 h SoT, czyli zupełnie znośnie. Dla przypomnienia, na danych mobilnych poprzednik potrafił jednak wytrzymać dłużej – ok. 5-6 h SoT.


















W zestawie sprzedażowym nie ma ładowarki, więc jedynie dla jasności dodam, że Honor Magic 7 Pro obsługuje ładowanie przewodowe 100 W, bezprzewodowe 80 W i ładowanie zwrotne 5 W.
Z danych udostępnionych przez producenta wynika, że pełne naładowanie Honora Magic 7 Pro oryginalną ładowarką 100 W, trwa dokładnie 33 minuty. Nie mam ładowarki Honora, więc podczas testów posłużyłam się ładowarką Motoroli (125 W), którą mam przy biurku.
O jakież było moje zdziwienie, gdy po 16 minutach telefon wskazał 55% naładowania, po 28 minutach – 90%, a po 33 minutach – 100%. Oznacza to, że wcale nie trzeba mieć tej jednej konkretnej ładowarki, by skorzystać z dobrodziejstwa najszybszego ładowania. To świetna wiadomość dla potencjalnych klientów. Jednocześnie nie mam pewności, że kompatybilne będą wszystkie ładowarki, a nawet jestem pewna, że nie (np. 90-watowa ładowarka Huawei od Matebooka 14S nie ładuje tak szybko).
Inna rzecz jest taka, że telefon podczas ładowania bardzo się nagrzewa – do tego stopnia, że staje się wręcz niekomfortowe korzystanie z niego. Na szczęście szybko się schładza.



Aparat, czyli jakie zdjęcia robi Honor Magic 7 Pro?
Jeśli miałabym wskazać moje ulubione zdjęcie ostatnich miesięcy, zrobione oczywiście smartfonem, byłoby to zdjęcie pochodzące z Honora Magic 7 Pro właśnie. Ale czy to oznacza, że uważam przez to, że ten telefon oferuje najlepsze możliwości fotograficzne? No nie, bo na dobre zdjęcie składa się szereg rzeczy – dobre oko, wyczucie chwili, wybranie odpowiedniego obiektywu. Nie zmienia to jednak faktu, że Honor Magic 7 Pro pozwala zrobić naprawdę dobre zdjęcia.
To, co podobało się Kordasowi w przypadku Magic 6 Pro, nie uległo zmianie w Magic 7 Pro – plastyka zdjęć i ładne, naturalne odcięcie fotografowanego na pierwszym planie obiektu od tła, niezmiennie tu jest i cieszy oko.






















































W przypadku fotografowania z zoomem czasem wpada element losowości – te dwa zdjęcia dzieli chwila różnicy i lekko przesunięty kadr. Nie ma tu żadnych filtrów ani trybów – po prostu zrobione zostały chwilę po sobie, a mimo to drastycznie różnią się kolorystyką.


Korzystając z zoomu powyżej 30x, do naszej dyspozycji oddana jest opcja Superzoomu z AI, z czego jak najbardziej polecam korzystać, choć należy mieć na uwadze, że przetwarzanie trochę trwa. Robiąc zdjęcia w tym trybie w galerii zapisywane są dwie fotografie – domyślna (zrobiona w trybie automatycznym) oraz poprawiona przez AI. W galerii możemy podejrzeć różnice pomiędzy nimi. Zauważyłam jednak, że czasem – pomimo włączenia trybu AI – ten się nie uruchamia (robione jest tylko zdjęcie w automacie).





To, co widoczne jest na pierwszy rzut oka, to imponujące dodawanie detali do zdjęć zwłaszcza ze 100-krotnym zoomem. Widać też jednak jak mocno algorytmy potrafią zaszaleć, dodając elementy, których na pierwotnych zdjęciach nie ma, jak również potrafią potraktować akwarelą (zobaczcie drugą parę). AI ma wyobraźnię ;)




Optyczny zoom jest tylko 3-krotny, ale jakość 6-krotnego cyfrowego też jest jak najbardziej akceptowalna. Wszystko, co powyżej, zależy w dużej mierze od światła – jeśli jest go sporo, zdjęcia też potrafią wyglądać dobrze.
Ultraszeroki kąt spisuje się gorzej niż teleobiektyw. Zdjęcia pochodzące z niego mają mniej detali, ale też można zauważyć tendencję do przesycania kolorów względem pozostałych obiektywów. Co gorsza, widać też zaszumienie, jak również braki ostrości przy krawędziach kadrów.































W trybie portretowym jest tak dużo opcji, że początkowo można zostać przytłoczonym. Dostępny jest przede wszystkim standardowy bokeh, którego stopniem rozmycia można sterować – od f/1.2 do f/16. Oprócz tego jest też ulepszenie portretu z AI, który najczęściej wygładza skórę, wysmukla twarz i wybiela zęby (serio).
W trybie portretowym mamy dostępne też trzy filtry, powstałe przy współpracy z firmą Harcourt – intensywny, kolorowy i klasyczny, z pomocą których wykonamy zdjęcia w proporcjach 5:4.










Ogólnie – przyznaję – to, co proponuje Honor w trybie portretowym, może się podobać, a ogrom opcji sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie bez potrzeby późniejszej ewentualnej obróbki czy dodawania filtrów. Najważniejsze jest jednak to, że jakościowo te zdjęcia naprawdę trafiają w punkt, a odcięcie fotografowanej osoby od tła potrafi zaimponować.





Jeśli chodzi o zdjęcia nocne, zacznijmy od tego, że tryb nocny, gdy telefon wykryje, że jest odpowiednio ciemno, włącza się automatycznie. Jak to rozpoznać? W bardzo prosty sposób – w trybie auto, bez nocnego, światła lamp ulicznych są naturalne, podczas gdy w trybie nocnym robią się charakterystyczne gwiazdki.
Faktem jest jednak, że tryb nocny w zdjęciach z głównego aparatu stara się być raczej nienachalny – wszystko dzięki temu, że automat podrzuca nam obrazek miły dla oka, starający się oddać klimat, który fotografowaliśmy (bez przesadnego rozjaśniania, etc.).
Tryb nocny dostępny jest też w ultraszerokim kącie, ale tutaj ma ogromną tendencję do wprowadzania zielonego zabarwienia, które jest wręcz niepożądane. Powiedziałabym nawet, że momentami robi więcej złego niż dobrego, do tego stopnia, że psuje jakość zamiast ją poprawiać.






























Selfie:








Wideo
Jeśli chodzi o nagrywanie filmów, jest dobrze, ale nie powiedziałabym, by był to poziom maksymalnie flagowy. Ogólna jakość, odwzorowanie kolorów – tu wszystko gra. Sytuacja zmienia się jednak, gdy w kadrze pojawiają się obiekty na pierwszym planie (wielkości telefonu, czyli niekoniecznie małe), wtedy telefon ma problemy, by odpowiednio ostrzyć tam, gdzie powinien – i chyba jest to najbardziej odczuwalny problem podczas nagrywania wideo z użyciem Honora Magic 7 Pro. Stabilizacja jest niezła, ale do króla mobilnej stabilizacji, czyli iPhone’a, nie ma podejścia.
Maksymalnie – zarówno głównym aparatem, jak i przednim – możemy tworzyć treści w 4K 60 FPS, a zatem nie ma mowy o 8K (wspominam o tym raczej w ramach ciekawostki niż faktycznej potrzeby). Co jednak najważniejsze, podczas nagrywania wideo w maksymalnej jakości możemy przełączać się pomiędzy głównym obiektywem a ultraszerokim kątem, a maksymalnie dostępny zoom jest 10-krotny.


Podsumowanie
Doszliśmy wreszcie do podsumowania, a ja właściwie nie mam jakichś jednoznacznych wniosków po testach Honora Magic 7 Pro. To może oznaczać tylko jedno: jest to sprzęt, który wywiązuje się ze swoich obowiązków – tylko tyle i aż tyle. Jednocześnie musimy wrócić do pytania, które zadałam we wstępie – czy Honor Magic 7 Pro ma coś, co wyróżnia go na tle flagowej konkurencji?
Ma – są to dwie rzeczy. Pierwsza to pełnoprawne rozpoznawanie twarzy (które wśród androidowej konkurencji jest ostatnio wręcz niespotykane, Apple ma swoje Face ID), druga natomiast – zoom z AI, który potrafi zachwycić, choć pod pewnymi warunkami (gdy nie dorysowuje wymyślonych przez siebie elementów, których w rzeczywistości nie ma). Bajer w postaci możliwości porównywania zdjęć zrobionych z AI też warto wymienić, ale łączy się ze wspomnianą funkcją AI.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o aspekty, które mogłyby skłonić potencjalnego klienta do wejścia w posiadanie Honora Magic 7 Pro patrząc na to, czego nie ma konkurencja. Nie wiem jak Was, mnie by one raczej nie przekonały. Na szczęście nie są to jedyne rzeczy, które przemawiają na korzyść tego modelu.
Wymienianie jego zalet wypadałoby zacząć od przyciągającego wzrok designu (w wersji perłowej) czy też elegancji (w wersji klasycznej – czarnej), jak i odporności na zalania i pył (IP68/IP69). Świetny wyświetlacz i głośniki, dobry czas pracy (mimo niższej pojemności akumulatora niż w Chinach i w poprzedniku, ale za to jest węglowo-krzemowy), bardzo dobre możliwości foto i bezkompromisowa wydajność – to kolejne z nich. Czy zatem wszystko jest takie idealne i można ten sprzęt wyłącznie chwalić?
Chciałabym, by tak było, ale diabeł tkwi w szczegółach. Honor Magic 7 Pro obsługuje ładowanie 100 W, ale odpowiedniej ładowarki nie ma w zestawie (dzięki, Unio!) i ma pięć lat wsparcia aktualizacjami, podczas gdy konkurencja potrafi zaoferować nawet siedem lat. Zakrzywiony ekran zdecydowanie nie jest dla każdego (i zdaje się, że we flagowcach producenci zaczęli od niego odchodzić), a jakość wideo jest tylko OK.
Do tego ta ogromna, znacznie odstająca od obudowy wyspa z aparatami, zbyt wysoko osadzone przyciski do regulacji głośności i włącznik, błyszcząca ramka w czarnej wersji kolorystycznej czy wreszcie wymiary i masa telefonu (z naciskiem na jego szerokość). No i ta cena…
Znacie moje zdroworozsądkowe podejście, które podpowiada, że – skoro niewiele zmieniło się względem poprzednika – lepiej spojrzeć w jego stronę. Problem jednak w tym, że aktualnie jego dostępność z pierwszej ręki jest na wyczerpaniu, więc chcąc kupić flagowego Honora, pozostaje sięgnięcie właśnie po Magic 7 Pro. Tylko że w podobnej (lub nawet niższej cenie) można nabyć inne, równie świetne flagowe smartfony.
OnePlus 13 (nawet w wersji 16/512) kosztuje 4899 złotych, a Oppo Find X8 Pro (też 16/512) trochę więcej, bo 5499 złotych, ale wciąż mniej od Honora, za którego w dniu publikacji niniejszej recenzji trzeba dać 5799 złotych. Tylko sprzęt Apple i Samsunga jest droższy…
Cokolwiek bym nie napisała uważam, że Honor Magic 7 Pro znajdzie swoją grupę odbiorców. Zwłaszcza, gdy jego cena spadnie do bardziej akceptowalnego poziomu. Bo to naprawdę fajny sprzęt. Problem w tym, że konkurencja nie śpi i tych fajnych smartfonów na flagowej półce jest od groma.